Magazyn

Ewangelikalna ocena tradycji w Kościele Rzymskokatolickim


Minę­ło kil­ka wie­ków od momen­tu, kie­dy Mar­cin Luter ogło­sił, że sola scrip­tu­ra jest jedy­ną nor­mą wia­ry i naj­wyż­szym auto­ry­te­tem w spra­wach życia chrze­ści­ja­ni­na i Kościo­ła. Jed­nak jako ducho­wym dzie­dzi­com i kon­ty­nu­ato­rom dzie­ła tego wiel­kie­go Refor­ma­to­ra, nie zawsze uda­je nam się nale­ży­cie doce­nić zna­cze­nie tego hasła. Efek­tem tego jest z jed­nej stro­ny brak umie­jęt­no­ści pro­pa­go­wa­nia tego hasła wśród kato­li­ków, a z dru­giej stro­ny przy­zwo­le­nie, aby nasza ducho­wość i teo­lo­gie kościel­ne obra­sta­ły w prak­ty­ki i poglą­dy zupeł­nie obce Biblii.


W niniej­szej pra­cy podej­mu­ję pró­bę zba­da­nia tema­tu Tra­dy­cji i przed­sta­wie­nia pro­po­zy­cji pra­wi­dło­we­go usto­sun­ko­wa­nia się do niej współ­cze­snych pro­te­stan­tów. Moją meto­dą w tym zakre­sie jest pró­ba zaję­cia sta­no­wi­ska wobec Tra­dy­cji pomię­dzy skraj­no­ścia­mi: kato­lic­ką, wyra­ża­ną hasłem na począt­ku była tradycja[1], a ewan­ge­li­kal­nym odrzu­ce­niem wszyst­kie­go, co Tra­dy­cja zawie­ra. Moje wnio­ski odno­śnie Tra­dy­cji mają cha­rak­ter prag­ma­tycz­ny, umoż­li­wia­ją­cy dia­log i dys­ku­sję z kato­li­ka­mi, w celu pobu­dze­nia ich do żywej wia­ry w Chry­stu­sa Pana, któ­ry jedy­nie jest Praw­dą i Zba­wie­niem.


I. DEFINICJA TRADYCJI


Sło­wo tradycja[2] pocho­dzi od łaciń­skie­go wyra­zu tra­di­tio, któ­ry dosłow­nie ozna­cza prze­kaz. W teo­lo­gii kato­lic­kiej ozna­cza zarów­no pro­ces jak i treść prze­ka­zu praw­dy obja­wio­nej. Prze­kaz ten pier­wot­nie pocho­dzi od ust­ne­go prze­po­wia­da­nia pierw­szych nosi­cie­li chrze­ści­jań­skie­go obja­wie­nia, zwłasz­cza Jezu­sa Chry­stu­sa i apostołów[3]. Tra­dy­cja ma więc swo­je źró­dło w Objawieniu[4] a zawie­ra treść okre­śla­ną mia­nem depo­zy­tu wia­ry (łac. depo­si­tum fidei)[5]. Zada­niem tra­dy­cji jest wier­ne prze­ka­zy­wa­nie tego depo­zy­tu następ­nym poko­le­niom. Sobór Waty­kań­ski II ujął to w ten spo­sób: Bóg posta­no­wił naj­ła­ska­wiej, aby to, co dla zba­wie­nia wszyst­kich naro­dów obja­wił, pozo­sta­ło na zawsze zacho­wa­ne w cało­ści i prze­ka­zy­wa­ne było wszyst­kim pokoleniom[6]. Zada­nie to Kościół wyko­ny­wał naj­pierw poprzez prze­kaz wyłącz­nie ustny[7]. Apo­sto­ło­wie, a następ­nie upo­waż­nie­ni przez nich nauczy­cie­le, star­si i bisku­pi opo­wia­da­li i wyja­śnia­li to, co Bóg uczy­nił w Chry­stu­sie dla zba­wie­nia ludzi. Jed­nak już pierw­sze poko­le­nie chrze­ści­jan było świad­kiem powsta­wa­nia pism, któ­re zawie­ra­ły w sobie ele­men­ty nauki chrze­ści­jań­skiej. Tak zaczął kształ­to­wać się Nowy Testa­ment, któ­ry obok Biblii hebraj­skiej jest wg teo­lo­gii kato­lic­kiej odzwier­cie­dle­niem, wyra­zem Tra­dy­cji, jej naj­bar­dziej zasad­ni­czej fazy. Tra­dy­cja — lub raczej jej część — zosta­je w ten spo­sób utrwa­lo­na w Piśmie, dla któ­re­go Tra­dy­cja z kolei sta­nie się jedy­nym auto­ry­ta­tyw­nym spo­so­bem i mode­lem interpretacji[8]. Poni­żej przed­sta­wiam pró­bę gra­ficz­ne­go zilu­stro­wa­nia opi­sa­ne­go wyżej zjawiska[9].


