Magazyn

Klasztory chrześcijan asyryjskich i arabskich na terenie Iraku wg relacji Asz-Szabusztiego (X w.) w Kitab ad-dijarat


Magazyn EkumenizmTema­ty­ka klasz­tor­na w piśmien­nic­twie arab­skim [1], w dzie­łach poetów, kro­ni­ka­rzy i geo­gra­fów, poja­wi­ła się po pod­bo­ju ziem chrze­ści­jań­skich przez Ara­bów i szyb­ko sta­ła się dość popu­lar­na. Archi­tek­tu­ra klasz­to­rów, ota­cza­ją­cy je kra­jo­braz z ogro­da­mi i win­ni­ca­mi, czy­ste powie­trze, obfi­tość wody, orga­ni­za­cja życia mni­chów, modlą­cych się w ciszy i sku­pie­niu, a tak­że uro­czy­sto­ści przy dźwię­kach dzwo­nów, świe­cach i chó­ral­nym śpie­wie – to wszyst­ko dotąd obce tra­dy­cji muzuł­mań­skiej [2] oka­za­ło się dla wie­lu pisa­rzy praw­dzi­wą inspi­ra­cją.


Nie­któ­rzy, nie wyłą­cza­jąc dygni­ta­rzy i kali­fów, trak­to­wa­li tere­ny klasz­tor­ne jako miej­sca wypo­czyn­ku i relak­su. Więk­szość jed­nak zacho­dzi­ła tam, aby upi­jać się winem do utra­ty przy­tom­no­ści i dawać upust fan­ta­zji. Chrze­ści­ja­nie, jako gru­pa pod­da­na (tym bar­dziej mni­si), nie mogli zamy­kać drzwi przed szu­ka­ją­cy­mi takich przy­jem­no­ści, a czę­sto nawet reago­wać na wyso­ce nie­wła­ści­we postę­po­wa­nie nie­pro­szo­nych gości i ich igno­ranc­ką posta­wę.


W lite­ra­tu­rze arab­skiej okre­su abba­sydz­kie­go zacho­wa­ły się licz­ne utwo­ry poetyc­kie, któ­rych auto­rzy, uży­wa­jąc obe­lży­wych i aro­ganc­kich okre­śleń, rysu­ją nie­praw­dzi­wy i krzyw­dzą­cy obraz życia mni­chów. Z jed­nej stro­ny zachwy­ca­ją się poło­że­niem klasz­to­rów, roz­po­ście­ra­ją­cą się wokół zie­le­nią i orga­ni­za­cją życia ich miesz­kań­ców, a z dru­giej wyka­zu­ją brak sza­cun­ku i tole­ran­cji dla gospo­da­rzy i zro­zu­mie­nia dla ich poświę­ce­nia i słu­żeb­nej misji. Takie opi­nie były sze­ro­ko cyto­wa­ne i roz­po­wszech­nia­ne. W pierw­szych wie­kach isla­mu, podob­nie jak w cza­sach poprze­dza­ją­cych poja­wie­nie się Maho­me­ta, poezja sta­no­wi­ła jeśli nie naj­waż­niej­szy, to waż­ny kie­ru­nek twór­czo­ści arab­skiej inte­li­gen­cji.


Spo­śród wie­lu ksiąg poświę­co­nych klasz­to­rom do naszych cza­sów zacho­wa­ła się jedy­nie pra­ca Asz-Sza­busz­tie­go [3], Kitab ad-dija­rat. Do koń­ca lat 40. ubie­głe­go wie­ku żyją­cy w świe­cie arab­skim bada­cze byli pra­wie pew­ni, że ów słyn­ny manu­skrypt podzie­lił los innych, zagi­nio­nych. O tym, że takie dzie­ło ist­nia­ło, wie­dzia­no dzię­ki szcząt­ko­wym infor­ma­cjom o nim u wie­lu arab­skich histo­ry­ków wcze­sne­go śre­dnio­wie­cza [4], w Euro­pie zaś od cza­su do cza­su uka­zy­wa­ły się wzmian­ki lub tłu­ma­cze­nia nie­któ­rych frag­men­tów manu­skryp­tu. Upo­wszech­nia­li je głów­nie nie­miec­cy orien­ta­li­ści, któ­rzy skru­pu­lat­nie kata­lo­go­wa­li i opi­sy­wa­li ręko­pi­sy znaj­du­ją­ce się w nie­miec­kich zbio­rach archi­wal­nych [5]. Dzię­ki tym notat­kom oraz oso­bi­stym kon­tak­tom z euro­pej­ski­mi ośrod­ka­mi nauko­wy­mi zna­ny kop­tyj­ski orien­ta­li­sta i histo­ryk A. S. Atiya jako pierw­szy wśród bada­czy wywo­dzą­cych się z Bli­skie­go Wscho­du opu­bli­ko­wał pra­cę o opi­sy­wa­nych przez Asz-Sza­busz­tie­go klasz­to­rach znaj­du­ją­cych się na tere­nie Egip­tu [6].


Poszu­ki­wa­cze bli­skow­schod­ni osta­tecz­nie pozna­li losy manu­skryp­tu dopie­ro w roku 1939. W tym­że cza­sie prze­by­wa­ją­cy w Egip­cie zasłu­żo­ny dla kul­tu­ry arab­skiej chrze­ści­jań­ski uczo­ny i dzia­łacz irac­ki, Ane­stas Mari al-Kar­ma­li [7], nie­spo­dzie­wa­nie otrzy­mał od swo­je­go przy­ja­cie­la, nie­miec­kie­go orien­ta­li­sty Augu­sta Fische­ra, odbit­kę foto­gra­ficz­ną tegoż ręko­pi­su. Oka­za­ło się, że egzem­plarz nie­kom­plet­ne­go, nie­ste­ty, ory­gi­na­łu spo­czy­wa w Biblio­te­ce Pru­skiej w Ber­li­nie [8].


Kitab ad-dija­rat w skró­cie


Kitab ad-dija­rat jest podob­no jedy­nym zacho­wa­nym dzie­łem Asz-Sza­busz­tie­go z sied­miu przy­pi­sy­wa­nych mu ksiąg. Na jego treść skła­da­ją się ele­men­ty geo­gra­ficz­ne, histo­rycz­ne, a nade wszyst­ko lite­rac­ko-poetyc­kie, przy czym opi­so­wi klasz­to­rów poświę­co­no naj­mniej miej­sca, w wie­lu przy­pad­kach ogra­ni­cza­jąc się do krót­kiej wzmian­ki w kil­ku linij­kach. Moż­na powie­dzieć, że więk­szość tek­stu nie ma wie­le wspól­ne­go z głów­nym wąt­kiem. Autor przed­sta­wia prób­ki poezji mniej lub bar­dziej zna­ne­go poety, o któ­rym donie­sio­no, że kie­dyś zwie­dził ten czy inny klasz­tor lub znał kogoś, kto widział ten czy inny klasz­tor lub o nim sły­szał. Czę­sto poda­je cie­ka­wost­ki z życia osób postron­nych i w ten spo­sób klasz­to­ry sta­ją się jedy­nie mało wyra­zi­stym tłem.


Na dobrą spra­wę księ­gę Asz-Sza­busz­tie­go moż­na by podzie­lić na czte­ry dzia­ły: lite­rac­ko-poetyc­ki, histo­rycz­ny, etno­gra­ficz­ny i wresz­cie geo­gra­ficz­ny. Naj­cen­niej­sze w jego pra­cy jest to, że wzmian­ki o nie­któ­rych miej­sco­wo­ściach i klasz­to­rach, wie­lu wyda­rze­niach histo­rycz­nych z okre­su dyna­stii Abba­sy­dów, w tym o epi­zo­dach z życia elit rzą­dzą­cych, a tak­że więk­szość przy­ta­cza­nych utwo­rów poetyc­kich (w sumie oko­ło 1500 wier­szy autor­stwa ponad sie­dem­dzie­się­ciu poetów arab­skich), nie poja­wia­ją się w innych źró­dłach. Dzie­ło dostar­cza też tro­chę infor­ma­cji o muzy­ce, śpie­wie, malar­stwie, poży­wie­niu, ubio­rze i warun­kach życia, a tak­że o inwe­sty­cjach, potycz­kach i woj­nach. Zagad­nie­nia te nie odno­szą się do spo­łecz­no­ści chrze­ści­jań­skiej lub sty­lu życia mni­chów, autor naj­czę­ściej przy­pi­su­je je kon­kret­ne­mu poecie lub dygni­ta­rzo­wi, któ­ry nie miał żad­ne­go związ­ku z wzmian­ko­wa­nym klasz­to­rem lub ten zwią­zek był bar­dzo luź­ny. Bez wzglę­du na przy­ję­tą przez Asz-Sza­busz­tie­go „meto­do­lo­gię”, takie infor­ma­cje są bar­dzo cen­ne.


Rela­cje o klasz­to­rach w Kitab ad-dija­rat obej­mu­ją obszar dzi­siej­sze­go Ira­ku (38 klasz­to­rów), Bilad asz-Szam (Kraj Dama­szek – 3 klasz­to­ry), Egip­tu (9 klasz­to­rów) i Al-Dża­zi­ry (pół­noc­na część Mezo­po­ta­mii – 4 klasz­to­ry). Jest mało praw­do­po­dob­ne, aby Asz-Sza­busz­ti prze­by­wał w tych klasz­to­rach lub nawet je widział; jego rela­cje pocho­dzą raczej z dru­giej lub trze­ciej ręki. Trze­ba przy tym zazna­czyć, że na oma­wia­nych tere­nach tego typu obiek­tów było w rze­czy­wi­sto­ści kil­ka­krot­nie wię­cej [9]. W moim szki­cu ogra­ni­czę się do przed­sta­wie­nia klasz­to­rów na tere­nie Ira­ku, z pomi­nię­ciem przy­ta­cza­nych utwo­rów poetyc­kich oraz innych infor­ma­cji, któ­re wycho­dzą poza ramy arty­ku­łu. Więk­szość miej­sco­wo­ści i pra­wie wszyst­kie klasz­to­ry opi­sy­wa­ne przez Asz-Sza­busz­tie­go już nie ist­nie­ją.


O Asz-Sza­busz­tim, auto­rze Kitab ad-dija­rat


Wie­lu auto­rów arab­skich sta­ra­ło się wyja­śnić ety­mo­lo­gię sło­wa Asz-Sza­busz­ti. Powo­łu­jąc się na Abu Isha­qa as-Sabie­go, Ibn Chil­li­kan twier­dzi, że mamy do czy­nie­nia z dwu­czło­no­wym okre­śle­niem per­skim: szahpsz­te (odźwier­ny, por­tier). To okre­śle­nie zosta­ło przy­ję­te jako prze­zwi­sko wywo­dzą­ce się od wyko­ny­wa­ne­go zawo­du, nada­ne czło­wie­ko­wi pozo­sta­ją­ce­mu w służ­bie emi­ra regio­nu Daj­lam w Per­sji. Mógł być on jed­nym z przod­ków auto­ra Kitab ad-dija­rat. Powyż­sze roz­wa­ża­nia bio­rą pod uwa­gę inni arab­scy bada­cze, poda­jąc jed­nak, że dru­gi człon prze­zwi­ska, brzmią­cy w ory­gi­na­le pszt, jest miej­scow­ni­kiem ozna­cza­ją­cym „za” i okre­śla­ją­cym kogoś, kto idzie za kimś. Wyko­nu­ją­ce­go taki „zawód” nazy­wa się w języ­ku arab­skim hadżib (ten, kto nie dopusz­cza tłu­mu do oso­by, któ­rą się opie­ku­je lub chro­ni, czy­li „ochro­niarz”). Przy­ta­cza­jąc podob­ne przy­kła­dy two­rze­nia wyra­zów dwu­czło­no­wych, znaw­cy języ­ka per­skie­go utrzy­mu­ją, że zgod­nie z powszech­ną w tym języ­ku regu­łą począt­ko­wo zwrot brzmiał psz­te szah, a z bie­giem cza­su prze­kształ­cił się w szah psz­te, zaś w wer­sji arab­skiej przy­brał osta­tecz­ne brzmie­nie sza­busz­ti [10].


