Społeczeństwo klimat

Czy rozwód to grzech nieprzebaczalny?!


Na te pyta­nie szu­ka odpo­wie­dzi wie­lu oka­le­czo­nych grze­chem roz­wo­du ludzi. Lista grze­chów, któ­re są trud­ne do wyba­cze­nia jest dłu­ga i nie­zwy­kle bole­sna, a szcze­gól­nie sta­je się dotkli­wa, gdy wcho­dzi w nią grzech roz­wo­du. Rany spo­wo­do­wa­ne roz­wo­dem, goją się z trud­no­ścią, a nie­raz przez całe poko­le­nia. I co tu dużo mówić, nie są łatwe do zapo­mnie­nia i prze­ba­cze­nia. Jed­nak jak­by nie był ohyd­ny grzech roz­wo­du, to kościół Chry­stu­sa ma auto­ry­tet i moc odpu­ścić go poku­tu­ją­ce­mu grzesz­ni­ko­wi. Prze­cież mor­der­stwo z pew­no­ścią […]


Na te pyta­nie szu­ka odpo­wie­dzi wie­lu oka­le­czo­nych grze­chem roz­wo­du ludzi. Lista grze­chów, któ­re są trud­ne do wyba­cze­nia jest dłu­ga i nie­zwy­kle bole­sna, a szcze­gól­nie sta­je się dotkli­wa, gdy wcho­dzi w nią grzech roz­wo­du. Rany spo­wo­do­wa­ne roz­wo­dem, goją się z trud­no­ścią, a nie­raz przez całe poko­le­nia. I co tu dużo mówić, nie są łatwe do zapo­mnie­nia i prze­ba­cze­nia. Jed­nak jak­by nie był ohyd­ny grzech roz­wo­du, to kościół Chry­stu­sa ma auto­ry­tet i moc odpu­ścić go poku­tu­ją­ce­mu grzesz­ni­ko­wi.

Prze­cież mor­der­stwo z pew­no­ścią jest więk­szym grze­chem niż roz­wód? Jed­nak mor­der­ca może przy­stą­pić do spo­wie­dzi i otrzy­mać roz­grze­sze­nie, ale oso­bie roz­wie­dzio­nej i będą­cej w ponow­nym związ­ku nie sakra­men­tal­nym, nawet wyzna­nie grze­chów jest zabro­nio­ne.

Pro­blem nie­prze­ba­czal­ne­go roz­wo­du nie jest dyle­ma­tem tyl­ko jakiejś jed­nej deno­mi­na­cji chrze­ści­jań­skiej, ale się­ga swy­mi korze­nia­mi nie­mal wszyst­kich ugru­po­wań. Jed­nak pomi­mo takie­go nie­prze­jed­na­ne­go nasta­wie­nia do grze­chu roz­wo­du, kościo­ły chrze­ści­jań­skie mają obo­wią­zek i w tym tema­cie naśla­do­wać swe­go Pana. Kościół, któ­ry twier­dzi, że jest cia­łem Chry­stu­sa musi postę­po­wać tak jak Jezus. Musi doty­kać się trę­do­wa­tych i pra­gnąć ich uzdro­wie­nia, powro­tu do spo­łecz­no­ści wie­rzą­cych. Ludzie pora­nie­ni grze­chem, a w szcze­gól­no­ści grze­chem roz­wo­du, nie potrze­bu­ją soli na swo­je rany. Oni potrze­bu­ją uzdro­wie­nia! Pomi­mo że kościół posia­da wszel­kie moż­li­we środ­ki lecze­nia grzesz­ni­ków, to w więk­szo­ści przy­pad­ków pozo­sta­wia ich krwa­wią­cych, obo­la­łych na pastwę losu i bun­tu prze­ciw Bogu. Praw­da jest taka, że kościół Chry­stu­sa ma obo­wią­zek zbie­rać z pola wal­ki ran­nych ludzi, i z ufno­ścią, zda­jąc się na łaskę Bożą, poma­gać im docho­dzić do peł­ni zdro­wia, i ducho­we­go wzro­stu.

Wsłu­chu­jąc się w pyta­nia zada­wa­ne przez ludzi uwi­kła­nych w roz­wód, zasta­na­wiam się, o co tu cho­dzi, czy Chry­stus jest biu­ro­kra­tą roz­pa­tru­ją­cym zgrab­nie uło­żo­ne pety­cje lub poda­nia? Czy kościół jest Jego kan­ce­la­rią sądo­wą? Dla­cze­go ci ludzie zada­ją takie dziw­ne pyta­nia? Prze­cież odpo­wiedź według ewan­ge­lii jest nad­zwy­czaj pro­sta — Bóg w Chry­stu­sie Jezu­sie prze­ba­cza wszyst­kie grze­chy, Bóg wyba­cza mor­der­stwo, sek­su­al­ną nie­mo­ral­ność i wie­le jesz­cze innych naj­po­dlej­sze­go rodza­ju grze­chy! Jest tyl­ko jeden grzech, któ­re­go nikt nie jest w sta­nie wyba­czyć; to jest grzech prze­ciw Ducho­wi Świę­te­mu, ale grzech roz­wo­du z pew­no­ścią nie jest tym grze­chem.

Szcze­gól­nie w dzi­siej­szym cza­sie, gdy roz­wo­dy sta­ły się powsze­dnio­ścią, musi­my zadać sobie pyta­nie — czy nasze chrze­ści­jań­skie kościo­ły posia­da­ją w tym tema­cie satys­fak­cjo­nu­ją­cą odpo­wiedź, czy napraw­dę szcze­rze prak­ty­ku­ją to, co gło­szą, że w Chry­stu­sie Jezu­sie, oso­bie poku­tu­ją­cej wszyst­kie grze­chy są prze­ba­czo­ne. Przy­pu­ść­my, że do kościo­ła chrze­ści­jań­skie­go, przyj­dzie czło­wiek pię­cio­krot­nie roz­wie­dzio­ny i od wie­lu lat żyją­cy z kobie­tą bez ślu­bu, nawra­ca się i jest od tej pory wie­rzą­cym chrze­ści­ja­ni­nem. Czy teraz jako nawró­co­ny musi wró­cić z powro­tem do jed­nej ze swo­ich nie­wie­rzą­cych żon? Jeśli tak, to do któ­rej? Czy ma porzu­cić tą, z któ­rą żyje bez ślu­bu? Albo czy może on — zapo­mi­na­jąc o swo­jej prze­szło­ści — oże­nić się z wie­rzą­cą chrze­ści­jan­ką, któ­ra będzie już z kolei jego szó­stą żoną? Inny przy­kład: nawra­ca się mał­żeń­stwo, ale obo­je są po roz­wo­dach, i teraz po nawró­ce­niu, co mają zro­bić? Czy mają powró­cić do swo­ich byłych współ­mał­żon­ków?

