Magazyn

Wierność i oddanie. Trzy wieki asyryjskiej rodziny chrześcijańskiej Bachtiszo w służbie medycznej


Magazyn EkumenizmMały słow­nik kul­tu­ry świa­ta arab­skie­go (red.: J. Bie­law­ski, WP, W‑wa 1971) nie zawie­ra hasła nawią­zu­ją­ce­go do któ­re­go­kol­wiek z przed­sta­wi­cie­li rodzi­ny Bach­ti­szo. Zasta­na­wia w pra­cach ara­bi­stycz­nych zni­ko­my sto­pień korzy­sta­nia z dzieł kla­sycz­nych histo­ry­ków arab­skich, któ­rzy sto­sun­ko­wo dużo napi­sa­li o chrze­ści­ja­nach Bli­skie­go Wscho­du. Przy szu­ka­niu mate­ria­łów o rodzi­nie Bach­ti­szo w źró­dłach poza­arab­skich trze­ba się liczyć z moż­li­wo­ścią wystę­po­wa­nia róż­nych form pisow­ni nazwi­ska.


W całej histo­rii medy­cy­ny zapew­ne trud­no było­by zna­leźć przy­kład jed­nej rodzi­ny, któ­rej przed­sta­wi­cie­le aż przez trzy wie­ki prze­ka­zy­wa­li jeden dru­gie­mu teo­re­tycz­ną i prak­tycz­ną wie­dzę medycz­ną, a doświad­cze­nia lekar­skie wyko­rzy­sty­wa­li w naj­lep­szej z moż­li­wych form; wycho­wu­jąc i naucza­jąc adep­tów; tłu­ma­cząc i pisząc pod­ręcz­ni­ki oraz upra­wia­jąc zawód leka­rza i die­te­ty­ka zara­zem wśród naj­wyż­szych krę­gów wła­dzy. Dzie­je Bli­skie­go Wscho­du, a ści­ślej Mezo­po­ta­mii, zna­ją taki przy­kład.


Służ­bę medycz­ną, peł­ną poświę­ceń i suk­ce­sów, człon­ko­wie rodu Bach­ti­szo wyko­ny­wa­li na dwo­rze naj­waż­niej­szych oso­bi­sto­ści swych cza­sów. Słu­ży­li kolej­nym kali­fom i emi­rom okre­su abba­sydz­kie­go, od 765 do 1058 roku, kie­dy Bag­dad był już opa­no­wa­ny przez Sel­dżu­ków. Głę­bo­ką wie­dzą i dale­ko idą­cą lojal­no­ścią zaskar­bi­li sobie sym­pa­tię wład­ców – przy­wi­lej, któ­rym cie­szy­li się jedy­nie nie­licz­ni. Leka­rze mie­li wte­dy spe­cy­ficz­ną pozy­cję w spo­łe­czeń­stwie. Nazwa­no ich „haki­ma­mi”, gdyż byli rów­no­cze­śnie mędr­ca­mi, filo­zo­fa­mi i meta­fi­zy­ka­mi. Zna­li się tak­że na żyw­no­ści i jej wpły­wie na zdro­wie oraz pro­pa­go­wa­li zasa­dy pra­wi­dło­we­go odży­wia­nia się.


Oto nie­któ­re wypo­wie­dzi Bach­ti­szo Bar Gor­gis:


- „Picie napo­ju na pustym żołąd­ku jest rze­czą złą, a przyj­mo­wa­nie pokar­mu, kie­dy jest się naje­dzo­nym, jest jesz­cze gor­sze”.


- „Spo­ży­wa­nie małej ilo­ści tego, co może być nie naj­lep­sze dla zdro­wia, jest mniej szko­dli­we od jedze­nia nad­mier­nej ilo­ści tego, co jest dobre dla zdro­wia”.


Wład­cy czu­li się bez­piecz­ni, jada­jąc w ich towa­rzy­stwie, a pod­czas kry­zy­sów poli­tycz­nych odma­wia­li przyj­mo­wa­nia pokar­mu pod nie­obec­ność leka­rza. Jed­nak nie­spo­koj­ne cza­sy impe­rium Abba­sy­dów bywa­ły nie­raz okrut­ne dla nie­któ­rych wład­ców i dla ich oso­bi­stych leka­rzy, prze­ży­wa­ją­cych w związ­ku z tym wie­le wzlo­tów i upad­ków.


Bach­ti­szo to imię zarów­no pro­to­pla­sty rodu, jak i kil­ku jego potom­ków. Skła­da się z dwóch czło­nów: bachtIszo.


Imię Bach­ti­szo było dość popu­lar­ne wśród chrze­ści­jan Mezo­po­ta­mii. Bodaj po raz pierw­szy poja­wia się w IV wie­ku. Oso­bę o takim imie­niu król per­ski Bah­ram IV (388–399) ska­zał na śmierć za wyzna­wa­nie chrze­ści­jań­stwa. W VI wie­ku oso­ba noszą­ca takie imię, okre­ślo­na jako „uczo­ny dia­kon” mia­ła namó­wić nie­ja­kie­go Qyurę Urhoyo (Cyrus z Edes­sy) do napi­sa­nia roz­praw o Wiel­kim Poście, Wiel­kim Piąt­ku i Wiel­ka­no­cy. Nie­któ­rzy twier­dzą, że bacht jest jako­by wyra­zem asy­ryj­skim i ozna­cza syna. Nie poda­jąc źró­dła, powta­rza­ją hipo­te­zę arab­skie­go pisa­rza Al-Qiftie­go (XII w.), któ­ry rze­ko­mo pierw­szy użył takiej inter­pre­ta­cji. Asy­ryj­ski uczo­ny Bar Ebra­ja (Bar Hebra­eus, XIII w.) wyja­śnia, że bacht jest wyra­zem per­skim o zna­cze­niu „szczę­ście”, „los”. Takie sło­wo mogło jed­nak wystę­po­wać jako zapo­ży­cze­nie we wschod­nio­asy­ryj­skim dia­lek­cie, uży­wa­nym w VI wie­ku n.e. W zna­cze­niu „powie­rze­nie komuś swo­je­go losu, życia”, „zda­nie się na kogoś”, „opie­ka”, „łaska”, „los” ist­nie­je w dia­lek­cie turab­diń­skim, któ­rym posłu­gu­ją się współ­cze­śni Asy­ryj­czy­cy z pogra­ni­cza Syrii i Tur­cji, a tak­że w arab­skich dia­lek­tach pół­noc­no-wschod­niej Syrii i połu­dnio­wej Tur­cji. Okre­śle­nie kogoś ter­mi­nem: Ma endo bacht (arab.), latle bach­to (asyr.) ozna­cza, że jest zdra­dli­wy. Nato­miast Ph. Hit­ti poda­je, że bacht, któ­re tak­że arab­ski histo­ryk Ibn Abi Usay­bia (XIII w.) bie­rze za „syryj­skie” sło­wo ozna­cza­ją­ce „słu­ga”, brzmi w pah­la­wij­skim bocht, „zesłał” i stąd powsta­ło nazwi­sko rodzin­ne o zna­cze­niu „Jezus zesłał”. Iszo zaś (asy­ryj­ski skrót od for­my lite­rac­kiej Yeszu – Jezus) jest imie­niem popu­lar­nym wśród Asy­ryj­czy­ków. Praw­do­po­dob­nie arab­ska wer­sja Isa, wystę­pu­ją­ca 25 razy w Kora­nie, jest skró­tem od Yeszu. Wśród chrze­ści­jan Bli­skie­go Wscho­du zna­ne jest rów­nież imię Ebed Mszi­ho („Słu­ga Chry­stu­sa”, w arab­skiej wer­sji: Abd al-Masih) oraz Ebed Had b‑Szabo („Słu­ga Nie­dzie­li”, w arab­skiej wer­sji: Abd al-Ahad).


W gene­alo­gii rodzi­ny czę­sto spo­ty­ka się te same imio­na, któ­re dzie­li­ło kil­ka­dzie­siąt lat lub wię­cej. Ten fakt, obok dzie­dzi­cze­nia zawo­du, dowo­dzi szcze­gól­nej wię­zi rodo­wej, jest prze­ja­wem kon­so­li­da­cji i sza­cun­ku wobec tych, któ­rzy ode­szli, tro­ską o ich imię i zasłu­gi, sta­no­wi swo­istą reak­cję na nur­tu­ją­cą żyją­cych świa­do­mość o zagro­że­niu w obrę­bie wiel­kie­go impe­rium muzuł­mań­skie­go, nakła­da­ją­ce­go na pod­bi­tych i żyją­cych w uci­sku chrze­ści­jan róż­ne­go rodza­ju restryk­cje. Jak zoba­czy­my dalej, człon­ko­wie rodu w wie­lu przy­pad­kach wyko­rzy­sty­wa­li swój auto­ry­tet i kon­tak­ty, by nieść pomoc współ­wy­znaw­com, zabie­ga­li u kali­fów o łago­dze­nie krzyw­dzą­cych naka­zów i zaka­zów. Bywa­li sku­tecz­ny­mi media­to­ra­mi w kon­flik­tach i nie­po­ro­zu­mie­niach, któ­re zda­rza­ły się w łonie samych chrze­ści­jan.


Przed­sta­wi­cie­le rodu Bach­ti­szo wyka­zy­wa­li duże zaan­ga­żo­wa­nie w spra­wy chrze­ści­jan, liczo­no się z ich zda­niem przy wybo­rze patriar­chy. Kan­dy­dat na ten urząd musiał być zaak­cep­to­wa­ny przez kali­fa. Prze­ka­zy pod­kre­śla­ją rolę Gabrie­la Bar Bach­ti­szo, któ­ry pogo­dził dwóch wybit­nych chrze­ści­jan IX wie­ku: mistrza Juhan­nę Bar Masaw­je i jego ucznia Hunaj­na Ibn Ishaq, pocho­dzą­ce­go z Al-Hira. Ten krok miał histo­rycz­ny wymiar dla roz­wo­ju nauki. Sły­sząc od Juhan­ny: „Po co ci medy­cy­na? Lepiej zało­żyć punkt wymia­ny walut na uli­cy w Al-Hira!”, Hunajn obra­ził się i wyje­chał na dwa lata do Alek­san­drii w Bizan­cjum, gdzie opa­no­wał język grec­ki. Obła­do­wa­ny ręko­pi­sa­mi grec­kich myśli­cie­li wró­cił do Bag­da­du, gdzie dzię­ki media­cji Gabrie­la doszło do wzru­sza­ją­ce­go spo­tka­nia uczo­nych. Powra­ca­ją­cy zatrud­nił się u swo­je­go mistrza w Dar al-Hik­ma.


Pierw­szym przed­sta­wi­cie­lem rodu Bach­ti­szo był Gor­gis (wystę­pu­je też w for­mie Dzir­dzis. Jest to arab­ska odmia­na popu­lar­ne­go imie­nia nawią­zu­ją­ce­go do św. Jerze­go, patro­na wie­lu świą­tyń chrze­ści­jań­skich na Bli­skim Wscho­dzie. W arab­skim brak spół­gło­ski /g/), syn Gabrie­la, dzie­kan szpi­ta­la w mie­ście Dziun­di­sza­pur (asy­ryj­ska nazwa miej­sco­wo­ści: Bet Lapat. Mia­sto zbu­do­wał na ruinach sta­rej osa­dy Sza­pur I (241–272), w odle­gło­ści ok. 50 km na wschód od Suzy. W cza­sach sasa­nidz­kich było sto­li­cą pro­win­cji Chu­ze­stan. Obec­nie mie­ści się tam wio­ska Sza­ha­bad. Gdzie­nie­gdzie spo­ty­ka się infor­ma­cję, że nazwa mia­sta ozna­cza „obóz Sza­pu­ra”, w nawią­za­niu do jeń­ców grec­kich wzię­tych do nie­wo­li po prze­gra­nej przez Wale­ria­na bitwie z Per­sa­mi (258 r.). Ceniąc ich talent tech­nicz­ny, zaan­ga­żo­wa­no przy budo­wie mostu nad rze­ką Du„ail, po czym osie­dlo­no głów­nie w Dziun­di­sza­pur, gdzie mogli swo­bod­nie prak­ty­ko­wać chrze­ści­jań­skie obrzę­dy w języ­ku grec­kim. W mie­ście odby­ło się kil­ka lokal­nych syno­dów Kościo­ła Orien­tal­ne­go (tak się ofi­cjal­nie nazy­wa­ła wspól­no­ta, do któ­rej nale­żał ród Bach­ti­szo, okre­ślo­na przez Euro­pej­czy­ków jako „nesto­riań­ska”) i nauczy­ciel w tam­tej­szej, słyn­nej aka­de­mii medycz­nej i filo­zo­ficz­nej.


