Magazyn

O chrześcijaństwie asyryjskim wśród Arabów przed islamem. Zarys problematyki


Magazyn EkumenizmWie­le czyn­ni­ków zade­cy­do­wa­ło o tym, że prze­cięt­ny oby­wa­tel Pol­ski wie bar­dzo nie­wie­le o Asy­ryj­czy­kach w loso­wo wybra­nej epo­ce ich histo­rii nowo­żyt­nej, zapew­ne więk­szość nawet może nie sły­sza­ła, że ta nacja prze­trwa­ła do dnia dzi­siej­sze­go, obar­czo­na nie­zwy­kłym baga­żem wspo­mnień o suk­ce­sach i poraż­kach przod­ków sta­ro­żyt­nych. Nie­któ­rzy wręcz nie kry­ją zdzi­wie­nia, kie­dy dowia­du­ją się, że ta spo­łecz­ność prze­ży­ła licz­ne pogro­my na prze­ło­mie XIX i XX wie­ku, w wyni­ku cze­go jej liczeb­ność na macie­rzy­stych tere­nach pokry­wa­ją­cych się z pogra­ni­czem Syrii, Tur­cji, Ira­ku i Ira­nu spa­dła do pra­wie jed­nej trze­ciej, a obec­nie może wyno­sić naj­wy­żej dwa milio­ny, przy czym naj­więk­szym sku­pi­skiem nadal pozo­sta­je Irak. Trze­ba też z przy­kro­ścią stwier­dzić, że nie tyl­ko ta gru­pa chrze­ści­jan Bli­skie­go Wscho­du jest mało obec­na w świa­do­mo­ści Pola­ków, brak wie­dzy i zain­te­re­so­wa­nia doty­czy tak­że licz­niej­szej i bar­dziej zwar­tej gru­py, jaką są Kop­to­wie, bez­po­śred­ni potom­ko­wie sta­ro­żyt­nych Egip­cjan, i nic nie wska­zu­je na zmia­nę tego sta­nu rze­czy.


Dzie­jów chrze­ści­jań­stwa bli­skow­schod­nie­go i jego boga­te­go dzie­dzic­twa nie uwzględ­nia się w sys­te­mie naucza­nia w kato­lic­kich uni­wer­sy­te­tach teo­lo­gicz­nych albo czy­ni to pobież­nie, oka­zjo­nal­nie, a w nowych pro­gra­mach szkół śred­nich jest pomi­nię­ta histo­ria kul­tu­ry wyro­słej na obsza­rze sta­ro­żyt­nej Mezo­po­ta­mii, kra­iny powszech­nie uzna­wa­nej za „koleb­kę cywi­li­za­cji”, jest tak­że koleb­ką chrze­ści­jań­stwa asy­ryj­skie­go. Powsta­ją­ca luka w edu­ka­cji o dwóch waż­nych i uzu­peł­nia­ją­cych się źró­dłach inspi­ra­cji cywi­li­za­cyj­nych opar­tych na eks­po­no­wa­niu war­to­ści huma­ni­stycz­nych, pro­wo­ku­je do przy­po­mnie­nia przy­naj­mniej nie­któ­rych epi­zo­dów z dłu­giej histo­rii asy­ryj­skich auto­chto­nów, jako jed­nej z naj­star­szych grup etnicz­nych i chrze­ści­jań­skich Bli­skie­go Wscho­du.


Spe­cja­li­ści pod­kre­śla­ją feno­men chrze­ści­jań­skiej kul­tu­ry asy­ryj­skiej. W warun­kach bra­ku wła­snej pań­stwo­wo­ści roz­wi­ja­ła się nie­zwy­kle pręż­nie. Nie­mniej bole­sny i przy­kry jest fakt okre­śle­nia w pod­ręcz­ni­kach edu­ka­cji histo­rycz­nej więk­szo­ści kra­jów arab­skich nie tyl­ko Asy­ryj­czy­ków, lecz nawet tak zagad­ko­we­go ludu, jakim byli Sume­ro­wie, mia­nem sta­ro­żyt­nych Ara­bów oraz prze­mil­cza­nie aż sied­miu pierw­szych wie­ków chrze­ści­jań­stwa na tam­tych zie­miach. Są dowo­dy na to, że wyko­rzy­stu­jąc brak orien­ta­cji euro­pej­skie­go słu­cha­cza lub czy­tel­ni­ka, podob­nie postę­pu­ją ostat­nio nie­ste­ty tak­że nie­któ­rzy kur­dyj­scy dzia­ła­cze. Taka sobie swo­ista filo­zo­fia życia.


Mało któ­ry oby­wa­tel w tam­tej czę­ści świa­ta zna praw­dzi­wą histo­rię swo­je­go kra­ju lub gru­py do któ­rej nale­ży. Chrze­ści­jań­stwo obja­wi­ło się na Bli­skim Wscho­dzie, w cza­sie, kie­dy więk­szość miesz­kań­ców Pale­sty­ny i tere­nów przy­le­głych, zwłasz­cza od stro­ny pół­noc­nej i wschod­niej, się­ga­ją­cych głę­bi dzi­siej­szej Per­sji, mówi­ła po ara­mej­sku (asy­ryj­sku). Pierw­szy­mi gło­si­cie­la­mi nowi­ny o cudow­nych naro­dzi­nach w sta­jen­ce byli trzej bez­i­mien­ni mago­wie (mghu­sze) przy­by­li ze wscho­du (według prze­ka­zów asy­ryj­skich – z Mezo­po­ta­mii). Zgod­nie z prze­sła­niem apo­sto­ło­wie i ucznio­wie Nauczy­cie­la wyru­szy­li z sze­ro­ko zakro­jo­ną misją ewan­ge­li­za­cyj­ną w jej naj­czyst­szej for­mie. Wypeł­nie­ni bez­gra­nicz­ną wia­rą, głę­bo­kim poko­jem i nie­do­ści­gnio­ną poko­rą, zain­spi­ro­wa­ło ich powo­ła­nie do urze­czy­wist­nie­nia idei rów­no­ści i miło­ści. Ponie­waż szla­chet­nych war­to­ści nie narzu­ca się mie­czem, jedy­nym i sku­tecz­nym ich orę­żem było sło­wo i przy­kład­na posta­wa wobec sie­bie i innych. Naj­krót­szą dro­gę mie­li do spo­łecz­no­ści, któ­re żyły w obrę­bie Pale­sty­ny i na jej pogra­ni­czu. Źró­dła histo­rycz­ne zgod­nie infor­mu­ją, że pierw­szym mia­stem-pań­stwem, któ­re przy­ję­ło Dobrą Nowi­nę była Edes­sa, sto­li­ca nie­du­że­go, czę­ścio­wo zależ­ne­go od Rzy­mu asy­ryj­skie­go kró­le­stwa Osro­ene (płd.-zach. teren dzi­siej­szej Tur­cji).


