Ekumenizm w Polsce

Pomniki pociski noszące — o antymariawickim pomniku w Dmosinie, ale nie tylko


W hoł­dzie dzięk­czyn­nym Naj­święt­szej Mar­ji Pan­nie za obro­nę cudow­ną prze­ciw­ko here­zji maria­wic­kiej – gło­szą sło­wa na pomni­ku z 1908 roku w Dmo­si­nie, miej­sco­wo­ści poło­żo­nej w naj­więk­szym sku­pi­sku maria­wi­tów w Pol­sce.


Mary­ja Dmo­siń­ska Rzym­sko­ka­to­lic­ka

Dmo­sin jest jed­ną z wie­lu malow­ni­czych miej­sco­wo­ści w woje­wódz­twie łódz­kim, sie­dzi­bą gmi­ny. Histo­ria wsi się­ga XIII wie­ku, a dwa wie­ki póź­niej powsta­ła tam para­fia rzym­sko­ka­to­lic­ka ist­nie­ją­ca do dziś. Malow­ni­czy i odno­wio­ny kościół pw. św. Andrze­ja Apo­sto­ła i św. Mał­go­rza­ty jest nie­za­prze­czal­nym cen­trum Dmo­si­na, a przed kościo­łem znaj­du­je się odre­stau­ro­wa­na jakiś czas temu figu­ra Mat­ki Bożej.

I nie było­by w tej histo­rii nic nad­zwy­czaj­ne­go, gdy­by nie histo­rycz­ny napis zamiesz­czo­ny na pomni­ku dato­wa­nym na rok 1908. Patrząc od stro­ny uli­cy na pomnik i wyra­sta­ją­cy za nim kościół, prze­czy­tać moż­na tabli­cę:

W hoł­dzie dzięk­czyn­nym Naj­święt­szej Mar­ji Pan­nie za obro­nę cudow­ną prze­ciw­ko here­zji maria­wic­kiej i za utrzy­ma­nie Para­fii Dmo­sin przy św. Rzym­sko-Kato­lic­kim Koście­le tę figu­rę na wiecz­nej rze­czy pamiąt­kę wzno­szą wdzięcz­ne dzie­ci Mar­ji miesz­kań­cy wsi. Dmo­sin, szcze­cin, Lubo­wi­dza, Kar­wowsz­czy­zna, Kra­szew, Kuź­my, Bło­wicz, Róży­ce Dmo­siń­skie, Micha­łów i inni.

Nad napi­sem znaj­du­je się pozła­ca­ny meda­lion, pła­sko­rzeź­ba przed­sta­wia­ją­ca papie­ża Piu­sa X.

Z dru­giej stro­ny pomni­ka umo­co­wa­na jest kolej­na tabli­ca:

W mie­sią­cu paź­dzier­ni­ku 1908 roku za rzą­dów Kościo­łem Kato­lic­kim Ojca św. Piu­sa X

Archi­dy­ece­zją War­szaw­ską J. E. Ks. Win­cen­te­go Cho­ściak-Popie­la

Para­fją Dmo­siń­ską Ks. Win­cen­te­go Gie­bar­tow­skie­go.

Pomnik wznie­sio­no w cza­sach burz­li­wych. Dwa lata wcze­śniej papież Pius X imien­nie eks­ko­mu­ni­ko­wał Marię Fran­cisz­kę Kozłow­ską, zało­ży­ciel­kę maria­wi­ty­zmu, oraz o. M. Micha­ła Kowal­skie­go, mini­stra gene­ral­ne­go Związ­ku Kapła­nów Maria­wi­tów i póź­niej­sze­go arcy­bi­sku­pa maria­wi­tów.

Pius X był tym, któ­ry w 1906 pro­mul­go­wał eks­ko­mu­ni­kę i pośred­nio dopro­wa­dził do powsta­nia nie­za­leż­ne­go Kościo­ła. Oso­bi­ście poznał M. Fran­cisz­kę Kozłow­ską oraz kapła­nów maria­wi­tów, w tym wybra­ne­go w Rzy­mie na mini­stra gene­ral­ne­go o. M. Micha­ła Kowal­skie­go (od 1909 roku bisku­pa).

