Ekumenizm w Polsce

Starszy Ekumenista — Jan Turnau


Kie­dy się wyda­wa­ło, że limit śmier­ci na ten rok jest już z nad­wyż­ką wyczer­pa­ny, 31 paź­dzier­ni­ka, w Pamiąt­kę Refor­ma­cji, odszedł Janek Tur­nau. Miał 92 lata. Wniósł w mój eku­me­nicz­ny świat bar­dzo wie­le. 


„Bez stra­sze­nia pie­kłem i innych kościel­nych wariactw”

Janek – Jan Hen­ryk Tur­nau – uro­dził się 23 lute­go 1933 roku we Wlo­ni­cach koło San­do­mie­rza. Jest zna­ny jako pol­ski publi­cy­sta kato­lic­ki, a tak­że eku­me­ni­sta. Był synem Sta­ni­sła­wa z Dobczyc her­bu wła­sne­go (1898–1960) i Jadwi­gi Świe­żyń­skiej her­bu Kor­czak (1903–1984). Jego sio­strą była prof. Ire­na Tur­nau (1925–2008), histo­ryk kul­tu­ry mate­rial­nej. Był mężem Biru­ty i ojcem Joan­ny, Sta­ni­sła­wa i Andrze­ja.

Żydow­skie korze­nie swo­jej rodzi­ny wywo­dził nastę­pu­ją­co: „Tu czas wspo­mnieć o moich i Jerze­go żydow­skich przod­kach. Jerzy Turo­wicz był cio­tecz­nym bra­tem moje­go ojca, a więc jego mat­ka, Klo­tyl­da z Tur­nau­ów Turo­wi­czo­wa, i mój dzia­dek, Jerzy Tur­nau (ojciec moje­go ojca, Sta­ni­sła­wa) byli rodzeń­stwem. Ojciec Klo­tyl­dy i Jerze­go, Hen­ryk (dla mnie pra­dzia­dek, a dla Jerze­go dzia­dek), był, co do krwi, Żydem, bo jego rodzi­ce byli Żyda­mi. Jako pierw­szy jed­nak oże­nił się z chrze­ści­jan­ką, a nie ochrzczo­ną Żydów­ką, jak to czy­ni­li jego przod­ko­wie. Co do reli­gii, sam też był już chrze­ści­ja­ni­nem za spra­wą swe­go dziad­ka Jana Nepo­mu­ce­na (1768–1830), któ­ry przy­jął chrzest z rąk abp. Kaje­ta­na Igna­ce­go Kic­kie­go 11 czerw­ca 1805 roku we Lwo­wie. Sama rodzi­na pocho­dzi chy­ba z cze­skiej miej­sco­wo­ści Tur­nov – stąd, przy­pusz­czam, wzię­ło się nazwi­sko Tur­nau. Nic to zresz­tą nowe­go, bo, jak mówił mi prof. Ste­fan Swie­żaw­ski, «wszy­scy w Kra­ko­wie wie­dzie­li, że Tur­nauy to Żydy», a i ja sam rzecz opi­sa­łem dokład­nie w 200. rocz­ni­cę chrztu Jana Nepo­mu­ce­na”.

Był wnu­kiem Jerze­go Tur­naua (1869–1925), zie­mia­ni­na, zało­ży­cie­la Wyż­szych Kur­sów Zie­miań­skich we Lwo­wie (zwa­nych „Kur­sa­mi Tur­naua”). Począt­ki edu­ka­cji Janek odbył w domu rodzin­nym, jak to było we zwy­cza­ju w domach zie­miań­skich, gdzie dzie­ci uczy­ła wyna­ję­ta nauczy­ciel­ka. Jed­nak naj­waż­niej­szą nauczy­ciel­ką była dla nie­go mama, któ­ra oso­bi­ście uczy­ła dzie­ci dba­ła pol­skie­go, fran­cu­skie­go, histo­rii i reli­gii. Wspo­mi­nał, że meto­dy mia­ła sta­ro­świec­kie, wie­le trze­ba się było uczyć na pamięć, co jed­nak po latach doce­nił, ponie­waż wie­le z tej nauki mu na zawsze pozo­sta­ło. 

