Felix culpa różnorodności
- 22 kwietnia, 2007
- przeczytasz w 5 minut
Tego roku przyroda zaskakuje. Jeszcze na początku stycznia prawie wiosenna, z końcem miesiąca zmieniła się w długo oczekiwaną zimę. Inną od pozostałych; bo kiedyż w styczniu kwitły stokrotki lub bazie? Pory roku różnią się od siebie. Każda z nich jest oryginalna i stąd wiemy, jakie są oznaki np. wiosny, a jakie lata. Bez trudu rozpoznajemy drzewa – te kwitnące wczesną wiosną i te, które wydają owoce u schyłku lata. Różnorodność w przyrodzie […]
Tego roku przyroda zaskakuje. Jeszcze na początku stycznia prawie wiosenna, z końcem miesiąca zmieniła się w długo oczekiwaną zimę. Inną od pozostałych; bo kiedyż w styczniu kwitły stokrotki lub bazie? Pory roku różnią się od siebie. Każda z nich jest oryginalna i stąd wiemy, jakie są oznaki np. wiosny, a jakie lata. Bez trudu rozpoznajemy drzewa – te kwitnące wczesną wiosną i te, które wydają owoce u schyłku lata. Różnorodność w przyrodzie potrafi zachwycić (zob. Ps. 104 [103]). Każdy z nas zapewne spotkał się ze stwierdzeniem, że nie ma dwóch takich samych płatków śniegu. O wiele bardziej zaskakującym jest fakt, że nie ma dwóch takich samych ludzi. Różnimy się wyglądem zewnętrznym. Nawet bliźniacy mają różne linie papilarne, czy odcisk linii małżowiny ucha. Różnimy się mentalnością; temperamentem, który jest w nas niepowtarzalny. Różnimy się też poglądami, sposobem postrzegania nas samych i otaczającego świata. Zresztą: świat jest też niejednorodny, czy powtarzając za postmodernistami, można powiedzieć, że jest wiele światów.
Różnorodność, odmienność nie powinna nas dziwić, ponieważ mamy z nią styczność na co dzień. Współcześnie można nawet mówić o pewnego rodzaju modzie na odmienność. Oryginalność w ubiorze, zachowaniu, czy poglądach jest coraz bardziej dostrzegana jako modus vivendi, szczególnie młodego pokolenia. Wówczas znane powszechnie hasło róbta, co chceta nabiera relatywnego znaczenia: wszystko jedno, co myślisz, jak się zachowujesz, czy w co wierzysz.
Czy rzeczywiście traci istotność to, w co wierzę, czy jakim jestem człowiekiem? Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jak naucza św. Paweł (Ef. 4, 5). Nie ma przecież wielu panów, nie ma też wielu wiar. Nie ma wielu chrztów, a jest jeden na odpuszczenie grzechów. Nie mogę zatem powiedzieć, że nie jest istotne w Kogo wierzę i jaką wiarę wyznaję. Apostoł Paweł pisząc przytoczone przeze mnie słowa zdawał sobie sprawę z różnorodności świata, w którym żyją przecież różniący się od siebie ludzie. Inaczej przemawiał do Żydów, inaczej zaś na Areopagu do Greków. Odmiennie traktował ochrzczonych, a inaczej katechumenów. Był Apostoł świadomy różnic majątkowych, czy statusu społecznego chrześcijan (ujmujący jest w tym względzie list do Filemona). Dla św. Pawła różnorodność jest wartością, która ubogaca Kościół; jest elementem cementującym a (nie dzielącym!) wspólnotę chrześcijan. Dlatego z cała stanowczością pisze do Efezów: proszę was tedy ja więzień w Panu abyście chodzili godnie w powołaniu tem, w którem jesteście powołani, ze wszelką pokorą i z cichością, z cierpliwością, jeden drugiego znosząc w miłości, starając się zachować jedność ducha w związce pokoju (Ef. 4, 3).
Kiedy oczyma człowieka żyjącego na początku XXI wieku patrzymy na chrześcijan zasmucają nas (o ile nie gorszą) podziały. Dokonały się one wieki temu na różnych płaszczyznach – doktrynalnej, kulturowej, czy emocjonalnej. Najbardziej smutne w skutkach są te ostatnie. Nie trzeba przywoływać przykładów z historii, gdy zamiast wspólnej modlitwy i debaty, chrześcijanie gotowali sobie wojny i prześladowania. Brak miłości, który zaognił sporne kwestie, uczynił różnice zdań okazją do grzechu. Jednak takie patrzenie na współczesne chrześcijaństwo jest tak samo przygnębiające, jak i nie prawdziwe.
