Ekumenizm w Polsce

Klinger o grekokatolikach: ekumenicznie sprzed 15 lat


Pra­gnę przy­po­mnieć pięk­ny tekst pra­wo­sław­ne­go teo­lo­ga świec­kie­go Micha­ła Klin­ge­ra, nigdy nie publi­ko­wa­ny dotąd poza pier­wo­dru­kiem. Nie powi­nien ulec zapo­mnie­niu!Gaze­ta Wybor­cza, nr 13 z 16 stycz­nia 1990 r., s. 6 /zachowano orto­gra­fię, inter­punk­cję, podział na aka­pi­ty i pod­kre­śle­nia oryginału/ Bra­cia, wybacz­cie! Ja, pra­wo­sław­ny – przyj­mu­ję z rado­ścią powiew wol­no­ści nad umę­czo­nym Kościo­łem unic­kim w ZSRR! Już wkrót­ce moi bra­cia, wschod­ni chrze­ści­ja­nie, wywo­dzą­cy się z tego same­go co ja pnia […]


Pra­gnę przy­po­mnieć pięk­ny tekst pra­wo­sław­ne­go teo­lo­ga świec­kie­go Micha­ła Klin­ge­ra, nigdy nie publi­ko­wa­ny dotąd poza pier­wo­dru­kiem. Nie powi­nien ulec zapo­mnie­niu!

Gaze­ta Wybor­cza, nr 13 z 16 stycz­nia 1990 r., s. 6


/zachowano orto­gra­fię, inter­punk­cję, podział na aka­pi­ty i pod­kre­śle­nia oryginału/



Bra­cia, wybacz­cie!


Ja, pra­wo­sław­ny – przyj­mu­ję z rado­ścią powiew wol­no­ści nad umę­czo­nym Kościo­łem unic­kim w ZSRR!


Już wkrót­ce moi bra­cia, wschod­ni chrze­ści­ja­nie, wywo­dzą­cy się z tego same­go co ja pnia – z Kościo­ła wschod­nie­go w Rze­czy­po­spo­li­tej – będą mogli posta­wić świecz­kę przed iko­ną w swej cer­kwi, obejść ją na Pas­chę ze śpie­wem: „Woskrie­sie­ni­je Two­je, Chri­stie Spa­sie”, wypro­wa­dzić ze świą­ty­ni zwło­ki krew­ne­go na swój wła­sny cmen­tarz… Skoń­czą się też ich cier­pie­nia, repre­sje. Wie­lu „z dale­ka” wró­ci do swych wio­sek i domów.


Ten moment jest też szan­są dla nas, pra­wo­sław­nych i kato­li­ków, by zamknąć okres znie­czu­le­nia i win, jakie cią­żą na nas w związ­ku z naszym sto­sun­kiem do spra­wy Kościo­ła gre­ko­ka­to­lic­kie­go.


Musi­my otwar­cie wyznać: wobec uni­tów zawi­ni­li­śmy wszy­scy. Nad­szedł czas, byśmy też wszy­scy – pra­wo­sław­ni, łaciń­scy kato­li­cy i sami uni­ci – wyznaw­szy wza­jem­ne winy, ze szcze­gól­ną uwa­gą zadba­li o praw­dzi­wie chrze­ści­jań­skie for­my współ­ży­cia. Nie może­my dopu­ścić do wro­gich „kru­cjat” i roz­li­czeń, któ­re zatru­ły­by ten wznio­sły moment odro­dze­nia życia kościel­ne­go wschod­nich kato­li­ków – na Ukra­inie, ale i w Pol­sce. Nawo­łu­ję do powszech­ne­go chrze­ści­jań­skie­go czu­wa­nia.


Ostat­nie obcho­dy jubi­le­uszu Tysiąc­le­cia Chrztu Rusi, miast wszyst­kich zbli­żyć, poróż­ni­ły nas.


Trze­ba się więc mieć na bacz­no­ści i liczę w tej spra­wie na moral­ne auto­ry­te­ty naszych wspól­not, byśmy z tej trud­nej pró­by eku­me­ni­zmu mogli wszy­scy wyjść zwy­cię­sko i za kil­ka lat cie­szyć się pięk­nym współ­ży­ciem naszych sio­strza­nych Kościo­łów i to po obu stro­nach gra­ni­cy.


Ostat­nie uzgod­nie­nia mię­dzy Janem Paw­łem II a Micha­iłem Gor­ba­czo­wem otwie­ra­ją dro­gę do roz­wo­ju Kościo­ła unic­kie­go. Doty­czą tere­nów Związ­ku Radziec­kie­go, lecz jeśli Kościół ów tam się odro­dzi, odbi­je się to głę­bo­kim echem w Pol­sce. Będzie to trud­ny wstrząs – prze­cież i u nas świą­ty­nie uni­tów czę­sto są nie użyt­ko­wa­ne przez uni­tów. Oso­bi­ście jestem opty­mi­stą i nie czu­ję się w tym poglą­dzie odosob­nio­ny.


