
- 26 lipca, 2022
- przeczytasz w 7 minut
Eucharystia nie jest dla protestantów sakramentem, a Luter zbudował swój Kościół na czterech sola – takie stwierdzenia płyną z tekstu opublikowanego na łamach Tygodnika Niedziela przez ks. Janusza Bujaka, przedstawiającego się jako ekumenista, co więcej duchow...
Ekumeniczne fejknewsy w Tygodniku Niedziela
Eucharystia nie jest dla protestantów sakramentem, a Luter zbudował swój Kościół na czterech sola – takie stwierdzenia płyną z tekstu opublikowanego na łamach Tygodnika Niedziela przez ks. Janusza Bujaka, przedstawiającego się jako ekumenista, co więcej duchownego, który w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej pełni funkcję referenta ds. ekumenizmu. Nie jest to jedyny tekst duchownego, który – mimo iż opłacany z pieniędzy publicznych na państwowej uczelni – pokazuje, że luteranizmu po prostu nie rozumie, a ekumenizmu nie odróżnia od powierzchownej apologetyki.
Warto czytać katolicką prasę! Wydawany w Częstochowie Tygodnik Niedziela jest jednym z poczytniejszych periodyków rzymskokatolickich. Godne pochwały jest to, że Niedziela nie zapomina o podejmowaniu problematyki teologicznej na swoich łamach, ale czyni to w sposób skrajnie nierzetelny, bezkrytycznie publikując teksty duchownych, których kompetencje nie są weryfikowane. Tak było w opublikowanym w nr. 28/2022 tekście ks. Janusza Bujaka zatytułowanym „Kościół czy Wspólnota?” (14–15). Autor jest wykładowcą Wydziału Teologicznego Uniwersytecie Szczecińskim, jest też wykładowcą Seminarium Duchownego Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej i Instytut Teologicznego w Koszalinie.
Artykuł podejmuje problematykę rozróżnienia między Kościołem a wspólnotą kościelną w rozumieniu rzymskokatolickim, przypominając znaczenie sukcesji apostolskiej oraz okoliczności stosowania obydwu terminów przez Kościół rzymski: mimo brakującej wspólnoty eucharystycznej Kościoły prawosławne są Kościołami, gdyż posiadają sakramentalne kapłaństwo, a z kolei Kościoły wywodzące się z reformacji są wspólnotami, gdyż tegoż kapłaństwa nie posiadają.
Są to stwierdzenia znane i właściwie podzielane przez teologów ewangelickich w tym zakresie, że rozumienie Kościoła, sukcesji apostolskiej, urzędu kapłaństwa i sakramentów w Kościołach protestanckich jest inne.
Teologia ewangelicka nie stosuje manewrów maskujących ani kocich akrobacji, próbując ukazywać swoje rozumienie urzędu i innych aspektów eklezjologicznych jako kompatybilnych z teologią Kościoła rzymskokatolickiego. Z kolei Kościół rzymskokatolicki ma pełne prawo i wręcz obowiązek przypominania swojej tożsamości i rozumienia urzędu, szczególnie na stronach kościelnej gazety.
Sytuacja jest jednak zupełnie inna, gdy na łamach katolickiej, a właściwie rzymskokatolickiej gazety łamane są zasady elementarnej uczciwości intelektualnej, a przy okazji ośmieszany jest warsztat rzymskokatolickiej ekumenii w Polsce, która – Deo gratias — może pochwalić się jednak wyśmienitymi teologami, wiedzących nie tylko o czym mówią, ale też o czym piszą.
W przypadku tekstu ks. prof. Janusza Bujaka umiejętność ta jest trudno dostrzegalna. Chodzi o sytuację, w której autor polemizuje z wyimaginowanym ‘stanowiskiem’ innego wyznania, przedstawiając wbrew faktom samozrozumienie danej konfesji w sposób nierzetelny.
Ale do rzeczy:
- Rozumiem, że każdy tekst ma swoje ograniczenia i trudno zawrzeć wszystko w paru zdaniach, niemniej warto byłoby choć hasłowo zaznaczyć, że protestantyzm nie równa się luteranizm, tak samo zresztą jak katolicyzm nie równa się rzymski katolicyzm.
- Autor stwierdza: „Luter zbudował swój Kościół już nie na sukcesji apostolskiej i Eucharystii, ale w oparciu o cztery zasady (tzw. sola).
