3. Niedziela Wielkiego Postu (Niedziela Oculi)
- 11 marca, 2007
- przeczytasz w 6 minut
“Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Stałem się pośmiewiskiem na co dzień każdy szydzi ze mnie. Gdyż ilekroć przemawiam, muszę krzyczeć i wołać: Gwałt i zniszczenie! I tak słowo Pana stało mi się hańbą i pośmiewiskiem na co dzień. A gdy pomyślałem: Nie wspomnę o nim i już nie przemówię w jego imieniu, to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Mozoliłem się, by go znieść, lecz nie zdołałem. Słyszałem złośliwe szepty wielu: “Groza dokoła! Złóżcie donos i my złożymy donos na niego!” Wszyscy moi przyjaciele czyhają na mój upadek. “Może da się namówić i potem będziemy nad nim górą, i zemścimy się na nim”. Ale Pan jest ze mną jak groźny bohater; dlatego moi prześladowcy padną i nie będą górą. Będą bardzo zawstydzeni, że im się nie powiodło, w wiecznej hańbie, niezapomnianej. Lecz Ty, o Panie Zastępów, który badasz sprawiedliwego, przenikasz nerki i serce, spraw, bym ujrzał twoją pomstę nad nimi, gdyż tobie powierzyłem moją sprawę. Śpiewajcie Panu, chwalcie Pana, gdyż wybawił duszę biednego z mocy złośników.” Jr 20,7–13
“Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Stałem się pośmiewiskiem na co dzień każdy szydzi ze mnie. Gdyż ilekroć przemawiam, muszę krzyczeć i wołać: Gwałt i zniszczenie! I tak słowo Pana stało mi się hańbą i pośmiewiskiem na co dzień. A gdy pomyślałem: Nie wspomnę o nim i już nie przemówię w jego imieniu, to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Mozoliłem się, by go znieść, lecz nie zdołałem. Słyszałem złośliwe szepty wielu: “Groza dokoła! Złóżcie donos i my złożymy donos na niego!” Wszyscy moi przyjaciele czyhają na mój upadek. “Może da się namówić i potem będziemy nad nim górą, i zemścimy się na nim”. Ale Pan jest ze mną jak groźny bohater; dlatego moi prześladowcy padną i nie będą górą. Będą bardzo zawstydzeni, że im się nie powiodło, w wiecznej hańbie, niezapomnianej. Lecz Ty, o Panie Zastępów, który badasz sprawiedliwego, przenikasz nerki i serce, spraw, bym ujrzał twoją pomstę nad nimi, gdyż tobie powierzyłem moją sprawę. Śpiewajcie Panu, chwalcie Pana, gdyż wybawił duszę biednego z mocy złośników.” Jr 20,7–13
Ilekroć czytam ten tekst z księgi Proroka Jeremiasza staje mi przed oczyma pewien człowiek, który przyszedł do mnie 27 lat temu, aby kupić Nowy Testament z ilustracjami. Przy tej okazji na jego życzenie przeprowadziłem z nim duszpasterską rozmowę. Powiedział, że nie jest z naszego Kościoła, ale jest człowiekiem poszukującym, gdyż na skutek różnych przejść utracił wiarę.
Po jakimś pół roku spotkałem go w Dzięgielowie, a potem przyszedł, abym był świadkiem jego wstąpienia do naszego Kościoła. Stał się miłym i zaangażowanym w życie Kościoła naszym bratem, który mnie i wielu ludziom wyświadczył wielką pomoc w rozdawaniu darów w okresie stanu wojennego. Z tej jego pomocy i Wasz zbór w Ustroniu także korzystał. Po zaledwie kilku latach pracy w Kościele zachorował na raka kości, wiele cierpiał zanim odszedł w pokoju do Pana. Gdy wstąpił do naszego Kościoła na ścianie swego pokoju, mimo, że jego najbliższa rodzina nie należała do naszego Kościoła, powiesił napis własnoręcznie wykonany: „Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić, pochwyciłeś mnie i przemogłeś”.
Ilekroć ten tekst czytam, tylekroć z wdzięcznością wspominam tego człowieka. W tych słowach prorok Jeremiasz, który także wiele cierpiał, o czym świadczą Treny Jeremiasza, mówi także o sobie, o swoim cierpieniu. Jego powołanie do służby prorockiej wyglądało inaczej aniżeli innych proroków: Izajasza czy choćby Jonasza. Pan nie pytał go: „Kogo poślę, a kto tam pójdzie?”, bo jego wybrał Pan zanim się narodził. A gdy Jeremiasz to usłyszał przeraził się: jak on słaby człowiek ma pójść, aby zwiastować Prawdę Bożą? Wtedy Pan go do tego namówił: „Nie mów: Jestem jeszcze młody! Bo do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz i będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę. Nie bój się ich, bo Ja jestem z Tobą.” Na innym miejscu Słowa Bożego jest napisane: „Gdy Pan jest ze mną, cóż może uczynić mi człowiek?”