Aka­de­mię zało­żo­ną w 350 roku n.e. roz­wi­nę­li „nesto­riań­scy” ucze­ni, któ­rzy na sku­tek zamknię­cia Aka­de­mii Ede­skiej przez bizan­tyj­skie­go cesa­rza Zeno­na (489 r.) prze­nie­śli się do Per­sji. Aka­de­mia zwią­za­ła się ze sta­rą kul­tu­rą lokal­ną, prze­ję­ła też grec­kie i hin­du­skie osią­gnię­cia w zakre­sie sztu­ki medycz­nej. Duże zasłu­gi poło­ży­li owi grec­cy jeń­cy. Sza­pur i jego następ­cy byli „kon­su­men­ta­mi” kul­tu­ry grec­kiej; spro­wa­dza­li grec­kie książ­ki i kaza­li je tłu­ma­czyć na język pah­la­wyj­ski. Aka­de­mię zasi­li­ła dru­ga fala Gre­ków, przed­sta­wi­cie­le szko­ły neo­pla­to­ni­zmu, „poga­nie” wygna­ni z Aten na roz­kaz Justy­nia­na II (529 r.). Zło­ty wiek prze­ży­wa­ła za pano­wa­nia sza­chin­sza­cha Cho­sro­esa I (531–579) i jako szko­ła medycz­na roz­wi­ja­ła się do koń­ca X w., wywie­ra­jąc ogrom­ny wpłw na medy­cy­nę arab­ską. Aka­de­mia była dwu­ję­zycz­na: asy­ryj­sko-grec­ka, ale z bie­giem lat grec­ki zaczął ustę­po­wać asy­ryj­skie­mu jako języ­ko­wi więk­szo­ści lud­no­ści lokal­nej. War­to odno­to­wać, że sto­so­wa­ny w niej sys­tem naucza­nia, kła­dą­cy nacisk na zio­ło­lecz­nic­two, wpro­wa­dzi­ły arab­skie szko­ły medycz­ne. W niej powsta­ły per­skie i asy­ryj­skie prze­kła­dy nie­któ­rych dzieł spro­wa­dzo­nych z Indii (np. Kali­la-i-Dim­na) oraz dzieł Ary­sto­te­le­sa i Pla­to­na. Nie­ja­ki Pau­lus (zm. 571 r.) spo­rzą­dził wstęp do Dia­lek­ty­ki Ary­sto­te­le­sa i napi­sał pra­cę o logi­ce, któ­rą poda­ro­wał Cho­sro­eso­wi. Tutaj spo­ty­ka­ła się myśl hin­du­ska z grec­ką i per­ska z asy­ryj­ską, był czyn­ny obser­wa­tor astro­no­micz­ny. Z tego ośrod­ka pocho­dził m.in. Juhan­na Bar Masaw­je (zm. 857 r.), któ­re­mu kalif Al-Mamun (813–833) powie­rzył zało­że­nie i pro­wa­dze­nie Dar al-Hik­ma w Bag­da­dzie.


Jego karie­ra zaczę­ła się trzy lata po zało­że­niu Bag­da­du, w 765 roku (mia­sto zbu­do­wa­no na tere­nie, gdzie roz­po­ście­ra­ły się ogro­dy i pola upraw­ne, poprze­ci­na­ne rzecz­ka­mi i kana­ła­mi iry­ga­cyj­ny­mi, a wokół znaj­do­wa­ły się świą­ty­nie i wsie chrze­ści­jań­skie. W nowym mie­ście chrze­ści­ja­nom wydzie­lo­no miej­sce nazwa­ne „Qalat an-Nasa­ra”, ale z bie­giem lat roz­pro­szy­li się głów­nie w czę­ści zachod­niej. We wcze­snym okre­sie Abba­sy­dów w Bag­da­dzie było czyn­nych 14 klasz­to­rów i wie­le kościo­łów, w tym 10 w czę­ści wschod­niej i 8 w zachod­niej), kie­dy kali­fa Al-Man­su­ra dotknę­ła cho­ro­ba żołąd­ka, wobec któ­rej leka­rze sto­li­cy byli bez­rad­ni. Pyta­ni o dobre­go leka­rza, zasu­ge­ro­wa­li spro­wa­dze­nie Gor­gi­sa, zna­ne­go w ówcze­snym świe­cie medy­cy­ny. Jed­nak ten nie był sko­ry do słu­cha­nia roz­ka­zów, nawet jeśli pocho­dzi­ły od same­go kali­fa. (Reak­cja leka­rza może dowo­dzić sil­nej pozy­cji chrze­ści­jan. Sta­no­wi­li, jeśli nie więk­szość, to poważ­ną część miesz­kań­ców wie­lu okrę­gów na połu­dniu dzi­siej­sze­go Ira­ku i na połu­dnio­wym pogra­ni­czu z Ira­nem). Za zwło­kę został aresz­to­wa­ny i wtrą­co­ny do wię­zie­nia. To posu­nię­cie wywo­ła­ło ostre pro­te­sty, rów­nież w for­mie demon­stra­cji ulicz­nych. Tłum uspo­ko­ił dopie­ro miej­sco­wy biskup, któ­re­mu też uda­ło się nakło­nić leka­rza, aby jed­nak udał się do sto­li­cy. Opie­kę nad miej­skim szpi­ta­lem powie­rzył syno­wi, Bach­ti­szo­wi (Gor­gis miał jesz­cze jed­ne­go syna, o imie­niu Juha­non (arab. Juhan­na, pol­ski Jan), a do Bag­da­du zabrał ze sobą jed­ne­go z adep­tów, Ibra­hi­ma, nato­miast na proś­bę syna towa­rzy­szył mu dru­gi adept, Isa Bar Szeh­lu­fa.


Pierw­sze spo­tka­nie Gor­gi­sa z kali­fem było uda­ne. Popi­su­jąc się elo­kwen­cją i tak­tem, gość pochwa­lił gospo­da­rza w pło­mien­nej mowie wygło­szo­nej po per­sku i arab­sku. Obie­cał, że pro­ces lecze­nia popro­wa­dzi do skut­ku. (War­to się zasta­no­wić, czym lekarz kie­ro­wał się, dobie­ra­jąc języ­ki wystą­pie­nia. Czy uwzględ­nie­nie per­skie­go ozna­cza, że kalif znał ten język?).


Jed­nak z począt­ku lekarz nie był zbyt zachwy­co­ny gości­ną u kali­fa; do pierw­sze­go posił­ku na obiad nie poda­no wina. Kie­dy zapy­tał o powo­dy, usły­szał: „Na stół Emi­ra Wie­rzą­cych nie poda­je się alko­ho­lu”. Gość musiał zado­wo­lić się wodą z rze­ki Tygrys, rów­nież do kola­cji tego dnia, a następ­nie pogo­dził się ze swo­im losem, powta­rza­jąc: „Nie sądzi­łem, że jaki­kol­wiek napój może zastą­pić wino. A oto woda Tygry­su zastę­pu­je wino”. (Nie­któ­rzy histo­ry­cy arab­scy przy­ta­cza­ją infor­ma­cję, któ­ra wska­zu­je na odwrot­ną reak­cję dwo­ru, odda­ją­cą sto­pień uza­leż­nie­nia leka­rza od wina lub dowar­to­ścio­wu­ją­cą podej­ście kali­fa. „W kil­ka dni po przy­by­ciu Gor­gi­sa kalif zauwa­żył, że jego mina zmie­ni­ła się, zapy­tał więc wezy­ra Ar-Rabi, czy przy­pad­kiem gość nie został pozba­wio­ny moż­li­wo­ści picia wina. Kie­dy wezyr odpo­wie­dział twier­dzą­co, kalif kazał spro­wa­dzić naj­lep­sze wino z Qatar­bal”. Qatar­bal – miej­sco­wość w pół­noc­no-zachod­niej czę­ści Bag­da­du, zna­na z win­nic dają­cych dobrej jako­ści wino­gro­na).


Wraz z przy­by­ciem leka­rza chrze­ści­ja­nie w sto­li­cy mogli ode­tchnąć z ulgą. Stał się dla nich praw­dzi­wą tar­czą, tym bar­dziej, że jego wzglę­dy u kali­fa rosły z dnia na dzień. Tyl­ko on mógł dotrzeć do pała­cu z licz­ny­mi pety­cja­mi od pobra­tym­ców. Pierw­szym suk­ce­sem było uzy­ska­nie zgo­dy na remont zde­wa­sto­wa­nych klasz­to­rów i kościo­łów. Do oznak popraw­nych rela­cji zali­cza się tak­że tro­skę i hoj­ność kali­fa. Dowie­dziaw­szy się, że żona leka­rza jest zaawan­so­wa­na wie­kiem i cier­pi na czę­ścio­wy nie­do­wład nóg, poda­ro­wał mu z oka­zji Boże­go Naro­dze­nia 768 roku trzy nie­wol­ni­ce grec­kie o wyjąt­ko­wej uro­dzie. Prze­ka­zał je wraz z 3 tysią­ce dina­rów. (Dinar miał od zara­nia isla­mu sta­łą war­tość wyno­szą­cą tyle zło­ta, ile waży­ły 72 ziar­na jęcz­mie­nia śred­niej wiel­ko­ści, tj. ok. 2,9 g. Dir­ham zaś sta­no­wił 7/10 dina­ra, czy­li ok. 2,0 g zło­ta). Gor­gis jed­nak nie przy­jął nie­wiast, pod­kre­śla­jąc: „One nie mogą żyć ze mną w jed­nym domu. My chrze­ści­ja­nie nie żeni­my się z dru­gą kobie­tą dopó­ty, dopó­ki pierw­sza jest przy życiu”. Wypo­wiedź obda­ro­wa­ne­go wzbu­dzi­ła zaufa­nie kali­fa i odtąd pozwo­lił mu kon­tak­to­wać się z kobie­ta­mi i nie­wol­ni­ca­mi w pała­co­wym hare­mie. Uwzględ­nia­jąc wykształ­co­ne w isla­mie kry­te­ria kul­tu­ro­we, nale­ży pod­kre­ślić, że ofia­ro­daw­cą kie­ro­wa­ły w tym przy­pad­ku szcze­re inten­cje, nie zaś zamiar spraw­dze­nia lojal­no­ści leka­rza, na co dla nie zna­ją­cych realiów może wska­zy­wać jego reak­cja.


Rok po tym zda­rze­niu cho­ro­ba powa­li­ła Gor­gi­sa z nóg. O jego sta­nie zdro­wia kalif życzył sobie otrzy­my­wać codzien­nie raport, a kie­dy stan cho­re­go się pogor­szył, kazał przy­pro­wa­dzić go na noszach, aby się z nim zoba­czyć. Widząc, że kalif idzie mu na spo­tka­nie pie­szo, Gor­gis wzru­szył się, po czym pro­sił o pozwo­le­nie na powrót do domu; w razie śmier­ci pra­gnie być pocho­wa­ny wśród swo­ich. Przed poże­gna­niem kalif nie omiesz­kał radzić gościo­wi: „Przyj­mij islam, a ja zagwa­ran­tu­ję ci raj”. Lekarz jed­nak sta­now­czo odmó­wił: „Wolę być tam, gdzie moi przod­ko­wie, w raju lub w ogniu”.


