Los Izraela krzyżem Bogurodzicy
- 13 grudnia, 2002
- przeczytasz w 8 minut
Wcielenie Syna Bożego — ‚Słowo ciałem się stało, (J 1, 14) — zjednoczyło Go z całą ludzkością bez jakichkolwiek ograniczeń czy wykluczeń. Wydarzyło się ono jednak w historii, w określonym miejscu i czasie, za pośrednictwem przygotowanego do tego w starotestamentalnym kościele narodu ‘wybranego’.
Chrystus jest ‘synem Dawida, synem Abrahama’. Jego rodowód prowadzi, według Mateusza, od Abrahama do ‘Józefa, męża Marii, z której narodził się Jezus, nazywany Chrystusem’ (Mt. 1, 16). Tę genealogię streszcza Łukasz we wstępującym paradoksie ‘Jezus … był, jak mniemano, synem Józefa … Adama, Boga’ (Łk. 3, 23–38). Ta więź krwi z Izraelem, zapisana w genealogii, objawia się w Ewangeliach poprzez początkowe skierowanie posłania Chrystusa właśnie do Izraela: ‘przyszedłem do zagubionych owiec z domu Izraela’. To Żydom głosił Królestwo Boże, w ich środowisku czynił cuda, nauczał sam i poprzez swoich uczniów. ‘Przyszedł do swoich, a swoi go nie przyjęlii’ (J 1, 11). Między Nim a Izraelem narasta wewnętrzne rozdarcie, które kończy się jawną wrogością w wydaniu Go na śmierć i krzykach: ‘ukrzyżuj Go, ukrzyżuj’. To rozdarcie powoduje głębokie cierpienie Pana. On sam świadczy o tym, gdy woła o sprawiedliwy sąd nad Izraelem: ‘obciąży was przelana na ziemi krew wszystkich sprawiedliwych, od krwi sprawiedliwego Abla, aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zabliście między przybydkiem a ołtarzem. Zapewniam was, to wszystko przyjdzie na obecne pokolenie. Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy są do Ciebie posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak gromadzi pod skrzydła swoje pisklęta, a nie chcieliście. Oto wasz dom opustoszeje’ (Mt. 23, 35–38, Łk. 13, 34–35). Dlatego w zmaganiach nocy w Getsemanii zawarta jest i ta troska (żałość) Chrystusa powodowana przez jego naród.
Jakby w odpowiedzi na nią rozlegają się te straszliwe, fatalne słowa opętania, które na zawsze będą już pamiętane: Piłat powiedział: ‘Nie jestem winien krwi tego sprawiedliwego. To wasza rzecz. Cały lud jednak zawołał: Krew Jego na nas i na nasze dzieci!’ (Mt. 27, 24–25). Odpowiadając na te słowa, na drodze krzyżowej, kiedy ‘szło za Nim wielkie mnóstwo ludu, także kobiet, które płakały i żałośnie zawodziły nad Nim. Jezus zwrócił się do nich i powiedział: Córki Jeruzalem nie płaczcie nade Mną, lecz płaczcie nad sobą i nas swymi dziećmi. Zbliżają się bowiem dni, kiedy będą mówić: Szczęśliwe bezpłodne, bezdzietne i niekarmiące. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie do nas, a do pagórków: Przykryjcie nas’ (Łk. 23, 27–30). To było bolesne pożegnanie ze Swoim narodem, który sam skazał się na wiekie doświadczenia na przestrzeni całej swojej historycznej drogi, aż do nadejścia tej upragnionej godziny, o której także prorokował Chrystis: ‘Mówię wam bowiem: odtąd już Mnie nie ujrzycie, dopóki nie powiecie: Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pana’ (Mt. 23, 39, Łk. 13, 35).
