Chrześcijanie przedefescy czyli o nestorianizmie jako pewnym nieporozumieniu chrystologicznym
- 13 grudnia, 2002
- przeczytasz w 13 minut
Historia i doktryna chrześcijańskich Kościołów orientalnych jest w Polsce niemal nieznana[1]. Brakuje nie tylko przedstawiających je książek, ale nawet poważniejszych artykułów w naukowych pismach teologicznych. A przecież poznanie ich tradycji może wnieść wiele nowego światła, nowego spojrzenia w uwikłane we własne tradycyjne spory wyznaniowe dialogu ekumenicznego w świecie zachodnim[2]. Wmyślenie się w doktrynę chrześcijan orientalnych otwiera również nowe horyzonty w dialogu międzyreligijnym czy teologicznym rozważaniu problemu inkulturacji. Trzeba bowiem pamiętać, że np. Asyryjski Kościół Wschodni (potocznie zwany nestoriańskim) już we wczesnym średniowieczu działał, z sukcesami, misyjnie na terenie dzisiejszych Chin, Indii czy Tybetu. Działalność ta doprowadziła do powstania rodzimych azjatyckich form chrześcijaństwa, w pełni zintegrowanych z kulturą miejscową (bardziej symboliczną, mityczną a mniej racjonalną)[3].
Tekst niniejszy jest próbą choć częściowego nadrobienia tego braku w polskiej literaturze. Próbuje on przedstawić zarys doktryny Asyryjskiego Kościoła Wschodu (nazywanego również nestoriańskim). Jest on przede wszystkim próbą uzasadnienia nieadekwatności używania terminu “nestorianizm” w odniesieniu do tej tradycji oraz wykazania, że sposób przeprowadzenia Soboru Efeskiego oraz sytuacja polityczna uniemożliwiły rzetelną debatę nad problemami chrystologicznymi. Stało się to możliwe dopiero niemal 1500 lat później w XX wiecznej Europie.
Artykuł opiera się na szerzej w Polsce nie znanych wynikach nieoficjalnego dialogu ekumenicznego prowadzonego pomiędzy wiernymi Kościołów tradycji syryjskiej i kościołami wschodnim katolickimi. Konsultacje te organizowane są przez Fundację “Pro Oriente” od 1994 roku, a uczestniczą w nich przedstawiciele — Asyryjskiego Kościoła Wschodu Starego Kalendarza; Asyryjskiego Kościoła Wschodu — Nowego Kalendarza[4]; Chaldejskiego Kościoła Katolickiego (jest to wspólnota unicka, która powstała na skutek przyłączenia się części wiernych kościoła asyryjskiego do wspólnoty z Rzymem), Syro-malabarskiego Kościoła Katolickiego (zjednoczeni z Rzymem chrześcijanie tradycji asyryjskiej z Indii); Syryjskiego Prawosławnego Patriarchatu Antiochii; Syryjskiego Autokefalicznego Kościoła Indii, Syryjskiego Kościoła Katolickiego, Maronickiego Kościoła Katolickiego oraz Malankarskiego Kościoła Katolickiego. Każde spotkanie owocuje kilkoma tekstami teologicznymi, które prezentują teologię, liturgię i myśl syryjskiego chrześcijaństwa, również w jego wersji przed-efeskiej. To właśnie te teksty są głównym źródłem niniejszego tekstu[5].
