Ekumenizm w Polsce i na świecie

Kto stworzył Boga?


Kto stwo­rzył Boga? Na tak posta­wio­ne pyta­nie nie jed­ne­mu pasto­ro­wi, księ­dzu lub kate­che­cie, przyj­dzie któ­re­goś dnia dać odpo­wiedź. W dzi­siej­szym cza­sie nie jest łatwo zbyć pyta­ją­ce­go jakimś ogól­nie przy­ję­tym reli­gij­nym fra­ze­sem lub w przy­pad­ku nie­sfor­ne­go ucznia zada­ją­ce­go nie­wy­god­ne pyta­nia, dys­cy­pli­nar­nym wyrzu­ce­niem za drzwi. Gdy byłem uczniem lek­cje reli­gii nie były moim ulu­bio­nym przed­mio­tem, aby w jakiś spo­sób zdys­kre­dy­to­wać ich sen­sow­ność posta­no­wi­łem zadać kate­chet­ce kil­ka pytań […]


Kto stwo­rzył Boga? Na tak posta­wio­ne pyta­nie nie jed­ne­mu pasto­ro­wi, księ­dzu lub kate­che­cie, przyj­dzie któ­re­goś dnia dać odpo­wiedź. W dzi­siej­szym cza­sie nie jest łatwo zbyć pyta­ją­ce­go jakimś ogól­nie przy­ję­tym reli­gij­nym fra­ze­sem lub w przy­pad­ku nie­sfor­ne­go ucznia zada­ją­ce­go nie­wy­god­ne pyta­nia, dys­cy­pli­nar­nym wyrzu­ce­niem za drzwi.

Gdy byłem uczniem lek­cje reli­gii nie były moim ulu­bio­nym przed­mio­tem, aby w jakiś spo­sób zdys­kre­dy­to­wać ich sen­sow­ność posta­no­wi­łem zadać kate­chet­ce kil­ka pytań takich jak: “Kto stwo­rzył Boga? Co było, gdy nic nie było?” itd. Pod­nio­słem rękę i zada­łem pierw­sze pyta­nie. W odpo­wie­dzi kate­chet­ka wska­za­ła mi dro­gę do drzwi, wykrzy­ku­jąc za mną:

    - Wynoś mi się z kla­sy! Nie pozwo­lę abyś głu­pi­mi pyta­nia­mi prze­szka­dzał mi w pro­wa­dze­niu lek­cji!
Oczy­wi­ście, że wysze­dłem, mia­łem nawet miłe uczu­cie satys­fak­cji i odnie­sio­ne­go zwy­cię­stwa, gdyż widzia­łem bez­rad­ność kogoś, kto miał auto­ry­tet nauczy­ciel­ki. Jed­nak po tym wcze­snym filo­zo­ficz­nym doświad­cze­niu, kon­cep­cja Boga i reli­gii na dłu­gie lata prze­sta­ły mnie inte­re­so­wać.

Dziś jestem wie­rzą­cym chrze­ści­ja­ni­nem, ale pyta­nia, na któ­re nie otrzy­ma­łem w dzie­ciń­stwie odpo­wie­dzi nie stra­ci­ły na aktu­al­no­ści ani powa­dze. Jestem prze­ko­na­ny, że wie­lu zada­je sobie pyta­nie: “Kto stwo­rzył Boga? Co było zanim Bóg stwo­rzył świat? Jak mógł Bóg uczy­nić świat z nicze­go?” Te i wie­le jesz­cze innych pytań doma­ga­ją się odpo­wie­dzi, cho­ciaż brzmią tro­chę absur­dal­nie, a dla nie­któ­rych będą wyda­wa­ły się jako bez­boż­ne. Ponie­waż nie są one bła­he, ani bez­boż­ne nie powin­ni­śmy pokry­wać ich zaro­zu­mia­łym mil­cze­niem.

