Kościoły protestanckie

Protestanci wobec współpracy duchownych z SB


Wydaw­nic­two Nauko­we Sem­per wyda­lo książ­kę “Kościo­ły, poli­ty­ka, histo­ria. Ze stu­diów nad pro­ble­ma­mi mniej­szo­ści wyzna­nio­wych w Pol­sce w XX i XXI wie­ku”. Tek­sty bada­czy róż­nych dzie­dzin nauk huma­ni­stycz­nych, zebra­ne w książ­ce przy­go­to­wa­nej z ini­cja­ty­wy Ste­fa­na Dudry i Olgier­da Kie­ca – pra­cow­ni­ków Insty­tu­tu Poli­to­lo­gii Uni­wer­sy­te­tu Zie­lo­no­gór­skie­go – przy­no­szą pró­bę spoj­rze­nia na prze­szłość i aktu­al­ne pro­ble­my pol­skich mniej­szo­ści reli­gij­nych. Poni­żej publi­ku­je­my obszer­ne frag­men­ty jed­ne­go z roz­dzia­łów książ­ki, autor­stwa dr Ryszar­da […]


Wydaw­nic­two Nauko­we Sem­per wyda­lo książ­kę “Kościo­ły, poli­ty­ka, histo­ria. Ze stu­diów nad pro­ble­ma­mi mniej­szo­ści wyzna­nio­wych w Pol­sce w XX i XXI wie­ku”. Tek­sty bada­czy róż­nych dzie­dzin nauk huma­ni­stycz­nych, zebra­ne w książ­ce przy­go­to­wa­nej z ini­cja­ty­wy Ste­fa­na Dudry i Olgier­da Kie­ca – pra­cow­ni­ków Insty­tu­tu Poli­to­lo­gii Uni­wer­sy­te­tu Zie­lo­no­gór­skie­go – przy­no­szą pró­bę spoj­rze­nia na prze­szłość i aktu­al­ne pro­ble­my pol­skich mniej­szo­ści reli­gij­nych.

Poni­żej publi­ku­je­my obszer­ne frag­men­ty jed­ne­go z roz­dzia­łów książ­ki, autor­stwa dr Ryszar­da Micha­la­ka: “Śro­do­wi­ska pro­te­stanc­kie wobec kwe­stii współ­pra­cy duchow­nych ze Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa PRL” .