W więk­szo­ści źró­deł histo­rycz­nych pod­kre­śla się, że Asz-Sza­busz­ti żył w Egip­cie, u boku faty­midz­kie­go kali­fa Al-Azi­za bin al-Muaz­za (975–996) i był zna­nym pisa­rzem i biblio­fi­lem, cie­szą­cym się dużym auto­ry­te­tem. Zaj­mo­wał się nale­żą­cą do kali­fa biblio­te­ką liczą­cą ponad 200 tysię­cy pozy­cji i uwa­ża­ną za naj­bo­gat­szą „skarb­ni­cę ksią­żek” w tam­tym okre­sie w Egip­cie.


Klasz­tor i jego funk­cja we wcze­snym chrze­ści­jań­stwie bli­skow­schod­nim


Klasz­tor zawsze ucho­dził za waż­ny ośro­dek w struk­tu­rze Kościo­ła. W nim kształ­ci­li się mni­si, czę­sto­kroć w licz­bie prze­kra­cza­ją­cej tysiąc osób, zależ­nie od wiel­ko­ści i sła­wy klasz­to­ru. Spo­śród mni­chów wybie­ra­no misjo­na­rzy, bisku­pów i patriar­chów. Pierw­sze klasz­to­ry na tere­nie Mezo­po­ta­mii powsta­ły w III-IV wie­ku. Od tego cza­su do pod­bo­jów arab­sko-muzuł­mań­skich funk­cjo­no­wa­ło w mia­stach wie­le ośrod­ków aka­de­mic­kich o świec­ko-reli­gij­nym pro­gra­mie edu­ka­cyj­nym, a pod wła­dzą muzuł­ma­nów kształ­ce­nie reli­gij­ne nie zosta­ło prze­rwa­ne, lecz stop­nio­wo oddzie­lo­ne od sys­te­mu edu­ka­cji i sku­pio­ne w klasz­to­rach. Siód­my wiek był pod tym wzglę­dem cezu­rą w dzie­jach chrze­ści­jań­stwa na Bli­skim Wscho­dzie. W histo­rii powsta­łych tam Kościo­łów zacho­wa­ły się nazwi­ska wie­lu wybit­nych pisa­rzy, filo­zo­fów, leka­rzy i duchow­nych, któ­rzy aż do XIII wie­ku potra­fi­li łączyć oba nur­ty, świec­ki i reli­gij­ny.


Każ­dy klasz­tor (po asy­ryj­sku dajra lub umra) miał swo­ją spe­cy­fi­kę, róż­ni­ły się one poło­że­niem, archi­tek­tu­rą i orga­ni­za­cją i były insty­tu­cja­mi samo­wy­star­czal­ny­mi, z biblio­te­ką, dużą licz­bą cel, kościo­łem lub kościo­ła­mi, wła­snym sys­te­mem uję­cia wody i poko­ja­mi gościn­ny­mi. Czę­sto były oto­czo­ne solid­nym murem. Kie­dy cele nie mogły pomie­ścić wszyst­kich, mni­si przy­go­to­wy­wa­li sobie miej­sce odosob­nie­nia poza mura­mi klasz­to­ru, nie­kie­dy wyku­wa­no je w ska­łach na zbo­czu góry wraz ze scho­da­mi. Klasz­to­ry były obiek­ta­mi otwar­tym dla gości. Z gościn­no­ści mni­chów czę­sto korzy­sta­li kró­lo­wie i ksią­żę­ta, arab­scy kali­fo­wie i emi­ro­wie, nota­ble i inni wiel­mo­że róż­nej maści [11].


Klasz­to­ry Ira­ku opi­sa­ne przez Asz-Sza­busz­tie­go


W oma­wia­nym dzie­le spo­ty­ka­my opi­sy klasz­to­rów, któ­re przy­ta­czam z zacho­wa­niem kolej­no­ści ory­gi­na­łu:


1. Dajr Dur­ma­lis [12]. Znaj­du­je się na żyznym obsza­rze, nad pły­ną­cą wodą, w dziel­ni­cy Bab asz-Szam­ma­sij­ja [13] w Bag­da­dzie, w pobli­żu domu wznie­sio­ne­go przez Ahma­da bin Buwaj­hi ad-Daj­la­mie­go [14]. Poło­że­nie ma prze­pięk­ne. To kurort pełen zadrze­wio­nych ogro­dów i gęstych zaro­śli trzci­no­wych. Jest obiek­tem dużym, zamiesz­ki­wa­nym przez zakon­ni­ków, księ­ży i pąt­ni­ków, miej­scem wypeł­nio­nym roz­ryw­ką, do któ­re­go przy­by­wa­ją ludzie, aby się napić [wina]. Chrze­ści­ja­nie Bag­da­du każ­de swo­je świę­to obcho­dzą w wyzna­czo­nym i zna­nym klasz­to­rze, w tym świę­ta zwią­za­ne z postem [15]. I tak, w pierw­szą nie­dzie­lę przy­pa­da świę­to [patro­na] Dajr al-Asi­ja [16], w kie­run­ku Sama­lo [17], w dru­gą – Dajr az-Zura­jqij­ja [18], w trze­cią – Dajr az-Zan­dawrd [19], w czwar­tą – Dajr Dur­ma­lis [20]. Ostat­nie świę­to jest naj­barw­niej­sze. Tu zbie­ra­ją się chrze­ści­ja­nie Bag­da­du, a za nimi idzie każ­dy, kto lubi zaba­wę i roz­ryw­kę [21]. Ludzie spę­dza­ją tutaj całe dnie i przy­cho­dzą nawet w dni powsze­dnie.


O tym klasz­to­rze napi­sał wier­sze Abu Abul­lah bin Ham­dun an-Nad­im [22].


2. Dajr Sama­lo [23]. Znaj­du­je się we wschod­niej czę­ści Bag­da­du, w Bab asz-Szam­ma­sij­ja, nad rze­ką Al-Mah­di [24]. Dys­po­nu­je mły­na­mi wod­ny­mi i jest oto­czo­ny ogro­da­mi i gaja­mi pal­mo­wy­mi. Miej­sce jest uro­kli­we, a budyn­ki cechu­je ład­na archi­tek­tu­ra. Prze­by­wa w nim dużo mni­chów i bywa zwie­dza­ny przez rze­sze ludzi. Do nie­go przy­by­wa­ją chrze­ści­ja­nie Bag­da­du pod­czas Świąt Wiel­ka­noc­nych, aby przy­jąć Komu­nię [25], zaglą­da­ją tu tak­że muzuł­ma­nie szu­ka­ją­cy roz­ryw­ki. Jest jed­nym ze zna­nych w Bag­da­dzie kuror­tów, o czym napi­sa­li w swo­ich wier­szach m.in. Muham­mad bin Abdul­lah al-Haszi­mi i Cha­lid al-Katib.


3. Dajr at-Taalib [26]. Jeden z klasz­to­rów Bag­da­du, od stro­ny zachod­niej, w miej­scu zwa­nym Bab al-Hadid, do któ­re­go uczęsz­cza­ją miesz­kań­cy mia­sta, a w świę­to [patro­na] gro­ma­dzą się tutaj zarów­no chrze­ści­ja­nie, jak i muzuł­ma­nie [27]. Bab al-Hadid jest naj­le­piej zago­spo­da­ro­wa­nym i naj­pięk­niej­szym miej­scem odpo­czyn­ku w Bag­da­dzie; ma ogro­dy, pal­my i won­ne kwia­ty, a znaj­du­je się w środ­ku mia­sta – każ­dy więc ma bli­sko do nie­go. To miej­sce oraz klasz­tor Qibri­na [28] sta­ły się inspi­ra­cją dla wie­lu poetów arab­skich. Pisa­li o nich Ibn Dihqa­na al-Haszi­mi, Abu al-Fath Ahmad bin Ibra­him bin Ali bin Isa i Sabt Ibn at-Taawi­di (zm. 1187 r.).


4. Dajr al-Dża­sliq [29]. Jest dużym klasz­to­rem poło­żo­nym w pobli­żu Bab al-Hadid. Tonie w ogro­dach i pach­ną­cych kwia­tach i pod tym wzglę­dem, a tak­że pod wzglę­dem poło­że­nia, jest porów­ny­wa­ny do dajr at-Taalib. Oba znaj­du­ją się w nie­znacz­nej odle­gło­ści od sie­bie. Słu­ży w nim wie­lu zakon­ni­ków i alum­nów. Przy­cią­ga ludzi szu­ka­ją­cych roz­ryw­ki. Pisał o nim wier­sze Muham­mad bin abi Umaj­ja al-Katib.


5. Dajr Mudian [30]. Znaj­du­je się nad rze­ką Kar­cha­ja w Bag­da­dzie. Kar­cha­ja roz­wi­dla się od głów­ne­go zbior­ni­ka, pły­nie przez dziel­ni­cę Al-Abba­sij­ja [31], prze­ci­na Al-Karch i wpa­da do Tygry­su. Daw­niej była to żywa rze­ka z wart­kim nur­tem, jed­nak ule­gła zamu­le­niu, a poprzez wyżło­bio­ne kory­to bocz­ne woda tra­fia bez­po­śred­nio do Tygry­su. Klasz­tor nato­miast jest ład­nie poło­żo­ny wśród ogro­dów i uczęsz­cza­ny przez tych, któ­rzy chcą się zre­lak­so­wać i napić się [wina], o czym napi­sał w swo­ich wier­szach Al-Husa­in bin ad-Dah­hak (zm. 864 r.) [32].


Tego miej­sca pra­wie nie opusz­czał Abu Ali bin [Harun] ar-Raszid. Przez cały czas bez opa­mię­ta­nia pił, grał i zaba­wiał się. Ludzie na nie­go narze­ka­li, o czym poin­for­mo­wa­no Isha­qa bin Ibra­hi­ma at-Tahi­rie­go (zm. 849 r.), bag­dadz­kie­go zastęp­cę [33] kali­fa Al-Muta­si­ma (833–842). Przy­by­wa­jąc do klasz­to­ru posła­niec namiest­ni­ka zga­nił Abu Alie­go za hanieb­ne postę­po­wa­nie i ostrzegł, aby zaprze­stał. Ten jed­nak odpo­wie­dział: „Czyż ręka Isha­qa może wska­zy­wać na mnie i może mi roz­ka­zać, abym zaprze­stał słu­chać śpie­wu tych, któ­rzy mi słu­żą i napić się, kie­dy mam na to ocho­tę?” Sły­sząc to namiest­nik roz­gnie­wał się i pocze­kał, aż nasta­ła noc. Wte­dy wyru­szył do klasz­to­ru i oto­czył ze wszyst­kich stron, po czym roz­ka­zał, aby otwo­rzo­no bra­mę, gdyż chciał zastać Abu Alie­go w takim sta­nie, w jakim zwy­kle bywa. Kie­dy zoba­czył go nie­trzeź­we­go i w ubra­niu zafar­bo­wa­nym per­fu­mem o bar­wie czer­wo­no-żół­tej [34], powie­dział mu: „Nie wstyd ci jako czło­wie­ko­wi, któ­ry jest dzie­dzi­cem kali­fa­tu, być w takim sta­nie?” I roz­ka­zał poło­żyć go na dywa­nie przy bra­mie klasz­to­ru i wychło­stać dwu­dzie­sto­ma bata­mi, mówiąc: „Nie po to Emir Wie­rzą­cych [tj. kalif] powie­rzył mi swo­ją wła­dzę, abym nie zauwa­żył tego typu wybry­ków i pozwo­lił tobie i innym z jego rodu na zhań­bie­nie jego imie­nia i dopusz­cze­nie się nik­czem­no­ści. Taka repry­men­da uchro­ni kali­fat i poło­ży kres popeł­nia­niu przez cie­bie i innych tego, co nie­do­zwo­lo­ne”. Następ­nie kazał posa­dzić go w lek­ty­ce [35], któ­rą wziął ze sobą i zawiózł do domu. Dowie­dziaw­szy się o tym Al-Muta­sim pochwa­lił posta­wę namiest­ni­ka i zaape­lo­wał, aby niko­mu z dzie­dzi­ców nie pozwo­lo­no na podob­ne postę­po­wa­nie.


