Ewangelikalna ocena tradycji w Kościele Rzymskokatolickim
- 2 stycznia, 2002
- przeczytasz w 15 minut
Minęło kilka wieków od momentu, kiedy Marcin Luter ogłosił, że sola scriptura jest jedyną normą wiary i najwyższym autorytetem w sprawach życia chrześcijanina i Kościoła. Jednak jako duchowym dziedzicom i kontynuatorom dzieła tego wielkiego Reformatora, nie zawsze udaje nam się należycie docenić znaczenie tego hasła. Efektem tego jest z jednej strony brak umiejętności propagowania tego hasła wśród katolików, a z drugiej strony przyzwolenie, aby nasza duchowość i teologie kościelne obrastały w praktyki i poglądy zupełnie obce Biblii.
W niniejszej pracy podejmuję próbę zbadania tematu Tradycji i przedstawienia propozycji prawidłowego ustosunkowania się do niej współczesnych protestantów. Moją metodą w tym zakresie jest próba zajęcia stanowiska wobec Tradycji pomiędzy skrajnościami: katolicką, wyrażaną hasłem na początku była tradycja[1], a ewangelikalnym odrzuceniem wszystkiego, co Tradycja zawiera. Moje wnioski odnośnie Tradycji mają charakter pragmatyczny, umożliwiający dialog i dyskusję z katolikami, w celu pobudzenia ich do żywej wiary w Chrystusa Pana, który jedynie jest Prawdą i Zbawieniem.
I. DEFINICJA TRADYCJI
Słowo tradycja[2] pochodzi od łacińskiego wyrazu traditio, który dosłownie oznacza przekaz. W teologii katolickiej oznacza zarówno proces jak i treść przekazu prawdy objawionej. Przekaz ten pierwotnie pochodzi od ustnego przepowiadania pierwszych nosicieli chrześcijańskiego objawienia, zwłaszcza Jezusa Chrystusa i apostołów[3]. Tradycja ma więc swoje źródło w Objawieniu[4] a zawiera treść określaną mianem depozytu wiary (łac. depositum fidei)[5]. Zadaniem tradycji jest wierne przekazywanie tego depozytu następnym pokoleniom. Sobór Watykański II ujął to w ten sposób: Bóg postanowił najłaskawiej, aby to, co dla zbawienia wszystkich narodów objawił, pozostało na zawsze zachowane w całości i przekazywane było wszystkim pokoleniom[6]. Zadanie to Kościół wykonywał najpierw poprzez przekaz wyłącznie ustny[7]. Apostołowie, a następnie upoważnieni przez nich nauczyciele, starsi i biskupi opowiadali i wyjaśniali to, co Bóg uczynił w Chrystusie dla zbawienia ludzi. Jednak już pierwsze pokolenie chrześcijan było świadkiem powstawania pism, które zawierały w sobie elementy nauki chrześcijańskiej. Tak zaczął kształtować się Nowy Testament, który obok Biblii hebrajskiej jest wg teologii katolickiej odzwierciedleniem, wyrazem Tradycji, jej najbardziej zasadniczej fazy. Tradycja — lub raczej jej część — zostaje w ten sposób utrwalona w Piśmie, dla którego Tradycja z kolei stanie się jedynym autorytatywnym sposobem i modelem interpretacji[8]. Poniżej przedstawiam próbę graficznego zilustrowania opisanego wyżej zjawiska[9].
Szare pole przedstawia Tradycję czyli chrześcijańskie zwiastowanie, naukę ewangeliczną, której przekazywanie odbywa się w czasie, przy czym czas ten nie jest ograniczony i będzie trwał do powrotu Chrystusa. W trakcie tego przekazywania — w drugiej połowie I wieku — powstają pisma chrześcijańskie, które do końca III wieku zostaną rozpoznane i uznane za natchnione. Widać jednak wyraźnie, że Pismo zawiera się w Tradycji, a więc jest jej częścią. Pismo nie jest jednak wszystkim, co stanowi przekaz chrześcijański, choć wg najnowszych trendów w teologii katolickiej, Pismo jest — a przynajmniej powinno być — miernikiem Tradycji.