* * *

Celem arty­ku­łu jest uka­za­nie, w for­mie krót­kie­go prze­glą­du, wystę­pu­ją­cych dziś w śro­do­wi­skach pro­te­stanc­kich w Pol­sce postaw wobec pro­ble­mu współ­pra­cy duchow­nych z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa PRL. Pod­sta­wo­wym pod­mio­tem roz­wa­żań tego przy­czyn­ku (do być może bar­dziej wni­kli­wych badań) są ludzie, a w mniej­szym stop­niu insty­tu­cje kościel­ne. Podej­ście beha­wio­ral­ne, bar­dziej niż for­mal­no-praw­ne, tak w odnie­sie­niu do histo­rii jak i współ­cze­snych odnie­sień do niej, wyda­je się dużo bar­dziej zasad­ne z punk­tu widze­nia meto­do­lo­gicz­ne­go. W warun­kach jakie two­rzy­ło pań­stwo tota­li­tar­ne (a taką była PRL do 1956 roku), bądź auto­kra­tycz­ne (PRL po 1956 roku), para­dyg­mat insty­tu­cjo­nal­ny jest bowiem wyraź­nie mniej przy­dat­ny dla pró­by odtwo­rze­nia, czy okre­śle­nia miej­sca dane­go śro­do­wi­ska. Życie wszel­kie­go rodza­ju insty­tu­cji ubez­wła­sno­wol­nio­nych przez pań­stwo, kre­owa­ne było przez nie w spo­sób instru­men­tal­ny. Wynik takiej kre­acji był naj­czę­ściej sztucz­ny, nierzeczywisty.Ocena życia reli­gij­ne­go śro­do­wisk, któ­rych wła­dze i struk­tu­ry kre­owa­ne były przez Urząd do Spraw Wyznań i „bez­pie­kę”, nie mogła być rze­tel­na jeśli doko­ny­wa­no jej przez pry­zmat zja­wisk for­mal­nych, czy­li tra­dy­cyj­ne­go para­dyg­ma­tu. Sami przy­wód­cy wie­lu Kościo­łów i związ­ków wyzna­nio­wych, byli nie tyl­ko zatwier­dza­ni, ale wręcz mia­no­wa­ni przez archi­tek­tów poli­ty­ki wyzna­nio­wej. Bar­dzo czę­sto przy­wód­cy ci spra­wo­wa­li wła­dzę nomi­nal­ną, nie speł­nia­jąc warun­ków repre­zen­ta­tyw­no­ści poglą­dów i postaw swo­ich wier­nych. Odrzu­ce­nie, czy też nie­uwzględ­nie­nie takiej per­spek­ty­wy spoj­rze­nia na pro­te­stan­tów, czy w ogó­le mniej­szo­ści reli­gij­ne w PRL, pro­wa­dzi­ło nie­rzad­ko do for­mu­ło­wa­nia krzyw­dzą­cych dla tych śro­do­wisk ocen. Doty­czy to zarów­no sądów potocz­nych, jak i stwier­dzeń for­mu­ło­wa­nych w pod­ręcz­ni­kach i opra­co­wa­niach nauko­wych. Przy­kła­dem takiej opi­nii, opar­tej na klu­czu ogól­nym, insty­tu­cjo­nal­nym, a utrwa­la­ją­cej fał­szy­wy obraz mniej­szo­ści wyzna­nio­wych w PRL, jest choć­by sąd Woj­cie­cha Rosz­kow­skie­go, zawar­ty w jego nie­zmien­nie popu­lar­nej „Histo­rii Pol­ski XX wie­ku”. Pisał Rosz­kow­ski: „Poza Kościo­łem rzym­sko-kato­lic­kim inne wyzna­nia obej­mo­wa­ły znacz­nie mniej­szą licz­bę wier­nych, ale cie­szy­ły się opie­ką i popar­ciem władz. (…) Poli­ty­ka wyzna­nio­wa władz komu­ni­stycz­nych przez cały okres powo­jen­ny dąży­ła do roz­bi­ja­nia spo­łecz­no­ści kato­lic­kiej poprzez wspie­ra­nie sekt. Stąd też w PRL prze­trwa­ły wszyst­kie drob­ne odła­my chrze­ści­jań­skie (…)”[1].Pomijając obraź­li­we okre­śle­nie „sek­ty” oraz zigno­ro­wa­nie zróż­ni­co­wa­nia eta­pów poli­ty­ki wyzna­nio­wej PRL, opi­nia ta krzyw­dzi mniej­szo­ści wyzna­nio­we tym, że nie zawie­ra infor­ma­cji o ludziach, któ­rzy odmó­wi­li współ­pra­cy z wła­dza­mi, bądź też byli jej czyn­ny­mi prze­ciw­ni­ka­mi. Prze­śledź­my fakty:-luteranie mie­li w swo­ich sze­re­gach nie tyl­ko ks. Zyg­mun­ta Miche­li­sa, bez­gra­nicz­nie odda­ne­go UdSW, lecz tak­że ks. Jana Sze­ru­dę, któ­ry opór wobec wła­dzy przy­pła­cił utra­tą przy­wódz­twa w Koście­le Ewangelicko-Augsburskim,-reformowani repre­zen­to­wa­ni byli nie tyl­ko przez entu­zja­stę socja­li­zmu w latach pięć­dzie­sią­tych ks. Jana Nie­wie­cze­rza­ła (póź­niej wyraź­nie zdy­stan­so­wa­ne­go do tej ide­olo­gii), lecz rów­nież przez ks. Bog­da­na Tran­dę, dusz­pa­ste­rza ewan­ge­li­ków inter­no­wa­nych w sta­nie wojennym,-o posta­wie meto­dy­stów wobec władz nie może prze­są­dzać frak­cja „pasto­rów-demo­kra­tów” z pasto­ra­mi Witol­dem Bene­dyk­to­wi­czem i Maria­nem Lubec­kim, ponie­waż mie­li oni poli­tycz­nych adwer­sa­rzy w oso­bach pasto­rów Józe­fa Szczep­kow­skie­go i Leoni­da Jesa­ko­wa, bro­nią­cych suwe­ren­no­ści Kościo­ła Metodystycznego,-adwentystów repre­zen­to­wał z jed­nej stro­ny pastor Jan Kulak, zna­ny ze ści­słej współ­pra­cy z bez­pie­ką, ale tak­że Fran­ci­szek Ste­kla, zmu­szo­ny z powo­dów poli­tycz­nych do dzia­łal­no­ści reli­gij­nej w podziemiu,-wyznawcy nur­tu ewan­ge­licz­no-bap­ty­stycz­ne­go jedy­nie nomi­nal­nych przy­wód­ców mie­li w oso­bach Sta­ni­sła­wa Kra­kie­wi­cza i Paw­ła Bajeń­skie­go. Fak­tycz­ni lide­rzy: Jerzy Sace­wicz i Ludwik Szen­de­row­ski prze­by­wa­li w tym cza­sie w więzieniu.To natu­ral­nie tyl­ko przy­kła­dy. Tego rodza­ju wyli­cza­nie moż­na z powo­dze­niem dłu­go kontynuować[2]. Oczy­wi­ście sytu­acja ta doty­czy nie tyl­ko pro­te­stan­tów. Wystar­czy przy­wo­łać przy­kład Kościo­ła Pol­sko­ka­to­lic­kie­go i dycho­to­mii postaw: bp. Józe­fa Padew­skie­go, któ­ry zmarł tor­tu­ro­wa­ny przez UB na Rako­wiec­kiej i bp. Mak­sy­mi­lia­na Rode, ści­śle współ­pra­cu­ją­ce­go z władzami[3].Równie zło­żo­na sytu­acja doty­czy­ła wier­nych. Dla przy­kła­du w trak­cie wspo­mnia­ne­go kon­flik­tu w łonie adwen­ty­zmu, Fran­cisz­ka Ste­klę wspie­ra­ło 80–85% ogó­łu wyznawców[4]. Ofi­cjal­na Unia Zbo­rów Adwen­ty­stów Dnia Siód­me­go nie mia­ła więc cech repre­zen­ta­tyw­no­ści dla tego śro­do­wi­ska, ponie­waż praw­dzi­we życie reli­gij­ne reali­zo­wa­ne było w trak­cie nie­le­gal­nych nabo­żeństw w pry­wat­nych domach.Wydarzeniem ilu­stru­ją­cym róż­no­rod­ność postaw pro­te­stan­tów w PRL może być tak­że spra­wa pisma lute­rań­skie­go „Straż­ni­ca Ewan­ge­licz­na”. Spa­dek sprze­da­ży tego tytu­łu w 1953 roku był wła­śnie wyra­zem dez­apro­ba­ty wier­nych wobec posta­wy poli­tycz­nej redak­cji. Redak­tor naczel­ny Hen­ryk Wencel na posie­dze­niu Kon­wen­tu Senio­rów Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w dniu 14 paź­dzier­ni­ka 1953 roku ubo­le­wał nad tym, że „linia pro­gra­mo­wa Straż­ni­cy Ewan­ge­licz­nej [opar­ta na zasa­dzie, że „nie ist­nie­je koli­zja mię­dzy nauką Chry­stu­so­wą, a spo­łecz­ny­mi obo­wiąz­ka­mi wobec naro­du i Pań­stwa”] nie­ste­ty, nie jest jesz­cze wła­ści­wie oce­nia­na zarów­no przez część księ­ży i wier­nych Kościo­ła”. Nie znaj­do­wał rów­nież zro­zu­mie­nia dla „wro­gich”, „bier­nych” i „wycze­ku­ją­cych” postaw księ­ży i wier­nych w odnie­sie­niu do „ustro­ju ludowego”[5].Nie cho­dzi tu oczy­wi­ście o zrzu­ca­nie odpo­wie­dzial­no­ści za uogól­nie­nie obra­zu pro­te­stan­tów w PRL wyłącz­nie na naukow­ców, któ­rzy upro­ści­li wynik swo­ich prac. W dużym stop­niu odpo­wie­dzial­ność pono­szą bowiem same śro­do­wi­ska kościelne.Po 1989 roku w naukach spo­łecz­nych odrzu­co­no para­dyg­mat mark­si­stow­sko-leni­now­ski, co rów­nież w przy­pad­ku histo­rii umoż­li­wi­ło roz­po­czę­cie praw­dzi­wych badań. W gru­pie wio­dą­cych pro­ble­mów podej­mo­wa­nych przez histo­ry­ków szyb­ko zna­la­zły się sto­sun­ki pań­stwo – Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki, a następ­nie poli­ty­ka wyzna­nio­wa. Zaraz po nich poja­wi­ły się pierw­sze pro­gra­my badań w odnie­sie­niu do poszcze­gól­nych Kościo­łów mniej­szo­ścio­wych. Na począt­ku barie­rą dla bada­czy była nie­do­stęp­ność mate­ria­łów „bez­pie­ki” i Urzę­du do Spraw Wyznań oraz zamknię­te akta samych Kościo­łów i związ­ków wyzna­nio­wych. W dru­giej poło­wie lat 90. Archi­wum Akt Nowych udo­stęp­ni­ło wresz­cie zespół akt Wydzia­łu III UdSW. Wkrót­ce po powsta­niu Insty­tu­tu Pamię­ci Naro­do­wej moż­li­wy stał się dostęp do mate­ria­łów Mini­ster­stwa Bez­pie­czeń­stwa Publicz­ne­go, Komi­te­tu do Spraw Bez­pie­czeń­stwa Publicz­ne­go i Mini­ster­stwa Spraw Wewnętrznych.Archiwa kościel­ne otwie­ra­no nato­miast spo­ra­dycz­nie. Nie było oczy­wi­ście tam mowy o auten­tycz­nej kwe­ren­dzie. Dostęp­ne były jedy­nie poje­dyn­cze doku­men­ty. Odstęp­stwa od tej regu­ły były rza
dko­ścią. Poja­wia­ją­cy się w sie­dzi­bach Kościo­łów histo­ry­cy byli na ogół trak­to­wa­ni podejrz­li­wie. Doku­ment wysta­wio­ny przez uczel­nię wyż­szą i zawar­ta w nim infor­ma­cja, że „wyni­ki badań posłu­żą wyłącz­nie do celów nauko­wych” był nie­wy­star­cza­ją­cy. Nie­jed­no­krot­nie bada­cze byli wprost znie­chę­ca­ni do zaj­mo­wa­nia się tym lub innym związ­kiem wyzna­nio­wym. Kurio­zal­ne były reak­cje kie­row­nictw nie­któ­rych Kościo­łów pro­te­stanc­kich na publi­ka­cje oma­wia­ją­ce histo­rię ich śro­do­wi­ska. Jed­no­cze­śnie infor­ma­cja, że pro­blem jest aktu­al­nie bada­ny przez histo­ry­ków kościel­nych, co mia­ło uza­sad­nić odmo­wę dostę­pu do akt, oka­zy­wa­ła się czę­sto­kroć nie­praw­dzi­wa. Sabo­tu­jąc pra­cę histo­ry­ków, przy­wód­cy Kościo­łów pro­te­stanc­kich sami two­rzy­li atmos­fe­rę spe­ku­la­cji i domy­słów, co do tre­ści doku­men­tów, któ­ry­mi dys­po­no­wa­li, a tym samym, co do wła­snej historii.Tymczasem publi­ka­cji powsta­ją­cych w opar­ciu o mate­ria­ły poza kościel­ne przy­by­wa­ło. Powszech­ne poru­sze­nie nastą­pi­ło wraz z arty­ku­łem Toma­sza Ter­li­kow­skie­go pt. „Wyznaw­cy agen­tu­ry” zamiesz­czo­nym w „New­swe­eku” 26 mar­ca 2006 roku[6] Prze­kaz publi­cy­stycz­ny w zna­nym, wyso­ko­na­kła­do­wym tygo­dni­ku miał natu­ral­nie znacz­nie więk­szą nośność od nie­jed­nej publi­ka­cji naukowej[7]. A Ter­li­kow­ski nie pozo­sta­wił złu­dzeń czy­tel­ni­kom: doku­men­ty zgro­ma­dzo­ne przez Insty­tut Pamię­ci Naro­do­wej demi­to­lo­gi­zu­ją obraz wie­lu przy­wód­ców kościel­nych. Ich współ­pra­ca z