Benedykt XVI — zarys myśli teologicznej i nadzieja na zmiany
- 1 maja, 2005
- przeczytasz w 8 minut
Gdy w październiku 1978 roku kardynałowie wybrali metropolitę krakowskiego Karola Wojtyłę na papieża, wielu biskupów oraz miliony wiernych nie wiedziało kim jest nowy papież, czego się można po nim spodziewać, jaką drogą pójdzie Kościół po papieżach Soboru i przedwcześnie zakończonym pontyfikacie Jana Pawła I. Inaczej wyglądała sytuacja w tym roku, gdy po słowach “Habemus papam“padły personalia nowego biskupa Rzymu, kardynała Josepha Ratzingera. Dla teologów nie było tajemnicą, co myśli Ratzinger i jaka jest jego wizja Kościoła w świecie. Począwszy od Soboru Watykańskiego II Ratzinger był niekwestionowaną gwiazdą teologii. Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, autor wielu publikacji naukowych oraz inspirator kilku encyklik papieskich zdobył sobie powszechne uzanie, także oponentów.
Słynne kazanie podczasmszy wotywnej, inaugurującej konklawe, było kompendium teologicznej refleksji Ratzingera orazmanifestem programowym nowego pontyfikatu, nawet jeśli główny zainteresowany zapewniał, że nie spodziewał się, ani tym bardziej nie oczekiwał wyboru na tron papieski. Kazanie w Bazylice św. Piotra piętnowało “dyktaturę relatywizmu” Przyszły papież Benedykt XVI odrzucił pojawiające się wciąż oskarżenia o religijny fundamentalizm, które w dużej mierze kierowane były właśnie wobec niego. Gdy świat zobaczył nowego papieża rozpoczęły się debaty, sprowadzające się do istotnego pytania: czy ten papież będzie kontynuatorem dotychczasowej linii, jak tego chcieli kardynałowie elektorzy, czy wypłynie na głębię i szerzej otworzy drzwi Kościoła, zachowując jednocześnie jego dziedzictwo?
Teologiczny profil
Już pobieżna lektura dzieł i wywiadów Ratzingera pokazuje cechy charakterystyczne refleksji teologicznej nowego papieża. Jezus Chrystus i poddana Mu wspólnota Kościoła stanowią w teologii Benedykta XVI najistotniejsze zagadnienia, które manifestują się w problemie historii zbawienia oraz misterium Eucharystii.
Joseph Ratzinger podejmuje wyzwanie liberalnej egzegezy chrześcijańskiej i bez negowania dobrodziejstw historyczno-krytycznego odczytywania świadectwa Starego i Nowego Testamentu podkreśla ich służebną, a nie normatywną rolę dla zwiastowania Ewangelii. W ekumenicznej publikacji na temat hermeneutyki chrześcijańskiej Ratzinger napisał, że “Pismo pochodzi od swego nieustannego, historycznego nośnika, od jednego Ludu Bożego. Czytać Pismo jako jedność oznacza zatem odczytywanie go z perspektywy Kościoła jako jego miejsca egzystencjalnego oraz postrzegania wiary Kościoła jako właściwego klucza hermeneutycznego. Oznacza to z jednej strony, że Tradycja nie zagradza drogi do Pisma, lecz ją otwiera, a z drugiej strony oznacza to, że Kościołowi poprzez jego urzędowe organy przysługuje decydujące słowo w interpretacji Pisma.” [1]
Niemiecki teolog sprzeciwia się relatywizowaniu przesłania zawartego na kartach Pisma Świętego, polegającemu na bezkrytycznej afirmacji nowych osiągnięć egzegezy. Dla Ratzingera jest to szczególnie istotne w czasach, w których dogmaty Kościoła rozumiane jako niezmienne i przez Boga objawione prawdy, poddawane są radykalnej reinterpretacji, która nie pozostawia praktycznie śladu po dawnym misterium wiary. Według Ratzingera troską teologii nie jest wymyślanie wprawiających w osłupienie nowinek, ale dbanie o to, aby przekazany Kościołowi “depozyt wiary” odnalazł swoje miejsce w aktualnym głoszeniu Ewangelii.
Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary Ratzinger ostro reagował na jakiekolwiek ustępstwa w rozumieniu prawd wiary. Szczególnie sprawa dziewiczego poczęcia Jezusa Chrystusa oraz wiecznego dziewictwa Marii Panny wzbudza wiele kontrowersji pośród teologów chrześcijańskich, a także w refleksji zwykłych wiernych. Ratzinger obstaje przy tradycyjnym rozumieniu dogmatu, przywołując organiczne połączenie inkarnacji Syna Bożego, wbrew współczesnym i minionym spekulacjom gnostycznym, wraz z centralną tajemnicą Bożej ekonomii zbawienia – Paschą.
