Kościoły katolickie

Czarnogóra: intronizacyjny desant nad płonącymi barykadami


Intro­ni­za­cja nowe­go pra­wo­sław­ne­go metro­po­li­ty Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza Joani­cju­sza, któ­ra mia­ła miej­sce 5 wrze­śnia w mona­ste­rze w Cety­ni oraz towa­rzy­szą­ce jej napię­cia są świa­dec­twem bar­dzo moc­ne­go uwi­kła­nia nie­któ­rych spo­łe­czeństw pra­wo­sław­nych w ple­mien­ne kon­flik­ty poli­tycz­ne. Uwi­kła­nie to bywa nie­raz tak sil­ne, że zupeł­nie prze­sła­nia fun­da­men­tal­ny sens życia chrze­ści­jań­skie­go oraz posłu­gi bisku­piej.


 


Bary­ka­dy z kamie­ni i pło­ną­cych opon blo­ku­ją­ce dro­gi (na Bał­ka­nach budzą­ce nie­zbyt dobre sko­ja­rze­nia histo­rycz­ne z począt­kiem lat 90. XX wie­ku i roz­pa­dem Jugo­sła­wii, któ­ry zaczął się wła­śnie od blo­kad szla­ków komu­ni­ka­cyj­nych przez samo­zwań­cze „stra­że” i oddzia­ły para­mi­li­tar­ne), tony gazu łza­wią­ce­go, lata­ją­ce nad gło­wa­mi kok­taj­le Moło­to­wa, kamie­nie i butel­ki, pał­ki i set­ki poli­cjan­tów. Uzbro­je­ni po zęby funk­cjo­na­riu­sze sił spe­cjal­nych ochra­nia­ją­cy kulo­od­por­ną płach­tą zdą­ża­ją­cych do świą­ty­ni duchow­nych i bisku­pów, któ­rych dostar­czył na uro­czy­stość woj­sko­wy śmi­gło­wiec  – to nie obraz­ki z same­go środ­ka wiel­kiej rewo­lu­cji, ale… z obję­cia przez hie­rar­chę pra­wo­sław­ne­go swo­jej nowej metro­po­lii.

Wyda­wać by się mogło, że w obiek­tyw­nie coraz bar­dziej laicy­zu­ją­cej się Euro­pie intro­ni­za­cja bisku­pa nie powin­na budzić więk­szych, maso­wych emo­cji spo­łe­czeń­stwa. W koń­ców­ce lata, w sło­necz­nym, śród­ziem­no­mor­skim kra­ju week­end zazwy­czaj  prze­bie­ga pod zna­kiem wypo­czyn­ku i zaba­wy niż prób fizycz­ne­go unie­moż­li­wie­nia bisku­pom obej­mo­wa­nia swo­ich die­ce­zji. W pierw­szy week­end wrze­śnia w Czar­no­gó­rze sta­ło się jed­nak ina­czej. Z jakie­go powo­du, dość zwy­czaj­ne wyda­wać by się mogło wyda­rze­nie kościel­ne, budzi­ło i wciąż budzi aż takie namięt­no­ści i emo­cje?

Pół bie­dy, gdy­by tyl­ko na namięt­no­ściach i emo­cjach się koń­czy­ło. Licz­ni obser­wa­to­rzy twier­dzi­li, że w związ­ku z intro­ni­za­cją Joani­cju­sza (serb. Joani­ki­je) (Mićo­vi­cia), na nowe­go pięć­dzie­sią­te­go szó­ste­go w histo­rii naj­wyż­sze­go ran­gą hie­rar­chę pra­wo­sław­nej Metro­po­lii Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza, nada­dria­tyc­kie pań­stwo suk­ce­syj­ne byłej Jugo­sła­wii, sta­nę­ło wręcz na kra­wę­dzi woj­ny domo­wej. O co cho­dzi w tym całym spo­rze?