Choć życie Jeremiasza w kroczeniu za Panem i wypełnianiem Jego woli nie było łatwe, to jednak nieraz mógł doświadczyć tych słów: „Nie bój się, bo Ja jestem z Tobą.” Były dnie i lata. w których prorok na widok zła jakie się działo chciał zwątpić i zaprzestać zwiastowania Słowa Pana. Wielu to uczyniło i czynią po dzień dzisiejszy, ale powołanie proroka Jeremiasza na to mu nie pozwoliło: „…to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach.” A przecież nie tylko na nas, ale i na niego szły donosy, skargi i pośmiewiska. Ale wytrwał do końca. A Słowo Boże powiada: „Kto wytrwa do końca, zbawiony będzie.”
Siostry i bracia w Chrystusie!
Dzisiaj, w przyszłą niedzielę, ale i przez cały ten rok, cały świat luterański wspomina 400. rocznicę urodzin jednego z największych luterańskich pieśniarzy, ks. Pawła Gerhardta. Urodził się przed 400 laty w Gräfenhainichen koło Miasta Lutra, Wittenbergi, zaledwie 61 lat po śmierci wielkiego Ojca Reformacji, 12 marca 1607 r. jako syn rolnika oraz restauratora, i matki pochodzącej z rodziny pastorskiej. Gdy miał zaledwie 15 lat utracił rodziców, kształcił się aż został księdzem luterańskim. Nie mamy wiele czasu, aby szerzej powiedzieć o jego życiu. Wiemy, że jego życie przypadło na lata straszliwej religijnej wojny trzydziestoletniej, lata ciężkich chorób zakaźnych. Tylko jeden syn z sześciorga jego dzieci przeżył ojca, który zmarł w 69. roku życia. Ale pozostała po nim wspaniała poezja, do której kompozytor Jan Crüger stworzył wspaniałą muzykę. Czy ktoś z nas potrafi sobie wyobrazić Wielki Piątek bez pieśni: „O głowo, cos zraniona?” [ŚE 142]. Słyszymy ją w czasie pasyjnymw Watykanie. Jak wymownie w Wielki Piątek brzmią słowa pieśni: „Patrz, świecie, życie moje.” [ŚE 153] W 4. zwrotce zawarta jest cała luterańska „teologia krzyża”:
To ja, to grzechy moje/
Zadały Ci te zdroje, /
Nie zliczysz mnóstwa ich/
Jest ich jak piasku w morzu /
I one Tobie mnożą’
Nawały mąk i bólów Twych.
Każda z około 30 pieśni zawartych zarówno w śpiewniku niemieckim, jak i polskim, a także w śpiewnikach luterańskich całego świata, zawiera nieopisaną głębię teologiczną, religijną, pociesza nas i nadaje życiu właściwy sens. Dlatego te pieśni nie przebrzmiały, nadal są nam pociechą i pouczeniem jak mamy wierzyć. A powstały nie za biurkiem w wygodnym fotelu, lecz wyrosły z cierpienia, niedoli, prześladowania, jednym słowem z tego wszystkiego, o czym dzisiaj mówi prorok Jeremiasz i co sam przeżywał.
Dlatego tak jak Jeremiasza, tak i ks. Pawła Gerhardta dzisiaj z głęboką wdzięcznością wspominamy.
Gdy wsłuchujemy się w dzisiejszy tekst biblijny, to nie tylko chcemy go odnieść do ludzi, o których mówiliśmy. Trzeba by było zapytać jak pytał Apostoła Filipa minister królowej Kandaki: „Proszę cię, o kim to prorok mówi? O sobie samym, czy tez o kim innym? A Filip otworzył swoje usta i zwiastował mu dobrą nowinę o Jezusie.” Tak, to słowo, które na początku przeczytaliśmy jest niewątpliwie słowem o Jezusie. Kościół chce, abyśmy dzisiaj w Niedzielę zwaną Oculi tzn. „Oczy moje patrzą na Pana”, zechcieli spojrzeć na Jezusa, na takiego Jezusa jakim On był na drodze Swojej pasji, swojego cierpienia. Spójrzmy na Jezusa, na którego złożono fałszywy donos, na którego śmierć czyhano, którego wszyscy, oprócz Matki i ucznia Jana, opuścili w cierpieniu, ale który w cierpieniu nie zwątpił i nie bluźnił Bogu, mimo, że wołał słowami 22 psalmu: „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?” Patrzmy na Jezusa, który w końcu odniósł zwycięstwo. Na takiego Jezusa opisanego przez proroka Jeremiasza, nieustannie spoglądał ks. Paweł Gerhardt i opisał Go dla nas w swych nieśmiertelnych pieśniach. Niechaj za to będą Bogu dziękii chwała. Amen.
Kazanie wygłoszone 11 marca 2007 r. w kościele ewangelicko-augsburskim św. ap. Jakuba St.w Ustroniu.