
- 12 października, 2020
- przeczytasz w 13 minut
W nocy 25 sierpnia br. grupa młodzieży powiesiła na 120-letnim pomniku Marcina Lutra w Bielsku-Białej tęczową flagę. Akcja wywołała spore zainteresowanie, tym bardziej, że flaga trafiła na pomnik związany z religią, a w dodatku wyznaniem mniejszościowym. Organ...
Chcieliśmy okazać solidarność — tęczowa flaga na pomniku Lutra w Bielsku
W nocy 25 sierpnia br. grupa młodzieży powiesiła na 120-letnim pomniku Marcina Lutra w Bielsku-Białej tęczową flagę. Akcja wywołała spore zainteresowanie, tym bardziej, że flaga trafiła na pomnik związany z religią, a w dodatku wyznaniem mniejszościowym. Organizatorzy/-rki odpowiedzieli na apel i skontaktowali się z ekumenizm.pl, a po dwóch tygodniach odbyło się spotkanie w Bielsku. Alicja, Katarzyna, Maks i Konrad opowiedzieli o swojej akcji i o tym, co ich porusza.
Czy czujecie się prowokatorami?
Kasia: Naszym celem nie była prowokacja. Przynajmniej ja to tak widzę. Bardziej chodziło o pokazanie, że w Bielsku-Białej ci ludzie mają wsparcie.
Ci ludzie, czyli…
Kasia: Osoby LGBT, którym chciałam okazać swoją solidarność.
Pewnego pięknego dnia stwierdziliście, że zawiesicie flagę na pomniku Lutra i co?
Stało się to krótko po incydencie w Warszawie, a konkretnie po zatrzymaniu Margot. Padł taki pomysł i wszystkim się spodobał.
Padło na pomnik Lutra – czy w waszej grupie byli ewangelicy?
Kasia: Nie chodziło tylko o Lutra. Tych pomników było więcej.
Maks: Było zdecydowanie więcej. Luter był jednym z eksponowanych miejsc w mieście, także uznaliśmy, że to dobry wybór. Poza tym miały być także inne pomniki z tematu religii, ale logistycznie się nie udało.
Konrad: Jak mówiła Kasia, nie chodziło o prowokację, ale bardziej o pokazanie problemu i udzielenie wsparcia dla osób LGBT+. Nie skupialiśmy się na Kościele, tylko na pomnikach, które mają szczególne znaczenie i są najzwyczajniej widoczne. Był więc nie tylko Luter, ale i słynny Bolek i Lolek czy syrenka. Chcieliśmy także powiesić flagę na Reksiu.
Alicja: W akcji uczestniczyło bezpośrednio pięć osób, ale na flagi kupione w polskim sklepie (nie chcieliśmy sprowadzać z Chin) złożyło się około 10 osób, w tym koleżanka, która – jak się później okazało – była jedyną ewangeliczką w naszej grupie.
Tak więc zawieszając flagę staliście się częścią ruchu LGBT+ czy wręcz ideologii LGBT…
Alicja: To nie jest dla mnie jakaś organizacja czy ideologia, a po prostu ludzie, którzy chcą normalnie żyć. Mogę mówić o swojej seksualności, ale nie czuję się częścią jakiegoś frontu ideologicznego. Obok mnie siedzi mój chłopak i jesteśmy – jak to się mówi – w związku heteroseksualnym, ale jestem świadoma, że gdybym była z kimś innym, to wiem, że mogłoby mnie spotkać to samo, co spotyka ludzi LGBT.
Maks: Nasza grupa zauważyła problem i starała się coś z tym zrobić, pokazać, że coś niedobrego od dłuższego czasu się w Polsce dzieje. Nie chcieliśmy być obojętni. Nie jesteśmy częścią ideologii, bo nic takiego nie istnieje, jak już wspomniała Alicja. Chcieliśmy tym pomóc dyskryminowanym osobom.
Wróćmy na chwilkę do Lutra – nie baliście się, że ewangelicy mogą się poczuć urażeni?
Konrad: Pochodzę z Cieszyna, gdzie jest dość duże zagęszczenie ewangelików i z tego, co wiem luteranie nie przywiązują aż tak znaczącej uwagi do pomników.