Evi­va Mon­te­ne­gro vs. Veli­ka Srbi­ja

Korze­nie prze­wle­kłe­go kon­flik­tu spo­łecz­no-poli­tycz­ne­go w Czar­no­gó­rze, któ­ry doty­ka rów­nież kwe­stii cer­kiew­nych opi­sy­wa­li­śmy sze­rzej na naszym por­ta­lu już w poprzed­nich latach w tek­stach o Nowym Kijo­wie w Pod­go­ri­cy oraz o świą­tyn­nym spo­rze z poli­ty­ka w tle. Jego naj­now­sza odsło­na przy­pa­dła na okres pomię­dzy koń­cem grud­nia 2019 roku, gdy rzą­dzą­ca wów­czas więk­szość par­la­men­tar­na przy­ję­ła kon­tro­wer­syj­ną usta­wę o wol­no­ści sumie­nia i wyzna­nia, któ­ra w czę­ści doty­czy­ła rów­nież zagad­nie­nia wła­sno­ści świą­tyń pra­wo­sław­nych znaj­du­ją­cych się na tere­nie kra­ju, a wybo­ra­mi par­la­men­tar­ny­mi 30 sierp­nia ub. roku wyno­szą­cy­mi do wła­dzy nowy rząd pre­mie­ra Zdra­vko Kri­vo­ka­pi­cia. Pierw­sze fale pan­de­mii, szcze­gól­nie moc­no doty­ka­ją­ce Bał­ka­ny, ogra­ni­czy­ły od wio­sny 2020 roku maso­we demon­stra­cje i pro­ce­sje (cs. liti­je) prze­bie­ga­ją­ce pod hasłem „Ne damo sve­tin­je” („Nie odda­my świą­tyń”) i sta­no­wią­ce wyraz maso­we­go sprze­ci­wu wier­nych zwią­za­nych z serb­ską auto­ke­fa­lią i ówcze­sną czar­no­gór­ską opo­zy­cją. W pew­nym momen­cie zresz­tą, stan­dar­do­we pro­ce­sje zosta­ły zastą­pio­ne z przy­czyn bez­pie­czeń­stwa epi­de­micz­ne­go… pro­ce­sja­mi samo­cho­do­wy­mi (serb. „auto-liti­je”). Cał­kiem moż­li­we, że to wła­śnie kon­flikt z Serb­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną był osta­tecz­nym gwoź­dziem do klę­ski wybor­czej rzą­dzą­cej kra­jem od bli­sko trzech dekad Demo­kra­tycz­nej Par­tii Socja­li­stów (DPS). Na urzę­dzie pozo­sta­je jed­nak wciąż zwią­za­ny z tym ugru­po­wa­niem pre­zy­dent Milo Dju­ka­no­vi­cia, któ­ry w chwi­li obec­nej jest, obok Alek­san­dra Łuka­szen­ki, naj­dłu­żej utrzy­mu­ją­cym się u wła­dzy przy­wód­cą w Euro­pie.

Wyda­wać by się mogło, że obję­cie wła­dzy przez bli­ską Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej i Bel­gra­do­wi opo­zy­cję zakoń­czy przy­naj­mniej czę­ścio­wo kon­flikt, któ­ry w zasa­dzie od począt­ków ist­nie­nia nie­pod­le­głej Czar­no­gó­ry dzie­li tam­tej­sze, liczą­ce nie­co ponad 600 tys. miesz­kań­ców spo­łe­czeń­stwo. Naprze­ciw­ko sie­bie sto­ją w nim dwa wro­gie obo­zy: zwo­len­ni­cy toż­sa­mo­ści czar­no­gór­skiej, pod­kre­śla­ją­cej odręb­ność i nie­za­leż­ność od Ser­bii, w tym rów­nież na pozio­mie cer­kiew­nym, oraz opo­wia­da­ją­cy się za bli­ski­mi związ­ka­mi z Bel­gra­dem. Ten dru­gi obóz pod­kre­śla, że Metro­po­lia Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza, pomi­mo lokal­nej spe­cy­fi­ki, pozo­sta­je od wie­ków inte­gral­ną czę­ścią Cer­kwi serb­skiej i „serb­skie­go świa­ta”. Ostat­ni, prze­pro­wa­dzo­ny rów­no przed 10 laty spis powszech­ny poka­zał, że z pra­wo­sła­wiem iden­ty­fi­ku­je się 72 proc. oby­wa­te­li kra­ju. 45 proc. jako głów­ną toż­sa­mość poda­wa­ło czar­no­gór­ską, a 28 proc. serb­ską. Więk­szość Czar­no­gór­ców popie­ra­ją­cych nie­pod­le­głość jest jed­no­cze­śnie wier­ny­mi Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej.

Dla jed­nych miesz­kań­ców kra­ju pod­sta­wo­wą iden­ty­fi­ka­cją jest czer­wo­na fla­ga z dwu­gło­wym czar­no­gór­skim orłem, hasło „Evi­va Mon­te­ne­gro!” i tra­dy­cja wie­lo­eta­po­wej samo­dziel­no­ści czar­no­gór­skiej. Cho­dzi o się­ga­ją­cy epo­ki nie­za­leż­ne­go księ­stwa sys­tem „wła­dy­ka­tu”, gdzie gło­wa­mi pań­stwa byli bisku­pi pra­wo­sław­ni wybie­ra­ni przez zgro­ma­dze­nie wier­nych. Póź­niej było to nie­pod­le­głe i nie­za­leż­ne Kró­le­stwo Czar­no­gó­ry ist­nie­ją­ce w latach 1910–18 i wła­da­ne przez Miko­ła­ja I Petro­vi­cia-Nje­go­ša. Pań­stwo wcie­lo­no póź­niej, nie bez zbroj­ne­go opo­ru czę­ści Czar­no­gór­ców, do Kró­le­stwa Ser­bów, Chor­wa­tów i Sło­weń­ców (od 1929 roku Kró­le­stwa Jugo­sła­wii) rzą­dzo­nych zresz­tą przez bli­sko spo­krew­nio­ny z czar­no­gór­ską dyna­stią dom Kara­dzior­dzie­wi­czów. Sto­li­cą i koleb­ką tej czar­no­gór­skiej toż­sa­mo­ści było nie­wiel­kie mia­stecz­ko Cety­nia (serb./cg. Cetin­je), gdzie znaj­do­wał się pałac kró­lew­ski wraz z wszyst­ki­mi sym­bo­licz­ny­mi insy­gnia­mi wła­dzy oraz mona­ster, w któ­rym — po wie­lu pery­pe­tiach — 5 wrze­śnia 2021 roku doszło do intro­ni­za­cji nowe­go metro­po­li­ty Czar­no­gó­ry. Dru­ga część czar­no­gór­skie­go spo­łe­czeń­stwa chce zacho­wa­nia moż­li­wie naj­bliż­szych związ­ków z Ser­bią i uwa­ża, że dzie­je górzy­ste­go, nad­mor­skie­go księ­stwa i kró­le­stwa są inte­gral­ną czę­ścią serb­skiej toż­sa­mo­ści naro­do­wej i cywi­li­za­cyj­nej. A miesz­kań­cy Cety­ni, to w ich mnie­ma­niu czę­sto bar­dziej świa­do­mi Ser­bo­wie niż ci z Bel­gra­du, Niszu lub Nowe­go Sadu.