Sza­re pole przed­sta­wia Tra­dy­cję czy­li chrze­ści­jań­skie zwia­sto­wa­nie, naukę ewan­ge­licz­ną, któ­rej prze­ka­zy­wa­nie odby­wa się w cza­sie, przy czym czas ten nie jest ogra­ni­czo­ny i będzie trwał do powro­tu Chry­stu­sa. W trak­cie tego prze­ka­zy­wa­nia — w dru­giej poło­wie I wie­ku — powsta­ją pisma chrze­ści­jań­skie, któ­re do koń­ca III wie­ku zosta­ną roz­po­zna­ne i uzna­ne za natchnio­ne. Widać jed­nak wyraź­nie, że Pismo zawie­ra się w Tra­dy­cji, a więc jest jej czę­ścią. Pismo nie jest jed­nak wszyst­kim, co sta­no­wi prze­kaz chrze­ści­jań­ski, choć wg naj­now­szych tren­dów w teo­lo­gii kato­lic­kiej, Pismo jest — a przy­naj­mniej powin­no być — mier­ni­kiem Tra­dy­cji.


EWANGELIA | Treść Tra­dy­cji Prze­kaz ust­ny | Pro­ces Tra­dy­cji PISMO ŚWIĘTE STAREGO i NOWEGO TESTAMENTU Prze­kaz ust­ny | Pro­ces Tra­dy­cji


Z tego co dotych­czas powie­dzia­no wyni­ka, że Tra­dy­cja jest mię­dzy inny­mi nośni­kiem tej czę­ści Obja­wie­nia, któ­ra albo nie zosta­ła zawar­ta w Piśmie Świę­tym w spo­sób wyraź­ny, albo jej w ogó­le tam nie ma. Razem, Pismo i Tra­dy­cja przy­no­szą obja­wio­ne Sło­wo Boże[10]: Kościół… — osią­ga tą pew­ność swo­ją co do wszystkich[11] spraw obja­wio­nych nie przez samo Pismo święte[12]. Jed­nak jak zauwa­ża kato­lic­ki teo­log Schmaus, Tra­dy­cja nie zawie­ra w sobie nic, co w jakiś spo­sób nie zawie­ra się w Piśmie[13], nato­miast histo­rycz­ne doku­men­ty Kościo­ła stwier­dza­ją, że pew­ne tra­dy­cje pocho­dze­nia apo­stol­skie­go dotar­ły do nas inny­mi dro­ga­mi niż na piśmie[14]. Potwier­dza to inny kato­lic­ki uczo­ny Beinert, któ­ry stwier­dza, że na pyta­nie, czy wszyst­kie tre­ści wia­ry mają opar­cie w Piśmie, nale­ża­ło­by w wie­lu przy­pad­kach uczci­wie przy­znać, że nie[15]. Jest tutaj widocz­na pew­na nie­kon­se­kwen­cja w rela­cjo­no­wa­niu sto­sun­ku Tra­dy­cji do Pisma, któ­rą od wie­lu lat pró­bu­ją roz­wią­zać teo­lo­go­wie kato­lic­cy, co jest wyni­kiem wzro­stu zna­cze­nia Biblii w Koście­le po Vati­ca­num II. Pod­sta­wo­wy pro­blem ist­nie­je jed­nak w tym, że trud­no udo­wod­nić pocho­dze­nie pew­nych nauk i prak­tyk od apostołów[16], tym bar­dziej, że w świe­tle teo­rii roz­wo­ju doktryny[17] roz­wi­ja­ły się one na prze­strze­ni o wie­le dłuż­sze­go cza­su niż życie apo­sto­łów. Fakt, że w pismach tak Sta­re­go jak i Nowe­go Testa­men­tu ist­nie­ją pew­ne sło­wa lub zwro­ty, któ­re póź­niej roz­wi­nię­to i napeł­nio­no tre­ścią nie może słu­żyć za dowód apo­stol­skie­go pocho­dze­nia nauki. Punkt wyj­ścia jest biblij­ny, ale punkt doj­ścia może być sprzecz­ny z naucza­niem innych miejsc Pisma[18]. W tą pułap­kę wpa­da­ły — kry­ty­ko­wa­ne z kato­lic­kie­go punk­tu widze­nia — wszyst­kie odła­my here­tyc­kie i schi­zma­tyc­kie. Kościół kato­lic­ki przed pro­ble­mem tym ma być chro­nio­ny przez nie­za­wod­ny cha­ry­zmat praw­dy, w któ­ry Bóg wypo­sa­żył bisku­pów, tak że Tra­dy­cja […] wywo­dzą­ca się od Apo­sto­łów, roz­wi­ja się w Koście­le pod opie­ką Ducha Świętego[19]. Argu­ment ten moż­na pod­wa­żyć tym samym zarzu­tem, któ­rym sta­wia­no wszyst­kim sek­tom przy­pi­su­ją­cym sobie wyjąt­ko­we natchnie­nie Ducha Świę­te­go, pro­roc­twa i nowe obja­wie­nia jako­by uzu­peł­nia­ją­ce treść Biblii: ludzie i nauki sta­wia­ją­ce się ponad auto­ry­te­tem Pisma są z zało­że­nia podej­rza­ne i nie­wia­ry­god­ne.


