Przywilej dla ekumenicznych kaznodziejów — burza przed Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan
- 10 stycznia, 2013
- przeczytasz w 4 minuty
18 stycznia rozpoczyna się Powszechny Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan, który potrwa do Dnia Nawrócenia Świętego Pawła. Nieodłącznym elementem nabożeństw i mszy w kościołach rzymskokatolickich jest kazanie wygłaszane przez duchownych innych wyznań. Jak dotąd praktyka ta nie wywoływała większych protestów w Kościele rzymskokatolickim, jednak ostatnio warszawskie kurie diecezjalne zostały zasypane pytaniami ze strony tradycjonalistycznych katolików: jak to możliwe, że wbrew przepisom duchownym innych wyznań pozwala się […]
18 stycznia rozpoczyna się Powszechny Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan, który potrwa do Dnia Nawrócenia Świętego Pawła. Nieodłącznym elementem nabożeństw i mszy w kościołach rzymskokatolickich jest kazanie wygłaszane przez duchownych innych wyznań. Jak dotąd praktyka ta nie wywoływała większych protestów w Kościele rzymskokatolickim, jednak ostatnio warszawskie kurie diecezjalne zostały zasypane pytaniami ze strony tradycjonalistycznych katolików: jak to możliwe, że wbrew przepisom duchownym innych wyznań pozwala się na głoszenie kazań podczas Eucharystii, mimo iż jest to zarezerwowane jedynie dla osób posiadających święcenia?
Na Facebooku i tradycjonalistycznych portalach pojawiają się wpisy, wzywające katolików do kierowania zapytań do poszczególnych kurii. Niezadowoleni z ekumenicznej praktyki katolicy powołują się m.in. na Dyrektorium Ekumeniczne Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan z 1993 roku, w którym czytamy m.in.: „W katolickiej liturgii eucharystycznej homilia, stanowiąca część samej liturgii, zastrzeżona jest kapłanowi lub diakonowi, albowiem jest ona przedstawieniem tajemnic wiary i norm życia chrześcijańskiego zgodnie z nauką tradycji katolickiej.” (134)
Jeszcze większe znaczenie ma kanon 767 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który stanowi: „Wśród różnych form przepowiadania szczególne miejsce zajmuje homilia. Stanowi ona część samej liturgii i jest zarezerwowana kapłanowi lub diakonowi. W ciągu roku liturgicznego należy wykładać w niej na podstawie świętych tekstów tajemnice wiary oraz zasady życia chrześcijańskiego.”
Na zapytania odpowiedziała póki co diecezja warszawsko-praska, a konkretnie ks. prałat Mateusz Matuszewski, referent diecezji ds. Jedności Chrześcijan i konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski. Ks. dr Matuszewski przypominając brzmienie KPK i dyrektorium wskazał, że Kościół rzymskokatolicki w Polsce zdobył szczególny przywilej od Stolicy Apostolskiej, pozwalający na odejście od zasad zapisanych w przepisach kościelnych. Jednak praktyka użyczania ambony duchownym innych wyznań praktykowana była już za czasów prymasa Polski Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który – o czym nie wspomina już tekst oświadczenia — udostępniał nawet w latach 60. jeden warszawski kościół sióstr sakramentek na nabożeństwa luterańskie zbuntowanej grupy wiernych zgromadzonych wokół ks. Zygmunta Michelisa, pierwszego prezesa Polskiej Rady Ekumenicznej i jednego z nestorów ruchu ekumenicznego.
Przywilej uzyskany przez Konferencję Episkopatu Polski miał zostać potwierdzony kard. Józefowi Glempowi przez watykańską Kongregację Nauki Wiary. Konkludując komentarze tradycjonalistów ks. Mateusz Matuszewski stwierdził, że smutkiem napawa nie tylko forma kierowanych komentarzy, lecz także niezrozumienie, czym jest ekumenizm, a także jest przejawem braku miłości i posłuszeństwa wobec Pasterzy Kościoła. – Zamiast wylewać faryzejskie łzy nad kanonem 767 KPK, warto pamiętać o słowach Pana Jezusa, jakie dzisiaj odnoszą się do biskupów: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi Mną gardzi” (Łk 10, 16). Szacunku do rzymskokatolickich biskupów i księży mogą się uczyć od duchownych innych wyznań, którzy nigdy nie pozwoliliby sobie na brak kultury wobec katolickiego biskupa, chociaż żaden kodeks, poza kodeksem dobrego wychowania, ich nie obowiązuje.
Tradycjonalistyczni internauci nie składają jednak broni i zapowiedzieli, że będą kierować interpelacje w tej sprawie prosto do Stolicy Apostolskiej. Oczekują również ujawnienia dokumentów, przyznających ekumeniczny przywilej Kościoła w Polsce.
Komentarz
Zwyczaj głoszenia kazań przez duchownych prawosławnych i protestanckich różnych wyznań w świątyniach rzymskokatolickich jest równie stary jak polski, oficjalny ekumenizm z udziałem Kościoła rzymskokatolickiego. Dotychczas nikt nie negował tej praktyki, a jeśli czynił to, to były to głosy na tyle marginalne, że niesłyszalne. Powstać może pytanie: co się takiego stało, że tym razem wśród tradycjonalistycznych katolików nastąpiło tak wielkie poruszenie. Czy starotestamentowe hasło tegorocznego Tygodnia „Czego Bóg od nas oczekuje?” zainspirowało bojowników o ortodoksję do takich działań? Być może, jednak zjadliwość i buta niektórych komentarzy pojawiających się w Internecie jest bardziej niż żenująca. Momentami są to przejawy antyświadectwa.
Uczestników nabożeństw ekumenicznych podobne działania raczej mało interesują. Mówiąc to, nie chcę w żaden sposób urazić tradycjonalistycznych katolików – uważam, że także ich głos jest bardzo potrzebny i musi zostać wysłuchany przy zachowaniu odpowiedniej formy i przede wszystkim zachowaniu chrześcijańskiej miłości do bliźniego i tych, którzy wraz z nimi – choć inaczej – wyznają Jezusa Chrystusa.
Prawdą jest, że polski ekumenizm stał się w dużej mierze karnawałowym samograjem, mało reflektowanym, nie licząc zaciszy teologicznych uczelni lub spotkań dla szczególnie zainteresowanych. Atmosfera życzliwości jest z pewnością ważna, ale to nie ona powinna stanowić sens i cel ekumenicznych spotkań. Głos rzymskokatolickich tradycjonalistów może okazać się przydatny, ponieważ może pomóc nam wyjść poza krąg zaklętych oczywistości celebrowanego ekumenizmu i twórczo spierać się o to, czego właściwie chcemy i do czego zdążamy. Dokąd zdążamy – nie wiemy. Czego właściwie chcemy – wiemy, jednak to, czego chcemy lub nawet pragniemy sprawia, że nadal się różnimy i świętujemy Eucharystię osobno.