Nie­ka­no­nicz­na Cer­kiew Czar­no­gó­ry, na któ­rej cze­le stoi uży­wa­ją­cy tytu­łu „metro­po­li­ta Michał, arcy­bi­skup cetyń­ski i metro­po­li­ta czar­no­gór­ski” (imię i nazwi­sko świec­kie Miraš Dede­ić) nie jest uzna­wa­na przez żad­ną inną auto­ke­fa­lię. Zare­je­stro­wa­no ją w latach 90. XX wie­ku jako orga­ni­za­cję poza­rzą­do­wą. Według czę­sto kwe­stio­no­wa­nych danych nie liczy ona wię­cej niż 50 tys. wier­nych. W ostat­nich latach, gdy nastą­pi­ło nasi­le­nie spo­ru poli­tycz­ne­go pomię­dzy zwo­len­ni­ka­mi wyłącz­nej toż­sa­mo­ści czar­no­gór­skiej z przed­sta­wi­cie­la­mi orien­ta­cji czar­no­gór­sko-serb­skiej i serb­skiej, zarów­no pre­zy­dent Dju­ka­no­vić i Demo­kra­tycz­na Par­tia Socja­li­stów pozy­cjo­nu­ją­cy się jako ojco­wie czar­no­gór­skiej nie­pod­le­gło­ści, zaczę­li coraz gło­śniej mówić o popar­ciu dla idei auto­ke­fa­lii miej­sco­wej Cer­kwi i odłą­cze­nia jej od Patriar­cha­tu Serb­skie­go.


Chwiej­ny metro­po­li­ta Michał

W sytu­acji czar­no­gór­skie­go pra­wo­sła­wia moż­na poszu­ki­wać ana­lo­gii z Ukra­iną lub Mace­do­nią Pół­noc­ną, nie­mniej nie będą one traf­ne. I to nie tyl­ko z powo­du małej liczeb­no­ści for­mal­nych człon­ków czar­no­gór­skiej struk­tu­ry nie­ka­no­nicz­nej. Jej pode­szły już wie­kiem głów­ny hie­rar­cha Michał ma opi­nię oso­by o nie­ja­snych inten­cjach i zaska­ku­ją­cych zwro­tach w życio­ry­sie (stu­dia teo­lo­gicz­ne w Bel­gra­dzie, na Papie­skim Insty­tu­cie Wschod­nim w Rzy­mie, Aka­de­mii Duchow­nej Św. Ser­gie­ja w pod­mo­skiew­skim Zagor­sku, świę­ce­nia kapłań­skie w Patriar­cha­cie Eku­me­nicz­nym, z któ­re­go został wyda­lo­ny za gło­sze­nie… wiel­ko­serb­skie­go nacjo­na­li­zmu i ata­ko­wa­nie innych auto­ke­fa­lii, w koń­cu, nie­ocze­ki­wa­ne przej­ście na pozy­cje popie­ra­nia auto­ke­fa­lii czar­no­gór­skiej). Nie­któ­rzy serb­scy duchow­ni wprost suge­ru­ją, iż w cza­sach komu­ni­stycz­nych mógł on peł­nić rolę taj­ne­go współ­pra­cow­ni­ka UDBA (jugo­sło­wiań­skiej służ­by bez­pie­czeń­stwa), wysła­ne­go na odci­nek pra­cy kościel­nej. O. Momči­lo Kri­vo­ka­pić, zmar­ły w ub. r. pro­boszcz cer­kwi św. Miko­ła­ja Cudo­twór­cy w Koto­rze, jeden z naj­po­pu­lar­niej­szych duchow­nych Metro­po­lii Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza, któ­ry kil­ka­dzie­siąt lat temu uczył się wraz z przy­szłym lide­rem nie­ka­no­nicz­nej Cer­kwi czar­no­gór­skiej w bel­gradz­kim semi­na­rium duchow­nym, wspo­mi­nał w wie­lu wywia­dach, że dzi­wi­ło go, iż przy­szły hie­rar­cha nie­ka­no­nicz­ny nie potra­fił w semi­na­rium odmó­wić pod­sta­wo­wych modlitw.

Kon­stan­ty­no­pol jasno pod­kre­śla, że nie­ka­no­nicz­na Cer­kiew w Czar­no­gó­rze nie jest przy­pad­kiem toż­sa­mym z Cer­kwią Pra­wo­sław­ną na Ukra­inie i na tomos z Patriar­cha­tu Eku­me­nicz­ne­go nie ma co liczyć. Jak rów­nież, nie ma co liczyć na sym­pa­tię jakiej­kol­wiek innej auto­ke­fa­lii, jak cho­ciaż­by w przy­pad­ku Cer­kwi w Mace­do­nii Pół­noc­nej, gdzie mamy do czy­nie­nia z dys­kret­nym wspar­ciem ze stro­ny Patriar­cha­tu Buł­ga­rii.