EWANGELIA | Treść Tradycji Przekaz ustny | Proces Tradycji PISMO ŚWIĘTE STAREGO i NOWEGO TESTAMENTU Przekaz ustny | Proces Tradycji
Z tego co dotychczas powiedziano wynika, że Tradycja jest między innymi nośnikiem tej części Objawienia, która albo nie została zawarta w Piśmie Świętym w sposób wyraźny, albo jej w ogóle tam nie ma. Razem, Pismo i Tradycja przynoszą objawione Słowo Boże[10]: Kościół… — osiąga tą pewność swoją co do wszystkich[11] spraw objawionych nie przez samo Pismo święte[12]. Jednak jak zauważa katolicki teolog Schmaus, Tradycja nie zawiera w sobie nic, co w jakiś sposób nie zawiera się w Piśmie[13], natomiast historyczne dokumenty Kościoła stwierdzają, że pewne tradycje pochodzenia apostolskiego dotarły do nas innymi drogami niż na piśmie[14]. Potwierdza to inny katolicki uczony Beinert, który stwierdza, że na pytanie, czy wszystkie treści wiary mają oparcie w Piśmie, należałoby w wielu przypadkach uczciwie przyznać, że nie[15]. Jest tutaj widoczna pewna niekonsekwencja w relacjonowaniu stosunku Tradycji do Pisma, którą od wielu lat próbują rozwiązać teologowie katoliccy, co jest wynikiem wzrostu znaczenia Biblii w Kościele po Vaticanum II. Podstawowy problem istnieje jednak w tym, że trudno udowodnić pochodzenie pewnych nauk i praktyk od apostołów[16], tym bardziej, że w świetle teorii rozwoju doktryny[17] rozwijały się one na przestrzeni o wiele dłuższego czasu niż życie apostołów. Fakt, że w pismach tak Starego jak i Nowego Testamentu istnieją pewne słowa lub zwroty, które później rozwinięto i napełniono treścią nie może służyć za dowód apostolskiego pochodzenia nauki. Punkt wyjścia jest biblijny, ale punkt dojścia może być sprzeczny z nauczaniem innych miejsc Pisma[18]. W tą pułapkę wpadały — krytykowane z katolickiego punktu widzenia — wszystkie odłamy heretyckie i schizmatyckie. Kościół katolicki przed problemem tym ma być chroniony przez niezawodny charyzmat prawdy, w który Bóg wyposażył biskupów, tak że Tradycja […] wywodząca się od Apostołów, rozwija się w Kościele pod opieką Ducha Świętego[19]. Argument ten można podważyć tym samym zarzutem, którym stawiano wszystkim sektom przypisującym sobie wyjątkowe natchnienie Ducha Świętego, proroctwa i nowe objawienia jakoby uzupełniające treść Biblii: ludzie i nauki stawiające się ponad autorytetem Pisma są z założenia podejrzane i niewiarygodne.
II. PROCES FORMOWANIA SIĘ TRADYCJI
Poszukując początków pojęcia Tradycji w chrześcijaństwie teologowie katoliccy proponują zwrócenie się do pism NT, szczególnie 1Kor 11:2, gdzie Paweł pisze: Pochwalam was, bracia, za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak, jak wam przekazałem, zachowujecie tradycję[20]. Kluczowym jest tutaj grecki czasownik parevdwka, tłumaczony jako przekazałem, oraz rzeczownik paradovseiV tłumaczony jako tradycja[21].
To, do czego odwoływał się Paweł zostało oczywiście przekazane Koryntianom w sposób ‘ustny’. Wniosek z tego, że to co słyszeli było autorytatywne[22]. A więc od samego początku zwiastowanie chrześcijańskie w swej treści i sposobie przekazu określane było mianem tradycji. Jednak prawdziwy rozwój tego pojęcia i wzrost jego znaczenia rozpoczął się pod wpływem dwóch czynników: śmierci apostołów i rozwoju herezji chrześcijańskich. Kościół utracił najwyższe autorytety, a w jego łonie — choć nie tylko — pojawiły się osoby odmiennie interpretujące teksty pism tak staro jak i nowotestamentowych.