“Kto stwo­rzył Boga?” Pro­sta odpo­wiedź zabrzmi:

    - Boga nikt nie stwo­rzył, ponie­waż Bóg był zawsze. Tyl­ko coś takie­go jak wszech­świat potrze­bu­je stwór­cy, ale Bóg nie ma począt­ku, zatem Bóg nie potrze­bo­wał być stwo­rzo­ny.
Być może gdy­bym otrzy­mał taką odpo­wiedz w dzie­ciń­stwie zacho­wał­bym pewien balans, a lek­cje reli­gii mia­ły­by szan­sę prze­trwa­nia w moim ser­cu. Tak się jed­nak nie sta­ło, odwró­ci­łem się od Boga i reli­gii na dłu­gie lata, a odpo­wie­dzi począ­łem szu­kać w naiw­nej kon­cep­cji ewo­lu­cji i w wie­lu innych wygod­nych mi wów­czas ate­istycz­nych wie­rze­niach.

Ate­iści tra­dy­cyj­nie zaprze­cza­ją egzy­sten­cji Boga, wie­rząc, że wszech­świat przez niko­go nie był stwo­rzo­ny; był zawsze tam gdzie obec­nie się znaj­du­je. Twier­dząc o tym odwo­łu­ją się do pierw­sze­go pra­wa ter­mo­dy­na­mi­ki, któ­re mówi, że “Ener­gii nie moż­na stwo­rzyć albo znisz­czyć.”

Gdy jed­nak spo­tka­łem się z Chry­stu­sem wie­le z tych ate­istycz­nych dok­tryn musia­łem pod­dać grun­tow­nej rewi­zji, i odkry­łem, że pierw­sze pra­wo ter­mo­dy­na­mi­ki nie jest nauko­wym twier­dze­niem, ale raczej filo­zo­ficz­nym, ponie­waż nauka bazu­je na obser­wa­cji, a w tym twier­dze­niu jest tego wspo­ma­ga­nia brak, nato­miast uży­te jest w nim dogma­tycz­ne “może” i “nie może”, któ­re powin­no być odczy­ta­ne, że [jak dale­ko obser­wu­je­my] “ilość rze­czy­wi­stej ener­gii we wszech­świe­cie utrzy­mu­je się nie­zmien­nie”. Jed­nak nie ma niko­go, kto by zaob­ser­wo­wał jaką­kol­wiek nową ener­gię roz­po­czy­na­ją­cą swo­je ist­nie­nie albo zni­ka­ją­cą z egzy­sten­cji.

Po pierw­sze, jeśli pra­gnie­my popraw­nie rozu­mieć pierw­sze pra­wo ter­mo­dy­na­mi­ki, to widzi­my, że nie mówi ono nicze­go o tym, że wszech­świat jest wiecz­ny, albo, że nie posia­da począt­ku. Nie stwier­dza rów­nież, że ener­gia może albo nie może być stwo­rzo­ną. Popro­stu zapew­nia tyl­ko, że jeże­li ener­gia była stwo­rzo­na, wów­czas jak dale­ko może­my powie­dzieć; aktu­al­na suma ener­gii, któ­ra była stwo­rzo­na, trwa od tego cza­su nie­zmien­nie.

Idąc dalej przy­pu­ść­my, że cały wszech­świat ener­gii nazwie­my kosmo­sem - ate­iści wie­rzą, że kosmos nie był stwo­rzo­ny. Jeśli ener­gia jest wiecz­na to rze­czy­wi­ście nikt jej nie stwo­rzył, gdyż zawsze ist­nia­ła. Jed­nak w tym miej­scu ciśnie się do gło­wy nie­do­rzecz­ne pyta­nie: “Kto stwo­rzył wszech­świat od cza­su gdy on zawsze ist­niał?” W tym momen­cie rów­nie bez­sen­sow­ne jest zada­wa­nie pyta­nia: “Kto stwo­rzył Boga?” ponie­waż Bóg zawsze ist­niał.

Jeże­li wszech­świat nie jest wiecz­ny, to potrze­bu­je on swo­jej przy­czy­ny. Mówiąc to jesz­cze ina­czej; jeśli coś nie ma począt­ku, to tym samym nie potrze­bu­je przy­czy­ny swe­go począt­ku. Podob­nie ist­nie­je Bóg, któ­ry nie ma począt­ku, dla­te­go jest absur­dal­ne, aby zada­wać pyta­nie: “Kto stwo­rzył Boga?” Pyta­nie to oscy­lu­je w kate­go­rii takich pytań jak: “Kto stwo­rzył coś nie stwo­rzo­ne­go? Kto wypro­du­ko­wał coś nie wypro­du­ko­wa­ne­go?” itd.

