
- 24 października, 2016
- przeczytasz w 2 minuty
Przeważająca większość chrześcijan - przynajmniej amerykańskich - jest przekonana, że należy oddzielić uczciwość i etykę polityka od jego prywatnego 'ja', czyli tego, jak zachowuje się w życiu prywatnym. Największy wzrost akceptacji dla prywatnej amoralności w...
Jak nauka o grzechu pomaga niemoralnym politykom
Przeważająca większość chrześcijan — przynajmniej amerykańskich — jest przekonana, że należy oddzielić uczciwość i etykę polityka od jego prywatnego ‘ja’, czyli tego, jak zachowuje się w życiu prywatnym. Największy wzrost akceptacji dla prywatnej amoralności w ciągu ostatnich pięciu lat dokonali biali ewangelikalni.
Jeszcze w 2011 roku zaledwie 30% z nich zgadzało się z tezą, że polityk, który prowadzi niemoralne prywatne życie w życiu politycznym może działać etycznie i wypełniać wzorowo obowiązki. Obecnie uważa tak aż 72% tej grupy. Dla katolików to odpowiednio 42% i 58%, a dla protestantów “starych” wyznań — 38% i 60%. Czymże taką zgodę na prywatną niemoralność polityków oznaczającą, że przymkną oczy na ostatnie rewelacje o jednym z kandydatów, tłumaczyć wśród chrześcijan?
Otóż chrześcijanie, którym nie przeszkadza fakt, iż kandydat może być rozpustnikiem w życiu prywatnym, tłumaczą to w ten sposób, że przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami i nikt nie jest wolny od pokus i upadków. Co więcej, osoba niemoralna prywatnie może okazać się lepszym moralnie politykiem niż osoba, której życie prywatne jest zgodne z wyznawanymi wartościami. Dla wielu chrześcijan kandydat republikanów ma przewagę nad kandydatką demokratów, gdyż mają nadzieję, że mianuje sędziów, którzy wreszcie ograniczą prawo do aborcji.
Z tego punktu widzenia nauka o grzechu ma nawet sens. Nie ma co się łudzić, że wielu z nas narażonych na pokusę (poprzez prawo dopuszczające aborcję na żądanie) okaże się odpornymi i nie ulegnie łatwym rozwiązaniom. Jak widać łatwiej walczyć o zmianę prawa niż o zmianę postawy. Biali ewangelikalni stali się po prostu najbardziej pragmatyczni mimo, że jeszcze pięć lat temu byli oni najbardziej uwrażliwieni na osobistą moralność kandydata i rozdźwięk między głoszonymi wartościami a zachowaniem.
Oczywiście, nie jest tak, że wszyscy skłonni są przymykać oczy na brak wartości chrześcijańskich w życiu osobistym polityków. Ewangelikalny magazyn Christianity today opublikował tekst potępiający zachowanie kandydata republikanów. Podobnie kilku liczących się pastorów wystąpiło przeciwko niemu. Jednak, to nie jest tekst o tym, kto wygra czy powinien wygrać wybory, ale czy tolerowanie hipokryzji wśród polityków to objaw dobrze pojętej religijności czy raczej ślepoty wyborców? Jeżeli nie przeszkadza nam, że kandydat, z którym się zgadzamy w wielu kwestiach prywatnie jest amoralnym człowiekiem to czemu przeszkadza nam amoralność polityka, z którym się nie zgadzamy? Zarzuty, które uniemożliwiły start w wyborach prezydenckich byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego cztery lata później nie przeszkadzają już kandydatowi na prezydenta USA.