Rok po Wnie­bo­wstą­pie­niu Chry­stu­sa król Edes­sy, Abgar Uka­ma, został ochrzczo­ny przez Tade­usza (Adda­ja), a wraz z nim pozo­sta­ła lud­ność mia­sta. W ten spo­sób Edes­sa sta­ła się pierw­szym mia­stem, w któ­rym chrze­ści­jań­stwo ogło­szo­no reli­gią pań­stwo­wą. Wte­dy Osro­ene obej­mo­wa­ło tak­że mia­sto Har­ran, gdzie, według Biblii, zatrzy­mał się Abra­ham w dro­dze z Uru chal­dej­skie­go w Me-zopo­ta­mii do Pale­sty­ny. Po upad­ku Nini­wy, ostat­niej sto­li­cy Asy­rii, te dwa ośrod­ki wraz z Nisi­bi­sem (dziś Nusay­bin), odda­lo­nym bli­sko 200 kilo­me­trów w kie­run­ku wschod­nim, sta­no­wi­ły naj­więk­sze i dobrze zor­ga­ni­zo­wa­ne bastio­ny lud­no­ści asy­ryj­skiej. Nale­ży pod­kre­ślić, że w tych mia­stach żywe były sta­ro­żyt­ne tra­dy­cje mezo­po­tam­skie, a nie­któ­re „pogań­skie” kul­ty reli­gij­ne w Har­ra­nie zacho­wa­ły się pra­wie w nie­zmie­nio­nym kształ­cie pra­wie do XI wie­ku po Chr. Zjed­no­cze­ni wokół nowych idei, być może rów­nież dla zazna­cze­nia swo­jej obec­no­ści na mapie ówcze­snych ludów Wscho­du, Asy­ryj­czy­cy zapi­sa­li mało dziś zna­ną kar­tę do dzie­jów swo­jej byt­no­ści w macie­rzy­stej doli­nie Tygry­su i Eufra­tu. Ory­gi­nal­ny i udo­ku­men­to­wa­ny wkład wnie­śli nie tyl­ko do roz­wo­ju myśli chrze­ści­jań­skiej, lecz wywar­li zna­czą­cy wpływ na roz­wój kul­tu­ry świa­to­wej w ogó­le.


Nową misję trak­to­wa­li tak gor­li­wie, że ich zma­ga­nia w dąże­niu do zapew­nie­nia zba­wie­nia sobie i innym moż­na uznać niczym nie­usta­ją­cą poku­tę za przy­pi­sa­ne im grze­chy przod­ków. Rzecz­ni­cy wybiór­czych fak­tów wyję­tych z burz­li­wej histo­rii sprzed kil­ku stu­le­ci nie bez egzal­ta­cji zarzu­ca­li owym przod­kom okrut­ność i bez­względ­ność w sto­sun­ku do sąsied­nich naro­dów. Nie uzna­ją­ce poję­cia wro­go­ści i kie­ru­ją­ce zmy­sły ku kró­le­stwu nie­bie­skie­mu, chrze­ści­jań­stwo sta­ło się dla Asy­ryj­czy­ków powszech­ną ide­olo­gią i celem, czę­ścią oka­le­czo­nej toż­sa­mo­ści, pod­bu­do­wą zra­nio­ne­go jeste­stwa. Wyko­rzy­stu­jąc swój bagaż inte­lek­tu­al­ny wyru­szy­li przed się, zwłasz­cza na wschód i połu­dnie, wszę­dzie budu­jąc świą­ty­nie i szko­ły, szpi­ta­le, biblio­te­ki i warsz­ta­ty rze­mieśl­ni­cze oraz zakła­da­jąc fak­to­rie han­dlo­we.


Zacho­wa­ne prze­ka­zy histo­rycz­ne pozwa­la­ją dość dokład­nie odtwo­rzyć cha­rak­ter owej służ­by. Była zaska­ku­ją­co podob­na do pra­cy dzi­siej­szych misjo­na­rzy: nieść innym pokój i pomoc, siać wie­dzę. Obszar dzia­łal­no­ści asy­ryj­skich misjo­na­rzy roz­cią­gał się od skra­ju Pół­wy­spu Arab­skie­go poprzez Sub­kon­ty­nent Indyj­ski aż do Azji Środ­ko­wej. Do koń­ca XIII wie­ku byli obec­ni w Chi­nach, wśród Mon­go­łów, Tata­rów, Per­sów i ludów tur­kij­skich. War­to przy­wo­łać tutaj Mar­co Polo i jego Opi­sa­nie świa­ta. Infor­mu­je on, iż wzdłuż jedwab­ne­go szla­ku gęsto sta­ły obok sie­bie „nesto­riań­skie” kościo­ły i zajaz­dy, a mię­dzy wyznaw­ca­mi zna­nych wów­czas reli­gii pano­wa­ła har­mo­nia i sym­bio­za.


Śla­dy asy­ryj­skich wpły­wów chrze­ści­jań­skich moż­na zna­leźć w bud­dy­zmie tybe­tań­skim, w Japo­nii, na Cej­lo­nie. Trwa­łym ich osią­gnię­ciem wśród ludów Azji Środ­ko­wej są powsta­łe na bazie ara­mej­skie­go alfa­be­ty: mani­chej­ski, sog­dyj­ski, sta­ro­tu­rec­ki, ujgur­ski, mon­gol­ski, man­dżur­ski, kał­muc­ki, buriac­ki i inne. „Roz­po­wszech­nie­nie piśmien­nic­twa i języ­ka (a)syryjskiego we wcze­snym śre­dnio­wie­czu na tak roz­le­głym obsza­rze ogar­nia­ją­cym Bli­ski, Środ­ko­wy i Dale­ki Wschód może wywo­łać zdzi­wie­nie. Dzię­ki nie­mu zetknę­ły się róż­no­ra­kie teo­rie i wie­rze­nia ludzi o róż­nym pocho­dze­niu etnicz­nym. Był wią­żą­cym ogni­wem, nośni­kiem ide­olo­gii, filo­zo­fii, wie­dzy empi­rycz­nej i nauki grec­kiej, zja­wi­skiem postę­po­wym słu­żą­cym oświe­ce­niu wie­lu naro­dów Azji” – pisze N.W. Pigu­lew­ska. W opar­ciu o wła­sny sta­ro­żyt­ny alfa­bet ara­mej­ski Asy­ryj­czy­cy poło­ży­li histo­rycz­ne zasłu­gi w two­rze­niu i roz­wo­ju tak­że pisma arab­skie­go. Posłu­gu­jąc się pismem mogli zara­zem dzia­łać jako nauczy­cie­le i oświe­ci­cie­le i god­nie zaist­nieć w arab­skim śro­do­wi­sku obej­mu­ją­cym cały Pół­wy­sep Arab­ski.


Nazwy, któ­re na dłu­go przed poja­wie­niem się isla­mu nada­wa­li nie­jed­nej kra­inie lub miej­sco­wo­ści, do dziś są uży­wa­ne przez powsta­ją­ce tam nowe pań­stwa, nawet znaj­du­ją­ce się poza obręb Bli­skie­go Wscho­du. Moż­na dla przy­kła­du wymie­nić dość egzo­tycz­nie brzmią­cą nazwę góry Tura Bura w Afga­ni­sta­nie, ozna­cza­ją­ca po asy­ryj­sku „Dzie­wi­cza Góra”. Sta­ła się sław­na za spra­wą Bin Lade­na, któ­rej użył jako głów­nej bazy al-Qaidy. W VII wie­ku na tere­nie dzi­siej­sze­go Afga­ni­sta­nu rezy­do­wał asy­ryj­ski biskup. Jego głów­ną sie­dzi­bę sta­no­wił klasz­tor zbu­do­wa­ny na górze Tura Bura. Śla­dy chrze­ści­jań­stwa asy­ryj­skie­go wśród Ara­bów Kie­dy św. Paweł po cudow­nym prze­mie­nie­niu dotarł do Damasz­ku, mia­sto pod­le­ga­ło naba­tej­skiej Petrze (dziś na tere­nie Jor­da­nii), rzą­dzo­nej przez nie­ja­kie­go Are­ta­sa IV (arab. Harith) (2 Kor 11,32). For­mal­nie była ona jed­ną z wie­lu pro­win­cji rzym­skich, jed­nak Are­tas nie nazy­wał sie­bie namiest­ni­kiem cesa­rza, lecz słu­gą swo­je­go ludu. Naba­tej­czy­cy byli chrze­ści­ja­na­mi arab­sko­ję­zycz­ny­mi, ale pisa­li po ara­mej­sku. Do nich nale­ży naj­star­sza zna­na inskryp­cja w języ­ku arab­skim, któ­rej krój pisma jest bliż­szy dzi­siej­sze­mu alfa­be­to­wi ara­mej­skie­mu ani­że­li arab­skie­mu. O wpły­wach asy­ryj­skich na życie Naba­tej­czy­ków świad­czą inskryp­cje wyku­te na pły­tach kamien­nych zna­le­zio­nych na tere­nie Petry. Naj­czę­ściej two­rzą je dwa wyra­zy: maran atha (nasz Pan przy­szedł).


Ara­mej­ski był języ­kiem ofi­cjal­nym ówcze­snej Syrii. W nim mówi­ła tak­że kró­lo­wa Pal­mi­ry, słyn­na Zeno­bia. W spra­wo­wa­niu wła­dzy dała się poznać jako nie­złom­na rzecz­nicz­ka tole­ran­cji i pojed­na­nia, o czym świad­czy mię­dzy inny­mi imię jej syna z zamor­do­wa­ne­go przez Rzy­mian męża. Brzmia­ło ono Ouada­bal­la­tus Athe­na­do­rus (połą­cze­nie imię arab­skie­go bóstwa allat i bogi­ni ate­na). I pomi­mo że nie była chrze­ści­jan­ką, sta­no­wi­sko mini­stra i straż­ni­ka pie­czę­ci powie­rzy­ła Paw­ło­wi z Samo­sa­ty (zm. po 272 r.), będą­ce­mu w latach 263–268 bisku­pem Antio­chii. Zeno­bia ceni­ła juda­izm i być może dla­te­go zarzu­co­no Paw­ło­wi odstęp­stwo od wia­ry, gdyż praw­do­po­dob­nie chciał żyć w zgo­dzie z kró­lo­wą. Ta zaś pozo­sta­ła mu wier­na nawet po narzu­ce­niu na nie­go ana­te­my. W trzech syno­dach odby­tych w Antio­chii dla po-tępie­nia Paw­ła brał udział tak­że biskup Bosry, mia­sta o domi­nu­ją­cej lud­no­ści schry­stia­ni­zo­wa­nych arab­skich Ghas­sa­ni­dów. Ghas­sa­ni­dzi mię­dzy V a III wie­kiem przed Chr. prze­sie­dla­li się z Jeme­nu na połu-dnio­wy-wschód od Damasz­ku, a w VI wie­ku po Chr. wła­da­li zależ­ną od Rzy­mu pro­win­cją. Spo­sób spra­wo­wa­nia wła­dzy przez ich kró­lów był przy­kła­dem niczym nie zakłó­co­nej lo-jal­no­ści wobec tych, któ­rzy ich ochrzci­li. Odrzu­ca­jąc posta­no­wie­nia IV Sobo­ru (451 r.), sta­ra­li się bro­nić Asy­ryj­czy­ków przed okrut­ny­mi prze­śla­do­wa­nia­mi ze stro­ny Bizan­cjum. W tym celu bywa­li nawet w Kon­stan­ty­no­po­lu, przyj­mo­wa­ni z należ­ny­mi hono­ra­mi przez cesa­rza i spon­ta­nicz­nie wita­ni przez lud­ność mia­sta.


Na ich tere­nie funk­cjo­no­wa­ło 13 die­ce­zji. Nie­któ­re nazy­wa­ły się wędrow­ny­mi: przy­dzie­lo­ny biskup prze­miesz­czał się z szcze­pem lub ple­mie­niem, któ­re pro­wa­dzi­ło koczow­ni­czy tryb życia. Na ich dwo­rze odby­wa­ły się deba­ty z udzia­łem asy­ryj­skich duchow­nych. Orga­ni­zo­wa­no bie­sia­dy recy­ta­tor­skie, na któ­re zapra­sza­no piew­ców z głę­bi Ara­bii. Owe bie­sia­dy dowo­dzą tęsk­no­ty za pięk­nem języ­ka arab­skie­go, któ­re­go zna­jo­mość wśród nich była coraz słab­sza. Pomi­mo wie­lu prób per­swa­zji i środ­ków naci­sku Kon­stan­ty­no­po­lo­wi nie uda­ło się pozy­skać Ghas­sa­ni­dów. A kie­dy oka­za­ło się, że nie są już w sta­nie dalej bro­nić wschod­nich i połu­dnio­wych rubie­ży Bizan­cjum przed kolej­ny­mi ata­ka­mi lojal­nych wobec Per­sji arab­skich Lah­mi­dów (tak­że Lah­mi­dzi byli chrze­ści­ja­na­mi), cesarz ujął ich ostat­nie­go wodza (581 r.), al-Mun­dir Ibn al-Harith i depor­to­wał na Sycy­lię, gdzie zmarł.


Taki los spo­tkał też jego syna i zara­zem na-stęp­cę, an-Numa­na. Będą­cy w roz­syp­ce Ghas­sa­ni­dzi nie byli już w sta­nie powstrzy­mać mar­szu muzuł­ma­nów przed pod­bo­jem Syrii. Nazy­wa­na „kra­iną mio­du i droż­dży” Syria była przez dzie­się­cio­le­cia nęka­na napa­da­mi arab­skich koczow­ni­ków żyją­cych na połu­dniu i sku­tecz­nie bro­nio­na przez Ghas­sa­ni­dów. Pod rzą­da­mi Ghas­sa­ni­dów roz­wi­nę­ła się ory­gi­nal­na sztu­ka. Na ich histo­rycz­nym tere­nie moż­na dziś spo­tkać pozo­sta­ło­ści bli­sko 300 miej­sco­wo­ści, w tym 137 kościo­łów i klasz­to­rów, i pomi­mo upły­wu trzy­na­stu wie­ków zacho­wa­ne ruiny zachwy­ca­ją swo­im pięk­nem. Nie­któ­re obiek­ty, np. klasz­tor w ar-Rusa­fa i Ajn Loza, zadzi­wia­ją przy­by­sza wy-jąt­ko­wo dobrym sta­nem. Aby ponow­nie je użyć, wystar­czy­ło­by doko­nać drob­nych napraw i posta­wić dach. Jed­nak na tego typu pra­ce żad­na insty­tu­cja pań­stwo­wa w arab­sko-muzuł­mań­skim kra­ju nie prze­zna­cza środ­ków. Chrze­ści­jań­skie zabyt­ki nisz­cze­ją, co może pro­wa­dzić do zerwa­nia wię­zi z tra­dy­cją i prze­szło­ścią.


Na sku­tek prze­śla­do­wań ze stro­ny Per­sów i Bizan­tyj­czy­ków, chrze­ści­jań­stwo asy­ryj­skie w poszu­ki­wa­niu nowych tere­nów dotar­ło prak­tycz­nie do wszyst­kich ple­mion arab­skich. Już w 225 r. ist­nia­ło w Beth Qatra­je (Kra­ju Kata­ru) biskup­stwo, a w V wie­ku w Ara­bii dzia­ła­ło w sumie sze­ściu bisku­pów. Śla­dy chrze­ści­jań­stwa widzi­my rów­nież na wy-spie Soko­tra. Leżą­ca na Oce­anie Indyj­skim, w odle­gło­ści oko­ło 750 km od Ade­nu, Soko­tra jest dziś czę­ścią Jeme­nu. Prze­ka­zy histo­rycz­ne infor­mu­ją, że w 524 r. pod­le­ga­ła w cało­ści patriar­sze asy­ryj­skie­mu. Z opi­su Ibn Madzi­da, pilo­ta przy­by­łe­go na wyspę wraz z Vasco da Gama, wyni­ka, że ta łącz­ność trwa­ła praw­do­po­dob­nie do koń­ca XV wie­ku. W napi­sa­nej w 932 r. przez ano­ni­mo­we­go histo­ry­ka asy­ryj­skie­go „Księ­dze Himia­ry­tów” znaj­du­ją się waż­ne infor­ma­cje m.in. o wiel­kich masa­krach chrze­ści­jan doko­na­nych na począt­ku szó­ste­go wie­ku w Nad­żra­nie (Jemen) przez juda­izu­ją­ce­go kró­la arab­skie­go imie­niem Du Nuwas i sku­tecz­nej ratun­ko­wej eks­pe­dy­cji abi­syń­skiej. Zanie­po­ko­jo­ny losem swo­ich współ­bra­ci św. Jakub z Sarug (zm. 521 r.) wysto­so­wał do nich list pocie­sza­ją­cy w języ­ku asy­ryj­skim.