Cze­go w dzie­dzi­nie reli­gii nauczył się od mamy? Przy­zna­wał, że uczy­ła „po daw­ne­mu, ale bez żad­ne­go na przy­kład stra­sze­nia pie­kłem i innych kościel­nych wariactw. Roz­ma­wia­łem z nią o tym, co mnie pasjo­nu­je od lat, to zna­czy o róż­nych «innych». Wyraź­nie wola­ła Rosjan niż Niem­ców, więc pra­wo­sław­nych niż pro­te­stan­tów, o jed­nych i dru­gich wie­dzia­ła jed­nak nie­wie­le i nie za bar­dzo się nimi inte­re­so­wa­ła, choć też nie była nasta­wio­na «anty». Bar­dzo dobrze przy­ję­ła rewo­lu­cję litur­gicz­ną pole­ga­ją­cą na «dela­ty­ni­za­cji». Łaci­ny się nie uczy­ła, więc może tro­chę dla­te­go, ale poza tym chcia­ła wie­dzieć, co mówi pod­czas mszy ksiądz. Waż­ny był dla niej nie tyle jakiś nastrój ducho­wy, pięk­no try­denc­kiej mszy, któ­re tak wiel­bią tra­dy­cjo­na­li­ści, ile sama jej «nar­ra­cja» […] Chy­ba mia­ła do Biblii sto­su­nek wów­czas nie­ty­po­wy, mia­no­wi­cie ją czy­ta­ła! Czy­ta­ła porząd­nie, uczy­ła jej nas ele­men­tar­nie, ja do stu­diów teo­lo­gicz­nych czy­ta­łem tyl­ko wyryw­ko­wo. […] I nigdy nie przed­sta­wia­ła mi Kościo­ła apo­lo­ge­tycz­nie: mam to naj­pierw po niej, potem dopie­ro po «Wię­zi»!”. 

Do liceum cho­dził w Cie­pli­cach. To wów­czas doj­rza­ły jego zain­te­re­so­wa­nia huma­ni­stycz­ne. Stu­dio­wał filo­lo­gię pol­ską na Uni­wer­sy­te­cie Wro­cław­skim, któ­rą ukoń­czył w 1955 roku. Zain­te­re­so­wa­nia reli­gij­ne nato­miast roz­wi­jał na stu­diach teo­lo­gicz­nych w Aka­de­mii Teo­lo­gii Kato­lic­kiej w War­sza­wie. 

„Kato­lik otwar­ty, nie­na­stro­szo­ny wobec innych…”

Pra­cę dzien­ni­kar­ską roz­po­czął w „Sło­wie Powszech­nym”, w latach 1955–1956 był redak­to­rem we „Wro­cław­skim Tygo­dni­ku Kato­li­ków”, następ­nie do 1957 roku pra­co­wał w Wydaw­nic­twie Uni­wer­sy­te­tu Wro­cław­skie­go. W 1956 roku wystą­pił ze Sto­wa­rzy­sze­nia PAX. W latach 1957–1958 zatrud­nio­ny był w Woje­wódz­kiej Komi­sji Pla­no­wa­nia Gospo­dar­cze­go. Póź­niej przez rok pra­co­wał jako nauczy­ciel w szko­le pod­sta­wo­wej. Następ­nie prze­niósł się z Wro­cła­wia do War­sza­wy, by roz­po­cząć pra­cę w mie­sięcz­ni­ku „Więź”, zało­żo­nym przez Tade­usza Mazo­wiec­kie­go. Przez 31 lat pra­cy (do 1990 roku) w tym piśmie był redak­to­rem dzia­łu reli­gij­ne­go i felie­to­ni­stą. „Być może nato­miast naj­waż­niej­sza jest w życiu for­ma­cja ide­owa, reli­gij­na. W takim razie naj­bar­dziej mnie ukształ­to­wa­ła «Więź». […] Doj­rze­wa­łem tam przede wszyst­kim reli­gij­nie, jako «kato­lik otwar­ty», nie­na­stro­szo­ny wobec innych wyznań, reli­gii, wobec ludzi oby­wa­ją­cych się bez wia­ry reli­gij­nej”.