II. PROCES FORMOWANIA SIĘ TRADYCJI


Poszu­ku­jąc począt­ków poję­cia Tra­dy­cji w chrze­ści­jań­stwie teo­lo­go­wie kato­lic­cy pro­po­nu­ją zwró­ce­nie się do pism NT, szcze­gól­nie 1Kor 11:2, gdzie Paweł pisze: Pochwa­lam was, bra­cia, za to, że we wszyst­kim pomni na mnie jeste­ście i że tak, jak wam prze­ka­za­łem, zacho­wu­je­cie tradycję[20]. Klu­czo­wym jest tutaj grec­ki cza­sow­nik pare­vdw­ka, tłu­ma­czo­ny jako prze­ka­za­łem, oraz rze­czow­nik para­do­vse­iV tłu­ma­czo­ny jako tradycja[21].


To, do cze­go odwo­ły­wał się Paweł zosta­ło oczy­wi­ście prze­ka­za­ne Koryn­tia­nom w spo­sób ‘ust­ny’. Wnio­sek z tego, że to co sły­sze­li było autorytatywne[22]. A więc od same­go począt­ku zwia­sto­wa­nie chrze­ści­jań­skie w swej tre­ści i spo­so­bie prze­ka­zu okre­śla­ne było mia­nem tra­dy­cji. Jed­nak praw­dzi­wy roz­wój tego poję­cia i wzrost jego zna­cze­nia roz­po­czął się pod wpły­wem dwóch czyn­ni­ków: śmier­ci apo­sto­łów i roz­wo­ju here­zji chrze­ści­jań­skich. Kościół utra­cił naj­wyż­sze auto­ry­te­ty, a w jego łonie — choć nie tyl­ko — poja­wi­ły się oso­by odmien­nie inter­pre­tu­ją­ce tek­sty pism tak sta­ro jak i nowo­te­sta­men­to­wych.


Samo­obro­ną Kościo­ła było odwo­ła­nie się do tego, w co zawsze, wszę­dzie i wszy­scy wie­rzy­li (łac. quod ubi­que, quod sem­per, quod ab omni­bus cre­di­tum est), czy­li do Tradycji[23]. Jak twier­dzi Kel­ly, pier­wot­ny Kościół ter­mi­nem tym okre­ślał całość prze­ka­zu apo­stol­skie­go, bez wzglę­du na to, czy pocho­dził on z ust­ne­go prze­ka­zu czy z doku­men­tów spisanych[24]. Jed­nak w okre­sie pole­mi­ki z gno­sty­ka­mi zaczę­to sto­so­wać sło­wo Tra­dy­cja w nowym, zawę­żo­nym sen­sie spe­cjal­nie do ust­ne­go naucza­nia Kościo­ła, jako cze­goś odręb­ne­go od naucza­nia Pisma. Tra­dy­cja powo­li zaczę­ła być syno­ni­mem kano­nu praw­dy, któ­ry skła­dał się z reguł, wyznań, itp. krót­kich for­muł zawie­ra­ją­cych klu­czo­we punk­ty chrze­ści­jań­skie­go obja­wie­nia. Szcze­gól­nie dla Ire­ne­usza, bisku­pa Lyonu, Tra­dy­cja sta­ła się klu­czem do praw­dzi­wej inter­pre­ta­cji Pisma i osta­tecz­nym sądem każ­de­go poglą­du i nauki. Dla Ire­ne­usza waż­ną rolę w zacho­wa­niu nie­na­ru­szo­ne­go naucza­nia apo­stol­skie­go speł­nia­ło nie­prze­rwa­ne następ­stwo bisku­pów w wiel­kich sto­li­cach bisku­pich, się­ga­ją­ce w pro­stej linii do apostołów[25]. Im zosta­ło powie­rzo­ne strze­że­nie nie­na­ru­szo­ne­go depo­zy­tu wia­ry, oni posia­da­li praw­dzi­wą Tra­dy­cję.