Z kolei abp Cho­ściak-Popiel, od 1883 roku arcy­bi­skup war­szaw­ski, scep­tycz­nie nasta­wio­ny nie tyl­ko wobec ruchów powstań­czo-rewo­lu­cyj­nych, ale też ini­cja­tyw spo­łecz­nych maria­wi­tów, był obok bisku­pa płoc­kie­go Jerze­go Szem­be­ka jed­nym z naj­za­cie­klej­szych kry­ty­ków maria­wi­tów i znacz­nie przy­czy­nił się do ich potę­pie­nia przez Rzym.

Co cie­ka­we, to decy­zją dys­cy­pli­nu­ją­cą abpa Popie­la kapła­ni maria­wi­ci zosta­li prze­nie­sie­ni do mniej­szych, wiej­skich i pod­upa­dłych para­fii, gdzie bar­dzo szyb­ko zdo­by­li sobie sza­cu­nek ludzi. Sam o. M. Michał Kowal­ski został skie­ro­wa­ny do Nie­suł­ko­wa, wsi poło­żo­nej nie­speł­na 10 km od Dmo­si­na.

Pomnik jako pro­pa­gan­da

Nie wgłę­bia­jąc się zanad­to w histo­rycz­ne szcze­gó­ły nale­ży stwier­dzić, że trium­fa­li­stycz­ny pomnik wysta­wio­ny w Dmo­si­nie był raczej pro­pa­gan­do­wym chwy­tem, gdyż maria­wi­ci nigdy nie znik­nę­li z tere­nu roz­le­głej Para­fii Dmo­sin.

Co wię­cej, oko­li­ce Dmo­si­na (w pro­mie­niu ok. 10–15 km) są do dziś jed­nym z naj­więk­szych, jeśli nie naj­więk­szym sku­pisk maria­wi­tów w Pol­sce i to zarów­no Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów (Para­fia Lip­ka, Stry­ków, Wola Cyru­so­wa), jak i Kościo­ła Kato­lic­kie­go Maria­wi­tów (Grzmią­ca, Dąbrów­ka, Poćwiar­dów­ka i inne miej­sco­wo­ści stron łódz­kich).

Pomnik jed­nak stoi i… stać powi­nien nie tyl­ko jako pamiąt­ka histo­rycz­na, zaby­tek archi­tek­to­nicz­ny, ale i nie­my świa­dek cza­sów, w któ­rych bru­tal­na wal­ka jed­nych chrze­ści­jan z inny­mi, zawłasz­cza­nie praw­dy, a nawet osób świę­tych do wal­ki reli­gij­nej (w tym wypad­ku Mat­ki Bożej) były nie tyl­ko na porząd­ku dzien­nym, ale były też czymś oczy­wi­stym, jak­by głę­bo­kim odde­chem cza­su kru­cjat i nowo­żyt­nych wojen reli­gij­nych… tyle, że zamiast mie­cza i krwi zasad­ni­czo sto­so­wa­no pra­wo i zwy­cza­je, aby wia­do­mo było „kto tu rzą­dzi”.


Link do fil­mi­ku z pomni­kiem w Dmo­si­nie na Insta­gra­mie


Mimo nie­ko­rzyst­nych uwa­run­ko­wań, jesz­cze głęb­sze­go powią­za­nia Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go z apa­ra­tem wła­dzy po odzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści, roz­po­wszech­nia­niu szko­dzą­cej maria­wi­ty­zmo­wi nar­ra­cji o jego rze­ko­mej współ­pra­cy z rosyj­skim zabor­cą na rzecz znisz­cze­nia Kościo­ła rzym­skie­go, maria­wi­tyzm się ostał choć w znacz­nie okro­jo­nej posta­ci. Roz­łam z 1935 roku rów­nież się do tego moc­no przy­czy­nił.

