Psalm 3 — Ocal Boże rodziców przed własnymi dziećmi!
- 10 listopada, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
Jest cudowny, tropikalny wieczór. Na tle wysokich palm, ponad ich wspaniałymi koronami, wznosi się królujący na niebie, będący właśnie w pełni księżyc, gaszcząc swoim blaskiem rój odległych gwiazd. Jakże bardzo lubię się modlić w takie tropikalne, księżycowe noce, pod pięknym dachem stworzonej i ozdobionej przez samego Boga świątyni! Nie chodzi tutaj wyłącznie o urok samej nocy, ale również o świadomość, że te gwiazdy, ten księżyc, świecą tam w przestworzach już od miliardów lat, również obserowane, wprawiające w zachwyt lub lęk mijające wciąż na nowo ludzkie pokolenia tworzące historię świata.
Również i ja teraz, umieszczony przez Stwórcę w konkretnym czasie, w listopadzie 2006 r., człowiek współczesnego pokolenia, trzymając w moich dłoniach otwartą Biblię mam świadomość, że to w blasku tego samego księżyca, przed 3 tysiącami lat, król Dawid wypowiadał słowa Psalmu 3. Zmęczony, zniechęcony, uciekający przed śmiercią, którą groził mu jego własny syn i oddani mu ludzie, Dawid, mając wokół siebie ciemność nocy oświetlonej blaskiem księżyca, spoglodając w kierunku nieuchwytnych, świecących ciał niebieskich, zaczyna się modlić z wiarą do Stwórcy całej tej wspaniałej, zarazem niezrozumiałej i nieuchwytnej, ale jednak widocznej, istniejącej rzeczywistości.
Wokół czyhało na niego niebezpieczeństwo. Jego własny syn, Absalom, stał się największym z tak wielkiej już liczby jego wrogów. Do kogo mógł się jeszcze zwrócić o pomoc? Większość ludzi go opuściła. Pozostało jedynie zaufanie do Stwórcy, do rządzącego wszystkim i wszystkimi samego Boga, niewidzialnego dla ludzkich oczu, ale potwierdzającego swoje istnienie w pięknie i wielkości swojego stworzenia. To do niego Dawid zwraca się z wiarą, wołając w stronę rozpostartych nad nim przestworzy: “Powstań Panie! Ocal mnie, Bożej mój!”, by zaraz później, jakby przekonywując samego siebie, odsuwając od siebie ostatnie cienia zwątpienia, dodać szeptem, że przecież jedynie “u Pana jest zbawienie”. “Nad ludem Twoim JEST błogosławieństwo Twoje”, mówił Bogu cierpiący, rozpaczający, uciekający, ale jeszcze ufający i wierzący człowiek. Od około pół roku zajmuje się dosyć ciekawym, ale zarazem niewdzięcznym projektem. Prawie codziennie wgłębiam się i analizuje akta różnych, regionalnych komisariatów policji. Przez cały ten czas, wręcz grzebię się w ludzkim brudzie, w tym co czyni człowieka małym, ukazującym jego zepsutą naturę, w tysiącach przestępczych czynów i zachowań. Mając przed moimi oczyma postać i słowa uciekającego przed własnym synem Dawida, natychmiast przyszło mi na myśl porównanie z tyloma Dawidami i Absolomami dzisiejszych czasów, z którymi przychodzi mi się spotykać na codzień w ramach mojej pracy. Nie będę się wdawała w szczegóły, ale jakże wiele już spotkałem przypadków dzieci używających słów czy przemocy przeciwko swoim rodzicom Często się zastanawiam, co też się dzieje w sercach owych ojców i matek, którzy wzywają policje lub sami biegną na komisariat błagać, by ci ich chronić przed ich własnymi synami i córkami? Mój Boże, jakże wielu Dawidów i Absalomów żyje w Brazylii, Polsce i w ogóle w świecie, w tym niby cywilizowanym już roku 2006! Bardzo wielu, zbyt wielu!
Nie wiem, ilu z prześladowanych przez własne dzieci ojców i matek kieruje jeszcze krzyk ostatniej nadzieji w stronę nieba, myśląc o Stwórcy i Panu wszelkiego stworzenia. Ilu z nich używa przy tym słów podobnych do tych z Psalmu, słów króla Dawida: “Ocal mnie, mój Boże!”? Pewnie czyni tak jeszcze wielu, ale również wielu innych rodziców przestało już w cokolwiek wierzyć, w jakąkolwiek pomoc. Przestali się już modlć, utracili wręcz wszelką nadzieję, wszelki tlący się w nich jeszcze do niedawna okruch wiary. I to za nich, w tej chwili, w gorącu tropikalnej i rozśpiewanej głosem świerszczy nocy, oświetlonej pełnią księżyca i miliardami gwiazd, wznosząc moje oczy ku niebu modlę się, jak niegdyś Dawid: “Ocal ich, o Boże mój! Jedynie u Ciebie jest ich zbawienie”.