
- 4 maja, 2024
- przeczytasz w 5 minut
Syndrom wypalenia, stany depresyjne czy chęć mistycznych doznań skłaniają duchownych niektórych wspólnot chrześcijańskich do otwarcia się na terapię z użyciem substancji psychodelicznych.
Kościół na haju
Syndrom wypalenia, stany depresyjne czy chęć mistycznych doznań skłaniają duchownych niektórych wspólnot chrześcijańskich do otwarcia się na terapię z użyciem substancji psychodelicznych.
Ukazujący się od ponad półwiecza chrześcijański miesięcznik Sojourner opublikował tekst o prowokacyjnym tytule ‘High’ Church. W samym pojęciu nie ma nic kontrowersyjnego. Służy ono do opisania parafii, wspólnot czy Kościołów (głównie) protestanckich różnych wyznań, które charakteryzują się katolicką praktyką wiary poprzez przywiązanie do tradycyjnej liturgii z bogatą, jak na ‘standardy protestanckie’, obrzędowością czy strojami liturgicznymi, a także podkreślaniem znaczenia sakramentów czy posługi biskupiej. High Church, czyli Kościół Wysoki, to szeroki i liczny ruch, głównie w anglikanizmie, luteranizmie, a w ostatnich dekadach coraz mocniej obecny w Kościołach reformowanych czy nawet zielonoświątkowych.
Jednak artykuł w Sojourner nie dotyczy liturgicznych ceremonii, a stosowania środków psychodelicznych. Słowo high, wzięte w cudzysłów, oznacza stan upojenia narkotycznego i znajduje swój polski odpowiednik w wyrażeniu „być na haju”.
Dziennikarka Bekah McNeel przybliżyła na łamach czasopisma fenomen rosnącego zainteresowania psychodelikami w amerykańskim chrześcijaństwie, a także poza nim. Związane jest to z coraz większym zainteresowaniem substancjami halucynogennymi w terapii. To, co jest nowe i być może zaskakujące, to udział duchownych dotkniętych kryzysem powołania lub stanami depresyjnymi w nadzorowanych terapiach skierowanych do duchownych.
If there’s one conversation I’m really excited to follow…this is it.https://t.co/V7RnKgYQiH via @Sojourners
— Bekah McNeel (@BekahMcneel) April 18, 2024
McNeel rozpoczyna tekst od historii metodystycznej duchownej, która poddała się eksperymentalnej terapii z użyciem psylocybiny, silnej substancji psychoaktywnej zakazanej w wielu krajach. Terapia realizowana była przez renomowany i znany na całym świecie John Hopkins Center (JHC) w Baltimore. Projekt realizowany był od 2015 roku przez Centrum Badań nad Psychodelikami i Świadomością JHC, i skierowany był do osób zaangażowanych w duszpasterstwo.
Duchowna, która zapadła na ciężką depresję w związku z nieprzepracowanymi traumami z dzieciństwa, wypaleniem zawodowym i innymi kryzysami, przez lata stosowała antydepresanty. Uczestniczyła także w terapiach, które nie przynosiły pożądanych rezultatów. Zmiana nastąpiła po użyciu psylocybiny, organicznego związku chemicznego obecnego głównie w grzybkach halucynogennych.
Oprócz poprawy stanu zdrowia psychicznego, duchowna mówiła także o wzmocnionych przeżyciach religijnych. O podobnych doznaniach, wyostrzonej percepcji religijnej, raportowali również inni uczestnicy programu. To, co początkowo było jedynie eksperymentem, zaczęto stosować na nieco szerszą skalę. Użycie psylocybiny w celach terapeutycznych umożliwiono prawnie w 2020 roku w stanie Oregon, a w 2021 JHC otrzymał fundusze federalne na rozwój projektu.
Sojourners informuje ponadto, że w USA istnieje coraz więcej badań klinicznych, potwierdzających skuteczność terapii, polegającej na „zresetowaniu neurologicznego procesu i wzorców myślenia, często zakorzenionych w problemach zdrowia psychicznego, zmieniając sposób, w jaki pacjenci procesują pamięć i informacje.”
O ile ściśle monitorowanie stosowanie psychodelików w terapii pojedynczych duchownych tradycyjnych wyznań chrześcijańskich jest zjawiskiem świeżym, choć coraz częściej opisywanym, o tyle stosowanie środków odurzających czy substancji psychoaktywnych dla osiągnięcia religijnego rauszu nie jest niczym nowym ani tym bardziej bezpiecznym. W odróżnieniu od opisanego programu JHC, aplikowanie różnych substancji psychoaktywnych odbywa się nieraz poza ścisłą kontrolą lekarską i jest częścią praktyk nowych grup (para)religijnych lub denominacji, które powstają – nomen omen – jak grzyby po deszczu.