Pomnik jest świad­kiem tej histo­rii, wciąż bada­nej, wciąż reflek­to­wa­nej i wciąż żywej w histo­rycz­nej, men­tal­nej i ducho­wej toż­sa­mo­ści maria­wi­ty­zmu. Z kolei po stro­nie rzym­sko­ka­to­lic­kiej ist­nie­je on raczej jako epi­zod, któ­re­go egzem­pli­fi­ka­cją jest ów pomnik z Mat­ką Bożą zawłasz­czo­ną do wal­ki wyzna­nio­wej. Temat ten – w spo­sób zro­zu­mia­ły albo i nie — nie wywo­łu­je więk­szych emo­cji po stro­nie rzym­sko­ka­to­lic­kiej. Niby dla­cze­go by miał..? Ot, pomnik…

Wyda­je się jed­nak, że to nie tyl­ko figu­ra i tabli­ce, ale znacz­nie coś wię­cej. Pomnik, któ­ry, jak pod­kre­ślam, powi­nien pozo­stać, ema­nu­je, utrwa­la­jąc i utwier­dza­jąc krą­żą­ce w (pod)świadomości uprze­dze­nia i jesz­cze więk­sze pokła­dy uta­jo­nych rady­ka­li­zmów po oby­dwu stro­nach.

Nawet jeśli nie docho­dzi już do tumul­tów, wska­zy­wa­nia pal­cem i wyśmie­wa­nia od „kozło­wi­tów” czy „man­kiet­ni­ków” to jed­nak kul­tu­ro­wa siła raże­nia pozo­sta­je, cemen­tu­jąc z jed­nej stro­ny poczu­cie wyż­szo­ści, a z dru­giej poczu­cie ofia­ry.

Podob­nych pomników/(płasko)rzeźb jest wię­cej. Odno­szą się głów­nie do trud­nej sytu­acji chrze­ści­jań­sko-żydow­skiej w Pol­sce i w Euro­pie Zachod­niej.

Przy­kła­dem jest cho­ciaż­by Juden­sau, czy­li macio­ra żydow­ska, dość popu­lar­ny śre­dnio­wiecz­ny, anty­ju­da­istycz­ny relief, znaj­du­ją­cy się cho­ciaż­by na ewan­ge­lic­kim koście­le NMP w Wit­ten­ber­dze (matecz­nik refor­ma­cji), ale też w archi­ka­te­drze gnieź­nień­skiej. Wit­ten­ber­ski relief przed­sta­wia rodzą­cą macio­rę, u sut­ków któ­rej wiszą posta­cie w czap­kach, a poród nowych żydów przyj­mu­je postać przy­po­mi­na­ją­ca rabi­na. U stóp kościo­ła znaj­du­je się tabli­ca, któ­ra rów­nież jest przed­mio­tem kon­tro­wer­sji. Lokal­na para­fia ewan­ge­lic­ka, wła­dze Kościo­ła kra­jo­we­go zma­ga­ją się ze spra­wą teo­lo­gicz­nie i sądow­nie, o czym nie­ba­wem w innym miej­scu.

W cza­sach, któ­re z dumą nazy­wa­my epo­ką eku­me­ni­zmu, taki pomnik jak ten z Dmo­si­na bez jakie­go­kol­wiek komen­ta­rza razi i nawet jeśli już tak bar­dzo nie kłu­je w oczy samych maria­wi­tów (przy­naj­mniej tych, z któ­ry­mi roz­ma­wia­łem), tak razi swo­ją nar­ra­cją, któ­ra może doty­czyć każ­de­go.


Łowic­ka kuria odpo­wia­da

W imie­niu redak­cji ekumenizm.pl wysto­so­wa­łem więc ofi­cjal­ne zapy­ta­nie do die­ce­zji łowic­kiej Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, na tere­nie któ­rej znaj­du­je się Para­fia Dmo­sin.

Tekst kore­spon­den­cji został prze­ka­za­ny rów­nież do wia­do­mo­ści wła­ści­wej para­fii. Po kil­ku tygo­dniach nade­szła uprzej­ma odpo­wiedź refe­ren­ta ds. eku­me­ni­zmu ks. Józe­fa Petry­now­skie­go. W ogó­le ton roz­mów tele­fo­nicz­nych i kore­spon­den­cja z przed­sta­wi­cie­la­mi łowic­kiej kurii prze­bie­ga­ła w ser­decz­nej i facho­wej atmos­fe­rze.

W liście posta­wio­ne zosta­ło pyta­nie, czy nie było­by wska­za­ne umiesz­cze­nie obok pomni­ka jakiej­kol­wiek infor­ma­cji, doty­czą­cej współ­cze­snych rela­cji rzym­skich kato­li­ków i maria­wi­tów.