6. Dajr Asz­mu­ni [36]. Asz­mu­ni to kobie­ta, a jej imię nosi klasz­tor, w któ­rym zosta­ła pocho­wa­na w Qutrab­bul [37], po zachod­niej stro­nie Tygry­su. Świę­to [patron­ki] klasz­to­ru przy­pa­da trze­cie­go dnia paź­dzier­ni­ka i ucho­dzi za jeden z wiel­kich dni w Bag­da­dzie. Miesz­kań­cy zbie­ra­ją się tutaj, podob­nie jak na inne swo­je świę­ta. Przy­cho­dzą też ci, któ­rzy lubią roz­ryw­kę i zaba­wę. Jed­ni przy­pły­wa­ją na taj­ja­rat, a inni na zaba­zibsumaj­rij­jat [38]; każ­dy wedle swo­ich moż­li­wo­ści. Na miej­scu kon­ku­ru­ją ze sobą pod wzglę­dem stro­jów i chwa­lą się tym, czym mają się bawić. Zaj­mu­ją brze­gi, zajaz­dy i skle­py mia­sta, a tak­że klasz­tor. Ci, któ­rzy chcą się bawić, roz­bi­ja­ją namio­ty tam, gdzie gra się na instru­men­tach qanun [39]. Każ­dy jest pochło­nię­ty sobą i skon­cen­tro­wa­ny na zaba­wie. To prze­cu­dow­ny widok, naj­pięk­niej­sza sce­ne­ria. Kto nie znaj­dzie miej­sca w Dajr Asz­mu­ni, uda­je się do pobli­skie­go Dajr Al-Dżar­dżut [40], któ­ry jest oto­czo­ny ogro­da­mi i far­ma­mi. Nastrój panu­ją­cy pod­czas takich odpu­stów odda­ją poniż­sze dwie rela­cje:


- Dżuh­za rela­cjo­no­wał: „W świę­to Asz­mu­ni uda­łem się do Qutrab­bul. Kie­dy dobi­łem do brze­gu, pod­nio­słem oczy w poszu­ki­wa­niu wol­ne­go miej­sca lub miłe­go towa­rzy­stwa. Spo­strze­głem dwóch mło­dych, o naj­sym­pa­tycz­niej­szych rysach twa­rzy i naj­czyst­szym ubra­niu. Posze­dłem w ich kie­run­ku. [Kie­dy dotar­łem] powie­dzia­łem: «Czy pozwo­li­cie, abym dołą­czył do was?» Oni odpo­wie­dzie­li: «Z przy­jem­no­ścią wita­my!» Wten­czas zawo­ła­łem: «Chłop­cze, moja tan­bu­rij­ja [41] i moje wino!» Oni jed­nak na to: «Tan­bu­ri­ja tak, ale wino nie!» [Oka­za­ło się], że dosia­dłem się do ludzi o wybor­nej kul­tu­rze i wyra­fi­no­wa­nym uspo­so­bie­niu, a po roz­mo­wie wzią­łem tan­bu­rij­ję i zaczą­łem przy jej akom­pa­nia­men­cie śpie­wać swój wiersz. Roz­legł się śpiew tłu­mu, a wino pili­śmy litra­mi. I tak mile czas upły­nął do koń­ca dnia”.


- Muham­mad ibn al-Muam­mal at-Tai: „Byłem z Abu al-Ata­hi­ją [42] w łodzi i zmie­rza­li­śmy do Asz­mu­ni. W dro­dze usły­sze­li­śmy docho­dzą­cy do nas śpiew, któ­ry mu się spodo­bał. Abu al-Ata­hi­ja zwró­cił się do mnie: «Czy umiesz tań­czyć?» «Tak» – odpo­wie­dzia­łem. «To wobec tego chodź­my zatań­czyć!» – zapro­po­no­wał. «Ale jeste­śmy na tra­twie i może­my uto­nąć!» – ostrze­głem. «I co z tego? Zosta­nie­my męczen­ni­ka­mi zaba­wy!» – odpo­wie­dział”.


O tym klasz­to­rze napi­sa­li tak­że At-Tar­wa­ni, Jih­ja bin Kamil, nie­ja­ki Dżu­masz oraz Abu Szibl al-Bar­dża­mi.


7. Dajr Sabar [43]. Znaj­du­je się w Bazu­ghi, pomię­dzy Al-Mazra­fa i As-Sali­hij­ja [44], po zachod­niej stro­nie Tygry­su. Bazu­ghi jest lud­ną miej­sco­wo­ścią wypo­czyn­ko­wą z win­ni­ca­mi, winiar­nia­mi i wie­lu ogro­da­mi z drze­wa­mi owo­co­wy­mi. W niej gro­ma­dzą się ludzie szu­ka­ją­cy roz­ryw­ki i picia, o czym napi­sał wier­sze Al-Husa­in bin ad-Dah­hak.


8. Dajr Qota [45]. Poło­żo­ny jest nad brze­giem Tygry­su, w miej­sco­wo­ści Bara­dan, któ­rą oddzie­la­ją od Bag­da­du sąsia­du­ją­ce ze sobą licz­ne ogro­dy i par­ki. Nie­któ­re roz­cią­ga­ją się do Blisz­kor i dalej aż do gra­nic Al-Mham­ma­dij­ja i obu Tolo­nów (Mały Tolon i Duży Tolon) i z powro­tem do Bara­dan [46]. Cały ten obszar jest pokry­ty ogro­da­mi, win­ni­ca­mi, poro­śnię­ty drze­wa­mi i pal­ma­mi. To miej­sce uro­kli­we i sław­ne, lubia­ne przez wyciecz­ko­wi­czów. Klasz­tor zaś posia­da wie­le walo­rów, tak­że urba­ni­stycz­nych, i zapew­nia wszyst­ko, cze­go czło­wiek pra­gnie: owo­ce, picie, domy gościn­ne, roz­ryw­ki. Pra­wie zawsze jest tutaj tłocz­no, o czym napi­sał wier­sze Abdul­lah bin al-Abbas bin al-Fadl bin ar-Rabi.


9. Dajr Mar Dżir­dżis [47]. Znaj­du­je się w Al-Mazra­fa, nad brze­giem Tygry­su. Ze wzglę­du na bli­skość i walo­ry przy­rod­ni­cze kie­ru­ją się do nie­go tłum­nie miesz­kań­cy Bag­da­du, pra­wie zawsze na łodziach. Dys­po­nu­je mły­na­mi [48] przy­twier­dzo­ny­mi do pokła­dów tratw uwią­za­nych na rze­ce oraz ogro­da­mi i zajaz­da­mi, któ­re do nie­go przy­le­ga­ją, a tak­że inny­mi wygo­da­mi dla szu­ka­ją­cych relak­su. Al-Mazra­fa zaś jest naj­pięk­niej­szym z miejsc pod wzglę­dem archi­tek­to­nicz­nym i ma tyle ogro­dów, jak żaden inny zaką­tek. O tym klasz­to­rze napi­sał wiersz m.in. Abu Dżuf­na al-Qura­szi, nało­go­wo piją­cy, sta­ły bywa­lec klasz­to­rów i zajaz­dów w sta­nie nie­trzeź­wym, zawsze oto­czo­ny chłop­ca­mi z lek­ki­mi wąsa­mi, ale jesz­cze nie­ma­ją­cy­mi zaro­stu [49], któ­re­mu jed­ni obsłu­gi­wa­li, a inni śpie­wa­li, oraz Abu at-Taj­jib Muham­mad bin al-Qasim An-Numaj­ri.


10. Dajr Baszah­ra [50]. Jest klasz­to­rem urze­ka­ją­cym swym uro­kiem, czyn­nym, sław­nym, boga­tym w ogro­dy i win­ni­ce i uczęsz­cza­nym. Znaj­du­je się na brze­gu Tygry­su, pomię­dzy Bag­da­dem a Samar­ra [51], po dro­dze dla tych, któ­rzy wyjeż­dża­ją z Samar­ra lub uda­ją się do niej. Nie­któ­rzy się tutaj zatrzy­mu­ją, inni spę­dza­ją kil­ka dni w naj­lep­szych warun­kach. W tym klasz­to­rze prze­by­wał Abu al-Ajna [52]. Bar­dzo mu się tu podo­ba­ło i napi­sał wiersz.


11. Dajr al-Cha­wat [53]. Znaj­du­je się w Ukba­ra [54] i jest dużym, roz­bu­do­wa­nym i lud­nym klasz­to­rem, ład­nie poło­żo­nym, w nim słu­żą zakon­ni­ce wśród ogro­dów i win­nic. W dniu jego świę­ta, w pierw­szą nie­dzie­lę [Wiel­kie­go] Postu, gro­ma­dzą się oko­licz­ni miesz­kań­cy – chrze­ści­ja­nie i muzuł­ma­nie. Pierw­si świę­tu­ją, a dru­dzy się bawią. Jest miej­scem, gdzie się pije i bawi. Świą­tecz­na noc nosi nazwę haszusz-maszusz [55]; kobie­ty mie­sza­ją się z męż­czy­zna­mi i nikt nie waha się przed wycią­gnię­ciem ręki do cze­go­kol­wiek i nikt nie odtrą­ca reki wycią­gnię­tej po cokol­wiek lub kogo­kol­wiek [56]. O tym klasz­to­rze napi­sał wiersz An-Nadzim abu Utman [57] (zm. 926 r.).


12. Dajr al-Alt [58]. Al-Alt jest wsią na wschod­nim brze­gu Tygry­su. Odci­nek rze­ki na wyso­ko­ści wsi jest trud­no dostęp­ny, pełen dużych kamie­ni, ma zwę­żo­ne kory­to i sil­ny nurt, z tru­dem poko­nu­ją go stat­ki. Takie odcin­ki rzek nazy­wa się „bra­ma­mi”. Sta­tek, któ­ry przy­pły­wa do Al-Alt, tutaj przy­cu­mo­wu­je i jedy­nie dzię­ki wspól­ne­mu wysił­ko­wi miesz­kań­ców uda­je się go zawró­cić. Klasz­tor góru­je nad Tygry­sem i jest jed­nym z naj­pięk­niej poło­żo­nych. Przy­by­wa­ją do nie­go ludzie ze wszyst­kich stron; jed­ni wycho­dzą, a inni wcho­dzą. Kto do nie­go choć raz zaj­rzał, nie chce go zamie­nić na inny, ze wzglę­du na uro­kli­wość i dostęp­ność w nim i w Al-Alt wszyst­kie­go, cze­go potrze­bu­je. O nim napi­sa­li wier­sze Al-Dżuh­za i sam kalif Al-Muta­mid (870–892).


13. Dajr al-Aza­ra [59]. Znaj­du­je się pod Al-Hazi­ra [60], nad brze­giem Tygry­su. Jest klasz­to­rem ład­nym i roz­bu­do­wa­nym, oto­czo­nym ogro­da­mi i win­ni­ca­mi, a w nim zna­leźć moż­na wszyst­ko, co jest czło­wie­ko­wi potrzeb­ne, zwłasz­cza pra­gną­ce­mu picia i zaba­wy. Został tak nazwa­ny, ponie­waż słu­żą w nim dzie­wi­ce i one go zamiesz­ku­ją. Jamut bin al-Muzar­ra [61] wspo­mniał za Al-Dża­hi­za [62], że Faradź at-Tala­bi powie­dział mu, iż gru­pa z Banu Talab chcia­ła wejść w posia­da­nie pie­nię­dzy suł­ta­na, któ­re wio­zła kara­wa­na, ale kie­dy dowie­dzie­li się, że suł­tan przy­go­to­wał im zasadz­kę, ucie­kli i scho­wa­li się w dajr al-Aza­ra. Po ugosz­cze­niu się usły­sze­li odgło­sy kopyt koni i myśle­li, że to ich poszu­ku­ją. Ale kie­dy konie szły dalej, każ­dy wziął sobie na stro­nę dzie­wi­cę jako pod­da­ną. Dzie­wi­ce uwol­nił ksiądz, któ­ry miał je przed tym [63]. Tak­że w Bag­da­dzie, w dziel­ni­cy chrze­ści­jań­skiej [64], nad rze­ką ad-Dadżadż, znaj­du­je się klasz­tor pod nazwą dajr al-Aza­ra [65]. Nazwa wzię­ła się stąd, że zacho­wu­ją one trzy­dnio­wy post przed Wiel­kim Postem, nazy­wa­ny Postem Dzie­wic [66]. Po zakoń­cze­niu tego postu zbie­ra­ją się w klasz­to­rze na modli­twie i przyj­mu­ją Komu­nię. Tak­że i ten klasz­tor pre­zen­tu­je się ład­nie. O nim napi­sa­li wier­sze Abdul­lah ibn al-Mutazz i Ubaj­dul­lah bin Abdul­lah bin Tahir, któ­ry wezwa­ny przez kali­fa Al-Mutazz (866–869), w dro­dze z Bag­da­du do Samar­ra zatrzy­mał się na dwa dni w tym klasz­to­rze, pijąc i bawiąc się.