Pierwsza wielka schizma chrześcijaństwa
Chrześcijanie pojawili się w Górnej Mezopotamii (a to właśnie tam ukształtował się Asyryjski Kościół Wschodu) najpóżniej w połowie II wieku ne. Około 300 roku tamtejsci biskupi zorganizowali się w strukturę kościelną pod przewodnictwem katolikosa, który z czasem otrzymał tytuł patriarchy. W V wieku tamtejszy kościół zaczął skłaniać się ku teologii nestoriańskiej, czy też dokładniej do teologii nurtu antiocheńskiego, prezentowanej przez Teodora z Mapsuestii i jego ucznia Nestoriusza[6]. Związane to było z przywiązaniem perskich chrześcijan do tradycji teologicznej Antiochii, z której wyłaniał się nestorianizm. Drugim powodem mogła być chęć odróżnienia się od zdecydowanie antynestoriańskiego, aleksandryjskiego Bizancju, z którym Persja (nie-chrześcijańska) stale toczyła wojny. Chrześcijanie perscy, nie chcąc by oskarżano ich o sprzyjanie wrogowi Persji, próbowali zdecydowanie odróżniać się od swoich chrześcijańskich sąsiadów[7].
W efekcie kościół perski nie przyjął uchwał Soboru Efeskiego (w sensie ścisłym odrzucenie to nastąpiło dopiero w okresie soboru chalcedońskiego), i od tego momentu zaczął rozwijać się zupełnie niezależnie od pozostałych nurtów chrześcijaństwa, bazując wyłącznie na dekretach dwóch pierwszych soborów. Chrześcijanie tamtejsci żyli pod stałą presją prześladowań, najpierw perskich zaratusztrian, a później muzułmanów. Mimo to w ciągu kilkuset lat od momentu zerwania z pozostałym chrześcijaństwem misjonarze Asyryjskiego Kościoła Wschodu zdołali zanieść Ewangelię do Indii i Chin. W tym pierwszym kraju ślady ich działalności przetrwały do chwili obecnej (podzieleni na wiele jurysdykcji chrześcijanie św. Tomasza). W drugim podziwiać można tylko pozostawione przez nich zabytki oraz pisma świadczące o głebokiej inkulturacji, jakiej podlegało chrześcijaństwo “nestoriańskie” w otoczeniu buddyzmu i taoizmu. Niestety po 200 latach swobodnego rozwoju setki chrześcijańskich klasztorów zostało zlikwidowanych w roku 845 na rozkaz cesarza, chcącego ucznić taoizm jedyną akceptowalną doktryną w Chinach[8].
Niestety prześladowania i najazdy muzułmańskie doprowadziły do powolnego upadku chrześcijaństwa “nestoriańskiego”. Jego spadlobiercy z trudem tylko zachowywali chrześcijańską tożsamość nieustannie gnębieni przez wyznawców islamu. Z czasem (od 1450 roku) patriarcha stał się głową całego narodu, a jego funkcja zaczęła być dziedzicza — z wuja na siostrzeńca lub bratanka. Nestorianizm osłabiały również nieustanne rozłamy wewnętrzne. Poszczególni metropolici i biskupi chętnie nawiązywali unie z Rzymem i mianowali się “patriarchami Babilonu”. Unie te nie trwały jednak długo, a wprowadzały jedynie zamęt w głowach chrześcijan asyryjskich. Dopiero w 1553 roku papież Juliusz III mianował, zbuntowanego wobec nieletniego patriarchy nestoriańskiego, opata klasztoru Yuhanna Sulaka — patriarchą Chaldejczyków. Przybrał on imię Szymona VIII. Od tego momentu liczona jest historia unickiego Chaldejskiego Kościoła Katolickiego[9].
Obie wspólnoty ogromne straty poniosły także na początku XX wieku. Po I wojnie światowej Turcy dokonali na nich kilkudziesięciu masakr. Zginęła wówczas prawie 1/3 wszystkich nestorian. Pozostali albo wycofali się na Zakaukazie, albo uciekli na Zachód, albo schronili się w niedostępnych górach (tych ostatnich ma być około 30 tysięcy). W latach 30-tych wygnano również “nestorian” z Iraku. To wtedy patriarcha asyryjski Mar Simon musiał udać się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo osłabiła asyryjczyków schizma kalendarzowa (o której powyżej)[10].