W okre­sie wyda­rzeń sierp­nio­wych w 1980 roku był sygna­ta­riu­szem skie­ro­wa­ne­go do władz komu­ni­stycz­nych ape­lu 64 naukow­ców, lite­ra­tów i publi­cy­stów o pod­ję­cie dia­lo­gu ze straj­ku­ją­cy­mi robot­ni­ka­mi. Nale­żał do Klu­bu Inte­li­gen­cji Kato­lic­kiej w War­sza­wie. 

„O Panu Bogu to się lepiej nie wypo­wia­dać, bo się gów­no wie” – mawiał. Wypo­wia­da­jąc się na tema­ty reli­gij­ne na róż­nych łamach robił to pro­sto i dow­cip­nie. Pisy­wał do „Gościa Nie­dziel­ne­go”, „Tygo­dni­ka Powszech­ne­go”, „Myśli Pro­te­stanc­kiej”. Był rów­nież auto­rem ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­nej „Jed­no­ty”, z któ­rej czy­tel­ni­ka­mi dzie­lił się ini­cja­ty­wą, za któ­rą go podzi­wia­łam: Janek z przy­ja­ciół­mi pod­ję­li się w pry­wat­nym gro­nie tłu­ma­cze­nia Nowe­go Testa­men­tu zna­ne­go obec­nie jako „Eku­me­nicz­ny Prze­kład Przy­ja­ciół”.

Pra­ce nad nim roz­po­czę­li w 1982 roku z ini­cja­ty­wy Jan­ka i z jego udzia­łem: ks. Michał Czaj­kow­ski (rzym­ski kato­lik), pastor Mie­czy­sław Kwie­cień (zie­lo­no­świąt­ko­wiec) i Jan Anchi­miuk – póź­niej­szy arcy­bi­skup Jere­miasz (pra­wo­sław­ny). Rok roz­po­czę­cia prac nie był przy­pad­ko­wy, bowiem wraz z nasta­niem sta­nu wojen­ne­go zawie­szo­no wyda­wa­nie „Wię­zi”, z któ­rą zwią­za­ni byli Janek i ks. Czaj­kow­ski oraz mie­sięcz­ni­ka „Chrze­ści­ja­nin”, w któ­rym pra­co­wał pastor Kwie­cień. Mie­li więc czas, któ­ry nie­chcą­cy poda­ro­wał im gene­rał Jaru­zel­ski. Posta­no­wi­li go pięk­nie spo­żyt­ko­wać i „wypeł­nić brzyd­ką lukę w pol­skim ruchu eku­me­nicz­nym, jaką był trzy­dzie­ści lat temu brak wspól­ne­go prze­kła­du Pisma, wspól­nie uwa­ża­ne­go za świę­te. By moż­na było powie­dzieć, «iż Pola­cy nie gęsi, wspól­ną Biblię mają»”. Tłu­ma­cze­nie rodzi­ło się na sesjach wyjaz­do­wych, ale i w war­szaw­skim miesz­kan­ku bisku­pa Jere­mia­sza. Wyda­wa­li prze­kład księ­ga po księ­dze, frag­men­ty dru­ko­wa­ła rów­nież „Jed­no­ta”. Po 30 latach wspól­nych prac uka­za­ło się w 2012 roku tłu­ma­cze­nie całe­go Nowe­go Testa­men­tu – Eku­me­nicz­ne­go Prze­kła­du Przy­ja­ciół.

War­to pamię­tać, że gdy przy­stę­po­wa­li do prac nad prze­kła­dem nie było w Pol­sce żad­ne­go eku­me­nicz­ne­go tłu­ma­cze­nia Biblii. Ich pra­ca była więc pio­nier­ska! Ich prze­kład nie był z zało­że­nia kon­ku­ren­cją dla ofi­cjal­nej, mię­dzy­ko­ściel­nej ini­cja­ty­wy, któ­rej patro­no­wa­ło Towa­rzy­stwo Biblij­ne w Pol­sce, a któ­ra roz­po­czę­ła się w 1994 roku i zosta­ła zakoń­czo­na po latach wyda­niem „Biblii Eku­me­nicz­nej”.

