Ekumenizm w Polsce

Ekumeniczne Zgromadzenie Mariawitów, reformowany zakonnik i luterański biskup z mariawickimi święceniami


Czę­sto sły­szy się, że pol­ski eku­me­nizm kule­je. Że jest odświęt­ny, uda­wa­ny, a nawet wymu­szo­ny duchem popraw­no­ści poli­tycz­nej. Dia­gno­za ta, choć zbyt prze­sa­dzo­na, nie jest pozba­wio­na zia­ren praw­dy. Kry­ty­ka kie­ro­wa­na pod adre­sem komi­syj­ne­go eku­me­ni­zmu w Zachod­niej Euro­pie marzy się wie­lu chrze­ści­ja­nom w Pol­sce, któ­rzy nie raz mają wra­że­nie, że pol­ski eku­me­nizm jest po pro­stu nie­mra­wy – ale czy zawsze tak było? Otóż nie! Mało kto wie, że po dru­giej woj­nie świa­to­wej ruch eku­me­nicz­ny w Pol­sce prze­ży­wał ogrom­ny roz­kwit. Mało kto wie, że ogrom­ną rolę odgry­wa­ły w nim dwie tra­dy­cje, na pierw­szy rzut oka tak bar­dzo odda­lo­ne od sie­bie: ewan­ge­li­cy i maria­wi­ci.


Jesz­cze pod­czas woj­ny, gdy więk­szość tery­to­riów dzi­siej­szej Rze­czy­po­spo­li­tej, znaj­do­wa­ło się pod oku­pa­cją hitle­row­ców, gru­pa chrze­ści­jan opra­co­wy­wa­ła sta­tu­ty przy­szłej, Chrze­ści­jań­skiej Rady Eku­me­nicz­nej w Pol­sce, któ­ra póź­niej prze­kształ­ci­ła się w Pol­ską Radę Eku­me­nicz­ną. Po woj­nie, przez kil­ka lat wyda­wa­no perio­dyk “Kościół Powszech­ny”, w któ­rym duchow­ni róż­nych wyznań pro­pa­go­wa­li ideę eku­me­ni­zmu rozu­mia­ną jako pojed­na­nie i wza­jem­ne pozna­wa­nie się. Cza­so­pi­smo publi­ko­wa­ło istot­ne tek­sty, doty­czą­ce teo­lo­gii, ducho­wo­ści oraz histo­rii poszcze­gól­nych tra­dy­cji chrze­ści­jań­skich.

Jed­nak dzia­łal­ność publi­cy­stycz­na nie była jedy­nym pomy­słem na oży­wie­nie ruchu eku­me­nicz­ne­go w Pol­sce. Na łamach „Kościo­ła powszech­ne­go”, a tak­że pod­czas wie­lu roz­mów, dys­ku­to­wa­no nad powo­ła­niem eku­me­nicz­ne­go Kościo­ła, do któ­re­go nale­ża­ły­by nie­rzym­sko­ka­to­lic­kie Kościo­ły, głów­nie tra­dy­cji pro­te­stanc­kiej. W jed­nym z nume­rów perio­dy­ku opu­bli­ko­wa­no zarys sta­tu­tu Kościo­ła o ustro­ju syno­dal­no-epi­sko­pal­nym, w któ­rym poszcze­gól­ne deno­mi­na­cje posia­da­ły­by nie­za­leż­ność dok­try­nal­ną. Kościół miał opie­rać się na praw­dach wia­ry nie­po­dzie­lo­ne­go chrze­ści­jań­stwa, a na cze­le deno­mi­na­cji miał sta­nąć duchow­ny w ran­dze Arcy­bi­sku­pa. Kościół miał nazy­wać się “Pol­ski Kościół Ewan­ge­licz­ny”, jed­nak w póź­niej­szym cza­sie do roz­mów dołą­czy­li się chrze­ści­ja­nie tra­dy­cji sta­ro­ka­to­lic­kiej, w tym głów­nie maria­wi­ci.

