Magazyn

Prawosławna wizja zjednoczonej Europy i dialogu kultur


Magazyn EkumenizmWie­le osób koja­rzy Euro­pę, głów­nie z tra­dy­cją kato­lic­ką i pro­te­stanc­ką. Ostat­ni­mi cza­sy dołą­czo­no do nich Islam, reli­gię przy­cią­ga­ją­cą uwa­gę masme­diów, któ­rej pro­gno­zo­wa­ny jest wzrost ilo­ścio­wy wier­nych w kra­jach euro­pej­skich. Mało się jed­nak mówi o Pra­wo­sła­wiu i roli, jaką peł­ni ono w for­mo­wa­niu euro­pej­skiej toż­sa­mo­ści, zaś ter­min “ortho­dox” jest czę­ściej koja­rzo­ny z juda­izmem niż z chrze­ści­jań­stwem.


Mimo to Pra­wo­sła­wie od wie­lu wie­ków było i cią­gle jest inte­gral­ną czę­ścią toż­sa­mo­ści euro­pej­skiej. Dowo­dem tego jest nie tyko licz­ba wier­nych pra­wo­sław­nych żyją­cych na Sta­rym Kon­ty­nen­cie, lecz rów­nież wkład, jaki Pra­wo­sła­wie nie­zmien­nie wno­si w roz­wój euro­pej­skiej kul­tu­ry i ducho­wo­ści. Na wstę­pie war­to zazna­czyć, że Kościół pra­wo­sław­ny nigdy nie był obo­jęt­ny wobec pro­ce­sów inte­gra­cyj­nych w Euro­pie.


Już w 1992 r., prze­wi­du­jąc postę­pu­ją­cy pro­ces roz­sze­rza­nia się struk­tur Unii Euro­pej­skiej powyż­sze zja­wi­sko zosta­ło pod­da­ne pod obra­dy pra­wo­sław­nych hie­rar­chów. Tegoż roku pod­czas spo­tka­nia w Stam­bu­le wszyst­kich zwierzch­ni­ków lokal­nych Kościo­łów pra­wo­sław­nych pod­kre­śla­no w sto­sow­nej dekla­ra­cji, że Kościół pra­wo­sław­ny z rado­ścią obser­wu­je Euro­pę dążą­cą do jed­no­ści i przy­po­mi­na fakt, że w Euro­pie żyje wiel­ka licz­ba pra­wo­sław­nych i ocze­ku­je się, że w przy­szło­ści dołą­czą do nich inni pra­wo­sław­ni. Nie wol­no zapo­mi­nać, że kra­je w Euro­pie Połu­dnio­wo – Wschod­niej w więk­szo­ści zamiesz­ka­ne są przez ludy pra­wo­sław­ne, któ­re w decy­du­ją­cym stop­niu przy­czy­ni­ły się do kul­tu­ro­we­go ukształ­to­wa­nia cywi­li­za­cji euro­pej­skiej i euro­pej­skie­go ducha. Fakt ten, czy­ni Kościół pra­wo­sław­ny zna­czą­cym czyn­ni­kiem w kształ­to­wa­niu zjed­no­czo­nej Euro­py i powięk­sza jej obo­wiąz­ki.


Nale­ży jed­nak zasta­no­wić się nad pyta­niem, czym jest Euro­pa i kto jest Euro­pej­czy­kiem? Ze wszyst­kich dotych­czas odpo­wie­dzi żad­na nie jest tak wyra­zi­sta, jak ta któ­rej udzie­lił Paul Vele­ry prze­ma­wia­jąc do swo­ich stu­den­tów na Uni­wer­sy­te­cie w Zury­chu. Tłu­ma­czył im, że czło­wiek Euro­pej­czyk nie okre­śla się ani ze wzglę­du na swo­je ple­mien­ne pocho­dze­nie, ani ze wzglę­du na język czy też naro­do­wość, ponie­waż Euro­pa jest mat­ką zie­mią wie­lu języ­ków, naro­dów i tra­dy­cji. Euro­pej­czy­kiem jest ten, kto przy­jął rzym­skie zasa­dy pra­wa, kto posiadł grec­ka oświa­tę a tak­że utoż­sa­mił się i przy­jął naukę chrze­ści­jań­ską. Inny­mi sło­wy Rzym, Ate­ny i Jero­zo­li­ma sta­no­wią potrój­ny wymiar fun­da­men­tu życia ducho­we­go euro­py.


Inny angiel­ski histo­ryk i filo­zo­fii Kri­stof Douson stwier­dza podob­nie, że jeśli Euro­pa zawdzię­cza swo­je poli­tycz­ne ist­nie­nie cesar­stwu rzym­skie­mu, jeśli zawdzię­cza potę­gę swo­jej kul­tu­ry grec­kiej oświa­cie, to swój ducho­wy byt zawdzię­cza chrze­ści­jań­stwu. I doda­je, że trud­no sobie wyobra­zić, aby ist­nia­ła wspól­na świa­do­mość euro­pej­ska, ze wszyst­ki­mi naro­da­mi, języ­ka­mi i tra­dy­cja­mi, gdy­by nie było sta­łej obec­no­ści Kościo­ła chrze­ści­jań­skie­go.


Nie­wąt­pli­we, w związ­ku z powięk­sze­niem się Unii Euro­pej­skiej, otwie­ra­ją się tym samym nowe moż­li­wo­ści przed Kościo­łem pra­wo­sław­nym.


Wcze­śniej, jedy­nym tra­dy­cyj­nie pra­wo­sław­nym kra­jem człon­kow­skim Unii była Gre­cja, któ­rą Samu­el Hun­ting­ton w gło­śnej książ­ce Zde­rze­nie cywi­li­za­cji scha­rak­te­ry­zo­wał mia­nem „ano­ma­lii”. Po obec­nym posze­rze­niu Unii Euro­pej­skiej, Pra­wo­sła­wie nie jest już out­si­de­rem we Wspól­no­cie, gdy dołą­czy­ły do niej trzy kolej­ne kra­je tra­dy­cyj­nie pra­wo­sław­ne, tzn. Cypr, Rumu­nia i Buł­ga­ria. Człon­ka­mi Unii są tak­że kra­je ze zna­czą­cy­mi mniej­szo­ścia­mi pra­wo­sław­ny­mi, takie jak Pol­ska, Esto­nia, Łotwa, Litwa, Cze­chy czy Sło­wa­cja. Po przy­stą­pie­niu tych państw do Wspól­no­ty licz­ba pra­wo­sław­nych para­fii na jej tere­nie waha się mię­dzy dzie­siąt­ka­mi tysię­cy, zaś licz­ba wier­nych liczo­na jest już w dzie­siąt­kach milio­nów. W odle­głej raczej przy­szło­ści, jest rów­nież moż­li­we, że do Unii dołą­czy kil­ka innych kra­jów pra­wo­sław­nych, takich jak: Ukra­ina, Moł­da­wia, Gru­zja, Arme­nia, Ser­bia tudzież Alba­nia, choć nie­któ­rzy mogą mi zarzu­cić, iż upra­wiam tutaj swo­iste poli­ti­cal fic­tion.