Samoobroną Kościoła było odwołanie się do tego, w co zawsze, wszędzie i wszyscy wierzyli (łac. quod ubique, quod semper, quod ab omnibus creditum est), czyli do Tradycji[23]. Jak twierdzi Kelly, pierwotny Kościół terminem tym określał całość przekazu apostolskiego, bez względu na to, czy pochodził on z ustnego przekazu czy z dokumentów spisanych[24]. Jednak w okresie polemiki z gnostykami zaczęto stosować słowo Tradycja w nowym, zawężonym sensie specjalnie do ustnego nauczania Kościoła, jako czegoś odrębnego od nauczania Pisma. Tradycja powoli zaczęła być synonimem kanonu prawdy, który składał się z reguł, wyznań, itp. krótkich formuł zawierających kluczowe punkty chrześcijańskiego objawienia. Szczególnie dla Ireneusza, biskupa Lyonu, Tradycja stała się kluczem do prawdziwej interpretacji Pisma i ostatecznym sądem każdego poglądu i nauki. Dla Ireneusza ważną rolę w zachowaniu nienaruszonego nauczania apostolskiego spełniało nieprzerwane następstwo biskupów w wielkich stolicach biskupich, sięgające w prostej linii do apostołów[25]. Im zostało powierzone strzeżenie nienaruszonego depozytu wiary, oni posiadali prawdziwą Tradycję.
Podobnie uważał Tertulian. Podkreślić jednak należy, że wszyscy najważniejsi Ojcowie Kościoła uważali, że nie sposób przeciwstawiać Tradycji Pismu i odwrotnie. Były one postrzegane jako spójne i wynikające z siebie nawzajem[26]. Jednak w konfrontacji z herezją, właściwą interpretację Pisma można było znaleźć tylko tam, gdzie znajduje się prawdziwa wiara, to jest w Kościele, w jego publicznym nauczaniu. Heretycy natomiast znajdywali w Piśmie to, co chcieli znaleźć, ponieważ lekceważyli regułę wiary[27], czyli Tradycję. Od IV wieku następuje dynamiczne poszerzenie zakresu Tradycji i bardziej konkretne jej sprecyzowanie. Wraz z rozpaleniem dysput trynitarnych rozpoczyna się odwoływanie już nie tylko do ustalonych reguł i wyznań, ale pism nieżyjących już teologów i duchownych.
Sobory ekumeniczne sankcjonując pewne dogmaty będą powoływać się przede wszystkim na ten dorobek, a dopiero pośrednio przez nie na teksty Pisma[28]. Wskazuje to na ’emancypację’ Tradycji od jej bezpośredniego uzależnienia od Biblii. W końcu same ustalenia soborów będą stawały się autorytatywne, wyrażając obowiązujące w Kościele tradycje i same stając się częścią Tradycji. Jeden z Ojców soborowych, Bazyli Wielki stwierdzi: Dogmaty, których strzeże Kościół, i głoszone przez niego nauki otrzymaliśmy jedne z nauki spisanej, inne z przekazanej nam przez Apostołów Tradycji. I jedne, i drugie mają tę samą moc dla pobożności[29]. Rozpoczął się zwyczaj sankcjonowania wszystkiego, co Kościół praktykował i czego nauczał jako pochodzącego od apostołów. W okresie średniowiecza doprowadzi to do tak skrajnego spolaryzowania relacji pomiędzy Tradycją a Pismem, że znajdą się one na dwóch przeciwnych biegunach i będą postrzegane jako samodzielne źródła poznania wiary[30].
Proces ten będzie wynikiem rozwoju i wzmocnienia się dwóch ośrodków autorytetu: papiestwa, a dokładniej jego Urzędu Nauczycielskiego z jednej strony i rozwoju teologii naukowej, której badania polegały przede wszystkim na egzegezie Pisma, z drugiej strony. W okresie Reformacji większość krytykowanych doktryn i praktyk miało swoje pochodzenie i oparcie wyłącznie w Tradycji lub było poparte tylko słabymi dowodami biblijnymi, co stało się przyczyną ich odrzucenia przez Reformatorów. Punktem kulminacyjnym były stwierdzenia Soboru Trydenckiego, który nadał Tradycji jako całości autorytatywne miejsce obok Pisma. Przy czym miernikiem i sędzią obu źródeł Objawienia stał się Urząd Nauczycielski w osobie papieża, co najdobitniej wyrazi Pius IX: Papież jest podmiotem i organem Tradycji[31].
Choć Sobór Watykański II podjął wielki i owocny wysiłek przywrócenia Pisma Kościołowi, odbudowania jego autorytetu i pozycji w życiu, to zasadniczy sposób wyjaśniania zależności między Biblią a Tradycją nie uległ zmianie ani w życiu Kościoła ani w dokumentach[32]. Poniżej przedstawiam propozycję graficznego przedstawienia tej relacji[33]. Szare pole reprezentuje asystencję Ducha Świętego udzielającego Kościołowi nauczającemu charyzmatu prawdy. A więc wszystkie procesy związane z powstawaniem i rozwojem Tradycji odbywa się pod opieką i kontrolą Bożą.