Antiochia kontra Aleksandria
Asyrysjki Kościół Wschodni, jak to już zostało ukazane, nie uznaje postanowień Soboru Efeskiego, potępiającego nestorianizm. Czy oznacza to jednak, że wspólnota ta jest kościołem nestoriańskim, w znaczeniu jakie przypisuje temu określeniu trzeci sobór ekumeniczny? “Na pytanie czy teologia Kościoła Wschodnigeo jest “nestoriańska” czy nie można odpowiedzieć bardzo szybko poprzez wskazanie na to, że Kościół Wschodu zachowuje te same chrystologiczne formuły, jak (…) Nestoriusz. Filozoficzne terminy, którymi posługiwał się Nestoriusz aby opisać wcielenie Chrystusa — dwie natury (fyseis) i dwie hipostazy (hipostaseis) — są również używane przez teologów Kościoła Wschodu. Liturgia Kościoła niezmiennie wymienia imiona Nestoriusza, Diodora z Tarsu oraz Teodora z Mapsuestii w swoich litaniach. W kalendarzu liturgicznym występuje “wspomnienie Doktorów Greckich”, wśród których na liście ojców “zachodnich” wymienieni są trzej wyżej wspomniani” — wskazali Mar Bawai Soro i Michael Birnie w wystąpieniu “Is the Theology of the Church of East Nestorian?”[11] zaprezentowanym na spotkaniu w Wiedniu w 1994 roku. Jednak, ich zdaniem, sprawa nie jest wcale tak prosta, bowiem “czyż nawet Nestoriusza można uznać za wyznawcę “nestorianizmu”, w takim sensie, jaki zwykle jest przypisywany tej herezji?”[12].
Podręcznikowe definicje tej herezji są niezwykle proste. We wstępie do postanowień chrystologicznych Soboru Efeskiego autorzy “Breviarium Fidei. Wyboru doktrynalnych wypowiedzi Kościoła” definiują nestorianizm w sposób następujący. “Naukę Nestoriusza zebrać można w trzech punktach: 1) Natura konkretne nie może być doskonała, jeśli nie staje się osobą. Natura ludzka w Chrystusie jest prawdziwa, konkretna. Musi więc być osobą, bo przecież nie sposób przypisać Synowi Bożemu, jako Bogu, wszystkich czynności natury ludzkiej. (…) 2) Połączenia obu osób dokonuje wola. Ona zapewnia jedność moralną Chrystusa. Wynikiem jest osobowość moralna, którą Nestoriusz nazywa “prosopon jedności”. Można jej przypisywać akty wiążące się bądź z naturą Słowa Bożego, bądź też związane z naturą ludzką Chrystusa (…) 3) Lecz w żadnym wypadku nie można przypisywać Słowu Bożemu Wcielonemu czynności należących do natury ludzkiej ani tej ostatniej — czynności Słowa Bożego”[13]. Ostatecznie prowadzić to ma do uznania istnienia dwóch osób, dwóch Chrystusów.
Ujęcie takie, jak podkreślają jednak liczni historycy epoki, a także teolodzy Asyryjskiego Kościoła Wschodu jest jednak nie do końca prawdziwe. “Oskarżenia wobec Nestoriusza przypisują mu poglądy, których nie głosił — wskazuje Ewa Wipszycka — Przedstawiano go jako kontynuatora teorii, odrzuconej już w poprzednim wieku, o dwóch Synach związanych czysto moralnym zjednoczeniem (…) powszechnie zarzucano mu intencję rozdzielenia Boga-człowieka na dwie osoby”[14]. Bez wątpienia jednak można mu zarzucić zbyt mocne rozdzielania w Chrystusie obu natur, czy brak zasady ich zjednoczenia (jak będzie wykazane powyżej zarzut ten nie dotyczy jednak Asyryjskiego Kościoła Wschodu).
Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy uświadomimy sobie, że poglądy (przed soborem i krótko po jego skończeniu, a przed podpisaniem ugody z Janem Antiocheńskim) Cyryla Aleksandryjskiego, głównego oskarżyciela Nestoriusza i jego poglądów w trakcie Soboru Efeskiego mogą być intepretowane, jako niebezpiecznie bliskie herezji appolinaryzmu (czy wręcz są jej nową formą), czyli przekonaniu o tym, że jedność Chrystusa bazuje na tym, że w Jego osobie ludzkiej miejsce duszy (w podziale na dwie częsci) czy umysłu (nous) — w podziale na trzy części zajął Boski Logos[15]. W ten sposób Jezus Chrystus nie byłby w pełni człowiekiem, bowiem brakowałoby mu do tego ludzkiej duszy lub ducha (ostatecznie poglądy Cyryla na ten temat uległy zmianie, i po ugodzie z Janem nie można ich już było tak intepretować).
Szczególne zaniepokojenie zarówno samego Nestoriusza, jak i jego następców budziły szczególnie dwie anatemy Cyryla — druga i dwunasta. W drugiej Cyryl potępia tych wszystkich, którzy nie wyznają, że “Słowo z Boga Ojca zjednoczyło się hipostatycznie z ciałem i jest jeden Chrystus z własnym ciałem, oczywiście ten sam będąc Bogiem i zarazem człowiekiem”[16]. W dwunastej natomiast ogłasza, że “jeśli ktoś nie wyznaje, że Słowo Boże cierpiało w ciele, w ciele zostało ukrzyżowane oraz w ciele doznało śmierci, stając się “pierwrodnym z umarłych”, ponieważ Bóg jest życiem i ożywicielem — niech będzie wyklęty”[17].
Obie te anatemy były nie do zaakceptowania przez Nestoriusza. Rodziły one bowiem niebezpieczeństwo jakiejś formy pomieszania natur Boskiej i ludzkiej w Chrystusie. Pomieszania w efekcie, którego natura Słowa, stałaby się jakąś formą pierwiastka kierowniczego w Chrystusie, zaś natura ludzka zostałaby mu podporządkowana, nie posiadając własnego pierwiastka kierowniczego[18]. Pomieszanie dwóch natur musi również prowadzić do wniosku, iż Bóg w swojej istocie stawał się i spełniał ludzkie czynności w trakcie ziemskiego życia[19].
Absolutnie nie do przyjęcia, zarówno dla Nestoriusza, jak i dla współczesnych teologów Asyryjskiego Kościoła Wschodu jest także (odrzucona później również przez kolejne sobory) cyryliańska formuła “jedna natura Wcielonego Boga Słowa” (Cyryl z Aleksandrii sądził, że pochodzi ona od Atanazego Wielkiego, w rzeczywistości jednak była to formuła potępionego Apolinariusza z Laodycei). Formuła to rodzi obawy, że ludzka natura Chrystusa została w osobie Chrystusa pochłonięta przez naturę Boską[20]. Co niezwykle ważne na niebezpieczeństwo takiego pojmowania poglądów Cyryla i jego zwolenników zwracają również uwagę współcześni teolodzy prawosławni. “Według tej nauki człowiek — jak sądzili biskupi Wschodu — nie zbawia się, a spala w dotknięciu Bóstwa. Można więc zrozumieć, dlaczgo biskupi Wschodu gromadzili się w Efezie z niepokojem, nie zgadzając się do końca z Nestoriuszem jechali osądzić przede wszystkim “herezje” Cyryla”[21] — zauważa Aleksander Schmemann.
Współcześni teolodzy Asyryjskiego Kościoła Wschodu przyznają, że obawy Nestoriusza mogły być przesadzone (podobnie jak częściowo słuszne mogły być zarzuty Cyryla wobec Nestoriusza) i wynikać z niezrozumienia i nieznajomości języka teologicznego drugiej strony (aleksandryjczyk Cyryl nie znał i nie rozumiał antiocheńskiej teologii, z której czerpał Nestoriusz i na odwrót). Jedynym wyjściem z tego konfliktu mógłbyć normalny, przeprowadzony zgodnie ze wszystkimi regułami sobór w Efezie. Jednak, zdaniem Mar Bawai Soro, z powodu bezprawnych zachować Cyryla do takiego nigdy nie doszło. Dlatego konieczne jest nowe spojrzenie na ten sobór, uwzględniające specyfikę myślenia Asyryjskiego Kościoła Wschodu.