Podob­nie uwa­żał Ter­tu­lian. Pod­kre­ślić jed­nak nale­ży, że wszy­scy naj­waż­niej­si Ojco­wie Kościo­ła uwa­ża­li, że nie spo­sób prze­ciw­sta­wiać Tra­dy­cji Pismu i odwrot­nie. Były one postrze­ga­ne jako spój­ne i wyni­ka­ją­ce z sie­bie nawzajem[26]. Jed­nak w kon­fron­ta­cji z here­zją, wła­ści­wą inter­pre­ta­cję Pisma moż­na było zna­leźć tyl­ko tam, gdzie znaj­du­je się praw­dzi­wa wia­ra, to jest w Koście­le, w jego publicz­nym naucza­niu. Here­ty­cy nato­miast znaj­dy­wa­li w Piśmie to, co chcie­li zna­leźć, ponie­waż lek­ce­wa­ży­li regu­łę wiary[27], czy­li Tra­dy­cję. Od IV wie­ku nastę­pu­je dyna­micz­ne posze­rze­nie zakre­su Tra­dy­cji i bar­dziej kon­kret­ne jej spre­cy­zo­wa­nie. Wraz z roz­pa­le­niem dys­put try­ni­tar­nych roz­po­czy­na się odwo­ły­wa­nie już nie tyl­ko do usta­lo­nych reguł i wyznań, ale pism nie­ży­ją­cych już teo­lo­gów i duchow­nych.


Sobo­ry eku­me­nicz­ne sank­cjo­nu­jąc pew­ne dogma­ty będą powo­ły­wać się przede wszyst­kim na ten doro­bek, a dopie­ro pośred­nio przez nie na tek­sty Pisma[28]. Wska­zu­je to na ’eman­cy­pa­cję’ Tra­dy­cji od jej bez­po­śred­nie­go uza­leż­nie­nia od Biblii. W koń­cu same usta­le­nia sobo­rów będą sta­wa­ły się auto­ry­ta­tyw­ne, wyra­ża­jąc obo­wią­zu­ją­ce w Koście­le tra­dy­cje i same sta­jąc się czę­ścią Tra­dy­cji. Jeden z Ojców sobo­ro­wych, Bazy­li Wiel­ki stwier­dzi: Dogma­ty, któ­rych strze­że Kościół, i gło­szo­ne przez nie­go nauki otrzy­ma­li­śmy jed­ne z nauki spi­sa­nej, inne z prze­ka­za­nej nam przez Apo­sto­łów Tra­dy­cji. I jed­ne, i dru­gie mają tę samą moc dla pobożności[29]. Roz­po­czął się zwy­czaj sank­cjo­no­wa­nia wszyst­kie­go, co Kościół prak­ty­ko­wał i cze­go nauczał jako pocho­dzą­ce­go od apo­sto­łów. W okre­sie śre­dnio­wie­cza dopro­wa­dzi to do tak skraj­ne­go spo­la­ry­zo­wa­nia rela­cji pomię­dzy Tra­dy­cją a Pismem, że znaj­dą się one na dwóch prze­ciw­nych bie­gu­nach i będą postrze­ga­ne jako samo­dziel­ne źró­dła pozna­nia wiary[30].


Pro­ces ten będzie wyni­kiem roz­wo­ju i wzmoc­nie­nia się dwóch ośrod­ków auto­ry­te­tu: papie­stwa, a dokład­niej jego Urzę­du Nauczy­ciel­skie­go z jed­nej stro­ny i roz­wo­ju teo­lo­gii nauko­wej, któ­rej bada­nia pole­ga­ły przede wszyst­kim na egze­ge­zie Pisma, z dru­giej stro­ny. W okre­sie Refor­ma­cji więk­szość kry­ty­ko­wa­nych dok­tryn i prak­tyk mia­ło swo­je pocho­dze­nie i opar­cie wyłącz­nie w Tra­dy­cji lub było popar­te tyl­ko sła­by­mi dowo­da­mi biblij­ny­mi, co sta­ło się przy­czy­ną ich odrzu­ce­nia przez Refor­ma­to­rów. Punk­tem kul­mi­na­cyj­nym były stwier­dze­nia Sobo­ru Try­denc­kie­go, któ­ry nadał Tra­dy­cji jako cało­ści auto­ry­ta­tyw­ne miej­sce obok Pisma. Przy czym mier­ni­kiem i sędzią obu źró­deł Obja­wie­nia stał się Urząd Nauczy­ciel­ski w oso­bie papie­ża, co naj­do­bit­niej wyra­zi Pius IX: Papież jest pod­mio­tem i orga­nem Tradycji[31].


Choć Sobór Waty­kań­ski II pod­jął wiel­ki i owoc­ny wysi­łek przy­wró­ce­nia Pisma Kościo­ło­wi, odbu­do­wa­nia jego auto­ry­te­tu i pozy­cji w życiu, to zasad­ni­czy spo­sób wyja­śnia­nia zależ­no­ści mię­dzy Biblią a Tra­dy­cją nie uległ zmia­nie ani w życiu Kościo­ła ani w dokumentach[32]. Poni­żej przed­sta­wiam pro­po­zy­cję gra­ficz­ne­go przed­sta­wie­nia tej relacji[33]. Sza­re pole repre­zen­tu­je asy­sten­cję Ducha Świę­te­go udzie­la­ją­ce­go Kościo­ło­wi naucza­ją­ce­mu cha­ry­zma­tu praw­dy. A więc wszyst­kie pro­ce­sy zwią­za­ne z powsta­wa­niem i roz­wo­jem Tra­dy­cji odby­wa się pod opie­ką i kon­tro­lą Bożą.