Urzę­dem Bez­pie­czeń­stwa, bądź Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa nie była zja­wi­skiem incy­den­tal­nym, a nie­któ­re „chrze­ści­jań­skie związ­ki reli­gij­ne były” – zda­niem publi­cy­sty – „nie­mal w cało­ści agen­tu­rą bezpieki”[8]. To rady­kal­ne zda­nie odno­si­ło się do Kościo­ła Pol­sko­ka­to­lic­kie­go i Zjed­no­czo­ne­go Kościo­ła Ewan­ge­licz­ne­go. „W pozo­sta­łych wyzna­niach nie­ka­to­lic­kich” – pisał dalej Ter­li­kow­ski – „sto­pień infil­tra­cji był nie­co mniej­szy, a przy­naj­mniej nie osią­gał ska­li insty­tu­cjo­nal­nej. W służ­bę komu­ni­zmo­wi anga­żo­wa­li się poje­dyn­czy pasto­rzy, bisku­pi, czy świec­cy, ale już nie całe wła­dze Kościołów”[9]. Arty­kuł infor­mo­wał o posta­wach nie­chlub­nych, ale rów­nież boha­ter­skich. Bez­po­śred­nio zain­te­re­so­wa­ni tema­tem otrzy­ma­li więc jasny sygnał: nie muszą nosić brze­mie­nia winy za Kościół do któ­re­go przy­na­le­żą, bo Kościół ten two­rzy­li w prze­szło­ści bar­dzo róż­ni ludzie. Na wnio­sek ten nało­ży­ły się rów­nież kwe­stie aksjo­lo­gicz­ne, a przede wszyst­kim fun­da­men­tal­ny dla każ­dej reli­gii etos prawdy.Tego rodza­ju opi­nie zdo­mi­no­wa­ły fora inter­ne­to­we, któ­re zare­ago­wa­ły na tekst Ter­li­kow­skie­go. Wyznaw­cy Kościo­łów nie­rzym­sko­ka­to­lic­kich zaczę­li jed­no­cze­śnie zada­wać swo­im przy­wód­com pyta­nia o prze­szłość, pyta­nia o praw­dę. Celo­wał w tym popu­lar­ny w śro­do­wi­sku wyznań mniej­szo­ścio­wych por­tal Ekumenizm.pl. Rela­cjo­nu­ją­cy na jego stro­nach pro­blem pastor Adam Ciuć­ka z Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go, tak oto nakre­ślił klu­czo­we kwe­stie: „Pośród wier­nych Kościo­łów mniej­szo­ścio­wych coraz czę­ściej pada­ją pyta­nia: Czy napraw­dę nie war­to było być tak­że, w tej trud­nej mate­rii, wzo­rem przej­rzy­sto­ści i dąże­nia do praw­dy? Czy ocze­ki­wa­nie od ducho­wych prze­wod­ni­ków oczysz­cze­nia, wyzna­nia win, pojed­na­nia z Kościo­łem tak­że i te wspól­no­ty prze­ro­sło? Czy ewan­ge­licz­ne wezwa­nie do bycia świa­tło­ścią świa­ta, dawa­nia przy­kła­du, nie powin­no zna­leźć odzwier­cie­dle­nia w roz­li­cze­niu z trud­ną prze­szło­ścią? Czy rów­nież te wspól­no­ty muszą cze­kać, aż histo­ry­cy IPN czy świec­cy bada­cze się­gną po kolej­ne mate­ria­ły, tym razem doty­czą­ce tych Kościo­łów? Bisku­pi kato­lic­cy, wpraw­dzie przy­mu­sze­ni, ale jed­nak dali już dobry przy­kład. Czas naj­wyż­szy na bisku­pów innych wyznań”[10]. Wyda­wa­ło się, że przy­wód­cy kościel­ni nie będą w tej sytu­acji wzbra­niać się przed upu­blicz­nie­niem wła­snych mate­ria­łów archi­wal­nych, że dopusz­czą do nich histo­ry­ków, bądź powo­ła­ją szyb­ko wła­sne komi­sje histo­rycz­ne, któ­rych to brak wypo­mi­nał zresz­tą sam Ter­li­kow­ski. Reak­cje były jed­nak zacho­waw­cze, a sta­no­wi­ska w odnie­sie­niu do prze­szło­ści zróż­ni­co­wa­ne. W jed­nej kwe­stii pano­wa­ła zgo­da. Odrzu­co­no postu­lo­wa­ną przez nie­ma­łe gru­py wier­nych kon­cep­cję auto­lu­stra­cji, któ­rą mogli być obję­ci wszy­scy duchow­ni oraz ci świec­cy człon­ko­wie Kościo­ło­wi, któ­rzy peł­ni­li w nich zna­czą­ce funk­cje. Spra­wę opi­sał „Dzien­nik” 8 maja 2007 roku w arty­ku­le pod tytu­łem „Mniej­sze Kościo­ły nie chcą lustra­cji”. Poza czę­ścią infor­ma­cyj­ną zosta­ła tam wyeks­po­no­wa­na opi­nia Anto­nie­go Dud­ka. Zda­niem tego histo­ry­ka „jeśli duchow­ni tych Kościo­łów sami się nie zlu­stru­ją, zosta­ną do tego zmu­sze­ni przez wiernych”[11]. Zanim poja­wi­ła się ta prze­stro­ga, część pro­te­stan­tów wybra­ło inną dro­gę odnie­sie­nia się do problemu.Pierwsze dzia­ła­nia w tym zakre­sie pod­jął Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski. Na wnio­sek bp. Janu­sza Jaguc­kie­go, Kon­sy­storz tego Kościo­ła, w poro­zu­mie­niu z Radą Syno­dal­ną i Kon­fe­ren­cją Bisku­pów, powo­łał 2 mar­ca 2007 roku Komi­sją Histo­rycz­ną Kościo­ła, któ­rej celem ma być prze­pro­wa­dze­nie pro­gra­mu badaw­cze­go pt. „Inwi­gi­la­cja Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w RP przez służ­by bez­pie­czeń­stwa w latach 1945–1989”. Była to też swe­go rodza­ju odpo­wiedź na refe­rat ewan­ge­lic­kie­go bisku­pa woj­sko­we­go ks. Ryszar­da Bor­skie­go, pt. „Prze­mil­cza­na prze­szłość jako zagro­że­nie auto­ry­te­tu urzę­du kościel­ne­go” wygło­szo­ne­go w czerw­cu 2006 roku na kon­fe­ren­cji księ­ży we Wrocławiu[12]. W skład Komi­sji weszły dwa zespo­ły badaw­cze. Zespół Badaw­czy obej­mu­ją­cy obszar Pol­ski pół­noc­nej utwo­rzy­li: ks. Jan Cie­ślar, Dawid Bine­mann-Zda­no­wicz, Danu­ta Szczyp­ka. W skład Zespo­łu Badaw­cze­go dla Pol­ski połu­dnio­wej weszli zaś: ks. Jerzy Samiec, prof. Ryszard Małaj­ny i dr Jan Szturc. Dorad­cą Komi­sji Histo­rycz­nej Kościo­ła został prof. Andrzej Friszke[13].Zaraz po pierw­szym spo­tka­niu Komi­sji Histo­rycz­nej, któ­re odby­ło się 29 mar­ca 2007 roku w War­sza­wie, wystą­pio­no z proś­bą do pre­ze­sa IPN Janu­sza Kur­ty­ki o umoż­li­wie­nie dostę­pu do odpo­wied­nich akt. Kil­ka­na­ście mie­się­cy prac Komi­sji przy­nio­sło zaska­ku­ją­cą infor­ma­cję o tym, że wśród zare­je­stro­wa­nych jako taj­ny współ­pra­cow­nik Służ­by Bez­pie­czeń­stwa znaj­du­je się sam bp Janusz Jagucki[14]. Gru­pa duchow­nych i świec­kich człon­ków Syno­du zapo­wia­da­ła w pierw­szych reak­cjach posta­wić wnio­sek o odwo­ła­nie bp. Jaguc­kie­go ze sta­no­wi­ska zwierzch­ni­ka Kościoła[15]. Jesien­na sesja Syno­du mia­ła natu­ral­nie burz­li­wy prze­bieg, ale osta­tecz­nie zde­cy­do­wa­no na niej, że do cza­su zakoń­cze­nia prac Komi­sji Histo­rycz­nej, Synod nie zaj­mie stanowiska[16]. Wyja­śnie­nie tej spra­wy jest więc cią­gle przed­mio­tem docie­kań Komisji[17].Podobne do ewan­ge­li­ków augs­bur­skich dzia­ła­nia pod­ję­ły wła­dze Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­ne­go, któ­re­go 86. Kon­fe­ren­cja Dorocz­na powo­ła­ła 17 czerw­ca 2007 roku Komi­sję „Praw­da i Miło­sier­dzie” z ks. Waw­rzyń­cem Mar­kow­skim na cze­le. Ks. bp Edward Puślec­ki nie krył, że inspi­ra­cję zna­le­zio­no w sta­no­wi­sku Kon­fe­ren­cji Wschod­nich Nie­miec, któ­ra powo­ła­ła wła­sną komi­sję zaj­mu­ją­cą się prze­szło­ścią pod hasłem „Praw­da i prze­ba­cze­nie”, któ­ra ma cha­rak­ter „wewnętrz­nej spo­wie­dzi”. Wspie­ra­ją­cy opi­nię zwierzch­ni­ka pol­skich meto­dy­stów bp dr Patrick Stre­iff, odwo­łu­jąc się do doświad­czeń wschod­nio­nie­miec­kich wska­zał, że „komi­sja zaufa­nia jest lep­sza niż, by tę wewnętrz­ną spra­wę Kościo­ła roz­trzą­sa­ły oso­by spo­za Kościoła”[18]. W tej sytu­acji nie nale­ży chy­ba spo­dzie­wać się jakie­go­kol­wiek publicz­ne­go komunikatu.O pro­ble­ma­ty­ce lustra­cji dys­ku­to­wa­nej w śro­do­wi­skach Kościo­ła Chrze­ści­jan Bap­ty­stów wia­do­mo w opar­ciu o inne źró­dła i oko­licz­no­ści. Z publi­ka­cji inter­ne­to­wych zamiesz­cza­nych na ofi­cjal­nej stro­nie Kościo­ła wyni­ka, że spo­śród czte­rech kan­dy­da­tów na sta­no­wi­sko Prze­wod­ni­czą­ce­go Rady Kościo­ła w 2007 roku, jedy­nie Krzysz­tof Osiń­ski – pastor zbo­ru w
Sopo­cie – nawią­zał do tego tema­tu w okre­sie przed­wy­bor­czym. Nie pro­po­no­wał lustra­cji, czy auto­lu­stra­cji kan­dy­da­tów, ale zapo­wia­dał, że kwe­stia ewen­tu­al­nej współ­pra­cy kogo­kol­wiek ze skła­du kie­row­nic­twa Kościo­ła, win­na być trak­to­wa­na poważ­nie. Dekla­ro­wał: „Naszą dewi­zą będzie pro­wa­dze­nie tych spraw rze­tel­nie i z nale­ży­tą dyskrecją”[19]. W tym samym pro­gra­mie pastor Osiń­ski zapo­wia­dał, w wypad­ku swo­je­go zwy­cię­stwa (do któ­re­go nie doszło), odwo­ła­nie redak­to­ra naczel­ne­go „Sło­wa Praw­dy” Wło­dzi­mie­rza Tasa­ka zauwa­ża­jąc, że pismo pod jego kie­row­nic­twem „zatra­ci­ło swój misyj­ny cha­rak­ter. Zamiast tego czę­sto poja­wia­ją się tam tre­ści kon­tro­wer­sje, któ­re powo­du­ją nawet zgorszenie”[20]. Czy pastor Osiń­ski miał na myśli sta­no­wi­sko redak­to­ra w spra­wie lustra­cji? Nie odpo­wia­da­jąc na to pyta­nie, stwier­dzić moż­na jedy­nie, że Tasak zapre­zen­to­wał w tym tema­cie wła­śnie kon­tro­wer­syj­ną wypo­wiedź, a jego dia­gno­za zja­wi­ska może ucho­dzić za naj­bar­dziej rady­kal­ną wśród pro­te­stanc­kich publi­cy­stów. W arty­ku­le o wymow­nym tytu­le Od Waf­fen SS do „IV RP” pisał Tasak: „Nie­ste­ty sym­bo­lem współ­cze­snej Pol­ski – „IV Rze­czy­po­spo­li­tej”, jak chcą nie­któ­rzy, sta­ły się tecz­ki praw­dzi­wych bądź domnie­ma­nych agen­tów i polo­wa­nia na ludzi, w bio­gra­fii któ­rych da się zna­leźć coś kom­pro­mi­tu­ją­ce­go z PRL-owskiej prze­szło­ści (a nawet jeśli się nie da, moż­na ich bez­kar­nie obrzu­cać cięż­ki­mi oskar­że­nia­mi, w czym ostat­nio celu­ją nawet mini­stro­wie rzą­du RP). Jak­że bar­dzo przy­po­mi­na to Jero­zo­li­mę cza­sów Jezu­sa i fary­ze­uszy polu­ją­cych na wszel­kie moż­li­we spo­sob­no­ści oskar­że­nia i zdys­kre­dy­to­wa­nia Go. Gdy­by Jezus przy­szedł na świat w dzi­siej­szej Pol­sce, pew­nie został­by uzna­ny za TW [taj­ne­go współ­pra­cow­ni­ka] SB i zanim pozwo­lo­no by Mu ogło­sić się Mesja­szem, musiał­by się pod­dać lustracji”[21]. W tym samym arty­ku­le Wło­dzi­mierz Tasak komu­ni­ko­wał że wła­śnie „lustra­cyj­na” atmos­fe­ra była deter­mi­nan­tem emi­gra­cji mło­dych Pola­ków. Na koniec wyra­ził nadzie­ję, że Kościół Chrze­ści­jan Bap­ty­stów nie sta­nie się „Kościo­łem IV RP”[22].Z powyż­szą opi­nią wręcz kon­tra­stu­je ory­gi­nal­na ini­cja­ty­wa zor­ga­ni­zo­wa­na w innym śro­do­wi­sku bap­ty­stów. Oto Wyż­sze Bap­ty­stycz­ne Semi­na­rium Teo­lo­gicz­ne w War­sza­wie, było orga­ni­za­to­rem w dniu 9 paź­dzier­ni­ka 2007 roku sym­po­zjum nauko­we­go pt. Mię­dzy loja­li­zmem a samo­dziel­no­ścią. Mniej­szo­ścio­we wspól­no­ty reli­gij­ne wobec władz Pol­ski Ludo­wej. Sym­po­zjum to było pierw­szym tego rodza­ju otwar­tym spo­tka­niem zor­ga­ni­zo­wa­nym przez pro­te­stan­tów w Pol­sce. Dzie­kan Semi­na­rium, prof. Tade­usz Zie­liń­ski tak oto sfor­mu­ło­wał cel kon­fe­ren­cji: „W pol­skim życiu publicz­nym toczy się inten­syw­na deba­ta na temat dopusz­czal­nych – z etycz­ne­go punk­tu widze­nia – postaw w cza­sie PRL‑u. Istot­nym ele­men­tem tej dys­ku­sji jest kwe­stia zacho­wań duchow­nych wobec wła­dzy poli­tycz­nej, a zwłasz­cza wobec taj­nej poli­cji komu­ni­stycz­nej. (…) Cho­ciaż w cen­trum uwa­gi w oma­wia­nym obsza­rze znaj­du­ją się duchow­ni Kościo­ła kato­lic­kie­go, to nie spo­sób nie sta­wiać pytań o rolę duchow­nych i dzia­ła­czy świec­kich z innych Kościo­łów (wspól­not reli­gij­nych). Uczci­wość naka­zu­je zdać rachu­nek sumie­nia z histo­rii mniej­szo­ścio­wych związ­ków wyzna­nio­wych, któ­re znaj­du­jąc się w wie­le trud­niej­szej sytu­acji niż Kościół przy­tła­cza­ją­cej więk­szo­ści spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go, czę­sto samot­nie musia­ły sta­nąć wobec wyzwań stwa­rza­nych przez dyk­ta­tu­rę Pol­ski Ludo­wej. Zma­ga­nia te skut­ko­wa­ły zacho­wa­nia­mi, któ­re wyma­ga­ją sta­ran­nej i roz­trop­nej oce­ny spe­cja­li­stów obe­zna­nych z realia­mi powo­jen­ne­go bli­sko pół­wie­cza. (…)”[23].Problemu lustra­cji nie pod­ję­ła – mimo takich wła­śnie ocze­ki­wań czę­ści pasto­rów – Naczel­na Rada Kościo­ła Zielonoświątkowego[24]. Bez odpo­wie­dzi pozo­stał na przy­kład „Apel” gru­py pasto­rów i świec­kich człon­ków do władz Kościo­ła z 25 lute­go 2007 roku. Auto­rzy tego doku­men­tu suge­styw­nie stwier­dza­li, że „brak jakich­kol­wiek reak­cji ze stro­ny władz nasze­go Kościo­ła stwa­rza bar­dzo nie­jed­no­znacz­ną sytu­ację i musi­my przy­znać, ze jest dla nas nie­zro­zu­mia­ła. Wystrze­ga­nie się pod­ję­cia tema­tu lustra­cji, może być trak­to­wa­ne jako chęć unik­nię­cia odpo­wie­dzial­no­ści za trud­ny okres w dzie­jach naszej Ojczy­zny w latach 1944–1989”[25]. W innym frag­men­cie zawar­ty był postu­lat powo­ła­nia „odpo­wied­niej insty­tu­cji” i stwo­rze­nia „mecha­ni­zmów współ­dzia­ła­nia Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go z Insty­tu­tem Pamię­ci Naro­do­wej”. W oce­nie auto­rów doku­men­tu współ­pra­ca duchow­nych ze Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa, przy­no­szą­ca „okre­ślo­ne pro­fi­ty”, dzia­łal­ność „na szko­dę bra­ci” oraz czy­ny wysta­wia­ją­ce „na szwank dobre imię Kościo­ła”, rów­ne były „grze­cho­wi apo­sta­zji”. „Takie oso­by nale­ży pod­dać dys­cy­pli­nie kościel­nej, na rów­ni z tymi, któ­rzy dopu­ści­li się innych poważ­nych naru­szeń w sfe­rze ety­ki i moralności”[26]. W tym kon­tek­ście nie zabra­kło rów­nież reflek­sji teo­lo­gicz­nej i przy­po­mnie­nia adre­sa­to­wi, że „zarów­no zapar­cie się Pio­tra, jak i zdra­da Juda­sza, nie zosta­ły uta­jo­ne przez pierw­szy Kościół, ale nazwa­ne po imie­niu, opi­sa­ne w Ewan­ge­liach, i bez szko­dy dla świę­to­ści Kościo­ła, pozo­sta­wio­ne zosta­ły na zawsze jako cen­ne lek­cje dla następ­nych poko­leń chrześcijan”[27]. Pod­czas Syno­du, któ­ry obra­do­wał od 2 do 4 paź­dzier­ni­ka 2008 roku, nowo wybra­ny Biskup Kościo­ła pastor Marek Kamiń­ski, zło­żył publicz­ną dekla­ra­cję, że nigdy nie był taj­nym współ­pra­cow­ni­kiem Służ­by Bez­pie­czeń­stwa PRL[28]. Oświad­cze­nie to moż­na odczy­ty­wać jako ukłon w stro­nę sygna­ta­riu­szy „Ape­lu” igno­ro­wa­nych przez dotych­cza­so­wą Naczel­ną Radę Kościo­ła. Moż­li­we rów­nież, że dekla­ra­cja nowe­go bisku­pa była jedy­nie reak­cją na spra­wę bp. Janu­sza Jaguc­kie­go. Trud­no prze­są­dzać w tej sytu­acji o nasta­niu nowej linii władz Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go w spra­wie lustracji.Wszystkich obser­wa­to­rów pro­ble­mu zasko­czył chy­ba naj­bar­dziej Synod Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go. Nie tym, że odrzu­cił moż­li­wość lustra­cji duchow­nych, ale tym w jaki spo­sób tego doko­nał. W doku­men­cie o nazwie „Wstyd i cierpienie”[29] uchwa­lo­nym 15 kwiet­nia 2007 roku już na wstę­pie wyra­żo­no scep­ty­cyzm co do moż­li­wo­ści auten­tycz­ne­go pozna­nia histo­rii. Bez zaj­rze­nia do jakiej­kol­wiek tecz­ki w IPN prze­są­dzo­no, że znaj­du­ją­ce się w nich doku­men­ty są bez­war­to­ścio­we sko­ro pocho­dzą jedy­nie „z czę­ścio­wo zacho­wa­nych archi­wów daw­nych służb bezpieczeństwa”[30].Jeszcze bar­dziej zdu­mie­wa­ją­ce było jed­no­znacz­ne okre­śle­nie win­nych całej sytu­acji. Człon­ko­wie Syno­du uzna­li, że nie są nimi byli agen­ci i taj­ni współ­pra­cow­ni­cy UB i SB, lecz histo­ry­cy i dzien­ni­ka­rze. Otóż pod­kre­ślo­no, że na ogół kie­ru­je nimi „moral­ny fałsz” i „fary­ze­izm”. Naj­gor­szą kate­go­rię w tej gru­pie sta­no­wić mają naj­młod­si bada­cze prze­szło­ści. Oni bowiem „z racji młod­sze­go wie­ku nie pono­si­li za nic odpo­wie­dzial­no­ści, a dziś chcie­li­by kosz­tem innych ucho­dzić za niewinnych”[31]. Jeśli poważ­nie potrak­to­wać uwa­gę Syno­du, mło­dzi histo­ry­cy powin­ni natych­miast prze­rwać jakie­kol­wiek stu­dia nad PRL, ponie­waż w odnie­sie­niu do innych, poza kościel­nych dzie­dzin życia, wystę­po­wać mogą ana­lo­gicz­ne zja­wi­ska. Posta­wa bada­czy zosta­ła oce­nio­na w kon­klu­zji przez Synod za „nie mniej szko­dli­wą i nagan­ną, niż dzia­łal­ność daw­nych dono­si­cie­li”. Stu­dia podej­mo­wa­ne w archi­wach IPN słu­żyć mają wyłącz­nie poszu­ki­wa­niu „kozła ofiar­ne­go”. Od histo­ry­ków i bada­czy Synod Kościo­ła nie wyma­ga rze­tel­no­ści, obiek­ty­wi­zmu, czy po pro­stu pro­fe­sjo­na­li­zmu. Żad­na z tych cech nie zosta­ła w ogó­le wymie­nio­na. Wyma­ga­nia Syno­du wobec histo­ry­ków zosta­ły nato­miast spro­wa­dzo­ne do potrze­by wyka­zy­wa­nia przez nich „cier­pli­wo­ści”, „wie­dzy” i &#822
2;miłosierdzia”[sic!]. Pod­kre­ślo­no, że „w dotych­cza­so­wym prze­bie­gu lustra­cji” w życiu publicz­nym nie ma „żad­nej z tych cech”. „Lustra­cja, jaką obser­wu­je­my” — czy­ta­my dalej w doku­men­cie Syno­du — „w bar­dzo nie­licz­nych wypad­kach sta­ła się sku­tecz­nym spo­so­bem na usta­le­nie rze­czy­wi­stej odpo­wie­dzial­no­ści ludzi, któ­rzy przez swo­ją współ­pra­cę z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa ścią­gnę­li na innych nie­szczę­ście. Znacz­nie czę­ściej mamy do czy­nie­nia z akcją pole­ga­ją­cą na wyszu­ki­wa­niu w archi­wach mate­ria­łów przy­dat­nych do napięt­no­wa­nia poszcze­gól­nych osób i skłó­ce­nia śro­do­wisk, w któ­rych one funk­cjo­nu­ją. Uwa­ża­my, że taka dzia­łal­ność opie­ra się na moral­nym fał­szu i jest głę­bo­ko szko­dli­wa dla całej spo­łecz­no­ści naro­do­wej. Część dzien­ni­ka­rzy róż­nych mediów, nada­jąc fał­szy­wy sens sło­wom o praw­dzie, któ­ra nas wyzwo­li (Jn 8:32) i wyry­wa­jąc je z kon­tek­stu Ewan­ge­lii wska­zu­ją­ce­go, że cho­dzi o Bożą Praw­dę uoso­bio­ną w Jezu­sie Chry­stu­sie, sys­te­ma­tycz­nie ujaw­nia i publi­ku­je mate­ria­ły doty­czą­ce zna­nych osób. (…). Wedle naszej oce­ny dotych­cza­so­wy wynik tych wysił­ków to naj­czę­ściej fał­szy­we lub bar­dzo nie­ja­sne oskar­że­nia o agen­tu­ral­ną współ­pra­cę, a tak­że podzia­ły mię­dzy ludź­mi, wstyd i cierpienie”[32].A pro­pos cyta­tów biblij­nych, przy­wo­ła­no jesz­cze jeden frag­ment: „Jed­ni dru­gich brze­mio­na noście” (Gal. 6:2). Komen­tarz do tego wer­se­tu był nastę­pu­ją­cy: „I tym wska­za­niem powin­ni­śmy się kie­ro­wać, gdy chce­my roz­strzy­gnąć, jak mamy odno­sić się jed­ni do dru­gich, będąc obar­cze­ni bala­stem histo­rycz­nych doświadczeń”[33]. Jeden z komen­ta­to­rów por­ta­lu Ekumenizm.pl, odno­sząc się pozy­tyw­nie do tego ape­lu, pytał jed­nak o jakich kon­kret­nie brze­mio­nach jest mowa? „Musi­my naj­pierw dowie­dzieć się o jakie brze­mio­na cho­dzi i kto je nosi, i za co. Żeby wyba­czać, powin­no naj­pierw się wie­dzieć komu i za co”.Ks. Lech Tran­da, któ­ry opu­bli­ko­wał treść doku­men­tu na kil­ku por­ta­lach inter­ne­to­wych, zamie­ścił rów­nież infor­ma­cję, że „w trak­cie obrad zgro­ma­dze­ni upo­waż­ni­li Kon­sy­storz Kościo­ła do roz­mów z naukow­ca­mi z wydzia­łu histo­rii jed­ne­go z pań­stwo­wych uni­wer­sy­te­tów na temat opra­co­wa­nia mono­gra­fii o dzie­jach Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w Pol­sce w latach 1944–1989”[34]. Nie spo­sób oprzeć się wra­że­niu, że przy­wód­cy Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go posta­no­wi­li kon­ty­nu­ować poli­ty­kę kon­ce­sjo­no­wa­nia wie­dzy o swo­jej prze­szło­ści, bo tak nale­ży oce­nić wcze­śniej­sze prak­ty­ki w tym zakre­sie. Komen­tu­jąc sta­no­wi­sko Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go trze­ba zauwa­żyć kon­se­kwen­cję poglą­dów. Nie­mal dokład­nie dwa lata wcze­śniej, w podob­nym duchu, na łamach „Jed­no­ty” Doro­ta Nie­wie­cze­rzał stwier­dza­ła bowiem: „Nie ma spo­so­bu na zapo­bie­że­nie wiel­kim poli­tycz­nym igrzy­skom, któ­rych jeste­śmy świad­ka­mi. Lustra­cja to instru­ment, któ­ry poru­sza emo­cje i roz­grze­wa tłum. W zręcz­nych rękach sta­no­wić może sil­ną i groź­ną broń. Poza tym ide­olo­gicz­ne pohu­ki­wa­nie prze­sła­nia oczy­wi­sty fakt, że par­tie poli­tycz­ne nie wie­dzą, co zro­bić z bez­ro­bo­ciem, podat­ka­mi, służ­bą zdro­wia itd.”