W naj­now­szym sta­dium kon­flik­tu w Czar­no­gó­rze wątła, nie­ka­no­nicz­na struk­tu­ra cer­kiew­na wyda­je się zresz­tą peł­nić rolę jedy­nie sta­ty­sty na dal­szym pla­nie. Głów­na oś spo­ru prze­bie­ga bowiem nie pomię­dzy teo­lo­ga­mi i duchow­ny­mi, a poli­ty­ka­mi i ludź­mi nada­ją­cy­mi ton deba­cie publicz­nej.


Nowe otwar­cie?

Utwo­rze­nie po wybo­rach z 30 sierp­nia 2020 roku rzą­du ugru­po­wań do tej pory opo­zy­cyj­nych wobec pre­zy­den­ta Dju­ka­no­vi­cia i socja­li­stów rze­czy­wi­ście przy­no­si­ło nadzie­ję na nowe otwar­cie pomię­dzy Serb­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną a pań­stwem czar­no­gór­skim. Nie­mal w tym samym cza­sie, jesie­nią ub. r. zmarł w wyni­ku powi­kłań po Covid-19 metro­po­li­ta Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza Amfi­lo­chiusz (serb. Amfi­lo­hi­je), sto­ją­cy na cze­le miej­sco­wej serb­skiej Cer­kwi od począt­ku lat 90. Prze­szedł on nie­wąt­pli­wie do histo­rii jako odno­wi­ciel Cer­kwi po zapa­ści w epo­ce komu­ni­stycz­nej, budu­jąc w kra­ju bli­sko 600 nowych świą­tyń, w tym wiel­ką kate­drę Zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go w Pod­go­ri­cy, obec­nej sto­li­cy kra­ju. Amfi­lo­chiusz był wiel­kim zwo­len­ni­kiem toż­sa­mo­ści czar­no­gór­skiej jako inte­gral­nej czę­ści serb­sko­ści i na począt­ku wojen towa­rzy­szą­cych roz­pa­do­wi Jugo­sła­wii miał nie­chlub­ny epi­zod przy­ję­cia i pobło­go­sła­wie­nia w mona­ste­rze w Cety­ni para­mi­li­tar­nych oddzia­łów Želj­ko Ražna­to­vi­cia „Arka­na” odpo­wie­dzial­nych póź­niej za zbrod­nie wojen­ne w Chor­wa­cji, Bośni i Koso­wie. Nie­mniej, po refe­ren­dum w 2006 roku doty­czą­cym zerwa­nia kon­fe­de­ra­cji z Ser­bią i ogło­sze­nia nie­pod­le­gło­ści, hie­rar­cha poparł nową pań­stwo­wość, opo­wia­da­jąc się za utrzy­ma­niem bli­skich wię­zi z Bel­gra­dem.

Dość powie­dzieć, że nego­cja­cje doty­czą­ce utwo­rze­nia nowej koali­cji rzą­do­wej toczy­ły się jesie­nią 2020 roku wła­śnie i mię­dzy inny­mi — w mona­ste­rze w Cety­ni. Spro­wa­dzi­ło to na szy­ku­ją­cą się do obję­cia wła­dzy eki­pę nowe­go pre­mie­ra Zdra­vko Kri­vo­ka­pi­cia – oso­bi­ście głę­bo­ko wie­rzą­ce­go i prak­ty­ku­ją­ce­go pra­wo­sław­ne­go — oskar­że­nia ze stro­ny odcho­dzą­cych socja­li­stów i libe­ral­nych komen­ta­to­rów o dąże­nie do kle­ry­ka­li­za­cji pań­stwa. Jak rów­nież, o pod­da­nie wła­dzy świec­kiej wpły­wom Cer­kwi, któ­rej hie­rar­chicz­ne cen­trum znaj­du­je się poza gra­ni­ca­mi nie­pod­le­głe­go kra­ju.

Nowa więk­szość par­la­men­tar­na dość szyb­ko doko­na­ła korekt w kon­tro­wer­syj­nej usta­wie o wol­no­ści sumie­nia i wyzna­nia oraz wła­sno­ści świą­tyń przy­ję­tej w 2019 roku za cza­sów rzą­dów socja­li­stów. Powszech­ne było ocze­ki­wa­nie, że po napię­tych rela­cjach w poprzed­nich latach, a nawet oskar­że­niach o ste­ro­wa­nie przez Bel­grad pró­bą zama­chu sta­nu w Czar­no­gó­rze po wybo­rach w 2016 roku, w rela­cjach czar­no­gór­sko-serb­skich i w rela­cjach pań­stwo-Cer­kiew zapa­nu­je idyl­la.

