Moja mama jest nikim…
- 16 sierpnia, 2006
- przeczytasz w 2 minuty
82 procent Polaków uważa, że kobiety, które rezygnują z kariery zawodowej na rzecz wychowania dzieci powinny otrzymywać pensje. Sondaż w tej sprawie przeprowadził na zlecienie “Dziennika” TNS OBOP. Kiedyś słyszałem, jak dziecko, którego rodzicielka zdecydowała się poświęcić swoją karierę zawodową, by móc je wychowywać zapytane o to, kim jest jego mama — odpowiedziało spokojnie: nikim. Widziałem też twarz tej kobiety! Nie chciałbym tego zobaczyć nigdy więcej. Nie chciałby […]
82 procent Polaków uważa, że kobiety, które rezygnują z kariery zawodowej na rzecz wychowania dzieci powinny otrzymywać pensje. Sondaż w tej sprawie przeprowadził na zlecienie “Dziennika” TNS OBOP.
Kiedyś słyszałem, jak dziecko, którego rodzicielka zdecydowała się poświęcić swoją karierę zawodową, by móc je wychowywać zapytane o to, kim jest jego mama — odpowiedziało spokojnie: nikim. Widziałem też twarz tej kobiety! Nie chciałbym tego zobaczyć nigdy więcej. Nie chciałby tym bardziej, że mam pełną świadomość, że akurat ta kobieta wybrała najlepiej jak mogła, że dla jej rodziny, dla społeczeństwa, ale też dla państwa jej praca w domu jest ważniejsza i bardziej cenna niż praca w banku, mediach czy nawet szkole.
I dlatego, gdy przeczytałem, że 82 procent Polaków chce wypłacania kobietom pracującym w domach przy wychowaniu dzieci pensji — bardzo się ucieszyłem. Oto bowiem okazuje się, że normalność myślenia jest w naszym narodzie wciąż jeszcze obecna, że mamy wciąż jeszcze świadomość, co jest naprawdę ważne dla przyszłości państwa. Tym czymś jest rodzina, a kapitał społeczny jaki ona generuje z niczym nie da się porównać.
I właśnie dlatego z niczym nie da się porównać pracy tych kobiet, które zostają w domu i tam realizują się zawodowo. Te 82 procent Polaków pokazuje, że lata propagandy głoszącej, że kobiety realizować się mogą tylko w pracy, że matki zostające z dziećmi mają “mózg o konsystencji kaszki” (cytuję za Anną Muchą) oraz nacisków, by skracać urlopy macierzyńskie — nie pozostawiły zbyt głębokich śladów, przynajmniej w naszym myśleniu…
Martwi mnie tylko, że ten słuszny pomysł jest odrzucany. Powód jest oczywiście jeden: za dużo wydajemy na świadczenia socjalne. Tyle, że to akurat trudno uznać za argument. Bo zapłata za pracę nie jest jałmużną jaką są — w zdecydowanej części świadczenia socjalne. I dlatego to właśnie ona powinna je zastąpić. Nie widzę powodów, by finansować alkoholików, nierobów, leniów i cwaniaków (a tacy w zdecydowanej części biorą zasiłki w Warszawie) z naszych podatków, widzę natomiast powód, by docenić z naszych podatków tych którzy pracują na naszę przyszłość. Czyli te milczące setki kobiet, które wychowują swoje dzieci, m.in. po to, by ci którzy nie chcą ich mieć mogli w przyszłości brać emerytury.