Utrata wiary i (s)pokój duszy?
- 11 marca, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
William Lobdell, dziennikarz Los Angeles Times, napisał niedawno książkę “Losing My Religion: How I Lost My Faith Reporting on Religion in America — and Found Unexpected Peace” (Utrata religii: jak straciłem wiarę, pisząc o religii w Stanach Zjednoczonych i odnalazłem nieoczekiwany pokój). William Lobdell mając 27 lat poczuł kryzys swojej tożsamości i zaczął poszukiwać w swoim życiu Boga. Zachęcony przez przyjaciela, poszedł do ewangelikalnego mega-kościoła. Zapragnąłem stać się […]
William Lobdell, dziennikarz Los Angeles Times, napisał niedawno książkę “Losing My Religion: How I Lost My Faith Reporting on Religion in America — and Found Unexpected Peace” (Utrata religii: jak straciłem wiarę, pisząc o religii w Stanach Zjednoczonych i odnalazłem nieoczekiwany pokój).
William Lobdell mając 27 lat poczuł kryzys swojej tożsamości i zaczął poszukiwać w swoim życiu Boga. Zachęcony przez przyjaciela, poszedł do ewangelikalnego mega-kościoła. Zapragnąłem stać się częścią tego urokliwego klubu, by zdobyć coś, co (jak mi się wydawało), posiadali jego członkowie – proste szczęście, pisze w swojej książce. Lobdell zaczął więc uczęszczać na niedzielne nabożeństwa wraz z żoną i dziećmi, publicznie wyznał, że Jezus jest jego zbawicielem, modlił się o 50 tys. dolarów i jego prośba została wysłuchana, płacił też nawet dziesięcinę. Zaczął się również zastanawiać, dlaczego tak wiele historii o chrześcijanach jest negatywnych i obraźliwych. Wtedy postanowił pisać o religii.
Lobdell napisał wiele religijnych reportaży – m.in. o Susan i Henrym Samueli, bogatych chrześcijańskich filantropach, popularnym pastorze Ricku Warrenie i o katolickim ruchu pracy z hrabstwa Orange w Californii, którego założyciele (wg słów autora) „wierzą w Chrystusa tak bardzo, jak wierzą w oddychanie”.
Kawiarniany katolik
W międzyczasie Lobdell zaczął interesować się Kościołem rzymskokatolickim. W tym wyznaniu wychowywana była jego żona. Jak pisze, zaintrygowała go „kompleksowa 2000-letnia historia tego Kościoła, żywoty świętych, głębokie rozważania teologiczne i piękna liturgia”. Dziennikarz zdecydował się na konwersję, mimo że nie wierzył w jeden z podstawowych aspektów teologicznych katolicyzmu: wiarę w prawdziwą obecność Ciała i Krwi Chrystusa podczas Komunii Świętej. Planowałem zostać „kawiarnianym” katolikiem- uznającym doktrynę Kościoła według tego, co mi się w niej podobało i ignorującym to, co nie wzbudzało mojej aprobaty, pisze Lobdell.
Odejście od wiary
Później jednak autor zaczął odsuwać się od religii. Jego artykuły i reportaże wygrywały dziennikarskie nagrody, ale on, jak sam twierdzi, zaczął zadawać sobie pytanie: gdzie są święci ludzie? Zamiast nich — pisze — zaczął dostrzegać ciemne strony Kościoła: księży-pedofilów, kłamstwa, biskupów każących całować się w pierścień i jeżdżących drogimi samochodami. Chrześcijanie przestali wydawać mu się tymi, kim byli. Bóg również. Jak mógł pozwalać na śmierć dzieci?
Po tsunami w 2004 roku, Lobdell zanotował: To nie ma sensu. Kim jest Bóg, który pozwala tylu ludziom zginąć i tworzy w ten sposób morze nędzy i złamanych serc? Przestał przejmować się swoimi wątpliwościami, gdy głośna stała się sprawa kryzysów wiary, które przechodziła Matka Teresa. Potem zaczął podważać sens modlitwy w chorobie, twierdząc, że najbardziej logiczną odpowiedzią na to, że Bóg nie uzdrawia chorych, np. tych, którym amputowano różne części ciała jest to, że albo Boga to nie obchodzi, albo nie istnieje. Lobdell studiował też różne statystyki, z których wynika, że postępowanie chrześcijan niczym praktycznie nie różni się od postępowania innych ludzi, w tym i ateistów.
Lobdell daje jednak w swojej książce przykład człowieka, którego poznał i uważa za świętego. To Peter Kobuk, 48-latek z Alaski, który trafił do więzienia z powodu swojej skłonności do alkoholu i wybuchowego temperamentu. Kobuk nosi przy sobie różaniec i naszyjnik z rybą, chrześcijańskim symbolem. Jako dziecko był wykorzystywany seksualnie przez księdza, ciągnęło się to przez wiele lat. Peter Kobuk, mimo że wyśmiewany przez współwięźniów, modli się za księdza, który go gwałcił i chce, by ten został zbawiony. Modli się również za swoje dzieci. Chcę tylko zostać uzdrowiony przez Boga, deklaruje.
William Lobdell twierdzi, że próbował „ożywić” swoją wiarę, jednak nie udało mu się to. Okładka jego książki przedstawia ledwo co zgaszoną świecę na ciemnym tle.