Kolejna anglikańska konwersja biskupa na katolicyzm

0

Anglikański tygodnik Church Times poinformował, że emerytowany biskup diecezji Chester Peter Foster przyjął w minionym roku katolicyzm. Decyzja ta jest kolejną informacją o przejściu anglikańskiego hierarchy na katolicyzm i choć nie jest aż tak doniosła jak konwersja byłego biskupa Rochester Michaela Nazir-Ali’ego to jednak wiele je łączy. Jedna i druga konwersja na katolicyzm jest paradoksalnie bardzo anglikańska.


Przez ponad 22 lat bp Peter Foster stał na czele diecezji Chester i czynnie wspierał wyświęcanie kobiet do kapłaństwa. To właśnie dla sufraganii diecezji Chester konsekrowano w 2014 pierwszą biskupkę w Kościele Anglii, którą była bp Libby Lane (aktualnie ordynariuszka diecezji Derby), a bp Forster pełnił nie tylko funkcję gospodarza miejsca, ale i współkonsekratora i przełożonego biskupki.

Jeszcze przed przyjęciem przez Synod Generalny Kościoła Anglii rezolucji o konsekrowaniu kobiet na biskupów, bp Forster zgłaszał wątpliwości czy ten krok nie pogorszy sytuacji ekumenicznej. Co ciekawe, to właśnie bp Forster był krytykiem tzw. Raportu z Rochester, który utorował drogę do konsekracji kobiet na biskupki w Kościele Anglii, zarzucając, że tekst nie uwzględnia w sposób wystarczająco perspektywy teologii rzymskokatolickiej. Przewodniczącym komisji opracowującej raport był… bp Michael Nazir-Ali, inny zwolennik kapłaństwa kobiet, który w minionym roku przeszedł na rzymski katolicyzm i został przyjęty do Ordynariatu Matki Bożej z Walsingham. Bp Forster był uczestnikiem międzynarodowego dialogu anglikańsko-rzymskokatolickiego i niejednokrotnie wyrażał rozczarowanie, że jego tematem nie była w sposób pogłębiony kwestia święcenia kobiet.

Bp Forster krytycznie wypowiadał się również w kwestii uznania małżeństw jednopłciowych, także w Izbie Lordów, w której zasiadał jako reprezentant Kościoła Anglii. Na krótko przed przejściem biskupa na emeryturę pojawiły się zarzuty o bezczynność duchownego w kwestii molestowania seksualnego nieletnich przez jednego z duchownych w diecezji Chester. W 2009 roku ks. Gordon Dickson wyznał wobec biskupa, że molestował chłopców i obiecał, że to się już nigdy nie powtórzy. Biskup nie przekazał tej informacji władzom. Dickson został w 2019 prawomocnie skazany za molestowanie ośmiu chłopców w latach 70-tych.

W stan spoczynku bp Forster przeszedł we wrześniu 2019 roku i przeprowadził się z żoną do Szkocji, gdzie w październiku 2021 roku wstąpił do Kościoła rzymskokatolickiego.


Konwersje podobne, ale w czym?

Przejście emerytowanego biskupa anglikańskiego na katolicyzm nie jest niczym nadzwyczajnym w najnowszej historii chrześcijaństwa w Anglii i także w tym przypadku nie stanowi ona kuriozum.

W 2021 roku – oprócz bpa Forstera – do Kościoła rzymskiego przeszedł czynny biskup Jonathan Goodall, o czym pisaliśmy tutaj, a krótko po nim emerytowany biskup Rochester Michael Nazir-Ali. Akurat jego przejście do utworzonego przez Benedykta XVI ordynariatu, była gigantycznym zaskoczeniem, gdyż hierarcha – zwolennik ordynacji kobiet – nie był zbyt kojarzony z nurtem anglokatolickim, a o wiele bardziej z ewangelikalnym (Kościół niski).

Nazir-Ali, wyśmienity intelektualista, znany był od lat z krytycznej postawy wobec sytuacji społeczno-politycznej w Anglii, krytykując radykalny multilateralizm (sam był emigrantem z Pakistanu) oraz zbyt liberalne, jego zdaniem, stanowisko Kościoła Anglii stanowisko wobec homoseksualizmu, a także małą aktywność w obronie praw prześladowanych chrześcijan i wspieranie szeroko rozumianej poprawności politycznej. Wyjaśniając swoją konwersję na łamach popularnego tabloidu Daily Mail, ks. Nazir-Ali pisał, że jego decyzja to przejście z jednego Kościoła do drugiego dla spełnienia duchowych potrzeb i w przekonaniu, że w strukturach ordynariatu będzie mógł realizować anglikańskie dziedzictwo, co miało stać się niemożliwe w Kościele Anglii. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że ta konwersja miała nie tyle charakter teologiczny, co kulturowo-społecznego buntu, była inna od tych konwersji, które dawniej odbywały się z katolicyzmu na anglikanizm, celem osiągnięcia społecznego uznania lub lepszego statusu. Dziś konwersja na katolicyzm na Wyspach wydaje się wyrazem kulturowego sprzeciwu i ucieczką przed dekompozycją dawnych pewności.

W rozwarstwionym i poobijanym po Brexit i cierpiącym na postkolonialne konwulsje brytyjskim społeczeństwie, Kościół rzymskokatolicki ze wszystkimi swoimi skandalami, spadającą liczbą wiernych także w Anglii, jawić się może dla niektórych duchownych i świeckich jako oferta instytucjonalnie żelbetonowa i niezniszczalna, ale raczej tylko wtedy, jeśli instytucjonalne ramy ujęte w jednoznaczności mają dla duchowości nie tyle ważne, co fundamentalne znaczenie.