Na sku­tek znisz­cze­nia słyn­nej jemeń­skiej zapo­ry wod­nej tak­że inne ple­mio­na bedu-ińskie z Ara­bii zaczę­ły od III wie­ku prze­miesz­czać się ku pół­no­cy, na połu­dnio­we tere­ny dzi­siej­sze­go Ira­ku, osie­dla­jąc się w mie­ście al-Hira, zbu­do­wa­nym w 240 r. przed Chr. przez nie­do­bit­ków asy­ryj­skich z Nini­wy. W pobli­żu al-Hira znaj­do­wa­ła się sto­li­ca per­skich Sasa­ni­dów, Seleu­cja-Kte­zy­fon (arab­skie al-Mada­en, pod Bag­da­dem). W V w. była jed­nym z naj­więk­szych ośrod­ków asy­ryj­skich chrze­ści­jan i rezy­den­cją ich patriar­chów. W tym mie­ście zebrał się pierw­szy synod (410 r.) „nesto­riań­skie­go” odła­mu, któ­ry tej wspól­no­cie nadał ofi­cjal­ną nazwę: Kościo­ła Wscho­du. Tak­że z Seleu­cji-Kte­zy­fo­nu misjo­na­rze wyru­szy­li, aby schry­stia­ni­zo­wać przy­by­łe tu ple­mio­na arab­skie Lah­mi­dów i Banu Taglib. Według arab­skie­go histo­ry­ka at-Taba­ri, pierw­szym chrze­ści­jań­skim kró­lem lah­midz­kim był Imru’u al-Qajs (288–328). Inne źró­dła poda­ją, że był nim dopie­ro an-Numan I (ok. 400–418), któ­re­mu przy­pi­su­je się prze­to­pie­nie znaj­du­ją­ce­go się w mie­ście zło­te­go posą­gu asy­ryj­skiej bogi­ni Isz­tar i roz­da­nie otrzy­ma­ne­go krusz­cu bied­nym. At-Tura­ihi zaś twier­dzi, że już w IV w. cała lud­ność mia­sta al-Hira była schry­stia­ni­zo­wa­na. „Słu­gą Chry­stu­sa i cór­ką Jego pod­da­nych” nazy­wa­ła sie­bie księż­nicz­ka Hind. Jej syn an-Numan III był ostat­nim kró­lem chrze­ści­jań­skim w al-Hira (ok. 585–613). Po jego zamor­do­wa­niu przez Cho­sroe wzra­sta­ją w tym rejo­nie wpły­wy per­skie. Per­so­wie umie­li wyko­rzy­stać dla celów poli­tycz­nych kon­tak­ty Asy­ryj­czy­ków al-Hira z chrze­ści­ja­na­mi arab­ski­mi Nad­żra­nu i ich roz­wi­nię­te sto­sun­ki han­dlo­we z Quraj­szy­ta­mi, ple­mie­niem, z któ­re­go wywo­dzi się Maho­met.


W opar­ciu o kla­sycz­ne źró­dła arab­skie at-Tura­ihi sfor­mu­ło­wał tezę, że to dzię­ki Asy­ryj­czy­kom al-Hira sta­ła się punk­tem sty­ku trzech kul­tur: asy­ryj­skiej, grec­kiej i per-skiej. W niej dzia­ła­ły szko­ły, roz­wi­ja­ła się archi­tek­tu­ra sakral­na i świec­ka oraz medy­cy­na i była roz­po­wszech­nio­na sztu­ka deko­ro­wa­nia waż­niej­szych obiek­tów w moty­wy geo­me­trycz­ne i roślin­ne. Tu podob­no kształ­cił się, tak­że w dzie­dzi­nie muzy­ki, król per­ski Bah­ram V (420–438), któ­re­go jeden z poprzed­ni­ków, Bah­ram I, w roku 272 korzy­stał z usług arty­stycz­nych, inży­nie­ryj­nych i medycz­nych Asy­ryj­czy­ków. Za cud archi­tek­tu­ry i sztu­ki uzna­wa­ny był, spo­śród dzie­się­ciu innych, pałac el-Hawar­naq, zbu­do­wa­ny przez kró­la an-Numa­na I. Z mia­stem tym zwią­za­ne są nazwi­ska wie­lu uczo­nych asy­ryj­skich, w tym dwu­dzie­stu jeden bisku­pów i arcy­bi­sku­pów (do koń­ca VI w.), dzię­ki któ­rym wykształ­ci­ła się pierw­sza pisow­nia arab­ska, mają­ca im dopo­móc w pra­cy misyj­nej wśród Ara­bów. Zosta­ła ona roz­po­wszech­nio­na na ple­mio­na połu­dnio­wo­arab­skie. Trze­ba pod­kre­ślić, że przez kil­ka wie­ków piśmien­ni Ara­bo­wie posłu­gi­wa­li się alfa­be­tem ara­mej­skim.


Legen­da gło­si, iż pro­rok Maho­met zawdzię­cza asy­ryj­skie­mu mni­cho­wi imie­niem Ser­giusz Bahi­ra m.in. swą wie­dzę o chrze­ści­jań­stwie. Maho­met spo­ty­kał chrze­ści­jań­skich mni­chów wzdłuż szla­ku kara­wan do Syrii, a bywa­jąc na tar­go­wi­sku w al-Hidża­rze słu­chał kazań wygło­szo­nych przez bisku­pa, Qajs Ibn Saida. Źró­dła wymie­nia­ją tak­że księ­dza Warqa Bin Naufal, któ­ry rezy­do­wał w Mek­ce, gdzie ist­nia­ła gmi­na chrze­ści­jań­ska. Miał on być bra­tem stry­jecz­nym pierw­szej żony Maho­me­ta, Cha­di­dża. Jed­ni przy­pusz­cza­ją, a inni twier­dzą, że dla­te­go pro­rok isla­mu dopie­ro po śmier­ci Cha­di­dży (była star­sza o 15 lat) za-czął sobie brać inne kobie­ty (w sumie 8–10 w cią­gu 13–14 ostat­nich lat życia, w tym młod-szą o 40 lat Aiszę oraz Zaj­nab, byłą żonę Zaj­da, adop­to­wa­ne­go syna), ponie­waż pierw­szy jego ślub był ślu­bem chrze­ści­jań­skim i miał go udzie­lić ów mek­kań­ski duchow­ny.