Jako chrze­ści­ja­nie wie­rzy­my, że musi być Bóg, dla­te­go że świat posia­da swój począ­tek. Podą­ża­jąc za logi­ką tego stwier­dze­nia rozu­mie­my, że wszyst­ko, co posia­da począ­tek, posia­da tak­że i tego, któ­ry to zapo­cząt­ko­wał. W tym momen­cie jed­nak przy­cho­dzi pyta­nie: “Skąd wie­my, że wszech­świat miał swój począ­tek, a może on zawsze egzy­sto­wał?”

I tu jeste­śmy zmu­sze­ni odwo­łać się do filo­zo­fii; agno­styk Ber­trand Rus­sell, dyle­mat ten roz­wią­zał w taki spo­sób:“Czy świat miał począ­tek, czy nie, jeże­li nie, to nie potrze­bu­je stwo­rzy­cie­la, jeże­li został stwo­rzo­ny, to może­my spy­tać: “Kto stwo­rzył Stwór­cę (Boga)?” Ale, jeże­li Stwór­ca (Bóg) ma swe­go stwo­rzy­cie­la, to nie jest on Bogiem. W obu przy­pad­kach, nie docho­dzi­my do pierw­szej niczym nie spo­wo­do­wa­nej przy­czy­ny.” W odpo­wie­dzi na to, bez­sen­sow­ne jest tak­że, aby zada­wać pyta­nie: “Kto uczy­nił Boga?” Oczy­wi­ście, że wszyst­ko, co mia­ło począ­tek mia­ło tego, co to zapo­cząt­ko­wał. “Nic”, nie może stwo­rzyć cze­goś. Dla­te­go Bóg nie potrze­bu­je przy­czy­ny, ponie­waż On nie miał żad­ne­go począt­ku.

Dowo­dzę o tym tyl­ko w tym celu, aby wyka­zać, że wszech­świat miał swój począ­tek. Dwa moc­ne argu­men­ty prze­ma­wia­ją za tym. Pierw­szy pocho­dzi od stro­ny nauko­wej — dru­gie pra­wo ter­mo­dy­na­mi­ki. Dru­gi wyni­ka z filo­zo­fii, mia­no­wi­cie; nie­moż­li­wość, nie­skoń­czo­nej licz­by momen­tów. Według dru­gie­go pra­wa ter­mo­dy­na­mi­ki, wszech­świat nie posia­da nie­usta­ją­cej ener­gii. Ale, jeże­li wszech­świat roz­wi­ja się, to nie może to trwać wiecz­nie. Nie może­my nigdy posu­nąć się poza nie­ogra­ni­czo­ną ilość ener­gii. Stąd, wszech­świat musiał mieć począ­tek. Aby to jesz­cze lepiej zilu­stro­wać; każ­dy samo­chód ma ogra­ni­czo­ną ilość ener­gii (ben­zy­ny), wła­śnie, z tego powo­du od cza­su do cza­su musi­my go zatan­ko­wać — oczy­wi­ście, dzie­je się to czę­ściej niż to lubi­my, jed­nak fakt, że musi­my uzu­peł­niać bra­ku­ją­cą ben­zy­nę wska­zu­je na to, że był czas, w któ­rym zosta­ła ona napeł­nio­na. Krót­ko mówiąc, wszech­świat miał począ­tek, jaki­kol­wiek miał on począ­tek musi mieć tego, któ­ry go zapo­cząt­ko­wał. Dla­te­go, wszech­świat musiał mieć Stwór­cę.