War­to wspo­mnieć, że na łamach “Kościo­ła Powszech­ne­go” teo­lo­gia i ducho­wość maria­wic­ka była dość moc­no popu­la­ry­zo­wa­na – przede wszyst­kim tre­ści eucha­ry­stycz­ne, któ­re były głów­nym nośni­kiem eku­me­nicz­nych dążeń. Jed­nym z sym­bo­li two­rzą­ce­go się poro­zu­mie­nia były pier­ście­nie z eucha­ry­stycz­ny­mi emble­ma­ta­mi – wybi­to je i wrę­czo­no zwierzch­ni­kom Kościo­łów.

Biskup czy nie-biskup?

Głów­nym decy­den­tem w ruchu eku­me­nicz­nym był ks. Zyg­munt Miche­lis, pro­boszcz war­szaw­skiej para­fii ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skiej św. Trój­cy i pierw­szy pre­zes Chrze­ści­jań­skiej Rady Eku­me­nicz­nej. Przez jed­nych podzi­wia­ny za uzdol­nie­nia orga­ni­za­cyj­ne i homi­le­tycz­ne, a przez innych – mówiąc deli­kat­nie – nie­lu­bia­ny. Ks. Miche­lis, któ­ry nie bez pomo­cy władz komu­ni­stycz­nych spra­wo­wał fak­tycz­ną wła­dzę w Koście­le ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim, gdy bisku­pem był ks. Karol Kotu­la, dążył do sca­le­nia pol­skiej eku­me­nii. Nie ukry­wał swo­ich aspi­ra­cji do obję­cia klu­czo­wej roli w two­rzą­cym się Koście­le “naro­do­wym”.

W 1952 roku Naczel­na Rada Kościo­ła powo­ła­ła ks. Miche­li­sa (zdj. 2) na urząd bisku­pa-adiunk­ta. Miał zastę­po­wać i poma­gać bp. Kotu­li. W latach 50. Kościół lute­rań­ski, podob­nie jak inne wspól­no­ty chrze­ści­jań­skie, bory­kał się z poważ­ny­mi pro­ble­ma­mi kadro­wy­mi i finan­so­wy­mi, któ­re nie pozwa­la­ły na szyb­kie zała­twie­nie pil­nych spraw Kościo­ła – m.in. na Mazu­rach oraz na Gór­nym Ślą­sku. Do tego docho­dzi­ły ostre kon­flik­ty naro­do­wo­ścio­we oraz spo­ry pro­wa­dzo­ne z Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim. Jako biskup adiunkt ks. Miche­lis miał te same upraw­nie­nia co biskup. I tutaj poja­wia się pyta­nie, doty­czą­ce “biskup­stwa” ks. Miche­li­sa. W Kościo­łach lute­rań­skich, któ­re nie zna­ły ustro­ju epi­sko­pal­ne­go, księ­ży powo­ły­wa­no na urząd bisku­pa (tzw. “voca­tio”). Czę­sto dzia­ło się to bez uro­czy­sto­ści wpro­wa­dze­nia w urząd. W przy­pad­ku ks. Miche­li­sa spra­wa jest o tyle nie­ja­sna, ponie­waż ist­nie­ją infor­ma­cje, że ks. Miche­lis był kon­se­kro­wa­ny na bisku­pa, ale przez… maria­wi­tów.

Wia­do­mość taka od daw­na znaj­do­wa­ła się na ofi­cjal­nej stro­nie Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skie­go w RP i nie wzbu­dza­ła więk­sze­go zain­te­re­so­wa­nia. Ks. Jan Gross, pre­zes Syno­du Kościo­ła, pisze: “W latach powo­jen­nych ten zdol­ny orga­ni­za­tor i zło­to­usty kazno­dzie­ja — ks. biskup adiunkt Zyg­munt Miche­lis — był prze­wi­dzia­ny przez eku­me­ni­stów ówcze­snej Chrze­ści­jań­skiej Rady Eku­me­nicz­nej na tzw. ‘bisku­pa eku­me­nicz­ne­go’. Nie­któ­re bowiem Kościo­ły, przede wszyst­kim Kościo­ły sta­ro­ka­to­lic­kie, oba­wia­ły się, że przyj­dą cza­sy komu­ni­stycz­ne­go tota­li­ta­ry­zmu, gdy nie będą mogły zapra­szać zagra­nicz­nych bisku­pów sta­ro­ka­to­lic­kich z Utrech­tu, któ­rzy udzie­li­li­by im świę­ceń bisku­pich. Chcia­no więc, aby takim „bisku­pem eku­me­nicz­nym” mógł być ks. Zyg­munt Miche­lis, któ­re­go urząd jed­no­czył­by wszyst­kie Kościo­ły. Nie ma na to w tej chwi­li dowo­dów pisem­nych, ale według ust­ne­go oświad­cze­nia świad­ków (ks. Pas­cha­lis z Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go i Sio­stra Dia­ko­ni­sa Ewe­li­na) ks. Z. Miche­lis otrzy­mał świę­ce­nia bisku­pie od bisku­pów sta­ro­ka­to­lic­kich w Płoc­ku, a ci posia­da­li nie­prze­rwa­ną suk­ce­sję apo­stol­ską z Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Utrech­tu.”

