Społeczeństwo

Jak nauka o grzechu pomaga niemoralnym politykom


Prze­wa­ża­ją­ca więk­szość chrze­ści­jan — przy­naj­mniej ame­ry­kań­skich — jest prze­ko­na­na, że nale­ży oddzie­lić uczci­wość i ety­kę poli­ty­ka od jego pry­wat­ne­go ‘ja’, czy­li tego, jak zacho­wu­je się w życiu pry­wat­nym. Naj­więk­szy wzrost akcep­ta­cji dla pry­wat­nej amo­ral­no­ści w cią­gu ostat­nich pię­ciu lat doko­na­li bia­li ewan­ge­li­kal­ni. 


Jesz­cze w 2011 roku zale­d­wie 30% z nich zga­dza­ło się z tezą, że poli­tyk, któ­ry pro­wa­dzi nie­mo­ral­ne pry­wat­ne życie w życiu poli­tycz­nym może dzia­łać etycz­nie i wypeł­niać wzo­ro­wo obo­wiąz­ki. Obec­nie uwa­ża tak aż 72% tej gru­py. Dla kato­li­ków to odpo­wied­nio 42% i 58%, a dla pro­te­stan­tów “sta­rych” wyznań — 38% i 60%. Czym­że taką zgo­dę na pry­wat­ną nie­mo­ral­ność poli­ty­ków ozna­cza­ją­cą, że przy­mkną oczy na ostat­nie rewe­la­cje o jed­nym z kan­dy­da­tów, tłu­ma­czyć wśród chrze­ści­jan?

Otóż chrze­ści­ja­nie, któ­rym nie prze­szka­dza fakt, iż kan­dy­dat może być roz­pust­ni­kiem w życiu pry­wat­nym, tłu­ma­czą to w ten spo­sób, że prze­cież wszy­scy jeste­śmy grzesz­ni­ka­mi i nikt nie jest wol­ny od pokus i upad­ków. Co wię­cej, oso­ba nie­mo­ral­na pry­wat­nie może oka­zać się lep­szym moral­nie poli­ty­kiem niż oso­ba, któ­rej życie pry­wat­ne jest zgod­ne z wyzna­wa­ny­mi war­to­ścia­mi. Dla wie­lu chrze­ści­jan kan­dy­dat repu­bli­ka­nów ma prze­wa­gę nad kan­dy­dat­ką demo­kra­tów, gdyż mają nadzie­ję, że mia­nu­je sędziów, któ­rzy wresz­cie ogra­ni­czą pra­wo do abor­cji.

Z tego punk­tu widze­nia nauka o grze­chu ma nawet sens. Nie ma co się łudzić, że wie­lu z nas nara­żo­nych na poku­sę (poprzez pra­wo dopusz­cza­ją­ce abor­cję na żąda­nie) oka­że się odpor­ny­mi i nie ule­gnie łatwym roz­wią­za­niom. Jak widać łatwiej wal­czyć o zmia­nę pra­wa niż o zmia­nę posta­wy. Bia­li ewan­ge­li­kal­ni sta­li się po pro­stu naj­bar­dziej prag­ma­tycz­ni mimo, że jesz­cze pięć lat temu byli oni naj­bar­dziej uwraż­li­wie­ni na oso­bi­stą moral­ność kan­dy­da­ta i roz­dź­więk mię­dzy gło­szo­ny­mi war­to­ścia­mi a zacho­wa­niem.

Oczy­wi­ście, nie jest tak, że wszy­scy skłon­ni są przy­my­kać oczy na brak war­to­ści chrze­ści­jań­skich w życiu oso­bi­stym poli­ty­ków. Ewan­ge­li­kal­ny maga­zyn Chri­stia­ni­ty today opu­bli­ko­wał tekst potę­pia­ją­cy zacho­wa­nie kan­dy­da­ta repu­bli­ka­nów. Podob­nie kil­ku liczą­cych się pasto­rów wystą­pi­ło prze­ciw­ko nie­mu. Jed­nak, to nie jest tekst o tym, kto wygra czy powi­nien wygrać wybo­ry, ale czy tole­ro­wa­nie hipo­kry­zji wśród poli­ty­ków to objaw dobrze poję­tej reli­gij­no­ści czy raczej śle­po­ty wybor­ców? Jeże­li nie prze­szka­dza nam, że kan­dy­dat, z któ­rym się zga­dza­my w wie­lu kwe­stiach pry­wat­nie jest amo­ral­nym czło­wie­kiem to cze­mu prze­szka­dza nam amo­ral­ność poli­ty­ka, z któ­rym się nie zga­dza­my? Zarzu­ty, któ­re unie­moż­li­wi­ły start w wybo­rach pre­zy­denc­kich byłe­go sze­fa Mię­dzy­na­ro­do­we­go Fun­du­szu Walu­to­we­go czte­ry lata póź­niej nie prze­szka­dza­ją już kan­dy­da­to­wi na pre­zy­den­ta USA.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.