III. CHARAKTER AUTORYTETU TRADYCJI
Pomijając duchową i religijną frazeologię w omawianiu zagadnienia Tradycji, można stwierdzić, że stanowi ona to wszystko, co pojawiło się w pewnym okresie historii Kościoła jako nauka lub praktyka religijna, przetrwało próbę czasu i zostało usankcjonowane przez władze kościelne. Autorytet Tradycji ma więc charakter podobny do obowiązującego w danym państwie ustroju politycznego, który swoją ‘świętość’ i prawo nienaruszalności czerpie przede wszystkim z faktu istnienia i obowiązywania. Zamach na ustrój jest postrzegany jako zamach na państwo i społeczeństwo. Podobnie zmiana lub odrzucenie jakiegoś składnika Tradycji jest postrzegana jako atak na Kościół.
Oczywiście Tradycja nie jest czymś stałym i niezmiennym; jest to żywa Tradycja, ponieważ ulega przekształceniom i rozwojowi. Nie po to, aby zmienić dogmaty, ale w celu jasnego komunikowania przesłania chrześcijańskiemu współczesnemu społeczeństwu. Tradycja w Kościele rzymskokatolickim stałą się de facto ‘ustrojem’ tego Kościoła; jest on taki ponieważ przepełniony jest taką a nie inną Tradycją. Zmiana Tradycji musiałaby doprowadzić do zmiany charakteru i filozofii Kościoła. Z drugiej strony nie jest możliwa przemiana tegoż Kościoła bez zmiany Tradycji, a zmiana jej byłaby praktycznie samobójstwem. Być może to tłumaczy fakt, że — zdaniem niektórych teologów i biskupów — program Vaticanum II pozostaje w dużej mierze na papierze i przerasta współczesny Kościół katolicki o całą epokę. Innym aspektem autorytetu Tradycji jest jej rola apologetyczna.
O jej przydatności w dyskusjach z herezjami pisałem już powyżej. Tutaj pragnę jedynie dodać, że i dzisiaj — mimo postępującej otwartości i dialogu ekumenicznego nic nie straciła na swojej sile. Kościół katolicki swój stosunek do innych wyznań i kościołów chrześcijańskich, buduje w oparciu o Tradycję, to znaczy, że wszystko, co kiedyś uchwalono lub ogłoszono nadal w jakimś stopniu pozostaje aktualne. Np. pod wieloma względami zmieniono Tradycję w kwestii sakramentów, ale nadal tylko jeden Kościół ma pełnię łask z nich płynących i nadal jest tym prawdziwym i jedynym Kościołem[34]. Prowadzone są rozmowy zmierzające do przywrócenia jedności z innymi kościołami, ale może się to odbyć wyłącznie przez podporządkowanie się katolickiemu biskupowi Rzymu. Z drugiej strony Tradycja wpływa na wierność Kościoła starożytnym dogmatom i praktykom, pomimo ateizacji i zeświecczenia społeczeństwa. Pozwoliło Kościołowi oprzeć się prądom modernistycznym[35], feministycznym i liberalnym[36], jednocześnie przejmując najważniejsze z punktu widzenia chrześcijaństwa, postulaty.
Kościół rzymskokatolicki nigdy nie zwątpił w Boskie pochodzenie Pisma, dziewicze poczęcie Chrystusa, czy zmartwychwstanie, na co niestety zachorował — przynajmniej częściowo — protestantyzm. Ortodoksja była zabezpieczona nie przez coś innego, jak właśnie przez Tradycję. Trzecia cecha autorytetu Tradycji wynika z dwóch poprzednich a dotyczy tożsamości Kościoła rzymskokatolickiego, o której stanowi nie co innego jak właśnie Tradycja. Tutaj jej rola jest najbardziej zbieżna z socjologiczną rolą tradycji w społeczeństwie: jest to dziedzictwo, które uzasadnia istnienie i charakter Kościoła. Beinert pyta: Co by się stało, gdyby z życia człowieka, grupy ludzi, narodu, ludzkości, usunięto wszystko, co jest Tradycją […]? Krótka a straszliwa odpowiedź musi brzmieć: skazano by człowieka, społeczeństwo, na duchową śmierć[37]. To pytanie dotyczy społeczeństwa w ogóle, ale kontekst omawia Tradycję w Kościele.
