Ekumenizm w Polsce

Nie ma ognia. Ekumenicznego.


23 stycz­nia 2025 r. w koście­le ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim Świę­tej Trój­cy w War­sza­wie odby­ło się Cen­tral­ne Nabo­żeń­stwo Eku­me­nicz­ne, któ­re odpra­wio­no w 25. rocz­ni­cę pod­pi­sa­nia Dekla­ra­cji Chrzciel­nej mię­dzy Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim a więk­szo­ścią Kościo­łów PRE.


Dekla­ra­cja, któ­rą Kościo­ły Pol­skiej Rady Eku­me­nicz­nej (z wyjąt­kiem Kościo­ła Chrze­ści­jan Bap­ty­stów) przy­ję­ły z lokal­nym Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim repre­zen­to­wa­nym przez ówcze­sne­go pry­ma­sa Pol­ski kard. Józe­fa Glem­pa, zosta­ła pod­pi­sa­na wła­śnie w koście­le Świę­tej Trój­cy. Pod­czas nabo­żeń­stwa obec­ny był jeden z ówcze­snych sygna­ta­riu­szy ks. dr Edward Puślec­ki, któ­ry 25 lat temu pod­pi­sy­wał doku­ment w imie­niu meto­dy­stów.

Przed ołta­rzem usta­wio­no sto­lik, na któ­rym znaj­do­wał się ory­gi­nał dekla­ra­cji, nato­miast na ołta­rzu usta­wio­no kie­lich komu­nij­ny, któ­ry sym­bo­li­zo­wał z jed­nej stro­ny brak wspól­no­ty eucha­ry­stycz­nej mię­dzy Kościo­ła­mi chrze­ści­jań­ski­mi i dekla­ro­wa­ną przez nie tęsk­no­tę nawią­za­nia peł­nej jed­no­ści w Eucha­ry­stii.

Litur­gię Sło­wa Boże­go roz­po­czął ks. super­in­ten­dent naczel­ny Andrzej Malic­ki, zwierzch­nik Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go w Pol­sce i jed­no­cze­śnie pre­zes Pol­skiej Rady Eku­me­nicz­nej, a wstęp­ne pozdro­wie­nie wypo­wie­dział bp Jerzy Samiec, Biskup Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go, przy­po­mi­na­jąc o przy­pa­da­ją­cej w tym roku 1700. Sobo­ru Nicej­skie­go (325) i przy­ję­te­go przez ojców sobo­ro­wych Wyzna­nia Wia­ry do dziś wypo­wia­da­ne­go w wie­lu Kościo­łach chrze­ści­jań­skich, choć nie zawsze w tej samej wer­sji.

W eku­me­nicz­ną litur­gię nabo­żeń­stwa zaan­ga­żo­wa­ni byli świec­cy i duchow­ni róż­nych wyznań, a kaza­nie wygło­sił nowy metro­po­li­ta war­szaw­ski Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go abp Adrian Gal­bas SAC. Hie­rar­cha odno­sząc się do czy­tań biblij­nych, w tym szcze­gól­nie do Ewan­ge­lii o Łaza­rzu zadał pyta­nie, w jaki spo­sób oso­ba i sytu­acja ewan­ge­licz­nej posta­ci odno­si się do dzi­siej­szych chrze­ści­jan i kon­dy­cji Kościo­łów – Kim jest Łazarz, któ­ry już umarł? Czym są spra­wy, któ­re uwa­żam już za pogrze­ba­ne, w sta­nie roz­kła­du? Być może tym, co cuch­nie jest moja w spól­no­ta, w któ­rej nie czu­ję już won­no­ści Chry­stu­sa – mówił abp Gal­bas. Metro­po­li­ta wie­lo­krot­nie nawią­zy­wał rów­nież do Dekla­ra­cji o Chrzcie oraz kościo­ła Świę­tej Trój­cy, jego szcze­gól­nej loka­li­za­cji i ducho­wej sym­bo­li­ki wnę­trza.

Dla upa­mięt­nie­nia 25. rocz­ni­cy pod­pi­sa­nia chrzciel­ne­go doku­men­ty obec­ni w koście­le bisku­pi (bp Andrzej Gon­ta­rek z Kościo­ła Pol­sko­ka­to­lic­kie­go, bp M. Jan Opa­la z Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów, bp Romu­ald Kamiń­ski z die­ce­zji war­szaw­sko-pra­skiej Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go oraz wymie­nie­ni już bp Andrzej Malic­ki, bp Jerzy Samiec, abp Adrian Gal­bas oraz bp Edward Puślec­ki) zebra­li się wokół chrzciel­ni­cy, na któ­rej sta­ła tlą­ca się świe­ca i od niej kolej­no zapa­la­li świe­ce, sym­bo­li­zu­ją­ce świa­tło Chry­stu­sa. Duchow­ni dzie­li­li się świa­tłem z eku­me­nicz­nym zbo­rem zebra­nym w świą­ty­ni.