War­to zdać sobie spra­wę, że w Pol­sce po nie­sław­nym „syno­dzie” lwow­skim z 1946 r. Kościół gre­ko­ka­to­lic­ki pozo­sta­wał nadal w obrę­bie Kościo­ła kato­lic­kie­go, zaś pol­ski Kościół pra­wo­sław­ny nie doko­nał wte­dy żad­nej anek­sji, ani „duszy­czek”, ani świą­tyń. Oddzia­ły­wa­ła jedy­nie ogól­na poli­tycz­na atmos­fe­ra sta­li­ni­zmu, któ­ra wobec Ukra­iń­ców zma­te­ria­li­zo­wa­ła się w depor­ta­cyj­nej akcji „Wisła”. Akcja ta tra­gicz­nie znisz­czy­ła ich życie naro­do­we, wyzna­nio­we, a czę­sto też rodzin­ne i oso­bi­ste. Znisz­czo­ne zosta­ły ich ojczy­ste wsie, naro­do­wa kul­tu­ra mate­rial­na, a świą­ty­nie i cmen­ta­rze nisz­cze­ją czę­sto do dzi­siaj.


Depor­ta­cje w ramach akcji „Wisła” obję­ły rów­nież lud­ność pra­wo­sław­ną: się­ga­ły prze­cież aż za Bia­łą Pod­la­ską. Zarów­no uni­ta, jak pra­wo­sław­ny szedł wte­dy do wago­nu. My, pra­wo­sław­ni, mogli­śmy jed­nak od razu odbu­do­wy­wać na nowym miej­scu życie para­fial­ne, a nasi bra­cia uni­ci tego uczy­nić nie mogli.


War­to pod­kre­ślić, że para­fie pra­wo­sław­ne powsta­łe w śro­do­wi­sku poprzed­nio unic­kim – i to zarów­no na tere­nie prze­sie­dle­nia, jak i w rodzin­nych wsiach kar­pac­kich (po 1956 r., gdy moż­li­we były już powro­ty) – są owo­cem wspól­no­ty losów prze­sie­dleń­czych. Sta­ły się też świa­dec­twem nie­usu­wal­ne­go poczu­cia wspól­no­ty tra­dy­cji kościel­nej, w obli­czu zagro­że­nia utra­tą toż­sa­mo­ści.


Czy jed­nak my, pra­wo­sław­ni, nie wytwo­rzy­li­śmy na tym tle wie­lu nie­po­trzeb­nych kon­flik­tów?


Czy byli­śmy dość bez­in­te­re­sow­ni w sto­sun­ku do uni­tów – jak­że czę­sto naszych współ­ziom­ków, a nawet krew­nych?! Czy więc, będąc w nie­po­rów­ny­wal­nie korzyst­niej­szej od nich sytu­acji, pomo­gli­śmy im dosta­tecz­nie w prze­trwa­niu cięż­kich cza­sów?


Z tym wła­śnie wią­że się pro­blem „udzia­łu winy” każ­de­go z nas, każ­dej ze stron tra­gicz­ne­go dra­ma­tu ukra­iń­skie­go, w ostat­nim jego akcie, któ­re­go nadal jesz­cze jeste­śmy uczest­ni­ka­mi.


Nasz, pra­wo­sław­ny „udział winy” w dra­ma­cie ukra­iń­skim w Pol­sce widzę w tym, że negu­jąc teo­lo­gicz­ną ideę unii kościel­nej – zane­go­wa­li­śmy w koń­cu samych uni­tów. A teraz bli­żej współ­ży­je­my np. z ewan­ge­li­ka­mi, niż z naj­bliż­szy­mi nam prze­cież kato­li­ka­mi wschod­nie­go obrząd­ku. Jedy­nie im nie skła­da­my odwie­dzin, wyklu­cza­my ich z kon­gre­sów itp.


Win­ni jeste­śmy też dru­gie­go para­dok­su: nasza anty­unic­ka posta­wa spo­wo­do­wa­ła zepchnię­cie w cień naro­do­wo­ścio­we­go pier­wiast­ka ukra­iń­skie­go w Koście­le pra­wo­sław­nym w Pol­sce, na któ­ry skła­da­ją się w dużej mie­rze wier­ni tej wła­śnie naro­do­wo­ści. Na miej­sce wspól­ne­go dla nas i uni­tów języ­ka i pięk­ne­go obrząd­ku ukra­iń­skie­go prze­ni­ka litur­gicz­ny obrzą­dek, pocho­dzą­cy z Peters­bur­ga. Z lęku przed „łaci­ni­za­cją” pro­wa­dzi­li­śmy de fac­to „rusy­fi­ka­cję”. Mimo że spra­wa ukra­iń­ska mia­ła w naszym Koście­le ofiar­nych i naj­wy­żej posta­wio­nych orę­dow­ni­ków, nie oka­zał się on dla Ukra­iń­ców zbyt przy­tul­nym domem.


Za to, że dali­śmy się ponieść, a może i spro­wo­ko­wać do wro­go­ści i pod­ko­pa­li­śmy uczu­cie jed­no­ści we wspól­nym skar­bie: chrze­ści­jań­skim Wscho­dzie histo­rycz­nej Rze­czy­po­spo­li­tej; że nie docho­wa­li­śmy jed­no­ści w smut­nych losach ostat­nich lat –


- bra­cia uni­ci, wybacz­cie!


Michał KLINGER

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.