Kościoły katolickie

80. urodziny s. bp. M. Rafaeli Woińskiej


80. uro­dzi­ny obcho­dzi dziś jed­na z dwóch pol­skich bisku­pek maria­wic­kich – s. Han­na M. Rafa­ela Woiń­ska, kustosz­ka war­szaw­ska Kościo­ła Kato­lic­kie­go Maria­wi­tów i pro­boszcz­ka sto­łecz­nej Para­fii Mat­ki Boskiej Nie­usta­ją­cej Pomo­cy.


Sio­stra M. Rafa­ela uro­dzi­ła się 23 kwiet­nia 1941 roku jako Han­na Woiń­ska w Sule­jów­ku (d. Żurawka/Żórawka) koło War­sza­wy.

W paź­dzier­ni­ku 1965 roku roz­po­czę­ła stu­dia teo­lo­gicz­ne w Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej, któ­ra wów­czas mia­ła swo­ją sie­dzi­bę w Kon­stan­ci­nie Jezior­nie. W 1971 obro­ni­ła pra­cę magi­ster­ską zaty­tu­ło­wa­ną: Nauka zało­ży­ciel­ki maria­wi­ty­zmu o dosko­na­ło­ści chrze­ści­jań­skiej. Stu­dium Obja­wień i pism asce­tycz­no-reli­gij­nych.

Ślu­by zakon­ne zło­ży­ła w 1968 roku. Posłu­gi­wa­ła w para­fiach w Grzmią­cej, Gocła­wiu, Dąbrów­ce i Pogo­rze­li, a od 1976 r. jest pro­boszcz­ką war­szaw­skiej para­fii.

30 maja 1993 wraz z s. M. Beatry­cze Szul­go­wicz przy­ję­ła świę­ce­nia bisku­pie z rąk bra­ta arcy­bi­sku­pa M. Rafa­ela Woj­cie­chow­skie­go.

W 2018 roku pod­czas obcho­dów świąt Zesła­nia Ducha Świę­te­go w Feli­cja­no­wie, s. M. Rafa­ela wraz z s. prze­ło­żo­ną M. Beatry­cze obcho­dzi­ła 25-lecie kon­se­kra­cji bisku­piej.


Parę słów…

Kie­dy Sio­stra Rafa­ela (sama nie­zbyt lubi, kie­dy się do niej zwra­ca bisku­pim tytu­łem) usły­sza­ła, że chcę o niej napi­sać z oka­zji uro­dzin to sta­now­czo zapro­te­sto­wa­ła. Zresz­tą, takich roz­mów, w któ­rych po chrze­ści­jań­sku się ście­ra­li­śmy (nie tyl­ko w tema­tach reli­gij­nych, ale rów­nież gastro­no­micz­nych) było bar­dzo wie­le i w więk­szo­ści przy­pad­ków to sio­stra sta­wia­ła na swo­im, choć nie bez dumy muszę się pochwa­lić, że kil­ka razy uda­ło mi się „wygrać”. Tym razem, powie­dzia­łem, jed­nak nie ustą­pię i będzie po moje­mu i z oka­zji jubi­le­uszu parę słów chcę skre­ślić, tym bar­dziej, że rocz­ni­ca zacna i okrą­gła. Bynaj­mniej nie cho­dzi o laur­kę, bo o ile Sio­stra zna­na jest ze sta­now­czo­ści, to podob­nie zna­na jest z nie­chę­ci do próż­no­ści, więc ogra­ni­czę się do kil­ku obra­zów, z któ­ry­mi ją koja­rzę i z opo­wie­ścią, któ­rą nie­daw­no pozna­łem.

Zacznę od opo­wie­ści. Gdy pod koniec lat 60. XX wie­ku, nie­co ponad dwie deka­dy po hor­ro­rze holo­cau­stu, odra­dzał się w Pol­sce anty­se­mi­tyzm pod opie­ką komu­ni­stycz­nej wła­dzy, odpry­ski tegoż nie omi­ja­ły Kościo­ły mniej­szo­ścio­we i śro­do­wi­sko ChAT. Jed­nej ze stu­den­tek teo­lo­gii ewan­ge­lic­kiej ChAT pocho­dze­nia żydow­skie­go jako jedy­nej na roku nie przy­zna­no miej­sca w „aka­de­mi­ku” urzą­dzo­nym pro­wi­zo­rycz­nie w sal­kach Tabi­ty, ewan­ge­lic­kie­go ośrod­ka dia­ko­nii pod War­sza­wą. W dodat­ku w atmos­fe­rze nagon­ki stu­dent­ce gro­zi­ło usu­nię­cie z uczel­ni. Wów­czas dwie maria­wic­kie zakon­ni­ce – sio­stry M. Beatry­cze i M. Rafa­ela – nie tyl­ko zapew­ni­ły kole­żan­ce miej­sce do spa­nia, ale inter­we­nio­wa­ły w jej spra­wie u same­go rek­to­ra ks. prof. Wol­de­ma­ra Gast­pa­re­go. A ten miał dla maria­wi­tów zro­zu­mie­nie, tym bar­dziej, że sie­dział w jed­nym bara­ku w KL Dachau z bra­tem abp. M. Micha­łem Kowal­skim i opo­wia­dał Sio­strom o cier­pie­niu Arcy­bi­sku­pa w obo­zie dozna­wa­nym ze stro­ny hitle­row­ców i nie­któ­rych współ­więź­niów.

