Prawie jak w domu — wizyta papieża Benedykta XVI u rzymskich luteranów
- 16 marca, 2010
- przeczytasz w 3 minuty
- Koniec podziałów między chrześcijanami może sprawić tylko Bóg. Zamiast uskarżać się na zastój ekumenii, wierni powinni być wdzięczni, że mamy tak wiele jedności – powiedział Benedykt XVI w ewangelicko-luterańskim kościele w Rzymie podczas nabożeństwa, które spędził z rzymską wspólnotą luterańską. Nabożeństwo w 4. Niedzielę Laetare było zwykłym nabożeństwem ewangelickiego zboru, na które luteranie zaprosili Biskupa Rzymu.
Liturgia nabożeństwa Słowa niczym nie różniła się od tej, jaką co niedzielę praktykują rzymscy luteranie, z tym wyjątkiem, że tym razem kazanie wygłosiło dwóch księży: Jens-Martin Kruse, proboszcz luterańskiej parafii, i Benedykt XVI, biskup Rzymu. Fakt ten miał symboliczne znaczenie: Benedykt jako biskup Rzymu i zarazem zwierzchnik największego Kościoła chrześcijańskiego na świecie odwiedza siostry i braci z innego Kościoła, uczestniczy aktywnie w ich liturgii, a co więcej usługuje im Słowem Bożym, które jest jednym z dwóch punktów kulminacyjnych luterańskiego nabożeństwa.
Udział papieża w nabożeństwie jest kolejnym, historycznym wydarzeniem dla lokalnego zboru — w 1983 roku kościół odwiedził Jan Paweł II – ale i wydarzeniem, które przejmująco wpisuje się w duchowy ekumenizm, często zaniedbywany w ferworze komisyjnego dialogu i frustracji związanych z niespełnioną (jeszcze) nadzieją wspólnoty Stołu Pańskiego. I również do tej kwestii odniósł się papież, przypominając, że bolesna jest sytuacja, w której nie możemy (jeszcze?) stać przy tym samym ołtarzu i pić z tego samego kielicha. Eucharystyczna tęsknota po obydwu stronach, jakkolwiek różna w wielu środowiskach, jest wciąż żywa i zbliżające się 2. Ekumeniczne Dni Kościoła w Monachium z pewnością podkreśli i przypomni tę tęsknotę, która jest nieodłączną i konieczną częścią składową ekumenii. O tej tęsknocie mówił też papież odnosząc się do ewangelicznego obrazu ziarnka pszenicznego.
Benedykt został bardzo ciepło i serdecznie przyjęty przez zbór i jego władze. Widać było, że czuł się prawie jak w domu – pieśni, liturgia, czy najogólniej mówiąc duchowość Kościoła luterańskiego nie są mu przecież obce. Sam był w końcu jednym z kluczowych architektów dialogu luterańsko-rzymskokatolickiego w Niemczech, który stał się punktem odniesienia dla innych bilateralnych dialogów zarówno na płaszczyźnie regionalnej czy międzynarodowej. Także luterański kościół Chrystusowy nie jest obcy Benedyktowi, gdyż kilkanaście lat wcześniej uczestniczył w nim w rozmowie panelowej z ówczesnym ewangelickim biskupem Berlina Wolfgangiem Hubera. Warto też wskazać na to, że udział Benedykta XVI w luterańskim nabożeństwie nie był związany z żadną rocznicą czy uroczystością kościelną. Gdy Jan Paweł II odwiedzał rzymskich ewangelików, luterański świat obchodził 500. rocznicę urodzin ks. dr. Marcina Lutra. Biskup Benedykt przybył z wizytą duszpasterską jako sługa Słowa Bożego.
Kazanie wygłoszone z ambony luterańskiego kościoła wraz z całą oprawą liturgiczną było w swojej ewangelicznej prostocie duchowym przeżyciem – zarówno dla zborowników w Rzymie, jak i dla wszystkich, którzy mogli w tym nabożeństwie uczestniczyć za pośrednictwem Internetu. Dla ruchu ekumenicznego wydarzenie to nie będzie miało przełomowego znaczenia – nie padły żadne deklaracje, ani wielkie gesty, choć symboli nie brakowało, jak choćby końcowe błogosławieństwo, udzielone przez Benedykta zborowi, zgodnie z ewangelickim zwyczajem starszeństwa liturgicznego.
Wizyta Benedykta jako biskupa Rzymu jest kolejnym, potrzebnym etapem duchowej pielgrzymki – dorastania i dojrzewania do ekumenizmu, który potrafi mimo zniecierpliwienia i wszelkich irytacji, szczerze i ufnie złożyć wszystko w ręce Pana Jezusa, Jemu powierzyć jedność Kościoła, która, jak przypomniał Benedykt, nie jest naszym dziełem, wynikiem naszych uczynków i przełomowych deklaracji. Warto wciąż o tym przypominać i dobrze, że po raz kolejny zrobił to papież Benedykt. Deo gratias!