Istot­ne przy tym jest, aby pra­wo­sła­wie bra­ło aktyw­ny udział w dia­lo­gu z euro­pej­ski­mi struk­tu­ra­mi poli­tycz­ny­mi, zwłasz­cza w cza­sie, gdy toż­sa­mość nowej Euro­py jest cią­gle for­mo­wa­na, a legi­sla­cja, defi­niu­ją­ca obli­cze Unii Euro­pej­skiej nabie­ra osta­tecz­nych kształ­tów, przy czym odręb­nym zagad­nie­niem jest kwe­stia chrze­ści­jań­skie­go – a w tym i pra­wo­sław­ne­go – obli­cza euro­pej­skiej kon­sty­tu­cji.


Obec­nie ist­nie­je real­ne zagro­że­nie, ogło­sze­nia libe­ral­nej ide­olo­gii zachod­niej jako jedy­ne­go pra­wo­wi­te­go mode­lu wła­dzy w Zjed­no­czo­nej Euro­pie. Ide­olo­gia ta nie zakła­da aktyw­ne­go udzia­łu Kościo­łów i orga­ni­za­cji reli­gij­nych w życiu spo­łecz­nym i poli­tycz­nym, postrze­ga­jąc reli­gię jako abso­lut­nie oso­bi­stą spra­wę jed­no­stek, któ­ra nie powin­na mieć w żaden spo­sób wpły­wu na ich zacho­wa­nie w spo­łe­czeń­stwie. Takie rozu­mie­nie, wszak­że prze­czy impe­ra­ty­wo­wi misyj­ne­mu więk­szo­ści reli­gii, włą­cza­jąc w to wschod­nie chrze­ści­jań­stwo. Chry­stus zało­żył Kościół nie tyl­ko po to, aby ludzie mogli prak­ty­ko­wać wia­rę w domu, lecz rów­nież dla­te­go, aby wier­ni mogli być aktyw­ny­mi człon­ka­mi spo­łe­czeń­stwa, bro­niąc tra­dy­cyj­nej ducho­wo­ści i war­to­ści moral­nych. Tak więc, sta­ły dia­log mię­dzy reli­gia­mi i świec­kim świa­tem jest nie­zbęd­ny. Dia­log, w któ­rym Kościół Pra­wo­sław­ny może i sta­ra się odgry­wać zna­czą­cą rolę.


Nie­zmier­nie istot­nym zagad­nie­niem jest, aby Kościół i orga­ni­za­cje reli­gij­ne mia­ły zagwa­ran­to­wa­ne pra­wo do regu­lo­wa­nia swo­ich wewnętrz­nych spraw zgod­nie z ich tra­dy­cja­mi i obrząd­ka­mi., nawet jeśli są one sprzecz­ne z libe­ral­ny­mi, zachod­ni­mi stan­dar­da­mi. Wymu­sza­nie świec­kich norm na wspól­no­tach reli­gij­nych jest nie­do­pusz­czal­ne; gwo­li przy­kła­du: Kościół pra­wo­sław­ny nie zezwa­la kobie­tom być księż­mi, więc odgór­na zmia­na tej, tra­dy­cyj­nej dla nas posta­wy, powin­na być nie­moż­li­wa. Jeże­li Kościół potę­pia „mał­żeń­stwa” homo­sek­su­al­ne, jako grzesz­ne i nie­zgod­ne z Pismem Świę­tym, nie powi­nien być oskar­ża­ny o brak tole­ran­cji i pod­że­ga­nie do nie­na­wi­ści. Jeże­li Kościół jest prze­ciw­ny abor­cji czy euta­na­zji, nie powi­nien być pięt­no­wa­ny jako sta­ro­świec­ki lub hamu­ją­cy postęp. Jest też wie­le innych obsza­rów, w któ­rych spoj­rze­nie tra­dy­cyj­nych Kościo­łów (zwłasz­cza pra­wo­sław­ne­go i rzym­sko­ka­to­lic­kie­go) będzie się róż­ni­ło od libe­ral­ne­go Zacho­du i w takich przy­pad­kach pra­wa Kościo­łów, by gło­sić war­to­ści dla nich tra­dy­cyj­ne, powin­ny być zagwa­ran­to­wa­ne.


Aby wyja­śnić ten punkt chciał­bym wska­zać przy­kład dys­ku­sji, któ­ra poru­szy­ła pra­wo­sław­ny świat, po tym jak Euro­pej­ski Par­la­ment w 2003 roku pod­dał pod swe obra­dy i gło­so­wa­nie unie­waż­nie­nie zaka­zu wstę­pu kobiet na Świę­tą Górę Atos — pół­au­to­no­micz­ną repu­bli­kę mona­stycz­ną w pół­noc­nej Gre­cji, na któ­rą żad­na kobie­ta nie weszła od tysią­ca lat. Ten zakaz, według rezo­lu­cji Par­la­men­tu Euro­pej­skie­go, gwał­ci „powszech­nie przyj­mo­wa­ne zasa­dy rów­no­ści płci”, jak rów­nież pra­wo zarzą­dza­ją­ce nie­ogra­ni­czo­nym ruchem wszyst­kich oby­wa­te­li Unii w jej obrę­bie. Komen­tu­jąc decy­zję Par­la­men­tu Euro­pej­skie­go, grec­ki mini­ster kul­tu­ry Evan­ge­los Veni­ze­los porów­nał sta­tus Ato­su do Waty­ka­nu, zauwa­ża­jąc, że Waty­kan — choć jest człon­kiem Rady Euro­py — jest repre­zen­to­wa­ny w niej wyłącz­nie przez męż­czyzn. Pod­kre­ślił, że „zakaz wstę­pu kobiet na Atos, jak i admi­ni­stra­cyj­ne regu­la­cje Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, rów­nież obrząd­ki innych Kościo­łów i wszyst­kie podob­ne spra­wy, są ele­men­ta­mi tra­dy­cji, do któ­rych Rada Euro­py powin­na odno­sić się z tole­ran­cją i plu­ra­li­stycz­ną posta­wą cha­rak­te­ry­zu­ją­cą euro­pej­ską cywi­li­za­cję”.


