Zespół kon­cer­tu­je od wię­zień aż po pała­ce pre­zy­denc­kie. Od 22 lat pro­wa­dzi uwiel­bie­nie na Kapi­to­lu pod­czas Naro­do­we­go Dnia Modli­twy w Waszyng­to­nie. Vine­song był pierw­szą chrze­ści­jań­ską służ­bą muzycz­ną, któ­ra kon­cer­to­wa­ła w sie­dzi­bie ONZ w Nowym Jor­ku. Zespół wydał łącz­nie 31 płyt CD. Nie­któ­re z nich wyda­no rów­nież w Pol­sce. Zało­ży­cie­lem i lide­rem Vine­son­gu jest Pastor John Wat­son, któ­ry pocho­dzi z Zim­ba­bwe.

Wywiad z pasto­rem Joh­nem Wat­son

– Uro­dzi­łeś się i wycho­wa­łeś w Afry­ce. O ile wiem twoi rodzi­ce byli misjo­na­rza­mi. Czy możesz opo­wie­dzieć tro­chę o swo­jej mło­do­ści?

– Moi rodzi­ce i dziad­ko­wie, tak ze stro­ny ojca, jak i mamy, byli misjo­na­rza­mi. Tak więc jestem misjo­na­rzem w trze­cim poko­le­niu, z cze­go jestem bar­dzo dum­ny. Czu­ję się wyróż­nio­ny, że Pan pozwo­lił mi, że tak powiem, pójść w ich śla­dy. My dora­sta­li­śmy w bie­dzie na sta­cji misyj­nej, ale oczy­wi­ście pod wzglę­dem ducho­wym ten styl życia był nie­oce­nio­ny.

– Wiem, że nigdy nie uczy­łeś się muzy­ki i nie znasz nut. Jak to się sta­ło, że zaczą­łeś pisać pie­śni i jak one powsta­ją

– Jako misjo­na­rze – mój brat, sio­stra i ja – uczy­li­śmy się od naj­młod­szych lat śpie­wać w har­mo­nii, ponie­waż byli­śmy pierw­szym zespo­łem uwiel­bie­nio­wym w służ­bie nasze­go taty. Tak więc zasad­ni­czo było to czę­ścią moje­go życia.

– Śpie­wa­cie ponad 30 lat i podró­żu­je­cie przez wie­le mie­się­cy w cią­gu roku. Czy możesz powie­dzieć jak wie­le kra­jów odwie­dzi­li­ście w tym cza­sie, jak wie­lu ludzi was słu­cha­ło i jakie były owo­ce waszej posłu­gi?

– To jest trud­ne pyta­nie, lecz posta­ram się w skró­cie na nie odpo­wie­dzieć. Vine­song jest w 34 roku swo­jej posłu­gi i jak dotąd odwie­dzi­li­śmy co naj­mniej 37 kra­jów. Wie­lu nama­wia mnie, bym napi­sał książ­kę, lecz ja wie­rzę w to, co jest zapi­sa­ne w 2 Liście do Koryn­tian 3, 3, że lepiej jest “pisać” Bożą pra­cę nie na “tabli­cach”, lecz w ludz­kich ser­cach.

– Nie­któ­re spo­śród waszych pie­śni są bar­dziej zna­ne niż Ty i Twój zespół. Mam na myśli „Niech twa żywa woda pły­nie” i kil­ka innych. Jakie to uczu­cie?

– Zawsze mówię ludziom, że pie­śni te były już napi­sa­ne w nie­bie i Bóg tyl­ko szu­kał kogoś, kto by je zagrał. On zbie­ra z tego całą chwa­łę.

– W cią­gu tych wszyst­kich lat napi­sa­łeś bar­dzo wie­le pie­śni. Czy Two­je pie­śni zmie­nia­ją też coś w two­im życiu z Bogiem? Czy masz swo­je ulu­bio­ne pie­śni, któ­re naj­chęt­niej śpie­wasz?