Z powyż­szej not­ki wyni­ka, że bp Miche­lis posia­dał nie tyl­ko ordy­na­cję duchow­ne­go Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skie­go, ale rów­nież sta­ro­ka­to­lic­kie świę­ce­nia bisku­pie. Cho­dzi tutaj o Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów, gdyż tyl­ko ten posia­dał wów­czas hie­rar­chię, wśród wspól­not sta­ro­ka­to­lic­kich. Jeśli infor­ma­cja ta jest praw­dzi­wa, to był­by to ewe­ne­ment na ska­lę świa­to­wą, przy­naj­mniej w obsza­rze kon­fe­sjo­znaw­czym. Infor­ma­cji o świę­ce­niach bp. Miche­li­sa nie uda­ło się potwier­dzić w Koście­le Sta­ro­ka­to­lic­kim Maria­wi­tów. Wła­dze tego Kościo­ła twier­dzą, że o kon­se­kra­cji bisku­piej Miche­li­sa nic nie wie­dzą, jed­nak nie­któ­rzy wier­ni oraz kapła­ni nie­ofi­cjal­nie potwier­dza­ją, że kon­se­kra­cja ta mogła mieć miej­sce. Ks. Gross powo­łu­je się z kolei na świa­dec­two ewan­ge­lic­kiej dia­ko­ni­sy, nie­ży­ją­cej już s. Ewe­li­ny oraz ks. Wła­dy­sła­wa Pas­cha­li­sa, któ­rzy mie­li uczest­ni­czyć w kon­se­kra­cji. Pro­blem w tym, że zgod­nie ze zwy­cza­ja­mi Kościo­ła maria­wic­kie­go kon­se­kra­cja doko­na­na pota­jem­nie jest nie­waż­na, ponie­waż biskup wyświę­ca­ny jest dla ludu i w jego obec­no­ści. Jest jed­nak dru­ga stro­na meda­lu zwią­za­na z ks. Pas­cha­li­sem.

Wła­dy­sław Pas­cha­lis (zdj. 3) był dia­ko­nem Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­ne­go. Zanim zna­lazł się w Koście­le refor­mo­wa­nym był alum­nem rzym­sko­ka­to­lic­kie­go semi­na­rium duchow­ne­go. Ze wzglę­du na bra­ki w wykształ­ce­niu teo­lo­gicz­nym Pas­cha­lis nie mógł samo­dziel­nie objąć para­fii jako pro­boszcz-admi­ni­stra­tor i dojeż­dżał do para­fii refor­mo­wa­nych roz­sia­nych po całym kra­ju. Był nie­ty­po­wym duchow­nym refor­mo­wa­nym, gdyż jed­no­cze­śnie był… maria­wic­kim zakon­ni­kiem o imio­nach Maria Marek. Obłó­czyn zakon­nych doko­na­no naj­praw­do­po­dob­niej w Stry­ko­wie pod Łodzią, jed­nym z waż­niej­szych ośrod­ków maria­wi­ty­zmu w Pol­sce, ok. 1951 r. Nie­wia­do­mo, czy M. Marek vel ks. Wła­dy­sław Pas­cha­lis przy­jął świę­ce­nia kapłań­skie, ale wia­do­mo jed­nak, że udzie­lał komu­nii św. w sta­rym koście­le maria­wic­kim na war­szaw­skiej Woli w refor­mo­wa­nej todze, na któ­rą zakła­dał kom­że ze stu­łą. Wpraw­dzie maria­wi­ci przyj­mo­wa­li do zako­nu rów­nież wier­nych innych Kościo­łów, jed­nak­że były to wspól­no­ty, z któ­ry­mi Kościół ten znaj­do­wał się w peł­nej komu­nii – np. Kościół pol­sko­ka­to­lic­ki w PRL.

O ile histo­ria bp. Miche­li­sa osło­nię­ta jest wiel­ką tajem­ni­cą, o tyle w przy­pad­ku Pas­cha­li­sa spra­wa jest jasna. Duchow­ni maria­wic­cy, w tym bisku­pi, otwar­cie przy­zna­ją, że poma­gał on maria­wi­tom i “żywił ogrom­ną cześć dla Prze­naj­święt­sze­go Sakra­men­tu” – jak powie­dział jeden z kapła­nów. Pas­cha­lis, któ­ry zmarł w wie­ku 104 lat, był posta­cią kon­tro­wer­syj­ną i – jak wyja­wił mi jeden ze zna­nych duchow­nych Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­ne­go – tajem­ni­czą i to na tyle, że wła­dze Kościo­ła mia­ły nic nie wie­dzieć o maria­wic­kiej toż­sa­mo­ści swo­je­go duchow­ne­go…

Eku­me­nicz­na gałąź Zgro­ma­dze­nia Maria­wi­tów

W 2006 roku Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów obcho­dził set­ny jubi­le­usz wyzna­nio­wej nie­za­leż­no­ści. Dzie­ło Wiel­kie­go Miło­sier­dzia, jak okre­śla­ny jest rów­nież maria­wi­tyzm, było ruchem odno­wy ducho­wej w XIX-wiecz­nym Koście­le rzym­sko­ka­to­lic­kim w Kró­le­stwie Pol­skim. Na mocy obja­wień św. Marii Fran­cisz­ki Kozłow­skiej powsta­ło Zgro­ma­dze­nie Kapła­nów Maria­wi­tów od Nie­usta­ją­cej Ado­ra­cji Ubła­ga­nia, któ­re w duchu fran­cisz­kań­skim poświę­cić się mia­ło mistycz­nej i moral­nej odno­wie kle­ru poprzez kult Naj­święt­sze­go Sakra­men­tu. Po bole­snym roz­ła­mie w maria­wi­ty­zmie w 1935 roku, ruch ten zatra­cał stop­nio­wo zakon­ną ducho­wość – zwią­za­ne to było m.in. z uwa­run­ko­wa­nia­mi spo­łecz­no-poli­tycz­ny­mi, w tym z prze­śla­do­wa­niem Kościo­ła, oraz z koniecz­no­ścią poświę­ce­nia się kapła­nów bie­żą­cej dzia­łal­no­ści Kościo­ła.

Zani­ka­nie mona­stycz­ne­go ducha nie­po­ko­iło kil­ku kapła­nów. Wśród nich był śp. kapłan M. Wacław Urbas oraz kra­kow­ski duchow­ny i świa­to­wej sła­wy astro­nom, ks. prof. M. Paweł Rud­nic­ki. W roz­mo­wach nad ducho­wo­ścią maria­wic­ką uczest­ni­czył rów­nież pewien lute­ra­nin, pro­fe­sor, któ­re­go dane w tek­stach źró­dło­wych, nie są ujaw­nio­ne. Dzia­łal­ność małe­go krę­gu maria­wi­tów spo­tka­ła się z żywym zain­te­re­so­wa­niem wier­nych oraz nie­któ­rych kapła­nów. Wyro­sła z prze­ko­na­nia, że Dzie­ło Wiel­kie­go Miło­sier­dzia wyma­ga Zgro­ma­dze­nia Maria­wi­tów, któ­re skon­cen­tro­wa­ło­by się na pie­lę­gno­wa­niu wspól­nej modli­twy oraz mistycz­ne­go ducha.