W tym zestawieniu Kościół Anglii nie jest oazą stabilności, spokojną łódką, religijnym przedłużeniem państwowego ceremoniału aż do samego cna, ale zachowując wiele elementów społeczno-religijnych rytuałów, stanowi dla niektórych zbyt wymagającą, zbyt absorbującą i miejscami zbyt niejednoznaczną przestrzeń realizowania chrześcijańskiego powołania. Tak, Kościół Anglii także rządzi się prawem, jego struktura władzy na bieżąco aktualizowana decyzjami synodów, może uchodzić w porównaniu do innych wspólnot proreformacyjnych za nazbyt jurydyczną, ale to wciąż nie jest ten stopień uporządkowanego spetryfikowania i instytucjonalnego rygoru, będącego imaginarium dawno minionego świata.

Owe „zbyt” – abstrahując od argumentów ściśle teologicznych – są lub mogą być przyczynkiem do przepłynięcia przez Tyber. Inna sprawa, że także Kościół rzymskokatolicki – może mniej na Wyspach, a bardziej w innych rejonach świata – jest niemniej zróżnicowany od Wspólnoty Anglikańskiej, a wszystko na to wskazuje, że to rozwarstwienie będzie postępować. Jeszcze inną kwestią jest to, że przejścia dzieją się w drugą stronę, ale ze względu na specyfikę mentalną anglikanizmu nie są nagłaśnianie, ani nawet ogłaszane.

Co łączy zatem bp. Nazir-Ali’ego i Forstera? Z pewnością konserwatywny światopogląd etyczny, niechęć wobec równouprawnienia osób LGBT w Kościele i mocno uzbrojony autorytet struktury samej w sobie. Trudno uznać, że łączy ich zdecydowane odrzucenie święceń kobiet, jak to było w przypadku wielu innych konwertytów z anglikanizmu na katolicyzm. Z pewnym przekąsem skomentował to ks. Giles Fraser, londyński duchowny i pisarz, na Twitterze, stwierdzając: „Po 22 latach konsekrowania mężczyzn i kobiet do kapłaństwa, były biskup Chester, idąc do Rzymu stwierdził, iż teraz uważa, że przez te wszystkie lata produkował zagubionych świeckich w koloratkach. Mam rację?

Dla konserwatywnych duchownych ukształtowanych w atmosferze zróżnicowanego anglikanizmu, nurtami wykraczającymi poza odmienne formy duchowości, które są właściwie udomowieniem czasami sprzecznych tradycji teologicznych pod jednym dachem, konwersja do Rzymu wcale nie musi być radykalną decyzją, a po prostu przejściem z jednego mieszkania do drugiego, nieco większego i – co najważniejsze – nieprzechodniego, w którym napięcia są mniej ryzykowne i niejako bardziej znośne. Zasadnicza jest w tym kontekście przystawalność struktury do oczekiwań i wyobrażeń, a kwestię „unieważnienia” przeszłości sakramentalnej można ująć w kategoriach etapu, po którym z większą lub mniejszą wdzięcznością trzeba lub można iść dalej (move-on). To właśnie czyni te konwersje na katolicyzm anglikańskimi, nawet jeśli z zewnątrz widziane są one zupełnie inaczej jako powrót zbłąkanych, zagubionych owiec do „jedynej, prawdziwej owczarni”. Otóż, nie – z wypowiedzi ostatnich duchownych konwertytów wyłania się zupełnie inna rzeczywistość.

W takich przypadkach regularnie pojawiają się też pytania nie tyle ekumeniczne, ale ekonomiczne – dlaczego (z bardzo nielicznymi wyjątkami) do Rzymu przechodzą biskupi emerytowani, zachowujący pełne prawa do emerytury i nie korzystają z imperatywu sumienia, jak tylko pojawi się mocne przekonanie? Dyskusje trwają i z pewnością nie jest to jeszcze ostatnia konwersja biskupa-emeryta.

Pytanie, jak bardzo Kościół Anglii przejmuje się tymi decyzjami i czy rzeczywiście powinien się przejmować i na ile one są realnym wzmocnieniem dla samego Kościoła rzymskokatolickiego w Anglii i Walii. Warto dodać, że w ciągu ostatnich lat nastąpiła dość poważna wymiana znacznej części anglikańskiego episkopatu w Anglii – są one też odpowiedzią na zmieniającą się rzeczywistość etniczną i światopoglądową, jaka zaszła w Wielkiej Brytanii.

Podróże międzywyznaniowe są niezwykle interesujące. Ukazują zmieniające się priorytety, metody postępowania i koordynaty wewnątrz samych wspólnot bez względu na ich wyznanie – tego jak są one postrzegane z zewnątrz, jak one widzą same siebie i w którym kierunku zmierzają. To, że dotyczą one głównie anglikanizmu, tak mocno zatomizowanego nawet w obszarze frakcji konserwatywnej, a w nieznacznym stopniu ‚protestanckich wyznań tożsamościowych’, pokazuje fascynujące oblicze anglikanizmu, który niejako przy otwartej kurtynie eksperymentuje nad żywym organizmem. Czy to dobrze czy to źle?

W tym kontekście przypominają mi się słowa pieśni ewangelickiej, która w kalendarzu liturgicznym oznaczona jest na najbliższą niedzielę jako pieśń tygodnia: „Kto chce, niech szuka innych dróg, by szczęście swe znajdować…” (ŚE 638). Zapraszam do wysłuchania: