- 26 listopada, 2024
- przeczytasz w 7 minut
Rada Miejska w Ostródzie zagłosuje nad propozycją lokalnej Parafii Ewangelicko-Augsburskiej, aby rondo przed kaplicą nazwać Rondem Reformacji. Pomysł znalazł przeciwników w niecodziennym sojuszu kilku proboszczów rzymskokatolickich, parafii metodystycznej oraz...
Zdewastowane relacje ekumeniczne z powodu Ronda Reformacji
Rada Miejska w Ostródzie zagłosuje nad propozycją lokalnej Parafii Ewangelicko-Augsburskiej, aby rondo przed kaplicą nazwać Rondem Reformacji. Pomysł znalazł przeciwników w niecodziennym sojuszu kilku proboszczów rzymskokatolickich, parafii metodystycznej oraz emerytowanego pastora Kościoła Chrystusowego.
Przed zabytkową kamienicą z 1900 r. (siedziba dawnego sądu), wybudowane zostało nowe rondo. W związku z przyszłorocznymi obchodami 500-lecia Reformacji na Mazurach, proboszcz ostródzkich ewangelików, ks. Wojciech Płoszek złożył wiosną 2024 roku wniosek do Rady Miasta, aby nowe rondo nazwać Rondem Reformacji.
Na marginesie warto dodać, że w Polsce Rondo Reformacji istnieje już w Pile, z kolei w Radomiu, nieopodal kurii rzymskokatolickiej, istnieje Plac Reformacji, a w wielu polskich miastach znajdują się „ulice Ewangelickie”.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami wniosek Parafii został poddany konsultacjom społecznym, w których pomysł luteran niespodziewanie zdobył najwięcej głosów. Parafia podjęła starania wśród lokalnych Kościołów protestanckich z prośbą o wsparcie inicjatywy, którą wcześniej poparł ks. Paweł Hause, biskup diecezji mazurskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i jednocześnie przewodniczący Mazurskiego Oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej.
Tymczasem, 21 listopada 2024 do Adriana Godlewskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej w Ostródzie, wpłynęło pismo z pieczątką Ostródzkiego Forum Współpracy Chrześcijan (OFWCh). Ma ono charakter nieformalnej struktury, składającej się z niektórych proboszczów parafii rzymskokatolickich, parafii metodystycznej i emerytowanego już duchownego Kościoła Chrystusowego.
Do OFWCh nie należy proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej ks. Wojciech Płoszek. Na pytanie ekumenizm.pl, dlaczego nie jest częścią OFWCh, odpowiedział, że ze środowiska OFWCh wielokrotnie wychodziły słowa i inicjatywy, które w sposób krzywdzący i niemerytorycznie odnosiły się do reformacji i Kościoła ewangelickiego.
W piśmie sygnatariusze informują, że OFWCh istnieje od 33 lat i skupia „większość Duszpasterzy Zborów Protestanckich i Parafii Katolickich (…) Jego zadaniem jest organizowanie ekumenicznych spotkań modlitewnych oraz inicjowanie kontaktów międzywyznaniowych. Działania te dzięki wieloletniemu zaangażowaniu wielu Pastorów i Proboszczów owocują otwartością, zrozumieniem i poszanowaniem istniejących różnic i odmienności oraz postawą życzliwości mieszkańców Ostródy i Ziemi Ostródzkiej nawzajem wobec siebie oraz wobec osób przybywających z zewnątrz.” (we wszystkich cytowanych fragmentach zachowano pisownię oryginalną – przyp. DB.).
“Niszczycielskie i szkodliwe Rondo Reformacji”
Sygnatariusze zapewniają, że od 33 lat skutecznie budują „jedność, tolerancję, szacunek i umiejętność współpracy pomiędzy ludźmi w obszarze religijnym, a co za tym idzie w sferze kulturowej i zwykłego codziennego współżycia.” Jednocześnie podkreślają, że podstawą działania jest „odnajdywanie i posługiwanie się tym co nas łączy oraz unikanie zbędnego i szkodliwego podkreślania różnic.”
W związku z powyższym sygnatariusze apelu zwrócili się do Rady Miasta Ostródy, aby „unikała tego co niszczy naszą 33-letnią pracę duszpasterską (ekumeniczną). Takim szkodliwym i niszczycielskim elementem jest propozycja nadania rondu w Ostródzie nazwy ‘Rondo Reformacji’”.
Krytycy pomysłu, wśród których – co warto zaznaczyć jest dwóch duchownych protestanckich – uwydatniają, że o ile dla wyznań protestanckich nazwa może być wyjątkowa to dla katolików „łączy się ona ze świadomością wydarzeń w historii bolesnych i dlatego jest mocno drażniąca”, w związku z powyższym podpisani apelują o zrozumienie dla uczuć katolików.