Nakła­nia­nie co wybit­niej­szych chrze­ści­jan do przej­ścia na islam było prak­ty­ką powszech­ną, trak­to­wa­ną jako obo­wią­zek reli­gij­ny (Koran 3, 64). Tole­ran­cyj­ni muzuł­ma­nie nie reago­wa­li gniew­nie, kie­dy ich pro­po­zy­cja spo­ty­ka­ła się z odmo­wą. Arab­ski histo­ryk Ibn Qutaj­ba zawarł wia­do­mość o krót­kiej wymia­nie zdań mię­dzy chrze­ści­ja­ni­nem /c/ i muzuł­ma­ni­nem /m/, bez poda­nia daty i nazwisk. „/M/ do /c/: Nie chciał­byś przy­jąć isla­mu? /C/ do /m/: Tak postą­pię, jeśli Bóg zechce. /M/ do /c/: Bóg chciał­by, ale sza­tan ci nie pozwa­la. /C/ do /m/: Wolę być z sil­niej­szym z nich”.


Gor­gis otrzy­mał zgo­dę na opusz­cze­nie Bag­da­du, a w podzię­ce za odzy­ska­nie zdro­wia kalif poda­ro­wał mu 10 tysię­cy dina­rów. Do dal­szej opie­ki nad kali­fem Gor­gis zosta­wił dwóch wycho­wan­ków, owych towa­rzy­szy podró­ży, Isę i Ibra­hi­ma. Szcze­gól­nie dru­gi z nich god­nie zastą­pił mistrza i przy­słu­żył się chrze­ści­ja­nom. Dzię­ki jego inter­wen­cji wie­lu bisku­pów ponow­nie obję­ło die­ce­zje, z któ­rych zosta­li wcze­śniej odsu­nię­ci, innych zwol­nio­no z wię­zień. Pomi­mo takich aktów łaska­wo­ści Al-Man­sur nie zapi­sał się zbyt dobrze w pamię­ci chrze­ści­jan Mezo­po­ta­mii, ponie­waż wie­le jego posu­nięć ogra­ni­cza­ło swo­bo­dę i hamo­wa­ło roz­wój licz­nej wte­dy spo­łecz­no­ści chrze­ści­jan. (Moż­na wymie­nić wie­le sytu­acje kon­flik­to­wych w mie­ście Baîra, któ­re ku zasko­cze­niu miesz­kań­ców roz­strzy­gnię­to na nie­ko­rzyść chrze­ści­jan).


W owych cza­sach ist­nia­ła wśród inte­lek­tu­ali­stów prak­ty­ka pro­wa­dze­nia uczo­nych bie­siad oraz wymia­ny egzem­pla­rzy naj­now­szych dzieł. Zda­rza­ło się, że nie­któ­re tema­ty opra­co­wy­wa­no, w jed­nym egzem­pla­rzu, na proś­bę lub zamó­wie­nie przy­ja­cie­la. Byli też tacy, któ­rzy spo­rzą­dzo­ny jedy­ny ręko­pis prze­ka­zy­wa­li prze­ciw­ni­ko­wi, aby zapo­znał się z ich poglą­da­mi i argu­men­ta­mi i do nich się usto­sun­ko­wał. Dalej zoba­czy­my, jak dużą zachę­tę do pisa­nia sta­no­wi­ła ta prak­ty­ka dla wie­lu przed­sta­wi­cie­li rodu Bach­ti­szo do pisa­nia, aby obda­ro­wy­wać innych czymś war­to­ścio­wym i trwa­łym. Oni sami zaś w znacz­nie mniej­szym stop­niu korzy­sta­li z takiej for­my wymia­ny nauko­wej. (W lite­ra­tu­rze spo­ty­ka­my wzmian­kę o otrzy­ma­niu przez Bach­ti­szo Bar Gabriel –wię­cej o nim w dal­szej czę­ści arty­ku­łu – pra­cy zaty­tu­ło­wa­nej „O duszy”. Był to zbiór reflek­sji patriar­chy Timo­te­usza I (728–823) po dys­ku­sji na tema­ty reli­gij­ne pro­wa­dzo­nej z kali­fem Al-Mah­dim (775–785).


Choć Gor­gis nale­żał do ści­słej awan­gar­dy, prze­ka­zy histo­rycz­ne wspo­mi­na­ją jedy­nie o dwóch pra­cach jego autor­stwa, napi­sa­nych po asy­ryj­sku. Pierw­sza była rodza­jem małej ency­klo­pe­dii medycz­nej. Jej war­tość doce­nił pra­wie sto lat póź­niej słyn­ny Hunajn Ibn Ishaq (808–873), naj­więk­szy tłu­macz wszech cza­sów i prze­ło­żył na arab­ski. Dru­ga pra­ca doty­czy­ła cukrzy­cy.


Gor­gis jest uwa­ża­ny za pierw­sze­go tłu­ma­cza dzieł grec­kich filo­zo­fów na arab­ski w dobie Abba­sy­dów. Prze­ka­zy nie infor­mu­ją jed­nak, ile prac prze­tłu­ma­czył. (Asy­ryj­scy inte­lek­tu­ali­ści odła­mu wschod­nie­go „nesto­riań­skie­go” zna­li czte­ry języ­ki: asy­ryj­ski, arab­ski, grec­ki i per­ski, a przed­sta­wi­cie­le odła­mu zachod­nie­go „jako­bic­kie­go” posłu­gi­wa­li się trze­ma pierw­szy­mi języ­ka­mi).


O leka­rzu dru­gie­go poko­le­nia rodu Bach­ti­szo, o imie­niu Bach­ti­szo, synu Gor­gi­sa, zacho­wa­ło się nie­wie­le rela­cji histo­rycz­nych. (Czy dla­te­go, że kalif Al-Mah­di, w któ­re­go latach urzę­do­wa­nia lekarz dzia­łał naj­dłu­żej, był wro­go nasta­wio­ny wobec chrze­ści­jan? O dys­kry­mi­na­cji dla „obro­ny czy­sto­ści isla­mu” pisze wie­lu współ­cze­snych histo­ry­ków arab­skich). Był on jed­nym z dwóch medy­ków, do któ­rych kalif Al-Hadi (785–786. Zgi­nął, mając 26 lat, w wyni­ku intryg wła­snej mat­ki, Al-Hay­za­ran) zwró­cił się o pomoc w lecze­niu jego cho­ro­by. Jed­nak zanim lekarz dotarł do Bag­da­du (z Dziun­di­sza­pur), kalif już nie żył. Został zamor­do­wa­ny. Trzej poprzed­ni leka­rze: Abu Qurajsz Bin Isa, Abdal­la at-Tay­fu­ri i Dawid Bar Sera­pion, któ­rym nie uda­ło się wyle­czyć kali­fa, zosta­li ska­za­ni na śmierć. Bach­ti­szo przy­był do sto­li­cy na począt­ku 787 roku i pozo­stał w niej. Zatrud­nił się naj­pierw u Yihia al-Bar­ma­kie­go, a następ­nie u jego syna, Dża­fa­ra. Doce­nił go tak­że kalif Harun ar-Raszid (786–809), brat Al-Hadie­go i powie­rzył mu kie­row­nic­two szpi­ta­la, któ­ry zaczął budo­wać w Bag­da­dzie.


Szpi­tal powstał w 786 r. na wzór star­sze­go o 131 lat, któ­ry funk­cjo­no­wał w Dziun­di­sza­pur. Pew­na for­ma insty­tu­cji lekar­skiej dzia­ła­ła w Dziun­di­sza­pur wcze­śniej. Wie­my, że za kró­la Hur­miz­da IV (579–590) dzie­ka­nem leka­rzy był nie­ja­ki Timo­te­usz Nisi­biń­ski, a nie­ja­ki Gabriel as-Sin­dża­ri (Sin­dżar, góra i mia­sto w pn.-zach. Ira­ku, obec­nie zamiesz­ka­łe głów­nie przez Jezy­dów) uzdro­wił Sze­rin, żonę Cho­sro­esa, za co otrzy­mał pozwo­le­nie na budo­wę dwóch kościo­łów. Naj­star­szy szpi­tal w pań­stwie muzuł­mań­skim zbu­do­wał w Damasz­ku Al-Walid Bin Abd al-Malik w 766 r. Kalif prze­eg­za­mi­no­wał Bach­ti­szo w obec­no­ści czte­rech leka­rzy dwo­ru (nosi­li nazwi­ska chrze­ści­jań­skie). Oni jed­nak nie chcie­li pod­jąć z gościem dys­ku­sji, mówiąc: „Nikt nie jest w sta­nie mu dorów­nać. To filo­zof, syn filo­zo­fa i z rodu filo­zo­fów”. Następ­nie kalif kazał przy­nieść w czar­ce mocz muła i powie­dzieć, że nale­ży do cho­rej słu­żą­cej. Po bar­wie, kon­sy­sten­cji i zapa­chu Bach­ti­szo poznał, że mocz nie jest ludz­ki, lecz odda­ło go zwie­rzę kar­mio­ne ziar­nem jęcz­mie­nia dobrej jako­ści. Traf­ne okre­śle­nie pocho­dze­nia moczu prze­ko­na­ło kali­fa, że ma do czy­nie­nia z leka­rzem o nie­prze­cięt­nych kwa­li­fi­ka­cjach. Wyna­gro­dził go kosz­tow­ną odzie­żą i zło­tem.


Nie­prze­cięt­ny­mi zasłu­ga­mi mógł się nato­miast pochwa­lić syn Bach­ti­szo, Gabriel. Do pierw­szych jego suk­ce­sów nale­ża­ła sku­tecz­na obro­na roda­ka, któ­ry popadł w nie­ła­skę kali­fa Ar-Raszi­da. W dro­dze powrot­nej z piel­grzym­ki z Mek­ki w 803 roku kalif zatrzy­mał się na kil­ka dni w mie­ście Al-Hira (źró­dła poda­ją, że Harun ar-Raszid piel­grzy­mo­wał do Mek­ki osiem razy, jed­ne­go roku piel­grzy­mo­wał, a dru­gie­go napa­dał), będą­cym wte­dy chrze­ści­jań­skim bastio­nem z wie­lo­ma ośrod­ka­mi. Gościa podej­mo­wał w swo­im naj­więk­szym w mie­ście pała­cu, Awn al-Dża­wha­ri, majęt­ny jubi­ler. (Nazwi­sko nawią­zu­je do wyko­ny­wa­ne­go zawo­du. Wystę­pu­je też jako Al-Aba­di. Aba­di­dzi, to przy­miot­nik okre­śla­ją­cy chrze­ści­jan Al-Hira. U Awna zaopa­try­wa­li się naj­bo­gat­si ludzie. Podob­no kalif Ar-Raszid kupił od nie­go rubin za 300 tys. dina­rów. Gdzie­nie­gdzie moż­na spo­tkać infor­ma­cję, że syn Awna, Yazid, po uca­ło­wa­niu pio­sen­kar­ki o imie­niu Sala­ma az-Zarqa wrzu­cił w jej usta per­łę war­to­ści 30 tys. dir­ha­mów). Kalif chciał kupić od gospo­da­rza dro­gą biżu­te­rię, jed­nak nie wia­do­mo dla­cze­go trans­ak­cja nie doszła do skut­ku, a Awna wtrą­co­no do wię­zie­nia. Dopie­ro inter­wen­cja Gabrie­la pomo­gła oswo­bo­dzić nie­szczę­śni­ka, któ­ry w ramach zadość­uczy­nie­nia roz­dał bied­nym i dzia­ła­ją­cym w mie­ście ośrod­kom cha­ry­ta­tyw­nym dużą sumę pie­nię­dzy. Pomi­mo takiej wiel­ko­dusz­no­ści asy­ryj­ski patriar­cha, Timo­te­usz tępił Awna publicz­nie, za to, że miał słu­żą­ce. Zja­wi­sko trzy­ma­nia słu­żą­cych, a tak­że nie­wol­nic wojen­nych, któ­re włą­cza­no do kobiet w hare­mie, było dość typo­we dla dygni­ta­rzy muzuł­mań­skich i nie­zna­ne w kul­tu­rze chrze­ści­jan Bli­skie­go Wscho­du.


