- 27 października, 2023
- przeczytasz w 8 minut
Sobór Biskupów PAKP skrytykował władze Ukrainy za "delegalizację Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej" oraz ogłosił zawieszenie rozmów z Kościołem rzymskokatolickim w Polsce z powodu braku „zadowalających efektów”.
Biskupi prawosławni zawieszają kontakty z katolikami, krytykują Ukrainę
Sobór Biskupów PAKP skrytykował władze Ukrainy za “delegalizację Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej” oraz ogłosił zawieszenie rozmów z Kościołem rzymskokatolickim w Polsce z powodu braku „zadowalających efektów”.
Sobór Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego (PAKP) obradował 24 października br. pod przewodnictwem zwierzchnika Cerkwi metropolity warszawskiego i całej Polski Sawy (Hrycuniak).
W komunikacie poinformowano o krytycznym stanowisku polskich biskupów prawosławnych wobec ustawy dot. potencjalnej delegalizacji Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, a która nie została jeszcze podpisana przez prezydenta. Chodzi o strukturę cerkiewną kierowaną przez metropolitę Onufrego, która w maju 2022 oficjalnie i jednostronnie ogłosiła wyjście spod zwierzchności Patriarchatu Moskiewskiego. Mimo tego część opinii publicznej oraz władze ukraińskie oskarżają niektórych biskupów Cerkwi o działanie na niekorzyść państwa (szpiegostwo) i wspieranie rosyjskiego agresora (zdrada).
Polscy biskupi prawosławni stwierdzili „iż Cerkiew Chrystusowa posiada wymiar ontologiczny i nie podlega ludzkim regulacjom prawnym.”
Jednocześnie władycy poinformowali o zawieszeniu uczestnictwa w pracach Zespołu Bilateralnego z Kościołem Rzymskokatolickim „w związku z brakiem zadowalających efektów prac zespołu”.
Kuria Metropolitalna zignorowała oficjalne zapytanie w tej sprawie Ekumenizm.pl, ale także Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Redakcji Ekumenizm.pl udało się jednak skontaktować z biskupem Adamem Babem (biskup pomocniczy lubelski), który z ramienia rzymskokatolickiej Konferencji Episkopatu Polski odpowiada za kontakty PAKP.
Bp Bab odpowiedział, że o decyzji biskupów PAKP dowiedział się z Internetu. Duchowny stwierdził, że podczas wszystkich dotychczasowych spotkań nic nie sygnalizowało klimatu, który po stronie prawosławnej mógł zmierzać do podjętej decyzji.
Rzymskokatolicki hierarcha stwierdził, że w ramach odbywanych spotkań pojawiały się kwestie synodalności i soborności w związku z trwającym w jego Kościele synodem.
Kilkukrotnie informowaliśmy na łamach ekumenizm.pl, że strona prawosławna zgłaszała zastrzeżenia, dotyczące relacji reprezentantów rzymskokatolickich z wiernymi Cerkwi Prawosławnej Ukrainy, którą PAKP nie uznaje za kanoniczną, a w wypowiedziach swoich hierarchów umiejscawia powstanie CPU w obszarze działań demonicznych skierowanych przeciwko jedności Cerkwi.
» Link do komunikatu Soboru PAKP
Komentarz
Wydawałoby się, że katalog wpadek i niezrozumiałych poczynań władz PAKP został już wyczerpany – po żenujących życzeniach metropolity Sawy dla patriarchy Cyryla czy wypowiedziach cerkiewnego zwierzchnika na temat udziału prawosławnych w uroczystościach z udziałem kobiet-duchownych z Kościoła luterańskiego.
Sobór Biskupów PAKP po raz kolejny zabrał głos w sprawie ukraińskiej, ale nie po to, aby potępić zbombardowanie soboru katedralnego w Odessie, ani też po to, aby skrytykować patriarchę Cyryla za jego wypowiedź, że to Boża Opatrzność miała doprowadzić do zbudowania broni nuklearnej.
W wytłuszczonym fragmencie posoborowego komunikatu biskupi – zgodnie z trwającą od 22 lutego 2022 roku prorosyjską tradycją – wzywają w kontekście Ukrainy, ale też Ziemi Świętej, do usilnej modlitwy w intencji pokoju tam, „gdzie rozpoczęto walki” nie nazywając po imieniu ani rosyjskiego agresora ani terrorystów z Hamasu. W zamian za to czytelnicy komunikatu otrzymują informację o nazwanych po imieniu władzach państwowych Ukrainy, kraju, który od ponad 600 dni zmaga się z niezawinioną i pełnoskalową wojną, którą wg biskupów, „rozpoczęto”. Biskupi zabierają głos w sprawie ustawy, która znajduje się wciąż w procesie legislacyjnym.