Chciał­bym przy tym zwró­cić Pań­stwa uwa­gę, że Rosyj­ski Kościół Pra­wo­sław­ny tak­że obser­wu­je roz­wój „Euro­pej­skie­go pro­jek­tu”. Poprzez swo­je przed­sta­wi­ciel­stwo w Unii Euro­pej­skiej w Bruk­se­li sta­ra się aktyw­nie w nim uczest­ni­czyć. Repre­zen­to­wa­ny jest prze­cież na tery­to­rium Wspól­no­ty przez kil­ka die­ce­zji, set­ki para­fii i set­ki tysię­cy wier­nych. War­to odno­to­wać odby­wa­ją­ce się spo­tka­nia mię­dzy przed­sta­wi­cie­la­mi Patriar­cha­tu Moskiew­skie­go i hie­rar­cha­mi repre­zen­tu­ją­cy­mi Kościół kato­lic­ki, w tym ostat­nio w ramach kon­fe­ren­cji prze­pro­wa­dzo­nej w maju 2006 r. w Wied­niu przez eku­me­nicz­ną fun­da­cję „Pro Orien­te” orga­ni­zo­wa­nej pod hasłem „Przy­wró­cić duszę Euro­pie. Misja i odpo­wie­dzial­ność Kościo­łów”.


W koń­co­wej dekla­ra­cji dele­ga­ci Patriar­cha­tu Moskiew­skie­go oraz Papie­skiej Rady ds. Kul­tu­ry pod­kre­śli­li m.in., że insty­tu­cje reli­gij­ne w jed­no­czą­cej się Euro­pie nie powin­ny być przez spo­łe­czeń­stwa państw człon­kow­skich, trak­to­wa­ne jak obce cia­ła, lecz jak jego część. Jeśli bowiem Euro­pa nie będzie pod­kre­śla­ła swo­ich zasad etycz­nych i moral­nych, wyni­ka­ją­cych z tra­dy­cji reli­gij­nych, nie uda jej się spro­stać wezwa­niom, wobec jakich stoi współ­cze­sny świat. Prze­wod­ni­czą­cy dele­ga­cji rosyj­skiej, kie­row­nik Wydzia­łu Zewnętrz­nych Kon­tak­tów Kościel­nych Patriar­cha­tu Moskiew­skie­go, metro­po­li­ta smo­leń­sko – kali­nin­gradz­ki Cyryl (Gun­dia­jew) zwró­cił przy tym uwa­gę, iż jego zda­niem obser­wu­je­my obec­nie w Euro­pie sil­ną ten­den­cję zmie­rza­ją­cą do wypchnię­cia reli­gii ze sfe­ry życia publicz­ne­go i zepchnię­cia jej do sfe­ry pry­wat­nej, na co Kościół pra­wo­sław­ny nie może wyra­zić zgo­dy.


Pro­ces inte­gra­cji euro­pej­skiej prze­bie­ga wyraź­nie pod dyk­tan­do prio­ry­te­tów doty­czą­cych zagad­nień poli­tycz­nych i eko­no­micz­nych. Z punk­tu widze­nia Orto­dok­sji, kwe­stia inte­gra­cji euro­pej­skiej wyma­ga nato­miast – przede wszyst­kim — teo­lo­gicz­ne­go roz­wa­ża­nia na temat same­go tegoż pro­ce­su. Jed­nym z głów­nych zagad­nień, któ­ry w tym kon­tek­ście zwra­ca uwa­gę pra­wo­sław­nych teo­lo­gów to kwe­stia war­to­ści sta­no­wią­cych pod­sta­wę pro­ce­su inte­gra­cji w ramach Wspól­no­ty. Pra­wo­sław­ni chrze­ści­ja­nie, pod­cho­dząc do zagad­nie­nia war­to­ści sto­ją­cych u pod­staw euro­pej­skiej inte­gra­cji, chcą widzieć przede wszyst­kim aspek­ty moral­no-teo­lo­gicz­ne. Dla pra­wo­sław­nej teo­lo­gii nie sta­no­wi pro­ble­mu popie­ra­nie takich war­to­ści jak wol­ność, demo­kra­cja, czy posza­no­wa­nie pod­sta­wo­wych praw i swo­bód oby­wa­tel­skich każ­de­go czło­wie­ka, pod jed­nym wszak­że warun­kiem, a mia­no­wi­cie, gdy nie wyklu­cza­ją one wia­ry w Boga. Dodat­ko­wym, czę­sto pod­no­szo­nym argu­men­tem — budzą­cym oba­wy pra­wo­sła­wia — jest rela­ty­wizm i zachod­ni kry­zys moral­ny czło­wie­ka, wyni­ka­ją­cy z odej­ścia Zacho­du od war­to­ści chrze­ści­jań­skich.


To scep­tycz­ne podej­ście do pro­ce­su inte­gra­cyj­ne­go jest jed­ną stro­ną meda­lu. Z dru­giej stro­ny może­my mówić o przy­chyl­no­ści wobec tego pro­ce­su. Pra­wo­sław­ni chcą bowiem uwraż­li­wić Euro­pę na inne war­to­ści, zwró­cić uwa­gę chrze­ści­jań­skiej Euro­py na to, że Ewan­ge­lia ma war­tość nad­rzęd­ną. Dla Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go, Euro­pa nie jest tyl­ko obsza­rem orga­ni­za­cji współ­pra­cy eko­no­micz­nej czy poli­tycz­nej okre­ślo­nych państw człon­kow­skich. Gdy­by tyl­ko tak wąsko poj­mo­wać pro­ces inte­gra­cji euro­pej­skiej, pro­ces roz­sze­rze­nia Unii, to Kościół nie miał­by żad­nych pod­staw do zaj­mo­wa­nia się nim, gdyż nie zaj­mu­je się poli­ty­ką. Dla Cer­kwi pra­wo­sław­nej, Euro­pa jest kul­tu­ro­wym prze­ja­wem chrze­ści­jań­stwa, dla­te­go obro­na jed­no­ści chrze­ści­jań­skiej w Euro­pie nie jest dla niej poli­tycz­ną dzia­łal­no­ścią, ale ducho­wym obo­wiąz­kiem.


