Magazyn

Psalm 3 — Ocal Boże rodziców przed własnymi dziećmi!


Jest cudow­ny, tro­pi­kal­ny wie­czór. Na tle wyso­kich palm, ponad ich wspa­nia­ły­mi koro­na­mi, wzno­si się kró­lu­ją­cy na nie­bie, będą­cy wła­śnie w peł­ni księ­życ, gasz­cząc swo­im bla­skiem rój odle­głych gwiazd. Jak­że bar­dzo lubię się modlić w takie tro­pi­kal­ne, księ­ży­co­we noce, pod pięk­nym dachem stwo­rzo­nej i ozdo­bio­nej przez same­go Boga świą­ty­ni! Nie cho­dzi tutaj wyłącz­nie o urok samej nocy, ale rów­nież o świa­do­mość, że te gwiaz­dy, ten księ­życ, świe­cą tam w prze­stwo­rzach już od miliar­dów lat, rów­nież obse­ro­wa­ne, wpra­wia­ją­ce w zachwyt lub lęk mija­ją­ce wciąż na nowo ludz­kie poko­le­nia two­rzą­ce histo­rię świa­ta.


Rów­nież i ja teraz, umiesz­czo­ny przez Stwór­cę w kon­kret­nym cza­sie, w listo­pa­dzie 2006 r., czło­wiek współ­cze­sne­go poko­le­nia, trzy­ma­jąc w moich dło­niach otwar­tą Biblię mam świa­do­mość, że to w bla­sku tego same­go księ­ży­ca, przed 3 tysią­ca­mi lat, król Dawid wypo­wia­dał sło­wa Psal­mu 3. Zmę­czo­ny, znie­chę­co­ny, ucie­ka­ją­cy przed śmier­cią, któ­rą gro­ził mu jego wła­sny syn i odda­ni mu ludzie, Dawid, mając wokół sie­bie ciem­ność nocy oświe­tlo­nej bla­skiem księ­ży­ca, spo­glo­da­jąc w kie­run­ku nie­uchwyt­nych, świe­cą­cych ciał nie­bie­skich, zaczy­na się modlić z wia­rą do Stwór­cy całej tej wspa­nia­łej, zara­zem nie­zro­zu­mia­łej i nie­uchwyt­nej, ale jed­nak widocz­nej, ist­nie­ją­cej rze­czy­wi­sto­ści.


Wokół czy­ha­ło na nie­go nie­bez­pie­czeń­stwo. Jego wła­sny syn, Absa­lom, stał się naj­więk­szym z tak wiel­kiej już licz­by jego wro­gów. Do kogo mógł się jesz­cze zwró­cić o pomoc? Więk­szość ludzi go opu­ści­ła. Pozo­sta­ło jedy­nie zaufa­nie do Stwór­cy, do rzą­dzą­ce­go wszyst­kim i wszyst­ki­mi same­go Boga, nie­wi­dzial­ne­go dla ludz­kich oczu, ale potwier­dza­ją­ce­go swo­je ist­nie­nie w pięk­nie i wiel­ko­ści swo­je­go stwo­rze­nia. To do nie­go Dawid zwra­ca się z wia­rą, woła­jąc w stro­nę roz­po­star­tych nad nim prze­stwo­rzy: “Powstań Panie! Ocal mnie, Bożej mój!”, by zaraz póź­niej, jak­by prze­ko­ny­wu­jąc same­go sie­bie, odsu­wa­jąc od sie­bie ostat­nie cie­nia zwąt­pie­nia, dodać szep­tem, że prze­cież jedy­nie “u Pana jest zba­wie­nie”. “Nad ludem Two­im JEST bło­go­sła­wień­stwo Two­je”, mówił Bogu cier­pią­cy, roz­pa­cza­ją­cy, ucie­ka­ją­cy, ale jesz­cze ufa­ją­cy i wie­rzą­cy czło­wiek.                 Od oko­ło pół roku zaj­mu­je się dosyć cie­ka­wym, ale zara­zem nie­wdzięcz­nym pro­jek­tem. Pra­wie codzien­nie wgłę­biam się i ana­li­zu­je akta róż­nych, regio­nal­nych komi­sa­ria­tów poli­cji. Przez cały ten czas, wręcz grze­bię się w ludz­kim bru­dzie, w tym co czy­ni czło­wie­ka małym, uka­zu­ją­cym jego zepsu­tą natu­rę, w tysią­cach prze­stęp­czych czy­nów i zacho­wań. Mając przed moimi oczy­ma postać i sło­wa ucie­ka­ją­ce­go przed wła­snym synem Dawi­da, natych­miast przy­szło mi na myśl porów­na­nie z tylo­ma Dawi­da­mi i Abso­lo­ma­mi dzi­siej­szych cza­sów, z któ­ry­mi przy­cho­dzi mi się spo­ty­kać na codzień w ramach mojej pra­cy. Nie będę się wda­wa­ła w szcze­gó­ły, ale jak­że wie­le już spo­tka­łem przy­pad­ków dzie­ci uży­wa­ją­cych słów czy prze­mo­cy prze­ciw­ko swo­im rodzi­com Czę­sto się zasta­na­wiam, co też się dzie­je w ser­cach owych ojców i matek, któ­rzy wzy­wa­ją poli­cje lub sami bie­gną na komi­sa­riat bła­gać, by ci ich chro­nić przed ich wła­sny­mi syna­mi i cór­ka­mi? Mój Boże, jak­że wie­lu Dawi­dów i Absa­lo­mów żyje w Bra­zy­lii, Pol­sce i w ogó­le w świe­cie, w tym niby cywi­li­zo­wa­nym już roku 2006! Bar­dzo wie­lu, zbyt wie­lu!


Nie wiem, ilu z prze­śla­do­wa­nych przez wła­sne dzie­ci ojców i matek kie­ru­je jesz­cze krzyk ostat­niej nadzie­ji w stro­nę nie­ba, myśląc o Stwór­cy i Panu wszel­kie­go stwo­rze­nia. Ilu z nich uży­wa przy tym słów podob­nych do tych z Psal­mu, słów kró­la Dawi­da: “Ocal mnie, mój Boże!”? Pew­nie czy­ni tak jesz­cze wie­lu, ale rów­nież wie­lu innych rodzi­ców prze­sta­ło już w cokol­wiek wie­rzyć, w jaką­kol­wiek pomoc. Prze­sta­li się już modlć, utra­ci­li wręcz wszel­ką nadzie­ję, wszel­ki tlą­cy się w nich jesz­cze do nie­daw­na okruch wia­ry. I to za nich, w tej chwi­li, w gorą­cu tro­pi­kal­nej i roz­śpie­wa­nej gło­sem świersz­czy nocy, oświe­tlo­nej peł­nią księ­ży­ca i miliar­da­mi gwiazd, wzno­sząc moje oczy ku nie­bu modlę się, jak nie­gdyś Dawid: “Ocal ich, o Boże mój! Jedy­nie u Cie­bie jest ich zba­wie­nie”.   

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.