Nie­któ­rzy histo­ry­cy, nie tyl­ko nale­żą­cy do kul­tu­ry chrze­ści­jań­skiej, pod­kre­śla­ją, że więk­szość kali­fów nie wia­do­mo dla­cze­go po odby­ciu piel­grzym­ki lub poraż­ce woj­sko­wej sta­wa­ła się agre­syw­na zarów­no w sto­sun­ku do chrze­ści­jan, jak i muzuł­mań­skiej opo­zy­cji. Po powro­cie z Mek­ki Ar-Raszid nie­spo­dzie­wa­nie pole­cił zabić Dża­fa­ra al-Bar­ma­kie­go, któ­re­go Gabriel był oso­bi­stym leka­rzem, powier­ni­kiem i współ­bie­siad­ni­kiem. To on zjadł ze stra­co­nym ostat­ni, poże­gnal­ny posi­łek. (Ska­za­nie Dża­fa­ra na śmierć nie mia­ło związ­ku z oso­bą Gabrie­la).


Posta­wa Gabrie­la po utra­cie przy­ja­cie­la wska­zu­je, że zada­ny mu ból zmo­bi­li­zo­wał go do więk­sze­go wysił­ku inte­lek­tu­al­ne­go. Dzię­ki sto­so­wa­niu w lecze­niu sean­sów wykra­cza­ją­cych poza dotych­cza­so­we sche­ma­ty medy­cy­ny tra­dy­cyj­nej, doko­nał na dwo­rze Ar-Raszi­da w 805 roku kil­ku cudow­nych uzdro­wień.


· Pew­na kobie­ta nale­żą­ca do dwo­ru dozna­ła para­li­żu obu rąk. Za zgo­dą kali­fa Gabriel wybrał ponad tuzin star­szych męż­czyzn o sza­cow­nym wyglą­dzie i utwo­rzył z nich krąg wokół kobie­ty. Lekarz sta­nął za kobie­tą i doci­ska­jąc jej gło­wę, pochy­lił kark w dół, po czym powo­li pod­niósł suk­nię, odkry­wa­jąc tyl­ną część cia­ła. Bez­gra­nicz­nie skrę­po­wa­na nie­zręcz­ną sytu­acją, bły­ska­wicz­nym odru­chem chwy­ci­ła ręce leka­rza, spu­ści­ła suk­nię i przy­kry­ła nią swą nagość. Odtąd posłu­gi­wa­ła się ręko­ma nor­mal­nie. Za to uzdro­wie­nie lekarz otrzy­mał od kali­fa nagro­dę w wyso­ko­ści, baga­te­la, 500 tysię­cy dina­rów.


· Uro­dzi­wą kobie­tę z dwo­ru prze­śla­do­wa­ło uro­je­nie, jako­by sta­le nosi­ła na gło­wie amfo­rę wypeł­nio­ną wodą. Zanim dzię­ki swej uro­dzie zna­la­zła się u boku kali­fa, była nosi­ciel­ką wody. Przy wcho­dze­niu do jakie­goś pomiesz­cze­nia schy­la­ła się, aby domnie­ma­ne naczy­nie nie zaha­czy­ło o futry­nę. Wycho­dząc naprze­ciw temu przy­pad­ko­wi, Gabriel wziął amfo­rę z wodą i wszedł na dach domu. W momen­cie, kie­dy owa posta­wi­ła nogę na pro­gu, spu­ścił amfo­rę, któ­ra roz­bi­ła się tuż przy niej. Ta sce­na pozwo­li­ła jej się prze­ko­nać, że na zawsze pozby­ła się naczy­nia noszo­ne­go na gło­wie.


· Mło­dzień­co­wi doskwie­ra­ły bez­sen­ność i brak ape­ty­tu. Sys­te­ma­tycz­nie tra­cił na wadze. Zanie­po­ko­je­ni rodzi­ce zgło­si­li się do Gabrie­la. Nie stwier­dziw­szy fizycz­nych dole­gli­wo­ści, lekarz posta­no­wił mie­rzyć tęt­no pacjen­ta. Kazał przy­po­mnieć sobie i gło­śno wymie­nić imio­na wszyst­kich dziew­cząt, któ­re zna. Kie­dy padło jed­no z imion, tęt­no chłop­ca nagle wzro­sło. Lekarz kazał jego rodzi­com, aby pro­si­li o rękę tę wła­śnie dziew­czy­nę jako przy­szłą żonę dla syna.


Tymi uzdro­wie­nia­mi Gabriel zdo­był uzna­nie i zaufa­nie kali­fa. (Kalif zaak­cep­to­wał tak­że sław­ne­go poetę chrze­ści­jań­skie­go Abu Qabus Bin Amru Bin Sulay­man asz-Szi­ba­nie­go, zatrud­nio­ne­go przed­tem u Dża­fa­ra. Sły­sząc, że jego rocz­ne wyna­gro­dze­nie wyno­si­ło tysiąc dina­rów, kalif posta­no­wił podwo­ić staw­kę). Pod­czas poby­tu w mie­ście Ar-Raqqa (808 r.) był on pierw­szą oso­bą, któ­ra wcho­dzi­ła do kom­na­ty kali­fa, aby pro­wa­dzić z nim przy­ja­ciel­skie poga­węd­ki. Ich kon­tak­ty były pra­wie przy­ja­ciel­skie. Pod­czas posił­ku u wspo­mnia­ne­go Awna w Al-Hira Gabriel zwró­cił uwa­gę kali­fo­wi, że spo­sób, w jaki spo­ży­wa ryby, bez picia wina, jest podob­ny do zamia­ru tych, któ­rzy chcą się zatruć. Nikt inny nie mógł sobie pozwo­lić na tak dale­ko idą­cą poufa­łość i za tego typu dygre­sję, wyra­żo­ną publicz­nie, zapew­ne zapła­cił­by życiem. Uzna­jąc rację leka­rza, kalif kazał zapła­cić mu 5 tysię­cy dina­rów, po czym zwró­cił się do obec­nych: „Czy kto­kol­wiek może mieć do mnie żal za to, że cenię i lubię tego czło­wie­ka, któ­ry tak dba o moje zdro­wie?”


Aby udo­wod­nić, że ryba jest pokar­mem szcze­gól­nym i wraż­li­wym, lekarz przy­go­to­wał eks­pe­ry­ment, któ­ry zade­mon­stro­wał kali­fo­wi, kie­dy ten obu­dził się z poobied­niej drzem­ki. Wziął trzy kub­ki. Do pierw­sze­go wło­żył rybę i zalał winem, w dru­gim rybę przy­krył lodem, a w trze­cim zmie­szał ją z pokro­jo­nym mię­sem (ugo­to­wa­nym, sma­żo­nym?) i (ugo­to­wa­ny­mi?) nasio­na­mi roślin strącz­ko­wych. W pierw­szej por­cji mię­so było kru­che, dru­ga skur­czy­ła się o poło­wę, a trze­cia się zepsu­ła.


Dowo­dy sym­pa­tii i duże sumy pie­nię­dzy, któ­ry­mi kalif darzył Gabrie­la, budzi­ły zazdrość wie­lu osób. Widocz­nie kalif lubił stwa­rzać takie sytu­acje. Trak­to­wał je jako swo­istą roz­ryw­kę. Prze­ma­wia­jąc do wita­ją­ce­go go tłu­mu po powro­cie z Mek­ki, skie­ro­wał pod adre­sem leka­rza nastę­pu­ją­ce sło­wa: „Gabrie­lu, nie zapo­mnia­łem o tobie, kie­dy skła­da­łem Bogu usil­ne proś­by”. Takie zezna­nie wywo­ła­ło zgor­sze­nie. Ktoś przy­po­mniał, że lekarz jest tyl­ko dim­mij­jun („czło­wiek przy­mie­rza”). Sły­sząc to, kalif odrzekł: „Tak, to praw­da, ale moja kon­dy­cja fizycz­na jest w rękach Gabrie­la, a od mojej kon­dy­cji zale­ży kon­dy­cja ludu muzuł­mań­skie­go”. Obec­ni przy­ję­li odpo­wiedź ze zro­zu­mie­niem i apro­ba­tą. Inni, kie­ru­jąc się bar­dziej wzglę­da­mi reli­gij­ny­mi, nie ukry­wa­li nie­chę­ci, a nawet wro­go­ści wobec leka­rza, bez wzglę­du na jego mniej­sze lub więk­sze zasłu­gi.


Nikt nie miał odwa­gi otwar­cie kry­ty­ko­wać Gabrie­la, kie­dy sam kalif uczy­nił go swo­im pośred­ni­kiem i obda­rzył wie­lo­ma przy­wi­le­ja­mi. Miał taką ran­gę jak biblij­ny Józef u fara­ona. „Ten, kto ma do mnie spra­wę, niech zgło­si ją Gabrie­lo­wi. Wyko­nu­ję wszyst­ko, o co pyta i pro­si” – powta­rzał kalif. Z kolei patriar­cha Timo­te­usz wyzna­je: „Gabriel jest moją ręką, war­gą i języ­kiem przed obli­czem kali­fa, sumie­niem i ser­cem Kościo­ła”.


Po poraż­ce woj­sko­wej Ara­bów z Bizan­tyj­czy­ka­mi (806 r.) kalif nagle przy­jął ostry kurs wobec chrze­ści­jan, dotkli­wy szcze­gól­nie dla przed­sta­wi­cie­li odła­mu zachod­nie­go („jako­bic­kie­go”), żyją­cych na pogra­ni­czu z Bizan­cjum.


Gabriel, któ­ry towa­rzy­szył kali­fo­wi w wypra­wie, zapra­gnął zło­żyć hołd Gale­no­wi jako mistrzo­wi, na co kalif wyra­ził zgo­dę i dał leka­rzo­wi eskor­tę w licz­bie tysią­ca jeźdź­ców.


Będąc w Ar-Raqqa, kalif wydał 1 dnia mie­sią­ca rama­dan 807 roku roz­kaz burze­nia kościo­łów w oko­li­cy, zabro­nił chrze­ści­ja­nom ubie­ra­nia się podob­nie jak muzuł­ma­nie oraz zaka­zał jaz­dy kon­nej. Konia miał zastą­pić osioł. Te posu­nię­cia zmo­bi­li­zo­wa­ły Gabrie­la do dzia­ła­nia. Kie­dy kalif powró­cił do Bag­da­du, lekarz zło­żył mu wizy­tę w wyzna­czo­nym dla chrze­ści­jan stro­ju. Dzi­wacz­ny ubiór poru­szył kali­fa i kazał mu natych­miast go zdjąć. Lekarz jed­nak odmó­wił: „Jestem jed­nym z ahlu addim­ma („ludzie przy­mie­rza”) i nie wypa­da mi ubie­rać się ina­czej niż oni, zgod­nie z życze­niem kali­fa”. Dobrze prze­my­śla­na, spo­koj­na i inte­li­gent­na inter­wen­cja leka­rza skło­ni­ła kali­fa do unie­waż­nie­nia roz­ka­zu. Tego typu przy­kła­dów soli­dar­no­ści Gabrie­la z pobra­tym­ca­mi moż­na by wymie­nić wię­cej. Szcze­gól­nie wymow­ne było wywal­cze­nie zgo­dy na prze­nie­sie­nie z Egip­tu szcząt­ków Nesto­riu­sza (domnie­ma­ny twór­ca teo­lo­gii „nesto­riań­skich” chrze­ści­jan), aby pocho­wać je w Koche, daw­nej sie­dzi­bie patriar­chy. Lekarz udał się do Egip­tu z pismem obli­gu­ją­cym tam­tej­sze­go namiest­ni­ka do eks­hu­ma­cji zwłok, wło­że­nia ich do trum­ny i zor­ga­ni­zo­wa­nia trans­por­tu. Jed­nak do tego nie doszło, gdyż oka­za­ło się, że nikt nie wie, gdzie Nesto­riusz został pocho­wa­ny.