Inny obraz pocho­dzi z roz­mów z sio­strą Rafa­elą, gdy wspo­mi­na­ła swo­je naj­młod­sze lata, opo­wia­da­jąc, że będąc jesz­cze małą dziew­czyn­ką, codzien­nie uczest­ni­czy­ła w mszach ludo­wych odpra­wia­nych przez jej bab­cię, kapłan­kę ludo­wą, w domu w Żuraw­ce. Mówi­ła, że jesz­cze jako dziec­ko sie­dzia­ła pod sto­łem przy­stro­jo­nym na pro­wi­zo­rycz­ny ołtarz i uważ­nie obser­wo­wa­ła modli­twy. Przy któ­rejś oka­zji sio­stra opo­wie­dzia­ła, że klasz­tor nie był jej pierw­szym wybo­rem. Wcze­śniej pra­co­wa­ła w insty­tu­cji pań­stwo­wej, ale głos powo­ła­nia wciąż był moc­ny. Wie­lu zna­jąc jej zaan­ga­żo­wa­nie, wów­czas po pro­stu Han­ny Woiń­skiej, chcia­ło, by wstą­pi­ła do klasz­to­ru. Ten moment nastą­pił i zło­ży­ło się na nie­go nie tyl­ko roz­mo­wy z prze­ło­żo­ny­mi, ale i przy­wią­za­nie sio­stry Rafa­eli do posłan­nic­twa św. Marii Fran­cisz­ki i św. Bra­ta Arcy­bi­sku­pa Micha­ła.

To też ponie­kąd wyja­śnia, dla­cze­go sio­stra Rafa­ela tak bar­dzo zaan­ga­żo­wa­ła się w uczcze­nie pamię­ci zmar­łe­go Arcy­bi­sku­pa, gdy po raz pierw­szy z grup­ką para­fian poje­cha­ła do obo­zu Dachau i przy fun­da­men­tach daw­ne­go bara­ku odpra­wi­ła Mszę Świę­tą ludo­wą, a póź­niej odwie­dzi­ła Har­the­im (Austria), gdzie wg. nie­miec­kich doku­men­tów Brat Arcy­bi­skup miał zostać zamor­do­wa­ny. W tej podró­ży, któ­ra wła­ści­wie była piel­grzym­ką, wol­no mi było towa­rzy­szyć i widzieć to, cze­go wła­ści­wie zawsze byłem świad­kiem zarów­no pod­czas wie­lu nabo­żeństw w War­sza­wie, Feli­cja­no­wie czy w innych kapli­cach maria­wic­kich: sed­no ducho­wo­ści maria­wic­kiej, zagłę­bie­nie się w Panu Jezu­sie Uta­jo­nym w Prze­naj­święt­szym Sakra­men­cie Ołta­rza, a to wszyst­ko w moc­no escha­to­lo­gicz­nej osno­wie i w ryt­mie tra­dy­cyj­nej litur­gii maria­wic­kiej.

Powie­dzieć, że Sio­stra Rafa­ela zna­na jest z dyna­micz­no­ści i pra­co­wi­to­ści to wła­ści­wie tru­izm. W kwe­stiach zwią­za­nych z upa­mięt­nie­niem dzie­dzic­twa i ducho­wo­ści maria­wic­kiej ma ona swój ogrom­ny wkład – wystar­czy wspo­mnieć kil­ka waż­nych publi­ka­cji, jakie uda­ło się wydać tak małej spo­łecz­no­ści w tak krót­kim cza­sie. Jed­nak publi­ka­cje, mury i pamiąt­ki to z pew­no­ścią nie naj­waż­niej­sza kwe­stia w jej służ­bie. Jest nią nie­zmien­nie ducho­wość eucha­ry­stycz­na i temu też od lat poświę­ca się naj­bar­dziej. A ducho­wość to tak­że modli­twa.

W poko­ju u sio­stry — oprócz całe­go mnó­stwa ksią­żek, por­tre­tu Matecz­ki — zawsze sły­chać gło­śne tyka­nie zega­ra z kapli­cy, któ­ra znaj­du­je się tuż za drzwia­mi. Gdy ją odwie­dza­łem i wybi­ja­ła peł­na godzi­na, w któ­rej odma­wia­ła akt ado­ra­cji Prze­naj­święt­sze­go Sakra­men­tu, Sio­stra grzecz­nie prze­pra­sza­ła i prze­cho­dzi­ła do kapli­cy na modli­twę: “Cześć Ci odda­je­my Trój­co Prze­naj­święt­sza (…) Niech będzie uwiel­bio­na Trój­ca Prze­naj­święt­sza przez posłu­gę i męczeń­stwo świę­te­go Micha­ła i św. Iza­be­li. Amen”.

- Siłę ducho­wą czer­pię z ado­ra­cji Pana Jezu­sa w Prze­naj­święt­szym Sakra­men­cie. Bez tego w niczym bym nie podo­ła­ła — powie­dzia­ła mi nie­daw­no.

Mogłem w róż­nych kon­tek­stach obser­wo­wać, jak bar­dzo zara­ża­ła miło­ścią do maria­wi­ty­zmu kapłan­ki i kapła­nów ludo­wych róż­nych poko­leń i jak wie­le osób poszu­ki­wa­ło jej ducho­wej rady, w tym nie tyl­ko maria­wi­ci nur­tu feli­cja­now­skie­go.

Cho­ciaż przed laty Kościół Kato­lic­ki Maria­wi­tów został – nazwij­my to wprost – odrzu­co­ny i wyru­go­wa­ny z ofi­cjal­ne­go ruchu eku­me­nicz­ne­go przez Pol­ską Radę Eku­me­nicz­ną to jed­nak ludzie Kościo­ła, w tym Sio­stra Rafa­ela, zawsze pozo­sta­wa­li otwar­ci wobec chrze­ści­jan innych wyznań, cho­ciaż­by poprzez uczest­nic­two w nabo­żeń­stwach eku­me­nicz­nych. Dzię­ki temu moż­na było odczuć, że maria­wi­tyzm to coś znacz­nie wię­cej niż wyzna­nie i tra­dy­cje, a po pro­stu ducho­wa obiet­ni­ca skon­cen­tro­wa­na na Eucha­ry­stii i to dla wszyst­kich bez wzglę­du na róż­ni­ce, a może wła­śnie z powo­du róż­nic.

Nie­ła­twa histo­ria podzia­łu wewnątrz­ma­ria­wic­kie­go nie zmie­ni­ła sza­cun­ku, jakim sio­stry cie­szą się wśród płoc­kich maria­wi­tów. Pamię­tam jed­no z nabo­żeństw na war­szaw­skiej Woli, na któ­rym była Sio­stra Rafa­ela. Sie­dzia­ła nie w pre­zbi­te­rium, a w ław­ce, a po Mszy Świę­tej nagle ota­cza­ło ją gro­no maria­wi­tów płoc­kich, chcąc poroz­ma­wiać czy po pro­stu przy­wi­tać się.

W kwe­stiach eku­me­nicz­nych Sio­stra Rafa­ela jest oso­bą dobrze poin­for­mo­wa­ną. Nie­sa­mo­wi­cie dużo i (bar­dzo szyb­ko!) czy­ta, jest na bie­żą­co i inte­re­su­je się tym, co dzie­je się w chrze­ści­jań­skim świe­cie, a tak­że jest oso­bą bar­dzo dobrze zna­ną w śro­do­wi­sku eku­me­nicz­nym. W kaza­niach chęt­nie komen­tu­je aktu­al­ne spra­wy w kon­tek­ście wyzwań dla ducho­wo­ści. I nawet jeśli ktoś może się nie zga­dzać z tym czy owym, zawsze — przy­naj­mniej ja tak mia­łem — moż­na zna­leźć coś war­to­ścio­we­go dla sie­bie.

I na koń­cu rzecz nie­mniej istot­na od wszyst­kich innych: dusz­pa­ster­stwo. Oczy­wi­ście, każ­dy może mieć róż­ną wizję i odbiór dusz­pa­ste­rzo­wa­nia, ale chy­ba kwe­stią klu­czo­wą jest to, gdy pasterz, w tym wypad­ku paster­ka, zna swo­je owce, ich zapach, ich pro­ble­my i ich życie. Sio­stra Rafa­ela, któ­ra przed pan­de­mią była nie­ustan­nie w roz­jaz­dach, odpra­wia­jąc Msze Świę­te, gło­sząc reko­lek­cje i przy­go­to­wu­jąc uro­czy­sto­ści w Feli­cja­no­wie, zna dobrze swo­je owce, tak­że te spo­za swo­jej wła­ści­wej owczar­ni.

I w 80. uro­dzi­ny — w roku Jubi­le­uszo­wym Ofia­ry Matecz­ki — chciał­bym rów­nież i ja za to dusz­pa­ste­rzo­wa­nie i ofiar­ność ducha podzię­ko­wać.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.