Sobór efeski na nowo odczytany
Głównym zarzutem teologi asyryjskiej wobec soboru efeskiego jest jego bezprawny, pełen przemocy charakter. “Proces Nestoriusza w Efezie, w wyniku którego został on skazany był zawsze postrzegany przez Kościół Wschodu, jako nieuczciwy i nielegalny. Trzeba także zauważyć, że także badacze spoza Kościoła Wschodu (…) zgadzają się z taką oceną”[22] — wskazuje Mar Bawai Soro. Z opinią taką zgadza się także Ewa Wipszycka. Przypomina ona, że Sobór rozpoczął się, mimo iż nie przybyli na niego, spóźnieni biskupi z Antiochii i legaci papiescy. Cyryl Aleksandryjski miał bowiem świadomość, że grupa antiocheńska może pokrzyżować mu szyki i uniemożliwić potępienie Nestoriusza. “Cyryl zdecydował się więc na swoisty zamach stanu. 21 czerwca (431 roku) zwołał posiedzenie na dzień następny. Mimo jego wielkiego autorytetu znaleźli się tacy, którzy zaprotestowali: wieczorem Cyryl otrzymał list w tej sprawie podpisany przez 68 biskupów, w tym 21 metropolitów. Nie przejęło go to bynajmniej. Obrady rozpoczęły się wedle planu. Przybiegł przedstawiciel cesarza, komes Kandydian, protestując i błagając, aby czekać na przybycie Jana z jego biskupami. Na próżno. Grupa biskupów będących po stronie Nestoriusza jeszcze raz protestowała, ale wyrzucono ich za drzwi razem z Kandydianem”[23] — opisuje okoliczności soboru Wipszycka.
Następnego dnia Nestoriusz (zaocznie — bowiem nie zgodził się na przybycie do Efezu) został potępiony i usunięty ze społeczności wiernych. Biskupi chcieli zakończyć sobór, jednak cesarz oburzony postępowaniem Cyryla nie zgodził się na to. Pod koniec czerwca do Efezu przybył Jan wraz z pozostałymi biskupami. Stosunek sił zmienił się i zwolennicy teologii antiocheńskiej (choć niekoniecznie samego Nestoriusza) zaczęli obradować osobno — potępiając Cyryla[24]. Głęboki podział między biskupami udało się zażegnać, dzięki współudziałowi papieża Sykstusa III i cesarza Teodozjusza dopiero w 433 roku. Jan, w “Formule zgody” potępił Nestoriusza, Cyryl natomiast zreinterpretował swoje stanowisko w duchu antiocheńskim[25].
Trudno odmówić racji teologom Asyryjskiego Kościoła Wschodu zwracającym uwagę na fakt, iż sobór efeski nie był miejscem, w którym próbowano obiektywnie ocenić poglądy i opinie Nestoriusza i jego zwolenników. Przyznają to nawet, choć niezwykle ostrożnie, sami prawosławni. “Zachowanie Cyryla faktycznie może budzić wątpliwości”[26] — zauważa Schmemann. Wszystkie te historyczne okoliczności prowadzą teologów asyryjskich do wniosku, iż historia soboru efeskiego powinna zostać opisana od nowa, a jego postanowienia powinny być interpretowane w duchu soboru chalcedońskiego, przy zachowaniu możliwości rozmaitych wyrażeń terminologicznych czy filozoficznych tej samej prawdy. Mar Bawai Soro uznaje nawet za możliwą zmianę stosunku do samego soboru efeskiego oraz pełne uznanie postanowień soboru chalcedońskiego[27].