Gabriel ura­to­wał wie­le świą­tyń chrze­ści­jań­skich przed burze­niem ich przez muzuł­mań­skich fana­ty­ków. Ham­dun Bin Ali, zarząd­ca Basry, prze­ko­nał kali­fa, że chrze­ści­ja­nie jako­by skła­da­ją hołd kościom zmar­łych i klę­ka­ją przed nimi w kościo­łach i klasz­to­rach i wywal­czył pozwo­le­nie na zbu­rze­nie świą­tyń w swo­im okrę­gu, obej­mu­ją­cym tak­że pobli­ski port Abla. Zanie­po­ko­jo­ny tem­pem i roz­mia­rem znisz­czeń patriar­cha Timo­te­usz zaalar­mo­wał Gabrie­la. Ten z kolei, swo­im zwy­cza­jem, udał się do kali­fa i wyja­śnił, że zasły­sza­ne zarzu­ty są dale­kie od praw­dy. Przyj­mu­jąc argu­men­ty leka­rza, kalif zezwo­lił na odbu­do­wa­nie zbu­rzo­nych świą­tyń. Był to, co trze­ba pod­kre­ślić, wiel­ki akt dobrej woli i łaski ze stro­ny kali­fa. Na pod­ję­cie takiej decy­zji nie­ba­ga­tel­ny wpływ mia­ła podob­no zarów­no żona kali­fa, Zuba­ida (cór­ka Al-Man­su­ra), któ­ra lubi­ła chrze­ści­jan, jak i sen Al-Ami­na, syna kali­fa i Zuba­idy, z któ­re­go wyja­śnie­nia wyni­ka­ło, że burze­nie świą­tyń nie jest niczym uspra­wie­dli­wio­ne. Spra­wa burze­nia świą­tyń w Basrze musia­ła być chy­ba gło­śna, sko­ro owe­mu Ham­du­no­wi wyda­no kolej­ny roz­kaz o zaprze­sta­nie, a to posta­no­wie­nie pod­trzy­mał syn kali­fa, Al-Amin. (Wyko­rzy­sta­ne źró­dła poda­ją, że Zuba­ida uczest­ni­czy­ła w ludo­wej uro­czy­sto­ści Nie­dzie­li Oliw­nej i pole­ci­ła wyko­nać krzy­że ze zło­ta i sre­bra, któ­re wraz z naczy­nia­mi i sza­ta­mi litur­gicz­ny­mi poda­ro­wa­ła patriar­sze Timo­te­uszo­wi. Pod­kre­śla się, że waż­nym wyda­rze­niem w jej życiu była dość zawi­ła spra­wa roz­wo­du (z woli kali­fa) i ponow­ne zaślu­bi­ny. W szczę­śli­wym zakoń­cze­niu pre­ce­den­su Timo­te­usz miał ode­grać klu­czo­wą rolę, odnaj­du­jąc w pra­wie muzuł­mań­skim odpo­wied­nią wykład­nię, korzyst­ną dla obu stron).


Ana­li­zu­jąc styl życia Gabrie­la i jego rela­cje z hie­rar­chą kościel­nym, moż­na sądzić, że nie w każ­dej spra­wie był sko­ry słu­chać swo­je­go zwierzch­ni­ka ducho­we­go. Patriar­cha potę­piał go za trzy­ma­nie w domu słu­żą­cych (podob­nie jak wcze­śniej potę­pił Awna), a nawet wyklął. Jak­że odmien­ną posta­wę pre­zen­to­wał dzia­dek Gabrie­la, któ­ry, przy­po­mnij­my, odmó­wił przy­ję­cia bizan­tyj­skich nie­wol­nic w pre­zen­cie od Al-Man­su­ra. Tak grun­tow­na zmia­na zapa­try­wań wyda­je się być wyni­kiem nowych realiów życia, naśla­dow­nic­twem co bogat­szych muzuł­ma­nów. Kie­dy po przy­krej zapew­ne roz­mo­wie z patriar­chą na ten temat, Gabriel wra­cał do domu, spadł z konia i uszko­dził sobie pra­wą rękę i pra­wą nogę. Jego mat­ka pospiesz­nie zapro­wa­dzi­ła potur­bo­wa­ne­go do patriar­chy (czy aby wyka­zać skru­chę?). Ten jed­nak nie przy­jął obo­la­łe­go, lecz obło­żył trzy­dnio­wym, ści­słym postem, po czym modlił się w inten­cji jego wyzdro­wie­nia, nama­ścił ole­jem.


W 809 roku kalif poważ­nie zacho­ro­wał. Był wte­dy z Gabrie­lem w miej­sco­wo­ści Tus. Za przy­czy­nę cho­ro­by lekarz uznał „nad­uży­cie przy­jem­no­ści sto­łu i łoża”. Za tak wyra­żo­ną wprost opi­nię doty­czą­cą sfe­ry życia pry­wat­ne­go, kalif mógł ska­zać go na śmierć. Jed­nak tego nie zro­bił, lecz zastą­pił go innym leka­rzem, bisku­pem z Per­sji. Sły­sząc od nowe­go leka­rza, że Gabriel jako­by popeł­nił błąd w lecze­niu, kalif ska­zał go tym razem na śmierć. Ale wezyr Al-Fadl Bin ar-Rabi celo­wo opóź­nił wyko­na­nie wyro­ku. Wkrót­ce potem kalif zmarł, a Gabriel stał się oso­bi­stym leka­rzem i straż­ni­kiem pie­czę­ci nowe­go kali­fa, Al-Ami­na (809–813).


W oto­cze­niu Al-Ami­na widzi­my te same oso­bi­sto­ści chrze­ści­jań­skie, z któ­ry­mi jego ojciec utrzy­my­wał ści­słe kon­tak­ty. Tak dale­ce zaufał Gabrie­lo­wi, że bez jego pozwo­le­nia bał się przyj­mo­wać jaki­kol­wiek pokarm czy napój. Do pogłę­bia­nia rela­cji mię­dzy nimi przy­czy­ni­ły się tak­że wpły­wy, jakie miał lekarz w tere­nie. Korzy­sta­jąc z gościn­no­ści wspo­mnia­ne­go Awna, rów­nież ten kalif spę­dził ze świ­tą pała­co­wą w Al-Hira nazwij­my to waka­cje, któ­re trwa­ły trzy mie­sią­ce. Panu­ją­cą dotąd har­mo­nię i spo­kój zakłó­ci­ły jed­nak bra­to­bój­cze wal­ki mię­dzy Al-Ami­nem i Al-Mamu­nem. Skut­ki bra­ku ładu w pań­stwie były dotkli­we tak­że dla leka­rza. Jego oka­za­ły dom w Bag­da­dzie splą­dro­wa­li zło­dzie­je ze wszyst­kich kosz­tow­no­ści, zde­wa­sto­wa­no ogro­dy i far­my w Basrze i Ahwa­zie. Podob­no Gabriel z bólem przy­jął utra­tę bogac­twa, któ­re miał w Bag­da­dzie, zaś znisz­cze­nie ogro­dów i farm potrak­to­wał jako swo­isty koszt lojal­no­ści wobec kali­fa.


W 812 roku doszło do kolej­nej bitwy mię­dzy kali­fem a jego bra­tem. Toczy­ła się u bram Asz-Szam­ma­sij­ja (nazwa dziel­ni­cy wzię­ła się od okre­śle­nia szam­mas, zara­bi­zo­wa­nej wer­sji asy­ryj­skie­go wyra­zu sza­ma­sza = mini­strant, cele­brant), w pobli­żu dziel­ni­cy chrze­ści­jań­skiej (licz­bę chrze­ści­jan Bag­da­du na począt­ku X w. sza­cu­je się na 40–50 tys.), w pół­noc­no-wschod­niej czę­ści Bag­da­du. Wobec bra­ku w mie­ście kamie­ni do kata­pult, posta­no­wio­no prze­zna­czyć na ten cel kolum­ny i fila­ry kościo­łów, któ­re wyry­wa­no i nisz­czo­no.


Gabriel miał nad kali­fem prze­wa­gę inte­lek­tu­al­ną i dobrze go znał: opie­ko­wał się nim, kie­dy ów był dziec­kiem. Pew­ne­go dnia, pija­ny kalif kazał naczel­ni­ko­wi stra­ży, Abu Usmie, aby zamie­nił się z Gabrie­lem noszo­nym odzie­niem. Takie zacho­wa­nie sędzi­wy lekarz ode­brał jako brak kom­pe­ten­cji i odpo­wie­dzial­no­ści do pia­sto­wa­nia naj­wyż­sze­go urzę­du.


Szcze­gól­nie trud­ny dla Gabrie­la był okres od zabój­stwa Al-Ami­na (813 r.) do obję­cia wła­dzy przez jego bra­ta Al-Mamu­na. Dokład­nie nie wia­do­mo, z jakich powo­dów lekarz odmó­wił współ­pra­cy z nowym kali­fem, za co został aresz­to­wa­ny, a całe mie­nie skon­fi­sko­wa­no. Aresz­to­wa­nia doko­nał Al-Hasan Bin Sahl, póź­niej­szy wezyr. Ale kie­dy w 817 roku ten­że zacho­ro­wał, oswo­bo­dził leka­rza, aby zajął się jego lecze­niem, a po odzy­ska­niu zdro­wia posta­rał się o jego uła­ska­wie­nie, bez­sku­tecz­nie.


Zgod­nie z utrwa­lo­ną przez poprzed­ni­ków tra­dy­cją, rów­nież ten kalif chciał mieć „pod ręką” sta­łe­go leka­rza. Jego wybór wpadł na zię­cia Gabrie­la, Micha­ela. W prze­ka­zach histo­rycz­nych nie spo­ty­ka się żad­nej wzmian­ki, któ­ra by wska­zy­wa­ła, że ta nomi­na­cja wywo­ła­ła nie­sna­ski lub nie­po­ro­zu­mie­nia rodzin­ne bądź zakłó­ci­ła har­mo­nię mię­dzy zię­ciem a teściem. W dal­szym cią­gu pro­wa­dzi­li wspól­ne kon­sul­ta­cje zawo­do­we.


W 825 roku kali­fa dotknę­ła poważ­na cho­ro­ba. Naj­pierw kura­cją zajął się przez kil­ka mie­się­cy ów Micha­el. Nie cze­ka­jąc na efek­ty, kalif nie wia­do­mo dla­cze­go kazał spro­wa­dzić inne­go leka­rza, Juhan­nę Bar Masaw­je, wcho­dzą­cą gwiaz­dę w świe­cie nauki, w tym rów­nież medy­cy­ny. (Oto jed­no z wie­lu mądro­ści Juhan­ny Bar Masawj w dzie­dzi­nie medy­cy­ny: „Jest rze­czą koniecz­ną, aby lekarz w prak­ty­ce lekar­skiej utoż­sa­miał swą dzia­łal­ność z dzia­ła­niem przy­ro­dy”). Kie­dy jed­nak stan zdro­wia cho­re­go nie popra­wił się, jego lecze­nia, aż do skut­ku, pod­jął się Gabriel, będą­cy wte­dy w pode­szłym wie­ku. Lekarz otrzy­mał hoj­ną zapła­tę (milion dir­ha­mów i tysiąc miar psze­ni­cy) i zwró­co­no mu skon­fi­sko­wa­ne mie­nie, a za udzie­la­nie „ojcow­skich” rad przy­wró­co­no zasłu­żo­ną pozy­cję i sza­cu­nek. Kie­dy Salih Bin ar-Raszid, namiest­nik Basry, przy­dzie­lił Gabrie­lo­wi 200 cegieł, zamiast 500 potrzeb­nych do budo­wy domu, kalif nie wpu­ścił owe­go do sie­bie. Wró­cił upo­ko­rzo­ny.


W 828 roku kalif wyru­szył na pod­bój ziem bizan­tyj­skich i zapra­gnął, by Gabriel był przy nim pod­czas wypra­wy, ale sędzi­wy wiek leka­rza sta­nął temu na prze­szko­dzie. Z kali­fem wybrał się jego syn, Bach­ti­szo. Gabriel zmarł w trak­cie wypra­wy. Pocho­wa­no go w klasz­to­rze Mar Gor­gis w Seleu­cji-Kte­zy­fo­nie (al-Mada­in). (Po powro­cie do kra­ju Bach­ti­szo zło­żył swo­je­mu ojcu hołd, zalud­nił klasz­tor mni­cha­mi, wypo­sa­żył w uten­sy­lia sakral­ne i sza­ty litur­gicz­ne).