[35].Zbliżoną opi­nię w tym samym cza­sie wyra­ził Olgierd Danie­le­wicz z Kościo­ła Adwen­ty­stów Dnia Siód­me­go: „nie prze­ko­nu­ją argu­men­ty, że spra­wie­dli­wo­ści wresz­cie musi stać się zadość, sko­ro i tak – jeśli nawet dowie­my się w koń­cu, kto z listy W[ildsteina] był, a kto nie był agen­tem – dotknie ona tyl­ko płot­ki, bo tecz­ki praw­dzi­wych reki­nów dono­si­ciel­stwa już daw­no zosta­ły znisz­czo­ne. Po co nam spra­wie­dli­wość, jeśli ma być wybiór­cza? Po co nam set­ki tysię­cy otwar­tych teczek, pod ster­tą któ­rych nadal ukry­ta będzie praw­da o naj­gor­szych agen­tach? […] Łatwo dziś fero­wać wyro­ki. Tym łatwiej, im jest się młod­szym lub kie­dy oce­na nie doty­czy naj­bliż­szych. Trze­ba mieć jed­nak świa­do­mość, że aku­rat w spra­wach „tecz­ko­wych” mate­riał dowo­do­wy nigdy nie będzie do koń­ca wia­ry­god­ny, gdyż źró­dło, z któ­re­go pocho­dzi, zna­ne było z posłu­gi­wa­nia się krę­tac­twem, oszu­stwem i kłam­stwem. W takiej sytu­acji o pomył­kę w oce­nach nie­trud­no. […] Nie negu­jąc więc potrze­by docho­dze­nia spra­wie­dli­wo­ści i praw­dy w try­bie prze­wi­dzia­nym pra­wem – bez przed­wy­bor­czej pre­sji, medial­ne­go szu­mu i sen­sa­cji […] wyda­je się, że chrze­ści­jań­skim lustra­to­rom bli­żej do sta­ro­te­sta­men­to­we­go oko za oko niż Chry­stu­so­we­go miłuj­cie nie­przy­ja­ciół waszych.”[36]. Sta­no­wi­sko to doty­czy­ło jed­nak­że pro­ble­mu lustra­cji w ogó­le i wprost nie odno­si­ło się do lustra­cji duchow­nych. Nie był to też – w prze­ci­wień­stwie do sta­no­wi­ska Syno­du Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ny – żaden ofi­cjal­ny komu­ni­kat Kościo­ła. O lustra­cji duchow­nych – stric­te – wypo­wie­dzia­ła się redak­cja adwen­ty­stycz­nych „Zna­ków Cza­su” w kon­tek­ście spra­wy domi­ni­ka­ni­na o. Kon­ra­da Hejmo[37]. Tym razem zesta­wio­no argu­men­ty i kontr­ar­gu­men­ty. Pozor­nie to czy­tel­nik miał wycią­gnąć na ich pod­sta­wie wła­sne wnio­ski. Poziom argu­men­ta­cji tak „za”, jak i „prze­ciw” miał jed­nak wyraź­nie pro­wo­ka­cyj­ny cha­rak­ter, a po prze­czy­ta­niu cało­ści tek­stu odnieść moż­na wra­że­nie, że korzy­ści pro­ce­su lustra­cyj­ne­go są nie­wiel­kie w sto­sun­ku do krzyw­dy, jaką mógł­by on przy­nieść. Jeden z argu­men­tów anty­lu­stra­cyj­nych miał chy­ba nawet speł­nić zada­nie ośmie­sze­nia całej dys­ku­sji. Gło­sił on mia­no­wi­cie, że „jeśli spo­łe­czeń­stwo ma znać całą praw­dę, to ujaw­nij­my jesz­cze dane cho­rych na AIDS i gruź­li­ce, bo zbyt bli­skie kon­tak­ty z nimi ludzi nie­świa­do­mych ich cho­ro­by są bar­dziej nie­bez­piecz­ne niż obec­ny kon­takt z daw­nym agentem”[38].Wyraźnie kry­tycz­nym pro­te­stanc­kim gło­sem w spra­wie prze­szło­ści i lustra­cji jest sta­no­wi­sko wyra­żo­ne przez pre­zbi­te­ra naczel­ne­go Kościo­ła Boże­go w Chry­stu­sie pasto­ra Andrze­ja Nędzu­sia­ka. Na łamach pisma „Idź Pod Prąd” wyra­ził on nastę­pu­ją­cą opi­nię: „Jestem prze­ciw­ny temu pomy­sło­wi lustra­cji, nie widzę żad­ne­go sen­su, aby ludzie wie­rzą­cy przy­łą­cza­li się do tego, co aktu­al­nie dzie­je się w sfe­rze poli­tycz­nej nasze­go kra­ju, cze­go nie uwa­żam za zdro­we. W moim rozu­mie­niu Kościół funk­cjo­nu­je w opar­ciu o zasa­dę miło­sier­dzia i prze­ba­cze­nia, któ­re prze­wa­ża­ją nad osą­dza­niem kogo­kol­wiek. Bar­dzo nie­zdro­wą rze­czą było­by wpro­wa­dza­nie atmos­fe­ry podej­rzeń, ogra­ni­czo­ne­go zaufa­nia itp. (…) Pozo­staw­my spra­wę oso­bom, któ­re bez­po­śred­nio zosta­ły pokrzyw­dzo­ne (…)”[39]. Kościół Boży w Chry­stu­sie nie jest zain­te­re­so­wa­ny powo­ły­wa­niem komi­sji, nie zamie­rza też zabie­gać o mono­gra­fię doty­czą­cą jego histo­rii. Bli­skie temu było rów­nież sta­no­wi­sko Wspól­no­ty Kościo­łów Chry­stu­so­wych, a pastor Bro­ni­sław Hury odno­sząc się do arty­ku­łu Ter­li­kow­skie­go, stwier­dzał wprost, że jest on „ten­den­cyj­ny” i „nie­przy­chyl­ny”, a „śro­do­wi­ska ewan­ge­li­kal­ne nie są jakoś szcze­gól­nie zain­te­re­so­wa­ne lustracją”[40]. Głos ten trud­no uznać za repre­zen­ta­tyw­ny zwa­żyw­szy na to, iż publicz­ne popar­cie dla lustra­cji wyra­zi­ło kil­ku człon­ków tej wspólnoty[41].Jak widać nie ma jed­ne­go sta­no­wi­ska pro­te­stan­tów wobec draż­li­wej kwe­stii z nie­daw­nej prze­szło­ści. Trze­ba pod­kre­ślić, że kie­row­nic­twa czę­ści Kościo­łów pro­te­stanc­kich pod­ję­ły, po latach nie­do­strze­ga­nia pro­ble­mu, pró­bę zmie­rze­nia się – w ten czy inny spo­sób – z prze­szło­ścią.. Zna­mien­ne jest jed­nak to, że żad­na z tych dróg nie usa­tys­fak­cjo­no­wa­ła ogó­łu wyznaw­ców Kościo­łów pro­te­stanc­kich. Nie­za­leż­nie bowiem od tego, czy kie­row­nic­two dane­go Kościo­ła powo­ła­ło komi­sję bada­ją­cą prze­szłość, czy ocią­ga się z decy­zją w tej spra­wie, czy też wyra­ża de fac­to pogar­dę dla przej­rzy­ste­go wyja­śnie­nia prze­szło­ści, zmu­sza­ne jest dzi­siaj do udzie­le­nia jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi o swo­ją rolę w PRL. Oto bowiem 1 czerw­ca 2007 roku zaini­cjo­wa­na zosta­ła przez nie­wielk
ą wspól­no­tę pro­te­stanc­ką Kościół Nowe­go Przy­mie­rza z Lubli­na inter­ne­to­wa akcja „Lustracja.info”[42]. Gru­pa ini­cja­cyj­na w skła­dzie: Robert Kaba­ta, Jerzy Łach, Prze­my­sław Gola i Paweł Cho­jec­ki, ogło­si­ła na powo­ła­nej do tego celu stro­nie inter­ne­to­wej apel o lustra­cję do przy­wód­ców Kościo­łów pro­te­stanc­kich w Pol­sce. W uza­sad­nie­niu akcji napi­sa­no, że: „Nie cho­dzi nam o polo­wa­nie na cza­row­ni­ce czy potę­pia­nie kogo­kol­wiek. Pra­gnie­my, aby ludzie uwi­kła­ni w jaką­kol­wiek for­mę współ­pra­cy ze służ­ba­mi spe­cjal­ny­mi ujaw­ni­li, jak było napraw­dę oraz oczy­ści­li się. Fakt uwi­kła­nia się we współ­pra­cę niko­mu chwa­ły nie przy­no­si (…), lecz wszel­kie pró­by tuszo­wa­nia i ukry­wa­nia praw­dy tyl­ko pogar­sza­ją sytu­ację. Wie­rzy­my, że nasze przed­się­wzię­cie pomo­że oczy­ścić Kościo­ły i że będą one dobrym świa­dec­twem dla ludzi spo­za nich. Mamy świa­do­mość, że nasza akcja spo­tka się z opo­rem wśród wie­lu duchow­nych i wier­nych, ale zgod­nie z ewan­ge­licz­nym prze­sła­niem wie­rzy­my, że praw­da wyzwala”[43].Wstępem do akcji były listy elek­tro­nicz­ne kie­ro­wa­ne w dniach 4–7 lip­ca 2007 roku do Kościo­łów, orga­ni­za­cji i kon­kret­nych osób. Poin­for­mo­wa­no o jej celach redak­cje 18 perio­dy­ków ogól­no­pol­skich. Sam apel zawie­rał nastę­pu­ją­cą treść: „Jezus wyma­ga od nas, byśmy byli nie­na­gan­ni i cie­szy­li się dobrym imie­niem u tych, któ­rzy do nas nie nale­żą. Pol­ska dotknię­ta jest dziś ogrom­nym upad­kiem wszel­kich auto­ry­te­tów szcze­gól­nie za spra­wą obłu­dy, kłam­stwa i kola­bo­ra­cji z siła­mi zła jej dotych­cza­so­wych prze­wod­ni­ków. Kościo­ły Jezu­sa i ich przy­wód­cy powin­ni w tym świe­cie jaśnieć jak latar­nie mor­skie wska­zu­ją­ce zagu­bio­nym wła­ści­wą dro­gę do Praw­dy. Opu­bli­ko­wa­nie naszych oświad­czeń lustra­cyj­nych może nie jest wiel­kim kro­kiem w dro­dze do uzy­ski­wa­nia wia­ry­god­no­ści wśród Roda­ków, ale koniecz­nym. (…)”[44].Do koń­ca 2008 roku publicz­ne, imien­ne popar­cie dla akcji wyra­zi­ło trzy­dzie­ści osiem osób wywo­dzą­cych się z prze­szło dzie­się­ciu Kościo­łów pro­te­stanc­kich. Trzech pasto­rów opu­bli­ko­wa­ło też swo­je oświad­cze­nia. Gdy­by oce­niać całą akcję tyl­ko po takich jej owo­cach, moż­na by stwier­dzić, że odpo­wiedź na nią jest dość sym­bo­licz­na. O wie­le waż­niej­sze od tego co zosta­ło opu­bli­ko­wa­ne w inter­ne­cie było jed­nak wywo­ła­nie „akcji pod­pi­so­wej” w poszcze­gól­nych Kościo­łach. Nie­któ­re z tych przed­się­wzięć były wprost inspi­ro­wa­ne akcją lubel­ską. Inne, jak twier­dzą ich akty­wi­ści, są bez­po­śred­nią odpo­wie­dzią na arty­kuł Ter­li­kow­skie­go. Moż­na też zało­żyć, że na lide­rów akcji w Kościo­łach pro­te­stanc­kich zachę­ca­ją­co oddzia­ły­wa­ły infor­ma­cje medial­ne o wyni­kach son­da­żu prze­pro­wa­dzo­ne­go wśród wie­rzą­cych i prak­ty­ku­ją­cych kato­li­ków. Son­daż ten prze­pro­wa­dził Insty­tut Sta­ty­sty­ki Kościo­ła Kato­lic­kie­go na zle­ce­nie tygo­dni­ka „Nie­dzie­la”. Za koniecz­no­ścią prze­pro­wa­dze­nia lustra­cji księ­ży opo­wie­dzia­ło się 67% rzym­skich kato­li­ków, a jedy­nie 2% bada­nych uzna­ło, że pro­ces ten może mieć nega­tyw­ne kon­se­kwen­cje. Aż 84% bada­nych zade­kla­ro­wa­ło jed­no­cze­śnie, że nie stra­ci­ło­by zaufa­nia do księ­dza jeśli ten był w prze­szło­ści taj­nym współpracownikiem[45].Naturalnie nie moż­na teraz prze­są­dzać o wyni­kach akcji wśród pro­te­stan­tów, gdy jest ona jesz­cze in sta­tu nascen­di. Nie ule­ga nato­miast wąt­pli­wo­ści, że jest to nie­spo­ty­ka­na w żad­nym innym śro­do­wi­sku kościel­nym, oddol­na pró­ba roz­li­cze­nia prze­szło­ści dla rato­wa­nia przy­szło­ści. W szcze­gól­no­ści doty­czy to tzw. Kościo­łów wol­nych, któ­rych pro­gres opar­ty jest nie tyle na przy­ro­ście natu­ral­nym, co na kon­wer­sji. Jeśli akty­wi­ści akcji „Lustracja.info” mówią o „koniecz­no­ści” ujaw­nie­nia praw­dy o wła­snej histo­rii, to mają z pew­no­ścią na uwa­dze i tę prak­tycz­ną kwe­stię. Kto bowiem przy­łą­czy się do śro­do­wi­ska odwo­łu­ją­ce­go się do war­to­ści praw­dy, a ska­żo­ne­go opi­nią o powszech­nej kola­bo­ra­cji z minio­nym sys­te­mem?