To nie są tyl­ko pod­chwy­tli­we pyta­nia, aby dener­wo­wać ducho­wych przy­wód­ców, ale są to pod­sta­wo­we trud­no­ści, z któ­ry­mi coraz czę­ściej będą przy­cho­dzi­li do kościo­łów ludzie szu­ka­ją­cy Boga i Boże­go wyba­cze­nia. Dla­te­go jeśli nie znaj­dzie­my dla nich Biblij­nej odpo­wie­dzi, ani miej­sca w spo­łecz­no­ści wie­rzą­cych, a pozo­sta­nie­my przy aro­ganc­kiej igno­ran­cji tego nad­zwy­czaj bole­sne­go ludz­kie­go pro­ble­mu, to rze­czy­wi­ście pozo­sta­je nam przy wej­ściu do kościo­łów chrze­ści­jań­skich wywie­sić tabli­cę infor­ma­cyj­ną z napi­sem:


“ROZWODNIKOM WSTĘP SUROWO WZBRONIONY! ROZWÓD GRZECH NIEPRZEBACZALNY!”


Tyl­ko czy znaj­dzie­my uza­sad­nie­nie takie­go sta­no­wi­ska w Piśmie Świę­tym i nauce Chry­stu­sa? Czy trwa­jąc w takim upo­rze nie satys­fak­cjo­nu­je­my jedy­nie tych, któ­rym zda­je się, że mają szcze­gól­ne pra­wo do pięt­no­wa­nia roz­wo­du? Czy nic nie robiąc, nie naigry­wa­my się z ludz­kie­go bólu? Wiem — a raczej jestem pewien, że wie­lu natych­miast powo­ła się na komen­tarz uczy­nio­ny przez Jezu­sa w spra­wie roz­wo­du, któ­ry jest zapi­sa­ny w Ewan­ge­lii Mate­usza 19:8–9, wykrzy­ku­jąc:


    - Prze­cież tu wyraź­nie widać, że Bóg nie usta­lił roz­wo­du!

Jed­nak w tym frag­men­cie ewi­dent­nie dostrze­ga­my, że Jezus nie zaprze­cza ist­nie­niu takiej pro­ce­du­ry pośród żydów. Jedy­nie Jezus nie mówi o roz­wo­dzie jako o czę­ści Boże­go porząd­ku. Chry­stus spe­cy­ficz­nie roz­po­znał to usta­no­wie­nie, jako ludz­ką zmia­nę wpro­wa­dzo­ną w Bożą kon­cep­cję, powia­da­jąc:


    - “…lecz od począt­ku tak nie było.” (Mat. 19:8)

Chry­stus odwo­ły­wał się do fak­tu, że te pra­wo do roz­wo­du nastą­pi­ło z powo­du twar­dych żydow­skich serc, dla­te­go Moj­żesz “pozwo­lił się roz­wieść..” (Mat.19:8). Pozwo­lić (albo umoż­li­wić), prak­tycz­nie nie jest tym samym, co stwo­rze­nie, usta­no­wie­nie albo wpro­wa­dze­nie pra­wa. Jeśli ktoś “zezwo­lił”, to zna­czy, że coś jest już egzy­stu­ją­cym poję­ciem lub prak­ty­ką. Fakt, że Bóg nie usta­no­wił roz­wo­du, ale zezwo­lił na to — pod pew­ny­mi warun­ka­mi — jest jed­nym z powo­dów, dla­cze­go kościół miał, i ma pro­blem w roz­wa­ża­niu tej nader nie­wy­god­nej i bole­snej prak­ty­ki.

Musi­my zro­zu­mieć, że roz­wód zaczął się uka­zy­wać jako biblij­na kon­cep­cja w wer­se­tach, któ­re roz­po­zna­ją go jako,“fait accom­pli”, co ozna­cza, że roz­wód po raz pierw­szy w zapi­sie biblij­nym uka­zu­je się jako roz­wi­nię­ta już prak­ty­ka, ponad któ­rą Bóg przez Moj­że­sza egze­kwu­je funk­cję regu­lu­ją­cą (Ks. Powtó­rzo­ne­go Pra­wa 22:19, 29; 24:1–4). Toteż Moj­żesz ure­gu­lo­wał tyl­ko zasa­dy, niż miał­by cał­ko­wi­cie zaka­zać roz­wo­du, dla­te­go Jezus mógł odpo­wie­dzieć — zresz­tą cał­kiem traf­nie — że Moj­żesz “zezwo­lił” na to. Gdy Moj­żesz napi­sał Pię­ciok­siąg i dał jego pra­wa ludziom, roz­wód był już dobrze zna­ny jako usta­bi­li­zo­wa­ny pro­ces i sta­no­wił powszech­ną prak­ty­kę.

(Gdy­by ktoś pra­gnął prze­śle­dzić tę spra­wę bar­dziej szcze­gó­ło­wo, to roz­wód jest wspo­mnia­ny w Sta­rym Testa­men­cie, Ks. Kapłań­ska 21: 7–14; 22:13; Ks. Liczb 30:9; Ks. Powtó­rzo­ne­go Pra­wa 22:19–29; 24:4; Ks. Iza­ja­sza 50: 1; Ks. Jere­mia­sza 3: 1–8; Ks. Eze­chie­la 44:22; Ks. Mala­chia­sza 2:14–16.)