Ratzinger przekonuje, że zarówno w przypadku narodzin Zbawiciela z Marii Dziewicy, oraz cielesnego wzbudzenia Ukrzyżowanego z martwych nie chodzi o teologiczną interpretację symbolu, ale o pewność wiary, która teologicznemu myśleniu i zrozumieniu stawia wysoką poprzeczkę. Myślenie to nie odbywa się w samotni człowieka, lecz poprzedzone jest natchnieniem samego Boga, który wyprzedza ludzkie myślenie i darowuje pewność wiary (Glaubensgewissheit). [2]
Jeśli współczesny człowiek pyta, na ile można dziś wierzyć w coś, co sprzeciwia się dominującemu obrazowi świata, to wówczas należy zdaniem Ratzingera zapytać, czym jest ten nowy obraz świata, kto go definiuje i jak dalece sięgają sformułowane w nim pryncypia? Bóg jest żywy, a to oznacza, że działa i angażuje się w historię (materię) człowieka – tę prawdę relacjonuje i przepowiada nam Pismo, a zwiastuje Kościół. Wszystko, co neguje realne zaangażowanie się Boga w świat, sprzeciwia się biblijnej prawdzie o Bogu, który jest pośród nas, a w najbardziej wymowny i dramatyczny sposób objawił się w misterium życia Jezusa Chrystusa: “Dlatego też nie jest to czymś dziwnym, a wręcz przeciwnie czymś konsekwentnym, dla wiary Kościoła, że Bóg w swoim kluczowym działaniu poprzez inkarnację, śmierć i zmartwychwstanie Pana, pokazuje swoją siłę, która dotyczy materii, która powoduje poczęcie Jezusa w łonie Marii i że na nowo działa na ciele nieżywego ciała Jezusa, chroni je przed rozkładem i przenosi je w nowym sposób bycia Zmartwychwstałego.” [3]
Podkreślając realizm Bożego objawienia Ratzinger domaga się uznania prymatu wiary. Nie chodzi bowiem o przyjęcie jakiegoś tam cudu kosztem “czystej wiary”, ale w grę wchodzi centrum Bożej obecności w świecie, przeszywający swoim realizmem niedowiarstwo człowieka.
Kościół i Eucharystia
Innym zagadnieniem, w którym znów wyraża się troska o Boży realizm w świecie jest misterium Eucharystii, z którego wyrasta Kościół. W Chrystusie Bóg otrzymał twarz i głos, a Kościół jest przestrzenią, w której głos ten jest słyszalny i poprzez sakramenty uwielbiany, i dla zbawienia przyjmowany.
W swoich publikacjach (przede wszystkim “Duch liturgii”) i homiliach kardynał Joseph Ratzinger podkreślał, że liturgia eucharystyczna, a nade wszystko sama Eucharystia nie jest zwykłym kultem, który można wyprowadzić od ludzkiego wysiłku przypominania sobie o rzeczach zamierzchłych, ale jest sakramentalnym działaniem, w którym Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Chrystus ofiaruje samego siebie. Kościół zawdzięcza swoje istnienie temu misterium, w którym wcielony Bóg ukazuje ogrom miłości. Jeśli ktoś pomija eucharystyczny wymiar Kościoła, ten narażony jest na niezrozumienie tego, czym właściwie Kościół jest. [4]
Eucharystia jako źródło i serce Kościoła nie jest zatem dla Kościoła ewentualnością lub przyozdobioną imponującym rytuałem alternatywą, ale najwyższym darem i koniecznością. Dlatego też w wydawanych dokumentach, a ostatnio podczas kazania w Kaplicy Sykstyńskiej na dzień po wyborze, Benedykt XVI apelował do kardynałów, a za ich pośrednictwem do wszystkich kapłanów, o godne sprawowanie liturgii eucharystycznej.
Kościół żyje
Kościół żyje! – powiedział w homilii inaugurującej swój pontyfikat Benedykt XVI. Entuzjazmu papieża nie podziela jednak wielu teologów, którzy powołując się na dotychczasową działalność Ratzingera jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary, ostrzegają, że drzwi, które uchylił Vaticanum II zostają jeszcze bardziej domknięte. Uwaga ta nie jest pozbawiona całkowitej słuszności.
Wspomniane już kazanie z mszy wotywnej uzasadniać może obawy wielu chrześcijan, że Benedykt XVI doprowadzi do izolacji Kościoła w świecie, który stać się może egzotyczną wyspą na morzu ateizmu, czy wręcz kolektywnej obojętności. Nie można nie zauważyć, że Benedykt XVI nakreślił obraz Kościoła obleganego ze wszystkich stron, Kościoła nieco splatonizowanego, który jako gwarant czystej nauki wciąż atakowany jest przez widzialne i niewidzialne siły dyktatury relatywizmu. Czy czarno-biały schemat wyjdzie na dobre Kościołowi?