Alicja: Muszę przyznać, że gdy zobaczyłam komentarze pod wpisem na Facebooku byłam zaskoczona w przeważającej większości pozytywnymi komentarzami ewangelików. Nie jestem wierząca i patrzę na to nieco z dystansu stąd to miłe zdumienie.
Kasia: Ja, szczerze mówiąc, bardzo się bałam reakcji ewangelików. Myślałam, że mogą to odebrać jako atak w ich stronę i raczej chciałam uniknąć wieszania flag na pomnikach o charakterze religijnym. Dlatego, tak samo jak Alicja, byłam w szoku jak zobaczyłam tak pozytywny przekaz, jaki płynął z artykułu i samych komentarzy. Potwierdziło się wtedy, że rzeczywiście zrobiliśmy coś dobrego.
Czy wasze działania wynikały z sygnałów, jakie otrzymywaliście od waszych znajomych gejów czy lesbijek?
Kasia: Mam przyjaciela, z którym jestem blisko związana i dopiero niedawno dowiedziałam się, że jest homoseksualistą i to nie bezpośrednio od niego, a innej osoby. On się w ogóle bał do tego przyznać, nawet mnie. Boi się reakcji innych ludzi i że mógłby stracić niektórych znajomych.
Ale młodzież jest z natury otwarta na nowe
Kasia: Są wyjątki, niemniej dość znaczące i głośne.
Alicja: Myślę, że to jednak nie do końca są wyjątki, ponieważ ci, którzy dyskryminują to także przedstawiciele władz i rządu, a więc nie tylko ludzie na ulicy. Mam kolegę, który jest transpłciowy i z tego powodu chce wyjechać zagranicę jak wielu innych. Po porostu się boi zwykłych przechodniów na ulicy i wie, że nie może liczyć na tolerancję czy szacunek.
Maks: Duża część tak, ale mimo wszystko rosnące poparcie partii konserwatywnych wśród młodych pokazuje, że istnieje spora, a co gorsze rosnąca grupa osób zamkniętych na inność.
Premier, ministrowie i duża część parlamentarzystów zapewniają, że Polska jest krajem tolerancyjnym i nie ma powodu do obaw czy paniki. Może przesadzacie z tą nietolerancją wobec LGBT+?
Maks: Paradoksalne jest to, że według prawa zapewniona jest tolerancja, ale jednocześnie możliwa jest do zorganizowania manifestacja osób, które otwarcie obrażają oraz szczują społeczeństwo na inne osoby. Jednym z przykładów takich działań są ciężarówki z homofobicznymi hasłami, które ochraniane przez policję jeżdżą po największych miastach naszego kraju.
Konrad: Czym innym jest prawo, a czym innym jego egzekwowanie, szczególnie w sytuacji, gdy nie jest ono respektowane. Na jednych rząd przymyka oko, a innych surowo karze. Zdarza się, że brak jest odpowiedniej reakcji.
Jak to nie reaguje? Rząd polski mówi, że Margot zniszczyła własność prywatną i dlatego poszła do więzienia, a wobec prawa wszyscy są równi.
Konrad: rozumiem rozgoryczenie i złość Margot w związku z kłamstwami opisanymi na ciężarówce, aczkolwiek to nie zmienia faktu, że naruszyła prawo, jednak działania państwa były niewspółmiernie. Natomiast to samo państwo nie zadziałało w obronie praw i godności osób LGBT+, a ich problemy są ignorowane albo bagatelizowane. Były samobójstwa młodych chłopców, a tych, którzy się do tego przyczynili, nie spotkały żadne konsekwencje.
Czy jesteście wierzący?
Kasia: Chyba nikt z nas nie jest wierzący.
Alicja: Chrześcijaństwo przekazało mi ważne wartości i wiele dało, gdy byłam dzieckiem. Faktycznie, chodziłam na religię, miałam Biblię w obrazkach, ale po jakimś czasie odeszłam od chrześcijaństwa, bo stwierdziłam, że nie wierzę w Boga. Jednak skłamałabym, gdybym stwierdziła, że religię postrzegam negatywnie.
Maks: Mam podobnie. Te wartości są w moim przypadku uniwersalne jak choćby miłość do bliźniego. To są wartości, które można wyznawać, nie chodząc na religię. Nie jestem też osobą zwalczającą religię, jestem raczej agnostykiem.
A jakie w tym wszystkim jest miejsce Kościoła, a konkretnie największego, rzymskokatolickiego?