Ku powszech­ne­mu zdzi­wie­niu jed­nak do niej nie doszło. Do tej pory rząd Kri­vo­ka­pi­cia nie pod­pi­sał z Serb­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną poro­zu­mie­nia regu­lu­ją­ce­go jej dzia­łal­ność. Pod­czas wybo­ru nowe­go metro­po­li­ty Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza pod­czas sobo­ru bisku­pów Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej w Bel­gra­dzie 29 maja br., na spo­tka­nie hie­rar­chów przy­był nie­ocze­ki­wa­nie czar­no­gór­ski pre­mier. Zosta­ło to ode­bra­ne jako pró­ba wywar­cia pre­sji poli­tycz­nej na hie­rar­chów, aby doko­na­li wybo­ru wła­śnie bp. Joani­cju­sza, będą­ce­go fawo­ry­tem nowej eki­py rzą­dzą­cej i kie­ru­ją­ce­go dotąd die­ce­zją bud­mi­lań­sko-nik­szicz­ką w ramach SCP. Joani­cjusz był aktyw­nym uczest­ni­kiem demon­stra­cji na prze­ło­mie 2019 i 2020 prze­ciw­ko usta­wie doty­czą­cej wła­sno­ści świą­tyń, a nawet w cza­sie jed­nej z nich został tym­cza­so­wo zatrzy­ma­ny przez poli­cję na 72 godzi­ny. W 2019 roku bp Joani­cjusz stał się rów­nież boha­te­rem nie­ty­po­we­go jak na hie­rar­chę kościel­ne­go wyda­rze­nia. Pod­czas spo­tka­nia w bel­gradz­kim hote­lu ze zna­nym czar­no­gór­skim biz­nes­me­nem, któ­ry finan­so­wał reno­wa­cję jed­ne­go z naj­więk­szych mona­ste­rów w Czar­no­gó­rze – Ostrog, duchow­ny był bez­po­śred­nim świad­kiem pró­by zama­chu na przed­się­bior­cę, ranio­ne­go przez snaj­pe­ra serią z bro­ni pal­nej. Hie­rar­sze nic się nie sta­ło. Do dzi­siaj nie jest jasne, czy rów­nież biskup nie był wte­dy obiek­tem zama­chu.

Odkła­da­na z powo­du pan­de­mii intro­ni­za­cja Joani­cju­sza zaczę­ła powo­li budzić coraz więk­sze emo­cje spo­łecz­ne. W mię­dzy­cza­sie, sto­sun­ki wewnątrz rzą­du Kri­vo­ka­pi­cia pogor­szy­ły się, a naj­bar­dziej pro­serb­skie siły wspie­ra­ją­ce gabi­net w par­la­men­cie prze­szły do opo­zy­cji. Na począt­ku lata par­la­ment Czar­no­gó­ry przy­jął spe­cjal­ną rezo­lu­cję upa­mięt­nia­ją­cą zbrod­nię doko­na­ną przez serb­skie jed­nost­ki w Sre­bre­ni­cy w 1995 roku pod­czas woj­ny w Bośni i prze­ciw­sta­wia­ją­cą się coraz powszech­niej­sze­mu w Ser­bii nega­cjo­ni­zmo­wi histo­rycz­ne­mu, kwe­stio­nu­ją­ce­mu odpo­wie­dzial­ność za zbrod­nie doko­na­ne pod­czas wojen towa­rzy­szą­cych roz­pa­do­wi Jugo­sła­wii. Rela­cje z Bel­gra­dem w wyni­ku tych posu­nięć znów wró­ci­ły do wro­gie­go napię­cia. Do tego stop­nia, że cór­ki Kri­vo­ka­pi­cia, któ­re koń­czy­ły stu­dia w Bel­gra­dzie i  pod­ję­ły tam pra­cę, musia­ły latem wyje­chać z Ser­bii z powo­du obaw o oso­bi­ste bez­pie­czeń­stwo. Wła­dze w Bel­gra­dzie naj­wy­raź­niej uzna­ły, że nowy pre­mier nie będzie reali­zo­wał pokła­da­nych w nim nadziei. Ostra reto­ry­ka anty­czar­no­gór­ska znów poja­wi­ła się w więk­szo­ści zależ­nych od eki­py pre­zy­den­ta Alek­san­dra Vuči­cia serb­skich mediów. Tym­cza­sem sam Kri­vo­ka­pić zaczął wysy­łać sygna­ły o chę­ci zało­że­nia nowo­cze­sne­go ugru­po­wa­nia cha­dec­kie­go oraz ure­gu­lo­wa­niu rela­cji z Serb­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną na pod­sta­wie stan­dar­do­wych norm euro­pej­skich.


Lawi­na pre­ten­sji

Latem br. poja­wi­ła się infor­ma­cja, że intro­ni­za­cja Joani­cju­sza odbę­dzie się w mona­ste­rze w Cety­ni. Zwo­len­ni­cy wyłącz­nej toż­sa­mo­ści czar­no­gór­skiej, sym­pa­ty­cy pre­zy­den­ta Dju­ka­no­vi­cia i opo­zy­cji uzna­li to za poli­czek oraz pró­bę upo­ko­rze­nia Czar­no­gór­ców w ser­cu i koleb­ce ich daw­nej pań­stwo­wo­ści. Pomi­mo fak­tu, że mona­ster znaj­du­je się obec­nie w jurys­dyk­cji SCP, a 41 dotych­cza­so­wych metro­po­li­tów Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza było intro­ni­zo­wa­nych wła­śnie w tym klasz­to­rze, sta­no­wi on jed­no z naj­waż­niej­szych miejsc w czar­no­gór­skim ima­gi­na­rium. To wła­śnie pod bra­mą mona­ste­ru odby­wa­ją się wszyst­kie więk­sze mani­fe­sta­cje patrio­tycz­ne Czar­no­gór­ców i tam w maju br. świę­to­wa­no 15. rocz­ni­cę ogło­sze­nia nie­pod­le­gło­ści kra­ju.