Timothy Garton Ash, brytyjski historyk, powiedział po wyborze Benedykta XVI, że nowy pontyfikat powinien ucieszyć ateistów, ponieważ papież ten posunie do przodu dechrystianizację Europy, nawet jeśli chce osiągnąć coś zupełnie odwrotnego. Głos Brytyjczyka wpisuje się w typową krytykę osoby Ratzingera, do którego przylgnęła etykietka pancernego kardynała, naczelnego inkwizytora przesadnie doszukującego się wokół zamachu na Kościół. Papież fundamentalista – tak o nowym papieżu mówią jego najzacieklejsi krytycy. Z takim stanowiskiem nie zgadza się wielu teologów i hierarchów, i to nawet ci, którzy w przeszłości wielokrotnie stali na wojennej ścieżce z kardynałem Josephem Ratzinegerem
Za przykład niech posłużą wypowiedzi kardynała Lehmanna, a także znanego na całym świecie teologa Johanna Baptisty Metza. Zarówno Lehmann, jak i Metz mieli kilkakrotnie powody do rozczarowania osobą kardynała i wielu dziwi fakt, że to właśnie oni stają obecnie w obronie papieża.
W ostatnim wywiadzie dla Süddeutsche Zeitung Johann Baptist Metz przypomniał swój spór z Ratzingerem sprzed kilkunastu lat. W 1979 roku Ratzinger jako arcybiskup Monachium-Freising zablokował powołanie Metza na stanowisko profesora teologii systematycznej na Uniwersytecie Monachijskim. Metz nie ukrywał nigdy swoich sympatii dla teologii wyzwolenia i dialogu z innymi religiami. Ratzinger spotkał się z Metzem na krótko po swojej interwencji w 1980 roku w Berlinie podczas Dni Katolika. Pewnie, mnie Ksiądz teraz zastrzeli? – spytał Ratzinger. Eminencja przecież wie, że księża nie noszą broni – odpowiedział Metz.
Wprawdzie teologowie nie rzucili się sobie w ramiona, to jednak (dopiero) po kilkunastu latach doszło do niespodziewanego pojednania, które pozwala wierzyć, że obecny papież daleki jest od apokaliptycznych wizji, snutych przez jego najzagorzalszych przeciwników. W 1998 roku Metz obchodził 70. urodziny. Zgodnie ze zwyczajem zorganizowano teologiczny benefis dla jubilata, na który zaproszono (początkowo bez wiedzy samego Metza) kardynała Ratzingera. Mało kto wierzył, że Ratzinger przybędzie na jubileusz, a jednak zjawił sięi zapewnił Metza o swoim głębokim szacunku, chęci ponownego dialogu. Joseph Ratzinger nie jest fundamentalistą. Fundamentaliści nie reflektują swoich przekonań. Ci, którzy nazywają papieża fundamentalistą, sami są w jego oczach nimi, fundamentalistami dowolności – twierdzi Metz.
Czy rzeczywiście Benedykt XVI będzie papieżem, który nie jednego zaskoczy – jak uważa Johann Baptist Metz? Ks. Eberhard Jüngel, luterański teolog z Tybingi uważa, że obecny papież po burzy, jaką zebrał po deklaracji Dominus Iesus stał się nieco bardziej roztropny i pokorny, a urząd papieski umożliwia mu szersze działanie, także na rzecz ekumenii. Czy tak będzie?
Niewątpliwie nakreślona skrótowo teologiczna myśl Ratzingera oraz to, jak bywa postrzegany zapowiadają ciekawy i teologicznie głęboki pontyfikat, z czego wypada się tylko cieszyć.
Benedykt XVI poczynił już kilka symbolicznych gestów, które w świetle przytłaczającego dorobku Poprzednika nie są może aż tak spektakularne, jednakże pokazują, że drzwi do dialogu zostały wbrew wszystkim uprzedzeniom otwarte. Czy fakt, że Benedykt XVI zrezygnował z tiary w herbie papieskim jest zapowiedzią większej “demokratyzacji” Kościoła, docenienia roli Kościołów lokalnych i to bez konieczności podkopywania, tak istotnej dla Ratzingera kwestii ontologicznego prymatu Kościoła uniwersalnego nad partykularnym? Czy zapewnienia o kontynuowaniu dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego, szczególnie z Synagogą, są ekumeniczną nadzieją tego pontyfikatu?
Dariusz Bruncz
Przypisy:
[1] Ratzinger, Joseph: Schriftauslegung im Widerstreit, Freiburg 1989, S. 20
[2] Por. Razinger, Joseph: Skandalöser Realismus – Gott handelt in der Geschichte, 2. Auflage, Bad Tölz 2005, S. 11 n.
[3] Tamże, S. 13 n.
[4] Hoping, Helmut/Tück, Jan-Heiner: Der Wahrheitsanspruch des Glaubens – Joseph Ratzingers theologisches Profil. W: Neue Zürcher Zeitung z dn. 22. kwietnia 2005 roku.
[5] Dieser Papst ist für Überraschungen. W: Süddeutsche Zeitung Nr 99 z dn. 30.kwietnia 2005 roku, S. 19.
Zobacz także:
Ekumenizm.pl: Strona poświęcona papieżowi Benedyktowi XVI
Ekumenizm.pl: Benedykt XVI i Kościół Rzymskokatolicki w Niemczech
Ekumenizm.pl: Deo gratias!