Ekumenizm na świecie

Wspólnie przeciw nienawiści i przemocy


Jeże­li popa­trzy się na plan piel­grzy­mek papie­ża Fran­cisz­ka to — za wyjąt­kiem miejsc zwią­za­nych ze Świa­to­wy­mi Dnia­mi Mło­dzie­ży — wybie­ra takie kra­je, w któ­rych miesz­kań­cy bory­ka­ją się z kon­kret­ny­mi pro­ble­ma­mi albo takie, w któ­rych może “polob­bo­wać” na rzecz jed­no­ści chrze­ści­jan. 14. wizy­ta apo­stol­ska do Arme­nii była przy­kła­dem eku­me­nicz­nej misji papie­ża.


Zresz­tą w Arme­nii przyj­mo­wa­ny był przez kato­li­ko­sa Ormiań­skie­go Kościo­ła Apo­stol­skie­go 15 lat temu papież Jan Paweł II. Wizy­ta Jana Paw­ła II była nawet dłuż­sza niż wizy­ta Fran­cisz­ka, a gospo­darz ten sam.

Przez te 15 lat wie­le się jed­nak zmie­ni­ło. Bli­ski Wschód, wie­le państw Afry­ki doświad­cza­ją woj­ny wią­żą­cej się ze śmier­cią i uciecz­ką miesz­kań­ców oraz dewa­sta­cją tere­nów. Ormia­nie, ze swo­ją trud­ną histo­rią (zwłasz­cza w wie­ku XX) ostat­nie 15 lat mogą uznać za sto­sun­ko­wo dobre, jed­nak nie nale­ży zapo­mi­nać o tym, że Arme­nia cały czas jest w kon­flik­cie i z Tur­cją, i z Azer­bej­dża­nem.

Papież nie boi się nazy­wa­nia rze­czy po imie­niu, nawet jeże­li mogą wywo­łać dyplo­ma­tycz­ne reper­ku­sje, bo nazwał mord na pra­wie dwóch milio­nach Ormian doko­na­ny w Impe­rium Oto­mań­skim ludo­bój­stwem. Jed­no­cze­śnie nie uwa­ża, że trud­na histo­ria naro­dów prze­kre­śla pojed­na­nie i poko­jo­wą koeg­zy­sten­cję, a nawet współ­pra­cę.

A to waż­ne dla nas w obec­nych cza­sach bo daw­ne ura­zy mogą sku­tecz­nie blo­ko­wać szan­se na pokój. Trud­no z kolei po całej histo­rii nowo­żyt­nej nie mieć prze­ko­na­nia, że nie­na­wiść mię­dzy ludź­mi pro­wa­dzi wprost do wojen i znisz­czeń. Doświad­cze­nie dwóch wojen w Euro­pie spo­wo­do­wa­ło rów­nież i to, że spo­ra część ludzi utra­ci­ła wła­ści­we moral­ne, huma­ni­tar­ne stan­dar­dy. Odbu­do­wa tych­że zaj­mu­je spo­ro cza­su. Papież Fran­ci­szek rozu­mie dosko­na­le, że nie­spra­wie­dli­wość i prze­moc, jakiej doświad­cza­ją jed­nost­ki i naro­dy nie pro­wa­dzi do wzro­stu moral­no­ści lecz do zobo­jęt­nia­nia i roz­pa­czy. A nie są to uczu­cia, któ­re powin­ny być udzia­łem kogo­kol­wiek — zwłasz­cza chrze­ści­jan. Stąd jego głę­bo­kie prze­ko­na­nie, że powin­ny­śmy się kon­cen­tro­wać na znaj­do­wa­niu wspól­nych war­to­ści a nie na pod­kre­śla­niu róż­nic — czy to mię­dzy chrze­ści­ja­na­mi, czy w dia­lo­gu z inny­mi wyzna­nia­mi lub nie­wie­rzą­cy­mi.

Wizy­ta rzym­sko­ka­to­lic­kie­go zwierzch­ni­ka u chrze­ści­jan przed­chal­ce­doń­skich mia­ła miej­sce też w cza­sie, kie­dy na Kre­cie koń­czył się Sobór Kościo­łów pra­wo­sław­nych. Jak trud­na jest taka kon­cen­tra­cja się na tym co łączy a nie co dzie­li może wska­zy­wać nawet sama histo­ria tego Sobo­ru, któ­ry osta­tecz­nie nie oka­zał się cał­kiem Sobo­rem Wszech­pra­wo­sław­nym. A od tego, że chrze­ści­ja­nie bar­dziej sku­pią się na byciu świad­ka­mi Chry­stu­sa niż na tym jakie dogma­ty ich dzie­lą i według jakich litur­gii się modlą zale­ży nie tyl­ko przy­szłość chrze­ści­jań­stwa ale i całej naszej pla­ne­ty.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.