14. Dajr as-Susi [67]. Jest to uro­kli­wy klasz­tor nad brze­giem Tygry­su w Al-Qadi­sij­ja [68], któ­ra leży w odle­gło­ści czte­rech mili od Samar­ra, a mię­dzy nimi znaj­du­je się Al-Mutaj­ra [69]. Oko­li­ca ta peł­na jest ogro­dów, par­ków i win­nic. Ludzie przy­by­wa­ją do klasz­to­ru i piją w jego ogro­dach, gdyż jest to miej­sce zaba­wy i roz­ryw­ki. Ibn al-Mutazz poświe­cił mu wiersz.


15. Dajr Mar­mar [70]. Znaj­du­je się w Samar­ra, nie­opo­dal ślu­zy [71] Wasif. Jest klasz­to­rem ład­nie poło­żo­nym, o dużej licz­bie mni­chów, oto­czo­nym win­ni­ca­mi i drze­wa­mi, miej­scem rekre­acji. O nim Al-Fadl bin al-Abbas bin [kali­fa] al-Mamun napi­sał wiersz.


Ten­że Al-Fadl wspo­mi­nał: „Pew­ne­go dnia uda­li­śmy się wraz z kali­fem Al-Mutaz­zem i Juni­sem bin Bugha na polo­wa­nie, i we trój­kę odłą­czy­li­śmy się od resz­ty gru­py. Al-Mutazz oznaj­mił, że chce mu się pić. Powie­dzia­łem mu: «Emi­rze Wie­rzą­cych, w tym klasz­to­rze jest mnich, któ­re­go znam, bar­dzo uprzej­my, a klasz­tor dobrze wypo­sa­żo­ny. Idź­my do nie­go». «Tak postąp­my» – powie­dział kalif. Uda­li­śmy się do daj­ra­nie­go [72]. Powi­tał nas i przy­jął jak nale­ży, po czym przy­niósł zim­ną wodę, któ­rą wypi­li­śmy i zapro­po­no­wał, aby­śmy zosta­li jego gość­mi, mówiąc: «Ochło­dzi­cie się u nas, przy­go­tu­je­my wam do jedze­nia to, czym dys­po­nu­je­my w klasz­to­rze». Taki gest spodo­bał się kali­fo­wi i zgo­dził się. Daj­ra­ni zapy­tał mnie o Al-Mutaz­za i o Juni­sa bin Bughę. Odpo­wie­dzia­łem mu, że to dwaj żoł­nie­rze. On na to: «A może zabłą­ka­ni mężo­wie hury­sów?». Kie­dy oznaj­mi­łem mu: «To leży poza obrę­bem two­jej reli­gii i two­ich wie­rzeń!», odparł: «To nale­ży do mojej reli­gii i moich wie­rzeń!». Sły­sząc to Al-Mutazz uśmiał się. Następ­nie przy­niósł nam chleb i asza­tir [73] i temu podob­ne jadło klasz­tor­ne, bar­dzo czy­ste i sma­ko­wi­te, poda­ne w naj­lep­szych naczy­niach. Zje­dli­śmy i umy­li­śmy ręce. Al-Mutazz zwró­cił się do mnie: «Zapy­taj go na osob­no­ści, kogo z tych dwóch chciał­by, aby był z nim i z nim się nie roz­stał?». On na to: «Obaj i dak­ty­le» [74].


Wte­dy Al-Mutazz wybuchł śmie­chem, aż się zachwiał i oparł się o ścia­nę klasz­to­ru. Ja nato­miast nale­ga­łem, aby nasz gospo­darz jed­nak doko­nał wybo­ru. Wte­dy powie­dział: «Taki wybór to samo­bój­stwo. Bóg jesz­cze nie stwo­rzył umy­słu, któ­ry mógł­by doko­nać takie­go wybo­ru!». Zanim dołą­czy­li­śmy do orsza­ku Al-Mutazz, widząc że daj­ra­ni jest nie­co zakło­po­ta­ny, rzekł do nie­go: «Na moje życie, nie zmar­no­wać tego, cze­go dozna­li­śmy. Tam­ty­mi zarzą­dzam, a dla tych, któ­rzy są tutaj, jestem przy­ja­cie­lem». Usie­dli­śmy u nie­go jesz­cze przez godzi­nę, po czym Al-Mutazz kazał dać mu 50 tysię­cy dir­he­mów. On na to: «Odma­wiam przy­ję­cia, chy­ba że pod warun­kiem». «Jaki to waru­nek?» – zapy­tał kalif. «Jeśli Emir Wie­rzą­cych zgo­dzi się być moim gościem z kimś, kogo wybie­rze» – wyja­śnił. «Speł­ni­my to» – zapew­nił kalif. W usta­lo­nym dniu przy­by­li­śmy, zgod­nie z jego życze­niem. On i ci, któ­rzy byli z nim, poświę­ci­li wszyst­ko dla naszej wygo­dy, a gru­pa chrze­ści­jań­skich dzie­ci usłu­gi­wa­ła nam wzo­ro­wo. Nigdy nie widzia­łem kali­fa tak szczę­śli­we­go, jak wte­dy. Kalif tam­te­go dnia wyna­gro­dził mni­cha obfi­cie pie­niędz­mi i nadal zaglą­dał do nie­go, kie­dy bywał w pobli­żu; u nie­go jadł, pił. I to trwa­ło do koń­ca jego [kali­fa] dni”.


16. Dajr Mar­joh­na [75]. Znaj­du­je się w pobli­żu Tikri­tu, nad Tygry­sem. Jest to duży i roz­le­gły klasz­tor, posia­da­ją­cy licz­ne cele i zamiesz­ki­wa­ny przez wie­lu mni­chów, przy­by­wa­ją do nie­go podróż­ni i pąt­ni­cy oraz tacy, któ­rzy szu­ka­ją relak­su i zaba­wy. Każ­dy, kto tu się zja­wia, jest przyj­mo­wa­ny god­nie i gościn­nie. Klasz­tor posia­da też pola upraw­ne, fer­my, ogro­dy i win­ni­ce, któ­re dają obfi­te zbio­ry. Nale­ży do nesto­rian. Przy bra­mie znaj­du­je się cela pustel­ni­ka imie­niem Abdun, mel­ki­ty. On ją zbu­do­wał, w niej słu­ży i nosi ona jego imię, a teraz jest zarząd­cą i prze­orem klasz­to­ru. Obok posta­wił budy­nek dla przy­jezd­nych, któ­rym udzie­la gości­ny i podej­mu­je jedze­niem. O tym klasz­to­rze napi­sa­no wie­le wier­szy wychwa­la­ją­cych jego poło­że­nie i walo­ry rekre­acyj­ne. Jed­nym z takich poetów był Amru bin Abd al-Malik al-War­raq, zna­ny roz­pust­nik, wio­dą­cy cał­ko­wi­cie roz­wią­zły tryb życia, bywa­lec zajaz­dów i klasz­to­rów, autor wie­lu wier­szy o roz­pu­ście i winie.


17. Dajr Sub­bai [76]. Znaj­du­je się w czę­ści pół­noc­no-wschod­niej Tikri­tu, nad Tygry­sem. Cudow­nie poło­żo­ny, zaj­mu­je dużą powierzch­nię, ma obszer­ny dzie­dzi­niec i wie­le pól upraw­nych nad rze­ką, któ­ra roz­wi­dla się od Tygry­su i ucho­dzi do rze­ki Al-Isha­qi, two­rząc dużą zato­kę. Jest klasz­to­rem gęsto zalud­nio­nym przez mni­chów i księ­ży. Do nie­go wybie­ra­ją się zwy­kle oko­licz­ni miesz­kań­cy w dniu jego [patro­na] świę­ta, a tak­że w okre­sie wio­sny, gdyż o tej porze roku wido­ki są tu wyjąt­ko­wo ład­ne. Nie­któ­rzy poeci napi­sa­li o nim wier­sze.


18. Dajr al-Aala [77]. Znaj­du­je się w gór­nej czę­ści Mosu­lu, nad odcin­kiem Tygry­su, gdzie znaj­du­ją się mły­ny. To wiel­ki klasz­tor, poda­wa­ny za przy­kład pięk­nie poło­żo­ne­go miej­sca o wyjąt­ko­wo świe­żym powie­trzu. Mówi się, że chrze­ści­ja­nie nie mają dru­gie­go takie­go ze wzglę­du na bogac­two ewan­ge­lii [78] i przed­mio­tów kul­tu. Ma dużą ilość cel mni­szych, scho­dy o oko­ło stu wyku­tych stop­niach pro­wa­dzą do Tygry­su, tędy też nosi się wodę. Pod klasz­to­rem znaj­du­je się duże źró­dło wody wpa­da­ją­cej do Tygry­su. Raz w roku do tego źró­dła przy­by­wa­ją ludzie i kąpią się, gdyż uwa­ża­ją, że leczy ona łusz­czy­cę, swę­dze­nie i łysi­nę oraz poma­ga w cho­ro­bach prze­wle­kłych. Ze wszyst­kich świąt naj­pięk­niej­szym tutaj jest Sza­anin [79]; ludzie zbie­ra­ją się i spę­dza­ją kil­ka dni pijąc. Kto z dygni­ta­rzy i zarząd­ców prze­jeż­dża przez Mosul, zatrzy­mu­je się tutaj. Wie­lu poetów, w tym At-Tar­wai, opi­sy­wa­ło ten klasz­tor, wychwa­la­jąc jego pięk­no i walo­ry rekre­acyj­ne.


W swej dro­dze do Damasz­ku [kalif] Al-Mamun zatrzy­mał się w tym klasz­to­rze kil­ka dni. Zbie­gło się to z [świę­tem] Sza­anin. Ahmad bin Sudqa wspo­mi­nał: „Wybra­li­śmy się z Al-Mamu­nem do klasz­to­ru w Mosu­lu ze wzglę­du na jego pięk­ne poło­że­nie i walo­ry rekre­acyj­ne. [W tym cza­sie] przy­pa­dło świę­to Sza­anin. Al-Mamun usiadł w odpo­wied­nim miej­scu, mając w dole Tygrys oraz sze­ro­kie poła­cie ogro­dów, i obser­wo­wał wcho­dzą­cych do klasz­to­ru. W tam­tym dniu klasz­tor był prze­pięk­nie ude­ko­ro­wa­ny. Mni­si i księ­ża weszli do ołta­rza, a wko­ło nich sta­nę­li chłop­cy z kadziel­ni­ca­mi w ręku, z zawie­szo­ny­mi krzy­ża­mi, odzia­ni w hafto­wa­ne chu­s­ty. Ten widok spodo­bał się Al-Mamu­no­wi. Następ­nie ludzie roz­pro­szy­li się do swo­ich cel na nabo­żeń­stwa, Al-Mamu­na zaś oto­czy­ła gru­pa słu­żą­cych — dziew­cząt i chłop­ców, każ­dy niczym bukiet kwia­tów. Część nio­sła kie­li­chy z róż­ny­mi rodza­ja­mi napo­jów. Pozwo­lił im zbli­żyć się do sie­bie. Od tego i od tej przyj­mo­wał pozdro­wie­nia i był tym zachwy­co­ny. Sko­ro nada­rzy­ła się oka­zja, [kalif] pod­dał się namięt­no­ści picia przy nie­ustan­nym śpie­wie, a na koniec kazał, aby wyszły do nie­go słu­żeb­ni­ce opa­sa­ne. Wpro­wa­dzo­no do nie­go z dwa­dzie­ścia. Wyglą­da­ły niczym księ­życ w peł­ni, ubra­ne w jedwab­ne sza­ty, na szyi mia­ły zło­te krzy­że, w rękach zaś trzy­ma­ły bukie­ty z liści oliw­nych. [Widząc to], rzekł: «Ahma­dzie, czy już uło­ży­łeś wiersz o tych ludziach? Zare­cy­tuj go śpie­wa­jąc!». Następ­nie zwró­cił się do wybra­nej naj­lep­szej swo­jej słu­żą­cej i kazał jej zaśpie­wać.