Niezmiernie ciekawy jest dalszy ciąg apelu, w którym sygnatariusze otwarcie mówią o formie „handlu” nazwami ulic miasta według subiektywnie postrzeganych parytetów wyznaniowych: „Cenimy sobie otwartość i akceptację chrześcijan wyznań Protestanckich wobec nazw powiązanych z wyznaniem katolickim, jak choćby nadanie jednej z ulic nazwy Jana Pawła II, ale jednocześnie przypominamy, że chrześcijanie wyznania Katolickiego pozytywnie odnoszą się do nadana innej ulicy w Ostródzie nazwy Gustawa Gizewiusza, który był pastorem luterańskim i wielkim propagatorem i obrońcą polskości. Takie nazwy nie dzielą lecz łączą.”
Tekst apelu kończy się nadzieją, że „propozycja Ronda Reformacji” nie była „celowym i złośliwym jątrzeniem, a jedynie niezamierzoną i nieprzemyślaną niezręcznością.”
Autorzy deklarują, że wypowiadają się „w imieniu własnym oraz chrześcijańskich wspólnot wyznaniowych”, które reprezentują, i postulują „aby Rada Miejska zaniechała nadania tej nazwy jakiemukolwiek rondu czy w ogóle jakiemukolwiek miejscu lub rzeczy w Ostródzie.”
Pismo zostało podpisane przez ks. Waldemara Eggerta, superintendenta okręgu mazurskiego, a także kapłanów rzymskokatolickich — dziekana dekanatu ostródzkiego ks. Władysława Szmula, proboszcza parafii św. Moniki w Kajkowie ks. Jana Zalewskiego, ks. Marcina Grabasa proboszcza parafii św. Marcina Biskupa w Ostródzie oraz proboszcza parafii Niepokalanego Poczęcia NMP ks. prałata Romana Wiśniewieckiego. Wśród sygnatariuszy jest również pastor Zbigniew Chojnacki, emerytowany pastor Kościoła Chrystusowego i były duchowny metodystyczny.
Redakcja ekumenizm.pl skontaktowała się ze wszystkimi stronami sporu. Ksiądz Wojciech Płoszek zaznaczył, że w inicjatywę zaangażowali się nie tylko parafianie, ale też przedstawiciele innych wspólnot protestanckich, w tym baptystów oraz nowy pastor Kościoła Chrystusowego, którzy pozytywnie odpowiedzieli na wniosek parafii.
O piśmie części kapłanów rzymskokatolickich nie wiedział ani rzecznik prasowy Archidiecezji Warmińskiej ks. dr Marcin Sawicki, ani też delegat ds. ekumenizmu ks. Paweł Rabczyński, który aktualnie przebywa na pielgrzymce zagranicznej.
Zarówno ks. Roman Wiśniewiecki, jak i pastor Waldemar Eggert, podkreślali podczas rozmowy telefonicznej, że wszystko, co mają do powiedzenia, zawarte jest w przedmiotowym piśmie do przewodniczącego Rady Miasta.
Warto podkreślić, że o ile proboszczowie parafii rzymskokatolickich mają prawo wypowiadać się za swoje wspólnoty, gdyż to oni w imieniu biskupa ordynariusza sprawują służbę duszpasterską w parafiach, o tyle w przypadku parafii metodystycznej nie wypowiedziało się żadne gremium w postaci rady parafialnej czy zgromadzenia ogółu parafian.
Rada Miejska Ostródy rozpoczyna swoje posiedzenie w najbliższą środę, tj. 27 listopada o godz. 09:00, a transmisję z obrad można oglądać na żywo na stronie miasta.
Stanowisko Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Ostródzie ma przedstawić na posiedzeniu Rady ks. Wojciech Płoszek.
Ekumeniczna katastrofa — komentarz
Ostródzka sprawa wokół Ronda Reformacji nie jest zasadniczo konfliktem, dotyczącym samego ronda, gdyż paradoksalnie rzecz ujmując, nie ono jest tutaj najważniejsze.
O wiele bardziej pokazuje zdewastowany krajobraz relacji międzywyznaniowych, bo przecież nie ekumenicznych.
Dlaczego?
Rzymskokatoliccy duchowni, którzy podpisali tekst, przyjmują z jednej strony reakcyjną, typową dla środowisk tradycjonalistycznych postawę, która świadczy co najmniej o nieprzyjęciu do wiadomości istotnych wydarzeń w dialogu rzymskokatolicko-luterańskim, a z drugiej serwując naiwno-bajkowe rozumienie ekumenizmu, w którym nie ma miejsca na rozmowy o tym, co dzieli. Nie ma miejsca na konstruktywny dialog.