Pozo­sta­je też kwe­stia auto­ry­te­tu Kościo­ła, któ­ra doty­czy bez wyjąt­ku wszyst­kich wspól­not. „Powszech­na amne­stia bez pyta­nia o winę i o praw­dę była­by roz­dzie­la­niem „taniej łaski” – pisał przy­wo­ły­wa­ny już ks. bp Ryszard Bor­ski – Dro­gą „taniej łaski” Kościół nie powi­nien iść nigdy. Wstą­pił­by na dro­gę „taniej łaski”, gdy­by nie zain­te­re­so­wał się fak­tem publi­ka­cji nazwisk księ­ży i pro­fe­so­rów opa­trzo­nych nume­rem ewi­den­cyj­nym. Jeże­li po roz­sze­rze­niu lustra­cji lub posze­rze­niu krę­gu osób pozna­ją­cych swą inną histo­rię zapi­sa­ną w tecz­kach, pro­blem współ­pra­cy księ­ży nasze­go Kościo­ła miał­by prze­kro­czyć ramy spo­ra­dycz­no­ści i incy­den­tal­no­ści, a w szcze­gól­no­ści, jeśli poszko­do­wa­ny­mi oka­żą się ludzie spo­za ducho­wień­stwa, Kościół powi­nien być goto­wy do zło­że­nia publicz­ne­go wyzna­nia winy i do prze­pro­sze­nia za tych księ­ży, któ­rzy w prze­szło­ści pró­bo­wa­li słu­żyć jed­no­cze­śnie dwom róż­nym królestwom”[46].

