Społeczeństwo LGBTQ +

Po Białymstoku


Chrze­ści­ja­nie wie­rzą, że w Jezu­sie obja­wi­ła się cała peł­nia bosko­ści, jed­nak­że ten sam Jezus nie czy­nił stref wol­nych od ludzi, któ­rych sama obec­ność wywo­ły­wa­ła zgor­sze­nie naboż­nych arcy­ka­pła­nów, ich inter­pre­ta­cji pra­wo­wier­no­ści. Dziś nie­któ­rych arcy­bi­sku­pów, bisku­pów, księ­ży obu­rza poko­jo­wy marsz ludzi, któ­rzy zro­dze­ni – chy­ba z hete­ro­sek­su­al­nych mał­żeństw – dopo­mi­na­ją się o swo­ją god­ność i pra­wa. Trud­no o podob­ne obu­rze­nie i akty­wi­za­cję w innych spra­wach.


Ze stro­ny lide­rów więk­szo­ścio­we­go Kościo­ła (ale nie tyl­ko) sły­chać nato­miast żenu­ją­cą śpiew­kę o gen­der, lewac­twie i kata­stro­fie, któ­ra zapew­ne w mistycz­ny spo­sób mate­ria­li­zu­je się w powie­trzu, gdy tyl­ko Asia i Ania zła­pią się za rącz­ki, a Staś i Wła­dzio wej­dą do jed­ne­go łoża. W ten jak­że nie­po­ję­ty spo­sób nisz­czo­na jest komór­ka pol­skiej rodzi­ny, nie­bio­sa drżą, na uli­cy panu­je ter­ror tęczo­wych jed­no­roż­ców, kobie­ty zapo­mi­na­ją jak się rodzi dzie­ci, a na twa­rzach tych ostat­nich poja­wia się bruz­da LGBT.

Wypo­wie­dzi NIEKTÓRYCH duchow­nych, mówią­cych co praw­da o odrzu­ce­niu prze­mo­cy, aby za chwi­lę zde­to­no­wać swo­je wiel­kie ALE to smut­ny kapi­tał, któ­ry wpi­su­je się w dusz­pa­ster­sko-komu­ni­ka­cyj­ną kom­pro­mi­ta­cję. Gdy dep­ta­ne są pra­wa oby­wa­tel­skie, gdy oso­by LGBT (chy­ba w więk­szo­ści kato­li­cy) są regu­lar­nie poni­ża­ne w prze­strze­ni publicz­nej, gdy do katedr wle­wa się prze­bra­ny za patrio­tyzm faszyzm, gdy śmier­cio­no­śne ide­olo­gie dekla­ru­ją obro­nę katedr, pro­test odpo­wie­dzial­nych duchow­nych jest jak­by przy­tłu­mio­ny.

Jed­no­cze­śnie nie­któ­rzy kościel­ni lide­rzy nie usta­ją w pro­pa­gan­do­wych wysił­kach, by odwró­cić uwa­gę opi­nii publicz­nej od umy­wa­nia wła­snych rąk w winie innych i całe­go świa­ta w tak wraż­li­wej spra­wie jak pedo­fi­lia. Kler ocho­czo pisze o moral­no­ści, mówi o LGBT i nie śmiem odma­wiać duchow­nym, w tym bisku­pom, kom­pe­ten­cji w tym zakre­sie, bo zapew­ne wie­le na ten temat wie­dzą (podob­nie jak na każ­dy inny). Prze­cież nie wypo­wia­da­li­by się w kwe­stii kul­tu­ry homo­sek­su­al­nej i pochod­nych, gdy­by nie posia­da­li spraw­dzo­nej wie­dzy na ten temat. Praw­da?

Po wyda­rze­niach w Bia­łym­sto­ku – mie­ście napraw­dę pięk­nym i skrzyw­dzo­nym ostat­ni­mi wyda­rze­nia­mi, jak i bez­myśl­nym kul­tem tzw. żoł­nie­rzy wyklę­tych – zasta­na­wiam się, czy napraw­dę sprze­ciw wobec zła i agre­sji nie może po pro­stu wybrzmieć bez żad­ne­go ALE? Zamiast tego two­rzy się komu­ni­ka­ty, któ­re tchórz­li­wie cho­wa­ją się za kolej­ny­mi zło­wro­gi­mi -izma­mi. Bo o wie­le łatwiej jest malo­wać kra­ke­na z jasno­gór­skich wałów i pro­te­stanc­kich kazal­nic, któ­ry poże­ra cywi­li­za­cję, niż sprze­ci­wiać się war­to­ścio­wa­niu ludzi bez żad­nych warun­ków wstęp­nych.

Tak źle i tak nie­do­brze

Coś pozy­tyw­ne­go? W sie­ci poja­wi­ły się rów­nież wypo­wie­dzi duchow­nych róż­nych wyznań, w tym trzech bisku­pów lute­rań­skich oraz duchow­nych Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­ne­go, któ­rzy wyra­zi­li odra­zę wobec aktów prze­mo­cy i – chy­ba nikt temu nie zaprze­czy – rosną­cej eska­la­cji języ­ka nie­na­wi­ści.

Dla jed­nych wypo­wie­dzi tych duchow­nych to zdra­da zasad chrze­ści­jań­skiej moral­no­ści czym­kol­wiek ona jest, bo tutaj opi­nie – podob­nie jak w przy­pad­ku dogma­tów mogą się róż­nić i się róż­nią. Ale chy­ba – mimo wszyst­kich róż­nic w podej­ściu do ludz­kiej sek­su­al­no­ści etc. – nie róż­ni­my się w prze­ko­na­niu, że wszy­scy ludzie bez wyjąt­ku posia­da­ją nie­zby­wal­ną god­ność. Demo­ni­zo­wa­nie kogo­kol­wiek w imię obro­ny chrze­ści­jań­stwa to jaw­ny sata­nizm. Uspra­wie­dli­wia­nie wybu­chów agre­sji wobec innych – w tym wypad­ku ludzi idą­cych w Mar­szu Rów­no­ści – zakła­da­nie „stref wol­nych od” to przy­zwo­le­nie na rein­kar­na­cję tota­li­tar­nych ide­olo­gii, któ­rych owo­cem jest uni­ce­stwie­nie ludzi nie­pa­su­ją­cych do sys­te­mu. Mówie­nie o uczest­ni­kach Mar­szu Rów­no­ści per „ide­olo­gia LGBT” to wła­śnie przy­kład dehu­ma­ni­za­cji, któ­ra prę­dzej czy póź­niej wyja­śni lub uspra­wie­dli­wi fizycz­ne zała­twia­nie spo­rów ide­olo­gicz­nych. Dobrze zatem, że z ust wie­lu duchow­nych – rzym­sko­ka­to­lic­kich, ewan­ge­lic­kich i chy­ba też innych – padły jed­no­znacz­ne sło­wa wobec skan­da­lu prze­mo­cy.

Jesz­cze dla innych głos sprze­ci­wu wspo­mnia­nych duchow­nych to kro­ko­dy­le łzy, rytu­al­ne i pozba­wio­ne wia­ry­god­no­ści bia­do­le­nie nad współ­spraw­stwem w pierw­szo­ko­mu­nij­nej bie­li. Nie mam zamia­ru odbie­rać niko­mu pra­wo do takiej opi­nii. Podob­nie pra­wo do swo­jej opty­ki mają tak­że i ci duchow­ni chrze­ści­jań­scy, któ­rzy sprze­ci­wia­jąc się bru­tal­nej prze­mo­cy, zacho­wu­ją – nazwij­my to umow­nie – kon­ser­wa­tyw­ny świa­to­po­gląd. Nie każ­dy czło­wiek, w tym i kler, musi dosia­dać tęczo­we­go ruma­ka i afir­mo­wać takie czy inne tre­ści wypo­wia­da­ne pod­czas Mar­szu Rów­no­ści, aby ucho­dzić za czło­wie­ka przy­zwo­ite­go i wia­ry­god­ne­go.

Fik­sa­cja — chrze­ści­jań­stwo jed­ne­go tema­tu

Przy­znam, że jestem zmę­czo­ny infla­cją LGBT-tema­tów na por­ta­lach kościel­nych, szcze­gól­nie tych o kon­ser­wa­tyw­nej pro­we­nien­cji. Moż­na nie­kie­dy odnieść wra­że­nie, że chrze­ści­jań­stwo to zasad­ni­czo tro­ska o pożar w majt­kach, a ewan­ge­lia to jak­by syno­nim schry­stia­ni­zo­wa­nej kama­su­try.

Oczy­wi­ście, będę sta­rał się zro­zu­mieć, jeśli ktoś powie, że dla nie­zli­czo­nej ilo­ści mał­żeństw hete­ro­sek­su­al­nych zaab­sor­bo­wa­nych tro­ską o codzien­ny byt, wycho­wy­wa­niem dzie­ci temat LGBT może sta­no­wić codzien­ny powód do zmar­twień i debat przy rodzin­nym sto­le pro­wa­dzo­nych do póź­nych godzin wie­czor­nych. Może i tak jest, że dla wie­lu to cen­tral­ny temat chrze­ści­jań­skie­go orę­dzia, papie­rek lak­mu­so­wy praw­dy o Krzy­żu i Zmar­twych­wsta­niu. Rów­nież i taka per­spek­ty­wa ma swo­je miej­sce w chrze­ści­jań­stwie, a ludzie o takich poglą­dach, mają pra­wo do ich wyra­ża­nia podob­nie jak ci, któ­rzy myślą ina­czej. Jed­ni i dru­dzy nie mają mono­po­lu na chrze­ści­jań­stwo.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.