Asy­ryj­ska kul­tu­ra chrze­ści­jań­ska odci­snę­ła trwa­ły ślad nawet w języ­ku Kora­nu i w rela­cjach pierw­szych arab­skich kro­ni­ka­rzy. Czy ktoś przy­pusz­cza, że sam wyraz „Koran” nie jest arab­ski, lecz asy­ryj­ski i ozna­cza „czy­ta­nie” (qer­ja­na). Poza tym wszyst­kie wystę­pu­ją­ce w Kora­nie wyra­zy koń­czą­ce się na /an/, o brzmie­niu podob­nym jak „Koran” (np. rah­man, furqan), nie są zgod­ne ze sło­wo­twór­stwem arab­skim, lecz asy­ryj­skim. O popu­lar­no­ści języ­ka asy­ryj­skie­go wśród Ara­bów w cza­sach Maho­me­ta dowia­du­je­my się z rela­cji jed­ne­go z jego towa­rzy­szy o nazwi­sku Zajd Bin Tha­bit. Wyni­ka z niej, że pro­rok isla­mu otrzy­my­wał listy po asy­ryj­sku i oba­wia­jąc się, że jego odpo­wiedź na nie może być nie­peł­na, kazał owe­mu Zaj­do­wi uczyć się tego języ­ka. Ten podob­no miał go opa­no­wać w cią­gu zale­d­wie sie­dem­na­stu dni. Wie­le typo­wo chrze­ści­jań­skich zwro­tów wywo­dzą­cych się z asy­ryj­skie­go lub poprzez asy­ryj­ski z grec­kie­go zna­la­zło się w poezji sta­ro­arab­skiej, przed­mu­zuł­mań­skiej, okre­su nazy­wa­ne­go w lite­ra­tu­rze muzuł­mań­skiej okre­sem nie­wie­dzy lub ciem­no­ty (dża­hi­lij­ja). Asy­ryj­ska oświa­ta, kul­tu­ra i nauka w przed­dzień pod­bo­ju arab­skie­go Nie­jed­ne­go bada­cza tego okre­su twór­czo­ści Asy­ryj­czy­ków może dzi­wić licz­ba pro­wa­dzo­nych przez nich kil­ku­dzie­się­ciu szkół i regu­lu­ją­ce ich funk­cjo­no­wa­nie sta­tu­ty dość dokład­nie okre­śla­ją­ce wza­jem­ne rela­cje mię­dzy kadrą nauczy­ciel­ską a stu­den­ta­mi, włącz­nie z pra­wa­mi i obo­wiąz­ka­mi jed­nych i dru­gich, a gdzie­nie­gdzie zawie­ra­ją­ce tak­że infor­ma­cje o pro­gra­mach stu­diów i licz­bie stu­den­tów. Z róż­no­ję­zycz­nej lite­ra­tu­ry doty­czą­cej tego zagad­nie­nia moż­na by uło­żyć dłu­gą listę.


Naj­star­sze opra­co­wa­nia, któ­rych kopie uda­ło się auto­ro­wi zdo­być, datu­ją się na pierw­szą poło­wę XIX wie­ku i pocho­dzą głów­nie z archi­wum uni­wer­sy­te­tu w Sztok­hol­mie. Źró­dła histo­rycz­ne infor­mu­ją, że zało­żo­ne przez Asy­ryj­czy­ków ośrod­ki kul­tu­ry i nauki na czę­ści tery­to­rium Bli­skie­go Wscho­du obec­nie pokry­wa­ją­cych się z pogra­ni­czem syryj­sko-turec­kim i irac­ko-irań­skim, mia­ły sze­ro­ki i roz­wi­nię­ty sys­tem naucza­nia, do pew­ne­go stop­nia podob­ny do tego, któ­ry roz­sła­wił alek­san­dryj­ską alma mater. Histo­ry­cy nazwa­li je szko­ła­mi wyż­szy­mi. Wewnątrz murów tych szkół ujrza­ły świa­tło dzien­ne asy­ryj­skie prze­kła­dy i komen­ta­rze prac grec­kich, hin­du­skich i per­skich myśli­cie­li, dzię­ki temu ura­to­wa­no nie­jed­no bez­cen­ne dzie­ło od nie­chyb­nej zagła­dy. Ów ruch tłu­ma­cze­nio­wy moż­na dziś okre­ślić jako cezu­rę w dzie­jach oświa­ty i nauki świa­to­wej w ogó­le. Nikt bowiem nie może nego­wać fun­da­men­tal­ne­go zna­cze­nia sta­ro­żyt­nej filo­zo­fii grec­kiej w prze­bu­dze­niu wcze­sno­śre­dnio­wiecz­nej Euro­py z dłu­gie­go letar­gu, w któ­rym tkwi­ła. Jest powszech­nie wia­do­mo, że owe dzie­ła powró­ci­ły do Euro­py w prze­kła­dzie arab­skim, jed­nak mało kto wie, że jeśli nie wszyst­kich, to prze­wa­ża­ją­cej więk­szo­ści prze­kła­dów doko­na­li asy­ryj­scy ucze­ni ze swo­je­go języ­ka i zaopa­trzy­li w boga­te komen­ta­rze. Bio­rąc powyż­sze fak­ty pod uwa­gę w peł­ni uza­sad­nio­na wyda­je się opi­nia przy­pi­su­ją­ca Asy­ryj­czy­kom pośred­nią rolę oświe­ce­nio­wą, któ­rą kon­ty­nu­owa­li ich „arab­scy” ucznio­wie i następ­cy po pod­bo­ju Hisz­pa­nii. Bły­ska­wicz­ny roz­wój edu­ka­cji, samo­kształ­ce­nia i cią­gła popra­wa warun­ków byto­wa­nia, uczy­ni­ły Asy­ryj­czy­ków naj­bar­dziej wykształ­co­nym i cywi­li­zo­wa­nym ludem Bli­skie­go Wscho­du w prze­dzia­le kil­ku wie­ków, od IV do koń­ca IX.


Choć zabyt­ki piśmien­nic­twa grec­kie­go zaczę­to prze­kła­dać na asy­ryj­ski już od II wie­ku, naj­wspa­nial-szym okre­sem roz­wo­ju szkol­nic­twa asy­ryj­skie­go było wcze­sne śre­dnio­wie­cze (V‑VII w.). Pod wzglę­dem orga­ni­za­cji i pozio­mu nauki okres ten jest czę­sto porów­ny­wa­ny do póź­ne­go śre­dnio­wie­cza w Euro­pie. Trze­ba też dodać, że asy­ryj­scy ucze­ni nie­któ­re swo­je dzie­ła zapi­sa­li po arab­sku i nie w każ­dym przy­pad­ku nada­ne im arab­sko lub islam­sko brzmią­ce nazwi­sko (czę­sto nawią­zu­ją­ce od nazwy miej­sco­wo­ści, w któ­rej autor się uro­dził lub dzia­łał) suge­ru­je ich przy­na­leż­ność etnicz­ną lub reli­gij­ną. Z dru­giej stro­ny spo­ty­ka się nie­raz wśród arab­skich inte­lek­tu­ali­stów mniej lub bar­dziej traf­ny pogląd, że gdy­by to lub tam­to dzie­ło spo­rzą­dzo­no nie po asy­ryj­sku, a po arab­sku, mia­ło­by szan­sę być nie mniej zna­nym i popu­lar­nym od powszech­nie cyto­wa­nych prac arab­skich kla­sy­ków. Szko­ły asy­ryj­skie przyj­mo­wa­ły stu­den­tów na pod­sta­wie egza­mi­nów wstęp­nych i ofe­ro­wa­ły im miej­sca w aka­de­mi­ku, a przy bra­ku miejsc pozwa­la­no miesz­kać w mie­ście. Ele­ganc­kim wyglą­dem i zacho­wa­niem stu­den­ci mie­li być przy­kła­dem dla innych. Cho­dze­nie po „knaj­pach” było kara­ne suro­wo, gro­zi­ło nawet wyrzu­ce­niem ze szko­ły, a wypo­ży­czo­ne przez nich książ­ki z biblio­te­ki mia­ły być zwró­co­ne w ter­mi­nie i bez jakich­kol­wiek nota­tek. Nauka od ponie­dział­ku do sobo­ty zaczy­na­ła się wraz z pie­niem kogu­ta, a prze­rwa let­nia trwa­ła trzy mie­sią­ce: od lip­ca do koń­ca wrze­śnia.