Zarówno z perspektywy historyczno-dogmatycznej, jak i systematycznej jest to stwierdzenie nieprawdziwe. Słynne reformacyjne sola nie są zasadami, na podstawie których Luter cokolwiek budował lub nie, a jedynie hasłami o charakterze formalnym, które w czasach Lutra nie funkcjonowały w takiej formie i rozumieniu jak dziś.
Sola nie są nowymi dogmatami, a tylko i aż stwierdzeniami czy nawet zbiorowymi pojęciami, które wymagają szczegółowych wyjaśnień, tym bardziej jeśli stoją obok siebie bez komentarza. Sola, których Luter en bloc nie wymyślił, są formalnym wynikiem refleksji teologicznej, a nie jej podstawą. Hermeneutycznym środkiem i duchowej nawigacji w teologii ewangelickiej jest Chrystus. Dodać warto, że chociażby zasada sola scriptura, zupełnie niesłusznie uznawana za główną zasadę reformacji, posiada w protestantyzmie różne interpretacje. Tak, więc: sola scriptura w przestrzeni luteranizmu jest czymś zupełnie innym niż w wyznaniach ewangelikalnych.
Błędem jest także – przynajmniej na gruncie luteranizmu, do którego odwołuje się autor – utożsamianie sola scriptura z odrzuceniem Tradycji. To po prostu nieprawda. Ani Luter ani luteranizm nie odrzucił Tradycji.
- Odnosząc się do hasłowo potraktowanego Lutrowego rozumienia sukcesji apostolskiej, ks. Bujak stwierdza: „W konsekwencji w centrum nabożeństw luterańskich są Pismo Święte oraz kaznodzieja, które je wyjaśnia.”
Już młodzież podczas nauk konfirmacyjnych uczy się, że nabożeństwo ewangelickie (luterańskie) ma dwa punkty kulminacyjne: zwiastowanie Słowa Bożego oraz sprawowanie Sakramentów Świętych. Wystarczy przyjść i zobaczyć, jak naprawdę jest. W centrum nabożeństwa luterańskiego nie stoi kaznodzieja, a głoszone Słowo, a ono zwiastowanie odbywa się poprzez kazanie i przeżywanie Sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej.
- Do pełnienia urzędu duchownego – inaczej niż pisze ks. Bujak – potrzebne są studia teologiczne i inne warunki wymagane prawem kościelnym. Chrzest jest absolutnym, teologicznym fundamentem, a ‘decyzja wspólnoty’, o której pisze autor, wyraża się w odpowiedniej decyzji władz Kościoła i podczas aktu ordynacji.
- Wyciąganie z kontekstu wypowiedzi XVI-wiecznego teologa, jakim był ks. Marcin Luter, bez odniesienia do współczesnego dialogu ekumenicznego jest podejściem co najmniej redukcjonistycznym i o ile mógłby sobie na nie pozwolić niezaznajomiony z tematem adept teologii, powiedzmy student I roku, to lepszych standardów można byłoby się spodziewać po zawodowym teologu.
Dodatkowo, przytaczanie raz po raz cytatów z Lutra może sprawiać wrażenie, jakoby wypowiedzi Lutra miały dla luteran charakter wiążący niczym wypowiedzi Magisterium dla rzymskich katolików w sprawach wiary i moralności, a tak przecież nie jest.
- Pisząc o Eucharystii, ks. Bujak konstatuje, że Luter, a za nim wszyscy inni reformatorzy i ich Kościoły odrzuciły nie tylko ofiarniczy charakter Mszy, ale i „prawdziwą, rzeczywistą i trwałą obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina.”
Nie wiem, w jaki sposób ks. prof. Janusz Bujak wyjaśnia przyszłym księżom i innym studentom teologii rozumienie Wieczerzy Pańskiej u Lutra, ale jestem przekonany, że także i oni mają prawo do kompetentnego wykładowcy i uczciwego potraktowania materiału badawczego.
W skrócie: luteranie wierzą w prawdziwą i rzeczywistą obecność Chrystusa w chlebie i winie, z chlebem i winem oraz pod chlebem i winem. Tę wiarę wyrażają słowa konsekracji: ‘to jest Ciało Moje (…) ten kielich jest to nowe Przymierze we Krwi Mojej’, a także cała liturgia eucharystyczna, liczne pieśni w kancjonale i niezliczone teksty teologiczne. Wystarczy przeczytać albo pójść na nabożeństwo.