O głę­bo­kiej wie­dzy Gabrie­la, nie tyl­ko w dzie­dzi­nie medy­cy­ny, świad­czą arab­skie stresz­cze­nia wie­lu dzieł Dio­sco­ri­de­sa, Gale­na i Paw­ła z Egi­ny (o ostat­nim dzie­le wspo­mi­na w swo­im lek­sy­ko­nie Bar Bah­lul, IX w.), a tak­że lista nastę­pu­ją­cych ksią­żek jego autor­stwa: „O jedze­niu i piciu” (dzie­ło prze­zna­czo­ne dla Al-Mamu­na, „Wstęp do logi­ki”, „O kadzi­dle” (pra­ca napi­sa­na dla Abdul­la­ha Bin al-Mamu­na), „O pły­nie nasien­nym”, i „O arka­nach medy­cy­ny”. (Gdzie­nie­gdzie spo­ty­ka się infor­ma­cje przy­pi­su­ją­ce leka­rzo­wi opra­co­wy­wa­nie spo­so­bu i sto­so­wa­nie kli­ma­ty­za­cji).


W latach urzę­do­wa­nia kolej­ne­go kali­fa, Al-Muta­si­ma (833–842), Bach­ti­szo był widocz­nie moc­no zaję­ty spra­wa­mi swo­je­go Kościo­ła. Nie wie­my też, gdzie prze­by­wał: w Bag­da­dzie czy w rodzin­nym Dziun­di­sza­pur. Tym­cza­sem kali­fem zaj­mo­wał się inny chrze­ści­jań­ski lekarz, zakon­nik Salam­we Bar Binan, któ­re­go brat, Ibra­him, był straż­ni­kiem pie­czę­ci kali­fa i zarząd­cą skarb­ca. O swo­im leka­rzu kalif mówił, że jest waż­niej­szy od naczel­ne­go sędzie­go. Podob­no jego śmierć przy­spie­szy­ła zgon osa­mot­nio­ne­go kali­fa, któ­ry zmarł rok póź­niej. (Po śmier­ci leka­rza kalif pościł cały dzień na znak żało­by, a chrze­ści­jań­ską cere­mo­nię pogrze­bo­wą „z kadzi­dłem i świe­ca­mi” kazał orga­ni­zo­wać w swo­im pała­cu z jego udzia­łem. Na uro­czy­sto­ści kalif miał powie­dzieć: „Salam­we, trzy­ma­łeś mnie przy życiu, nie­dłu­go dołą­czę się do cie­bie!”).


Nie­co­dzien­nym i krze­pią­cym dla chrze­ści­jan wyda­rze­niem sta­ła się ofi­cjal­na wizy­ta w Bag­da­dzie wice­kró­la chrze­ści­jań­skiej Nubii (luty-sier­pień 836 r.), ucho­dzą­ca w ich oczach za cud boski. Jaką reak­cję mógł wywo­łać barw­ny koro­wód krzy­ży uli­ca­mi Bag­da­du? „Na szczy­cie tro­nu i nad para­so­lem wice­kró­la znaj­do­wa­ły się krzy­że, w jed­nym ręku trzy­mał ber­ło, a w dru­gim krzyż, przed orsza­kiem kro­czył biskup na koniu (przy­po­mnij­my, jaz­da kon­na była zabro­nio­na chrze­ści­ja­nom!), a po lewej i pra­wej stro­nie kro­czy­li mło­dzień­cy, trzy­ma­ją­cy krzy­że”. (Według Micha­ła Syryj­skie­go, zwa­ne­go Wiel­kim (†1199), imię wice­kró­la brzmia­ło Gawir­gi. Poda­je też tra­sę i cel wizy­ty).


Wizy­ta nie popra­wi­ła losu chrze­ści­jan. Dwa lata póź­niej syn kali­fa wywal­czył dekret zabra­nia­ją­cy gło­śnych modlitw pod­czas pogrze­bów, orga­ni­zo­wa­nia pro­ce­sji i wyno­sze­nia krzy­ży poza kościo­ła­mi, a tak­że bicia dzwo­nów i nosze­nia pojem­ni­ków z winem. Do kon­tro­wer­syj­nych decy­zji kali­fa zali­cza się prze­nie­sie­nie sto­li­cy z Bag­da­du do Samar­ra. (W swo­ich kro­ni­kach Michał Syryj­ski uży­wa nazwy Szum­ra, zamiast Samar­ra. Tak mia­ła brzmieć nazwa miej­sco­wo­ści, któ­rą roz­bu­do­wa­no na sto­li­cę arab­ską i znaj­do­wa­ła się sta­ra osa­da sume­ryj­ska, od któ­rej wzię­ła swą nazwę). Na budo­wę pała­cu wybra­no miej­sce, gdzie stał duży klasz­tor, prze­ję­ty od mni­chów wraz z pod­le­gły­mi wsia­mi.


Następ­ny kalif, Al-Watiq (842–847), miał opi­nię czło­wie­ka nad­uży­wa­ją­ce­go wina i innych przy­jem­no­ści, kon­fi­ska­to­ra mie­nia pisa­rzy, dla zasi­la­nia pań­stwo­we­go skarb­ca, i bez­względ­ne­go wobec opo­nen­tów. Czy usu­nię­cie Bach­ti­szo do Dziun­di­sza­pur było karą za ewen­tu­al­ny jego pro­test prze­ciw­ko takim posu­nię­ciom? Te posta­wy nie prze­szka­dza­ły kali­fo­wi w orga­ni­zo­wa­niu debat inte­lek­tu­al­nych. Bra­li w nich udział: Bach­ti­szo, Juhan­na Bar Masaw­je i jego syn Micha­el oraz Hunajn Ibn Ishaq i Salam­we Bar Binan. A kie­dy kalif zacho­ro­wał, nie zawa­hał się posłać po wcze­śniej usu­nię­te­go przez sie­bie leka­rza.


Złą sła­wą w histo­rii chrze­ści­jań­stwa zapi­sał się kolej­ny kalif, Al-Muta­wak­kil (847–861). Wymyśl­ne spo­so­by sys­te­ma­tycz­ne­go prze­śla­do­wa­nia spo­wo­do­wa­ły, że tysiąc­om chrze­ści­jan nie pozo­sta­wia­no innej moż­li­wo­ści, jak tyl­ko przejść na islam. Nie­któ­re waż­ne oso­bi­sto­ści, któ­re tak postą­pi­ły, na przy­kład Isa Bar Fru­chan­szah i Bin Isra­il al-Anba­ri, otrzy­ma­ły pra­wo pia­sto­wa­nia urzę­dów mini­ste­rial­nych. Do poprzed­nio wymie­nio­nych restryk­cji doszły nowe: chrze­ści­ja­nom nie wol­no było cho­dzić na rynek w piąt­ki, ich domy nie mogły być wyż­sze od zabu­do­wań muzuł­ma­nów, a okna skie­ro­wa­ne na mecze­ty. Zosta­li zobo­wią­za­ni do przy­bi­ja­nia na drzwiach podo­bi­zny sza­ta­na utrwa­lo­nej w drew­nie.


Prze­ka­zy histo­rycz­ne poda­ją, że jedy­ną szan­są na prze­ży­cie dla chrze­ści­jan wzię­tych do nie­wo­li, któ­rzy z wła­snej woli lub wbrew niej bra­li udział w zbroj­nych kon­flik­tach regio­nal­nych mię­dzy frak­cja­mi muzuł­mań­ski­mi w cza­sach abba­sydz­kich, było przej­ście na islam.


Źró­dła nie poda­ją, w jakich oko­licz­no­ściach Bach­ti­szo został spro­wa­dzo­ny do Samar­ra, aby ponow­nie słu­żyć kali­fo­wi. Infor­ma­cje o jego sytu­acji i posta­wie są sprzecz­ne. Jed­ni pisa­li, że doro­bił się wiel­kiej for­tu­ny, porów­ny­wal­nej do bogac­twa same­go kali­fa: posia­dał licz­ne wsie, trzy­mał słu­żą­ce i nie­wol­ni­ków, od zacho­du słoń­ca do pół­no­cy odda­wał się roz­ko­szom życia, miał dwie żony (pro­blem regu­la­cji mał­żeństw był podej­mo­wa­ny na wcze­snych syno­dach bisku­pów Kościo­ła „nesto­riań­skie­go”. Na syno­dzie w Dziun­di­sza­pur w 484 r. posta­no­wio­no, że mni­si i bisku­pi, któ­rym nie odpo­wia­da celi­bat, mogą się żenić i tym samym powró­cić do życia cywil­ne­go), z domu do pała­cu kali­fa jeź­dził wozem z drze­wa heba­no­we­go, a w dro­dze słu­ży­ło mu bli­sko tysiąc osób. Inni przed­sta­wia­li zgo­ła inny obraz: każ­de­go dnia lekarz budził się o pół­no­cy, aby się modlić, a do rana czy­tał Ewan­ge­lię, sie­dząc w łóż­ku, codzien­nie prze­zna­czał 500 dina­rów na cele cha­ry­ta­tyw­ne, świe­ce, oli­wę i kadzi­dła.


Nie wia­do­mo co zade­cy­do­wa­ło o rady­kal­nej popra­wie rela­cji mię­dzy kali­fem a leka­rzem, odtąd sta­łym bywal­cem pała­cu. Pew­ne­go dnia kalif zauwa­żył, że koń­ców­ka ręka­wa wierzch­niej odzie­ży leka­rza jest roz­dar­ta. Sie­dząc przy nim w zaj­mu­ją­cej roz­mo­wie, pal­ca­mi chwy­cił deli­kat­nie strzę­py roz­dar­tej tka­ni­ny i uda­jąc że się nic nie dzie­je, strzę­pił je do wyso­ko­ści łok­cia, po czym spo­koj­nym gło­sem zadał leka­rzo­wi pyta­nie w for­mie zagad­ki: „Kie­dy pozna­jesz, że strę­czy­cie­lo­wi nale­ży oka­zać zde­cy­do­wa­nie?” Natych­mia­sto­wa odpo­wiedź leka­rza zabrzmia­ła: „Kie­dy dopro­wa­dzi strzę­py ręka­wa swo­je­go leka­rza do łok­cia”. Inte­li­gen­ta reak­cja roz­we­se­li­ła kali­fa i obaj śmia­li się do łez. Bio­rąc pod uwa­gę taką zaży­łość, moż­na przy­pusz­czać, że nic nie zapo­wia­da­ło dra­stycz­ne­go pogor­sze­nia sto­sun­ków mię­dzy nimi. Jed­nak lekarz nie­spo­dzie­wa­nie popadł w nie­ła­skę i został usu­nię­ty.


Praw­do­po­dob­nie z bie­giem lat kali­fa zaczę­ła drę­czyć oba­wa, że rosną­ca pozy­cja leka­rza nad­mier­nie wzmac­nia pre­stiż chrze­ści­jan. Stał się majęt­ny, popu­lar­ny i coraz bar­dziej pew­ny sie­bie; nie dbał o zacho­wa­nie w tajem­ni­cy swo­ich licz­nych suk­ce­sów. Kul­mi­na­cyj­nym wyda­rze­niem było zor­ga­ni­zo­wa­nie wiel­kie­go przy­ję­cia, na któ­re zapro­sił kali­fa ze świ­tą, dygni­ta­rzy pań­stwo­wych i inne oso­bi­sto­ści. Przy­go­to­wa­no 5 tysię­cy rożen, na każ­dym upie­czo­no jagnię, dwie kury i dwa gołę­bie. Spo­rzą­dzo­no trzy potra­wy. To wszyst­ko poda­no z duży­mi pła­ta­mi cien­kie­go chle­ba oraz napo­ja­mi chło­dzo­ny­mi lodem spro­wa­dzo­nym z gór Asy­rii do Bag­da­du. Były sło­dy­cze i per­fu­my. Uczta odby­ła się latem.