Kasia: Kościół nie wniósł za wiele do mojego życia. Bardzo szanuję osoby wierzące i jeśli komuś to pomaga to nie moja rzecz oceniać. Ludzie się spotykają, wspierają nawzajem – super, ale do mnie to w ogóle nie przemawia. Może dlatego, że wszystkie wartości moralne, jakie stara się przekazać Kościół są w moim mniemaniu naturalnymi cechami ludzkimi. A może jest to związane z tym, że Kościół nie zachęca sobą do wiary – kazania na mszach to straszenie wiernych, mam wrażenie, że wszystko oparte jest na strachu i władzy, przynajmniej w Kościele katolickim, bo tylko z nim miałam do czynienia. Nie podoba mi się też jak Kościół mówi o osobach LGBT+ i jak je ocenia.
Kościół katolicki mówi, że osobom LGBT+ należy się szacunek, ale też ma przecież prawo do prezentowania swojego stanowiska o tzw. ‘obiektywnym nieuporządkowaniu’.
Kasia: Dla mnie jest to zupełnie niezrozumiałe. Do tego dochodzi zbyt duży wpływ Kościoła na państwo.
Konrad: Oczywiście, Kościół mówi o jakiejś tam tolerancji wobec osób LGBT+, ale w praktyce, szczególnie w małych miasteczkach i wsiach, nie zawsze to, co jest deklarowane znajduje swoje odbicie w rzeczywistości. A więc oficjalne stanowisko to jedno, a co innego pojedynczy księża, którzy nie raz sieją coś innego niż miłość do bliźniego. Pamiętam, jak podczas kampanii wyborczej był incydent, gdy pewien kapłan nazwał kandydata Szymona Hołownię ‘pedałem’, co już samo mówi za siebie.
Alicja: Kościół ma ogromną władzę i wpływ na ludzi. To jest fakt. W czasie rozwieszania flag zauważyła nas grupa bezdomnych w okolicy dworca głównego. Niczego nie zniszczeliśmy, a mimo to zostaliśmy obrzuceni wyzwiskami typu ‘pedały’, ‘pedofile’ czy ‘pedały to pedofile’ – skądś to się bierze… To, że rząd nie ma nic przeciwko homofobusom, a wręcz je wspiera, jest znamienne. W tę narrację wpisuje się też Kościół. Na wsiach ludzie słuchają głównie duchownych.
No ale ten wpływ nie bierze się znikąd. Może większość ludzi chce, aby Kościół zajmował taką pozycję i chcą kompasu w niespokojnych czasach?
Konrad: Po wyborach można stwierdzić, czego ludzie chcą, a czego nie, jeśli rzeczywiście były uczciwe i wolne.
Maks: Władza Kościoła jest zdecydowanie za duża i prawdą jest też to, że Kościół ma władzę od ludzi. Ale zdanie o obiektywnym nieuporządkowaniu mija się z tym co głoszą ludzie Kościoła, to swego rodzaju poprawianie PR‑u. Wiele opinii wypowiadanych przez reprezentantów Kościoła wynika z wyparcia nauki ignorowania ustaleń seksuologów. Do tego dochodzi brak edukacji.
Alicja: Kościół nie zawsze kieruje się miłością do bliźniego. To, co nieraz słyszymy nie współgra z tym, co głoszą.
Na jakiej podstawie pani tak sądzi?
Alicja: Chociażby list episkopatu ws. LGBT.
W liście jest mowa o szacunku i wyraźny sprzeciw wobec wszelkim formom przemocy.
Alicja: No, nie do końca. Oczywiście, jest niezgoda na przemoc i szykanowanie, ale jednocześnie są wstawki dotyczące propozycji poradni dla osób transpłciowych, aby pomóc im odnaleźć właściwą, biologiczną płeć. W moim odczuciu jest to bardzo krzywdzące. Przerabialiśmy już ‘leczenie’ homoseksualizmu i zdecydowanie nie wyszło nam to na dobre.
Z jednej strony mamy narrację o prześladowaniu LGBT+, jest krytyka listu biskupów, a z drugiej mamy sprawę aresztowania Margot i kontrowersji z tym związanych.
Maks: Oprócz samego aresztowania Margot bardziej rażą zatrzymania na proteście. To było aż 50 osób. Opisy zatrzymań pokazywały zbędny przymus bezpośredni, czyli zakuwanie w kajdanki osób, które nie były agresywne, uszkodzenia ciała. Gwoli uczciwości trzeba też powiedzieć, że były również inne relacje, mówiące o spokojnym zachowaniu policjantów.