Ks. Piotr Gaś, pro­boszcz Para­fii Świę­tej Trój­cy i jed­no­cze­śnie prze­wod­ni­czą­cy War­szaw­skie­go Oddzia­łu PRE, ogło­sił, że orga­ni­zo­wa­ne od 25 lat przez Sto­wa­rzy­sze­nie Effa­tha nabo­żeń­stwa eku­me­nicz­ne, upa­mięt­nia­ją­ce dekla­ra­cję chrzciel­ną, będą odpra­wia­ne od następ­ne­go mie­sią­ca w lute­rań­skim koście­le Świę­tej Trój­cy. Dotych­czas odby­wa­ły się one w każ­dy 23. dzień mie­sią­ca w rzym­sko­ka­to­lic­kim koście­le św. Aloj­ze­go Orio­ne przy ul. W. Lindley’a.

Tego­rocz­ny Tydzień Modlitw o Jed­ność Chrze­ści­jan prze­bie­ga pod hasłem „Czy wie­rzysz w to?” (J 11,26). Mate­ria­ły do eku­me­nicz­nych modlitw przy­go­to­wa­ła wspól­no­ta mona­stycz­na Bose w pół­noc­nych Wło­szech. Ofia­ry zbie­ra­ne pod­czas nabo­żeństw Tygo­dnia Eku­me­nicz­ne­go będą prze­ka­za­ne na pomoc oso­bom, któ­re ucier­pia­ły na Dol­nym Ślą­sku wsku­tek powo­dzi.


Komen­tarz

Cen­tral­ne Nabo­żeń­stwo Eku­me­nicz­ne roz­po­czę­ło się z pośli­zgiem wywo­ła­nym przy­pad­ko­wym uru­cho­mie­niem alar­mu prze­ciw­po­ża­ro­we­go, któ­re­go nie uda­ło się odwo­łać. W związ­ku z tym na miej­sce przy­je­chał oddział Pań­stwo­wej Stra­ży Pożar­nej, któ­ry przed roz­po­czę­ciem litur­gii musiał doko­nać nie­zbęd­ne­go prze­glą­du. Pro­ce­sja utknę­ła w zakry­stii i cze­ka­ła na sygnał świec­kich służb, aby moż­na było roz­po­cząć Bożą służ­bę. W tym incy­den­cie moż­na dopa­trzeć się pew­nej sym­bo­li­ki, któ­ra choć nie­na­chal­na, wyra­ża w pewien spo­sób trud­no­ści ruchu eku­me­nicz­ne­go w Pol­sce.

Moż­na było­by poku­sić się o podo­bień­stwo, że oto stra­ża­cy przy­szli gasić eku­me­nicz­ny pożar, wywo­ła­ny gorą­cy­mi dys­ku­sja­mi albo nawet kon­flik­ta­mi. Nic z tego! Uśmiech­nię­ci pano­wie spo­koj­nie przy­szli i wyszli bocz­nym wej­ściem, a rytm eku­me­nicz­ne­go mógł biec dalej, odzwier­cie­dla­jąc dobrze zna­ne kole­iny eku­me­nicz­nych cele­bra­cji skon­cen­tro­wa­nych na cemen­to­wa­niu har­mo­nii. Zasad­ni­czo stan pol­skiej eku­me­nii lepiej sym­bo­li­zo­wa­ła­by pia­na gaśni­cza czy gaśni­ca niż ogień, pło­mień czy nawet żar.

Ktoś mógł­by zapy­tać: a co jest złe­go w har­mo­nii i dobrej atmos­fe­rze? Wła­ści­wie nic, tyle tyl­ko, że wła­śnie w tym tkwi pro­blem pol­skie­go eku­me­ni­zmu, któ­ry jak­by ugrzązł w towa­rzy­sko-poli­tycz­nych ukła­dach. I znów: nie ma nic złe­go w towa­rzy­skim eku­me­ni­zmie i smacz­nych dodat­kach na aga­pach (w tym roku hitem były dla mnie ‘maria­wic­kie buracz­ki’), nie ma nic złe­go w miłych i nie­zo­bo­wią­zu­ją­cych roz­mo­wach – one też doda­ją kolo­ry­tu eku­me­nicz­ne­mu poczu­ciu jakiejś for­my wspól­no­ty, nawet jeśli dla jed­nych będzie ona jało­wo-fasa­do­wa, a dla innych dowo­dem na to, że jest dobrze i może być już tyl­ko lepiej.