Jeże­li Unia Euro­pej­ska będzie nadal roz­sze­rzać się na Wschód, zgod­nie z dotych­cza­so­wym tren­dem, to pew­ne­go dnia we Wspól­no­cie będzie miesz­ka­ło dwie­ście milio­nów pra­wo­sław­nych. Wów­czas po raz pierw­szy, od upad­ku Kon­stan­ty­no­po­la, inte­re­sy pra­wo­sła­wia zna­la­zły­by oddźwięk w struk­tu­rach decy­zyj­nych Euro­py. Być może nie­któ­re aspek­ty spo­tka­nia kul­tur wschod­niej i zachod­niej mogą też nie­po­ko­ić. Poli­tycz­ne zna­cze­nie Kościo­ła w wyda­niu pra­wo­sław­nym bynaj­mniej nie spa­da, jak to ma miej­sce w Euro­pie zachod­niej, lecz rośnie. Wyznaw­cy pra­wo­sła­wia będą ocze­ki­wa­li, że ich głos będzie roz­le­gał się na euro­pej­skich try­bu­nach poli­tycz­nych, co może wysta­wić na pró­bę świec­ki wize­ru­nek Unii Euro­pej­skiej. Od cza­sów upad­ku komu­ni­zmu roz­ma­ite odmia­ny chrze­ści­jań­stwa ponow­nie kon­ku­ru­ją mię­dzy sobą o wyznaw­ców.


Reli­gij­ny pro­ze­li­tyzm jest dzi­siaj źró­dłem wie­lu napięć w kra­jach pra­wo­sław­nych i nie­wy­klu­czo­ne, że naro­dy Euro­py wschod­niej wybio­rą zachod­ni wzo­rzec moder­ni­za­cji, w zna­cze­niu sty­lu życia. Dla­te­go nale­ży się zasta­no­wić, jakie war­to­ści pra­wo­sław­ne mogą wpły­nąć na Zachód? Co nie­bez­piecz­ne­go mogło­by wynik­nąć ze zde­rze­nia dwóch kul­tur, o ile nie uda się zna­leźć wspól­nej płasz­czy­zny poro­zu­mie­nia.


Na Wscho­dzie i Zacho­dzie do gło­su docho­dzi coraz czę­ściej bar­dziej opty­mi­stycz­na teo­ria. Postu­lu­je ona, aby pro­ces inte­gra­cji euro­pej­skiej roz­wa­żać w szer­szym kon­tek­ście, w kon­tek­ście tzw. „Szer­szej Euro­py” – „Wider Euro­pe” i sku­pić się raczej na wspól­nej spu­ściź­nie, któ­ra łączy­ła nie­gdyś obie gałę­zie euro­pej­skie­go chrze­ści­jań­stwa. Więk­szość ludzi zda­je sobie spra­wę, że ma ona korze­nie w pra­wie rzym­skim, filo­zo­fii grec­kiej i że te dwa ele­men­ty nie­wąt­pli­wie przy­czy­ni­ły się do sta­bi­li­za­cji kon­ty­nen­tu euro­pej­skie­go. Nie­wie­lu jed­nak z nas zada­je sobie trud, aby roz­wa­żyć wkład wnie­sio­ny przez tę tra­dy­cję do teo­lo­gii chrze­ści­jań­skiej, a w szcze­gól­no­ści do dok­try­ny sto­sun­ków pomię­dzy Kościo­łem a pań­stwem.


Szcze­gól­ne zna­cze­nie ma tu ewo­lu­cja pra­wo­sław­ne­go poję­cia demo­kra­cji w spo­łe­czeń­stwie oby­wa­tel­skim. Demo­kra­cja, zwłasz­cza świec­ka, nie może być uzna­na za ide­ał, gdyż Kościół nie uwa­ża za ide­ał żad­nej for­my rzą­dów, w spo­sób świa­do­my sepa­ru­ją­cej się od sfe­ry sakral­nej. Cer­kiew nie uni­ka świa­ta, nie odwra­ca się od poli­ty­ki, ale jego poli­ty­ka nie jest poli­ty­ką jakiej­kol­wiek par­tii poli­tycz­nej. Pole­ga ona na łago­dze­niu poli­tycz­nych namięt­no­ści z uwa­gi na pokój i har­mo­nię.


Pomi­mo tra­gicz­nych doznań komu­ni­stycz­ne­go reżi­mu, któ­ry pamię­ta­ją w szcze­gól­no­ści naro­dy nowych kra­jów Unii Euro­pej­skiej, pra­wo­sław­ni, któ­rzy obec­nie wcho­dzą w skład Wspól­no­ty, w dal­szym cią­gu pozo­sta­ją pra­wo­sław­ny­mi nie tyl­ko z nazwy. Lata jarz­ma komu­ni­stycz­ne­go i napo­ru ate­istycz­nych ide­olo­gii nauczy­ło pra­wo­sław­nych opo­ru wobec nie­przy­chyl­ne­go Bogu i nauce Kościo­ła świa­ta zewnętrz­ne­go.


Obser­wu­je­my jed­nak­że rów­nież i obec­nie wystę­po­wa­nie ten­den­cji, któ­re pra­gną zmu­sić pra­wo­sław­nych do „jakiejś amne­zji” w związ­ku z kul­tu­ro­wy­mi i chrze­ści­jań­ski­mi korze­nia­mi. Według wstęp­nych badań pra­wo­sław­ni w obec­nej Euro­pie są prze­ko­na­ni, że każ­dy czło­wiek ma nie­po­wta­rzal­ną i jedy­ną war­tość jako byt psy­cho­so­ma­tycz­ny, na co wska­zał już Jezus Chry­stus w sło­wach skie­ro­wa­nych do apo­sto­łów: „Albo­wiem cóż pomo­że czło­wie­ko­wi, choć­by cały świat pozy­skał, a na duszy swej szko­dę poniósł? Albo co da czło­wiek w zamian za duszę swo­ją? (Mt 16,26). Wyda­je się, iż pra­wo­sław­ni sta­ra­ją się mieć pozy­tyw­ny sto­su­nek do dru­gie­go czło­wie­ka, jako obra­zu Boże­go, ponie­waż zgod­nie z przy­po­wie­ścią o dobrym Sama­ry­ta­ni­nie, naszym „bliź­nim” jest i obcy i wyznaw­ca innej reli­gii. Cho­dzi o sza­cu­nek dla każ­de­go czło­wie­ka, dla jego życia i dla jego god­no­ści, bez wzglę­du na rasę i reli­gię. Nie­za­prze­czal­nym fak­tem jest to, że wobec Boga wszy­scy ludzie są sobie rów­ni.


