- 13 października, 2024
- przeczytasz w 3 minuty
Estońskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie jest zadowolone ze sposobu, w jaki powiązana z Patriarchatem Moskiewskim Estońska Cerkiew Prawosławna rozluźnia więzi z Rosyjską Cerkwią Prawosławną uznawaną w Estonii za organizację wspierającą terroryzm.
Cerkiew i ministerstwo bawią się w kotka i myszkę
Estońskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie jest zadowolone ze sposobu, w jaki powiązana z Patriarchatem Moskiewskim Estońska Cerkiew Prawosławna rozluźnia więzi z Rosyjską Cerkwią Prawosławną uznawaną w Estonii za organizację wspierającą terroryzm.
Przypomnijmy, że w sierpniu 2024 r. szerokim echem w międzynarodowych mediach odbiły się decyzje Świętego Soboru Estońskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego o teoretycznym uniezależnieniu się od Moskwy.
Pod naciskiem władz państwowych Cerkiew ta, do której należy większość prawosławnych Estończyków, a wśród których z kolei przeważają etniczni Rosjanie, w teorii poluzowała więzi z Rosyjską Cerkwią Prawosławną. W soborze w trybie online uczestniczył zwierzchnik Kościoła, metropolita Eugeniusz, którego władze estońskie wyrzuciły z kraju za niejednoznaczne stanowisko wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Jednak decyzje początkowo ogłaszane jako przełomowe, okazały się pozorne lub przynajmniej niewystarczające, przynajmniej dla estońskich władz. Na dodatek, Estoński Kościół Prawosławny podległy Patriarchatowi Konstantynopola stwierdził, że ECP nie może nazywać się tak jak zdecydował Synod, gdyż nazwa jest już zajęta.
Na początku października 2024 roku sekretarz stanu estońskiego MSW Tarmo Miilits wysłał list do biskupa Tartu Daniela, w którym wskazał na kosmetyczny charakter przeprowadzonych zmian. Kościół nie jest ani niezależny, ani też autonomiczny, ale nadał sobie ograniczoną niezależność. Wpływ Patriarchatu Moskiewskiego na Estońską Cerkiew Prawosławną nie zmalał mimo zmiany nazwy i wykreślenia Patriarchatu ze statutów – przekonują władze, wskazując, że Cerkiew wciąż odwołuje się do rosyjskiego tomosu z 1993 roku, w którym stwierdzono wyraźne podporządkowanie Moskwie (dokument dotyczył także Łotwy i Mołdawii).
Przedstawiciele Cerkwi w osobie biskupa Daniela stwierdziły natomiast, że stanowisko władz jest bezpośrednim mieszaniem się kraju w sprawy kanoniczne Cerkwi. — Nie jest rolą państwa stwierdzać, co jest kanoniczne, a co nie jest – zaznaczył bp Daniel, przekonując w wywiadach, że nie jest możliwe zupełne zerwanie więzi z Moskwą, gdyż to umieściłoby Kościół w kanonicznej szarej strefie.
Swoją pomoc zaoferował metropolita Szczepan, zwierzchnik mniejszej Estońskiej Apostolskiej Cerkwi Prawosławnej (Patriarchat Konstantynopola), sugerując, że dotychczasowa struktura podległa Moskwie mogłaby stać się rosyjskojęzycznym wikariatem jego Cerkwi. Ponadto hierarcha zaznaczył, że zmiana nazwy Estońskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego na Estońską Cerkiew Prawosławną jest nielegalna, gdyż ta nazwa jest już używana przez jego Kościół – zapisana jest w tomosie od Konstantynopola z 1923 roku oraz stosowana jest w obcojęzycznych dokumentach Kościoła. Stanowisko to podzielają również władze państwowe.
Metropolita Szczepan przypomniał, że wraz z utratą niepodległości i wchłonięciem kraju przez ZSRR, Patriarchat Moskiewski rozwiązał w 1945 Estońską Cerkiew Prawosławną i rozpoczął niekanoniczną działalność na terenie okupowanego kraju. W 1996 roku Patriarchat Ekumeniczny przywrócił tomos z 1923 roku, używając nazwy „Estońska Cerkiew Prawosławna”.
Wiele wskazuje na to, że kanoniczne potyczki między estońskimi władzami a kierownictwem rosyjskojęzycznej Cerkwi w Estonii będą trwały i wbrew początkowym nadziejom, nie dojdzie – przynajmniej w najbliższym czasie – do realnych kroków, zmierzających do unifikacji obydwu prawosławnych struktur.