Jako jeden z pierw­szych prze­ciw­ko pla­no­wa­nej intro­ni­za­cji zapro­te­sto­wał bur­mistrz Cety­ni Alek­san­dar Kašće­lan zwią­za­ny poli­tycz­nie z socja­li­sta­mi. Póź­niej, listy otwar­te sprze­ci­wia­ją­ce się intro­ni­za­cji metro­po­li­ty w Cety­ni pod­pi­sa­ło sze­reg oso­bi­sto­ści z życia inte­lek­tu­al­ne­go i śro­do­wisk twór­czych Czar­no­gó­ry i Ser­bii o orien­ta­cji libe­ral­nej. W ostat­nim liście z 27 sierp­nia br. napi­sa­no m. in:

Obec­ny rząd Czar­no­gó­ry peł­ni rolę instru­men­tu do reali­za­cji mrocz­nych celów poli­ty­ki wiel­ko­serb­skiej, któ­rej rezul­ta­tem było ludo­bój­stwo, czyst­ki etnicz­ne i naj­cięż­sze zbrod­nie wojen­ne popeł­nio­ne w Euro­pie od momen­tu zakoń­cze­nia II woj­ny świa­to­wej. Na celow­ni­ku tej poli­ty­ki znaj­du­je się dzi­siaj pań­stwo Czar­no­gó­ra i jej mniej­szo­ści etnicz­ne, szcze­gól­nie (nie­ka­no­nicz­na) Czar­no­gór­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na, Czar­no­gór­cy i wszyst­kie prze­ja­wy kul­tu­ral­no-histo­rycz­nej toż­sa­mo­ści naro­du czar­no­gór­skie­go, wśród któ­rych mona­ster w Cety­ni pozo­sta­je od wie­ków jed­nym z naj­bar­dziej zna­czą­cych sym­bo­li (…) Intro­ni­za­cja metro­po­li­ty Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej wła­śnie w Cety­ni, na prze­kór woli ogrom­nej więk­szo­ści miesz­kań­ców mia­sta przed­sta­wia­ło­by sym­bo­licz­ny akt peł­ne­go pod­po­rząd­ko­wa­nia Czar­no­gó­ry poli­ty­ce wiel­ko­serb­skiej i znisz­czy­ło­by spo­kój i bez­pie­czeń­stwo oby­wa­te­li” (źró­dło).

W pierw­szych dniach wrze­śnia emo­cje spo­łecz­ne w Czar­no­gó­rze i Ser­bii wyda­wa­ły się się­gać zeni­tu. Bli­scy eki­pie rzą­dzą­cej w Bel­gra­dzie oraz krę­gom nacjo­na­li­stycz­nym w Ser­bii pod­kre­śla­li, że w Czar­no­gó­rze, podob­nie jak w cza­sach rzą­dów socja­li­stów, docho­dzi do „prze­śla­do­wań chrze­ści­jan pra­wo­sław­nych na wiel­ką ska­lę”, a mały nada­dria­tyc­ki kraj sta­nął przed roz­pa­dem i groź­bą woj­ny domo­wej. Nie­licz­ni serb­scy poli­ty­cy bądź komen­ta­to­rzy, tacy jak cho­ciaż­by lider ruchu auto­no­mi­stów z Woj­wo­di­ny Nenad Čanak, w latach 90. aktyw­ny dzia­łacz opo­zy­cji prze­ciw­ko rzą­dom Slo­bo­da­na Milo­še­vi­cia lub dzia­ła­ją­cy w całym regio­nie szef Par­tii Libe­ral­no-Demo­kra­tycz­nej Čedo­mir Jova­no­vić, wyra­ża­li zro­zu­mie­nie lub nawet popar­cie dla postu­la­tów Czar­no­gór­ców prze­ciw­nych intro­ni­za­cji. Inny wete­ran anty­mi­lo­sze­wi­czow­skiej opo­zy­cji, pisarz i były szef dyplo­ma­cji Vuk Dra­ško­vić pytał w mediach spo­łecz­no­ścio­wych jak to moż­li­we, że w cywi­li­zo­wa­nym świe­cie XXI wie­ku takie wyda­rze­nie kościel­ne jak intro­ni­za­cja bisku­pa może stać się kwe­stią ogól­no­na­ro­do­wą, zagad­nie­niem bez­pie­czeń­stwa i przy­szłych losów wspól­no­ty, o któ­rym mówią przy­wód­cy państw, pre­mie­rzy, poli­ty­cy, mini­stro­wie, naukow­cy, ana­li­ty­cy i wszyst­kie media.

Przed­sta­wi­cie­le serb­skiej Cer­kwi – patriar­cha Por­fi­riusz i metro­po­li­ta Joani­cjusz pod­kre­śla­li z kolei, że kwe­stia intro­ni­za­cji jest przez jej prze­ciw­ni­ków nie­po­trzeb­nie poli­ty­zo­wa­na. Podob­nie suge­ro­wał jeden z wice­pre­mie­rów w rzą­dzie czar­no­gór­skim, sam nie­pra­wo­sław­ny i naro­do­wo­ści albań­skiej Dri­tan Aba­zo­vić, twier­dzą­cy, że w nor­mal­nym pań­stwie zmie­rza­ją­cym do struk­tur euro­pej­skich obję­cie przez hie­rar­chę kościel­ne­go swo­jej die­ce­zji lub metro­po­lii nie powin­no budzić tego rodza­ju emo­cji. Jed­no­cze­śnie, człon­ko­wie rzą­du pre­mie­ra Kri­vo­ka­pi­cia pod­kre­śla­li, że pań­stwo nie powin­no kapi­tu­lo­wać przed pro­te­stu­ją­cy­mi i musi zabez­pie­czyć spraw­ne prze­pro­wa­dze­nie intro­ni­za­cji.