Jeśli Moj­żesz “zezwo­lił” na roz­wód przez regu­la­cję ist­nie­ją­cych prze­pi­sów, ani­że­li miał­by zaka­zy­wać tej prak­ty­ki, to nie mamy pra­wa myśleć, że Bóg po pro­stu przy­mknął oczy na spra­wę roz­wo­du. Bóg nicze­go nie igno­ru­je spo­dzie­wa­jąc się, że w ten spo­sób pro­blem jakoś sam znik­nie, ani też total­nie roz­wo­du nie prze­śla­du­je jako prak­ty­ki, ale raczej umie­jęt­nie bie­rze to w swo­je ręce i coś robi z tą całą spra­wą. Po pierw­sze Bóg zwra­ca uwa­gę na to, że roz­wód jest dozwo­lo­ny tyl­ko w pew­nych oko­licz­no­ściach (Ks. Powtó­rzo­ne­go Pra­wa 22:19,29), po dru­gie, gdy zwią­zek mał­żeń­ski w praw­nym zor­ga­ni­zo­wa­nym zwy­cza­ju jest skoń­czo­ny, to jest defi­ni­tyw­nie skoń­czo­ny, i po trze­cie, ci któ­rzy otrzy­ma­li roz­wód są w peł­ni świa­do­mi moż­li­wych kon­se­kwen­cji (Ks. Powtó­rzo­ne­go Pra­wa 24:1–4). Z całą pew­no­ścią będzie to nie­zmier­nie pra­wi­dło­we, aby w tym miej­scu stwier­dzić, że w Piśmie Świę­tym Bóg uzna­je ist­nie­nie roz­wo­du i ostroż­nie, praw­nie go regu­lu­je.

W takim razie widząc Bożą posta­wę wobec kwe­stii roz­wo­du, Jego kościół, pra­gną­cy być sza­fa­rzem Boże­go “Zba­wie­nia z Łaski”, tak­że powi­nien zro­bić coś sen­sow­ne­go w tej mate­rii. Przede wszyst­kim nie musi­my przy­my­kać oczy na roz­wód, ani go też prze­śla­do­wać, te oby­dwie eks­tre­my nie są Biblij­ne, ale jako przy­wód­cy i spra­wu­ją­cy urzę­dy w koście­le Chry­stu­sa, powin­ni­śmy ze wszyst­kich sił szu­kać wyj­ścia, aby ta bole­sna spra­wa zosta­ła unor­mo­wa­na pomię­dzy ludem Bożym, zgod­nie z zasa­da­mi zawar­ty­mi w Piśmie Świę­tym. Ponie­waż kościół jest powo­ła­ny do gło­sze­nia świa­tu Ewan­ge­lii, czy­li Dobrej Nowi­ny, “że Bóg w Jezu­sie Chry­stu­sie prze­ba­cza grze­chy wszyst­kim poku­tu­ją­cym grzesz­ni­kom”.

Grzech roz­wo­du nie jest grze­chem nie­wy­ba­czal­nym, gdy Jezus mówił o grze­chu nie­wy­ba­czal­nym, to nie wspo­mniał o roz­wo­dzie, za to prze­ko­ny­wał o prze­ba­cza­niu wszyst­kich innych grze­chów — gło­sząc:


    - …Każ­dy grzech i bluź­nier­stwo będą odpusz­czo­ne ludziom, (Mat.12:31)

Z tych słów jasno wyni­ka, że wszyst­kie inne grze­chy mogą być wyba­czo­ne. Dla­te­go, gdy roz­wód wcho­dzi do kate­go­rii wszyst­kich innych grze­chów, to musi­my dojść tak­że do kon­klu­zji, że i roz­wód jako taki jest grze­chem wyba­czal­nym. Jedy­ny grzech, któ­ry nie może być wyba­czo­ny, to jest przy­pi­sy­wa­nie Ducho­wi Świę­te­mu pra­cy i dzia­ła­nia ducha nie­czy­ste­go. Chry­stus zwró­cił uwa­gę na ten fakt, aby nikt nie nazy­wał Ducha Świę­te­go duchem nie­czy­stym! Zatem roz­wód jest i będzie uwa­ża­ny przez Boga jako grzech wyba­czal­ny. Dla­te­go kościół Boży powi­nien odwa­żyć się, aby postę­po­wać w taki sam spo­sób, i nie czy­nić tych bied­nych pobi­tych, szu­ka­ją­cych Bożej miło­ści ludzi, chrze­ści­ja­na­mi dru­giej kate­go­rii.

Czy trud­no jest to zro­zu­mieć, że ludzie szu­ka­ją­cy poko­ju z Bogiem, pra­gną­cy do Nie­go się nawró­cić, posia­da­ją w swo­jej prze­szło­ści wszyst­kie rodza­je grzesz­nych nie­pra­wi­dło­wo­ści, że byli “włą­cze­ni w każ­dy rodzaj bru­du”, tak jak to umie­ścił apo­stoł Paweł w Efe­zjan 4:19. W tym miej­scu musi­my zadać sobie pyta­nie — komu potrzeb­ny jest lekarz? Idąc krok dalej zasta­nów­my się, w jaki spo­sób ma być roz­pa­try­wa­na ich prze­szłość? I czy taki nowo nawró­co­ny ma pra­wo roz­wa­żać po swo­im nawró­ce­niu ponow­ne mał­żeń­stwo? Czy jako kościół powin­ni­śmy wycią­gać te wszyst­kie sta­re spra­wy z ich prze­szło­ści i szcze­gó­ło­wo od począt­ku na pod­sta­wie tego, co znaj­du­je­my okre­ślać odpo­wie­dzial­ność i winę, a tak­że pra­wo do zawar­cia ponow­ne­go związ­ku mał­żeń­skie­go? Nie­któ­rzy duchow­ni chcą ubrać każ­dy szcze­gół z prze­szłe­go grzesz­ne­go życia w nową for­mę, bez wzglę­du na to czy ma to zwią­zek z ponow­nym mał­żeń­stwem czy nie. Inni idą tak dale­ko, że dora­dza­ją zerwa­nie obec­ne­go mał­żeń­stwa na tej pod­sta­wie, że w prze­szło­ści oso­ba otrzy­ma­ła roz­wód z powo­du swo­je­go grze­chu wobec byłe­go współ­mał­żon­ka. Nato­miast jesz­cze inni chcą zabro­nić ponow­ne­go mał­żeń­stwa wszyst­kim roz­wie­dzio­nym oso­bom. A jesz­cze inni, tak­że spo­glą­da­jąc w prze­szłość chcą zaka­zać ponow­ne­go mał­żeń­stwa tym wszyst­kim, któ­rych nazy­wa­ją “stro­ną win­ną”. A co na to mówi Biblia? Czy może oso­ba roz­wie­dzio­na, któ­ra zawi­ni­ła w roz­pa­dzie swo­je­go związ­ku mał­żeń­skie­go, po nawró­ce­niu ponow­nie zawrzeć zwią­zek mał­żeń­ski z inną oso­bą?