Nie­któ­rzy spe­ku­lu­ją, że wszech­świat jest samo roz­wi­ja­ją­cy się, ale taka pozy­cja, dosłow­nie jest czy­stą spe­ku­la­cją nie­po­sia­da­ją­cą żad­ne­go real­ne­go dowo­du. Fak­tycz­nie to jest ona nie­zgod­na z dru­gim pra­wem ter­mo­dy­na­mi­ki. Nawet agno­styk Robert Jastrow wska­zał na fakt, że: “gdy wewnątrz gwiaz­dy wodór raz został spa­lo­ny i prze­mie­nio­ny na cięż­sze ele­men­ty, to nigdy nie może być przy­wró­co­ny do swe­go ory­gi­nal­ne­go sta­nu. W taki spo­sób minu­ta za minu­tą i rok za rokiem uży­wa­ny w gwiaz­dach wodór robi się coraz to mniej­szy w jego zaopa­trze­niu.” Jeże­li cał­ko­wi­ta ilość fak­tycz­nej ener­gii pozo­sta­je taka sama, ale wszech­świat nie posia­da zdat­nej do użyt­ku ener­gii, ponie­waż nigdy nie miał nie­skoń­czo­nej jej ilo­ści — gdyż nie­skoń­czo­na ilość ener­gii nigdy nie może pod­le­gać reduk­cji. To ozna­czy­ło­by, że wszech­świat nie mógł w prze­szło­ści ist­nieć wiecz­nie. Musiał mieć swój począ­tek. Teraz, jeśli to wszyst­ko jest praw­dą; a prze­cież nie może być ina­czej, to musi ist­nieć Stwór­ca cza­so­prze­strze­ni, wszech­świa­ta, któ­ry nazy­wa­my kosmo­sem — tak tym Stwór­cą jest wiecz­nie egzy­stu­ją­cy Bóg. Jeże­li udo­wod­ni­łem wiecz­ną Bożą egzy­sten­cję, to chy­ba nie będzie zbyt zło­śli­we, aby zapy­tać: “Co robił Bóg zanim uczy­nił wszech­świat?” Musi­my w tym miej­scu przy­jąć do naszej świa­do­mo­ści nie­zbyt łatwy do zro­zu­mie­nia fakt, że Boga nie ogra­ni­cza żaden rodzaj cza­su, aż do chwi­li, gdy czas został stwo­rzo­ny. Czas roz­po­czął się wraz ze stwo­rze­niem. Przed stwo­rze­niem czas nie egzy­sto­wał. Tak­że dla Boga nie było żad­ne­go cza­su. Wszech­świat jesz­cze nie egzy­sto­wał. Ale ktoś upar­ty mógł­by pomy­śleć:

    - Jeśli nie było cza­su przed tym kie­dy czas się roz­po­czął, to co było?
Odpo­wiedz jest jed­no­znacz­na, była wiecz­ność. Bóg jest wiecz­ny i przed powsta­niem cza­su była tyl­ko wiecz­ność, czas się roz­po­czął wraz ze stwo­rze­niem, przed stwo­rze­niem czas nie egzy­sto­wał. Więc dla Boga nie było żad­ne­go cza­su. Świat nie roz­po­czął się przez two­rze­nie się w cza­sie, ale przez stwo­rze­nie cza­su. Powsta­je jed­nak pyta­nie: — “Jeśli czas nie ist­niał przed powsta­niem cza­su, to w takim razie co tam było?” Odpo­wiedź jest wyraź­na — wiecz­ność.

Bóg jest wieczny, i tylko On przed powstaniem czasu był wiecznością.