[1]Andrzej Albert [Woj­ciech Rosz­kow­ski], Naj­now­sza histo­ria Pol­ski 1918–1980, Lon­dyn 1991, s. 779. [2]Zob. R. Micha­lak, Kościo­ły pro­te­stanc­kie i wła­dze par­tyj­no-pań­stwo­we w Pol­sce (1945–1956), War­sza­wa 2002; tam też doku­men­ta­cja źró­dło­wa w odnie­sie­niu do wymie­nio­nych przykładów.[3]Zob. K. Bia­łec­ki, Kościół Naro­do­wy w Pol­sce w latach 1944–1965, Poznań 2003.[4]Por. Z. Łyko, Kościół Adwen­ty­stów Dnia Siód­me­go. Histo­ria – nauka – ustrój – posłan­nic­two, War­sza­wa 2000, s. 93.[5]R. Micha­lak, op. cit., s. 214.[6]Zob. T. Ter­li­kow­ski, Wyznaw­cy agen­tu­ry, „New­swe­ek” 2006, nr 12.[7]Charakterystyczny w dys­ku­sjach śro­do­wisk pro­te­stanc­kich jest brak odnie­sień do ksią­żek źró­dło­wych poru­sza­ją­cych kwe­stię taj­nych współ­pra­cow­ni­ków UB/SB wśród duchow­nych. Wyda­ne przez IPN doku­men­ty przy­nio­sły tym­cza­sem infor­ma­cje o kon­kret­nych TW (zob. Meto­dy pra­cy ope­ra­cyj­nej apa­ra­tu bez­pie­czeń­stwa wobec Kościo­łów i związ­ków wyzna­nio­wych 1945–1989, pod red. A. Dziu­ro­ka, War­sza­wa 2004), jak i o całych akcjach pod kryp­to­ni­ma­mi: „August” (w odnie­sie­niu do Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go), „Pro­te­stant” (w odnie­sie­niu do Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go), „Zjed­no­cze­nie” (w odnie­sie­niu do Zjed­no­czo­ne­go Kościo­ła Ewan­ge­licz­ne­go), „Doba” (w odnie­sie­niu do Kościo­ła Adwen­ty­stów Dnia Siód­me­go), „Dogmat” (w odnie­sie­niu do Pol­skie­go Kościo­ła Chrze­ści­jan Bap­ty­stów), „Meto­dy” (w odnie­sie­niu do Kościo­ła Meto­dy­stycz­ne­go), „Zbo­ry” (w odnie­sie­niu do Kościo­ła Chry­stu­so­we­go), „Rada” (w odnie­sie­niu do Pol­skiej Rady Eku­me­nicz­nej), czy „Bur­sa” (w odnie­sie­niu do Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej), zob. Plan pra­cy Depar­ta­men­tu IV MSW na lata 1972–1979, wybór i oprac. M. Bie­łasz­ko, A. Pie­kar­ska, P. Toma­sik, C. Wila­now­ski, War­sza­wa 2007.[8]T. Ter­li­kow­ski, op. cit.[9]Ibidem.[10] A. Ciuć­ka, Czas na Kościo­ły mniej­szo­ścio­we, www.ekumenizm.pl 19.01.2007.[11]Mniejsze Kościo­ły nie chcą lustra­cji, „Dzien­nik” 8.05.2007.[12]Zob. R. Bor­ski, Bez taniej łaski, „Rzecz­po­spo­li­ta” 27.09.2008 – wer­sja elek­tro­nicz­na: http://www.rp.pl/artykul/196485.html.[13]Por. http://www.luteranie.pl/pl/index.php?D=1656; Zob. aktu­al­ny Sta­tut Komi­sji Histo­rycz­nej: http://www.luteranie.pl/pl/materialy/Statut%20KH.pdf; Regu­la­min Dzia­ła­nia Komi­sji Histo­rycz­nej: http://www.luteranie.pl/pl/materialy/Regulamin%20KH.pdf[14]Zob. C. Gmyz, Pastor i bez­pie­ka; A. Rybiń­ska, Dzie­je jed­ne­go dono­su; Niko­go nie skrzyw­dzi­łem. Z Bp. Janu­szem Jaguc­kim roz­ma­wia Ceza­ry Gmyz, „Rzecz­po
spo­li­ta” 27–28.09. 2008, A‑16–18.[15]Por. http://www.rp.pl/artykul/20,197367_Czesc_synodu_chce_odwolania_bp__Jaguckiego.html.[16]Por. C. Gmyz, Biskup zaprze­cza i mil­czy, http://www.rp.pl/artykul/206963.html.[17]Zob. http://www.luteranie.pl/pl/index.php?D=2405; http://www.luteranie.pl/pl/index.php?D=2409; http://www.luteranie.pl/pl/index.php?D=2410.[18]http://www.metodysci.pl/Wydarzenia.html.[19]Programy kan­dy­da­tów na Prze­wod­ni­czą­ce­go Rady Kościo­ła. Krzysz­tof Osiec­ki, http://dlajezusa.pl/dj/content/view/863/2/1/3/.[20]Ibidem.[21]W. Tasak, Od Waf­fen SS do „IV RP”, „Sło­wo Praw­dy” 12.09.2006, wer­sja elek­tro­nicz­na: http://dlajezusa.pl/dj/content/view/727/99/.[22]Ibidem.[23]http://www.wbst.edu.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=144[24]Por. T. Ter­li­kow­ski, op. cit.[25]„Apel do Naczel­nej Rady Kościo­ła”, 25.02.2007, kopia w posia­da­niu autora.[26]Ibidem.[27]Ibidem.[28]Por. A. Ciuć­ka, Nowy Biskup Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go, www.ekumenizm.pl, 6.10.2008.[29]Zob. Peł­ny tekst w: „Jed­no­ta” 2007, nr 5–6; http://www.jednota.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=555&Itemid=45[30]Ibidem.[31]Ibidem.[32]Ibidem.[33]Ibidem.[34]http://ekai.pl/biblioteka/?MID=12593[35]D. Nie­wie­cze­rzał, Siła zaufa­nia, „Jed­no­ta” 30.03.2005, http://www.jednota.pl/content/view/310/41/.[36]Zob. O. Danie­le­wicz, Taj­ne łama­ne przez jaw­ne, „Zna­ki Cza­su”, marzec 2005, http://www.adwent.pl/pub/adobe/zc_2005_03.pdf.[37]Zob. Duchow­ni do lustra­cji, „Zna­ki Cza­su”, czer­wiec 2005, http://www.adwent.pl/pub/adobe/zc_2005_06.pdf.[38]Ibidem.[39]„Idź Pod Prąd”, nr 36, 2007; http://www.podprad.knp.lublin.pl/archiwum[40]B. Hury, Agen­tu­ra w Koście­le, „Sło­wo i Życie”, 2006, nr 2, http://slowoizycie.pl/06–2/06–2_num.html.[41]Zob. http://lustracja.info/poparcie-dla-akcji/[42]Zob. www.lustracja.info.[43]Ibidem.[44]Treść oświad­cze­nia: „(ja) ‚uro­dzo­ny (………) świa­dom odpo­wie­dzial­no­ści moral­nej oświad­czam, że nie pra­co­wa­łem, nie peł­ni­łem służ­by ani nie byłem świa­do­mym i taj­nym współ­pra­cow­ni­kiem orga­nów bez­pie­czeń­stwa pań­stwa w latach 1944–1990”.[45]Por. ks. P. Roz­piąt­kow­ski, Za lustra­cją i wyba­cze­niem, „Nie­dzie­la – Tygo­dnik Kato­lic­ki” 2007, nr 45.[46]R. Bor­ski, op. cit.