W tym cza­sie stu­den­ci mogli podej­mo­wać pra­cę zarob­ko­wą, jed­nak poza obrę­bem mia­sta, „aby nie sta­no­wić kon­ku­ren­cji dla miej­sco­wej mło­dzie­ży”. Choć mie­sięcz­ne wyna­gro­dze­nie nauczy­cie­la nie prze­wyż­sza­ło dzien­nych zarob­ków rze­mieśl­ni­ka, nauczy­cie­lom nie wol­no było dora­biać się przez np. upra­wia­nie han­dlu lub pra­cę w warsz­ta­cie rze­mieśl­ni­czym. W asy­ryj­skich szko­łach odro­dzi­ła się i roz­wi­nę­ła nauka dotych­czas wykła­da­na w szko­łach grec­kich i w nich zna­lazł zatrud­nie­nie nie­je­den grec­ki uczo­ny wyda­lo­ny ze swo­je­go kra­ju, zwłasz­cza po okre­sie neo­pla­to­ni­zmu. Gwo­li ści­sło­ści histo­rycz­nej trze­ba wspo­mnieć, że edu­ka­cja nie ogra­ni­cza­ła się do przed­sta­wi­cie­li jed­nej nacji; obok Asy­ryj­czy­ków kształ­ci­li się tak­że Gre­cy, Egip­cja­nie, Per­so­wie i inni. Doty­czy to rów­nież kadry pro­fe­sor­skiej. W tam­tych cza­sach, jak obec­nie w Euro­pie, nauka nie zna­ła barier geo­gra­ficz­nych czy naro­do­wych albo reli­gij­nych. Była płasz­czy­zną poro­zu­mie­nia i zbli­że­nia, do któ­rej dąży­li wszy­scy. Powszech­ny pęd do nauki pano­wał nawet wśród lud­no­ści wiej­skiej. Część nauczy­cie­li była zatrud­nio­na na sta­łe w jed­nej uczel­ni, np. w szko­le alek­san-dryj­skiej, inni prze­no­si­li się z jed­nej uczel­ni do dru­giej, i to nie­ko­niecz­nie w obrę­bie jed­ne­go regio­nu. Nie­któ­rzy absol­wen­ci po powro­cie do rodzin­nych miej­sco­wo­ści zakła­da­li bądź roz­wi­ja­li ist­nie­ją­ce w nich ośrod­ki. Jed­ne szko­ły były auto­no­micz­ne, nie­za­leż­ne od hie­rar­chii kościel­nej, inne dzia­ła­ły przy klasz­to­rach.


War­to pod­kre­ślić, że wszyst­kie mia­ły roz­bu­do­wa­ny pro­gram naucza­nia, były praw­dzi­wy­mi kuź­nia­mi wie­dzy. Nauczy­cie­le nie­ustan­nie dosko­na­li­li dydak­ty­kę i edu­ka­cję. Pro­wa­dzi­li nie tyl­ko wykła­dy, pole­mi­ki, dys­pu­ty i dys­ku­sje w małych zespo­łach, lecz, korzy­sta­jąc z dorob­ku poprzed­ni­ków, podej­mo­wa­li i roz­wi­ja­li pra­ce opar­te na doświad­cze­niach empi­rycz­nych, opi­sy­wa­li i komen­to­wa­li zja­wi­ska przy­rod­ni­cze, kosmo­gra­ficz­ne, medycz­ne, alche­micz­ne i socjo­lo­gicz­ne. Pierw­sze pra­ce, z któ­ry­mi zapo­zna­ła się Euro­pa w wyni­ku kon­tak­tów z Ara­ba­mi w siód­mym wie­ku, były – jak już wspo­mnia­łem – w języ­ku arab­skim i choć nie w każ­dym przy­pad­ku ich auto­rzy lub tłu­ma­cze byli Ara­ba­mi, przy­pi­sa­no je Ara­bom.


Pomi­ja­jąc okres wypraw krzy­żo­wych, któ­rych tyl­ko część uczest­ni­ków, i to w ogra­ni­czo­nym stop­niu, mogła wejść w posia­da­nie jakie­goś ręko­pi­su, dru­ga fala zasi­la­nia wie­lu zna­nych biblio­tek i muze­ów euro­pej­skich w tysią­ce manu­skryp­tów w języ­ku asy­ryj­skim (nie­któ­re pozy­cje datu­ją się na począ­tek V wie­ku) mia­ła miej­sce na począt­ku osiem­na­ste­go wie­ku i była dobrze prze­my­śla­na i zapro­gra­mo­wa­na. Gdzie­nie­gdzie spo­ty­ka się infor­ma­cje, że od rze­zi doko­na­nych na chrze­ści­ja­nach przez Tamer­la­na w XIV w. hie­rar­cho­wie Kościo­ła, chcąc rato­wać tkwią­cy w kryp­tach klasz­to­rów i kościo­łów Mezo­po­ta­mii uni­ka­to­wy skarb, chęt­nie daro­wa­li ręko­pi­sy Euro­pej­czy­kom.


Roz­pro­sze­nie, desta­bi­li­za­cja i cią­głe prze­śla­do­wa­nia Asy­ryj­czy­ków znacz­nie zubo­ży­ły ich poten­cjał nauko­wy i nie sprzy­ja­ły stu­dio­wa­niu zawar­to­ści owych ręko­pi­sów. Prze­cho­wu­ją­cym je pla­ców­kom doda­ją splen­do­ru i pre­sti­żu nauko­we­go; są zali­cza­ne do dzie­dzic­twa kul­tu­ry świa­to­wej. Nad nimi od ponad dwu­stu lat pra­cu­je rze­sza współ­cze­snych asy­rio­lo­gów (syrio­lo­gów) w Euro­pie Zachod­niej, Ame­ry­ce i Rosji. Syrio­lo­gia to naj­star­sza gałąź sze­ro­ko rozu­mia­nej orien­ta­li­sty­ki. W dostęp­nej w języ­ku pol­skim lite­ra­tu­rze wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej, opra­co­wa­nej głów­nie w opar­ciu o źró­dła obco­ję­zycz­ne, moż­na spo­tkać nazwi­ska wie­lu uczo­nych ojców Kościo­ła (a)syryjskiego coraz lepiej pozna­wa­nych przez chrze­ści­jań­ski i świec­ki świat nauki. Tyl­ko w nie­licz­nych przy­pad­kach wymie­nia się naro­do­wość czy pocho­dze­nie, rzecz naj­mniej waż­na w chrze­ści­jań­stwie bli­skow­schod­nim.


Mało kto przy­pusz­czał, że ta luka w bio­gra­fii stwo­rzy moż­li­wość nie tyle twór­czej spe­ku­la­cji, ile upra­wia­nia zwy­kłej kra­dzie­ży nazwi­ska zna­mie­ni­tych oso­bi­sto­ści i przy­pi­sa­nie ich sobie przez inne gru­py etnicz­ne powsta­łe na tere­nach Bli­skie­go Wscho­du w wyni­ku inwa­zji i póź­niej­szych pod­bo­jów. Posta­cią wyjąt­ko­wą był Tacjan (zm. 154), okre­śla­ją­cy się jako „syn Asy­rii”. Nie jest wyklu­czo­ne, że zazna­cza­nie swo­ich korze­ni było kon­se­kwen­cją poby­tu na obcej zie­mi, w Rzy­mie. Spo­śród wie­lu innych uczo­nych nale­ży wymie­nić Bar­da­isa­na (zm. 222); św. Jaku­ba Nisi­biń­skie­go (zm. 338); św. Efre­ma, dok­to­ra Kościo­ła Powszech­ne­go (zm. 373); św. Jaku­ba z Sarug (zm. 521); Jana Filo­po­no­sa (zm. po 530); Paw­ła z mia­sta ar-Raqqa (zm. 528); Ser­giu­sza z Risz Ajna (zm. 536); patriar­chę Jana „Abo d‑Sedrotho” (zm. 649); Sewe­ra Sebocht (zm. 667). Ich wszech­stron­na twór­czość była prze­dłu­że­niem nauki grec­kiej i jest dobrze udo­ku­men­to­wa­na. Obej­mo­wa­ła czę­sto wie­le dys­cy­plin, w tym nauki ści­słe. Wszy­scy piszą­cy po arab­sku pod­kre­śla­ją, że zasta­na przez Ara­bów nauka na tere­nie Syrii i Mezo­po­ta­mii sta­ła się dla nich inspi­ra­cją. Asy­ryj­scy chrze­ści­ja­nie byli nauczy­cie­la­mi Ara­bów i tym samym twór­ca­mi lub współ­twór­ca­mi każ­dej dys­cy­pli­ny nauki i kul­tu­ry arab­skiej.


W posta­wie więk­szo­ści uczo­nych asy­ryj­skich wybi­ja się tro­ska o pra­wie jed­nost­ki do nauki, bez wzglę­du na reli­gię, naro­do­wość czy pocho­dze­nie. Histo­ry­cy z wdzięcz­no­ścią wspo­mi­na­ją posta­wę św. Jaku­ba z Edes­sy (zm. 708), któ­ry pomi­mo sprze­ci­wu wie­lu swo­ich roda­ków (zarzu­ca­no mu: „zanad­to przy­bli­ża­nie się do ludzi epo­ki”), zezwo­lił muzuł­ma­nom na uczęsz­cza­nie do szkół pro­wa­dzo­nych przez Asy­ryj­czy­ków. Parę lat póź­niej kalif Umar II (717–726) zaka­zał przyj­mo­wa­nia skar­gi chrze­ści­ja­ni­na prze­ciw­ko muzuł­ma­ni­no­wi i powo­ła­nia chrze­ści­ja­ni­na w cha­rak­te­rze świad­ka w pro­ce­sie prze­ciw­ko muzuł­ma­ni­no­wi oraz zarzą­dził zwol­nie­nia chrze­ści­jan od zaj­mo­wa­nych sta­no­wisk pań­stwo­wych. Te restryk­cje spo­wo­do­wa­ły, że pierw­szy wezyr kali­fa, któ­rym był Jan Dama­sceń­ski, póź­niej­szy świę­ty Kościo­ła, odszedł od służ­by i wstą­pił do klasz­to­ru. Inny kalif, tym razem al-Muta­wak­kil (847–861), skraj­ny fana­tyk, nie tyl­ko zabro­nił chrze­ści­ja­nom uczęsz­cza­nia do szkół pro­wa­dzo­nych przez muzuł­ma­nów, lecz kazał im prze­bi­jać na drzwiach domów podo­bi­zny sza­ta­na utrwa­lo­nej na drew­nia­nej desce, aby odróż­nić je od domów pra­wo­wier­nych muzuł­ma­nów.


Chrze­ści­jań­stwo wyzna­wa­ło wie­lu wybit­nych poetów i myśli­cie­li arab­skich przed isla­mem. Bada­cze dzie­jów arab­skich pod­kre­śla­ją duży wpływ chrze­ści­jań­stwa na wie­rze­nia i prak­ty­ki rodzą­cej się gmi­ny muzuł­mań­skiej (np. bicie czo­ła o zie­mię pod­czas modli­twy, posty), a tak­że wpływ kul­tu­ry Mezo­po­ta­mii na powsta­wa­nie róż­nych sekt i odła­mów w isla­mie. Zwal­cza­ne przez islam eks­tre­mi­stycz­ny prze­sta­ły ist­nieć, a te, któ­re prze­trwa­ły, nie mają duże­go zna­cze­nia. W dzie­więt­na­stym wie­ku w łonie isla­mu poja­wi­ły się jed­nak nowe poważ­ne odła­my syn­kre­tycz­ne: Ahma­di­ja i Baha­izm, tym razem pod wpły­wem hin­du­izmu i zoro­astry­zmu, a czę­ścio­wo tak­że chrze­ści­jań­stwa. Ara­bo­wie chrze­ści­jań­scy pierw­szy­mi ofia­ra­mi muzuł­mań­skich „czy­stek” Pierw­szym pod­bi­tym przez muzuł­ma­nów mia­stem leżą­cym poza tery­to­rium Pół­wy­spu Arab­skie­go była al-Hira. Nastą­pi­ło to w roku 633, czy­li rok po śmier­ci Maho­me­ta. Ten zasłu­żo­ny ośro­dek kul­tu­ry i nauki i zara­zem boga­te cen­trum finan­so­we (jubi­ler­stwo, kan­to­ry wymia­ny walut, tkac­two, per­fu­my) muzuł­ma­nie zamie­ni­li w głów­ną woj­sko­wą bazę zaopa­trze­nio­wą; stąd dro­ga do pod­bi­ja­nia Ira­ku i Per­sji była otwar­ta. Pomi­mo że chrze­ści­ja­nie asy­ryj­scy, a w mniej­szym stop­niu tak­że arab­scy, nie byli wro­go nasta­wie­ni do muzuł­ma­nów (raczej nie­któ­rzy trak­to­wa­li ich jako wyzwo­li­cie­li spod pano­wa­nia bizan­tyj­skie­go lub per­skie­go), już pierw­sze posu­nię­cie zdo­byw­ców zde­cy­do­wa­nie okre­śli­ło ich dłu­go­pla­no­wą, jaw­nie anty­chrze­ści­jań­ską poli­ty­kę. W zamian za zacho­wa­nie życia chrze­ści­ja­nie musie­li pła­cić wyso­ki okup i nało­żo­no na nich corocz­ny poda­tek pogłów­ny, obej­mu­ją­cy tak­że kobie­ty i dzie­ci. Naj­cie­kaw­sze ele­men­ty archi­tek­to­nicz­ne ich budow­li miej­skich, np. fila­ry klasz­to­rów i pała­ców, muzuł­ma­nie prze­nie­śli do roz­bu­do­wa­ne­go mia­sta al-Kufa (nazwa asy­ryj­ska ozna­cza „kolec”) odda­lo­ne­go parę kilo­me­trów na pół­noc od al-Hira, gdzie wyko­rzy­sta­no do budo­wy mecze­tów. Jed­nak rów­nież i to mia­sto wkrót­ce sta­ło się sie­dzi­bą bisku­pią.


Zna­my nazwi­ska co naj­mniej trzech bisku­pów, któ­rzy tu rezy­do­wa­li w VII-VIII w. oraz sta­no­wi­ska nie­któ­rych oso­bi­sto­ści chrze­ści­jań­skich (np. naczel­ni­ka wię­zie­nia), a tak­że wie­lu do dziś podzi­wia­nych poetów, w tym al-Ahtal. „Z krzy­żem na szyi i kapią­cy­mi z bro­dy kro­pel­ka­mi wina recy­to­wał swo­je wier­sze w mecze­tach mia­sta”. Nale­ży wspo­mnieć, że żona (raczej jed­na z żon) trze­cie­go kali­fa, Usma­na, była zisla­mi­zo­wa­ną chrze­ści­jan­ką z al-Kufy. Nazy­wa­ła się Naila al-Fara­fi­sa. Przez „ślub” z kali­fem ura­to­wa­ła swo­ją rodzi­nę od śmie­ci gło­do­wej. Tyl­ko taki bowiem wybór pozo­sta­wia­no chrze­ści­ja­nom, któ­rzy nie byli w sta­nie pła­cić pogłów­ne­go. Stąd też dużo byłych chrze­ści­jan, któ­rzy musie­li przejść na islam, wstę­po­wa­ło do ruchów opo­zy­cyj­nych wobec wła­dzy re-pre­zen­tu­ją­cej islam fun­da­men­ta­li­stycz­ny, zaszcze­pia­jąc je w wie­le wie­rzeń i prak­tyk wyro­słych na bazie chrze­ści­jań­stwa. Moż­na tu wymie­nić takie poję­cia, jak: uczło­wie­cze­nie bóstwa i jego trium­fal­ny powrót na zie­mię w celu zba­wie­nia wytrwa­łych wie­rzą­cych (ocze-kiwa­ny al-Mah­di u szy­itów), ere­mizm (sufizm), wol­ną wolę czło­wie­ka, odpusz­cze­nie grze­chów, sym­bo­le uosa­bia­ją­ce obec­ność Boga i upra­sza­ją­ce Jego opatrz­ność i inne.