Różnice dotyczą rozumienia owej obecności po celebracji eucharystycznej, co ciekawe, także w łonie samego luteranizmu.
- Najbardziej zdumiewające jest stwierdzenie ks. Bujaka, który wyjaśnia, że „z powodu tych różnic katolik nie może uczestniczyć w protestanckich nabożeństwach Wieczerzy Pańskiej w sposób pełny, tzn. nie może przyjmować chleba i wina pobłogosławionych przez pastora lub pastorkę, ponieważ nie jest to sakrament – w rozumieniu ani protestanckim, ani katolickim.”
Te słowa właściwie demaskują i egzemplifikują to, co napisałem już na początku.
Autor stwierdza, że również sami protestanci (ma pewnie na myśli luteran) nie uważają Wieczerzy Pańskiej za sakrament, co teolog-ekumenista wyjaśnić pospieszył.
Ks. Janusz Bujak jest referentem ds. ekumenizmu w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, której katedra jest szczególna. Przez kilka wieków była kościołem ewangelickim i do dziś w prezbiterium na witrażach widać postaci Lutra i Filipa Melanchtona. Chwała koszalińskim katolikom, że ewangelickiej przeszłości miejsca nie wymazali, ale najwyraźniej witraż Lutra w kościele jeszcze nie musi świadczyć o znajomości tematu.
W takich chwilach przypominają się ludzie, których już nie ma, a którzy na tematy teologii ekumenicznej i ewangelickiej potrafili się wypowiedzieć, mając równocześnie wiedzę. Przepraszam za prywatę na tym odcinku, ale myślę o moim zmarłym tragicznie przyjacielu ks. dr. Wojciechu Wójtowiczu, byłym rektorze seminarium duchownego diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, który odszedł dwa lata temu.
W artykule pojawiają się jeszcze inne skróty myślowe czy straszenie chrześcijaństwem w Niemczech, które można pominąć.
Czytając tekst ks. Bujaka naszła mnie refleksja nt. zasadności ekumenicznych spotkań i konferencji. Zastanawiałem się nad poziomem edukacji teologiczno-ekumenicznej na państwowych wydziałach teologicznych oraz w seminariach duchownych. Przypomniały mi się również liczne teksty w katolickich czasopismach traktujące o reformacji, ale także innych wyznaniach – anglikanach, mariawitach czy prawosławnych, w których zabrakło uczciwego przedstawienia wiary i nauki danego Kościoła tak, jak on się sam rozumie.
Przypomniały mi się też inne katolickie teksty, w których autorzy ubolewają nad ignorancją świeckich komentatorów życia kościelnego, że nie rozumieją katolickich zwyczajów liturgicznych, katolickiej wiary czy ogólnie katolickiego ducha. A to pretensje, że dziennikarze nie odróżniają Niepokalanego Poczęcia NMP od dzieworództwa, nie wiedzą, na czym polega nieomylność papieska czy hierarchia prawd wiary tudzież katolicka interpretacja wniebowzięcia (zaśnięcia) Marii Panny.
Gdy te wyrazy ubolewania połączymy jeszcze z wszechobecną narracją o prześladowaniu chrześcijan (czytaj: katolików) w Polsce, trudno pozbyć się wrażenia, że postulat rzetelności obowiązuje jedynie wtedy, gdy dotyczy wpływowej większości.
Wnioski z tekstu ks. Janusza Bujaka uzasadniają pytania: w jaki sposób uczy się o innych chrześcijanach w seminariach duchownych? Z jaką dokładnością i jak bardzo uczciwie? Czy przyszli kapłani są przygotowani do pracy w środowiskach ekumenicznych? Czy są wyposażeni jedynie w wątpliwej jakości apologetykę opartą na nierzetelnym przesłaniu? W jaki sposób władze świeckich/państwowych uczelni monitorują jakość nauczania, które dotyczy też niekatolickich podatników, studentów czy obywateli? Obawiam się, że te pytania są w ponury sposób retoryczne. Dotyczą one nie tylko Kościoła większościowego, ale i mniejszościowych, na ile również i one obeznane są z praktyką i teologią rzymskokatolicką.
Niemniej, od większego wymagać można więcej.
» Link do pełnego tekstu ks. Janusza Bujaka (Niedziela.pl)