III. CHARAKTER AUTORYTETU TRADYCJI


Pomi­ja­jąc ducho­wą i reli­gij­ną fra­ze­olo­gię w oma­wia­niu zagad­nie­nia Tra­dy­cji, moż­na stwier­dzić, że sta­no­wi ona to wszyst­ko, co poja­wi­ło się w pew­nym okre­sie histo­rii Kościo­ła jako nauka lub prak­ty­ka reli­gij­na, prze­trwa­ło pró­bę cza­su i zosta­ło usank­cjo­no­wa­ne przez wła­dze kościel­ne. Auto­ry­tet Tra­dy­cji ma więc cha­rak­ter podob­ny do obo­wią­zu­ją­ce­go w danym pań­stwie ustro­ju poli­tycz­ne­go, któ­ry swo­ją ‘świę­tość’ i pra­wo nie­na­ru­szal­no­ści czer­pie przede wszyst­kim z fak­tu ist­nie­nia i obo­wią­zy­wa­nia. Zamach na ustrój jest postrze­ga­ny jako zamach na pań­stwo i spo­łe­czeń­stwo. Podob­nie zmia­na lub odrzu­ce­nie jakie­goś skład­ni­ka Tra­dy­cji jest postrze­ga­na jako atak na Kościół.


Oczy­wi­ście Tra­dy­cja nie jest czymś sta­łym i nie­zmien­nym; jest to żywa Tra­dy­cja, ponie­waż ule­ga prze­kształ­ce­niom i roz­wo­jo­wi. Nie po to, aby zmie­nić dogma­ty, ale w celu jasne­go komu­ni­ko­wa­nia prze­sła­nia chrze­ści­jań­skie­mu współ­cze­sne­mu spo­łe­czeń­stwu. Tra­dy­cja w Koście­le rzym­sko­ka­to­lic­kim sta­łą się de fac­to ‘ustro­jem’ tego Kościo­ła; jest on taki ponie­waż prze­peł­nio­ny jest taką a nie inną Tra­dy­cją. Zmia­na Tra­dy­cji musia­ła­by dopro­wa­dzić do zmia­ny cha­rak­te­ru i filo­zo­fii Kościo­ła. Z dru­giej stro­ny nie jest moż­li­wa prze­mia­na tegoż Kościo­ła bez zmia­ny Tra­dy­cji, a zmia­na jej była­by prak­tycz­nie samo­bój­stwem. Być może to tłu­ma­czy fakt, że — zda­niem nie­któ­rych teo­lo­gów i bisku­pów — pro­gram Vati­ca­num II pozo­sta­je w dużej mie­rze na papie­rze i prze­ra­sta współ­cze­sny Kościół kato­lic­ki o całą epo­kę. Innym aspek­tem auto­ry­te­tu Tra­dy­cji jest jej rola apo­lo­ge­tycz­na.


O jej przy­dat­no­ści w dys­ku­sjach z here­zja­mi pisa­łem już powy­żej. Tutaj pra­gnę jedy­nie dodać, że i dzi­siaj — mimo postę­pu­ją­cej otwar­to­ści i dia­lo­gu eku­me­nicz­ne­go nic nie stra­ci­ła na swo­jej sile. Kościół kato­lic­ki swój sto­su­nek do innych wyznań i kościo­łów chrze­ści­jań­skich, budu­je w opar­ciu o Tra­dy­cję, to zna­czy, że wszyst­ko, co kie­dyś uchwa­lo­no lub ogło­szo­no nadal w jakimś stop­niu pozo­sta­je aktu­al­ne. Np. pod wie­lo­ma wzglę­da­mi zmie­nio­no Tra­dy­cję w kwe­stii sakra­men­tów, ale nadal tyl­ko jeden Kościół ma peł­nię łask z nich pły­ną­cych i nadal jest tym praw­dzi­wym i jedy­nym Kościołem[34]. Pro­wa­dzo­ne są roz­mo­wy zmie­rza­ją­ce do przy­wró­ce­nia jed­no­ści z inny­mi kościo­ła­mi, ale może się to odbyć wyłącz­nie przez pod­po­rząd­ko­wa­nie się kato­lic­kie­mu bisku­po­wi Rzy­mu. Z dru­giej stro­ny Tra­dy­cja wpły­wa na wier­ność Kościo­ła sta­ro­żyt­nym dogma­tom i prak­ty­kom, pomi­mo ate­iza­cji i zeświec­cze­nia spo­łe­czeń­stwa. Pozwo­li­ło Kościo­ło­wi oprzeć się prą­dom modernistycznym[35], femi­ni­stycz­nym i liberalnym[36], jed­no­cze­śnie przej­mu­jąc naj­waż­niej­sze z punk­tu widze­nia chrze­ści­jań­stwa, postu­la­ty.


Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki nigdy nie zwąt­pił w Boskie pocho­dze­nie Pisma, dzie­wi­cze poczę­cie Chry­stu­sa, czy zmar­twych­wsta­nie, na co nie­ste­ty zacho­ro­wał — przy­naj­mniej czę­ścio­wo — pro­te­stan­tyzm. Orto­dok­sja była zabez­pie­czo­na nie przez coś inne­go, jak wła­śnie przez Tra­dy­cję. Trze­cia cecha auto­ry­te­tu Tra­dy­cji wyni­ka z dwóch poprzed­nich a doty­czy toż­sa­mo­ści Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, o któ­rej sta­no­wi nie co inne­go jak wła­śnie Tra­dy­cja. Tutaj jej rola jest naj­bar­dziej zbież­na z socjo­lo­gicz­ną rolą tra­dy­cji w spo­łe­czeń­stwie: jest to dzie­dzic­two, któ­re uza­sad­nia ist­nie­nie i cha­rak­ter Kościo­ła. Beinert pyta: Co by się sta­ło, gdy­by z życia czło­wie­ka, gru­py ludzi, naro­du, ludz­ko­ści, usu­nię­to wszyst­ko, co jest Tra­dy­cją […]? Krót­ka a strasz­li­wa odpo­wiedź musi brzmieć: ska­za­no by czło­wie­ka, spo­łe­czeń­stwo, na ducho­wą śmierć[37]. To pyta­nie doty­czy spo­łe­czeń­stwa w ogó­le, ale kon­tekst oma­wia Tra­dy­cję w Koście­le.


Tak, odrzu­ce­nie Tra­dy­cji wią­za­ło­by się z utra­tą toż­sa­mo­ści kato­li­ków, ich cha­rak­te­ru, odręb­no­ści i nici wią­żą­cych ich w — co praw­da bar­dzo luź­ną, ale jed­nak — wspól­no­tę. My pro­te­stan­ci musi­my być tego świa­do­mi, pro­wa­dząc akcję ewan­ge­li­za­cyj­ną wśród kato­li­ków, tym bar­dziej, że prak­ty­ka dowo­dzi, że nie­wie­lu z nich decy­du­je się na takie ‘samobójstwo&’. Jestem głę­bo­ko prze­ko­na­ny, że wię­cej kato­li­ków jest goto­wych kochać i naśla­do­wać Chry­stu­sa niż stać się pro­te­stan­ta­mi. Być może mamy tutaj do czy­nie­nia z podob­nym pro­ble­mem jaki miał Paweł, kie­dy bro­nił pogan przed narzu­ca­niem im toż­sa­mo­ści żydow­skiej. Tra­dy­cja ist­nie­je w życiu kato­li­ków i opla­ta ich w spo­łe­czeń­stwie w mniej­szym stop­niu poprzez ofi­cjal­ne naucza­nie Kościo­ła, ale przede wszyst­kim poczu­cie przynależności[38], wspól­ne prak­ty­ki reli­gij­ne, świę­ta, obrząd­ki. Tra­dy­cja w życiu spo­łe­czeństw kato­lic­kich wpi­sa­ła się bar­dzo moc­no w kul­tu­rę, któ­ra będąc zin­te­gro­wa­nym sys­te­mem, nie może pozbyć się cze­goś, co sta­no­wi jej istot­ną część.


IV. PROTESTANCI A TRADYCJA KATOLICKA


Na koniec nale­ża­ło­by się zając naszym, pro­te­stanc­kim sto­sun­kiem do naj­waż­niej­szych — z punk­tu widze­nia ewan­ge­li­kal­ne­go — zawar­to­ści Tra­dy­cji. Jest to o tyle istot­ne, że nasze śro­do­wi­ska czę­sto nie­po­trzeb­nie budu­ją mit zupeł­ne­go bra­ku punk­tów stycz­no­ści z dok­try­ną i poboż­no­ścią kato­lic­ką. Jed­nak bliż­sze przyj­rze­nie się Tra­dy­cji pozwa­la dostrzec w niej wie­lość tra­dy­cji, któ­rych war­tość jest bar­dzo róż­na: od here­zji do ele­men­tów bar­dzo poży­tecz­nych. Przede wszyst­kim musi­my powró­cić do źró­deł, do chrze­ści­jań­stwa pierw­szych wie­ków i poznać jego doro­bek.