Prze­ciw­ni­cy intro­ni­za­cji pod­kre­śla­li, iż nie są prze­ciw­ni obję­ciu metro­po­lii przez Joani­cju­sza, ale uwa­ża­ją, iż intro­ni­za­cję powin­no się prze­nieść z Cety­ni do innej loka­li­za­cji, np. kate­dry w Pod­go­ri­cy. Cer­kiew zde­cy­do­wa­nie odrzu­ca­ła te suge­stie, twier­dząc, iż intro­ni­za­cja nie jest skie­ro­wa­na prze­ciw­ko jakiej­kol­wiek gru­pie etnicz­nej i spo­łecz­nej, o czym na dwa dni przed intro­ni­za­cją mówił w wywia­dzie bp Joani­cjusz:

O spo­kój, opa­no­wa­nie i nie­wy­ko­rzy­sty­wa­nie wia­ry jako pali­wa kon­flik­tu poli­tycz­ne­go ape­lo­wał Bia­ły Dom, Par­la­ment Euro­pej­ski i Komi­sja Euro­pej­ska. Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki w Czar­no­gó­rze zajął pozy­cję wstrze­mięź­li­wą, pod­kre­śla­jąc, że nie chce mie­szać się w wewnątrz­pra­wo­sław­ny spór, choć jed­no­cze­śnie zazna­czo­no, że przed­sta­wi­ciel lokal­nej hie­rar­chii będzie gościć na intro­ni­za­cji. Do poro­zu­mie­nia zwa­śnio­nych obo­zów nama­wia­li rów­nież lide­rzy miej­sco­wej spo­łecz­no­ści muzuł­mań­skiej. Prze­ciw­ni­cy intro­ni­za­cji w Cety­ni zapo­wie­dzie­li wie­lo­ty­sięcz­ne, maso­we demon­stra­cje w dniu obję­cia metro­po­lii przez Joani­cju­sza, któ­re mia­ły się odbyć pod mona­ste­rem. Na pew­ne ustęp­stwo poszła Cer­kiew ogła­sza­jąc, że intro­ni­za­cja ogra­ni­czy się do samej nie­dziel­nej Boskiej Litur­gii, a tzw. sobór ogól­no­lu­do­wy – for­ma tra­dy­cyj­ne­go, maso­we­go świę­to­wa­nia intro­ni­za­cji, nie odbę­dzie się.

Uro­czy­ste świę­to­wa­nie, któ­re mia­ło odbyć się w Cety­ni prze­nio­sło się jed­nak do Pod­go­ri­cy, gdzie w sobo­tę wie­czo­rem, w przed­dzień pla­no­wa­nej intro­ni­za­cji przy­był patriar­cha Ser­bii Por­fi­riusz, któ­re­go razem z nowym metro­po­li­tą Czar­no­gó­ry wita­ły pod kate­drą Zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go tłu­my pro­serb­skich oby­wa­te­li kra­ju wypo­sa­żo­nych w trój­ko­lo­ro­we fla­gi serb­skie z godłem Czar­no­gó­ry. Posta­no­wio­no połą­czyć tra­dy­cyj­ne w Cer­kwi nabo­żeń­stwo cało­noc­ne­go czu­wa­nia, cele­bro­wa­ne zazwy­czaj wie­czo­rem w przed­dzień nie­dzie­li i więk­szych świąt, z maso­wym wie­cem, kon­cer­tem muzycz­nym i light show. Ten ostat­ni adre­so­wa­ny był do sze­ro­kie­go gro­na odbior­ców. Wystą­pi­ły zespo­ły muzy­ki ludo­wej – nie zabra­kło tra­dy­cyj­ne­go tań­ca „kolo”, ale i rów­nież popu­lar­nej gru­py hipho­po­wej „Beograd­ski Sin­di­kat”, któ­rej pio­sen­ka opar­ta na ludo­wej pie­śni „Svi­će zora”, była na prze­ło­mie 2019/2020 roku nie­ofi­cjal­nym hym­nem anty­rzą­do­wych pro­te­stów pod hasłem „Nie odda­my świą­tyń!”. Kon­cert zakoń­czył występ roc­ko­wej gru­py „Never­ne Bebe” z dwo­ma cha­ry­zma­tycz­ny­mi woka­list­ka­mi. Przed nimi prze­mó­wił patriar­cha Ser­bii. I co cie­ka­we, w jego wystą­pie­niu zna­la­zły się akcen­ty eku­me­nicz­ne i pojed­naw­cze.