Ini­cja­ty­wa kapła­nów Urba­sa i Rud­nic­kie­go napo­ty­ka­ła na wie­le trud­no­ści – część duchow­nych i wier­nych zre­zy­gno­wa­ła z jego współ­two­rze­nia, oba­wia­jąc się, że może to dopro­wa­dzić do kolej­ne­go roz­ła­mu. Tym­cza­sem idea była zupeł­nie inna: reak­ty­wo­wa­nie Zgro­ma­dze­nia Maria­wi­tów mia­ło przy­czy­nić się nie tyl­ko do zbli­że­nia zwa­śnio­nych gałę­zi maria­wi­ty­zmu, ale rów­nież do oży­wie­nia misyj­ne­go, pro­pa­go­wa­nia Dzie­ła Wiel­kie­go Miło­sier­dzia tak­że wśród chrze­ści­jan innych wyznań. I tak akces do nowe­go Zgro­ma­dze­nia zgła­sza­li nie tyl­ko maria­wi­ci oby­dwu tra­dy­cji, ale rów­nież lute­ra­nie i pol­sko­ka­to­li­cy.

Ideą łączą­ca Zgro­ma­dze­nie było Dzie­ło Wiel­kie­go Miło­sier­dzia, kult eucha­ry­stycz­ny, modli­twa, sze­rze­nie idei eku­me­ni­zmu poprzez obo­wią­zek pozna­wa­nia tra­dy­cji innych chrze­ści­jan, będą­cych w Zgro­ma­dze­niu Maria­wic­kim, a tak­że dba­łość o mistycz­ną ducho­wość. Po wie­lu trud­no­ściach, w listo­pa­dzie 1979 r. zwo­ła­no pierw­szą kapi­tu­łę gene­ral­ną, pod­czas któ­rej ofi­cjal­nie powo­ła­no Zgro­ma­dze­nie. Zgo­dę na to udzie­li­li ówcze­śni zwierzch­ni­cy Kościo­łów maria­wic­kich: bp M. Tymo­te­usz Kowal­ski (Płock) oraz abp M. Rafa­el Woj­cie­chow­ski (Feli­cja­nów). Samo Zgro­ma­dze­nie było auto­no­micz­ne od wła­dzy Kościo­łów. Na mini­stra gene­ral­ne­go wybra­no kapł. M. Paw­ła, któ­ry funk­cję tę peł­ni do dziś. Jest on rów­nież redak­to­rem naczel­nym perio­dy­ku Zgro­ma­dze­nia pt.: “Pra­ca nad sobą”, któ­re jest forum dys­ku­sji o toż­sa­mo­ści i histo­rii maria­wi­ty­zmu. Sie­dzi­bą Zgro­ma­dze­nia, któ­re w stycz­niu br. opu­bli­ko­wa­ło nowe wyda­nie Bre­wia­rza Maria­wic­kie­go, jest Sto­czek k. Lubli­na, gdzie mie­ści się para­fia p.w. Mat­ki Bożej Nie­usta­ją­cej Pomo­cy Kościo­ła Kato­lic­kie­go Maria­wi­tów.

Zarów­no opi­sa­ne wcze­śniej wyda­rze­nia z począt­ku lat 50., jak i histo­ria nowej gałę­zi Zgro­ma­dze­nia Maria­wi­tów, poka­zu­ją, że histo­ria pol­skie­go eku­me­ni­zmu bywa­ła zadzi­wia­ją­co dyna­micz­na i to jesz­cze przed ofi­cjal­nym włą­cze­niem się w dia­log eku­me­nicz­ny wspól­no­ty rzym­sko­ka­to­lic­kiej. Wpraw­dzie żyje­my dziś w zupeł­nie innych uwa­run­ko­wa­niach, w wol­nej i demo­kra­tycz­nej Pol­sce, któ­ra gwa­ran­tu­je wol­ność sumie­nia i wyzna­nia, to jed­nak war­to się­gać do histo­rii, mówić o niej i czer­pać z niej inspi­ra­cję do dzia­łań na przy­szłość, tym bar­dziej, że wie­le wyda­rzeń z histo­rii pol­skie­go eku­me­ni­zmu nie jest spi­sa­nych, a jego świad­ko­wie nie­ubła­ga­nie odcho­dzą…

:: Ekumenizm.pl: Roz­mo­wa z ks. prof. M. Paw­łem Rud­nic­kim

foto: luteranie.pl, reformowani.org.pl, mariawita.pl


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.