Odpo­wiedź die­ce­zji zaczy­na się od obszer­ne­go cyta­tu z dekre­tu Uni­ta­tis redin­te­gra­tio (DE 4), któ­ry nastę­pu­ją­co cha­rak­te­ry­zu­je ruch eku­me­nicz­ny:

 „…dzia­łal­ność oraz przed­się­wzię­cia zmie­rza­ją­ce do jed­no­ści chrze­ści­jan, zależ­nie od róż­nych potrzeb Kościo­ła i warun­ków chwi­li, jak np. : naj­pierw wszel­kie wysił­ki celem usu­nię­cia słów, opi­nii i czy­nów, któ­re by w świe­tle spra­wie­dli­wo­ści i praw­dy nie odpo­wia­da­ły rze­czy­wi­ste­mu sta­no­wi bra­ci odłą­czo­nych, a stąd utrud­nia­ły wza­jem­ne sto­sun­ki z nimi; następ­nie «dia­log» pod­ję­ty mię­dzy odpo­wied­nio wykształ­co­ny­mi rze­czo­znaw­ca­mi na zebra­niach chrze­ści­jan z róż­nych Kościo­łów czy Wspól­not, zor­ga­ni­zo­wa­nych w duchu reli­gij­nym, w cza­sie któ­re­go to dia­lo­gu każ­dy wyja­śnia głę­biej naukę swej Wspól­no­ty i poda­je przej­rzy­ście jej zna­mien­ne rysy”.

Ks. Józef Petry­now­ski odpo­wie­dział, że „w świe­tle tych słów ojców sobo­ro­wych na pew­no war­to pomy­śleć o dia­lo­gu rów­nież w kwe­stii pomni­ka. Podob­nie jak pan redak­tor jestem zde­cy­do­wa­nym prze­ciw­ni­kiem usu­wa­nia takich pomni­ków histo­rii, świad­czą­cych o burz­li­wych dzie­jach (…) Nie­mniej jed­nak war­to by pomy­śleć rze­czy­wi­ście, czy nie posta­wić tabli­cy infor­ma­cyj­nej odno­szą­cej się do pomni­ka i nie­ła­twej histo­rii.”

Przed­sta­wi­ciel die­ce­zji stwier­dził ponad­to, że na pod­sta­wie posia­da­nej wie­dzy „ani stro­na maria­wic­ka, ani kato­lic­ka nie zgła­sza­ły obiek­cji by powsta­ła taka tabli­ca infor­ma­cyj­na, a spra­wa pomni­ka nie była przed­mio­tem wza­jem­nych roz­mów.

I to jest chy­ba naj­bar­dziej zaska­ku­ją­ca infor­ma­cja, gdyż nie­ja­ko potwier­dza to, że po oby­dwu stro­nach eku­me­nicz­ne­go muru zgod­nie stwier­dzo­no: nie ma takiej potrze­by.

Z dru­giej jed­nak stro­ny jest sygnał, że może war­to pomy­śleć…


Pomnik, któ­ry wciąż dzia­ła

Dla­cze­go w ogó­le o tym piszę? Powo­dy są dwa.

Pierw­szy: choć ta spra­wa jest gatun­ko­wo inna to wie­lo­krot­nie obu­rza­łem się w sytu­acjach, gdy w kościo­łach obec­nie rzym­sko­ka­to­lic­kich, a wybu­do­wa­nych wiel­ki­mi sta­ra­nia­mi przez ewan­ge­li­ków, czę­sto prze­mil­cza­no ich prze­szłość albo ją kary­ka­tu­ral­nie uka­zy­wa­no, tudzież zupeł­nie nie dba­no o god­ne zacho­wa­nie dzie­dzic­twa minio­nych lat. W ostat­nich dniach mogłem się o tym prze­ko­nać w Prza­sny­szu, w któ­rym z duże­go kościo­ła ewan­ge­lic­kie­go nie pozo­sta­ło nic, a z cmen­ta­rza ewan­ge­lic­kie­go nie­wie­le (kopar­ki roz­je­cha­ły nagrob­ki, ciał zmar­łych nie eks­hu­mo­wa­no). Jedy­nym wyraź­nym śla­dem jest kamień wci­śnię­ty mię­dzy par­king samo­cho­do­wy a super­mar­ket. Przy­kry widok.