Duchowni rzymskokatoliccy, którzy zdecydowali się sygnować pismo w imieniu swoich parafii, a więc i parafian, jakby nie wiedzieli lub po prostu zignorowali szereg kluczowych wydarzeń ekumenicznych — począwszy od świętowanej w tym roku 25. rocznicy Wspólnej Deklaracji na temat Nauki o Usprawiedliwieniu poprzez wspólne upamiętnienie 500-lecia Reformacji w Lund Światowej Federacji Luterańskiej z udziałem papieża Franciszka, a skończywszy na wielu innych, globalnych, krajowych i mikroinicjatywach, które teoretycznie miały zbliżyć katolików i luteran.
Wiele wskazuje na to, że część duchownych rzymskokatolickich, których – według informacji ekumenizm.pl wspiera narodowo-katolicka strona Rady Miejskiej – postanowiła sprzeciwić się Rondu Reformacji z przyczyn ideologicznych, ignorując w zupełności owoce dialogu ekumenicznego, podczas gdy strona metodystyczna, reprezentowana przez pastora Waldemara Eggerta, wyprowadza antyreformacyjną woltą okręty wojenne i to w sytuacji, gdy relacje luterańsko-metodystyczne, szczególnie na Mazurach nie należą, mówiąc delikatnie, do najłatwiejszych, o czym ongiś opowiadał śp. ks. bp Jan Szarek. W ostatnich latach nie jest to zresztą ostatni przypadek, gdy metodyści zdecydowali się storpedować inicjatywę luteran.
Tutaj mści się niechęć do pełnego rozliczenia trudnej historii, triumfuje dyplomacja z dużą ilością kościelnego pudru nad uczciwym ujęciem historii i teraźniejszości. Odpowiedzialność za to ponoszą nie tylko metodyści, ale i luteranie, a wywołanie antyreformacyjnej awantury m. in. przez ostródzkiego pastora metodystycznego, temu nie sprzyja, tym bardziej, że wychodzi od wysoko postawionego funkcjonariusza Kościoła metodystycznego, tego samego Kościoła, który oficjalnie jest w pełnej wspólnocie urzędu i sakramentów z Kościołem Ewangelicko-Augsburskim.
Ponadto w tym roku mija dokładnie 30 lat od Porozumienia Luterańsko-Metodystycznego, które miało pogłębić dialog i wzmocnić pojednanie między polskimi metodystami i luteranami. Najwyraźniej tak się nie stało i porozumienie przypomina bardziej martwą kaczkę niż biblijnego jelenia.
Sprawa o kryptonimie „Rondo Reformacji” pokazuje na przykładzie Ostródy jak pozorne, plastikowe i puste w środku mogą być deklaracje ekumeniczne, dając tym samym paliwo tym chrześcijanom, którzy wobec ruchu ekumenicznego są nie tylko sceptycznie nastawieni, ale wręcz wrogo. Trudno nie znaleźć choć odrobiny zrozumienia dla tak zdystansowanej postawy.
List Ostródzkiego Forum Wspólnoty Chrześcijan powinien przejść do historii jako dokument ekumenizmu dysfunkcyjnego wyprodukowanego przez klerykalne politbiuro. Wbrew deklaracjom w tym tekście nie ma ani pracy duszpasterskiej, ani zrozumienia, ani tym bardziej tolerancji i szacunku. Ten tekst to nie tylko dokument ekumenicznej katastrofy, ale też braku jakiejkolwiek ekumenicznej solidarności, przykład kościelno-politycznej gierki, w której ze sprzecznych interesów sklejono ekumenicznego potworka zachwalanego jako ekumeniczny sukces.
Ostródzka sprawa wykracza daleko poza Ostródę. Nie tylko dlatego, że jest wyzwaniem dla relacji luterańsko-metodystycznych i z pewnością dostarczy paliwa podczas bilateralnych, a może i trójstronnych spotkań. Ona pokazuje również, że zasadniczo ekumenizm wciąż się słabo przyjmuje, wciąż jest i chyba pozostanie bardziej niesprecyzowanym snem niż rzeczywistością zróżnicowanego konsensusu, nie tylko między katolikami i luteranami, ale też między luteranami a metodystami.
Obawiam się – choć bardzo bym chciał się mylić – że takich „Ostród” jest w Polsce więcej i nie dotyczą tylko luteran, rzymskich katolików i metodystów.
Dariusz Bruncz