[Kalif] pił, bawił się i kil­ka­krot­nie pro­sił o powtór­kę. Następ­nie zwró­cił się do Al-Jazi­die­go: «Czyż kie­dy­kol­wiek widzia­no rzecz pięk­niej­szą od tej, któ­ra jest naszym udzia­łem?». «Tak, Emi­rze Wie­rzą­cych. Podzię­ko­wa­nia nale­żą się Temu, któ­ry spra­wił, że masz taką wła­dzę, oby było jej wię­cej i [Bóg] zacho­wał ją dla cie­bie» – odpo­wie­dział. «Niech Bóg cię bło­go­sła­wi. Zosta­łem przy­wo­ła­ny w odpo­wied­nim momen­cie i cza­sie» – powie­dział [kalif], po czym wycią­gnął 30 tysię­cy dir­he­mów i poda­ro­wał je [klasz­to­ro­wi] jako ofia­rę”.


Obok tego klasz­to­ru znaj­du­je się mau­zo­leum Amru bin al-Hamiq al-Chu­zai i przy­le­ga­ją­cy do nie­go meczet, zbu­do­wa­ny przez Banu Ham­dan. Amru był zwo­len­ni­kiem Alie­go bin abi Tali­ba [80] i świad­kiem tego wszyst­kie­go, co tam­ten prze­żył. Muawi­ja [81] szu­kał go przez dłu­gi czas, a ten prze­no­sił się z miej­sca na miej­sce. W koń­cu zlo­ka­li­zo­wał go Abd ar-Rah­man bin Umm al-Hakam at-Taqa­fi, sio­strze­niec Muawi­ji, zaata­ko­wał w wąwo­zie w Mosu­lu, zabił i zawiózł jego gło­wę Muawi­ji. Była to pierw­sza gło­wa w isla­mie, któ­rą zabra­no z jed­ne­go kra­ju do dru­gie­go. A cia­ło Amru pocho­wa­no w tym miej­scu.


19. Dajr Junis bin Mat­ta [82]. Ten klasz­tor zbu­do­wa­no na cześć pro­ro­ka Juni­sa bin Mat­ta i nosi on jego imię. Znaj­du­je się na wschód od Mosu­lu, a dzie­lą go od Tygry­su dwa mile. Miej­sce to nazy­wa­ne jest Nini­wą, a Nini­wa to mia­sto Juni­sa. Teren, pokry­ty kwia­ta­mi, jest pięk­ny, szcze­gól­nie wio­sną. Obok znaj­du­je się źró­dło, zwa­ne źró­dłem Juni­sa. Jed­ni ludzie przy­cho­dzą tutaj dla relak­su i zaba­wy, inni po bło­go­sła­wień­stwo, a jesz­cze inni, aby się umyć w wodzie ze źró­dła.


Żydzi w cza­sach Husa­ina bin Abdul­lah bin Ham­dan namó­wi­li jed­ne­go ze swo­ich, aby wszedł na ołtarz i nabru­dził. Kie­dy wieść o tym dotar­ła do Ibn Ham­da­na, zebrał wszyst­kich Żydów Mosu­lu i skon­fi­sko­wał spo­ro mająt­ku do nich nale­żą­ce­go. Abu Szas Munir napi­sał o tym klasz­to­rze wiersz. Ten­że Abu Szas nale­żał do ludzi lubią­cych roz­ryw­kę nade wszyst­ko, ma dużo wier­szy poświę­co­nych winu, był bywal­cem klasz­to­rów i pozo­sta­wał pod uro­kiem mni­chów.


20. Dajr asz-Sza­ja­tin [83]. Ten klasz­tor znaj­du­je się na zachód od Tygry­su, w obrę­bie Balad [84], mię­dzy dwie­ma góra­mi, na pierw­szym odcin­ku doli­ny. Urze­ka swo­im wido­kiem i poło­że­niem. [Powie­trze tutaj jest czy­ste i orzeź­wia­ją­ce. Klasz­tor ma dużo cel, usy­tu­owa­nych wśród drzew i mnó­stwo ogro­dów, jest oto­czo­ny murem, któ­ry ze stro­ny wschod­niej obej­mu­je klasz­tor niczym bal­kon. Pod nim znaj­du­je się góra i stąd widać Tygrys] [85]. Ludzie przy­by­wa­ją do klasz­to­ru, aby się napić; jest to bowiem miej­sce roz­ryw­ki i roz­pu­sty. O nim napi­sał wiersz Al-Chab­baz al-Bala­di [86].


W tym klasz­to­rze czę­sto prze­by­wał Abba­da [87], któ­re­go [kalif] Al-Muta­wak­kil depor­to­wał do Mosu­lu. W klasz­to­rze upodo­bał sobie jed­ne­go alum­na, nie­praw­do­po­dob­nie uro­dzi­we­go. Zako­chał się w nim do nie­przy­tom­no­ści, przy­legł do nie­go i ze wzglę­du na nie­go przy­cho­dził do klasz­to­ru, nie­ustan­nie wabiąc obiet­ni­ca­mi, obda­ro­wu­jąc uczu­cia­mi i oszu­ku­jąc, aż wyrwał go z klasz­to­ru. Wspól­no­ta mni­chów uzmy­sło­wi­ła sobie pod­ły czyn Abba­da, któ­ry zepsuł chłop­ca i zapla­no­wa­ła zabić kusi­cie­la przez zrzu­ca­nie go z dachu klasz­to­ru do wąwo­zu. Jed­nak Abba­da wyczuł zamiar, uciekł i wię­cej tutaj nie wró­cił.


21. Dajr Masir­dżis [88]. Znaj­du­je się w mie­ście Ana, leżą­cym nad Eufra­tem. Jest klasz­to­rem obszer­nym, ład­nie poło­żo­nym, o dużej licz­bie mni­chów. Ludzie do nie­go przy­by­wa­ją z Hit i innych miej­sco­wo­ści, aby odpo­czy­wać. Posia­da win­ni­ce, kie­ra­ty do wyci­ska­nia soku, ogro­dy i drze­wa. Moż­na w nim zna­leźć wszyst­ko, co jest potrzeb­ne, aby się bawić i cie­szyć się wido­ka­mi. Ibn abi Talib al-Mak­fuf al-Wasi­ti napi­sał o nim wiersz [89].


W tym miej­scu znaj­du­je się grób mat­ki Al-Fadla bin Jih­ja bin Cha­lid bin Bar­mak. Kie­dy [kalif Harun] ar-Raszid udał się z Ar-Raqqa do Bag­da­du, aby odbyć piel­grzym­kę, wybra­li się z nim Bar­ma­ki­dzi. W dro­dze zmar­ła mat­ka Al-Fadla, któ­ra kar­mi­ła Ar-Raszi­da mle­kiem ze swo­jej pier­si prze­zna­czo­nej dla Al-Fadla. Ar-Raszid bar­dzo ją kochał i sza­no­wał. Ów Al-Fadl uro­dził się sie­dem dni przed naro­dze­niem Ar-Raszi­da. [Kie­dy zmar­ła] Ar-Raszid kazał kupić dzie­sięć sadzo­nek z ogro­du przy doli­nie al-Qana­tir, nad brze­giem Eufra­tu. Tam zosta­ła pocho­wa­na, a na gro­bie zbu­do­wa­no kopu­łę, któ­ra dziś nosi nazwę Al-Bar­ma­kij­ja.


22. Dajr ibn Mazuq. Znaj­du­je się w Al-Hira, w pobli­żu dajr al-Hariq. To duży klasz­tor, prze­by­wa w nim wie­lu mni­chów. Odzna­cza się ład­ną archi­tek­tu­rą i sta­no­wi jed­no z chęt­nie odwie­dza­nych miejsc wypo­czyn­ku. Napi­sał o nim wiersz Muham­mad bin Abd ar-Rah­man at-Tur­wa­ni [90].


23. Dajr Sar­dżis [91]. Znaj­do­wał się w Tiza­na­ba¼ [92], mię­dzy Al-Kufą i Al-Qadi­sij­ją [93] (dzie­li je jed­na mila), przy dro­dze. Teren klasz­to­ru był obsa­dzo­ny pal­ma­mi dak­ty­lo­wy­mi, win­ni­ca­mi, drze­wa­mi, sta­ły tam zajaz­dy i kie­ra­ty do wyci­ska­nia soku owo­co­we­go. Było to chęt­nie odwie­dza­ne miej­sce wypo­czyn­ku. Teraz znaj­du­je się w ruinie, stud­nie są znisz­czo­ne. Ze wszyst­kich obiek­tów, któ­re się tutaj znaj­do­wa­ły, pozo­sta­ły jedy­nie roz­wa­lo­ne kopu­ły i kamien­ne kie­ra­ty przy dro­gach, któ­re ludzie nazy­wa­ją kie­ra­ta­mi Abi Nuw­wa­sa. Ten­że Abu Nuw­was, a tak­że Al-Husa­in bin ad-Dah­hak, napi­sa­li o tym miej­scu wier­sze.


24. Dija­rat al-Asa­qif [94]. Znaj­du­ją się w An-Nad­ża­fie, nie­opo­dal Al-Kufy [95], tam, gdzie zaczy­na się Al-Hira. Licz­ne kopu­ły i pała­ce prze­ci­na rze­ka, zwa­na Al-Gha­dir. Po pra­wej jej stro­nie mie­ści się pałac Abu al-Cha­si­ba, opie­ku­na [kali­fa] Abu Dża­fa­ra al-Man­su­ra (754–775) i jego sekre­ta­rza, a po lewej – As-Sadir [96]. Pomię­dzy nimi roz­po­ście­ra­ją się oma­wia­ne obiek­ty.


Pałac Abu al-Cha­si­ba ucho­dzi za jeden z naj­pięk­niej­szych obiek­tów rekre­acyj­nych w świe­cie (!). Ponie­waż leży nie­co wyżej, moż­na z nie­go zoba­czyć mia­sto An-Nad­żaf. Do pła­skie­go dzie­dziń­ca, z któ­re­go widać zarów­no An-Nad­żaf, jak i Al-Hirę, pro­wa­dzą scho­dy o pięć­dzie­się­ciu stop­niach. Stąd, scho­da­mi o pięć­dzie­się­ciu stop­niach, wcho­dzi się na dzie­dzi­niec gór­ny, obszer­niej­szy i cudow­ny. Pałac As-Sadir zaś jest naj­więk­szym spo­śród obiek­tów nale­żą­cych w minio­nych epo­kach do kró­lów lach­midz­kich [97]. Zacho­wa­ły się z nie­go róż­ne budow­le sakral­ne, nale­żą­ce do chrze­ści­jan. O tych miej­scach napi­sa­li wier­sze Ali bin Muham­mad al-Him­ma­ni al-Ala­wi [98] oraz Abu Nuw­was.


Kie­dy [kalif] Ar-Raszid po powro­cie z Mek­ki zatrzy­mał się w Al-Hirze, Dża­far bin Jih­ja udał się do As-Sadir. Kie­dy prze­cho­dził z jed­ne­go pomiesz­cze­nia do dru­gie­go, przy­glą­da­jąc się budow­li, jego wzrok padł na kart­kę na wyż­szej kon­dy­gna­cji. Kazał pójść po nią i prze­czy­tać, co jest tam napi­sa­ne. A było napi­sa­ne: Ród Al-Mun­zi­ra dobiegł koń­ca, a nie­je­den ich mnich kościół zbu­do­wał. Po zacho­dzie słoń­ca nikt do nich nie zaglą­da, ani mnich nie stra­szy. Sta­li się pożyw­ką dla roba­ków zie­mi, nie mają już potrzeb i życzeń i już nikt ich o nic nie pro­si”.