Tak, odrzucenie Tradycji wiązałoby się z utratą tożsamości katolików, ich charakteru, odrębności i nici wiążących ich w — co prawda bardzo luźną, ale jednak — wspólnotę. My protestanci musimy być tego świadomi, prowadząc akcję ewangelizacyjną wśród katolików, tym bardziej, że praktyka dowodzi, że niewielu z nich decyduje się na takie ‘samobójstwo&’. Jestem głęboko przekonany, że więcej katolików jest gotowych kochać i naśladować Chrystusa niż stać się protestantami. Być może mamy tutaj do czynienia z podobnym problemem jaki miał Paweł, kiedy bronił pogan przed narzucaniem im tożsamości żydowskiej. Tradycja istnieje w życiu katolików i oplata ich w społeczeństwie w mniejszym stopniu poprzez oficjalne nauczanie Kościoła, ale przede wszystkim poczucie przynależności[38], wspólne praktyki religijne, święta, obrządki. Tradycja w życiu społeczeństw katolickich wpisała się bardzo mocno w kulturę, która będąc zintegrowanym systemem, nie może pozbyć się czegoś, co stanowi jej istotną część.
IV. PROTESTANCI A TRADYCJA KATOLICKA
Na koniec należałoby się zając naszym, protestanckim stosunkiem do najważniejszych — z punktu widzenia ewangelikalnego — zawartości Tradycji. Jest to o tyle istotne, że nasze środowiska często niepotrzebnie budują mit zupełnego braku punktów styczności z doktryną i pobożnością katolicką. Jednak bliższe przyjrzenie się Tradycji pozwala dostrzec w niej wielość tradycji, których wartość jest bardzo różna: od herezji do elementów bardzo pożytecznych. Przede wszystkim musimy powrócić do źródeł, do chrześcijaństwa pierwszych wieków i poznać jego dorobek.
Pisarze pierwszych wieków, Ojcowie Kościoła są często bardziej ewangeliczni niż nam się zdaje. Fakt, że zajmują tak bardzo ważną rolę w teologii katolickiej nie oznacza, że przepojeni byli treściami, których my nie akceptujemy. Wręcz przeciwnie, są ważni jako część Tradycji i dlatego szuka się w ich pismach potwierdzenia dogmatów.
Marcin Luter doskonale to rozumiał i dlatego znajdował u Ojców argumenty przeciw wypaczeniom średniowiecznego katolicyzmu. Brak oparcia w nauczaniu Ojców zawsze będzie osłabiał naszą argumentację w dyskusji z katolikami. Błędem jest także myślenie przekreślające dorobek chrześcijan żyjących w okresie średniowiecza. Nie wszystko co istniało w Kościele przed Reformacją było złe. Czytając Bernarda z Clairvaux dowiemy się jak bardzo kochał Chrystusa i uczył tego innych: tak duchownych jak i świeckich.
Poznając myśl Eckharda odkryjemy jego nauczanie na temat nowego narodzenia, a ruch określany mianem ‘mistycyzmu niemieckiego’ to pierwszy ruch, który wewnątrz katolicyzmu zaniósł prostym ludziom Nowy Testament i podstawową edukację. Także współcześnie katolicy wzbogacają swoją myślą i służbą cały Kościół Powszechny, który byłby o wiele uboższy bez takich postaci jak: R. de Vaux, G. von Rad, Matka Teresa, czy — doceniając polskie środowisko — Józef Tischner, bp St. Gądecki, czy prof. Kudasiewicz[39]. Oczywiście, Tradycja jest czymś więcej niż zbiorem dorobku teologicznego, filozoficznego, czy pobożnościowego jakiejś grupy ludzi. Ważniejsze są oficjalne dokumenty: dekrety i encykliki papieskie, uchwały soborowe. Są one często bardzo sztywne i odmienne od przekonań do których my zwykliśmy być przyzwyczajeni. Okazuje się jednak, że pomimo tego w Kościele tym może znajdować się prawdziwe bogactwo duchowe, będące owocem niczego innego jak miłości do Chrystusa i posłuszeństwa Jego Słowu.