Przy­pu­ść­my, że kobie­ta, któ­ra będąc mężat­ką pro­wa­dzi­ła roz­wią­złe brud­ne życie i mąż jej na tej pod­sta­wie “wsze­te­czeń­stwa” roz­wiódł się z nią, a teraz ona sta­je się nawró­co­ną chrze­ści­jan­ką i spo­ty­ka chrze­ści­ja­ni­na, a on chciał­by ją poślu­bić będąc w peł­ni świa­do­my jej prze­szło­ści — a jak dobrze wie­my posia­da ona w swo­im życiu wszyst­kie rodza­je sek­su­al­nej roz­wią­zło­ści, czy­li jest cudzo­łoż­ni­cą. Czy taka cudzo­łoż­ni­ca kwa­li­fi­ku­je się do zawar­cia ponow­ne­go mał­żeń­stwa? Natu­ral­nie, że odpo­wia­da­jąc na takie pyta­nia musi­my się liczyć, że w tym miej­scu wystę­pu­je nie­zli­czo­na licz­ba kom­pli­ka­cji. Dla­te­go jest tak­że nie­moż­li­we, aby­śmy wymie­ni­li wszyst­kie ich ewen­tu­al­ne kom­bi­na­cje, doty­czą­ce pro­ble­mów, któ­re dewa­stu­ją związ­ki mał­żeń­skie. Jed­nak do tych i do innych moż­li­wych sytu­acji, Sło­wo Boże ma odpo­wiedź: — Kie­dy ktoś jest nawró­co­ny to “…niech prze­to każ­dy trwa u Boga w takim sta­nie, w jakim został powo­ła­ny…” (1Kor.7:24; w.17,20,26)

Czy­ta­jąc jed­nak ten frag­ment Sło­wa Boże­go mamy pew­ne trud­no­ści w jego zro­zu­mie­niu, ponie­waż uro­dzi­li­śmy się w kul­tu­rze, któ­ra okre­śli­ła nas nie­mal od poczę­cia jako chrze­ści­jan. Zade­cy­do­wa­no za nas, że ta, a nie inna reli­gia będzie naszą, i przez chrzest jako nie­mow­lę­ta sta­li­śmy się praw­ny­mi człon­ka­mi chrze­ści­jań­skie­go kościo­ła wraz ze wszyst­ki­mi kon­se­kwen­cja­mi wyni­ka­ją­cy­mi z tego fak­tu. W pew­nym sen­sie pozba­wio­no nas wol­no­ści wybo­ru, z tego powo­du tak wie­le mał­żeń­skich tra­ge­dii nie może uzy­skać wła­ści­we­go roz­wią­za­nia, gdyż w rachu­bę nasze­go życia nie wcho­dzi moż­li­wość “nawró­ce­nia się” lub świa­do­me­go przy­ję­cia chrztu świę­te­go. Ponie­waż każ­dy uro­dzo­ny w kra­ju o domi­na­cji kościo­ła, któ­ry naka­zu­je chrzest nie­mow­ląt, sta­je się sta­ty­stycz­nym wie­rzą­cym z powo­du ubez­wła­sno­wol­nie­nia sumie­nia, a tym samym ode­bra­nia wol­no­ści do świa­do­mej decy­zji.

Dla­te­go zada­łem sobie tro­chę tru­du i wczy­ta­łem się w “Kodeks Pra­wa Kano­nicz­ne­go” odno­śnie unie­waż­nie­nia mał­żeń­stwa, i ogar­nę­ło mnie zdu­mie­nie, gdyż zna­la­złem tam dosko­na­łe biblij­nie uza­sad­nio­ne pra­wa, ale tyl­ko i wyłącz­nie odno­szą­ce się do ludzi z tere­nów misyj­nych, czy­li tych, któ­rzy nie zosta­li ochrzcze­ni w nie­mow­lęc­twie, a chrze­ści­jań­stwo przy­ję­li jako świa­do­mi swe­go wybo­ru i decy­zji doro­śli ludzie. Pozwo­li­łem więc sobie w tym arty­ku­le zacy­to­wać kil­ka frag­men­tów tego pra­wa.

Kodeks Pra­wa Kano­nicz­ne­go — Stro­na 228 — 229

“Mał­żeń­stwo zawar­te przez nie­ochrz­czo­nych, jeśli jed­no z nich przy­ję­ło chrzest, może być roz­wią­za­ne na korzyść wia­ry (in favo­rem fidei), mocą przy­wi­le­ju Paw­ło­we­go i na pod­sta­wie peł­ni wła­dzy papie­skiej.

2.1 Roz­wią­za­nie mał­żeń­stwa na pod­sta­wie przy­wi­le­ju Paw­ło­we­go

2.1.1 Pocho­dze­nie przy­wi­le­ju i zasa­dy ogól­ne

Przy­wi­lej Paw­ło­wy, nazy­wa­ny przy­wi­le­jem wia­ry, opie­ra się na tek­ście zapi­sa­nym przez świę­te­go Paw­ła Apo­sto­ła w jego pierw­szym Liście do Koryn­tian (7,12–13, 15 ) i ozna­cza pra­wo (przy­zna­ne temu z pogań­skich mał­żon­ków, któ­re przy­ję­ło chrzest) zerwa­nia węzła mał­żeń­skie­go, zawar­te­go z oso­bą nie­ochrz­czo­ną przed nawró­ce­niem, i zawar­cia ponow­ne­go mał­żeń­stwa, po jej odej­ściu, czy­li pod warun­kiem, że pogań­ski współ­mał­żo­nek nie chce się nawró­cić lub, przy­naj­mniej, zgod­nie miesz­kać ze stro­ną ochrzczo­ną bez obra­zy Stwór­cy.

Już w pierw­szych wie­kach pisa­rze sta­ro­chrze­ści­jań­scy wspo­mi­na­ją o korzy­sta­niu z przy­wi­le­ju Paw­ło­we­go; w następ­nych wie­kach czy­nią to syno­dy, potem Gra­cjan (XII w.) i sze­reg doku­men­tów papie­skich. Były jed­nak przez dłu­gi czas wąt­pli­wo­ści, czy Apo­stoł przy­znał stro­nie nawró­co­nej na wia­rę tyl­ko pra­wo do odej­ścia od współ­mał­żon­ka, czy tak­że pra­wo do zawar­cia nowe­go związ­ku. W XII w. dopie­ro roz­wi­nę­ła się nauka Kościo­ła twier­dzą­ca, że mocą przy­wi­le­ju Paw­ło­we­go odno­śne mał­żeń­stwo może być roz­wią­za­ne, po speł­nie­niu pew­nych warun­ków. Znacz­ny roz­wój tej nauki Kościo­ła zazna­czył się na tere­nach misyj­nych w XVI wie­ku.