Wśród tych budow­li są tzw. Al-Musa­qat­tat, czy­li roz­wa­la­ją­ce się pała­ce z dłu­gi­mi, czwo­ro­bocz­ny­mi pomiesz­cze­nia­mi. Poło­żo­ne są na wschód od Al-Hiry, na szla­ku piel­grzy­mów [99]. Nale­ży wymie­nić też inne pała­ce: „Kuw­wat al-Baqqal”, „Qasr al-Ada­sij­jin”, „Al-Aqsa al-Abjad”, „Qasr Bani Buqaj­la”. Ten ostat­ni nale­żał do Abd al-Masi­ha bin Buqaj­la al-Ghas­sa­nie­go, a został nazwa­ny „Al-Buqaj­la”, ponie­waż pew­ne­go dnia [Abd al-Masih] wyszedł do swo­ich mając na sobie dwie zie­lo­ne koszu­le; jed­na okry­wa­ła cia­ło, a dru­gą się opa­sał [100].


Ten­że Abd al-Masih był sio­strzeń­cem Sati­hy, kapła­na, do któ­re­go czę­sto per­ski król Cho­sroe zwra­cał się po pora­dy. Kie­dy Cha­lid Ibn al-Walid przy­był [na pod­bój] Al-Hiry, wyszedł mu na spo­tka­nie Abd al-Masih. Cha­lid zapy­tał go:


– Z jakie­go jest krań­ca twój ślad?


– Z czy­ste­go rdze­nia ojca!


– Ja nie o to cie­bie pyta­łem!


– A ja odpo­wie­dzia­łem tyl­ko na to, o co mnie pyta­łeś!


– Kim jeste­ście?


– Ara­ba­mi, któ­rzy sta­li się Naba­tej­czy­ka­mi [101]!


– A co za for­ty tutaj?


– Wznie­śli­śmy je, aby chro­nić się przed głup­cem, aż zja­wi się ktoś mądry, kto go wytrą­ci!


– Czy zmą­drze­jesz?


– Tak, a nawet dam się zakuć w kaj­da­ny!


– Jakie są two­je lata?


– Z kości [102]!


– Pytam, ile prze­ży­łeś?


– Gdy­bym prze­żył choć jed­ną rzecz, zabi­ła­by mnie!


– Ile minę­ło z two­je­go wie­ku?


– Czte­ry­sta lat! [103]


– Jakich cudów byłeś świad­kiem?


– Widzia­łem stat­ki w tym miej­scu przy­cu­mo­wa­ne. Widzia­łem kobie­ty wybie­ra­ją­ce się z Al-Hiry do Damasz­ku z przy­rzą­dem do przę­dze­nia w ręku i koszem na gło­wie i nikt im nie prze­szka­dzał. Lecz oto teraz moja Al-Hira jest w gru­zach.


Abd al-Masih trzy­mał w ręku jakiś przed­miot i obra­cał go na róż­ne stro­ny.


– Co masz w ręku? – zapy­tał Cha­lid.


– Tru­ci­znę na czar­ną godzi­nę!


– Po co ci ona?


– Jeśli nie speł­nisz mego życze­nia, zabi­ję się nią! Nie chcę być pierw­szym, któ­ry nara­ża swój lud na poni­ża­nie i cier­pie­nie i daw­ku­je mu coś wbrew jego woli.


– Daj mi to!


Kie­dy Cha­lid wziął tru­ci­znę, natych­miast wrzu­cił ją do ust i mówiąc „W imię Alla­ha” połknął. Na chwi­lę stra­cił przy­tom­ność, ale ock­nął się, jak gdy­by uwol­nił się od powię­zi.


Abd al-Masih wró­cił do swo­ich i oznaj­mił: „Wra­cam ze spo­tka­nia z czło­wie­kiem, któ­ry zażył tru­ci­znę na czar­ną godzi­nę i nie zaszko­dzi­ła mu”. Następ­nie zaniósł Cha­li­do­wi pie­nią­dze i kosz­tow­no­ści, dzię­ki cze­mu doszło do ugo­dy, a Cha­lid nie pod­jął z miesz­kań­ca­mi wal­ki.


Do chrze­ści­jan nale­żą [104] tak­że Dar Awn [105] oraz Qub­bat Asr, poło­żo­ne za An-Nadza­fem. Tyle zosta­ło z pała­ców Al-Hiry.


25. Qub­bat asz-Sza­tiq [106]. Nale­ży do sta­rych budow­li w Al-Hirze, na szla­ku piel­grzy­mów, a po prze­ciw­nej stro­nie znaj­du­je się dużo innych kopuł, nazy­wa­nych Al-Szku­ra. Wszyst­kie nale­żą do chrze­ści­jan. W dniu świę­ta naj­pierw uda­ją się oni do Al-Szku­ry, a stam­tąd do Qub­by, przy­wdzia­ni w naj­lep­sze stro­je, z krzy­ża­mi na pier­siach i kadziel­ni­ca­mi w ręku, a towa­rzy­szą im mini­stran­ci i księ­ża, któ­rzy razem śpie­wa­ją pie­śni w jed­nym ryt­mie i według melo­dii wcze­śniej uzgod­nio­nej. Za nimi zwy­kle cią­gną gro­ma­dy muzuł­ma­nów i ludzi szu­ka­ją­cych roz­ryw­ki. Kie­dy docie­ra­ją do Qub­bat asz-Sza­tiq, odpra­wia­ją nabo­żeń­stwo, przyj­mu­ją Komu­nię i chrzest. Następ­nie wra­ca­ją w tak samo zor­ga­ni­zo­wa­nym szy­ku.


Jest to ład­ny widok, opi­sy­wa­ny przez nie­któ­rych poetów, w tym Bakr bin Cha­ri­dża [107], któ­re­go twór­czość doty­czy­ła głów­nie zajaz­dów, klasz­to­rów i wina.


26. Dajr Hind bint an-Numan bin al-Mun­zir. Hind zbu­do­wa­ła ten klasz­tor w Al-Hirze, w nim zosta­ła zakon­ni­cą i żyła dłu­gie lata. Następ­nie stra­ci­ła wzrok. To jeden z naj­więk­szych i naj­pięk­niej­szych klasz­to­rów tego mia­sta. Znaj­du­je się mię­dzy Al-Chan­daq a Hasrah Bakr.


Kie­dy Al-Hadż­dżadź przy­był do Al-Kufy w roku 74 h. [tj. 693/694 A.D.], poin­for­mo­wa­no go, że pomię­dzy Al-Hirą i Al-Kufą znaj­du­je się klasz­tor nale­żą­cy do Hind bint an-Numan, w któ­rym ona prze­by­wa w peł­ni kon­dy­cji inte­lek­tu­al­nej i zapy­ta­no wprost: „Zasta­nów się, co z nią zro­bić? Spo­śród innych, tyl­ko ona pozo­sta­ła!”. Al-Hadż­dżadź dosiadł konia i wraz z tłu­mem ludzi dotarł do klasz­to­ru. Kie­dy przy­był, powie­dzia­no jej: „Oto Al-Hadż­dżadź stoi przy bra­mie”. Widząc ją wycho­dzą­cą z klasz­to­ru, rzekł do niej: „O Hind! Jak­że cudow­ne jest to, co widzę!”. Ona na to: „Wyj­ście takiej, jak ja, do takie­go, jak ty? Hadż­dża­dżie, nie chełp się tym ogro­mem bogac­twa, któ­re posia­dasz!”.


Al-Hadż­dżadź odszedł obu­rzo­ny i zde­ner­wo­wa­ny i wkrót­ce posłał swo­ich ludzi z roz­ka­zem, aby wypro­wa­dzić ją z klasz­to­ru i narzu­cić jej poda­tek agrar­ny (cha­radź).


Hind opu­ści­ła klasz­tor pod eskor­tą wraz z trze­ma spo­krew­nio­ny­mi z nią pomoc­ni­ca­mi. Wycho­dząc jed­na z nich zaczę­ła gło­śno recy­to­wać uło­żo­ny na pocze­ka­niu wiersz:


Upro­wa­dza­ne opusz­cza­ją klasz­tor Hind, posłusz­ne, poni­ża­ne i upo­ko­rzo­ne.


Czy to począ­tek wygna­nia, czy też czas wyma­zał odwa­gę i szla­chet­ność chłop­ców?


Sły­sząc to, jeden z miesz­kań­ców Al-Kufy pognał na swo­jej kla­czy w ich kie­run­ku i uwol­nił z rąk stra­ży Al-Hadż­dża­dża, następ­nie znik­nął. Kie­dy Al-Hadż­dżadź dowie­dział się o wier­szu i akcji chłop­ca, roz­ka­zał: „Jeśli zgło­si się do nas, nic mu nie gro­zi, a jeśli go schwy­ci­my, zabi­je­my”. Chło­piec zgło­sił się, a Al-Hadż­dżadź zapy­tał go: „Co cię skło­ni­ło do takie­go czy­nu”? On odpo­wie­dział: „Lojal­ność, szla­chet­ność i honor”. Wypusz­czo­no go na wol­ność.


Kie­dy Sad ibn Abi Waqqas pod­bił tere­ny dzi­siej­sze­go Ira­ku, przy­był do Hind, do klasz­to­ru. Wyszła mu na spo­tka­nie, a on potrak­to­wał ją god­nie i zapro­po­no­wał swo­ją pomoc. Powie­dzia­ła mu: „Pozwól, że pozdro­wię cię zwro­tem, jakie­go zwy­kli uży­wać nasi kró­lo­wie: «Niech dotknie cię ręka, któ­ra zubo­ża­ła po bogac­twie, a nie ręka, któ­ra wzbo­ga­ci­ła się po bie­dzie. Obyś nigdy nie potrze­bo­wał pomo­cy od pod­łe­go, a kie­dy Bóg pozba­wi szla­chet­ne­go jakiejś łaski, oby za two­ją spra­wą ją odzy­skał» [108].


Do Hind przy­był tak­że Al-Maghi­ra, namiest­nik Al-Kufy mia­no­wa­ny przez kali­fa Muawi­ja. Kie­dy dowie­dzia­ła się, że stoi przy bra­mie, pro­si­ła, aby go zapy­ta­no pośred­nio, czy jest on potom­kiem Dża­bli ibn al-Ajha­ma.


– Nie – odpo­wie­dział.


– Może potom­kiem Al-Mun­zi­ra bin Ma as-Sama?


– Nie.


– Kim więc on jest?


– Al-Maghi­ra bin Sza­ba at-Taqa­fi – odpo­wie­dział.


– Cze­go szu­ka?


– Przy­sze­dłem po jej rękę.


– Gdy­by o to pro­sił ze wzglę­du na moją uro­dę lub mają­tek, otrzy­mał­by odpo­wied­nią odpo­wiedź. On chce jedy­nie chlu­bić się na arab­skich bie­sia­dach tym, że mnie posiadł, mówiąc: „Poślu­bi­łem cór­kę An-Numa­na bin al-Mun­zi­ra!” Bo jaki jest sens łącze­nia jed­no­okie­go z nie­wi­do­mą?


Następ­nie [intruz] posłał kogoś, aby ją zapy­tać, co jej ojciec mówił o rodzie At-Taqa­fie­go.


„Dwaj męż­czyź­ni spo­śród nich zgło­si­li się do moje­go ojca, aby roz­wią­zał ich spór i pogo­dził ze sobą. Jeden nale­żał do Ija­da, a dru­gi do Bakra bin Hawa­zi­na. Ojciec spór roz­strzy­gnął na korzyść pierw­sze­go” – odpo­wie­dzia­ła Hind.


Taką opi­nię Al-Maghi­ra skwi­to­wał: „My jeste­śmy z Bakr bin Hawa­zin i niech twój ojciec powie o nas, co zechce” [109].


O klasz­to­rze Hind napi­sa­li róż­ni poeci, w tym Maan bin Zaida asz-Szi­ba­ni, któ­ry miesz­kał w pobli­żu.


27. Dajr Zura­ra [110]. Znaj­du­je się mię­dzy Dżisr al-Kufa i Ham­mam Ajan [111], bli­żej dro­gi bie­gną­cej po pra­wej stro­nie tych, któ­rzy wyru­sza­ją z Bag­da­du do Al-Kufy. Jest to miej­sce rekre­acyj­ne, z zajaz­da­mi i piciem, uczęsz­cza­ne przez gości, zwłasz­cza szu­ka­ją­cych roz­ryw­ki.