Każ­da rzecz, któ­rą oglą­da­my naszy­mi ocza­mi lub trzy­ma­my w ręku wska­zu­je na swe­go twór­cę. Dla­te­go jest nie­waż­ne jak gło­śno krzy­czą zwo­len­ni­cy Ewo­lu­cji i powsta­nia wszech­świa­ta przez przy­pa­dek. Nie są oni w sta­nie poko­nać prze­ra­ża­ją­cą próż­nię deter­mi­ni­zmu i zakoń­czyć kre­owa­nie nowych wyna­laz­ków, aby sprze­czać się i prze­ciw­sta­wiać Stwór­cy. Nauka jest nie­prze­ko­ny­wu­ją­ca, kie­dy pró­bu­je sfor­mu­ło­wać, w jaki spo­sób mogła powstać oso­bo­wość, od cze­goś bez­oso­bo­we­go. Nauka nie wie jak sobie pora­dzić z róż­no­rod­no­ścią skut­ków, jeśli jest jed­ność pierw­szej przy­czy­ny. Ate­iści zatra­ci­li te mignię­cie widzia­ne poprzez więk­sze oczy niż ich wła­sne, są skon­fron­to­wa­ni z wszech­świa­tem, któ­ry jest zro­zu­mia­ły, ale tajem­ni­czy. Jed­nak w despo­ty­zmie swe­go natu­ra­li­stycz­ne­go świa­to­po­glą­du pró­bu­ją usu­nąć tajem­ni­cę i osią­gnąć swój cel tyl­ko w zdzie­siąt­ko­wa­nej inte­li­gen­cji. Ate­iści nega­tyw­nie są uspo­so­bie­ni do cudów i to rabu­je ich z cudow­no­ści natu­ry same­go świa­ta. Poprzez zaprze­cza­nie moż­li­wo­ści cudów nie mogą oni roz­wią­zać dyle­ma­tu stwo­rze­nia. Każ­de zda­rze­nie, któ­re by nad­we­rę­ża­ło moż­li­wo­ści jego natu­ra­li­stycz­ne­go wytłu­ma­cze­nia, nagi­na­ne jest do takie­go wymia­ru, aby paso­wa­ło do ich oso­bi­ste­go uprze­dze­nia. Stąd natu­ra­li­sta woli dojść do kon­klu­zji, że bak­te­ria zosta­ła prze­trans­por­to­wa­na mię­dzy­pla­ne­tar­nym ste­ro­wa­nym poci­skiem, aby w ten spo­sób roz­po­cząć życie na zie­mi.

Tra­ge­dia ate­istów napraw­dę jest podwój­na. Nie tyl­ko dla­te­go, że czy­nią swój wysi­łek bez powo­dze­nia uzy­ska­nia poży­tecz­nej wie­dzy, za któ­rą się uga­nia­ją, ale tak­że w swo­im nie­na­sy­co­nym ape­ty­cie wie­dzy wtrą­ca­ją się w rejo­ny, któ­re osta­tecz­nie zaprze­cza­ją ich wyczu­ciu respek­tu. Wie­le swo­ich zarzu­tów wobec wia­ry w Boga opie­ra­ją na prze­sta­rza­łych zdog­ma­ty­zo­wa­nych twier­dze­niach, że mię­dzy wia­rą a nauką ist­nie­ją tak wiel­kie sprzecz­no­ści, że w żaden spo­sób nie dadzą się pogo­dzić, i moż­na o nich mówić tyl­ko w kate­go­riach: albo — albo. Tak sta­wia­ją spra­wę ate­iści, któ­rzy szu­ka­ją swe­go opar­cia tyl­ko w nauce. Wie­lu z nich mówi, że spoj­rze­li­by real­niej na chrze­ści­jań­stwo, gdy­by przed­sta­wio­no im dowo­dy, że Biblia zga­dza się z nauką. Być może kie­dyś takie wyma­ga­nia wyda­wa­ły się nie osią­gal­ne. Dziś coraz czę­ściej nauka potwier­dza sło­wa Biblii. Oczy­wi­ście, że Biblia nie może być zgod­na z jakim­kol­wiek nauko­wym obra­zem świa­ta, ponie­waż nauka cią­gle się zmie­nia, nauko­wy obraz wszech­świa­ta ule­ga cią­głej prze­bu­do­wie. Nato­miast prze­sła­nie Biblij­ne jest nie­zmien­ne.

Pewien mate­ma­tyk ujął ten pro­blem w ten spo­sób: “Nie ma kon­flik­tu mię­dzy Biblią a nauką. Kon­flikt ist­nie­je jedy­nie mię­dzy tym, co w mnie­ma­niu nie­któ­rych ludzi gło­si Biblia, i tym co w ich mnie­ma­niu mówi nauka. Jest rze­czy­wi­ście róż­ni­ca mię­dzy tym co mówi Biblia, a tym, co wie­lu przy­pi­su­je Biblii. Tak samo jest róż­ni­ca mię­dzy tym, co mówi nauka, a tym co wie­lu przy­pi­su­je nauce”.