Jan Tur­nau wydał m.in.: „Zda­niem laika” (War­sza­wa 1979), „Dzie­się­ciu spra­wie­dli­wych. Wspo­mnie­nia oku­pa­cyj­ne” (War­sza­wa 1986), „Bra­cia zza Buga. Wspo­mnie­nia z cza­su woj­ny” (Lublin 1999), „Dwu­na­stu Apo­sto­łów” (Kra­ków 2002), „Nie wsty­dzę się Ewan­ge­lii”– roz­mo­wy z ks. Micha­łem Czaj­kow­skim (Kra­ków 2004), „Karol Woj­ty­ła – Jan Paweł II. Kalen­da­rium oraz Testa­ment Jana Paw­ła II” (War­sza­wa 2005), „Bóg dla wyma­ga­ją­cych: Jan Tur­nau na świę­ta i nie tyl­ko” (War­sza­wa 2011).

Od 1990 roku był redak­to­rem „Gaze­ty Wybor­czej”, gdzie m.in. reda­go­wał jako „Jonasz” rubry­kę „Arka Noego” — tek­stów poświę­co­nych życiu reli­gij­ne­mu. Cza­sem w kil­ku zda­niach potra­fił cel­nie sko­men­to­wać wyda­rze­nia reli­gij­ne w kra­ju.

Star­szy Eku­me­ni­sta

Sama nie wiem, kie­dy spo­tka­łam Jan­ka pierw­szy raz, ale z pew­no­ścią musia­ło to być na nabo­żeń­stwie eku­me­nicz­nym. Gdy przy­je­cha­łam do War­sza­wy na stu­dia, szyb­ko odkry­łam, że w War­sza­wie eku­me­nia kwit­nie, że dzie­je się dużo.

W koście­le ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­nym „na Lesz­nie” od 1981 roku odby­wa­ły się już cyklicz­ne nabo­żeń­stwa eku­me­nicz­ne, sku­pia­ją­ce w każ­dy pierw­szy ponie­dzia­łek mie­sią­ca licz­nych duchow­nych i świec­kich z róż­nych Kościo­łów. Wszyst­kim się chcia­ło, żyli tym, mie­li ogrom­ny entu­zjazm. Janek był (wraz z Grze­go­rzem Pola­kiem) ini­cja­to­rem tych nabo­żeństw, przy­go­to­wy­wa­nych przez mię­dzy­wy­zna­nio­wy komi­tet samo­zwań­czych świec­kich kato­li­ków i ewan­ge­li­ków. Oczy­wi­ście wszy­scy otrzy­ma­li zgo­dę ks. bp. Zdzi­sła­wa Tran­dy na orga­ni­zo­wa­nie takich modli­tew­nych spo­tkań.

Spo­śród refor­mo­wa­nych byli w tym gre­mium Inka Nie­wie­cze­rzał i Wła­dek Scholl. Od razu wcią­gnę­li mnie do pra­cy, z cze­go ogrom­nie się ucie­szy­łam. Wszyst­ko od począt­ku do koń­ca przy­go­to­wy­wa­li i pro­wa­dzi­li wów­czas świec­cy. Duchow­nych zapra­sza­li­śmy tyl­ko do wygło­sze­nia kaza­nia. Przez te wszyst­kie lata, nawet kie­dy z bie­giem cza­su nasza gru­pa ini­cja­tyw­na się zmniej­sza­ła, nabo­żeń­stwa są sta­łym punk­tem na eku­me­nicz­nej mapie War­sza­wy. Cie­szy rów­nież, że do współ­pra­cy włą­czy­ły się pozo­sta­łe trzy para­fie ewan­ge­lic­kie w sto­li­cy: dwie lute­rań­skie i meto­dy­stycz­na. Zawsze będzie­my pamię­ta­li, że ich ini­cja­to­rem był Star­szy Eku­me­ni­sta – Janek. 