Psychodeliczne „Kościoły”
Jak informuje Sojourner, w listopadzie 2023 roku Amerykańska Akademia Religii zorganizowała panel dyskusyjny o chrześcijańskiej perspektywie stosowania psychodelików. Z jednej strony wskazano na fakt, że terapie psychodeliczne są bardzo kosztowne i ograniczone są do określonych grup społecznych. Z drugiej strony zauważono wzrost popularności tzw. ‘kościołów psychodelicznych’.
A growing number of people in the U.S. are flocking to churches that center their practice around a bitter psychedelic tea known as ayahuasca. They seek a spiritual and physical life change. https://t.co/wZkqBPUT0q pic.twitter.com/vMf6SRmqWs
— The Associated Press (@AP) February 2, 2023
Chodzi o niezależne, często synkretyczne, a więc łączące treści chrześcijańskie oraz te pochodzące z innych religii, wspólnoty, które postrzegają stan upojenia narkotycznego jako coś pożądanego, a nawet sakrament. Do tego dochodzą wspólnoty związane z poszczególnymi grupami etnicznymi, świadomie dystansujące się od chrześcijańskiego przesłania, ale też takie, które są ofertą dla ludzi niereligijnych w teistycznym sensie, potrzebujących jakiejś formy rytuałów i ‘sacrum’.
OPINION: A scholar who studies alternative expressions of spirituality visited secular, atheist and psychedelic churches and interacted with attendees. Here is what he found:https://t.co/FILrT38RbN
— RNS (@RNS) April 15, 2024
Prof. Jaime Clark-Soles, badacz psychodelików i jednocześnie biblista, przestrzegł przed rosnącą liczbą psychodelicznych wspólnot. – Ten obszar powinien być przedmiotem naszej troski. Powinniśmy być częścią procesu edukacyjnego, aby ochronić ludzi, szczególnie narażonych na nadużywanie władzy – cytuje profesora Sojourner.
Grzybki i herbatki dla religijnych doznań
Jedną z takich wspólnot, która w swojej nazwie posługuje się nawet pojęciem „Kościoła”, jest istniejący od dawna Rodzimy Kościół Amerykański, który w ramach kultu religijnego stosuje peyoti, czyli Jazgrze Williamsa, kaktusową roślinę o wysokich właściwościach odurzających. Członkowie wspólnoty, liczącej ok. 250 tys. osób, mówią, że uczestnicą w ceremoniach nie po to, aby mówić o bogu, ale aby rozmawiać z bogiem.
Podobny charakter ma panteistyczna wspólnota wyznaniowa Hummingbird Church, stosująca ayahuasca, czyli pnącze duszy, psychodeliczną herbatkę zawierającą psychoaktywną substancję DMT. Jeszcze innym przykładem jest „Kościół grzybów” czyli Boskie Zgromadzenie, założone przez byłych wyznawców mormonizmu ze stanu Utah. Takich grup pojawia się coraz więcej i są szczególnie atrakcyjne dla osób, dla których tradycyjne chrześcijaństwo, nawet ukierunkowane charyzmatycznie, oferuje za mało przeżyć.
Jednak nie tylko w USA, a także w innych krajach wspólnoty, nierzadko nazywające się Kościołami, nie stronią od dodatkowych „narzędzi”, mających podbić doznania religijne. Przykładem jest zielonoświątkowy Niebiański Kościół Chrystusa wywodzący się z Nigerii, który podczas swoich wielogodzinnej liturgii stosuje bardzo duże ilości doprawionego kadzidła oraz „świętych perfum”, potęgujących doznania psychosomatyczne.
I co z tego?
Z perspektywy religioznawczej opisywane zjawisko stosowania szeroko rozumianej farmakologii, celem osiągnięcia dodatkowego stopnia wtajemniczenia w religijnym doświadczeniu, nie jest niczym nowym, a wręcz prastarym. W taki też sposób zewnętrzni obserwatorzy mogą opisywać chrześcijańską obrzędowość, bazującą na emocjach, zmysłowości, smaku, obrazie czy woni — tak się dzieje zasadniczo we wszystkich tradycjach chrześcijańskich. W jednych bardziej, w innych mniej.
Nowe jest jednak otwieranie się duchownych na innowacyjne metody leczenia stanów depresyjnych za pomocą psychodelików. Proces ten odbywa się pod ścisłym nadzorem klinicznym. Nie jest on autoryzowany przez oficjalne władze Kościołów, więc tym bardziej trudno porównywać go z praktykami synkretycznych grup religijnych czy sekt lub nowych ruchów określanych mianem “ateistycznych/świeckich kościołów’.
Zagadnienie jest o tyle ciekawe i kontrowersyjne, gdyż ukazuje obok siebie zmiany zachodzące w praktyce terapeutycznej osób duchownych i jednocześnie zauważalne w innym segmencie zagrożenia związane z nowymi ruchami religijnymi, póki co, głównie w Ameryce Północnej i Południowej, ale też w Afryce.