Przygnębiająca byłaby historia nauczania Chrystusa Pana, gdyby skończyło się ono na Golgocie, zaś zmartwychwstanie byłoby niespełnionym mitem. Apostoł Paweł, tak pisze: a jeśli każą o Chrystusie, że powstał z martwych, jakoż niektórzy miedzy wami mówią, że nie ma zmartwychpowstania [?]. Bo jeśli zmartwychpowstania nie ma, tedyć ani Chrystus nie powstał z martwych. A jeśli Chrystus nie powstał z martwych, tedyć próżne jest przepowiadanie nasze, próżna jest i wiara wasza (…) bo jesteście jeszcze w grzechach waszych (…). Ale teraz pewną jest rzeczą, że Chrystus zmartwychpowstał (I Kor. 15, 14 – 15.17.20). Trudno mówić wiec o grzechu milcząc o Golgocie. Ale pozostanie na niej byłoby bezowocne. Dlatego też perspektywa wielkanocna pozwala na wzbudzenie nadziei, która jest zdolna owocować. Prefacja wielkosobotnia następująca po Hymnie paschalnym, Exultet (Radujcie się już), zawiera dosyć paradoksalne stwierdzenie odnośnie grzechu pierworodnego: o! zaiste konieczny grzechu Adamowy, coś śmiercią Chrystusa zgładzony! O! szczęśliwa przewino (felix culpa), któraś takiego i tak możnego zasłużyłaś mieć Odkupiciela. Patrząc oczyma wiary na poróżnionych chrześcijan można zacytować powyższe słowa: felix culpa. Szczęśliwa wina, ponieważ teraz doświadczamy radości ze wspólnego spotkania na modlitwie i uczcie miłości (agape).
Pewna siostra zakonna, zaangażowana w ruch ekumeniczny, została zapytana: siostro, kiedy nastąpi zjednoczenie chrześcijan? Kiedy ja i pan się nawrócimy do Chrystusa, odparła. Nawrócić się do Chrystusa znaczy wypełnić swoje chrześcijańskie powołanie, które zawiera się w dwóch przykazaniach: miłości Boga i miłości bliźniego. Od tego, w jaki stopniu miłować będziemy Boga i bliźnich zależy także kondycja duchowa świata. My mamy wpływ na to, jak powiada prawosławny teolog W. Łosski, czy świat będzie szukał zbawienia wołając: Jezus Panem (I Kor. 12, 3), czy też będzie złorzeczył Bogu. To od nas zależy jedność chrześcijan. Od każdego człowieka, który nazywa się chrześcijaninem. To od nas zależy także, czy ludzkość zostanie podniesiona z ziemi ku niebu, aby chwalić, wielbić i błogosławić Boga.
Nie tak dawno archidiecezja paryska wydała plakat z hasłem takiej treści: ponieważ świat potrzebuje miłości — Kościół potrzebuje Ciebie. Potrzebuje twojego umysłu, serca, rąk, nóg i ust. Chociaż stanowimy jeden Kościół błędem byłoby zniechęcanie się faktem, iż nasze Kościoły partykularne nie są w pełnej komunii ze sobą. Ważna jest jednak świadomość, że potrzebujemy siebie nawzajem stanowiąc Mistyczne Ciało Chrystusa: w jednym Duchu ochrzczeni i napojeni jednym Duchem (I Kor. 12, 13 – 27).
W ewangelii św. Jana znajdujemy następujące słowa Chrystusa: jeszcze mam wiele wam powiedzieć, ale nie możecie teraz znieść. A gdy przyjdzie on Duch Prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy (J. 16, 13). Rzeczywiście trudno zrozumieć po ludzku (jeśli w ogóle jest to możliwe!) dlaczego Bóg pozwolił na rozłamy wśród chrześcijan. Chrystus powiada, że Duch św. nie wyjaśni nam całej prawdy, ale nauczy, czy jak podają inne przekłady — do niej doprowadzi. Jego droga zaś jest drogą miłości. Bóg jest miłością, dlatego miejmy odwagę żyć dla miłości. Bóg jest miłością. Nie lękajmy się.
Tomasz D. Mames
Tekst ukazał się pierwotnie w “Pracy nad Sobą”, aperiodyku ekumenicznej gałęzi Zgromadzenia Mariawitów.