Nauka wie­ków zna­la­zła następ­nie swój wyraz zarów­no w Kodek­sie z 1917 r., jak i w Kodek­sie Jana Paw­ła II. Obec­nie więc mał­żeń­stwo zawar­te przez dwie oso­by nie­ochrz­czo­ne, żyją­ce w mał­żeń­stwie natu­ral­nym (legal­nym), zosta­je roz­wią­za­ne na mocy przy­wi­le­ju Paw­ło­we­go dla dobra wia­ry stro­ny, któ­ra przy­ję­ła chrzest, przez sam fakt zawar­cia nowe­go mał­żeń­stwa przez stro­nę ochrzczo­ną, jeśli stro­na nie­ochrz­czo­na ode­szła (kan. 1143 § 1).

6 Przyj­mu­je się, że stro­na nie­ochrz­czo­na odcho­dzi, jeśli nie chce miesz­kać ze stro­ną ochrzczo­ną lub miesz­kać z nią w zgo­dzie bez obra­zy Stwór­cy, chy­ba że oso­ba ochrzczo­na po przy­ję­ciu chrztu dała słusz­ny powód odej­ścia (kan. 1143 § 2).

7 Więk­szość auto­rów opo­wia­da się zde­cy­do­wa­nie za tym, że każ­dy ochrzczo­ny, nawet u bra­ci odłą­czo­nych, ma pra­wo korzy­stać z przy­wi­le­ju Paw­ło­we­go. Jego pod­sta­wą bowiem nie jest przy­na­leż­ność do Kościo­ła kato­lic­kie­go, lecz chrzest.”

Czy­ta­jąc ten frag­ment “Pra­wa Kano­nicz­ne­go” zasta­na­wiam się — w jaki spo­sób moż­na je zasto­so­wać w takich kra­jach jak Pol­ska? W jaki spo­sób nie­mow­le może obro­nić się przed chrztem, któ­re­go nie rozu­mie, aby w wie­ku doro­słym nie pono­sić kon­se­kwen­cji za nie swo­ją decy­zję? Jed­nak te pyta­nia pozo­sta­wiam bez odpo­wie­dzi, gdyż zda­ję sobie spra­wę z tego, że nie jestem w mocy, aby prze­ciw­sta­wić się nie­lo­gicz­nej tra­dy­cji i całej hie­rar­chii kościo­ła. Gdyż owe cyto­wa­ne z pierw­sze­go listu do Koryn­tian “Pra­wo Paw­ło­we”, powin­no być regu­łą dla wszyst­kich kościo­łów, i wszyst­kich nawra­ca­ją­cych się w tych kościo­łach ludzi. Sło­wo Boże z Pierw­sze­go listu do Kor. Roz.7 w.17, mówi, że każ­dy nowo nawró­co­ny, od dnia swe­go nawró­ce­nia, roz­po­czy­na nową histo­rię swe­go życia, tak­że roz­po­czy­na­jąc ją od tego wyjąt­ko­wo bole­sne­go miej­sca jakim jest roz­wód, mor­der­stwo, kra­dzież itd. Jed­nak ta regu­ła pra­wa Paw­ło­we­go nie uwal­nia niko­go od speł­nie­nia przez daną oso­bę, koniecz­nych cywil­nych albo moral­nych zobo­wią­zań, ponie­waż praw­dzi­wy żal za grze­chy popeł­nio­ne w prze­szło­ści, pro­wa­dzi zawsze do takich owo­ców, któ­re repre­zen­tu­ją cha­rak­ter Jezu­sa Chry­stu­sa.

Poprzez całe Pismo Świę­te Nowe­go Testa­men­tu jest wyraź­nie widocz­ne Boże zało­że­nie, że cudzo­łoż­ni­cy, wsze­tecz­ni­cy i homo­sek­su­ali­ści, a tak­że i inni z noto­rycz­ną prze­szło­ścią, będą: “…oczysz­cze­ni, omy­ci, uświę­ce­ni.” — Czy­ta­my w 1Kor.6:11, — “…A taki­mi byli nie­któ­rzy z was.” Wyda­je się, że jest to dobrze usta­bi­li­zo­wa­ny Boży zamiar, że nowo nawró­co­ne­mu raz na zawsze zosta­ło wszyst­ko prze­ba­czo­ne, a on już nie jest dłu­żej uwa­ża­ny za cudzo­łoż­ni­ka, czy pija­ka, etc. Dla­cze­go więc kon­ty­nu­uje­my w kościo­łach chrze­ści­jań­skich nazy­wa­nie ludzi roz­wie­dzio­nych tymi, któ­rzy zła­ma­li pra­wo przy­mie­rza mał­żeń­skie­go i odsu­wa­my ich w naj­ciem­niej­sze kąty jako ludzi nie­god­nych Chry­stu­sa? Prze­cież Chry­stus wła­śnie za takich zło­żył swo­je życie w ofie­rze.

Nasza posta­wa musi być Biblij­na, ponie­waż roz­wód jest kon­cep­cją Biblij­ną, czę­sto na stro­ni­cach Biblii uży­wa­ną i refor­mo­wa­ną. To chrze­ści­jań­stwo musi zro­bić wszyst­ko, co jest moż­li­we, aby postę­po­wać i nauczać tego, co Bóg zawarł na ten temat w Swo­im Sło­wie. Biblia roz­po­zna­je i regu­lu­je pro­ces roz­wo­do­wy. Ponad­to kościół jest zobo­wią­za­ny odno­sić się w Biblij­ny spo­sób do aktu­al­nych przy­pad­ków, i na Biblij­nych zasa­dach doty­czą­cych roz­wo­dów roz­pa­try­wać ich grzesz­ność, dając ludziom moż­li­wość pojed­na­nia się z Bogiem. Dopraw­dy jest nie­wła­ści­we, by potę­piać od ręki wszyst­kie roz­wo­dy, ponie­waż sam Bóg został włą­czo­ny w pro­ces roz­wo­do­wy z Izra­elem: “Zoba­czy­ła, że za wszyst­kie czy­ny nie­rząd­ne, jakie popeł­nił Izra­el-Odstęp­ca, odrzu­ci­łem go, dając mu list roz­wo­do­wy…(Jer. 3:8) Myślę, że teraz wyraź­nie widzi­my, że ta spra­wa nie może być trak­to­wa­na w taki uprosz­czo­ny spo­sób. Aby powie­dzieć:


    - Nie chcę mieć do czy­nie­nia z oso­ba­mi roz­wie­dzio­ny­mi!