Dwaj zna­ni poeci, Jih­ja bin Zijad i Muti bin Ijas, posta­no­wi­li wybrać się na piel­grzym­kę do Mek­ki. Kie­dy zbli­ży­li się do Dajr Zura­ra, jeden z nich rzekł do dru­gie­go: „Co ty na to, żeby­śmy zosta­wi­li bagaż i uda­li się do klasz­to­ru, aby się napić tej nocy i zaopa­trzyć w wino na dal­szą dro­gę, po czym dołą­czy­my do piel­grzy­mów”?


Tak postą­pi­li.


Piel­grzy­mi byli już w dro­dze powrot­nej z Mek­ki, a ci dwaj wciąż pili. Widząc, że pochód powra­ca­ją­cych jest bli­sko Al-Kufy, ogo­li­li sobie wło­sy, dosie­dli wiel­błą­dów i szli za nimi, uda­jąc, że dopeł­ni­li obo­wiąz­ku piel­grzy­mo­wa­nia [112].


O tym klasz­to­rze naj­wię­cej wier­szy napi­sa­li ci dwaj poeci, ale tak­że Abu Nuw­was i inni.


28. Amr Mar Junan [113]. Znaj­du­je się w Al-Anbar [114], nad Eufra­tem. Jest ład­nym, malow­ni­czo poło­żo­nym klasz­to­rem, co szcze­gól­nie widać wio­sną, kie­dy ota­cza­ją­ce pust­ko­wie pokry­wa dywan róż­no­ra­kich kwia­tów. Posia­da dużo cel, prze­by­wa w nim wie­lu mni­chów. Bywa uczęsz­cza­ny przez gości i innych szu­ka­ją­cych roz­ryw­ki. Zatrzy­mu­ją się w nim prze­jeż­dża­ją­cy tędy kali­fo­wie i dygni­ta­rze niż­szej ran­gi [115]. Jest oto­czo­ny solid­nym murem. Sąsia­du­je z nim meczet.


Ten klasz­tor opi­sa­li w swo­jej poezji m.in. Al-Husa­in bin ad-Dah­hak i „Kusza­dżam” [116].


29. Dajr Qun­ni [117] (zna­ny też jako Dajr Mar Mari as-Salih [118]). Leży w odle­gło­ści szes­na­stu mil na wschód od Bag­da­du, a dzie­li go od Tygry­su pół­to­ra mili. Mię­dzy nim a klasz­to­rem Al-Aqul znaj­du­je się sta­cja pocz­ty. Jest klasz­to­rem czyn­nym, ład­nym, sta­no­wią­cym miej­sce rekre­acji, ze stu cela­mi i tyluż pustel­ni­ka­mi; po jed­nej celi dla każ­de­go. Poje­dyn­cza cela znaj­du­je się w środ­ku ogro­du, w któ­rym rosną drze­wa owo­co­we i oliw­ne oraz pal­my. Plon jed­ne­go ogro­du sprze­da­je się za 50 do 200 dina­rów, toteż pustel­ni­cy udo­stęp­nia­ją sobie cele za opła­tą wyno­szą­cą 1000, 200 lub 50 dina­rów. Klasz­tor jest oto­czo­ny olbrzy­mim murem, a w środ­ku pły­nie rze­ka. Naj­wię­cej ludzi gro­ma­dzi się tu w dniu św. Krzy­ża [119], któ­ry jest rów­no­cze­śnie świę­tem klasz­to­ru.


Pięk­no tego klasz­to­ru opi­sy­wa­ło w swo­ich wier­szach wie­lu poetów, w tym Ibn Dżum­hur [120].


Do tego klasz­to­ru wstą­pił Abdun bin Machlad po swo­im wyj­ściu z wię­zie­nia i po śmier­ci bra­ta Saida bin Machlad. Był on czło­wie­kiem mało zarad­nym, tro­chę upo­śle­dzo­nym umy­sło­wo, ale pomi­mo tego doro­bił się za życia swe­go bra­ta wiel­kie­go mająt­ku [121]. Said nato­miast ucho­dził za czło­wie­ka zde­cy­do­wa­ne­go, upo­rząd­ko­wa­ne­go, skru­pu­lat­ne­go, hoj­ne­go, dobro­tli­we­go i szla­chet­ne­go, chęt­nie udzie­la­ją­ce­go pomo­cy potrze­bu­ją­cym, trwa­ją­ce­go w modli­twie dniem i nocą. Pro­wa­dził rygo­ry­stycz­ny tryb życia. Kie­dy zgo­dził się być wezy­rem Al-Muwaf­fa­qa [122], jeź­dził do nie­go codzien­nie i spę­dzał z nim czte­ry godzi­ny, po czym wra­cał do domu, gdzie do połu­dnia przyj­mo­wał skar­gi od ludzi i roz­wa­żał spra­wy bie­żą­ce oraz mogą­ce się wyda­rzyć. Następ­nie jadał obiad i kładł spać. Popo­łu­dniu zaj­mo­wa­ły go roz­my­śla­nia nad spra­wa­mi pań­stwo­wy­mi. Wie­czo­rem ana­li­zo­wał dokład­nie wszyst­kie wpły­wy i wydat­ki dnia do kasy pań­stwo­wej, spo­rzą­dza­jąc bilans obej­mu­ją­cą wszyst­kie ope­ra­cje rachun­ko­we. Następ­nie słu­chał wie­ści o swo­ich posia­dło­ściach i for­mu­ło­wał wytycz­ne dla peł­no­moc­ni­ków i bli­skich osób. Na koniec deba­to­wał z wybra­nym towa­rzy­szem, przy któ­rym mógł się relak­so­wać przed snem. Wsta­wał bar­dzo wcze­śnie i modlił się do świ­tu. Przed uda­niem się do rezy­den­cji kali­fa pozwa­lał ludziom przy­cho­dzić, aby z nim się przy­wi­tać.


Karie­ra Saida zakoń­czy­ła się, kie­dy nie przy­jął suge­stii Al-Muwaf­fa­qa prze­zna­cze­nia dużej kwo­ty pie­nię­dzy na usu­nię­cie nie­wy­god­ne­go wodza woj­sko­we­go Ar-Raszi­da i powie­rze­nia tego sta­no­wi­ska inne­mu, bar­dziej lojal­ne­mu wodzo­wi, Amro­wi bin al-Lajt. Al-Muwaf­faq kazał Saida aresz­to­wać i kon­fi­sko­wać cały mają­tek jego i jego bra­ta w cią­gu jed­ne­go dnia. War­tość skon­fi­sko­wa­nych posia­dło­ści wyno­si­ła oko­ło milio­na dina­rów. Wypróż­nio­no ich domy z mebli, ubrań, per­fum, wyro­bów jubi­ler­skich, sprzę­tu, a nawet ele­men­tów tapi­cer­skich słu­żą­cych do spa­nia – co mia­ło war­tość trud­ną do okre­śle­nia. Zabra­no im tak­że bydło w licz­bie czte­rech tysię­cy sztuk, oko­ło 200 tysię­cy dina­rów, któ­re u nich zna­le­zio­no i pozba­wio­no służ­by, liczą­cej czte­ry tysią­ce osób. Była to wiel­ka akcja i wiel­ka stra­ta. Saida wtrą­co­no do wię­zie­nia, w któ­rym pozo­stał do śmier­ci w roku 907/908 [123].


30. Amr Kaskar [124]. Poło­żo­ny jest na połu­dnio­wy-wschód od mia­sta Wasit, w pobli­żu wsi Bar­dżu­ni [125] i jest sie­dzi­bą bisku­pią. To klasz­tor wiel­ki i zadba­ny, o ład­nej archi­tek­tu­rze, solid­nie wyko­na­ny, oto­czo­ny róż­no­ra­ki­mi drze­wa­mi owo­co­wy­mi i pal­ma­mi. Posia­da dużo cel, każ­da z nich jest zaj­mo­wa­na przez jed­ne­go pustel­ni­ka, podob­nie jak w Dajr Qun­ni. Przy­cho­dzą do nie­go oso­by z proś­bą o speł­nie­nie jakiejś inten­cji, a tak­że tacy, któ­rzy szu­ka­ją relak­su [126].


O tym klasz­to­rze napi­sał wier­sze mię­dzy inny­mi Muham­mad bin Hazim [127].


31. Dajr al-Cha­na­fis. Znaj­du­je się pomię­dzy Mosu­lem a Bala­dem [128]. Jest dużym klasz­to­rem o znacz­nej licz­bie mni­chów. Dzień jego [patro­na] świę­ta gro­ma­dzi ludzi ze wszyst­kich stron, poja­wia­ją się też wte­dy nie­to­pe­rze, któ­re pokry­wa­ją ścia­ny, dach i pod­ło­gę, aż wszyst­ko sta­je się czar­ne. Jed­nak następ­ne­go dnia, kie­dy duchow­ni zbie­ra­ją się przy ołta­rzu i odpra­wia­ją nabo­żeń­stwo, nie­to­pe­rze odcho­dzą i nie pozo­sta­je po nich ślad [129].


32. Dajr al-Kalab. Znaj­du­je się pomię­dzy Mosu­lem a Bala­dem [130]. Leczy się w nim następ­stwa ugry­zie­nia przez wście­kłe­go psa. Kie­dy to się zda­rzy, ugry­zio­ne­go przy­pro­wa­dza­ją do klasz­to­ru i sku­tecz­nie leczą. Jed­nak po upły­wie 40 dni od ugry­zie­nia tutej­sza kura­cja nic nie pomo­że.


33. Dajr al-Qij­ja­ra [131]. Nale­ży do jako­bi­tów. Znaj­du­je się nad Tygry­sem, w odle­gło­ści 4 mil na zachód od Mosu­lu, w okrę­gu Al-Hadi­sa. Pod nim bije źró­dło [132], z któ­re­go try­ska gorą­ca woda wpa­da­ją­ca do Tygry­su i z niej wydo­by­wa się smo­łę. Smo­ła połą­czo­na z wodą jest mięk­ka i roz­cią­gli­wa, ale kie­dy oddzie­la się od wody, sta­je się zim­na i twar­da. Ludzie wybie­ra­ją tę smo­łę z wody za pomo­cą sit i rzu­ca­ją na zie­mię. Posłu­gu­ją się też duży­mi kadzia­mi żela­zny­mi. Do zbie­ra­nej w nich smo­ły wsy­pu­ją odpo­wied­nią ilość pia­sku i kła­dą nad ogni­skiem, gdzie przy cią­głym mie­sza­niu smo­ła topi się i mie­sza z pia­skiem. Kie­dy masa tęże­je, prze­wra­ca­ją kadź, aby ją wypróż­nić. Na zie­mi two­rzy się twar­da bry­ła, któ­rą następ­nie roz­sy­ła­ją do wie­lu kra­jów. Nią sma­ru­je się stat­ki i łaź­nie. Ma tak­że inne zasto­so­wa­nia.


To miej­sce jest zwie­dza­ne przez licz­nych kura­cju­szy, któ­rzy relak­su­ją się, piją i kąpią się w smol­nej wodzie. Kąpiel jest pomoc­na w lecze­niu cho­rób skór­nych.


W prze­ci­wień­stwie do klasz­to­rów nesto­riań­skich, ten klasz­tor, jak każ­dy nale­żą­cy do jako­bi­tów bądź mel­ki­tów, ma wie­żę.


34. Dajr Barqaw­ma [133]. Jest poło­żo­ny na wyso­kiej górze, w odle­gło­ści 2 mili od Maj­ja­fa­ra­qin. W dniu świę­ta [patro­na] zewsząd gro­ma­dzą się tutaj ludzie i skła­da­ją proś­by i poda­run­ki. Pod nim znaj­du­ją się base­ny, w któ­rych zbie­ra się woda desz­czo­wa. Jest ulu­bio­nym miej­scem tych, któ­rzy chcą się bawić, pić i relak­so­wać się.