Prorokuje o tym także św. Paweł, który jest Żydem z Żydów, ‘Izraelitą, potomkiem Abrahama’ (Rzym. 11, 1): ‘Nie chcę bracia, żebyście byli nieświadomi tej tajemnicy (…) częściowa zatwardziałość Izraela ma miejsce aż do czasu wejścia wszystkich pogan. I w ten sposób cały Izrael będzie zbawiony (…) Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże’ (Rzym. 11, 25–26, 29). Czyż ona, wielka Milcząca, która duchowo dzieliła z Chrystusem zarówno udrękę nocy w Getsemanii, jak i wyniszczenie ukrzyżowania, mogła nie dzielić z Nim i tej troski (żałości) o naród okrutny i zawzięty w chrystobójstwie aż do samowyrzeczenia: ‘krew Jego na nas i na dzieci nasze’? Czy można w ogóle o to pytać? Ona przecież nie mniej, ale nawet bardziej niż On, należała do tego chrystonośnego i chrystobójczego, wybranego przez Boga narodu. Bowiem jeśli dała ludzką naturę Swojemu Synowi, była ‘Matką, z której narodził się Jezus’, to było to całkowicie ‘pozarodzinne poczęcie’ z Ducha Świętego. Sama zaś Maria była Córą Abrahamową, poślubioną mężowi imieniem Józef z domu i rodu Dawidowego (Łk. 1, 27). Miała w sobie nie tylko całą pełnię stworzonego człowieczeństwa, ale także w całej pełni była Córą Izraela, jego ciałem i krwią. Była wychowana w jego wierze i pobożności, jak wyznaje Kościół, od dzieciństwa przy świątyni. Gabriel, archanioł zwiastowania, według Tradycji, zastał ją na rozważaniu proroctw Izajasza. Życiem swojego narodu żyła Maria nie tylko przed swoim Bożym Macierzyństwem, ale i po nim. Świadczy o tym wystarczająco już choćby jedna scena zachowana w Ewangelii (Łk. 2, 41–42): ‘Rodzice Jezusa, co roku chodzili do Jerozolimy na święto Paschy.
Gdy miał dwanaście lat, również się tam udali zgodnie ze świątecznym zwyczajem’. Syn Boży w sposób całkowicie naturalny i oczywisty czuł się posłanym do Synów Izraela, z jego środowiska wybrał swoich uczniów i Apostołów. To samo uczucie, jako samo przez się zrozumiałe, dzieliła z Nim Bogurodzica. Była wezwana do współradowania się z tymi, o których powiedziano: ‘szczęśliwe oczy, które widzą to, na co wy patrzycie’ (Łk. 10, 23). Potwierdza to opowiadanie (Mt. 12, 46–50; Mr. 3, 31–35; Łk. 8, 19–21), w którym Chrystus wskazując na swoich uczniów, powiedział: ‘oto moja Matka i moi bracia’. Ta sentencja może być odniesiona zarówno do tamtych uczniów, jak i do wszelkich innych, ale nie zawiera ona w sobie, w żadnym wypadku, przeciwstawienia matki i braci uczniom. Odwrotnie ona obie te grupy zbliża do siebie, aż do ich utożsamienia. Poprzez to jednak’że tym bardziej jasne staje się, jak wielkim cierpieniem musiało być dla Marii ciągle pogłębiające się rozdarcie między Chrystusem i Żydami. Jego zwieńczeniem było pełne zerwanie i chrystobójcza zatwardziałość. Ona cierpiała nie tylko z powodu cierpień swojego Syna i wraz z Nim, ale także z powodu tego narodu, z którym była jednej krwi i jednej narodowości, a który choć wybrany przez Boga, odrzucił Chrystusa. Jakim brzemieniem musiały się stawać w Jej sercu gniewne słowa Pana (Mt. 23), w których osądzał i odrzucał Izrael! Jakim smutkiem musiało dla niej dźwięczeć owo ‘oto dom wasz opustoszeje’. Apostoł Paweł tak zaświadczył o tym swoim żalu: ‘mam wielki smutek i nieustanny ból w swoim sercu. Pragnąłbym bowiem sam być przeklęty i odłączony od Chrystusa dla moich braci, krewnych według ciała, którymi są Izraelici’ (Rzym. 9, 2–4). Jeśli on tak mocno to odczuwał to cóż można powiedzieć o Wielkiej Milczącej, która nauczyła się rozważać słowa Chrystusowe w sercu swoim (Łk. 2, 51), gdy słowa te stały się tak pełne rozpaczy i tak przerażające. Przecież jeśli wszyscy wokoło słyszeli je, to czy tylko dla niej miały one pozostać nieznane, na tej tylko podstawie, że nic o tym nie powiedziano, utajono to w Ewangelii? Jaką męką musiało być rozrywane Jej serce, nie tylko z powodu Syna, ale także z powodu zaciętości narodu, który krzyczał: ‘ukrzyżuj Go, ukrzyżuj’, znajdując w sobie nawet u stóp krzyża tylko słowa zniewagi i złości! To był umyślny Jej Krzyż, nie tylko jako Matki, ale także jako Córy Jej Narodu, który został wybrany i wezwany do Jej zrodzenia: ‘do którego należą usynowienie i chwała, przymierza i nadanie Prawa, służba Boża i obietnice, ich są Ojcowie i Chrystus według ciała’ (Rzym. 9, 4–5). A nad tym wszystkim unosi się sąd Bożego odtrącenia. To jest Krzyż Bogurodzicy, której nie można oddzielić od Jej narodu nie tylko w błogosławieństwie, ale i w odtrąceniu. Ona kocha swój naród miłością Pawłową, miłością córki i matki, z niego zrodzonej.