Naza­jutrz kalif kazał ogo­ło­cić leka­rza ze wszyst­kie­go, co posia­dał. Zabra­no mu nawet zapa­sy drew­na, węgla i wina, a jego licz­ne wio­ski, war­te 10 milio­nów dir­ha­mów, zasi­li­ły pań­stwo­wy skar­biec.


Gor­szy los – z tych samych pobu­dek, jak sądzą nie­któ­rzy histo­ry­cy – zgo­to­wał per­ski król Cho­sro­es II swo­je­mu zarząd­cy skarb­ca, chrze­ści­ja­ni­no­wi Jaz­di­no­wi, któ­ry ucho­dził za oso­bę kró­lo­wi bar­dzo bli­ską. Po prze­gra­nej woj­nie z Bizan­tyj­czy­ka­mi (624 r.) Cho­sro­es ska­zał Jaz­di­na na śmierć i skon­fi­sko­wał ogrom­ne jego bogac­two. Dzię­ki Yaz­di­no­wi pań­stwo­wy skar­biec „pękał w szwach od zło­ta”. O pozy­cji stra­co­ne­go świad­czy to, że jego syno­wie: Szam­ta i Qur­ta, wspól­nie z synem kró­la i Gre­czyn­ki Mariam, imie­niem Szi­raw­je, przy­go­to­wa­li uda­ny spi­sek na kró­la, w któ­rym został zamor­do­wa­ny i o mało doszło by do usta­no­wie­nia chrze­ści­jań­skiej dyna­stii w Per­sji.


Po dopro­wa­dze­niu naj­słyn­niej­sze­go leka­rza do nędzy wygna­no go do Bah­raj­nu, gdzie zmarł w 870 roku.


Wśród innych posu­nięć kali­fa lub dzia­łań z jego apro­ba­tą wymie­nia się: zbu­rze­nie pię­ciu kościo­łów w Basrze i prze­zna­cze­nie na domy miesz­kal­ne klasz­to­ru w sto­li­cy, znisz­cze­nie i zrów­na­nie z zie­mią wie­lu cmen­ta­rzy chrze­ści­jań­skich, wygrze­ba­nie szcząt­ków byłe­go patriar­chy i wrzu­ce­nie ich do rze­ki Tygrys, usu­nię­cie duchow­nych z mia­sta, by nie mogli pocho­wać zmar­łych, uwię­zie­nie na trzy i pół roku urzę­du­ją­ce­go patriar­chy, naj­pierw w Bag­da­dzie, a następ­nie w Samar­ra.


Bach­ti­szo miał dwóch synów: Juhan­nę i Uba­idul­la­ha oraz trzy cór­ki, któ­rych imion nie zna­my. Syno­wie prze­ję­li po ojcu zawód leka­rza, co nie prze­szka­dza­ło pierw­sze­mu z nich wstą­pić do zako­nu i zostać bisku­pem Mosu­lu. Nowym nadwor­nym leka­rzem został wspo­mnia­ny Juhan­na Bar Masaw­je, a po nim służ­bę wyko­ny­wa­li dwaj leka­rze chrze­ści­jań­scy: Ibn al-Abrasz i Isra­il Bar Zaka­rij­ja at-Taj­fu­ri. W prze­ci­wień­stwie do Bach­ti­szo oni nie zabra­nia­li kali­fo­wi spo­ży­wa­nia pokar­mu, na któ­ry miał ocho­tę.


Obok nie­zna­nej licz­by ksią­żek, któ­re Bach­ti­szo prze­ło­żył z grec­kie­go i asy­ryj­skie­go na arab­ski, zacho­wa­ła się infor­ma­cja o nastę­pu­ją­cych tytu­łach jego autor­stwa: „Roz­pra­wa o pie­lę­gna­cji cia­ła” (adre­so­wa­na kali­fo­wi i wyko­na­na na jego proś­bę), „Porad­nik dla mni­chów o spo­rzą­dze­niu leków zło­żo­nych”, „Zbiór aneg­dot i zaga­dek o tajem­nych sym­bo­lach medy­cy­ny”, „Zarys wie­dzy o medy­cy­nie”, „Porad­nik zapo­bie­ga­nia cho­ro­bom” (w for­mie pyta­nia i odpo­wie­dzi), i „Wpro­wa­dze­nie do nauki o cie­le w cza­sie i prze­strze­ni”.


Ramy praw­ne wyty­czo­ne chrze­ści­ja­nom nie izo­lo­wa­ły ich od spo­łe­czeń­stwa i nie zamknę­ły w obrę­bie wła­snej gru­py. Więk­szo­ści przy­świe­ca­ła myśl udo­wod­nie­nia oby­wa­tel­skiej przy­dat­no­ści. Kie­dy w mar­cu 858 roku kalif udał się do Damasz­ku, orga­ni­za­to­rem cere­mo­nii powi­tal­nej był biskup Nisi­bi­su, Sar­gis. Dro­gę, któ­rą kro­czył gość do mia­sta, wyło­żo­no kwia­ta­mi i ude­ko­ro­wa­no licz­ny­mi łuka­mi wyko­na­ny­mi z kwia­tów. Cere­mo­nia tak się spodo­ba­ła kali­fo­wi, że posta­rał się, aby tego wła­śnie bisku­pa wybra­no na następ­cę zmar­łe­go patriar­chy (sier­pień 860 r.). Wkrót­ce potem, 11 grud­nia 861 roku, kalif został zamor­do­wa­ny w cza­sie snu w łóż­ku przez wła­sne­go syna, Al-Mun­ta­si­ra, któ­ry objął kali­fat na zale­d­wie sześć mie­się­cy.


W gene­alo­gii rodu Bach­ti­szo poja­wia się osiem dal­szych imion leka­rzy. Wyda­wa­ło­by się, że sko­ro żyli w cza­sach sto­sun­ko­wo nam bliż­szych, usta­le­nie zary­su ich dzia­łal­no­ści nie powin­no być trud­ne. Oka­za­ło się jed­nak, że badacz może zgu­bić się nawet przy pró­bie okre­śle­nia powi­no­wac­twa. Cze­mu nale­ży przy­pi­sać brak dosta­tecz­nej i dale­ce nie upo­rząd­ko­wa­nej infor­ma­cji? Ozna­ka roz­kła­du w łonie rodu? Świa­dec­two okre­ślo­nych uwa­run­ko­wań zewnętrz­nych w związ­ku z coraz poważ­niej­szy­mi wstrzą­sa­mi w obrę­bie kali­fa­tu i sys­te­ma­tycz­nie pogar­sza­ją­cym się sta­tu­sem chrze­ści­jan?


Po zmar­łym Bach­ti­szo linia rodu roz­wi­dli­ła się na dwóch jego synów: Juhan­nę i Uba­idul­la­ha. O tym, że pierw­szy był z „nie­pra­we­go łoża”, moż­na prze­czy­tać w rela­cjach syno­du bisku­pów, któ­rzy mie­li wybrać nowe­go patriar­chę. Padło tam sfor­mu­ło­wa­nie, że kan­dy­da­tu­ra Juhan­ny, bisku­pa Mosu­lu, nie wcho­dzi w grę, ponie­waż jest synem nie­le­gal­nej żony ojca. Poza tym jeden z bisku­pów zarzu­cił mu mało powa­gi: „bawi się z psa­mi i mał­pa­mi”. Zresz­tą sam Juhan­na nie czuł się pre­dys­po­no­wa­ny do tego urzę­du, przy­zna­jąc że naj­waż­niej­szym atry­bu­tem kan­dy­da­ta jest sze­ro­ka wie­dza. Wie­my, że był tłu­ma­czem i miał poczu­cie humo­ru. Pań­stwo­wy dygni­tarz, Al-Wasij, mówił o nim: „Moje zmar­twie­nia i smu­tek w radość zamie­nia”. Jest oczy­wi­ste, że jako biskup był zobo­wią­za­ny do zacho­wa­nia celi­ba­tu i nie mógł mieć potom­stwa.


Więk­szość źró­deł poda­je, że Juhan­na miał jed­nak syna, imie­niem Bach­ti­szo. Moż­na więc przy­pusz­czać, że Bach­ti­szo miał dwóch synów o takim samym imie­niu. Jest cał­kiem logicz­ne i zgod­ne z panu­ją­cym wów­czas wśród chrze­ści­jan Mezo­po­ta­mii mode­lem, że aby poku­to­wać za grze­chy ojca, na bisku­pa przy­go­to­wy­wa­no tego syna, któ­ry był z „nie­pra­we­go łoża”. Dru­gi zaś syn, z „pra­we­go łoża”, zało­żył rodzi­nę, któ­ra czu­ła się nie­ja­ko zobo­wią­za­ła do pod­trzy­ma­nia zawo­do­wych tra­dy­cji rodu.


Juhan­na tłu­ma­czył wie­le tytu­łów z języ­ka grec­kie­go i asy­ryj­skie­go na arab­ski, a jako lekarz dzia­łał na dwo­rze kil­ku kali­fów, choć na sta­łe był zatrud­nio­ny u syna Al-Muta­wak­ki­la, emi­ra Tal­hy. Ucho­dził za czło­wie­ka boga­te­go i sza­no­wa­ne­go. Kalif Al-Musta­in (862–866) miał zle­cić wezy­ro­wi: „Zapisz, że wio­ski będą­ce wła­sno­ścią Juhan­ny mają taki sta­tus praw­ny, jak gdy­by nale­ża­ły do mnie. Jest on bowiem u nas niczym dusza w naszych cia­łach”. Wzmian­ka o nie­po­słu­szeń­stwie wobec bisku­pa Dziun­di­sza­pur może suge­ro­wać, że lekarz uro­dził się w tym mie­ście lub nale­żał do jego miesz­kań­ców, zaś infor­ma­cja o jego służ­bie u emi­ra Al-Muwaf­fa­qa, syna kali­fa Al-Muta­mi­da (870–892), wska­zu­je, że jego śmierć mogła nastą­pić w pierw­szych latach X wie­ku.


Syn Juhan­ny zna­lazł zatrud­nie­nie jako nadwor­ny lekarz u trzech kolej­nych kali­fów: Al-Muqta­di­ra (908–932), Ar-Radie­go (934–940) i Al-Mut­ta­qie­go (940–944). Podej­rze­wa się go o autor­stwo spi­sku, któ­ry miał umoż­li­wić Ar-Radie­mu, bra­tan­ko­wi kali­fa Al-Qahi­ra (932–934), wśli­zgnąć się do pała­cu, ośle­pić stry­ja i prze­jąć wła­dzę. Zacho­wa­ła się też infor­ma­cja o nie­for­tun­nym poda­wa­niu Haru­no­wi, bra­tu nowe­go kali­fa Ar-Radie­mu, śmier­tel­nej daw­ki leku. Kalif jed­nak nie zemścił się na leka­rzu, lecz spró­bo­wał go uspra­wie­dli­wić: „Nie­szczę­śnik tego nie chciał. Jego ser­ce ośle­pło, a umysł zbladł”. Czy o łagod­nej reak­cji zade­cy­do­wa­ła rola leka­rza w prze­ję­ciu wła­dzy przez kali­fa? Jedy­ną karę, któ­rą poniósł wino­waj­ca było krót­ko­trwa­łe wygna­nie do mia­sta Al-Anbar, z któ­re­go nie­ba­wem został spro­wa­dzo­ny do pała­cu, za wsta­wien­nic­twem mat­ki kali­fa, As-Saj­ji­dy.