– Tak, rze­czy­wi­ście, pie­śni te mają usłu­gi­wać nam, śpie­wa­ją­cym, w pierw­szej kolej­no­ści, by były śpie­wa­ne z prze­ko­na­niem i auto­ry­te­tem. Wszyst­kie pie­śni, jakie Bóg mi dał, zro­dzi­ły się z moich wła­snych ducho­wych zma­gań i wyzwań, jakie doświad­czy­łem cho­dząc z Panem i każ­da z nich w pew­nym sen­sie uwal­nia mnie do tego, by słu­żyć Jemu jesz­cze bar­dziej. W tej chwi­li moją ulu­bio­ną pie­śnią jest “Lamb of God”, w któ­rej sku­pia­my się na imio­nach Boga. Wie­lu zaprzy­jaź­nio­nych pasto­rów mówi mi, że jest to dla nich naj­lep­sza pieśń uwiel­bie­nia.

– Jesteś pasto­rem, pro­te­stan­tem. Jed­nak bar­dzo chęt­nie odwie­dza­cie para­fie kato­lic­kie. Jak czu­je­cie się pośród kato­li­ków i co chcie­li­by­ście im prze­ka­zać?

– My wszy­scy jeste­śmy Cia­łem Chry­stu­sa i Jezus kocha nas bez wzglę­du na to, do jakie­go Kościo­ła przy­na­le­ży­my. Naj­waż­niej­sze dla mnie jest, by każ­dy wzra­stał w oso­bi­stej rela­cji z Jezu­sem Chry­stu­sem, ponie­waż On jest dro­gą, praw­dą i życiem. Jeste­śmy zaszczy­ce­ni, że nasz zespół może usłu­gi­wać w para­fiach kato­lic­kich. Gdy byli­śmy poprzed­nio w Pol­sce, spo­tka­li­śmy się z bar­dzo entu­zja­stycz­ną reak­cją. Może­my tyl­ko mieć nadzie­ję, że tak będzie nadal.

– Wra­ca­cie do nas po dłu­gich 19 latach. Jakie masz pla­ny i pra­gnie­nia zwią­za­ne z tra­są kon­cer­to­wą?

– Każ­dy z nas ma tak wie­le potrzeb: emo­cjo­nal­nych, ducho­wych, fizycz­nych, finan­so­wych I spo­łecz­nych. W więk­szo­ści sytu­acji może­my jakoś roz­wią­zać nasze pro­blem, ale jest też Jezus, któ­ry może nam pomóc, gdy wszyst­ko inne zawo­dzi. On kocha nas tak bar­dzo I my mamy nadzie­ję, że będzie­my mogli podzie­lić się z wami tą Jego miło­ścią. Mówi się, że ktoś wyzna­je komuś swo­ją “dozgon­ną” (“undy­ing”) miłość, by pod­kre­ślić, jak bar­dzo kocha. Cóż, Jezus oka­zał swo­ją “dozgon­ną” miłość do nas poprzez “zgon” (“dying”) z powo­du naszych grze­chów i powsta­nie z mar­twych (“undy­ing”) nie­mal 2000 lat temu. On jest dziś rze­czy­wi­sty tak samo, jak był kie­dyś. Pro­szę o waszą modli­twę za nas pod­czas tej tra­sy. Będzie to dla nas bar­dzo cen­ne. Infor­ma­cje o naszych kon­cer­tach znaj­dzie­cie na Vinesong.com. Niech was Bóg bło­go­sła­wi!

1. Tra­sa kon­cer­to­wa w Pol­sce

Vinesong — The Cross of Christ

Pod­czas kon­cer­tów będą do naby­cia dwie naj­now­sze pły­ty Zespo­łu. Na każ­dą skła­dać będzie się 11 utwo­rów – 8 w języ­ku pol­skim oraz 3 w języ­ku angiel­skim.