Margot została aresztowana. Był list poręczycieli, kaucja i wyjście z aresztu tymczasowego, a później agresywny post, który robił furorę w prawicowych mediach. Osoby, które poręczyły (w tym duchowni różnych wyznań i religii), zostały obwołane po prawej stronie bańki informacyjnej za skompromitowane. Mówiono: „A nie mówiliśmy?! Taka jest ideologia gender!”
Alicja: Nie pochwalam wszystkich działań, jakie podejmowane są nawet w słusznej sprawie. Chcę walczyć o prawa innych, ale to nie znaczy, że wszystko będę bezwarunkowo akceptować.
Konrad: Niesprawiedliwe jest stosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Jeden incydent nie mówi w imieniu wszystkich.
Alicja: Inna sprawa, jak czuć się może osoba, która publicznie od dawna jest piętnowana i obrażana. Osoby LGBT+ nie mogą się czuć całkowicie bezpiecznie, ja sama mając przypiętą do kurtki tęczową flagę też czuję się zagrożona.
Dlaczego ma pani przypiętą flagę?
Alicja: Bo chcę pokazać solidarność, że ta osoba może do mnie podejść i porozmawiać.
Maks: Trzeba zwrócić uwagę na to, że osoby LGBT+ istnieją. Sam nie mam flagi, ale byłem na manifestacji w Katowicach i tam była legalnie zarejestrowana kontrmanifestacja środowisk nacjonalistycznych. Dostaliśmy polecenie od policji, żebyśmy się rozchodzili w trzech kierunkach. Staraliśmy się iść większą grupą, aby nikt nas nie zaatakował. Zostaliśmy werbalnie zaatakowani i to nawet nie przez kontrmanifestantów, ale przez niektórych przechodniów. Szybko pojawiła się eskorta policji.Nie chcę myśleć co mogłoby się zdarzyć, gdyby tej ochrony zabrakło. Pytanie, co czują osoby LGBT+? Co by było, gdyby nie było patrolu policji?
Kiedy tak się rozejrzycie po swoich znajomych to czy obserwujecie radykalizację nastrojów w jedną czy drugą stronę?
Maks: Zdecydowanie tak. Bardziej widoczna jest radykalna prawa strona, mimo że raczej głownie przebywam wśród osób o lewicowych poglądach.
Dlaczego?
Maks: Ich postulaty są bardziej chwytliwe dla młodych odbiorców.
Konrad: Środowiska prawicowe przyciągają dużą ilość zwolenników — młodych mężczyzn, wyznających kult siły, takiej toksycznej męskości, przekonując dojrzewających chłopaków, że jak pójdą w stronę radykalizmu to staną się prawdziwie lub bardziej męscy, a nie ‘jak te pedały’.
Maks: To nie tylko problem środowiskowych. Samo słowo ‘pedał’ tak mocno weszło w codzienny język, że stało się potoczną obelgą, która ma jednak, niestety, negatywne konsekwencje – wzmaga agresję po jednej stronie, a po drugiej wzmaga poczucie zagrożenia.
Kasia: Szczerze mówiąc, wśród moich rówieśników zdecydowana większość przejawia poglądy lewicowe. Może to przez fakt, że raczej otaczam się takimi ludźmi, ale mam wrażenie, że młodzi są z natury otwarci. Ale to prawda, że istnieje też radykalnie prawicowa młodzież.
Kilka lat temu mieliśmy w Europie i w Polsce tzw. kryzys uchodźczy. Czy także wtedy angażowaliście się w jakieś protesty?
Alicja: Wówczas raczej biernie obserwowałam. Starałam się rozmawiać z ludźmi i wyjaśniać swoje stanowisko, ale zauważyłam, że nie da się przebić muru, skoro odpowiedzią jest ‘nie bo nie’. Dziś postanowiłam bardziej działać.
Konrad: Kiedy pojawiła się sprawa uchodźców miałem 14 lat i byłem w II klasie gimnazjum. Wtedy bardziej przemawiał do mnie ten kult siły oraz opinia, że trzeba dać odpór zagrożeniu.