Pra­wo­sław­ni, któ­rzy w spo­sób szcze­gól­ny prze­ży­li gehen­nę II woj­ny świa­to­wej i znie­wo­le­nie przez komu­nizm, nie mogą nie zabie­gać o pokój. Chrze­ści­ja­nin powi­nien mieć w sobie pokój czy­ste­go ser­ca, a tak­że zapew­nie­nie o swo­jej wewnętrz­nej czy­sto­ści.


Nie­wąt­pli­wie pra­wo­sław­ni są uczu­le­ni na zeświec­cze­nie Kościo­ła, któ­re pro­wa­dzi do przy­ję­cia przez nie­go świec­kiej wła­dzy i nie­du­chow­ne­go sto­sun­ku wzglę­dem niej. Cer­kiew nie pro­wa­dzi współ­cze­snych Euro­pej­czy­ków do tego, aby zapo­mnie­li sło­wa i naukę Pana i zamiast tych począt­ko­wych i odwiecz­nych zasad, aktu­al­nych i dla dzi­siej­szej Euro­py, przy­ję­li ich złud­ne sub­sty­tu­ty.


Według pra­wo­sław­nych, decy­du­ją­cą dla przy­szło­ści Euro­py była mowa św. apo­sto­ła Paw­ła wygło­szo­na na Are­opa­gu w Ate­nach. Gdy bowiem apo­stoł Paweł przy­był do Euro­py roz­po­czął swą misję na nowym kon­ty­nen­cie do Żydów Gre­cji, przy­go­to­wu­jąc tym samym jego miesz­kań­ców do przy­ję­cia nowe­go Ducha. „Roz­ma­wiał on w syna­go­dze z Żyda­mi i poboż­ny­mi, i na ryn­ku z tymi, któ­rzy się tam przy­pad­kiem zna­leź­li” (Dz. Ap. 17.17). Rdzen­ni miesz­kań­cy kon­ty­nen­tu euro­pej­skie­go zapro­wa­dzi­li Go na Are­opag. Tyl­ko nie­licz­ni począt­ko­wo przy­ję­li jego Ewan­ge­lię, któ­ra szyb­ko obie­gła cały świat. Nie tyl­ko świat grec­ki, ale tak­że i rzym­ski słu­chał Jego gło­su. Pra­ca misyj­na, któ­rej począt­kiem w Euro­pie był homi­lia na Are­opa­gu, sta­no­wi pod­wa­li­ny całej euro­pej­skiej cywi­li­za­cji. Dzi­siaj czę­sto zapo­mi­na­my o tym jak­że zna­mien­nym prze­sła­niu Apo­sto­ła Pogan. Poja­wia­ją­ca się ten­den­cja kon­wer­sji nie­któ­rych państw euro­pej­skich na pań­stwa laic­kie, bez jakie­go­kol­wiek odnie­sie­nia do reli­gii, jest swo­istym odrzu­ce­niem i zakwe­stio­no­wa­niem ich ducho­we­go dzie­dzic­twa. Nie pro­wa­dzi to, nie­ste­ty, do praw­dzi­we­go zjed­no­cze­nia Euro­py.


Magazyn EkumenizmMówiąc o chrze­ści­jań­skich korze­niach Euro­py wraz ze świę­tym apo­sto­łem Paw­łem i wiel­ki­mi Ojca­mi Wscho­du i Zacho­du pierw­szych wie­ków chrze­ści­jań­stwa stwier­dzić nale­ży, iż to Kościół zapo­cząt­ko­wał ducho­wy roz­wój hel­le­ni­stycz­nej i romań­skiej, a póź­niej i euro­pej­skiej cywi­li­za­cji. Cywi­li­za­cja tego Sta­ro­żyt­ne­go Kon­ty­nen­tu deter­mi­nu­je tym samym jego toż­sa­mość. Bar­dzo waż­ną rze­czą jest to, że 27 naro­dów, two­rzą­cych dziś Unię Euro­pej­ską, zacho­wu­jąc ducho­we oby­cza­je i zwy­cza­je pierw­sze­go tysiąc­le­cia, poma­ga nam poczuć się krew­ny­mi, nie tyl­ko w wymia­rze geo­gra­ficz­nym, ale przede wszyst­kim w wymia­rze ducho­wym i kul­tu­ro­wym. Naszym wspól­nym ogni­wem wią­żą­cym jest Pan nasz, Jezus Chry­stus, któ­ry jest — jak wła­śnie powie­dział Jego Emi­nen­cja arcy­bi­skup Aten Chry­sto­do­ulos — pro­jek­tan­tem i wyko­naw­cą tak wspa­nia­łej i nie­po­wta­rzal­nej mozai­ki naro­dów euro­pej­skich. I cho­ciaż świą­ty­nia Hagii Sofii w Kon­stan­ty­no­po­lu róż­ni się od bazy­li­ki św. Pio­tra w Rzy­mie i od świą­tyń pro­te­stanc­kich w tym i Ewan­ge­lic­ko – Augs­bur­skiej para­fii świę­tych Pio­tra i Paw­ła w Pabia­ni­cach, to jed­nak wszyst­kie je łączy jed­na, jak­że przy tym istot­na cecha.


Wszyst­kie one zosta­ły bowiem wznie­sio­ne na chwa­łę Boga, w Trój­cy Świę­tej Jedy­ne­go.


Bar­dzo istot­nym zagad­nie­niem według pra­wo­sław­nych jest dia­log eku­me­nicz­ny i nie­ustan­ne pogłę­bia­nie go mię­dzy chrze­ści­ja­na­mi Wschod­niej, Środ­ko­wej i Zachod­niej Euro­py. Umoż­li­wia on wza­jem­ne pozna­nie i zro­zu­mie­nie. Patrząc z per­spek­ty­wy Zacho­du, Kościo­ły Euro­py Środ­ko­wej oraz Wschod­niej zda­ją się prze­ży­wać okres restau­ra­cji, po kil­ku­dzie­się­ciu latach bra­ku reli­gij­nych swo­bód, co jed­nak w żaden spo­sób nie przy­go­to­wu­je ich do kon­fron­ta­cji z seku­la­ry­za­cją, któ­ra powo­li zaczy­na ogar­niać spo­łe­czeń­stwa. Z dru­giej jed­nak stro­ny, dechry­stia­ni­za­cja spo­łe­czeństw zachod­nich, któ­ra wyda­je się pogłę­biać, nie skła­nia wschod­nich spo­łe­czeństw do darze­nia doświad­cze­nia zachod­nich Kościo­łów więk­szym zaufa­niem.