Wspólna wiara — różnie wyrażona
Pierwszymi efektami takiego podejścia są ustalenia nieoficjalnego dialogu teologicznego między Kościołem koptyjskim (niechalcedońskim, będącym bezpośrednim spadkobiercą tradycji Cyryla) oraz, szczególnie ważna, bo podpisana na najwyższym szczeblu, “Wspólna Deklaracja Chrystologiczna między Kościołem Katolickim a Asyryjskim Kościołem Wschodu”.
W dialogu z Kościołem koptyjskim, rozpoczętym spotkaniem w monasterze Anba Bishoy w Egipcie w dniach 1314 stycznia 1995 roku obie strony debaty doszły do kilku najbardziej podstawowych wspólnych wniosków.
1) Zgodziły się na uznanie i akceptacje różnych sposobów, w jakie z przyczyn historycznych, teologicznych czy filozoficznych, każda ze wspólnot wyraża tą samą wiarę w tajemnicę Chrystusa.
2) Rozjaśniono sposób rozumienia i użycia terminu “qnoma” (termin ten określa w Chrystusie zasadę jedności[28]), co pomogło obu Kościołom wyjaśnić źródła wcześniejszych nieporozumień.
3) Indywidualne zrozumienie modalności unii Boskości i człowieczeństwa w Chrystusie: oba Kościoły razem wyznają jedną Osobę Wcielonego Słowa Bożego.
4) Uznano poprawność zarówno tytułu “Theotokos” (używanego w Kościele koptyjskim) jak i “Christotokos” (używanego w Kościele Wschodu).
5) Obie strony uznały za potrzebną taką formę wyrażania wiary chrystologicznej, aby niemożliwe stały się, jakiekolwiek nauki dopuszczające istnienie “dwóch Synów” w Chrystusie[29].
Do podobnych wniosków, tyle że uznanych na jeszcze wyższym stopniu doszły Kościół katolicki i Asyryjski Kościół Wschodu we wspólnej deklaracji chrystologicznej. “Słowo Boże, Druga Osoba Trójcy Świętej, wcieliło się z mocy Ducha Świętego i przyjęło przez Świętą Dziewicę Maryję ciało pobudzane przez rozumną duszę, z którym jest nierozerwalnie zjednoczone od momentu poczęcia. A zatem nasz Pan Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, doskonałym w swojej Boskości i doskonałym w swoim człowieczeństwie, współistotny Ojcu i współistotny z nami we wszystkim oprócz grzechu. Jego Boskość i człowieczeństwo są zjednoczone w jednej osobie, bez zmieszania czy zmiany, bez podziału czy separacji. W Nim zachowana jest różnica natury ludzkiej i Boskiej, ze wszystkimi ich właściwościami, zdolnościami i działaniami. Ale nie oznacza to stanowienia “jednego i innego”, lecz Boskość i człowieczeństwo są zjednoczone w osobie tego samego i jedynego Syna Bożego i Pana Jezusa Chrystusa”[30] — ogłasza wspólna deklaracja.
Deklaracja uznaje również poprawność obu sposobów (“Christotokos” i “Theotokos”) mówienia o Marii Dziewicy. Podkreśla również, że przeszłe anatemy opierały się w dużym stopniu na nieporozumieniach. Uznaje także w swoich Kościołąch sygnatariuszach — “Kościoły siostrzane”. Jednocześnie nie godzi się, w związku z innymi różnicami wiary na ustanowienie pełnej komunii między oboma wspólnotami[31].
* * *
Obie te umowy pokazują wielką apofatyczność chrześcijańskich prawd. Nawet najpełniejsze dogmatyczne jej wyrażenia nie są wolne od językowych czy filozoficznych wpływów epoki. Świadczy to o tym, że “istota Prawdy nie trwa w słowach, ale w ich sensie”[32], który może i powinien wyrażany być w terminach zrozumiałych na gruncie danej kultury czy cywilizacji. To zaś otwiera ogromnie bogate perspektywy przez chrześcijańskimi teologami pragnącymi intkulturacji. I to nawet przed tymi, których poglądy czasowo mogą zostać wciągnięte na kościelny indeks.