Spis tre­ści:

Wstęp

Bar­tło­miej Kopa­czyń­ski, Pro­te­stan­ci w Gren­zmark Posen-West­preus­sen 1919–1938. Uję­cie prze­strzen­ne i ilo­ścio­we

Krzysz­tof Brzech­czyn, Kościół Bap­ty­stycz­ny w Pol­sce w latach 1858–2008. Stan badań i postu­la­ty badaw­cze

Ste­fan Dudra, Syl­we­ster Woź­niak, Kosciół grec­ko­ka­to­lic­ki na Zie­mi Lubu­skiej

Ste­fan Dudra, Kształ­to­wa­nie się pra­wo­sław­ne­go życia reli­gij­ne­go na tere­nie die­ce­zji prze­my­sko-nowo­są­dec­kiej (po 1945 r.)

Rena­ta Czyż, Zróż­ni­co­wa­nie wyzna­nio­we Ślą­ska Cie­szyń­skie­go

Jaro­sław Kłacz­kow, Posie­dze­nie Wydzia­łu Wyko­naw­cze­go Świa­to­wej Fede­ra­cji Lute­rań­skiej w War­sza­wie w dniach 27 VI – 1 VII 1961 r.

Olgierd Kiec, Kościo­ły pro­te­stanc­kie w Pol­sce w latach 1980–2008

Ryszard Micha­lak, Śro­do­wi­ska pro­te­stanc­kie wobec kwe­stii współ­pra­cy duchow­nych ze Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa PRL

Joan­na Szcze­pan­kie­wicz-Bat­tek, Kobie­ty w tra­dy­cyj­nych Kościo­łach pro­te­stanc­kich w Pol­sce.

red. Ste­fan Dudra, Olgierd Kiec Licz­ba stron: 218 Rok wyda­nia: 2009 Wydaw­nic­two: SEMPER ISBN: 978–83-7507–069‑9

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.