Dodatkowo hierarchowie prawosławni powołują się na słowa ap. Pawła z Listu do Rzymian 12,18: „ze wszystkimi pokój miejcie”, pomijając początek wersetu: „Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi pokój miejcie.” Chyba nikt nie wątpi, że Ukraina chciałaby żyć w pokoju i broni się przed niezawinioną agresją, przez którą – rzeczywiście – cierpi wielu niewinnych ludzi. W tym procesie, oprócz fizycznie działających morderców, są też religijni najeźdźcy i rzeźnicy, z którymi PAKP utrzymuje braterskie relacje i to mimo metafizycznego uzasadniania gwałtów, kradzieży i ludobójstwa, a ostatnio gloryfikacji broni nuklearnej ukazywanej jako produkt Bożej woli.
Dla hierarchów PAKP to najwyraźniej mrzonka. Nie jest nią natomiast decyzja Rady Najwyższej Ukrainy o delegalizacji Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej (dawnego?) Patriarchatu Moskiewskiego. Bez względu na to, czy jest to decyzja słuszna czy nie, dziwi polityczne zaangażowanie PAKP po stronie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i Federacji Rosyjskiej, w kontekście Ukrainy, tym bardziej, że status kanoniczny Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej to mglista niewiadoma.
O ile w przypadku Cerkwi Prawosławnej Ukrainy sprawa jest jasna, gdyż niektóre Kościoły lokalne uznały jej autokefalię przyznaną przez Konstantynopol, a inne jej nie uznały, o tyle decyzję Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej o oddzielaniu się od Moskwy nie uznał zasadniczo nikt, w tym sama Moskwa, a mimo tego PAKP – podobnie zresztą jak Moskwa – nie przyjmuje tego faktu do wiadomości.
Odpryskiem wewnątrzprawosławnego konfliktu jest decyzja o zawieszeniu współpracy z Kościołem rzymskokatolickim z powodu udzielania przez ten Kościół pomocy ukraińskim prawosławnym bez względu na przynależność kanoniczną oraz kontakty hierarchii rzymskokatolickiej z hierarchami CPU. Fakt, że te relacje nie podobają się władzom PAKP, które poprzez swoje liczne działania i komentarze nie skrywają swojej promoskiewskiej proweniencji w wymiarze ideologiczno-kanonicznym, dziwić nie powinien. I zasadniczo nie dziwi też sposób załatwiania spraw, a mianowicie, że teoretycznie partnerzy dialogu dowiadują się o decyzjach z Internetu.
Dlaczego? Z kilku powodów.
Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny nie traktuje partnerów z innych Kościołów po partnersku, gdyż nie uważa ich za partnerów. Partnerów traktuje się na równi i z szacunkiem, szanuje się ich odrębność i różnorodność, podczas gdy liczne działania PAKP pokazują dobitnie, że inne Kościoły traktowane są po partnersku o tyle, o ile ma to wymiernie korzyści wizerunkowe czy ekonomiczne (bo przecież nie ekumeniczne) dla PAKP.
Wobec innych wyznań chrześcijańskich władze PAKP zachowują się arogancko i obcesowo, podobnie zresztą jak wobec wielu własnych duchownych, którzy nie mają wyboru, nie mają się do kogo odwołać i po prostu zaciskają zęby, mówiąc „błogosław, władyko”.
To, w jaki sposób strona prawosławna potraktowała kwestię Zespołu Bilateralnego z Kościołem rzymskokatolickim pokazuje, że zasadniczo partnerzy ekumeniczni zmagają się z rozkapryszoną strukturą klerykalno-hierarchiczną, posługującą się metodami zastraszania i szantażu. Taka postawa eliminuje z wzajemnych relacji nawet zasadę ograniczonego zaufania, sprawiając, że kontakty któregokolwiek Kościołów z PAKP to zasadniczo fasada i teatr uprzejmości. Dotyczy to nie tylko KEP, ale też efemerycznej Polskiej Rady Ekumenicznej.
Oczywiście, polityka tupiącej nóżki i cerkiewnego zamordyzmu imponuje wielu, szczególnie tam, gdzie szczególnie silne są zgrupowania spod znaku ruskiego miru tudzież fundamentalistycznej bańki „prawosławie-albo-śmierć” rozsianej w wielu parafiach PAKP. Dość wspomnieć, że PAKP nie narzeka na dopływ świeżej krwi w postaci radykalnych ideologów – nie rzadko konwertytów z katolicyzmu – którzy nie tylko wrogo odnoszą się do kontaktów ekumenicznych, czy języka polskiego w liturgii, ale – co gorsza – z sympatią chłoną imperialne pomysły Putina. Wielko-rusko-mirskie idee i antyzachodnia retoryka wydają się w tym kontekście meritum ideologicznej konstrukcji, której dopełnieniem tudzież wypełnieniem jest przyjęcie prawosławia. W ten sposób szkodę ponosi samo prawosławie, stając się naczyniem fobii, a nie przestrzenią chrześcijańskiej mistagogii.