Ugru­po­wa­nia te poja­wi­ły się w al-Kufa i jej oko­li­cy, czy­li w śro­do­wi­sku, w któ­rym chrze­ści­jań­stwo było moc­no ugrun­to­wa­ne, a z bie­giem lat prze­kształ­ci­ły się w poważ­ne i zna­czą­ce sek­ty i odła­my z wła­sny­mi szko­ła­mi inter­pre­ta­cji Kora­nu, przy­czy­nia­jąc się do ście­ra­nia się róż­nych poglą­dów, podob­nie jak w chrze­ści­jań­stwie w pierw­szych wie­kach. Do nie­za­prze­czal­nych wpły­wów asy­ryj­skie­go chrze­ści­jań­stwa na islam zali­cza się styl śpie­wa­nia Kora­nu wzo­ro­wa­ny na hym­nach i pie­śniach chó­ral­nych w klasz­to­rach. Tak­że arab­skie pismo kufic­kie, uży­wa­ne do zapi­sy­wa­nia pierw­szych egzem­pla­rzy Kora­nu, było wzo­ro­wa­ne na ara­mej­skim piśmie estarn­ge­la, uży­wa­nym do zapi­sy­wa­nia pierw­szych egzem­pla­rzy Ewan­ge­lii.


W języ­ku arab­skim zacho­wa­ła się boga­ta poezja opi­su­ją­ca toną­ce w zie­le­ni klasz­to­ry, obcho­dy świąt chrze­ści­jań­skich z udzia­łem chó­rów męskich i żeń­skich, gościn­ność mni­chów i nie­po­wta­rzal­ny smak wina klasz­tor­ne­go. W tych klasz­to­rach poeci arab­scy szu­ka­li zaci­szy i natchnie­nia. Nie zna­my jed­nak reak­cji mni­chów na obec­ność czę­sto „pija­nych i nie­pro­szo­nych gości-gapiów”, któ­rzy chy­ba prze­szka­dza­li w modli­twie i kon­tem­pla­cji. Praw­do­po­dob­nie ani tu, ani gdzie indziej, chrze­ści­ja­nie, jako lud­ność pod­po­rząd­ko­wa­na, nie mie­li pra­wa nicze­go muzuł­ma­nom odmó­wić. Ostat­ni kościół w al-Kufa zbu­do­wa­no w roku 723. Odcho­dzą­ce „dźwię­ki dzwo­nów i śpiew chó­rów zagłu­sza­ły ima­mów w mecze­tach”. Owe obiek­ty zamie­ni­ły się w rumo­wi­sko pokry­te gru­bą war­stwą pustyn­ne­go pia­chu Ara­bii. Cie­ka­we były rela­cje zisla­mi­zo­wa­nych Ara­bów z Ara­ba­mi nie-muzuł­ma­na­mi.


Islam jako reli­gia Ara­bów był bar­dziej bez­względ­ni dla chrze­ści­jan Ara­bów, niż dla chrze­ści­jan nie-Ara­bów. Jed­ną z scen życia chrze­ści­jan w al-Kufa przed­sta­wia al-Isfa­ha­ni, autor słyn­ne­go dzie­ła zaty­tu­ło­wa­ne­go „al-Agha­ni”: Zna­ny ze swej agre­sji muzuł­mań­ski poeta, Add ar-Rah­man Bin Mal­gam, cho­dząc po mie­ście z wiszą­cym przy boku mie­czem, zauwa­żył chrze­ści­jań­ski kon­dukt pogrze­bo­wy. Księ­ża czy­ta­li ewan­ge­lię, a chór śpie­wał pie­śni żałob­ne. Zatrzy­mał się i krzyk­nął do nich: „O wy! Co to? Za dużo sobie pozwa­la­cie”! Oni mu odpo­wie­dzie­li: „To Abgar syn Gabrie­la Baga­li zmarł jako chrze­ści­ja­nin. A żegna go taki tłum ze wzglę­du na ran­gę jego syna, Hadż­dżar Abgar, któ­ry jest naczel­ni­kiem ple­mie­nia Bakr z Wail i nale­ży do chrze­ści­jań­skiej eli­ty”. Odcho­dząc, poeta zaczął gło­śno recy­to­wać uło­żo­ny na pocze­ka­niu rymo­wa­ny wiersz: Gdy­by Hadż­dżar był muzuł­ma­ni­nem, rzu­co­ne w Abga­ra kamie­nie by go nie dosięgły/. A że Hadż­dżar jest „nie­wier­nym”, nikt nie może nego­wać ska­li jego niewierności/. Gdy­bym chciał pogro­mić ich tłum, wycią­gnął­bym ten oto lśnią­co bia­ły dwu­siecz­nik”.


Chrze­ści­jan żyją­cych na tere­nie Ara­bii cze­kał teraz bar­dzo cięż­ki los. Będąc na ło-żu śmier­ci Maho­met wyra­ził życze­nie, któ­re jego następ­cy trak­to­wa­li jako testa­ment: „W Ara­bii może być tyl­ko jed­na reli­gia”. Koran zaś zawie­ra m.in. taki wer­set: „Nie bierz­cie sobie za przy­ja­ciół żydów i chrze­ści­jan”. Muzuł­ma­nie obró­ci­li w proch chrze­ści­jań­skie budow­le na tere­nie Ara­bii. Przy­mu­so­wa isla­mi­za­cja i restryk­cyj­ne pra­wa kora­nicz­ne spo-wodo­wa­ły, że naj­póź­niej pod koniec X w. opu­sto­sza­ły wszyst­kie miej­sco­wo­ści chrze­ści­jań­skie w Ara­bii. Zda­rza­ły się wypad­ki, że część lud­no­ści naj­bied­niej­szej, któ­rej Maho­met dał wybór: islam albo śmierć, zade­kla­ro­wa­ła przy­ję­cie isla­mu, jed­nak po śmier­ci pro­ro­ka, wró­ci­ła do chrze­ści­jań­stwa. Taką dro­gę wybra­li np. człon­ko­wie ple­mie­nia Banu Nad­żja w Oma­nie. Kie­dy dowie­dzie­li się, że tak samo bez­względ­nie postę­pu­ją następ­cy Maho­me­ta, opu­ści­li Oman i ucie­kli do Per­sji. Jed­nak woj­sko muzuł­mań­skie dopa­dło ich i wycię­ło w pień przez ścię­cie gło­wy: taką bowiem karę prze­wi­du­je się dla apo­sta­tów. Jed­na z ostat­nich infor­ma­cji o chrze­ści­jań­stwie w Ara­bii pocho­dzi z roku 676 i doty­czy reor­ga­ni­za­cji die­ce­zji w Kata­rze i wyzna­cze­nia metro­po­li­ty imie­niem Giwar­gis. Był on ostat­nim metro­po­li­tą Kata­ru. Przed­sta­wio­ny szkic trak­tu­ję jako wpro­wa­dze­nie do mało zna­nej w Pol­sce pro­ble­ma­ty­ki chrze­ści­jan Bli­skie­go Wscho­du i jest poświę­co­ny omó­wie­niu mode­lu pierw­szych rela­cji chrze­ści­jań­sko-muzuł­mań­skich.


Zna­jo­mość tego zagad­nie­nia może pomóc lepiej pod­cho­dzić do mod­ne­go w ostat­nich latach „dia­lo­gu” mię­dzy­re­li­gij­ne­go i zro­zu­mieć mecha­nizm powsta­wa­nia kra­jów muzuł­mań­skich na zie­miach chrze­ści­jań­skich i kształ­to­wa­nia się nauki arab­skiej. Przej­rzy­sty obraz sto­sun­ków chrze­ści­jań­sko-muzuł­mań­skich moż-na odtwo­rzyć w opar­ciu o źró­dła arab­skie, zarów­no pocho­dzą­ce z wcze­sne­go śre­dnio­wie­cza, jak i napi­sa­ne przez współ­cze­snych auto­rów. Szer­sze roz­wi­nię­cie tema­tu, szcze­gól­nie w zakre­sie osią­gnięć uczo­nych asy­ryj­skich i mecha­ni­zmu oddzia­ły­wa­nia zasta­nych na tere­nie Syro-Mezo­po­ta­mii ośrod­ków nauki i kul­tu­ry na wyobraź­nię Ara­bów i kie­run­ki ich wie­dzy, zaję­ło­by dużo cza­su i miej­sca.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.