Odno­szę po raz kolej­ny wra­że­nie, że z eku­me­nią, eku­me­ni­zmem, dia­lo­giem eku­me­nicz­nym wszy­scy obcho­dzą się jak ze smo­czym jaj­kiem, bojąc się, co może z nie­go wynik­nąć zarów­no dla poszcze­gól­nych Kościo­łów, jak i dla rela­cji mię­dzy nimi. A te są wła­ści­wie nazna­czo­ne mniej lub bar­dziej skry­wa­ny­mi kon­flik­ta­mi, pre­ten­sja­mi i tak … nie­uf­no­ścią oraz igno­ran­cją, a cza­sa­mi wręcz wro­go­ścią.

Jak w tym kon­tek­ście odczy­tać cele­bro­wa­ną Dekla­ra­cję o Uzna­niu Chrztu? Jakie ma ona zna­cze­nie? Oba­wiam się, że nie­wiel­kie. Jeśli spoj­rzy­my real­nie jest to nie­zo­bo­wią­zu­ją­cy doku­ment o cha­rak­te­rze lokal­nym, któ­ry dla żad­ne­go z Kościo­łów-sygna­ta­riu­szy NIE MA wią­żą­cej mocy praw­nej tudzież kano­nicz­nej. Jego prak­tycz­ne zasto­so­wa­nie obja­wia się przede wszyst­kim w tym, że jeśli ktoś zde­cy­du­je się na kon­wer­sję (zmia­nę wyzna­nia) w obrę­bie poszcze­gól­nych Kościo­łów zasad­ni­czo nie będzie wyma­ga­na rebap­ty­za­cja (ponow­ny chrzest), choć i tak być nie musi. A wia­do­mo, że ruch mię­dzy wyzna­nia­mi to trud­ny temat dla wszyst­kich akto­rów w eku­me­nicz­nym teatrze.

Ostat­nie zda­nie Dekla­ra­cji sta­no­wi: „Chrzest w Chry­stu­sie jest wezwa­niem dla Kościo­łów, aby prze­zwy­cię­ży­ły swo­je podzia­ły i w widzial­ny spo­sób zama­ni­fe­sto­wa­ły swo­ją wspól­no­tę.” Nie­ste­ty, te dzia­ła­nia na płasz­czyź­nie teo­lo­gicz­nej nie są w Pol­sce podej­mo­wa­ne lub są pozo­ro­wa­ne, ba, nawet Kościo­ły two­rzą­ce PRE nie pro­wa­dzą ze sobą dia­lo­gu teo­lo­gicz­ne­go, a wręcz go nie chcą lub nie widzą potrze­by jego urze­czy­wist­nie­nia.

W wymia­rze teo­lo­gicz­nym Dekla­ra­cja Chrzciel­na ma zna­cze­nie o tyle, że pro­wa­dzić mogła­by do ducho­wej reflek­sji, iż mimo róż­nic, nie­przy­sta­wal­no­ści teo­lo­gicz­nych świa­tów, wręcz impo­sy­bi­li­zmu ich prze­ła­ma­nia ist­nie­je jakaś wątła nić rela­cji czy może nawet wspól­no­ty, któ­ra pozwa­la się wspól­nie modlić, bo w koń­cu Chry­stus nie może dzie­lić, a jedy­nie dogma­ty. Jed­na­ko­woż nawet modli­twa jest pro­ble­mem i wyzwa­niem.

Po 25 latach od pod­pi­sa­nia Dekla­ra­cji Chrzciel­nej, a więc ćwierć­wie­czu, moż­na poku­sić się o posta­wie­nie pytań:

Czy od tego cza­su Kościo­ły zbli­ży­ły się do sie­bie?

Czy wyja­śni­ły i roz­wią­za­ły ist­nie­ją­ce mię­dzy nimi kon­flik­ty?

Czy nastą­pił jaki­kol­wiek postęp we wza­jem­nych rela­cjach, któ­ry prze­kła­dał­by się na zauwa­żal­ną popra­wę rela­cji?

Czy Kościo­ły są w sta­nie zama­ni­fe­sto­wać swo­ją wspól­no­tę lub czy wyda­rzy­ło się cokol­wiek, co zbli­ża­ło­by Kościo­ły do widzial­nej wspól­no­ty wokół Eucha­ry­stii?

Oba­wiam się, że na wszyst­kie te pyta­nie nale­ża­ło­by odpo­wie­dzieć nega­tyw­nie, choć chęt­nie bym posłu­chał odmien­nych dia­gnoz.

Dekla­ra­cja Chrzciel­na zasad­ni­czo nie zmie­ni­ła nic, podob­nie jak w kwe­stii mał­żeństw wyzna­nio­wo mie­sza­nych nie zmie­ni nic dekla­ra­cja, któ­ra od lat tkwi w waty­kań­skich biur­kach i wła­ści­wie całe szczę­ście, bo poja­wił­by się kolej­ny pro­blem, rów­nie uciąż­li­wy jak fał­szy­wy alarm prze­ciw­po­ża­ro­wy.

Dariusz Bruncz



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.