Maks: Wówczas śledziłem temat i uważałem, że trzeba pomóc, ale nie włączałem się w pomoc, czy jakieś akcje społeczne. Teraz to się zmieniło.
Kasia: Myślę, że byliśmy wtedy zbyt młodzi, żeby angażować się w taki sposób, w jaki robimy to teraz.
Trochę już czasu minęło od ‘tęczowej akcji’ – czy dziś zrobilibyście coś inaczej, lepiej, czy w ogóle byście coś zrobili? A może zauważyliście, że coś się zmieniło na lepsze.
Kasia: Mocniejsze mocowania, więcej flag i ludzi. Akcja była świetna, tym bardziej, że pozytywny odbiór przeważał nad negatywnym. Z chęcią bym powtórzyła.
Alicja: Mam takie samo zdanie jak Kasia. A jeśli chodzi o zmianę – nie uważam, żeby była pozytywna. Wręcz przeciwnie, ciągle słucham opowieści o szkołach, w których rozwieszane są wlepy anty LGBT+, a ludzie są prześladowani ze względu na płeć czy orientację. Do tego ministrem edukacji zostaje homofob i seksista. Tego jest cała masa, dlatego staram się reagować. I może trochę bardziej zaufać policji.
Konrad: Sama akcja przyniosła zbyt mały odzew (może przez fakt, że flagi szybko zostały zerwane), co nie oznacza, że była daremna. W świetle nowych wydarzeń tj. kolejnego samobójstwa dwunastoletniej dziewczyny myślę, że akcje tego typu oraz na innych płaszczyznach są coraz bardziej potrzebne, aby okazać wsparcie tym osobom, a także podkreślić ich nieszkodliwe istnienie w społeczeństwie.
(Wszystkie imiona zostały zmienione)
Komentarz
W świecie otępiającej obojętności i nacjonalistyczno-religijnych paroksyzmów są jednak oazy jakiejś nadziei. Mówienie, że młodzież ma wszystko gdzieś i porusza się jedynie na peryferiach społecznego zaangażowania to po prostu nieprawda. Pojechałem na rozmowę zupełnie w ciemno do Bielska-Białej z oczekiwaniami i wyobrażeniami, które okazały się mylne.
Spotkałem młodych, pięknych, zaangażowanych ludzi, którzy mają plany i pomysły, marzenia, poglądy, potrafią mówić o zmianach, jakie nastąpiły w ich życiu w ciągu ostatnich lat. Oczywiście, zapalnikiem była tęczowa flaga na pomniku ks. dr. Marcina Lutra, ale to nie jest jedyna, a nawet nie jest to główna treść rozmowy, więcej, religia jest tutaj tematem jakby towarzyszącym. Wszyscy moi rozmówcy zdeklarowali się jako niewierzący względnie agnostycy i tak pomyślałem sobie, że są w dużej mierze reprezentatywni dla swojego pokolenia coraz bardziej zdystansowanego wobec zinstytucjonalizowanej religijności. Zderzenie z perspektywą młodych, religijnie sceptycznych, ale nie wrogich wobec religii osób, jest ożywczym doświadczeniem, które, choć na chwilę, pozwala zerknąć poza religijną bańkę konwenansów i pozornych oczywistości. Ktoś może powiedzieć, że w tej rozmowie za mało religii, a ekumenizmu w ogóle, a wywiad nie powinien pojawić się na tym portalu. Otóż, jest zupełnie odwrotnie, gdyż to jak myślą ludzie, szczególnie młodzi, w kraju deklaratywnie chrześcijańskim, jest kwestią, która dotyczy lub przynajmniej powinna dotyczyć szeroko rozumianej ekumenii. Poza tym, nie wiem, gdzie indziej ich głos mógłby być usłyszany i wypowiedziany.
Niestety, kościelne media (drukowane i elektroniczne) i tzw. panele dyskusyjne, na których (w przeważającej mierze) dyskutują przekonani z przekonanymi (głównie mężczyźni) są nużące i korporacyjnie przewidywalne. Nie wiem jak PT Czytelniczki/Czytelnicy po lekturze tej rozmowy, ale dzięki temu spotkaniu wiele się nauczyłem. Dziękuję.
Tekst miał się ukazać dużo wcześniej, ale z różnych przyczyn ukazuje się dopiero teraz, co jednak zupełnie nie wpływa na jego aktualność.
Dziękuję za lekturę.
Dariusz Bruncz