Jest to powie­dzia­ne bar­dzo but­nie i nie odpo­wie­dzial­nie, albo­wiem każ­de­go tak myślą­ce­go umiesz­cza to w pozy­cji nie god­nej pozaz­drosz­cze­nia, gdyż taki ktoś nie pra­gnie tak­że mieć cokol­wiek do czy­nie­nia z Bogiem! (Bóg jest oso­bą roz­wie­dzio­ną!)

Dla­te­go nie ma żad­ne­go zna­cze­nia, jaki jest domi­nu­ją­cy kli­mat ludz­kich opi­nii. Nikt nie zaprze­czy, że nie­któ­rzy chrze­ści­ja­nie są nad­zwy­czaj uczu­le­ni emo­cjo­nal­nie na temat roz­wo­du, i mają w tym tema­cie bar­dzo uprosz­czo­ne myśle­nie, nie pró­bu­ją zadać sobie odro­bi­nę tru­du, aby zro­zu­mieć Biblij­ny punk­tu widze­nia, któ­ry pró­bu­ję tu roz­pa­try­wać. Toteż, jeśli czu­je­my, że nasza posta­wa w spra­wie roz­wo­du jest zła, nie­zgod­na z duchem Bożej łaski, to nie mamy inne­go wybo­ru, ale musi­my ją zmie­nić. Nawet, gdy­by wszy­scy wokół nas posia­da­li nie­wła­ści­we posta­wy, to musi­my pró­bo­wać na nich wpły­nąć, aby zaczę­li myśleć bar­dziej Biblij­nie.

Tak czy ina­czej, przy­ję­ta dzi­siaj lista grze­chów, któ­re kościół wyba­cza, nie obej­mu­je roz­wo­du i ponow­ne­go mał­żeń­stwa, cho­ciaż Bóg je wyba­cza. Jest to tra­gicz­na pomył­ka, jaką czy­nią przy­wód­cy ducho­wi. Pomi­nię­cie tego grze­chu, i utrzy­my­wa­nie go jako nie­wy­ba­czal­ne­go może zbez­cze­ścić ludz­kie dzie­dzic­two same­go Chry­stu­sa! Pra­gnę przez to powie­dzieć, że w linii gene­alo­gicz­nej Chry­stu­sa, moż­na zna­leźć, że nie­rząd­ni­cę (cudzo­łoż­ni­cę) Rachab poślu­bił Salo­mon i weszła ona w linię Mesja­sza. Dawid i Bed­sze­ba tak­że naj­zwy­czaj­niej w świe­cie popeł­ni­li cudzo­łó­stwo — nie mówiąc już o mor­der­stwie, któ­re­go dopu­ścił się Dawid — a jed­nak pomi­mo wszyst­ko Jezus jest nazwa­ny “Synem Dawi­da”. Czy zwią­zek Dawi­da i Bat­sze­by, z któ­re­go przy­szedł Chry­stus nie był cudzo­łoż­ny? Czy zwią­zek ten nie został uświę­co­ny przez Boże prze­ba­cze­nie? Dla­cze­go zatem jest tak wie­le nie­wła­ści­wych postaw w kościo­łach chrze­ści­jań­skich w sto­sun­ku do roz­wo­dów i ludzi roz­wie­dzio­nych? Dla­cze­go trak­tu­ją one oso­by roz­wie­dzio­ne tak jak­by popeł­ni­ły grzech nie­prze­ba­czal­ny? Z powo­du tych bole­snych pytań, pozwo­lę sobie jesz­cze raz powie­dzieć; że ci wszy­scy, któ­rzy grzesz­nie się roz­wie­dli, nie mogą i nie powin­ni być lek­ko uspra­wie­dli­wie­ni za to, co uczy­ni­li, gdyż to, co uczy­ni­li jest grze­chem. Mówiąc ści­ślej — dla­te­go że roz­wód jest grze­chem, to jest on grze­chem wyba­czal­nym.

Nawet gdy sto­imy na zupeł­nie świec­kim nie Biblij­nym grun­cie, to roz­wód jest uwa­ża­ny za zło nie tyl­ko dla­te­go, że nie­sie ze sobą nie­do­lę, ale dla tego, że jest destruk­tyw­ny dla całe­go spo­łe­czeń­stwa. Dla nas wie­rzą­cych chrze­ści­jan już spe­cjal­nie jest grzesz­ny, ponie­waż jest on uwła­cza­ją­cy i prze­ciw­ny Świę­te­mu Boże­mu zało­że­niu, o nie­ro­ze­rwal­no­ści związ­ku mał­żeń­skie­go. Ale czy jest on tak bar­dzo per­ma­nent­nie odci­śnię­ty w życiu grzesz­ni­ka, że aż nie może być zmy­ty przez krew Chry­stu­sa?

Napraw­dę jest to god­ne naszej uwa­gi, aby­śmy w koń­cu odkry­li, że na liście ohyd­nych grze­chów (1Kor.6:9–10; Obj.22:15; Gal.5:19–21, etc.) takich jak samo­lub­stwo, zazdrość, obmo­wa i jesz­cze inne — a trze­ba przy­znać, że jest to zaska­ku­ją­ca lista — wymie­nio­ne tam grze­chy idą ręka w rękę z pijań­stwem, bał­wo­chwal­stwem, mor­der­stwem i homo­sek­su­ali­zmem, jed­nak pomię­dzy tymi wszyst­ki­mi wspo­mnia­ny­mi grze­cha­mi nie wystę­pu­je grzech nie­do­zwo­lo­ne­go przez kościół roz­wo­du. Jed­nak odno­to­wa­nie tego fak­tu nie ozna­cza, abym chciał tole­ro­wać grzech roz­wo­du. Jak już powy­żej nad­mie­ni­łem, roz­wód wszedł w nasze życie bez­praw­nie i jako grzech musi być napięt­no­wa­ny i potę­pio­ny. Moim celem nie jest zakry­wa­nie jakich­kol­wiek Biblij­nych odno­śni­ków doty­czą­cych grzesz­ne­go roz­wo­du, pra­gnę jedy­nie zauwa­żyć, że apo­sto­ło­wie musie­li posia­dać bar­dziej odmien­ną kon­cep­cję na temat roz­wo­du niż dzi­siej­si przy­wód­cy kościel­ni, któ­rzy roz­wód cią­gle włą­cza­ją w listę nie­prze­ba­czal­nych grze­chów. Zazna­czam, że tym stwier­dze­niem nie pra­gnę mini­ma­li­zo­wać fak­tu grzesz­no­ści roz­wo­du, przy­po­mnia­łem tyl­ko, że jest to ohyd­ny grzech i jako taki, roz­wód nie może być tole­ro­wa­ny. Jed­nak nie roz­wią­za­nie tego zagad­nie­nia może pocią­gnąć za sobą poważ­ne nega­tyw­ne skut­ki, gdzie wie­le ist­nień ludz­kich (włą­cza­jąc w to cały kościół) nie unik­nie szko­dli­we­go efek­tu naszej igno­ran­cji — ponie­waż w efek­cie wszy­scy będzie­my pora­nie­ni.