Chrze­ści­ja­nie sądzą, że ten­że Barqaw­ma był świad­kiem Chry­stu­sa, a jego cia­ło liczy 700 lat. Trzy­ma­ją je w drew­nia­nej sza­fie, któ­rej drzwi otwie­ra się w dniu jego świę­ta, poka­zu­jąc tyl­ko gór­ną część posta­ci w pozy­cji sto­ją­cej, z wycię­tym nosem i gór­ną war­gą. Jakaś kobie­ta uśpi­ła czuj­ność, wycię­ła te narzą­dy i zabra­ła jako reli­kwie, aby zbu­do­wać klasz­tor na ste­pie w dro­dze do Tikri­tu.


35. Dajr Bata. Znaj­du­je się na wscho­dzie, dale­ko za Tygry­sem i za mia­stem [134]. Jest klasz­to­rem ład­nym i uczęsz­cza­nym, zwłasz­cza wio­sną. Nazy­wa się też dajr al-Himar [135]. Jego patron [136] to Mari­kas [137]. Klasz­tor ma wro­ta z kamie­nia. Chrze­ści­ja­nie mówią, że otwie­ra je jeden męż­czy­zna, dwóch, trzech, aż do sied­miu. Ale kie­dy będzie ich wię­cej niż sied­miu, nie otwo­rzą się. Zatem, tyl­ko sied­miu męż­czyzn może je otwo­rzyć [138] (!). Wspo­mi­na­ją tak­że, że zagnieź­dzi­ła się w klasz­to­rze para kru­ków. Sie­dząc na wie­ży, strze­że go od zło­dziei. Kie­dy zbli­ża się ktoś taki, nad­la­tu­ją i skrze­czą mu przy gło­wie, jak gdy­by ostrze­ga­ją. Wte­dy mni­si wie­dzą, że ktoś prze­do­stał się do klasz­to­ru. Ale jeśli niko­go w klasz­to­rze nie ma, pta­ki tak nie postę­pu­ją [139] (!).


36. Dajr Mar Sza­mun w oko­li­cach As-Sin [140]. Ten klasz­tor sta­no­wi sie­dzi­bę bisku­pią i posia­da stud­nię. Kto cier­pi na łusz­czy­cę, przy­jeż­dża tutaj, kąpie się w wodzie i nie­ba­wem zosta­je uzdro­wio­ny.


37. Dajr al-Adż­dżadź [141]. Znaj­du­je się mię­dzy Tikri­tem a Hitem. Jest czyn­ny, z dużą licz­bą mni­chów. Poza obrę­bem klasz­to­ru bije źró­dło, woda spły­wa do base­nu, a w base­nie pły­wa­ją czar­ne ryby, soczy­ste i smacz­ne. Ogro­dy i polet­ka warzyw­ne nawad­nia­ne wodą z tego źró­dła.


38. Dajr al-Dżu­di [142]. Al-Dżu­di to nazwa góry, na któ­rej zatrzy­ma­ła się arka [Noego] [143]. Tę górę dzie­li od Dża­zi­rat Ibn Amr sie­dem mil. Klasz­tor jest zbu­do­wa­ny na sto­ku góry i mówi się, że to nastą­pi­ło za Noego i od tam­te­go cza­su budo­wa nie zosta­ła naru­szo­na. Nie­któ­rzy chrze­ści­ja­nie Dża­zi­ry [144] mówi­li mi, że dzie­je się tutaj cud. Pole­ga to na tym, że dach przy pierw­szym pomia­rze ma 20 pędzi [dłu­go­ści], przy dru­gim zaś – 18 pędzi, a kie­dy pomiar powta­rza się po raz trze­ci, oka­zu­je się, że wyno­si 22 pędzi. Za każ­dym razem inna jest ilość pędzi. Każ­dy może się o tym sam prze­ko­nać, doko­nu­jąc pomia­ru.


***


Kie­dy posta­no­wi­łem zająć się pro­ble­ma­ty­ką klasz­to­rów, któ­re funk­cjo­no­wa­ły w Ira­ku w minio­nych wie­kach, nie przy­pusz­cza­łem, że będę musiał odnieść się do posta­wy same­go Asz-Sza­busz­tie­go lub też jego infor­ma­to­rów. Ten­den­cyj­ne wypa­cza­nie obra­zu życia w klasz­to­rach nasu­wa pyta­nie, jaki odse­tek lud­no­ści muzuł­mań­skiej wyro­bił sobie przez wie­ki fał­szy­wy pogląd o wyzna­wa­nym przez współ­o­by­wa­te­li chrze­ści­jań­stwie, któ­re wła­śnie w klasz­to­rach było prak­ty­ko­wa­ne w naj­czyst­szej for­mie? Wypa­da też posta­wić pyta­nie o ska­lę nega­tyw­ne­go nasta­wie­nia dzi­siaj.


Dzie­ło Asz-Sza­busz­tie­go zdra­dza brak pod­sta­wo­wej wie­dzy o chrze­ści­jań­stwie jako reli­gii panu­ją­cej na Bli­skim Wscho­dzie przed isla­mem. W cza­sach, kie­dy żył Asz-Sza­busz­ti, licz­ba chrze­ści­jan w Ira­ku praw­do­po­dob­nie nie­wie­le róż­ni­ła się od licz­by muzuł­ma­nów. Jest jed­nak zasa­dą, że to zwy­cięz­ca dyk­tu­je warun­ki, usta­na­wia pra­wo i mani­pu­lu­je fak­ta­mi, aby umoc­nić swo­ją wła­dzę i spra­wo­wać kon­tro­lę nad spo­łe­czeń­stwem. W przy­pad­ku muzuł­ma­nów ozna­cza­ło to restryk­cyj­ne trak­to­wa­nie inno­wier­ców, obej­mu­ją­ce uciąż­li­wy sys­tem podat­ko­wy, zakaz nawra­ca­nia muzuł­ma­nów oraz poślu­bia­nia muzuł­ma­nek przez nie­mu­zuł­ma­nów. Z bie­giem cza­su musia­ło to nie­uchron­nie spo­wo­do­wać zmia­ny demo­gra­ficz­ne na nie­ko­rzyść chrze­ści­jan. Dla bada­czy rela­cji chrze­ści­jań­sko-muzuł­mań­skich dzie­ło Asz-Sza­busz­tie­go jest cie­ka­wym zapi­sem trud­ne­go, moż­na by rzec bez­na­dziej­ne­go, poło­że­nia spo­łecz­no­ści chrze­ści­jan. Stra­te­gia wyko­rze­nia­nia chrze­ści­jań­stwa była bez­kom­pro­mi­so­wo reali­zo­wa­na zwłasz­cza na połu­dniu Ira­ku, o czym mogą świad­czyć przy­to­czo­ne roz­mo­wy o cha­rak­te­rze ulti­ma­tum, któ­re arab­scy przy­wód­cy sta­wia­li tam­tej­szym nota­blom chrze­ści­jań­skim oraz roz­sia­ne w oko­li­cy ruiny licz­nych klasz­to­rów, kościo­łów i pała­ców. Licz­bo­wy sto­su­nek chrze­ści­jan do muzuł­ma­nów cią­gle spa­dał [145]. Taka rela­cja doty­czy tak­że wyznaw­ców innych niż chrze­ści­jań­stwo reli­gii, np. Sabej­czy­ków.


Choć każ­dy roz­dział książ­ki Asz-Sza­busz­tie­go nosi tytuł: „Klasz­tor”, jed­nak infor­ma­cje o samych obiek­tach są mar­gi­nal­ne i lako­nicz­ne. Sta­no­wią raczej tło do roz­bu­do­wa­nej czę­ści przed­sta­wia­ją­cej poetyc­kie utwo­ry i żywot ich auto­rów, któ­rzy w klasz­to­rze widzie­li jedy­nie miej­sce spo­tka­nia poetów, aby – wbrew zaka­zom kora­nicz­nym – napić się wina i bawić się do woli, i na wszyst­ko sobie przy tym pozwo­lić. W sto­sun­ku do klasz­to­rów i ich miesz­kań­ców autor pozwa­la sobie na uży­wa­nie zwro­tów, któ­re i dzi­siaj okre­śla się jako nie­smacz­ne i nie­przy­zwo­ite, wręcz wul­gar­ne. Dla nie­go klasz­tor nie jest cen­trum kul­tu chrze­ści­jan i szko­łą oświe­ce­nio­wą (tak­że dla Ara­bów), lecz miej­scem roz­ryw­ki dla muzuł­ma­nów. W żad­nym opi­sie nie uży­wa okre­śle­nia typu patron (sza­fi) lub świę­ty (qid­dis), a świę­to patro­na nazy­wa świę­tem klasz­to­ru. Ani sło­wem nie wspo­mi­na też o pro­wa­dzo­nej w klasz­to­rach edu­ka­cji i nie wymie­nia choć jed­ne­go z dobrze zna­nych uczo­nych, któ­rzy po to słu­ży­li w klasz­to­rach, aby bez resz­ty poświę­cić się nauce i tłu­ma­czyć dzie­ła grec­kich filo­zo­fów na arab­ski. Bez pośred­nic­twa owych chrze­ści­jań­skich uczo­nych spu­ści­zna grec­ka nie powró­ci­ła­by do Euro­py w wer­sji arab­skiej. Czy zatem moż­na się dzi­wić, że po tych klasz­to­rach i wie­lu innych gęsto kie­dyś roz­sia­nych na tere­nie Ira­ku (doty­czy to tak­że innych kra­jów Bli­skie­go Wscho­du) pozo­sta­ły jedy­nie gru­zy?


Od śmier­ci Asz-Sza­busz­tie­go minę­ło dzie­sięć wie­ków i, o ile mi wia­do­mo, wciąż chry­stia­ni­sty­ki nie wykła­da się w żad­nej uczel­ni w sze­ro­kim świe­cie arab­sko-muzuł­mań­skim, na wzór ara­bi­sty­ki czy isla­mi­sty­ki, któ­re są kie­run­ka­mi nauko­wy­mi na pra­wie każ­dym uni­wer­sy­te­cie w Euro­pie i innych czę­ściach świa­ta, nie­opa­no­wa­nych przez lud­ność muzuł­mań­ską. Wie­dza prze­wa­ża­ją­cej więk­szo­ści muzuł­ma­nów o chrze­ści­jań­stwie ogra­ni­cza się do kon­tro­wer­syj­nych cyta­tów utrwa­lo­nych w Kora­nie i hadi­sach, a pocho­dzą­cych – jak wia­do­mo – ze źró­deł apo­kry­ficz­nych. Rów­nież Koran z regu­ły okre­śla ich sto­su­nek do nie­mu­zuł­ma­nów, jako do ludzi niż­szej kate­go­rii.


Klasz­to­ry były kuź­nią nauki i wie­dzy, alma mater chrze­ści­jań­skiej inte­li­gen­cji, któ­ra – podob­nie jak obec­nie w Euro­pie – uwa­ża­ła, że do nauki i wie­dzy ma pra­wo każ­dy. „W minio­nych wie­kach było tak, że kto chciał poznać filo­zo­fię grec­ką, jeź­dził do Aten. Teraz to samo wykształ­ce­nie moż­na zdo­być zgła­sza­jąc się do klasz­to­ru i wyra­ża­jąc chęć i goto­wość bycia jed­nym z klasz­tor­nej wspól­no­ty. Nasze szko­ły klasz­tor­ne wykształ­ci­ły ludzi, któ­rzy sta­li się podob­ny­mi do Apo­sto­łów i wypeł­ni­li Wschód świa­tłem” – pisze A. Scher [146]. „Roz­po­wszech­nie­nie piśmien­nic­twa i języ­ka (a)syryjskiego we cze­snym śre­dnio­wie­czu na tak roz­le­głym obsza­rze, ogar­nia­ją­cym Bli­ski, Środ­ko­wy i Dale­ki Wschód, może wywo­łać zdzi­wie­nie. Dzię­ki nie­mu zetknę­ły się róż­no­ra­kie teo­rie i wie­rze­nia ludzi o róż­nym pocho­dze­niu etnicz­nym. Był wią­żą­cym ogni­wem, nośni­kiem ide­olo­gii, wie­dzy empi­rycz­nej i nauki grec­kiej, zja­wi­skiem postę­po­wym, słu­żą­cym oświe­ce­niu wie­lu naro­dów Azji” – doda­je N. W. Pigu­lew­ska [147].


: : PRZYPISY w osob­nym arty­ku­le

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.