Przy pró­bie odna­le­zie­nia dal­sze­go potom­stwa tej linii rodzi­ny natra­fia­my na dwa imio­na: Ibra­him Bar Bach­ti­szo Bar Juhan­na i Ali Bar Ibra­him Bar Bach­ti­szo Bar Juhan­na, co suge­ru­je, że dru­gi był synem pierw­sze­go. Zacho­dzi podej­rze­nie, że Ali mógł być już muzuł­ma­ni­nem, cho­ciaż w histo­rii chrze­ści­jań­stwa zda­rza­ły się przy­pad­ki nada­wa­nia dzie­ciom imion muzuł­mań­skich. W póź­nym okre­sie abba­sydz­kim trud­no nie­raz po imie­niu odróż­nić chrze­ści­jan od muzuł­ma­nów. Ali żył na tere­nie Syrii, a zawód leka­rza upra­wiał tak­że w Egip­cie. Przy­pi­su­je mu się autor­stwo książ­ki o cho­ro­bach oczu.


Dru­gą gałąź rodu Bach­ti­szo repre­zen­to­wał Uba­idul­lah. Infor­ma­cje ogra­ni­cza­ją się do poda­nia, że był dość majęt­nym leka­rzem, a za kali­fa Al-Muqta­di­ra (908–932) objął sta­no­wi­sko zarząd­cy skarb­ca. Nie wia­do­mo, z jakich powo­dów, tej samej nocy, w któ­rej zmarł lekarz, kalif pole­cił 80 oso­bom zabrać wszyst­ko, co znaj­do­wa­ło się w jego domu?


Parę mie­się­cy po śmier­ci Uba­idul­la­ha uro­dził się w Bag­da­dzie (923 r.) jego syn, Gabriel. Gabriel zdo­był powszech­ną sła­wę, szcze­gól­nie w Per­sji. W mie­ście Szi­raz ugo­ścił go z hono­ra­mi tam­tej­szy namiest­nik, Udud ad-Daw­la i tak polu­bił, że po przy­by­ciu do Bag­da­du, aby posta­wić nowy szpi­tal (980 r.), nazy­wa­ny Al-Udu­di, włą­czył go do gro­na zatrud­nio­nych leka­rzy. Dodat­ko­wo lekarz zajął się przez dwa lata kata­lo­go­wa­niem ksią­żek.


Ze wzglę­du na pre­stiż, któ­rym cie­szy­li się leka­rze, czę­sto oni wła­śnie byli dele­go­wa­ni do emi­rów w celu pod­trzy­my­wa­nia popraw­nych sto­sun­ków i łago­dze­nia nie­po­ro­zu­mień z wład­cą w Bag­da­dzie oraz przyj­mo­wa­nia cho­rych. Gabriel wie­le z tego sko­rzy­stał i zali­czył wie­le podró­ży. Jako oso­bi­ste­go posłań­ca wybrał go Udud ad-Daw­la w pierw­szą podróż do As-Salih Bin Abba­da, mini­stra mia­sta Arraj (znaj­do­wa­ło się w odle­gło­ści ok. 50 km na połu­dnio­wy-zachód od Tehe­ra­nu). Potem udał się na trzy lata do Chu­sro-Sza­ha, emi­ra Daj­la­mu w Per­sji, a tak­że do Al-Azi­za Bil­la­ha, faty­midz­kie­go kali­fa Egip­tu. Bywał w Jero­zo­li­mie i Damasz­ku. Wygła­szał odczy­ty, orga­ni­zo­wał deba­ty i szko­le­nia, udzie­lał pomo­cy lekar­skiej ludziom z naj­wyż­szych sfer. W zamian nie szczę­dzo­no mu dowo­dów wdzięcz­no­ści, w tym darów rze­czo­wych. Kie­dy miał 80 lat, zapro­sił go do mia­sta Maja­fa­ra­qin (na jed­nym z dopły­wów Tygry­su, ok. 150 km na zachód od jezio­ra Wan) emir Mumah­hi­du ad-Daw­la. Po 5 latach pra­cy w tym mie­ście zmarł (1002 r.). Pocho­wa­no go w jed­nym z tam­tej­szych kościo­łów.


Gabrie­lo­wi przy­pi­su­je się autor­stwo ośmiu ksią­żek. Tema­tycz­nie moż­na je podzie­lić na dwa dzia­ły: medycz­ny (4 tytu­ły) i reli­gij­no-filo­zo­ficz­ny (4 tytu­ły). Do naj­bar­dziej cen­nych prac medycz­nych zali­cza się pię­cio­to­mo­we kom­pen­dium „Al-Kafi”, opi­su­ją­ce w for­mie pytań i odpo­wie­dzi zna­ne wów­czas cho­ro­by, od gło­wy do stóp (dzie­ło zamó­wił Aa-Salih Bin Abbad). Trzy dal­sze pra­ce, to „O ner­wie ocznym” (poda­ru­nek dla As-Sali­ha), „Cho­ro­by mózgu, wpu­stu żołąd­ka i prze­po­ny” (dar dla Chu­sro-Szah) i „Krew-naj­waż­niej­szy skład­nik ustro­ju” (kolej­ny dar dla As-Sali­ha). Dru­gi dział repre­zen­tu­ją tytu­ły: „Zbiór prawd filo­zo­ficz­nych”, „Pole­mi­ka z żyda­mi”, „Eucha­ry­stia w posta­ci chle­ba i wina”, „Medy­cy­na potwier­dza opi­nie filo­zo­fów”.


W Maja­fa­ra­qin uro­dził się i wycho­wy­wał syn Gabrie­la, któ­re­mu nada­no imię dziad­ka, Uba­idul­lah. Jako lekarz zdo­był szcze­gól­ne wzglę­dy u emi­ra Nasr ad-Daw­la al-Mar­wa­ni ad-Dosta­ki. Pra­co­wał też w bag­dadz­kim szpi­ta­lu Al-Udu­di. Sądzi się, że był on pierw­szym leka­rzem, któ­ry wysu­nął postu­lat oddzie­le­nia medy­cy­ny od filo­zo­fii i trak­to­wa­nia pierw­szej jako samo­dziel­nej dys­cy­pli­ny nauk sto­so­wa­nych. Swo­je poglą­dy zawarł w pra­cy zaty­tu­ło­wa­nej: „Patrze­nie na medy­cy­nę w świe­tle sytu­acji psy­cho­lo­gicz­nych”. Spod jego pió­ra wyszło wie­le innych ksią­żek: „Zale­ty cha­rak­te­ru leka­rzy”, „Ogród medy­cy­ny” (tą pra­cą zajął się libań­ski ksiądz Faw­los Bar Saba (1887–1946) i wydał w Kairze w języ­ku arab­skim w 1927 r.), „Pro­duk­ty mle­czar­skie”, „Nawy­ki zwie­rząt”, „Oso­bli­wość oso­bli­wo­ści”, „Pamięt­nik rze­czy aktu­al­nych i pro­wiant podróż­nych”, „Warun­ki prze­trwa­nia rodu”, „Medy­cy­na oby­cza­jo­wa”, „Galen i jego cza­sy” oraz jed­ną pra­cę, któ­rej arab­ski tytuł: „Fi hara­kat annafs” (O dyna­mi­ce psy­chi­ki) może suge­ro­wać, że była z pogra­ni­cza psy­cho­lo­gii.


Ostat­nim lub jed­nym z ostat­nich przed­sta­wi­cie­li rodu Bach­ti­szo był Abu Said Bar Uba­idul­lah. (Podob­ne nazwi­sko, Abu Said al-Harit Bar Bach­ti­szo al-Hazin, nosi­ła oso­ba, któ­rej w 1023 r. powie­rzo­no budo­wę szpi­ta­la i mecze­tu w Maja­fa­ra­qin. Nie nale­ży mylić ją z Abu Saidem, leka­rzem). Wyda­je się, że towa­rzy­szył swo­je­mu ojcu do Maja­fa­ra­qin w 1000 roku. Przy­jaź­nił się z Ibn Batlan (Abu al-Hasan al-Muh­tar, jeden z wiel­kich posta­ci chrze­ści­jań­skich XI w., lekarz, filo­zof i poeta. Z Bag­da­du udał się w dłu­gą podróż nauko­wą do Bizan­cjum. Zmarł w Antio­chii w roku 1052) i był auto­rem wie­lu ksią­żek. Zmarł w 1058 roku.


Wystę­pu­je jesz­cze nazwi­sko Abu Muhal­lad Bar Bach­ti­szo, o któ­rym napi­sa­no: „Cecho­wa­ła go bło­go­sła­wio­na posta­wa, miał zdro­we uspo­so­bie­nie i miłe podej­ście. Docie­kał się póź­nej sta­ro­ści”. Lekarz żył w Bag­da­dzie. Data jego śmier­ci w 1026 roku daje pod­sta­wy do przy­pusz­cze­nia, że mógł być dru­gim synem Bach­ti­szo Bar Juhan­na i bra­tem Ibra­hi­ma. Nie moż­na też wyklu­czyć, że tak mogło brzmieć dru­gie imię Ibra­hi­ma, na co wska­zu­je ta sama data śmier­ci.


Zasłu­gi rodu Bach­ti­szo w roz­wo­ju nauki, a szcze­gól­nie medy­cy­ny i kształ­to­wa­niu spe­cy­ficz­ne­go mode­lu sto­sun­ków spo­łecz­nych pod­kre­śla­ją wszyst­kie pod­ręcz­ni­ki oma­wia­ją­ce histo­rię Bli­skie­go Wscho­du we wcze­snym śre­dnio­wie­czu. Prze­kła­da­jąc na arab­ski, bez­po­śred­nio lub pośred­nio, dzie­ła Hel­la­dy posze­rzy­li wcze­śnie prze­rzu­co­ny przez pobra­tym­ców pomost mię­dzy indyj­sko-per­sko-arab­skim wscho­dem a grec­kim zacho­dem. Zapi­ski o rodzie Bach­ti­szo koń­czą się na dwóch ostat­nich nazwi­skach. Roz­wa­ża­jąc przy­czy­ny ich zej­ścia z sce­ny histo­rii, moż­na brać pod uwa­gę nastę­pu­ją­ce sce­na­riu­sze:


1 – w ostat­nich poko­le­niach rodzi­ło się wię­cej dziew­cząt, któ­re prze­ry­wa­ły linię rodu,


2 – wzrost ten­den­cji do życia w celi­ba­cie w klasz­to­rach lub pustel­niach, co było zja­wi­skiem mod­nym wśród Asy­ryj­czy­ków,


3 – przy­ję­cie isla­mu przez ostat­nich człon­ków rodu i odej­ście od tra­dy­cji rodzin­nych, co na pew­no wią­za­ło się z koniecz­no­ścią rezy­gna­cji z chrze­ści­jań­skich imion i poprzed­nie­go nazwi­ska (Zda­rzy­ło się to rów­nież w pierw­szej poło­wie XX w., nie z pobu­dek reli­gij­nych, lecz nacjo­na­li­stycz­nych, kie­dy Kemal Pasza (Ata­turk) pole­cił nadać wszyst­kim oby­wa­te­lom Repu­bli­ki Turec­kiej nazwi­ska turec­kie),


4 – wygi­nię­cie czę­ści lub wszyst­kich człon­ków rodu w wyni­ku jakiejś zawie­ru­chy wojen­nej bądź napa­du na tle rabun­ko­wym, któ­rych było coraz wię­cej na tere­nie Mezo­po­ta­mii w XI i XII wie­ku, albo z pobu­dek reli­gij­nych.


Micha­el Abdal­la





































Gor­gis syn Gabrie­la syn Bach­ti­szo (zm. 768 lub 771)


|




Bach­ti­szo syn Gor­gi­sa


(zm. 801)


|




Gabriel syn Bach­ti­szo


(zm. 828)


|




Bach­ti­szo syn Gabrie­la


(zm. 870)


|



Uba­idul­lah syn Bach­ti­szo


(zm. ok. 932)


|



Yuhan­na syn Bach­ti­szo (zm. ok. 905)


|


Gabriel syn Uba­idul­lah


(zm. 1002 lub 1006)


|



Bach­ti­szo syn Yuhan­ny (zm. 941)


|


Uba­idul­lah syn Gabrie­la


(zm. 1032)


|



Ibra­him syn Bach­ti­szo


(zm. 926)


|


Abu Said syn Uba­idul­lah (zm. 1058)



Ali syn Ibra­hi­ma


(zm. ?)


Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.