- 24 maja, 2015
- przeczytasz w 3 minuty
Napisanie suchej relacji z Felicjanowa, duchowego centrum Kościoła Katolickiego Mariawitów, jest zasadniczo proste: tego, a tego dnia odbyła się solenna uroczystość, odprawiona została msza święta przez siostry biskupki, tłum wiernych, procesja i rozmowy.
Zielone Święta w Felicjanowie
Napisanie suchej relacji z Felicjanowa, duchowego centrum Kościoła Katolickiego Mariawitów, jest zasadniczo proste: tego, a tego dnia odbyła się solenna uroczystość, odprawiona została msza święta przez siostry biskupki, tłum wiernych, procesja i rozmowy.
Na ekumenizm.pl ukazały się już relacje z Felicjanowa, w tym jedna opisująca doroczny rytuał. Niemniej słowo rytuał jest tutaj nieco kłopotliwe. Rytuały kojarzą się z jakimś automatyzmem, choć wcale nie muszą być takie. Liturgia w Felicjanowie jest podniosła, co absolutnie nie oznacza, że pompatyczna. Oczywiście nie brakuje w polskim pejzażu kościelnym małych wspólnot, w których panuje zasada: im nas mniej tym większa celebra, jednak w Felicjanowie podniosły charakter uroczystości wynika tak naprawdę z jednego faktu – modlącego się ludu zagłębionego w głębokiej duchowości pielęgnowanej od ponad 100 lat, a dzięki kapłaństwu ludowemu praktykowanej na co dzień w kilkuset polskich domach.
W święto Zesłania Ducha Świętego (24 maja), które w tym roku przypada na trzy dni przed urodzinami św. M. Franciszki Kozłowskiej, Felicjanów licznie wypełnił się „mariawickim ludem” – to pojęcie nie jest wcale językowym uniesieniem, natrętnym przetransponowaniem czegoś dawnego w obecny kontekst, a jedną z kluczowych kategorii teologicznych w odniesieniu do mariawityzmu – zarówno felicjanowskiego, jak i (choć w zdecydowanie mniejszym wymiarze) płockiego. Na długo przed tym, kiedy w teologicznym dyskursie pojawiła się mowa o „sensie wiary Ludu Bożego” w mariawityzmie stał się on rzeczywistością w wymiarze duchowym, jak i organizacyjnym. Trudno nie zauważyć bardzo konkretnych podobieństw do Kościołów wyrosłych z Reformacji. Nie byłoby mariawityzmu, szczególnie felicjanowskiego, gdyby nie lud, jego kapłańska posługa i dbałość o tradycję, która w innych miejscach bezdusznie zanika.
Oczywiście, integralną częścią ludu mariawickiego są siostry kapłanki przez mariawitów (i nie tylko) otaczane nieudawanym szacunkiem. Nikogo to nie powinno zresztą dziwić, biorąc pod uwagę poświęcenie sióstr – można odnieść wrażenie, że siostry się spalają, ale na pewno nie wypalają.
Po raz trzeci udałem się do Felicjanowa z bardzo zróżnicowanym towarzystwem – trzech teologów ewangelickich oraz dwóch nominalnych rzymskich katolików. Jakkolwiek każdy zwracał uwagę na inne treści i aspekty, to jednak ogólne doświadczenie jest bardzo podobne: pięknie i godnie. Liturgia w kaplicy felicjanowskiego klasztoru jest dużym przeżyciem, szczególnie dla tych, którzy uczestniczą w niej pierwszy raz – z pewnością niemariawici przeżywają ją inaczej. Dla wielu teksty liturgiczne i pieśni brzmią obco i zaskakująco, jednak głęboka cześć okazywana Pana Jezusowi Utajonemu w Przenajświętszym Sakramencie uświadamia, że On tu naprawdę jest pośród modlącego się ludu mariawickiego, śpiewającego wraz z celebrującą biskupką słowa konsekracji Sakramentu. Tą wzniosłość wymownie symbolizują wzniesione ręce kapłanki podczas Ojcze nasz. Małe acz ważne gesty jak np. złączone palce po konsekracji aż do puryfikacji ukazują tajemnicę pobożności mariawickiej skierowanej na przeżywanie Eucharystii.
Felicjanów to miejsce nie tylko wielkiej duchowości, ale i gościny. Nie każdy musi/może poczuć się tutaj jak w domu, ale chyba każdy może poczuć się tu dobrze, a nawet bardzo dobrze.
» Ekumenizm.pl: I znów Felicjanów