Pisa­rze pierw­szych wie­ków, Ojco­wie Kościo­ła są czę­sto bar­dziej ewan­ge­licz­ni niż nam się zda­je. Fakt, że zaj­mu­ją tak bar­dzo waż­ną rolę w teo­lo­gii kato­lic­kiej nie ozna­cza, że prze­po­je­ni byli tre­ścia­mi, któ­rych my nie akcep­tu­je­my. Wręcz prze­ciw­nie, są waż­ni jako część Tra­dy­cji i dla­te­go szu­ka się w ich pismach potwier­dze­nia dogma­tów.


Mar­cin Luter dosko­na­le to rozu­miał i dla­te­go znaj­do­wał u Ojców argu­men­ty prze­ciw wypa­cze­niom śre­dnio­wiecz­ne­go kato­li­cy­zmu. Brak opar­cia w naucza­niu Ojców zawsze będzie osła­biał naszą argu­men­ta­cję w dys­ku­sji z kato­li­ka­mi. Błę­dem jest tak­że myśle­nie prze­kre­śla­ją­ce doro­bek chrze­ści­jan żyją­cych w okre­sie śre­dnio­wie­cza. Nie wszyst­ko co ist­nia­ło w Koście­le przed Refor­ma­cją było złe. Czy­ta­jąc Ber­nar­da z Cla­irvaux dowie­my się jak bar­dzo kochał Chry­stu­sa i uczył tego innych: tak duchow­nych jak i świec­kich.


Pozna­jąc myśl Eckhar­da odkry­je­my jego naucza­nie na temat nowe­go naro­dze­nia, a ruch okre­śla­ny mia­nem ‘misty­cy­zmu nie­miec­kie­go’ to pierw­szy ruch, któ­ry wewnątrz kato­li­cy­zmu zaniósł pro­stym ludziom Nowy Testa­ment i pod­sta­wo­wą edu­ka­cję. Tak­że współ­cze­śnie kato­li­cy wzbo­ga­ca­ją swo­ją myślą i służ­bą cały Kościół Powszech­ny, któ­ry był­by o wie­le uboż­szy bez takich posta­ci jak: R. de Vaux, G. von Rad, Mat­ka Tere­sa, czy — doce­nia­jąc pol­skie śro­do­wi­sko — Józef Tisch­ner, bp St. Gądec­ki, czy prof. Kudasiewicz[39]. Oczy­wi­ście, Tra­dy­cja jest czymś wię­cej niż zbio­rem dorob­ku teo­lo­gicz­ne­go, filo­zo­ficz­ne­go, czy poboż­no­ścio­we­go jakiejś gru­py ludzi. Waż­niej­sze są ofi­cjal­ne doku­men­ty: dekre­ty i ency­kli­ki papie­skie, uchwa­ły sobo­ro­we. Są one czę­sto bar­dzo sztyw­ne i odmien­ne od prze­ko­nań do któ­rych my zwy­kli­śmy być przy­zwy­cza­je­ni. Oka­zu­je się jed­nak, że pomi­mo tego w Koście­le tym może znaj­do­wać się praw­dzi­we bogac­two ducho­we, będą­ce owo­cem nicze­go inne­go jak miło­ści do Chry­stu­sa i posłu­szeń­stwa Jego Sło­wu.


Będąc tego świa­do­mi nie może­my lek­ce­wa­żyć róż­nic dzie­lą­cych nas od kato­li­cy­zmu i świa­do­mie odrzu­cać to, co wg nasze­go prze­ko­na­nia jest nie­wła­ści­we i błęd­ne w Tra­dy­cji. Nasza posta­wa wobec Tra­dy­cji powin­na więc cecho­wać się wybiór­czo­ścią, selek­tyw­no­ścią. Przyj­mu­je­my i akcep­tu­je­my nasze wspól­ne, chrze­ści­jań­skie dzie­dzic­two; doce­nia­my odmien­ny, ale biblij­ny doro­bek rzym­skich kato­li­ków; odrzu­ca­my wszyst­ko, co jest obce i prze­ciw­ne prze­sła­niu Pisma Świę­te­go. Do pierw­szej kate­go­rii pro­po­no­wał­bym zali­czyć oprócz wspo­mnia­ne­go już dorob­ku Ojców Kościoła[40], wiel­kich teo­lo­gów śre­dnio­wie­cza, tak­że osią­gnię­cia współ­cze­snej teo­lo­gii i bibli­sty­ki kato­lic­kiej.