Doświad­cze­nie Kościo­łów Wscho­du powin­no nauczyć Kościo­ły Zacho­du, że tak jak znie­wo­le­nie komu­ni­stycz­ne nie było, jak się oka­za­ło, nie­na­ru­szal­ne, a podział Euro­py nie­od­wra­cal­ny, tak samo postę­pu­ją­ca dechry­stia­ni­za­cja spo­łe­czeństw Euro­py Zachod­niej nie jest nie­uchron­na. Upa­dek reżi­mów komu­ni­stycz­nych, do któ­re­go doszło pra­wie bez roz­le­wu krwi, i otwar­cie gra­nic euro­pej­skich sta­no­wią koron­ny dowód na to, że histo­ria nie zosta­ła defi­ni­tyw­nie przy­pie­czę­to­wa­na. Jest to zachę­ta do kon­ty­nu­owa­nia z nadzie­ją i prze­ko­na­niem misji ewan­ge­li­za­cyj­nej w Euro­pie.


Wsłu­chi­wa­nie się w głos Ducha Świę­te­go, któ­ry prze­ma­wia do Kościo­łów, czy­ni euro­pej­ski apo­sto­lat szcze­gól­nie wyczu­lo­nym na prze­ja­wy Jego dzia­ła­nia, wspól­ne­go Ojcu i Syno­wi; dzia­ła­nia, któ­re nigdy nie nasta­je na wol­ność czło­wie­ka, lecz nie­ustan­nie pra­gnie, by czło­wiek wziął za nie odpo­wie­dzial­ność. I jeśli ucznio­wie zosta­li wezwa­ni do jesz­cze więk­szych dzieł (J 14,12) to tyl­ko dla­te­go, że Syn u boku Ojca, daje więk­szą wol­ność temu, któ­ry wie­rzy. Euro­pa doświad­cza owe­go dobra, któ­re Bóg daje czło­wie­ko­wi, by ten słu­żąc bliź­nim słu­żył tak­że i samem Stwór­cy i Panu.


Nie­któ­rzy sadzą, że Wspól­no­ta Euro­pej­ska jest pew­nym poli­tycz­no-eko­no­micz­nym orga­ni­zmem, w któ­rym chrze­ści­jań­stwo jest zabro­nio­ne, czy też ma cha­rak­ter destruk­tyw­ny. W rze­czy­wi­sto­ści Unia Euro­pej­ska jest wytwo­rem ducho­wo­ści chrze­ści­jań­stwa i nie może być poj­mo­wa­na ina­czej niż jako wyraz świę­tej dida­ska­lii chrze­ści­jań­skiej. Z kolei zwo­len­ni­cy anty­pra­wo­sław­nych mitów uwa­ża­ją, że euro­pej­ska wspól­no­ta jest dzie­łem wyłącz­nie rzym­skie­go kato­li­cy­zmu. Zapo­mi­na­ją jed­nak, lub też nie chcą sobie uświa­do­mić, że przez wie­le wie­ków Kościół był jeden, zjed­no­czo­ny; że rów­nież po roku 1054 pra­wo­sław­ny wschód przez wie­le stu­le­ci swo­ją ducho­wo­ścią zra­szał Zachód.


Nato­miast Zachód jest tym, któ­ry przy­czy­nił się do euro­pej­skie­go rene­san­su i dla­te­go za słusz­ną uznać moż­na decy­zję Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go ogła­sza­ją­cą, jako patro­nów Euro­py z jed­nej stro­ny św. Bene­dyk­ta, zhel­le­ni­zo­wa­ne­go refor­ma­to­ra mona­sty­cy­zmu zachod­nie­go, któ­ry został uzna­ny za „kamień węgiel­ne­go budo­wa­nia Zjed­no­czo­nej Euro­py”, z dru­giej zaś stro­ny dwóch misjo­na­rzy z Tesa­lo­nik, św. Cyry­la i Meto­de­go, któ­rzy zasia­li naukę chrze­ści­jań­ską w całej Euro­pie, i sta­li się dia­ko­na­mi i apo­sto­ła­mi euro­pej­skiej świa­do­mo­ści i toż­sa­mo­ści. Zarów­no w Bizan­cjum jak i na Zacho­dzie, świat chrze­ści­jań­ski zawsze dążył do stwo­rze­nia wspól­ne­go euro­pej­skie­go pań­stwa, pań­stwa chrze­ści­jań­skie­go. Dla­te­go wspo­mnia­ne zagad­nie­nie zawsze było czę­ścią spo­łecz­ne­go naucza­nia Kościo­ła.


Za praw­dę nie­któ­rzy uzna­ją, że Pra­wo­sła­wiu nie uda­ło się wów­czas ode­grać w peł­ni swo­jej roli w zakre­sie budo­wa­nia euro­pej­skiej świa­do­mo­ści jako wspól­no­ty naro­dów, języ­ków i tra­dy­cji. Wie­my dosko­na­le, że zarów­no przed Schi­zmą jak rów­nież i po, róż­ni­ce dogma­tycz­ne z Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim sta­ły się tego głów­ną przy­czy­ną. Nato­miast nie jest praw­dą że po Wiel­kiej Schi­zmie Kościół pra­wo­sław­ny zupeł­nie odciął się od Zachod­niej Euro­py. W szko­łach aż do XII wie­ku pod­sta­wo­wy­mi pod­ręcz­ni­ka­mi były książ­ki prze­tłu­ma­czo­ne z odpo­wied­ni­ków bizan­tyj­skich. Pra­gnie­nie zna­jo­mo­ści języ­ka grec­kie­go zawsze było wiel­ką war­to­ścią na Zacho­dzie. Ponad­to też, wie­lu pra­wo­sław­nych wschod­nich daska­lów lite­ra­tu­ry i sztu­ki, aż do upad­ku Kon­stan­ty­no­po­la, przy­by­wa­ło na Zachód i prze­ka­zy­wa­ło swo­ją wie­dzę. Jed­nak­że prze­szko­dy były tak duże, że uni­ce­stwi­ły pró­by udzia­łu hel­le­ni­zmu i Pra­wo­sła­wia w budo­wa­niu ducho­wych fun­da­men­tów ówcze­snej wspól­no­ty euro­pej­skiej.


Nie mogło też pra­wo­sła­wie ode­grać w peł­ni swo­jej roli w for­mo­wa­niu zachod­niej Euro­py tak­że ze wzglę­du na nega­tyw­na pro­pa­gan­dę i uprze­dze­nia zachod­nie­go czło­wie­ka, wobec innej kul­tu­ry. Bo np. z jed­nej stro­ny zachwy­cał się ten­że zachod­ni czło­wiek sta­ro­żyt­ną cywi­li­za­cją grec­ką, nato­miast zupeł­nie z pogar­dą odno­sił się do Bizan­cjum. Zresz­tą zachod­nia kul­tu­ra utoż­sa­mi­ła się z Oświe­ce­niem, któ­re po dzień dzi­siej­szy odgry­wa ogrom­ną rolę, rolę któ­ra czę­sto pro­wa­dzi do sytu­acji pato­wych i kry­zy­so­wych. Nie­do­wie­rza­nie i nega­tyw­ne nasta­wie­nie cecho­wa­ło rów­nież i naro­dy pół­noc­no-wschod­niej Euro­py. Przy­go­dy i pery­pe­tie Mak­sy­ma Gre­ka są tu cha­rak­te­ry­stycz­ne. Pod­czas gdy gene­ral­nie uzna­je się, że był to czło­wiek, któ­ry „dla świa­do­mo­ści naro­do­wej Rusi ode­grał rolę taką jak dla świa­do­mo­ści nie­miec­kiej Luter”, to jed­nak poniósł śmierć męczeń­ską.


Euro­pa — pra­wo­sła­wie


Czym jest jed­nak Euro­pa dla Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go? Jaka jest rola Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go w Euro­pie? Czy mamy jakąś szcze­gól­na misję, czy po pro­stu powin­ni­śmy ist­nieć nie wno­sząc nic istot­ne­go i pozy­tyw­ne­go?


Dla Kościo­ła Wspól­no­ta Euro­pej­ska nie jest jedy­nie eko­no­micz­nym i poli­tycz­nym wyra­zem współ­pra­cy okre­ślo­nych państw, ani jakąś szcze­gól­ną wspól­no­tą o gospo­dar­czo-poli­tycz­nych celach. Jeśli bowiem tyl­ko tym była­by Euro­pa, wów­czas Kościół nie miał­by tu do ode­gra­nia żad­nej roli. Dla Kościo­ła Euro­pa jest „dzie­łem, zro­dze­niem” chrze­ści­jań­stwa, zakła­da­jąc że zarów­no dzie­dzic­two rzym­skie jak i grec­ka edu­ka­cja zosta­ły prze­ję­te przez chrze­ści­jań­stwo i to prze­ka­zy­wał Kościół i w śre­dnio­wie­czu a tak­że w cza­sach póź­niej­szym. Dla­te­go obro­na jed­no­ści euro­pej­skiej dla Kościo­ła nie jest aktem poli­tycz­nym, lecz ducho­wym obo­wiąz­kiem. Sta­no­wi to pewien obo­wią­zek zacho­wa­nia miej­sca i spo­so­bu życia Euro­py w wymia­rze ducho­wym a nie tyl­ko poli­tycz­no-eko­no­micz­nym.


Dla osią­gnię­cia tego celu nad­rzęd­nym zada­niem jest zacho­wa­nie ducho­wej toż­sa­mo­ści każ­de­go naro­du i posza­no­wa­nie ich wła­snych kul­tur. To zagad­nie­nie nur­tu­je dzi­siaj całe ducho­we przy­wódz­two Euro­py, któ­re z nie­po­ko­jem obser­wu­je odrzu­ca­nie języ­ków poszcze­gól­nych naro­dów, lek­ce­wa­że­nie ich wła­snej twór­czo­ści lite­rac­kiej, nego­wa­nie tra­dy­cji naro­do­wych. W 2000 roku, ówcze­sny komi­sarz ds. kul­tu­ry UE Vivia­ne Reding stwier­dzi­ła, iż „Dusza euro­pej­ska ule­gnie kata­stro­fie, gdy pro­wa­dzo­na będzie poli­ty­ka asy­mi­la­cji. Naszym obo­wią­zek jest wzmoc­nić, i pro­pa­go­wać i zacho­wać wie­lo­kul­tu­ro­wość”.


Obec­nie Kościół pra­wo­sław­ny ma podwój­ną misję do speł­nie­nia: wewnętrz­ną i zewnętrz­ną. Wewnątrz powi­nien pod­kre­ślać i umac­niać wia­rę swo­ich wier­nych w ponadi­stot­ne war­to­ści chrze­ści­jań­stwa, któ­re sta­no­wią histo­rycz­ną war­tość każ­de­go naro­du. Jest to zada­nie nie­zmier­nie istot­ne szcze­gól­nie w dzi­siej­szych cza­sach, gdy zaufa­nie naszych naro­dów do Kościo­ła ule­gło pew­nym waha­niom. Jako człon­ko­wie wiel­kiej euro­pej­skiej rodzi­ny mamy obo­wią­zek „utwar­dza­nia” wia­ry, nadziei i ducho­wo­ści; tego, co okre­śla i zacho­wu­je naszą samo­świa­do­mość. Jeśli tego typu dzia­ła­nia oka­za­ły się i w prze­szło­ści dzia­ła­nia­mi zbaw­czy­mi, zatem dzi­siaj jest to już czymś wię­cej niż tyl­ko samym obo­wiąz­kiem. Pod­kre­ślał to nie­jed­no­krot­nie sław­ny histo­ryk Bizan­cjum Ste­ven Run­ci­mann twier­dząc, że „Gre­cy posia­da­ją dzie­dzic­two, z któ­re­go powin­ni być dum­ni.


Boga­te dzie­dzic­two, któ­re nie może być zatra­co­ne w cią­gle zmie­nia­ją­cych się mate­rial­nych sytu­acjach. W naj­ciem­niej­szych wie­kach histo­rii grec­kiej, Kościół pra­wo­sław­ny był tym, któ­ry pomi­mo ogrom­nych trud­no­ści, wie­lu roz­cza­ro­wań i upo­ko­rze­nia potra­fił zawsze nieść ducho­we pocie­sze­nie, zacho­wać tra­dy­cje hel­le­ni­zmu i same­go Pra­wo­sła­wia. Moder­ni­ści czę­sto pró­bu­ją zakwe­stio­no­wać rolę Kościo­ła. Jed­nak­że Grec­cy Ojco­wie Kościo­ła zacho­wa­li to, co było pięk­ne w sta­ro­żyt­nej myśli grec­kiej i sta­ro­żyt­nym duchu grec­kim i to prze­ka­za­li Kościo­ło­wi, a Kościół prze­ka­zu­je po dzień dzi­siej­szy.


Nacjo­na­lizm może stać się złem. Jed­nak poczu­cie toż­sa­mo­ści naro­do­wej nie opar­tej na szo­wi­ni­zmie, lecz mają­cej na celu zacho­wa­nie wie­lo­wie­ko­wej tra­dy­cji war­to­ści cywi­li­za­cyj­nych jest god­nym posza­no­wa­nia”. Kościół nasz powi­nien tym samym pona­glać sta­ra­nia ewan­ge­li­za­cji swych naro­dów, naro­dów będą­cych czę­ścią jed­no­czą­cej się Euro­py, celem pod­trzy­ma­nia w trud­nych chwi­lach — wno­sząc pokój i wewnętrz­ny spo­kój. Duch Pra­wo­sła­wia jest duchem cią­głej odno­wy, duchem mocy i mądro­ści. Tego wła­śnie potrze­bu­je współ­cze­sny czło­wiek, a w szcze­gól­no­ści czło­wiek mło­dy, codzien­nie uwi­kła­ny w spo­łecz­ną nie­spra­wie­dli­wość, znisz­cze­nie i grzech.


W kie­run­ku zewnętrz­nym- wobec Zjed­no­czo­nej Euro­py, Kościół nasz rów­nież ma do wyko­na­nia odręb­ne zada­nia. Poko­nu­jąc mosty prze­szło­ści histo­rycz­nej, nega­tyw­nych pamię­ci i uwa­run­ko­wań, koniecz­no­ścią jest zbli­że­nie się do Euro­py z tro­ską życia, sta­ra­jąc się prze­ko­nać, że nie jest tyl­ko zapo­mnia­ną, dru­go­rzęd­ną czę­ścią Euro­py, lecz jest jej biją­cym ser­cem. Pamięć histo­rycz­na nie powin­na być wyma­za­na w dro­dze ku wspól­nej Euro­pie, ale nie powin­na też być ele­men­tem zatru­wa­ją­cym w przy­szło­ści sto­sun­ki ogól­no­ludz­kie wewnątrz wspól­ne­go Domu, jakim jest Euro­pa. Kościół nie może być jedy­nie bier­nym widzem budu­ją­ce­go się bytu Euro­py, lecz wspie­rać przede wszyst­kim inne naro­dy euro­pej­skie w dąże­niach do człon­ko­stwa w UE, tak, aby nie dzie­li­ło nas stwier­dze­nie: „z kra­jów UE” i tych „spo­za UE”. Rolą Kościo­ła jest popie­ra­nie sta­rań mają­cych na celu ochro­nę poli­mor­fi­zmu, zwal­cze­nie rasi­zmu, kse­no­fo­bii i prze­mo­cy we wszyst­kich jej for­mach. Jego obo­wiąz­kiem jest pre­zen­to­wa­nie nie­ska­zi­tel­nej wia­ry, prze­pięk­ne­go kul­tu reli­gij­ne­go, boga­te­go naucza­nia patry­stycz­ne­go, asce­tycz­ne­go sty­lu pra­wo­sła­wia, wier­no­ści tra­dy­cjom, posza­no­wa­nia stwo­rze­nia i wspól­no­ty mię­dzy­ludz­kiej, poczu­cia moż­li­wo­ści upad­ku, ale też meta­noi, zna­cze­nia śmier­ci i nadziei zmar­twych­wsta­nia.


Nowy 2007 rok sta­no­wi punkt prze­ło­mo­wy w histo­rii Zjed­no­czo­nej Euro­py, punkt zwrot­ny w histo­rii umi­ło­wa­ne­go i brat­nie­go pra­wo­sław­ne­go naro­du Rumuń­skie­go i Buł­gar­skie­go. Zakoń­czył się pro­ces ich peł­ne­go wej­ścia do Wspól­no­ty, urze­czy­wist­ni­ło się marze­nie oraz pra­gnie­nie nowe­go począt­ku pro­gre­su i roz­wo­ju obu naro­dów we współ­pra­cy z inny­mi pań­stwa­mi Unii Euro­pej­skiej. Tym samym nie­wąt­pli­wie głos orto­dok­sji ze wzmoc­nio­ną siłą włą­czy się w pro­ce­sy roz­wią­zy­wa­nie róż­no­rod­nych pro­ble­mów euro­pej­skie­go spo­łe­czeń­stwa, nio­sąc za sobą posła­nie pra­wo­sław­nej ducho­wo­ści.


Jak­że i dziś zna­mien­ne są sło­wa wypo­wie­dzia­ne przez Jego Świą­to­bli­wość patriar­chę eku­me­nicz­ne­go Bar­tło­mie­ja I na II Eku­me­nicz­nym Zgro­ma­dze­niu Euro­pej­skim w Gra­zu w 1997 r., iż ludzie w Euro­pie powin­ni szu­kać nowej dro­gi pojed­na­nia, aby nowa, róż­no­rod­na i boga­ta Euro­pa odzy­ska­ła swo­je ducho­we fun­da­men­ty, naj­pierw jako Euro­pa serc, miło­ści i soli­dar­no­ści i nie była tyl­ko Euro­pą dąże­nia do zysku i kal­ku­la­cji”.


ks. prof. Marian Ben­dza


Tekst powyż­sze­go arty­ku­łu został wygło­szo­ny pod­czas sym­po­zjum eku­me­nicz­ne­go “Toż­sa­mo­ści ducho­wej Euro­py w świe­tle dia­lo­gu eku­me­nicz­ne­go i mię­dzy­re­li­gij­ne­go”, któ­re odby­ło się 17 stycz­nia 2007 roku w koście­le ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim św. Pio­tra i św. Paw­ła w Pabia­ni­cach.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.