Przykrą ilustracją tegoż jest chociażby dość symboliczny fakt, że w mieście niejako katedralnym znanym z dobrej atmosfery ekumenicznej, używany jest kalendarz liturgiczny ze zdjęciem piewcy ludobójstwa i agenta KGB patriarchy Cyryla. Z informacji, jakie posiada redakcja ekumenizm.pl wynika, że nie tylko Łódź została ubogacona promoskiewskim artefaktem, ale również sanktuarium na Świętej Górze Grabarce, gdzie ongiś pojawiali się przedstawiciele najwyższych władz państwowych.
To, w jaki sposób PAKP przegrał sprawę Ukrainy, pokazuje dobitnie fakt, że wewnątrzukraińskie spory cerkiewne zostały przetransportowane na grunt polski jak słynne ukraińskie zboże z wagonów towarowych, dodając oliwy do i tak już rozbuchanego płomienia wewnątrzcerkiewnych napięć. A wystarczyło uznać autokefalię, zerwać się z moskiewskiej strefy wpływów i zintegrować silną społeczność ukraińską w struktury PAKP zamiast krzywić się na rzymskokatolickich biskupów za ich w pełni uzasadnione kontakty z hierarchami CPU. Biskupi PAKP mają za to kontakty z „kanoniczną” Moskwą i satelicką eparchią z łukaszenkowskiej eparchii w Białorusi.
Nie lada zaskoczeniem były wyniki spisu powszechnego GUS, gdyż okazało się bowiem, że kolportowane od lat w środowiskach prawosławnych opowieści o tym, że PAKP posiada od 250 do 500 tys. wiernych można umiejscowić w krainie mchu i paproci. Wg spisu jedynie 151 tys. obywatelek i obywateli Rzeczypospolitej przyznaje się do PAKP. Oczywiste jest, że prawosławnych w Polsce jest znacznie więcej i są to obywatele innych krajów, głównie Ukraińcy, którym raczej zbędna jest struktura, w której kazania głosi się po rosyjsku, a jej zwierzchnik śle życzenia do ministranta Putina.
Poprzez niektórych swoich hierarchów PAKP demonstrował bliskie przywiązanie do obecnie rządzących, co jednak – warto wspomnieć na marginesie — nie przełożyło się na wynik wyborczy podlaskiej kandydatki do parlamentu z ramienia PiS wspieranej przez znaczącego władykę znaczącej diecezji, który również na konferencjach diecezji zachęcał do głosowania na partię jeszcze rządzącą. Kwestią niejako symboliczną jest liczba uzyskanych głosów — zabrakło tylko jednego do 1054. Co ciekawe, nikomu z licznej diaspory prawosławnej w Polsce nie udało się dostać do nowego Sejmu RP – dwóch kandydatów i jedna kandydatka z trzech komitetów wyborczych nie uzyskali odpowiedniej ilości głosów.
Innym powodem dla mało czytelnych poczynań PAKP jest tocząca się pod cerkiewnymi dywanami rywalizacja o sukcesję władzy. W strukturach hierarchicznych, podobnie jak w partiach politycznych, ścieranie się frakcji jastrzębi i umiarkowanych, widoczne jest szczególnie, a przyjmowane metody zasadniczo nie różnią się od tych „ze świata”.
Wymowna w komunikacie PAKP jest jeszcze inna sprawa, dotycząca lekcji religii, świadcząca o wysokim stopniu odklejenia i niezrozumienia procesów zachodzących w społeczeństwie. W komunikacie czytamy bowiem:
Zapoznano się ze sprawozdaniem z nauczania religii prawosławnej w szkołach. Zalecono zmobilizować katechetów do bardziej aktywnej pracy tak, aby ani jeden młody człowiek nie wypisał się z lekcji religii.
Właściwie, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać nad tak sformułowanym dictum… czy bardziej współczuć katechetom, którzy będą rozliczani, czy może raczej uczniom skonfrontowanych z wielką i pancerną mobilizacją zaleconą przez Sobór PAKP. Zasadniczo można uznać, że dni lekcji religii w szkołach są policzone i wielką zasługę mają tutaj, co widać powyżej, Kościoły. Im szybciej to się stanie, tym lepiej.
Dariusz Bruncz
» Ekumenizm.pl: Ruchy tektoniczne w PAKP