- 6 marca, 2024
- przeczytasz w 8 minut
Partie koalicji rządzącej zgodnie i z różnym natężeniem postulują zmiany w finansowaniu Kościołów i związków wyznaniowych, a niektóre domagają się radykalnej przebudowy architektury wzajemnych relacji.
Państwo i Kościoły skazane na dialog w obliczu zmian — rozmowa z prof. Pawłem A. Leszczyńskim
Partie koalicji rządzącej zgodnie i z różnym natężeniem postulują zmiany w finansowaniu Kościołów i związków wyznaniowych, a niektóre domagają się radykalnej przebudowy architektury wzajemnych relacji.
O proponowanych zmianach i innych opcjach rozmawiamy z ekspertem ds. prawa wyznaniowego prof. Pawłem A. Leszczyńskim, profesorem Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim.
Wyobraźmy sobie taka sytuacje państwo wycofuje się z wszelkich relacji finansowych z Kościołami. I co się dzieje?
Trudne do wyobrażenia, bo w żadnym systemie, nawet w tak laickim jak system francuski, nie ma czegoś takiego jak zerowe finansowania Kościoła czy innych związków wyznaniowych. Musimy wziąć pod uwagę kwestie zabytków, pieczy nad nimi, a także kwestie utrzymywania duszpasterstw specjalnych, np. w siłach zbrojnych. Nie znam w Unii Europejskiej państwa, które by absolutnie nie łożyło na Kościoły choćby w sposób pośredni. Jest też dofinasowanie bezpośrednie, czyli dotacje, subwencje, ale też finansowanie pośrednie jak ulgi podatkowe i zwolnienia budynków służących celom kultu religijnego od podatku od nieruchomości.
Po wyborach z 15 października 2023 roku pojawia się postulat radykalnego rozdziału Kościoła i państwa. To nośne i medialne, ale zasadniczo nie wiadomo, co tak naprawdę miałoby chodzić?
We wspomniane Francji obowiązuje ustawa z 1905 roku o rozdziale Kościoła i państwa. Nie dotyczy ona terenu trzech departamentów Alzacji i Lotaryngii, gdzie obowiązują prawa z 1801 roku i później, które zakładają system ścisłego współdziałania między państwem i Kościołami, a także gminami wyznaniowymi żydowskimi. W związku z powyższym jest to raczej pytanie do inicjatorów tezy o radykalnym rozdziale, bo musimy pamiętać o art. 25 ustęp 3 Konstytucji, który mówi o współpracy między państwem a związkami wyznaniowymi dla człowieka i dobra wspólnego. Polski model, jeśli czytając go zbiorczo, mówi raczej o przyjaznym rozdziale Kościołów i związków wyznaniowych od państwa.
Pozostając przy tej terminologii to co konkretniej w warunkach polskich mógłby ten rozdział oznaczać? Czy to obejmuje magiczne hasło rewizji czy wręcz wypowiedzenia konkordatu?
Opowiadam się za drogą środka, a więc renegocjacją konkordatu. Bazując na konstytucji Art. 25, ust. 4 mówi o relacjach umownych między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską. Jakaś forma umowy między państwem a Kościołem Katolickim jest na obecną chwilę konieczna. Natomiast oznacza to, a rozmawiamy ponad 30 lat od ratyfikowania konkordatu, zmieniło się bardzo wielu choćby w społecznym postrzeganiu tego Kościoła w Polsce i to przyczynia się do dyskusji o konieczności lub potrzebie renegocjacji konkordatu, choćby w obszarze organizowania lekcji religii w szkołach i przedszkolach. Z kim rozmawiać? Ze Stolicą Apostolską. Ona jest partnerem uprawnionym do podpisania protokołu zmieniającego konkordat, np. na wzór włoski z 1984 roku.
Oprócz konkordatu zapalnikiem dyskusji jest też Fundusz Kościelny, którego lwią część stanowią opłaty na ubezpieczenia dla duchownych. Czy rzeczywiście jest on tak wielkim problemem i obciążaniem dla państwa, także w odniesieniu do wzajemnych relacji?
Fundusz jest w tej materii symboliczny, ale jest on częścią większego miksu, dotyczącego finansowania ze strony władz Kościołów i innych związków wyznaniowych. I rzeczywiście, Fundusz Kościelny służy dziś praktycznie finansowaniu składek na ubezpieczenia zdrowotne i społeczne duchownych, i to tylko tych, którzy nie mają tych składek finansowanych z innych źródeł, chociażby z tytułu prowadzenia zajęć szkolnych lub sprawowania funkcji kapelana. W 2012 roku rozpoczęły się konsultacje zainicjowane przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji z Kościołami na temat zmiany ustawy o Funduszu Kościelnym i odejścia od bezpośredniego finansowania składek przez Fundusz na rzecz odpisu podatku podatkowego w proponowanej wysokości 0,3% na wybraną instytucję religijną. W tamtych negocjacjach rozpoczętych w marcu 2012 roku niektóre Kościoły wyraziły stanowisko, że nie będą uczestniczyć w nawet tak zreformowanym systemie, ponieważ uważają, że zgodnie z zasadą rozdziału Kościoła od państwa to one same finansują pensje i uposażenia swoich duchownych. Takie stanowisko wyraził Świecki Ruch Misyjny Epifania, Zbór w Opolu Społeczność Wywołanych, Wspólnota Chrześcijańska Pojednanie z Lublina.
A co z większymi Kościołami?
W stanowisku Kościoła Katolickiego oraz Kościoła Nowoapostolskiego w Polsce wybrzmiało, że wysokość proponowanego wówczas przez rząd Donalda Tuska odpisu 0,3% jest za mała i w związku z tym Kościół optuje za wyższą stawką, proponując 1%. Należy podkreślić, że dominujący Kościół nie zanegował całkowicie tej inicjatywy, przystąpił do negocjacji i one miały również na celu podpisanie umowy specjalnej, w której z kolej zawarte byłyby zawarte specjalne ustalenia. Ostatecznie stanęło na 0,5%. Nic się później nie wydarzyło, ale mamy dziś materiał do dyskusji.
Najpóźniej tutaj pojawia się problem, bo o ile Kościół rzymskokatolicki jest wspólnotą ogólnopolską, mocno zakorzenioną w każdej społeczności lokalnej, o tyle w Kościołach mniejszościowych już tak nie jest i duży odsetek stanowią rolnicy, a ci rozliczają się z państwem nieco inaczej. Czy tu nie pojawia się problem z odpisami?
Owszem i ta trudność została zasygnalizowana otwartym tekstem przez Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP). W przypadku Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego również o tym mówiono, ale konkluzja nie była negatywna wobec rządowej propozycji. W przypadku PAKP podkreślono szkodliwość wysuwanych rozwiązań dla prawosławnej diaspory. W 2012 roku Kościół Adwentystów Dnia Siódmego złożył postulat wprowadzenia okresu przejściowego, a więc gotowości do znalezienia takiego rozwiązania, które pozwoliłoby zrekompensować poniesione straty związane z likwidacją Funduszu Kościelnego.
Jaki model finansowania Kościołów byłby najbardziej efektywny i najmniej inwazyjny w polskich warunkach? Francuski, włoski czy niemiecko-austriacki, nad którym też w obydwu krajach od lat toczą się dyskusje?
Model niemiecki, a więc podatku kościelnego, dyskutowany był w Polsce w połowie lat 90. XX wieku w trakcie prac nad Konstytucją. Jedni zwracali uwagę na jego atrakcyjność, a jeszcze inni na jego przymusowość. Rozwiązanie włoskie z kolei, obowiązuje też na Węgrzech i to mimo radykalnych zmian wprowadzonych niedawno do prawa wyznaniowego przez rząd Orbana. Funkcjonuje on z powodzeniem od 1997 roku. Polega on na tym, że tak jak w Polsce mamy 1,5%, które możemy przekazać na OPP, tak jest tam, gdzie drugi procent można przekazać na Kościół lub inne cele publiczne w ogóle niezwiązane z religia.
A jak jest w innych krajach?
Jest jeszcze specyfika niderlandzka i belgijska. Niderlandy to jedyny kraj w Unii Europejskiej, który w ramach duszpasterstwa wojskowego ma duszpasterstwo humanistyczne, a więc niereligijne. Niderlandy opłacają tychże świeckich doradców tak jak kapelanów reformowanych i rzymskokatolickich, czy też muzułmańskich. Z kolei w Belgii funkcjonuje model wspierania przez państwo uznanych wspólnot wyznaniowych, ale od 1993 roku taki przywilej ma również Centralna Rada Organizacji Laickich. Podobne rozwiązania są w Norwegii, gdzie po rozdziale państwa i Kościoła (luterańskiego) również finansowane są świeckie organizacje humanistyczne. W Czechach utrzymany został system finansowania związków wyznaniowych przez państwo. Duchowni otrzymują pensje, ale z roku na rok wolumen tego wsparcia się zmniejsza w związku z intensywnym procesem rewindykacji mienia kościelnego znacjonalizowanych w 1948 r.
Wracając jednak do trudnego pytania: jaki model byłby najlepszy dla Polski?
Myślę, że w grę wchodzą modele obowiązujące we Włoszech i na Węgrzech. Podobnie wygląda to w Hiszpanii, ale taki odpis możliwy jest tylko na rzecz Kościoła rzymskokatolickiego. Model włosko-węgierski pozostawia kluczową decyzję w rękach podatnika. Wprowadzenie takiej reformy wymaga wymyślenia mechanizmu dofinansowania – nie tylko przez samorząd czy z programów UE – dotyczącego remontów zabytkowych obiektów sakralnych.
Parę lat temu działalność zakończyła Komisja Majątkowa Kościoła Katolickiego, ale istnieją wciąż komisje innych Kościołów i związków wyznaniowych. Co z nimi?
Obecnie istnieją cztery takie komisje: Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, PAKP, międzykościelna komisja, do której należą przedstawiciele metodystów, baptystów i adwentystów, oraz komisja gmin wyznaniowych żydowskich. To też jest płaszczyzna do dyskusji między rządem a Kościołami, kiedy sprawy będą mogły być zakończone, tym bardziej, że Komisja Majątkowa Kościoła Katolickiego została rozwiązana w 2011 roku. Niezależnie od tego istnieje inna kontrowersja, dotycząca możliwości sprzedaży działek samorządowych na rzecz Kościołów przy uwzględnieniu 99-procentowej bonifikaty od rynkowej ceny nieruchomości. To rozwiązanie wciąż istnieje w polskim prawodawstwie i nie milkną głosy, domagające się zmian w tym zakresie, gdyż podmioty wyznaniowe traktowane są w sposób uprzywilejowany w porównaniu do innych instytucji, w tym organizacji pozarządowych, realizujących inne, ważne zadania społeczne. Do tego dochodzi kwestia przyznawania ziemi Kościołowi Katolickiemu na zachodzie i północy Polski, co wprowadzono w 1989 roku przez odchodzący, komunistyczny rząd Mieczysława F. Rakowskiego w ustawie o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego.
Ziemia ziemi, popioły popiołom, ale są jeszcze kościelne synekury w duszpasterstwach specjalnych – w administracji skarbowej, służbach mundurowych plus debata o obecności religii w szkołach.
We wszystkich siłach zbrojnych NATO standardem jest posiadanie w takiej czy innej formie kapelanów wojskowych, co wynika ze skoszarowanego charakteru służby. To – w moim przekonaniu – broni się samo. Natomiast w odniesieniu do policji, Straży Granicznej czy Krajowej Administracji Skarbowej czy innych służb to uzasadnienia nie ma, tzn. skoszarowania i innych utrudnień.
A katecheza?
Jeśli chodzi o religię w szkołach to już padły propozycje wysunięte przez ministrę Barbarę Nowacką – państwo płaci za jedną katechezę, a za druga już Kościoły. Konstytucja mówi, że religia może, ale nie musi być przedmiotem nauczania. W debacie publicznej pojawiło się jeszcze inne rozwiązanie – wycofanie religii do punktów katechetycznych z finansowaniem tychże punktów przez państwo. Wobec tak radykalnej zmiany struktury uczniów uczęszczających na religię jest bez wątpienia potrzeba nowego uregulowania tej materii.
dr hab. Paweł A. Leszczyński jest ekspertem prawa wyznaniowego, autorem książek z zakresu prawa, politologii i historii, jest profesorem Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim oraz sekretarzem Oddziału Gorzowskiego Polskiej Rady Ekumenicznej
» Ekumenizm.pl: 100 lat “drogi środka” — niemieckie przepisy konstytucyjne w relacjach Państwo-Kościół
» Ekumenizm.pl: Propozycje zmian w obszarze prawa wyznaniowego i polityki wyznaniowej