Odno­tuj­my to sobie, że odkąd roz­wód nie jest grze­chem nie­wy­ba­czal­nym, to może być wyba­czo­ny. Natu­ral­nie, że to nie uzdro­wi wszyst­kich zła­ma­nych dzie­cię­cych serc, bli­skiej rodzi­ny jak i teściów, nie mówię już o stro­nach włą­czo­nych w pro­ces roz­wo­do­wy. Nawet, gdy roz­wód jest wła­ści­wy, zawsze jest wypad­ko­wą czy­je­goś grze­chu. Nawet w naj­lep­szym przy­pad­ku, roz­wód przy­no­si nie­do­lę i ból. To jest praw­dzi­wy powód, dla­cze­go Bóg nie­na­wi­dzi roz­wo­du. Jed­nak, jeśli nawet ktoś jest grzesz­nie roz­wie­dzio­ny, to może w koście­le Chry­stu­sa, otrzy­mać prze­ba­cze­nie, oczysz­cze­nie i odno­wie­nie, tak samo jak ten skru­szo­ny pijak i homo­sek­su­ali­sta, któ­rzy zosta­li wymie­nie­ni w 1Kor.6:9–11. Jeśli oni mogą być obmy­ci i uświę­ce­ni przez tego same­go Ducha Świę­te­go, to my nie mamy pra­wa uzna­wać kogoś za nie­czy­ste­go, kogo Bóg oczy­ścił!

Nie sądzę, że przy­słu­gu­je­my się gło­sze­niu Ewan­ge­lii — czy­li Dobrej Nowi­ny grzesz­ne­mu świa­tu — gdy w nad­gor­li­wo­ści czy­ni­my sie­bie samych święt­szy­mi od apo­sto­ła Paw­ła albo same­go Pana Boga! Któż z nas nie zgrze­szył? Czy ktoś z czy­ta­ją­cych ten arty­kuł nie jest cudzo­łoż­ni­kiem i mor­der­cą w swo­im ser­cu? Kto z nas może rzu­cić pierw­szy kamie­niem? Czy w Bożych oczach ktoś z nas jest lep­szy od Rachab, Dawi­da, czy Bat­sze­by, tyl­ko z tej przy­czy­ny, że zewnętrz­nie tak jak oni nie zaan­ga­żo­wał się w cudzo­łó­stwo, albo nie zawarł związ­ku mał­żeń­skie­go z oso­bą roz­wie­dzio­ną, popeł­nia­jąc przez ten czyn cudzo­łó­stwo? Dla­cze­go cudzo­łó­stwo i roz­wód w tak defi­ni­tyw­ny spo­sób oddzie­la­my z listy innych ohyd­nych grze­chów uka­za­nych w Nowym Testa­men­cie? Jak­kol­wiek pomię­dzy wie­lo­ma wyli­cza­ny­mi na tych listach grze­cha­mi, roz­wód nawet nie został uka­za­ny, głów­nie znaj­du­je­my go w Mat. 15; Rzym. 1; Gal. 5; II Tym. 3; Obj. 21, 22, jed­nak­że takie grze­chy jak chci­wość i znie­sła­wie­nie są tam bar­dziej wyeks­po­no­wa­ne od roz­wo­du!

Dopraw­dy nie pró­bu­ję mini­ma­li­zo­wać grzesz­no­ści roz­wo­dów. Jest to ohyd­ny grzech i kon­se­kwen­cje tego są tra­gicz­ne, ponie­waż mogą, i zazwy­czaj podą­ża­ją za spraw­cą, nawet i po prze­ba­cze­niu tego grze­chu. Ale Nowy Testa­ment nigdzie nie poka­zu­je, że mają być zasto­so­wa­ne wobec osób roz­wie­dzio­nych jakieś spe­cjal­ne kon­se­kwen­cje, któ­re kościół musi na tych poku­tu­ją­cych ludzi narzu­cić. Jeże­li jed­nak mamy oglą­dać tę spra­wę w jakimś spe­cjal­nym świe­tle, jak czy­ni to wie­lu dzi­siej­szych chrze­ści­jan, to zadaj­my sobie tak­że pyta­nie — jak to się dzie­je, że Nowy Testa­ment nie postę­pu­je w taki sam spo­sób jak nasze kościo­ły? Czy apo­sto­ło­wie nie uka­zy­wa­li­by grze­chu roz­wo­du na pierw­szym miej­scu listy ohyd­nych grze­chów, tak jak my to czy­ni­my? W tym miej­scu musi­my powie­dzieć sobie jasno i dobit­nie:


    - Co Bóg oczy­ścił tego żaden czło­wiek nie może nazy­wać nie­czy­stym!

Chry­stus jest więk­szy niż nasz grzech — nawet grzech cudzo­łó­stwa i roz­wo­du. Pomniej­sza­my Chry­stu­sa, gdy czy­ni­my i mówi­my jak gdy­by tak nie było. Te grze­chy cudzo­łó­stwa i roz­wo­du napraw­dę są ohyd­ne; nie wol­no nam tego fak­tu pomniej­szać. Ale Chry­stus jest więk­szy niż grzech — “wszyst­kie grze­chy”. Przez takie podej­ście, jakie pró­bu­ję poka­zać w tym arty­ku­le wca­le nie pomniej­szam tego budzą­ce­go obrzy­dze­nie grze­chu, albo jego skut­ków, raczej w następ­stwie tego co stwier­dzam, wyno­szę same­go Chry­stu­sa i moc Jego Krzy­ża, któ­ry jest w sta­nie oczy­ścić, prze­ba­czyć i odno­wić czło­wie­ka z naj­ohyd­niej­szym grze­chem, grze­chem roz­wo­du.