Będąc tego świadomi nie możemy lekceważyć różnic dzielących nas od katolicyzmu i świadomie odrzucać to, co wg naszego przekonania jest niewłaściwe i błędne w Tradycji. Nasza postawa wobec Tradycji powinna więc cechować się wybiórczością, selektywnością. Przyjmujemy i akceptujemy nasze wspólne, chrześcijańskie dziedzictwo; doceniamy odmienny, ale biblijny dorobek rzymskich katolików; odrzucamy wszystko, co jest obce i przeciwne przesłaniu Pisma Świętego. Do pierwszej kategorii proponowałbym zaliczyć oprócz wspomnianego już dorobku Ojców Kościoła[40], wielkich teologów średniowiecza, także osiągnięcia współczesnej teologii i biblistyki katolickiej.
Oczywiście dla nas istnieje tylko jeden autorytet i norma wiary jaką jest Biblia, cała reszta natomiast może być tylko pomocna w jej poznawaniu i rozumieniu. Pozwala nam też dostrzec jak wielkie jest bogactwo sposobów działania Bożego wśród ludzi, które przemienia ich i prowadzi coraz bliżej Jedynego Pana. Jako protestanci posiadamy zupełnie odmienną od katolików eklezjologię, liturgię, częściowo także system świąt. Musimy jednak rozumieć, że różnice te są często mają pochodzenie historyczne i wcale nie muszą przesądzać o ich wartości w świetle Pisma. Biblia uczy, aby pełnione były pewne służby; forma ich realizacji jest sprawą drugorzędną. Dlatego doceńmy i uszanujmy ten aspekt życia Kościoła katolickiego. Nie musi się on nam podobać, ale jednocześnie uwolnijmy się od zniewalającego przekonania, że gdyby apostoł Paweł lub Piotr znalazł się w naszym zborze, to poczułby się jak w kościele w Jerozolimie lub w Antiochii. Najłatwiej jest stwierdzić to, czego nie możemy zaakceptować w Tradycji katolickiej.
Elementy soteriologii[41], mariologii, kult obrazów i świętych, monarchiczna pozycja papieża – na to nie ma i nie może być zgody, ponieważ jest przeciwne nauczaniu Pisma. Fakt, że nauki te i praktyki mają długą historię w kościele, jest raczej powodem do pokuty niż argumentem na zainspirowanie ich przez apostołów lub Ducha Świętego. W polemice i krytyce tych składników Tradycji głos Pisma musi być pierwszoplanowy, ale nie możemy zapominać o argumentach tych wszystkich katolików, którzy na przestrzeni historii kościoła próbowali przeciwstawić się błędom i zniekształceniom doktryn chrześcijańskich[42]. Ponad wszystko musimy jednak pamiętać, że bardziej niż ‘święte oburzenie’ dyskusji ze złą Tradycją potrzebne są profesjonalność i umiar, których oczekuje coraz lepiej wykształcone społeczeństwo. Zwracamy się do ludzi, którzy — wbrew temu co sobie niektórzy wyobrażają — nie są ciemni, ale mocno przywiązani do tego, w co od zawsze wierzyli oni i ich przodkowie. Zaiste jest to społeczeństwo nadzwyczaj pobożne i gorliwe, choć w wielu sprawach jest to gorliwość nierozsądna[43].
BIBLIOGRAFIA: 1. Biblia Tysiąclecia, wydanie III, Pallottinum, Poznań – Warszawa 1980. 2. Biblia Warszawska, wydana przez BiZTB, W‑wa 1991. 3. Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallottinum 1994. 4. Konstytucja dogmatyczna Dei verbum, Biblia Tysiąclecia HTML, Pallottinum 1997. 5. Karl Rahner, Herbert Vorgrimler, Mały Słownik Teologiczny, Instytut Wydawniczy PAX, W‑wa 1987. 6. R. Popowski, Wielki Słownik Grecko-Polski Nowego Testamentu, Wyd. Vocatio, W‑wa 1995. 7. Multimedialna Encyklopedia Powszechna FOGRA. 8. Bernard Sesboü, Joseph Wolinski, Bóg Zbawienia W: Historia Dogmatów, Tom I, Wyd. M, Kraków 1999. 9. Jared Wicks, Wprowadzenie do metody Teologicznej, Wydawnictwo WAM · Księżą Jezuici, Kraków 1995. 10. Wolfgang Beinert, Teologiczna teoria poznania, Wydawnictwo M, Kraków 1998. 11. John N.D. Kelly, Początki doktryny chrześcijańskiej, Pax, W‑wa 1988. 12. Michael Schmaus, Wiara Kościoła. Tom I, Gdańsk — Oliwa 1989.