Przeczysta zmartwychwstała i wyniesiona na niebiosa zasiada po prawicy Swojego Syna, ale poprzez swoje zaśnięcie, nie zostawiła świata. Osłania go swoim modlitewnym szalem, jest pocieszeniem wszystkim, ‘którzy się smucą’. Droga krzyżowa Bogurodzicy nie zakończyła się w chwale. Ta wiara tworzy wielką chrześcijańską nadzieję. W nią koniecznie musi włączona być także współcierpiąca miłość Marii do Jej narodu, wbrew jego zatwardziałemu odrzucaniu Chrystusa, w tragicznych losach jego historii. I jedno i drugie jest krzyżowym bólem Bogurodzicy. Wyodrębnione rysy mogą nie wywoływać współczucia, bowiem nie nadszedł jeszcze czas chrześcijańskiego odrodzenia, ale należy zawsze pamiętać, że Izrael dał Kościołowi patriarchów, proroków, apostołów, czyli tych wszyscy, którzy są dla niego fundamentem, który został posłany, aby ‘chrzcić wszystkie narody’. Naród ten nie tylko był, ale i pozostaje wybranym, bowiem, według słów apostoła Pawła, ‘nieodwołalne są dary i powołanie Boże’ (Rzym. 11, 29). Powinni o tym wiedzieć i pamiętać również Ci, którzy obecnie go potępiają, jeśli tylko sami nie odrzucają wiary w Chrystusa i czci dla Jego Przeczystej Bogurodzicy. Tu zbliżamy się do ostatecznej tajemnicy, o której mówi apostoł Paweł — do nawrócenia Izraela (Rzym. 11, 26). Na czym polega ta tajemnica? Nie jest ona nam objawiona. Pozostają nam jednak pobożne domysły, które są odpowiednio przekonujące, a nawet i pewne.
Pewność taka związana jest z naszą nadzieją na wstawiennictwo Bogurodzicy. Czy może dokonać się dzieło ‘zbawienia całego Izraela’, jego duchowe zmartwychwstanie, poza Tą, dla której dokonało się jego wybranie, aby służyć dziełu wcielenia? Czy Bogurodzica, która nie pozostawiła świata, pozostawia bez modlitewnej opieki i wsparcia to drzewo, z którego wyrosła na Ziemi, aby wznieść się ku Niebu? Czy ta pomoc jest skuteczna? Wystarczy tylko postawić takie pytanie, by zobaczyć, że jest właśnie tak, i że inaczej być nie może. Jeśli Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wszystkich starotestamentalnych praojców i proroków nie jest obojętny na modlitwę zanoszoną przez nich za swój naród, to na czele modlitewnego hufca stoi przed Bogiem ‘Bogurodzica, która nie ustaje w modlitwach’. Dzięki temu wstawiennictwu dokonuję się, niewidoczna jeszcze dla nas tajemnica ‘zbawienia całego Izraela i jego nawrócenia do Chrystusa’. Tak bowiem zamyka apostoł swoją prorocką obietnicę ‘oni stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby też i oni dostąpili miłosierdzia. Bóg bowiem wszystkim nałożył więzy nieposłuszeństwa, aby wszystkim okazać miłosierdzie. O głębokości bogactwa, mądrości i poznania Boga! Jak niezbadane są Jego sądy i niepoznawalne Jego drogi’ (Rzym. 11, 31–33).
Tłum. Tomasz P. Terlikowski