Pozwól­my zatem posta­wić sobie jesz­cze takie pyta­nia; czy mał­żeń­stwo z byłą cudzo­łoż­ni­cą albo grzesz­nie roz­wie­dzio­ną oso­bą jest zaka­za­ne? Czy mał­żeń­stwo z były­mi mor­der­ca­mi, kłam­ca­mi albo oszczer­ca­mi jest zaka­za­ne? Nie mamy żad­nych dowo­dów na to, aby wie­rzyć, że coś wska­zu­je w Biblii, że takie związ­ki są zaka­za­ne. Albo Bóg oczysz­cza nawra­ca­ją­ce­go się czło­wie­ka z jego grze­chów, albo go nie oczysz­cza? Zasta­nów­my się i śmia­ło odpo­wiedz­my sobie na te pyta­nia, i daj­my odpo­wiedź pro­szą­cych nas o to roz­wie­dzio­nych ludzi.

Jest to szcze­gól­nie okrut­ne, aby wciąż mówić do oso­by, któ­ra przez nawró­ce­nie dozna­ła Boże­go wyba­cze­nia, o tym, że ma w nie­skoń­czo­ność poku­to­wać za popeł­nio­ny w prze­szło­ści grzech. W Chry­stu­sie Jezu­sie na mocy prze­la­nej za nasze grze­chy krwi, on/ona teraz po nawró­ce­niu są nie­win­ni czy­ści i świę­ci, “sta­re prze­mi­nę­ło, wszyst­ko sta­ło się nowe”. Kim my jeste­śmy, aby pamię­tać i trzy­mać winę prze­ciw takim ludziom, kie­dy sam Bóg tego nie czy­ni?!

W Biblii nie ma takie­go pra­wa, któ­re mówi­ło­by, że oso­ba roz­wie­dzio­na musi pozo­stać samot­na, i z nikim nie wią­zać się węzłem mał­żeń­skim. Bóg wyraź­nie pozwo­lił na mał­żeń­stwo Dawi­da i Bat­sze­by, cho­ciaż zarów­no oby­dwo­je byli win­ni cudzo­łó­stwa, a Dawid z całą pew­no­ścią, rów­nież i mor­der­stwa. Już bar­dziej paskud­ne­go począt­ku dla mał­żeń­stwa nie mogli­by­śmy sobie wyobra­zić. A jed­nak Bóg pobło­go­sła­wił to mał­żeń­stwo wła­śnie w takim cza­sie, ponie­waż zosta­ło udzie­lo­ne prze­ba­cze­nie, prze­szłość zosta­ła oczysz­czo­na, a przy­szłość sta­ła się czy­sta dla Boże­go bło­go­sła­wień­stwa (2Sam.12:13; Psalm.51). Jeśli te mał­żeń­stwo, któ­re “w swo­im począt­ku” było aż po kola­na zanu­rzo­ne w grze­chu (Dawid nie skru­szył się od razu, dopie­ro aż “póź­niej”, w swo­im mał­żeń­stwie) czy mogło­by zostać pobło­go­sła­wio­ne przez Boga tak, aby przez nie­go przy­wieść Mesja­sza? Dla­cze­go więc mówi­my, że oso­by, któ­re otrzy­ma­ły prze­ba­cze­nie i przed ślu­bem zosta­ły oczysz­czo­ne, nie mogą spo­dzie­wać się, że Bóg pobło­go­sła­wi ich mał­żeń­stwo, ponie­waż w swo­jej prze­szło­ści grze­szy­li.

Ktoś może powie­dzieć, że to wszyst­ko czy­ni prze­ba­cze­nie zbyt łatwe i tyl­ko zachę­ca do roz­wo­du. Nie uzna­ję tego argu­men­tu ani krzty­ny wię­cej niż to uczy­nił apo­stoł Paweł w liście do Rzy­mian. Roz­wód otrzy­ma­ny z nie­wła­ści­wych powo­dów jest “grze­chem” — ohyd­ną obra­zą prze­ciw­ko Bogu i czło­wie­ko­wi. Nie zachę­cam do roz­wo­du, ani tro­chę wię­cej niż Bóg zachę­cał­by do rabun­ku, cudzo­łó­stwa, homo­sek­su­ali­zmu, kłam­stwa i mor­der­stwa przez dekla­ro­wa­nie, że takie grze­chy są cał­ko­wi­cie prze­ba­czo­ne w Chry­stu­sie i odło­żo­ne do prze­szło­ści (1Kor.6:11). Skru­cha, kie­dy jest praw­dzi­wa, jest jak żal Dawi­da (Ps.51; 38. etc.); to nie ozna­cza potrak­to­wa­nie tego lek­ko, jak jakąś sztucz­kę. Poku­tu­ją­cy grzesz­nik uzna­je poważ­ną natu­rę swe­go występ­ku i nie tyl­ko jest wdzięcz­ny, ale pro­du­ku­je owo­ce (zmia­ny) sto­sow­ne do swe­go żalu. W jakiej­kol­wiek dys­ku­sji o roz­wo­dzie i ponow­nym mał­żeń­stwie musi­my być ostroż­ni by zacho­wać inte­gral­ność trzech Biblij­nych prawd.


    1. Grzech jest ohyd­ny.

    2. Łaska jest więk­sza niż wszyst­kie naj­ohyd­niej­sze grze­chy (Rzym.5:20).

    3. Jest tyl­ko jeden grzech nie­prze­ba­czal­ny, grzech prze­ciw Ducho­wi Świę­te­mu.


Jest to nie­zmier­nie waż­ne do odno­to­wa­nia, że prze­ba­cze­nie (nawet w spra­wie ze skru­szo­nym “wie­rzą­cym”, któ­ry zgrze­szył po swo­im nawró­ce­niu), włą­cza nie tyl­ko oczysz­cze­nie, ale i pocie­sze­nie, a tak­że przy­wró­ce­nie do peł­nej spo­łecz­no­ści pomię­dzy człon­ka­mi kościo­ła Chry­stu­sa (2Kor.2:7,8).

pastor Lech Forem­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.