Oczy­wi­ście dla nas ist­nie­je tyl­ko jeden auto­ry­tet i nor­ma wia­ry jaką jest Biblia, cała resz­ta nato­miast może być tyl­ko pomoc­na w jej pozna­wa­niu i rozu­mie­niu. Pozwa­la nam też dostrzec jak wiel­kie jest bogac­two spo­so­bów dzia­ła­nia Boże­go wśród ludzi, któ­re prze­mie­nia ich i pro­wa­dzi coraz bli­żej Jedy­ne­go Pana. Jako pro­te­stan­ci posia­da­my zupeł­nie odmien­ną od kato­li­ków ekle­zjo­lo­gię, litur­gię, czę­ścio­wo tak­że sys­tem świąt. Musi­my jed­nak rozu­mieć, że róż­ni­ce te są czę­sto mają pocho­dze­nie histo­rycz­ne i wca­le nie muszą prze­są­dzać o ich war­to­ści w świe­tle Pisma. Biblia uczy, aby peł­nio­ne były pew­ne służ­by; for­ma ich reali­za­cji jest spra­wą dru­go­rzęd­ną. Dla­te­go doceń­my i usza­nuj­my ten aspekt życia Kościo­ła kato­lic­kie­go. Nie musi się on nam podo­bać, ale jed­no­cze­śnie uwol­nij­my się od znie­wa­la­ją­ce­go prze­ko­na­nia, że gdy­by apo­stoł Paweł lub Piotr zna­lazł się w naszym zbo­rze, to poczuł­by się jak w koście­le w Jero­zo­li­mie lub w Antio­chii. Naj­ła­twiej jest stwier­dzić to, cze­go nie może­my zaak­cep­to­wać w Tra­dy­cji kato­lic­kiej.


Ele­men­ty soteriologii[41], mario­lo­gii, kult obra­zów i świę­tych, monar­chicz­na pozy­cja papie­ża – na to nie ma i nie może być zgo­dy, ponie­waż jest prze­ciw­ne naucza­niu Pisma. Fakt, że nauki te i prak­ty­ki mają dłu­gą histo­rię w koście­le, jest raczej powo­dem do poku­ty niż argu­men­tem na zain­spi­ro­wa­nie ich przez apo­sto­łów lub Ducha Świę­te­go. W pole­mi­ce i kry­ty­ce tych skład­ni­ków Tra­dy­cji głos Pisma musi być pierw­szo­pla­no­wy, ale nie może­my zapo­mi­nać o argu­men­tach tych wszyst­kich kato­li­ków, któ­rzy na prze­strze­ni histo­rii kościo­ła pró­bo­wa­li prze­ciw­sta­wić się błę­dom i znie­kształ­ce­niom dok­tryn chrześcijańskich[42]. Ponad wszyst­ko musi­my jed­nak pamię­tać, że bar­dziej niż ‘świę­te obu­rze­nie’ dys­ku­sji ze złą Tra­dy­cją potrzeb­ne są pro­fe­sjo­nal­ność i umiar, któ­rych ocze­ku­je coraz lepiej wykształ­co­ne spo­łe­czeń­stwo. Zwra­ca­my się do ludzi, któ­rzy — wbrew temu co sobie nie­któ­rzy wyobra­ża­ją — nie są ciem­ni, ale moc­no przy­wią­za­ni do tego, w co od zawsze wie­rzy­li oni i ich przod­ko­wie. Zaiste jest to spo­łe­czeń­stwo nad­zwy­czaj poboż­ne i gor­li­we, choć w wie­lu spra­wach jest to gor­li­wość nierozsądna[43].


BIBLIOGRAFIA: 1. Biblia Tysiąc­le­cia, wyda­nie III, Pal­lot­ti­num, Poznań – War­sza­wa 1980. 2. Biblia War­szaw­ska, wyda­na przez BiZTB, W‑wa 1991. 3. Kate­chizm Kościo­ła Kato­lic­kie­go, Pal­lot­ti­num 1994. 4. Kon­sty­tu­cja dogma­tycz­na Dei ver­bum, Biblia Tysiąc­le­cia HTML, Pal­lot­ti­num 1997. 5. Karl Rah­ner, Her­bert Vor­grim­ler, Mały Słow­nik Teo­lo­gicz­ny, Insty­tut Wydaw­ni­czy PAX, W‑wa 1987. 6. R. Popo­wski, Wiel­ki Słow­nik Grec­ko-Pol­ski Nowe­go Testa­men­tu, Wyd. Voca­tio, W‑wa 1995. 7. Mul­ti­me­dial­na Ency­klo­pe­dia Powszech­na FOGRA. 8. Ber­nard Ses­boü, Joseph Wolin­ski, Bóg Zba­wie­nia W: Histo­ria Dogma­tów, Tom I, Wyd. M, Kra­ków 1999. 9. Jared Wicks, Wpro­wa­dze­nie do meto­dy Teo­lo­gicz­nej, Wydaw­nic­two WAM · Księ­żą Jezu­ici, Kra­ków 1995. 10. Wol­fgang Beinert, Teo­lo­gicz­na teo­ria pozna­nia, Wydaw­nic­two M, Kra­ków 1998. 11. John N.D. Kel­ly, Począt­ki dok­try­ny chrze­ści­jań­skiej, Pax, W‑wa 1988. 12. Micha­el Schmaus, Wia­ra Kościo­ła. Tom I, Gdańsk — Oli­wa 1989.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.