Ekumenizm w Polsce i na świecie

6 sierpnia — Uroczystość Przemienienia Pańskiego


„Oto obłok jasny okrył ich i oto głos z obło­ku mówią­cy: Ten jest Syn Mój miły, w Któ­rym Sobie dobrze upodo­ba­łem, Jego słu­chaj­cie. A usły­szaw­szy to ucznio­wie upa­dli na twarz swo­ją i bali się bar­dzo. I przy­stą­pił Jezus, i dotknął się ich, i rzekł im: Wstań­cie i nie bój­cie się. A oni pod­nió­sł­szy oczy swe, niko­go nie widzie­li, jed­no Same­go Jezu­sa.” (Mt 17, 5–8)

Apo­sto­ło­wie obco­wa­li z Chry­stu­sem Panem na co dzień. Byli zafa­scy­no­wa­ni Jego naucza­niem: tym, co im mówił i w jaki spo­sób to czy­nił. Cuda, któ­re potwier­dza­ły Jego wyjąt­ko­wość czy­ni­ły w ich oczach z Chry­stu­sa namasz­czo­ne­go przez Boga Pro­ro­ka. Ale przed nimi stał Ktoś Wię­cej Niż Pro­rok.

Wyda­rze­nie na Górze Tabor zmie­ni­ło ich wyobra­że­nie o Chry­stu­sie. Przed nim obco­wa­nie z Nim było dla nich doświad­cza­niem Świę­tej codzien­no­ści. Dotych­czas czu­li, że jest inny od samo­zwań­czych pro­ro­ków, nauczy­cie­li, mesja­szów. Widzie­li cuda, któ­re sta­wa­ły się dla nich świa­dec­twem wyjąt­ko­wo­ści Mistrza z Naza­re­tu. Spo­ty­ka­li się z tłu­mem szu­ka­ją­cym już to Wiel­kie­go Rab­bie­go, już to uzdro­wi­cie­la z Gali­lei; a może po pro­stu sen­sa­cji i wido­wi­ska dla gawie­dzi…

Góra Tabor Apo­sto­łom nie daje odpo­wie­dzi na pyta­nia, któ­re sta­wia­ją odno­śnie oso­by Chry­stu­sa. Nie roz­wa­ża kim jest Chry­stus dla tłu­mów, a kim jest dla nich. Tabor odsła­nia nie­po­ję­tą i nie­wy­po­wie­dzia­ną tajem­ni­cę: Chry­stus jest Umi­ło­wa­nym Synem Boga Ojca. Apo­sto­ło­wie nie poj­mu­ją tego, co widzą i co sły­szą. W jed­nej chwi­li ten, któ­ry dzie­lił z nimi codzien­ność uka­zał im – zda­wać by się mogło – nową rze­czy­wi­stość. Nie była ona jed­nak nową, bo obcu­jąc z Chry­stu­sem, jako Bogiem i Czło­wie­kiem, doświad­cza­li jej, choć nie było im dane odkryć jej isto­ty. Dla­te­go na Górze Tabor powie­dzie­li: dobrze nam tu, Panie… Nie mówią dla­cze­go ich dusze ogar­nia bło­go­stan; po pro­stu zatrzy­mu­ją się i kon­tem­plu­ją rze­czy­wi­stość Prze­mie­nie­nia Pań­skie­go. Inny­mi sło­wy ado­ru­ją Chry­stu­sa jako praw­dzi­we­go Boga i Czło­wie­ka.

W tym momen­cie na myśl przy­cho­dzi zda­rze­nie, któ­re mia­ło miej­sce po Zmar­twych­wsta­niu Chry­stu­sa, na dro­dze z Jeru­za­lem do Emaus. Oczy uczniów – podob­nie jak wów­czas do cza­su wyda­rze­nia na Górze Tabor – są jak­by zasło­nię­te, lecz ser­ce drży doświad­cze­niem bli­sko­ści Zba­wi­cie­la. Zanim weszli na Tabor nie­jed­no­krot­nie ich ser­ce drża­ło „lękiem przed Świę­to­ścią Istot­ną”, lecz oczy nie powa­la­ły im jej dostrzec.

Zna­mien­ne sło­wa zapi­su­je św. Mate­usz. Oto, kie­dy ucznio­wie sły­szą głos z nie­ba pada­ją na twarz. Pod­cho­dzi do nich wów­czas Chry­stus i powia­da: nie lękaj­cie się. Oni nato­miast pod­no­szą oczy i nie widzą niko­go prócz same­go Jezu­sa.

Nie widzieć niko­go, oprócz same­go Chry­stu­sa…

Dla Apo­sto­łów powsze­dniość dnia tra­ci na zna­cze­niu: cuda, tłu­my i ich inten­cje. Wpa­tru­ją się oni w Chry­stu­sa. Dotych­czas wszyst­ko cze­go doświad­cza­li mia­ło im uka­zać, iż jest On kimś wyjąt­ko­wym, nad­zwy­czaj­nym. To zna­ki poka­zy­wa­ły Kim On Jest. Na Górze Tabor ucznio­wie doświad­czy­li Chry­stu­sa już nie poprzez zna­ki, ale przez kon­tem­pla­cję boskiej rze­czy­wi­stość.

Czę­sto­kroć wyda­je nam się, że sym­bo­le, któ­ry­mi Kościół opi­su­je świę­tą rze­czy­wi­stość są spra­wą dru­go­rzęd­ną, czy wręcz po pro­stu nie istot­ną. Swo­ją obo­jęt­ność wobec kul­tu reli­gij­ne­go pró­bu­je­my wytłu­ma­czyć zby­tecz­no­ścią gestów, nie­po­trzeb­nym cere­mo­nia­łem, czy jego teatra­li­za­cją. Przy­cho­dzi­my być może cza­sa­mi na nabo­żeń­stwa z cie­ka­wo­ści, z przy­zwy­cza­je­nia lub obo­wiąz­ku rozu­mia­ne­go jako przy­mus. Chce­my odrzu­cić zna­ki, któ­re nie dają nam odpo­wie­dzi na wszyst­kie pyta­nia jakie chcie­li­by­śmy zadać sobie i Kościo­ło­wi.

Zapo­mi­na­my jed­nak o tym, że jako ucznio­wie Chry­stu­sa musi­my być przy­go­to­wa­ni – poprzez zna­ki, któ­re daje nam Kościół — na wej­ście na nasza oso­bi­stą Górę Tabor.

Usły­szy­my na jej szczy­cie, że Chry­stus jest umi­ło­wa­nym Synem Ojca. Wów­czas będzie­my pra­gnąć wpa­try­wać się tyl­ko w Nie­go. I powie­my: Panie, dobrze jest nam tu być.

Bez pytań, bez odpo­wie­dzi; po pro­stu ado­ru­jąc Chry­stu­sa.

Br. M. Daniel

Lek­cja: II Pio­tra 1, 16–19, Ewan­ge­lia: Mate­usza 17, 1–9, Ostat­nia Ewan­ge­lia: Jana 1, 1–14.

Tekst uka­zał się rów­nież w „Maria­wi­cie” (www.mariawita.pl)

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.