Z oka­zji 90. uro­dzin Jan­ka Zby­szek Nosow­ski, redak­tor naczel­ny „Wię­zi” napi­sał: „Narze­ka czę­sto na swój Kościół – bo są istot­ne powo­dy do narze­ka­nia. Ale narze­ka przede wszyst­kim dla­te­go, że mu na Koście­le zale­ży. Zna­ny jako Turian, Jonasz i Star­szy Eku­me­ni­sta. Mistrz małej for­my. Upar­ty poszu­ki­wacz dobra w ludziach. Publi­cy­sta, któ­ry swój Kościół głę­bo­ko kocha – i dla­te­go wła­śnie naj­wię­cej od nie­go wyma­ga. […] Jan­ka po pro­stu inte­re­su­je przede wszyst­kim Ewan­ge­lia. Jako publi­cy­sta dzie­li się z czy­tel­ni­ka­mi swo­im życiem i swo­im myśle­niem. Uczy patrzeć na świat z wia­rą, nadzie­ją i miło­ścią”.

W 2006 roku został odzna­czo­ny Krzy­żem Kawa­ler­skim Orde­ru Odro­dze­nia Pol­ski. W 2012 roku otrzy­mał Krzyż Koman­dor­ski tegoż orde­ru. W 2017 roku został odzna­czo­ny hono­ro­wym Meda­lem „Powsta­nie w Get­cie War­szaw­skim” nada­wa­nym przez Sto­wa­rzy­sze­nie Żydów Kom­ba­tan­tów i Poszko­do­wa­nych w II Woj­nie Świa­to­wej. W 2021 roku został lau­re­atem Nagro­dy „Dia­men­to­wy Ślad” im. bp. Jana Chrap­ka „za cało­kształt pra­cy dzien­ni­kar­skiej i zaan­ga­żo­wa­nie spo­łecz­ne w duchu dia­lo­gu reli­gij­ne­go i eku­me­nicz­ne­go oraz wie­lo­let­nią dzia­łal­ność w mediach”.

W 1994 roku Jan Tur­nau wyli­czył sie­dem błę­dów prze­szka­dza­ją­cych eku­me­ni­zmo­wi: kse­no­la­trię (ubó­stwia­nie tego, co ist­nie­je w innych wspól­no­tach chrze­ści­jań­skich, przy bra­ku miło­ści do wła­sne­go Kościo­ła), ide­alizm (patrze­nie na eku­me­nizm przez różo­we oku­la­ry), ire­nizm (prze­cho­dze­nie ponad róż­ni­ca­mi, aby się łatwiej poro­zu­mieć, pró­ba uzgad­nia­nia teo­rii, tez i pojęć z róż­nych sys­te­mów myślo­wych za cenę wza­jem­nych ustępstw, gdyż posta­wa ta pro­wa­dzi do roz­my­cia dok­try­ny, rela­ty­wi­zmu i syn­kre­ty­zmu), wyprze­daż war­to­ści (dok­try­nal­ny kom­pro­mis, wspól­ne mini­mum, a nie mak­si­mum), pro­te­stan­ty­za­cję (ustęp­stwa dok­try­nal­ne i dys­cy­pli­nar­ne, by łatwiej dia­lo­go­wać z pro­te­stan­ta­mi), kon­cep­cję powro­tu do Rzy­mu (powrót do przed­so­bo­ro­wej kon­cep­cji eku­me­ni­zmu, zamiast wspól­ne­go zdą­ża­nia do Chry­stu­sa), nie­cier­pli­wość eku­me­nicz­ną (pró­ba naiw­ne­go przy­spie­sze­nia zjed­no­cze­nia chrze­ści­jan bez licze­nia się z realia­mi histo­rycz­ny­mi).

Zapy­ta­ny w stycz­niu 2022 roku o głów­ną prze­szko­dę na dro­dze do jed­no­ści chrze­ści­jan, odpo­wie­dział, że jest nią myślo­wa cia­sno­ta. 

ks. Ewa Jóź­wiak


foto: wiez.pl

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.