Kościoły protestanckie

Biskup ewangelicki, który jak Polak z Polakiem ucałował się z papieżem


Jako stu­dent, w cza­sach, kie­dy poza swo­im macie­rzy­stym Kościo­łem żad­ne­go inne­go nie dostrze­ga­łem, dowie­dzia­łem się, że ist­nie­je ktoś taki jak biskup ewan­ge­lic­ki. Kole­ga Henio Bre­jer, z któ­rym gra­łem w pił­kę na war­szaw­skim Rakow­cu, oznaj­mił mi, że jest lute­ra­ni­nem i zapro­sił mnie na insta­la­cję, jak się to wów­czas mówi­ło, nowe­go bisku­pa. Tym bisku­pem był ks. Janusz Narzyń­ski. To było 45 lat temu. 



Nie­dłu­go póź­niej, jako dzien­ni­karz zaj­mu­ją­cy się tema­ty­ką kościel­ną i nawró­co­ny eku­me­ni­sta, mia­łem moż­ność obser­wo­wać jak bp Narzyń­ski kie­ru­je Kościo­łem ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim w Pol­sce.  Wiem, jakie to było trud­ne „za komu­ny”, kie­dy wia­do­my urząd usi­ło­wał pod­po­rząd­ko­wać sobie tzw. Kościo­ły mniej­szo­ścio­we.

Pozna­łem wte­dy bisku­pa Janu­sza jako kazno­dzie­ję. Odno­si­łem wra­że­nie, że mówi cza­sem zbyt pate­tycz­nie, ale zawsze inte­re­su­ją­co i z zaan­ga­żo­wa­niem, i „nie­wol­ni­czo” przy­wią­za­ny do tek­stu biblij­ne­go.

Zapa­mię­ta­łem jed­no z jego kazań pod­czas nabo­żeń­stwa nie­dziel­ne­go w koście­le Świę­tej Trój­cy, kie­dy nazwał tę świą­ty­nię „mat­ką zbo­rów pol­skich”, i z dumą mówił o patrio­ty­zmie pol­skich lute­ra­nów. Utkwi­ło mi w pamię­ci zda­nie kazno­dziei: „My, ewan­ge­li­cy pol­scy, nie mamy się cze­go wsty­dzić!”. To zda­nie wypo­wie­dział z naci­skiem. Było to kil­ka lat po tym, jak ks. prof. Wol­de­mar Gast­pa­ry roz­bu­dził we mnie zain­te­re­so­wa­nie pol­skim ewan­ge­li­cy­zmem i roz­ko­chał mnie w takich posta­ciach jak bp Juliusz Bur­sche czy ks. Leopold Otto. Wie­dzia­łem zatem, że zda­nie bisku­pa Narzyń­skie­go to naj­praw­dziw­sza praw­da i posta­no­wi­łem sobie, że tę praw­dę będę sze­rzyć w śro­do­wi­sku kato­lic­kim.

Był wspa­nia­łym eru­dy­tą, orien­tu­ją­cym się nie tyl­ko w tema­ty­ce teo­lo­gicz­nej. Z osób ze śro­do­wisk eku­me­ni­stów nie­rzym­sko­ka­to­lic­kich mógł­by mu pod tym wzglę­dem dorów­nać tyl­ko śp. ks. prof. Witold Bene­dyk­to­wicz, meto­dy­sta. Kil­ka razy spo­tka­łem ks. bisku­pa na Tar­gach Wydaw­ców Kato­lic­kich na Zam­ku Kró­lew­skim w War­sza­wie. Bp Janusz za każ­dym razem był obju­czo­ny wie­lo­ma książ­ka­mi. „Jak on to wszyst­ko prze­czy­ta?” – myśla­łem sobie.

Każ­dy, kto znał bp. Narzyń­skie­go wie, że był zna­ko­mi­tym, ser­decz­nym roz­mów­cą, a przy tym czło­wie­kiem nie­zwy­kle skrom­nym. Jako biskup-eme­ryt nie sia­dał w pierw­szym rzę­dzie, lecz dys­kret­nie z tyłu. Nigdy się nie chwa­lił, na przy­kład tym, że uczest­ni­czył w pierw­szej audien­cji eku­me­nicz­nej Jana Paw­ła II i był chy­ba pierw­szym duchow­nym, któ­ry ofi­cjal­nie prze­ma­wiał w obec­no­ści papie­ża.

Opo­wie­dział mi o tym po nabo­żeń­stwie w dniu Świę­ta Refor­ma­cji w 2008 r. w koście­le Św. Trój­cy w War­sza­wie, zazna­cza­jąc, abym o tym nie pisał. Otóż bp Narzyń­ski wraz z dele­ga­cją Świa­to­wej Rady Lute­rań­skiej, z póź­niej­szym pre­zy­den­tem bp. Johan­ne­sem Han­sel­man­nem, uczest­ni­czył 22 paź­dzier­ni­ka 1978 r. w inau­gu­ra­cji pon­ty­fi­ka­tu Jana Paw­ła II, a następ­nie w audien­cji papie­skiej.

Zwierzch­nik pol­skich lute­ra­nów miał zaszczyt wygło­sić prze­mó­wie­nie. Jan Paweł II sko­men­to­wał je sło­wa­mi: „Powie­dział tak jak sam papież”.  A potem dodał: „Jak Polak z Pola­kiem musi­my się uca­ło­wać”.

Następ­nie wda­li się w poga­węd­kę. Papież wypy­ty­wał bp. Narzyń­skie­go o zna­nych mu z Kra­ko­wa duchow­nych: lute­ra­ni­na, ks. Karo­la Kubi­sza i meto­dy­stę, ks. Lucja­na Zaper­te­go. Nie­miec­cy człon­ko­wie dele­ga­cji zapy­ta­li bp. Narzyń­skie­go, o czym tak dłu­go roz­ma­wiał z papie­żem. A on na to: „Uczcie się pol­skie­go”.

W śro­do­wi­sku kato­lic­kim bp Janusz Narzyń­ski ucho­dził za wypró­bo­wa­ne­go przy­ja­cie­la. Z żoną Bar­ba­rą był sta­łym uczest­ni­kiem uro­czy­sto­ści i róż­ne­go rodza­ju spo­tkań w kościo­łach kato­lic­kich. Z bie­giem lat szczu­pla­ło gro­no uczest­ni­ków Mszy św. o jed­ność w koście­le św. Mar­ci­na, ale pań­stwo Narzyń­scy byli nie­za­wod­ni.

Wiem, jak cier­piał z powo­du, jako to okre­ślał, „roz­dar­cia przy sto­le eucha­ry­stycz­nym”. Sły­sza­łem nie­przy­chyl­ne komen­ta­rze, że dopie­ro na eme­ry­tu­rze wszedł na eku­me­nicz­ną dro­gę.  Nie mnie oce­niać. Dla mnie bp Janusz Narzyń­ski pozo­sta­nie czło­wie­kiem, któ­rzy szcze­rze pra­gnął jed­no­ści.

Czy pra­wie 30 lat życia eku­me­nią – bo w 1991 r. prze­szedł w stan spo­czyn­ku – to mało?

Dziś bp Narzyń­ski zmarł w wie­ku 92 lat.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.