Jeże­li nauka mówi, że wszech­świat powstał przez eks­plo­zję, to daje nam pod­sta­wę do zro­zu­mie­nia twier­dze­nia Biblii, że pierw­szym aktem stwo­rze­nia były sło­wa wypo­wie­dzia­ne przez Boga: “Niech będzie świa­tłość!” Pismo stwier­dza, że Bóg stwo­rzył świat widzial­ny i nie­wi­dzial­ny, świat nie­wi­dzial­ny jest wiecz­ny tak jak Bóg jest wiecz­ny. “To co widzial­ne, jest docze­sne, a to co nie­wi­dzial­ne, jest wiecz­ne” (2Kor.4:18). Świat nie­wi­dzial­ny ogar­nia i jed­no­cze­śnie prze­ni­ka świat widzial­ny, oba sta­no­wią dwa aspek­ty jed­nej rze­czy­wi­sto­ści, tak samo jak widzial­na mate­ria i odkry­ta przez uczo­nych anty­ma­te­ria. Nauka mówi, że mate­ria jest uchwyt­na w dwóch aspek­tach, w aspek­cie cząst­ki widzial­nej i nie­wi­dzial­ne­go pola. Oba te aspek­ty uzu­peł­nia­ją się, mimo że są ze sobą sprzecz­ne.

Dla­te­go Biblię moż­na rozu­mieć z punk­tu widze­nia świa­ta widzial­ne­go i nie­wi­dzial­ne­go. Ci wszy­scy, któ­rzy przyj­mu­ją jej treść tyl­ko od stro­ny świa­ta widzial­ne­go, znaj­du­ją w Biblii mity i legen­dy. Kto czy­ta ją uzna­jąc ist­nie­nie świa­ta nie­wi­dzial­ne­go — nauka nie zaprze­cza jego ist­nie­niu — ten powie: Tak tu widać Boże dzia­ła­nie i Jego inge­ren­cję, widać tu jak na dło­ni wiel­kie czy­ny Boże. Biblia nie rości sobie pre­ten­sji infor­mo­wa­nia nas o fak­tach odno­szą­cych się do kosmo­su, geo­lo­gii, bio­lo­gii itd. Ta część nale­ży do nauki i docie­kli­wo­ści ludz­kie­go rozu­mu, któ­rym obda­rzył go Bóg.

Biblia zosta­ła nam dana do tego celu aby: “…obda­rzyć mądro­ścią ku zba­wie­niu przez wia­rę. Całe pismo poży­tecz­ne jest do nauki” — tak pisze apo­stoł Paweł do Tymo­te­usza. Dla­te­go dalej stwier­dza, że Pismo słu­ży tak­że — “do wykry­wa­nia błę­dów, do popra­wy, do wycho­wa­nia w spra­wie­dli­wo­ści, aby czło­wiek był dosko­na­ły, do wszel­kie­go dobre­go dzie­ła przy­go­to­wa­ny”.

Wie­lu wie­rzą­cych oba­wia się sta­wiać trud­ne pyta­nia myśląc, że w ten spo­sób dekla­ru­ją swo­ją nie­wia­rę, a nawet obra­ża­ją Boga. Nie zga­dzam się z taką posta­wą i nie znaj­du­ję dla niej w Biblii popar­cia. Bóg kocha naszą docie­kli­wość i chęć pozna­nia praw­dy, wła­śnie w tym celu zba­wił nas do życia wiecz­ne­go, aby­śmy mie­li moż­li­wość poznać Jego wiel­kość, Jego nie­skoń­czo­ne pięk­no i mądrość.

Przez wia­rę w Syna Boże­go sta­li­śmy się oby­wa­te­la­mi wiecz­no­ści. Jed­nak już dziś jeste­śmy w sta­nie sta­nąć na pro­gu wiecz­no­ści i z podzi­wem oglą­dać nie­skoń­czo­ność stwo­rzo­ne­go przez Boga pięk­na wszech­świa­ta. Czym wię­cej pytań tym wię­cej uchy­la­ją się drzwi Bożej mądro­ści, a życie wiecz­ne sta­je się wów­czas bar­dziej upra­gnio­nym gorą­cym pożą­da­niem tego; “co przy­go­to­wał Bóg tym, któ­rzy Go miłu­ją, a przy­go­to­wał im to co ucho nie sły­sza­ło, co oko nie widzia­ło i co na rozum czło­wie­ko­wi nie przy­szło.” (1Kor. 2:9)

Rev. Lech Forem­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.