Refleksje na dzień islamu
- 26 stycznia, 2012
- przeczytasz w 3 minuty
Dzisiaj w Polsce po raz dwunasty obchodzony jest Dzień Islamu. Przewodnie hasło tegorocznego to poparcie dla duchowego wymiaru człowieka. Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów wydała z tej racji oświadczenie, w którym za ogromne wyzwanie dla ludzi wierzących uważa “galopujące procesy laicyzacyjne, próbujące sprowadzić człowieka wyłącznie do poziomu materialnego, a religię przesunąć na margines życia społecznego lub zamknąć całkowicie w sferze prywatnej” Rada potępia wszystkie formy islamofobii i chrystianofobii. […]
Dzisiaj w Polsce po raz dwunasty obchodzony jest Dzień Islamu. Przewodnie hasło tegorocznego to poparcie dla duchowego wymiaru człowieka. Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów wydała z tej racji oświadczenie, w którym za ogromne wyzwanie dla ludzi wierzących uważa “galopujące procesy laicyzacyjne, próbujące sprowadzić człowieka wyłącznie do poziomu materialnego, a religię przesunąć na margines życia społecznego lub zamknąć całkowicie w sferze prywatnej”
Rada potępia wszystkie formy islamofobii i chrystianofobii. Przykład tej pierwszej to podpalenie Centrum Muzułmańskiego w Białymstoku, tej drugiej — sytuacja chrześcijan w Pakistanie na przykładzie skazanej na śmierć Asii Bibi oraz zamachy w Nigerii. Nie przechodząc do porządku dziennego nad sprawą podpalenia w Białymstoku to jednak wymienione przykłady nietolerancji — z jednej strony wobec wyznawców islamu a z drugiej chrześcijaństwa — dzieli jednakowoż kwestia skali. Przypomnieć warto, że do ostatnich zamachów w Nigerii doszło zaledwie w ubiegłym tygodniu (piątek, sobota) a zginęło w nich prawie 200 ofiar.
Relacje z zamachów w Nigerii miałam okazję obserwować w telewizji Al Jazeera przebywając wtedy na terenie jednego z bardziej tolerancyjnych muzułmańskich krajów Bliskiego Wschodu. W dzienniku TV transmitowanym przez Polonię chyba nie było o tym wzmianki — w każdym razie niezauważalna. Oczywiście z punktu widzenia Polski sytuacja w Nigerii jest tak mało istotna jak sytuacja w Polsce z punktu widzenia Kuwejtu. Jednak sceny z ulic i szpitali po zamachach a osmalony gmach centrum jakoś nie mogę zestawić równorzędnie. Nie obarczam wszystkich muzułmanów odpowiedzialnością zbiorową za zamachy ani nie uważam nawet, że islam jest z gruntu nietolerancyjny i krwiożerczy. Ba, w kwestii obecności religii w życiu społecznym może być nawet wzorem dla chrześcijan. Nawoływanie do modlitwy niesie się pięciokrotnie w ciągu doby. Wyznawcy islamu mogą czasem zawstydzić chrześcijan z Europy swoją znajomością Biblii a przynajmniej historią patriarchów i proroków. Jednak chętniej państwa i ludzie islamu przyjmą standardy zachodu w kwestii demokracji czy nawet popkultury — w arabskiej telewizji można zobaczyć Arabskiego Idola, niektóre kraje gwarantują miejsca kobiet w parlamencie — niż będzie możliwe swobodne konwertowanie w obie strony a także swobodne głoszenie swojej religii z intencją nawracania. Może i nasza cywilizacja zachodnia zapłaciła dużo za możliwość swobodnego wyboru religii czy głoszenia jawnego ateizmu ale trudno się mi zgodzić ze zdaniami z oświadczenia Rady, że “Pomijanie duchowego wymiaru człowieka czyni go uboższym, prowadząc do odrzucenia Boga i ludzi. Konsekwencje takiego czynu widoczne są w nasilających się w różnych częściach świata aktach przemocy”. Zwłaszcza jeżeli jako przykłady tych aktów przemocy wymieniana jest Asia Bibi , Nigeria i podpalenie Centrum Muzułmańskiego w Białymstoku. Pomijanie duchowego wymiaru człowieka może być konsekwencją jego alienacji, wykorzystania, tak — nawet przemocy — jednak w podanych przypadkach można chyba mówić nie o pomijaniu lecz o złym rozumieniu roli religii w życiu społecznym i prywatnym.