Dru­gim powo­dem jest opu­bli­ko­wa­ny 23 sierp­nia br. na por­ta­lu Pol­skie­go Radia 1 tekst na pod­sta­wie roz­mo­wy z red. Ewą Czacz­kow­ską. W prze­strze­ni inter­ne­to­wej maria­wi­tów wzbu­dził poru­sze­nie, a nawet obu­rze­nie. Słusz­nie.

23 sierp­nia to świę­ta data dla wszyst­kich maria­wi­tów — uro­czy­stość Krwi Prze­naj­droż­szej Pana Jezu­sa i rocz­ni­ca śmier­ci św. Marii Fran­cisz­ki Kozłow­skiej.

Nie odma­wia­jąc rzym­sko­ka­to­lic­kim ani żad­nym innym publi­cy­stom pra­wa do pisa­nia o maria­wi­ty­zmie i maria­wi­tach (sam to czy­nię), zdu­mia­łem się, że w maria­wic­kie Świę­to na stro­nie inter­ne­to­wej pań­stwo­we­go radia opła­ca­ne­go z pie­nię­dzy publicz­nych, a więc tak­że przez maria­wi­tów, ser­wu­je się maria­wi­tom (posia­da­ją­cym usta­wę o sto­sun­ku pań­stwa do Kościo­ła) cios mię­dzy oczy, pre­zen­tu­jąc tekst nie tyl­ko o wąt­pli­wej jako­ści mery­to­rycz­nej, ale i arty­kuł, obok któ­re­go, pod któ­rym albo nad któ­rym nie ma żad­nej wypo­wie­dzi maria­wic­kie­go teo­lo­ga. Są tyl­ko sło­wa publi­cyst­ki, autor­ki piszą­cej z rzym­sko­ka­to­lic­kich pozy­cji, do cze­go – pod­kre­ślam – ma peł­ne pra­wo. Tyle tyl­ko, że wyda­wać by się mogło, iż por­tal Pol­skie­go Radia nie powi­nien być apo­lo­ge­tycz­ną stro­ną wyzna­nia rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, a prze­strze­nią infor­ma­cji, a nawet już jakiejś pole­mi­ki to takiej, któ­ra uwzględ­nia przede wszyst­kim głos tych, któ­rych to doty­czy.

Wia­do­mo, że duży z mniej­szym może zro­bić wie­le lub wszyst­ko. Może napi­sać, a mniej­szy może nie zawsze zauwa­żyć, że zro­bio­no mu krzyw­dę albo po pro­stu nie wie, jak ma zare­ago­wać czy zare­ago­wać w ogó­le i u kogo zain­ter­we­nio­wać. Mniej­szy nie dys­po­nu­je zaple­czem poli­tycz­nym, siłą prze­bi­cia w mediach. Zasad­ni­czo w nor­mal­nych oko­licz­no­ściach Redak­cja Pol­skie­go Radia 1 powin­na zwró­cić się do któ­re­goś z Kościo­łów maria­wic­kich o oko­licz­no­ścio­wą wypo­wiedź albo do Redak­cji Eku­me­nicz­nej. Moż­li­wo­ści jest wie­le. Zro­bio­no to, co zazwy­czaj się robi – o innych bez nich.

Ponoć wła­dze Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów przy­go­to­wu­ją pismo. Wąt­pię, że nie­zmier­nie aktyw­na przy medial­nej histe­rii wokół Jana Paw­ła II Kra­jo­wa Rada Radio­fo­nii i Tele­wi­zji, zak­ty­wi­zu­je się w spra­wie z urzę­du.

I tutaj wra­ca­my do pomni­ka z Dmo­si­na… on zasad­ni­czo odwzo­ro­wu­je, cemen­tu­je, odle­wa w gip­sie lub wyku­wa w kamie­niu to, co peł­za sobie przez ludz­kie ser­ca i umy­sły, rodząc obo­jęt­ność. Tak powsta­ją trans­kul­tu­ro­we i reli­gij­ne uprze­dze­nia, kar­mio­na jest igno­ran­cja, któ­re jak poci­ski prze­bi­ja­ją się do (pod)świadomości. One wybu­cha­ją lub zosta­ją nie­wy­bu­cha­mi, przy­zwa­la­jąc na dzia­ła­nia wyklu­cza­ją­ce, krzyw­dzą­ce i styg­ma­ty­zu­ją­ce. Tak się rodzi nie­chęć w róż­nych odsło­nach.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.