Hie­rar­cha pozdro­wił kato­li­ków „gło­szą­cych wia­rę w Krzyż Chry­stu­sa”, inne Kościo­ły chrze­ści­jań­skie, a tak­że spo­łecz­ność muzuł­mań­ską i żydow­ską. Przy­znał rów­no­cze­śnie, że Cer­kiew nie ist­nie­je po to, aby roz­wią­zy­wać pro­ble­my spo­łecz­ne, poli­tycz­ne i pań­stwo­we, ale aby gło­sić umę­czo­ne­go i zmar­twych­wsta­łe­go Chry­stu­sa. Nie wymie­nia­jąc kon­kret­nie prze­ciw­ni­ków intro­ni­za­cji, patriar­cha stwier­dził: „Nie odpo­wia­da­my nie­na­wi­ścią na nie­na­wiść. Jeże­li są ludzie, któ­rzy gło­szą do nas nie­na­wiść, to ich pro­blem, my będzie­my sądze­ni z tego, czy na tą nie­na­wiść odpo­wie­my w ten spo­sób, co oni! (…) Gdy pod­cho­dzi­my do kie­li­cha eucha­ry­stycz­ne­go kapłan nie pyta się nas, jakiej jeste­śmy naro­do­wo­ści i jakiej ide­olo­gii poli­tycz­nej zwo­len­ni­ka­mi” – mówił m.in. Por­fi­riusz.

Nie­mal do ostat­nich chwil w nie­dzie­lę 5 wrze­śnia rano nie było wia­do­mo, czy do intro­ni­za­cji doj­dzie. W nocy z 4 na 5 wrze­śnia w serb­skich i czar­no­gór­skich mediach poja­wi­ły się wręcz infor­ma­cje, że z powo­du blo­ka­dy dróg i usta­wia­nia na nich przez gru­py demon­stran­tów bary­kad z pło­ną­cych opon i kamie­ni, uro­czy­sto­ści zosta­ną prze­ło­żo­ne. W nocy z sobo­ty na nie­dzie­lę doszło w Cety­ni i wokół mia­stecz­ka do regu­lar­nych walk na pał­ki, kamie­nie i kok­taj­le Moło­to­wa pomię­dzy prze­ciw­ni­ka­mi intro­ni­za­cji i wzmoc­nio­ny­mi siła­mi poli­cyj­ny­mi.

Licz­ni demon­stran­ci i funk­cjo­na­riu­sze odnie­śli obra­że­nia, choć na szczę­ście, siłom porząd­ko­wym uda­ło się opa­no­wać sytu­ację i unik­nąć ofiar śmier­tel­nych. Do Cety­ni przy­był pre­zy­dent Dju­ka­no­vić, któ­ry z jed­nej stro­ny wezwał oby­wa­te­li do spo­ko­ju i dia­lo­gu, a następ­nie poparł na miej­scu pro­te­stu­ją­cych prze­ciw­ko intro­ni­za­cji. Aktyw­ny w zamiesz­kach był rów­nież jeden z pre­zy­denc­kich dorad­ców Vese­lin Vel­jo­vić, któ­ry wraz z gru­pą kil­ku­dzie­się­ciu męż­czyzn usi­ło­wał prze­rwać kor­don poli­cyj­ny pod mona­ste­rem. Został on tym­cza­so­wo zatrzy­ma­ny, choć za udział w zamiesz­kach będzie odpo­wia­dać z wol­nej sto­py. W sobo­tę 4 wrze­śnia wie­czo­rem o spo­kój i poro­zu­mie­nie zaape­lo­wał rów­no­le­głe w wystą­pie­niu tele­wi­zyj­nym pre­mier Kri­vo­ka­pić (wideo:  ).

W koń­cu, omi­ja­jąc blo­ka­dy, bary­ka­dy i demon­stra­cje, serb­ski patriar­cha Por­fi­riusz i metro­po­li­ta Joani­cjusz zosta­li prze­trans­por­to­wa­ni w nie­dzie­lę rano woj­sko­wym śmi­głow­cem z Pod­go­ri­cy (gdzie oby­dwaj przy­by­li w sobo­tę wie­czo­rem, wita­ni przez licz­nie zgro­ma­dzo­nych zwo­len­ni­ków) na lądo­wi­sko tuż nie­opo­dal mona­ste­ru w Cety­niu.

Pod eskor­tą uzbro­jo­nych po zęby koman­do­sów i nakry­ci kulo­od­por­ną płach­tą, hie­rar­cho­wie zosta­li wpro­wa­dze­ni do mona­ster­skiej cer­kwi, gdzie słu­żo­no Boską Litur­gię i doko­na­no aktu intro­ni­za­cji Joani­cju­sza na 56. metro­po­li­tę Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza. W uro­czy­sto­ściach wziął udział pre­mier Kri­vo­ka­pić i mini­stro­wie jego rzą­du.


Kon­flikt bez wyj­ścia?

Trud­no jed­no­znacz­nie wska­zać, któ­ra ze stron czar­no­gór­skie­go spo­ru wokół intro­ni­za­cji odnio­sła zwy­cię­stwo.

Uro­czy­stość uda­ło się prze­pro­wa­dzić w warun­kach dale­kich od wszel­kich stan­dar­dów, zarów­no cer­kiew­nych, jak i demo­kra­tycz­nych. Inter­nau­ci w kra­jach b. Jugo­sła­wii sko­men­to­wa­li to wszyst­ko za pomo­cą dosad­nych memów.

Z pew­no­ścią oby­dwu stro­nom spo­ru zabra­kło chę­ci do poro­zu­mie­nia i dia­lo­gu, jak rów­nież zro­zu­mie­nia wraż­li­wo­ści rywa­la i wyj­ścia naprze­ciw jego ocze­ki­wa­niom. W gorą­cym spo­rze zupeł­nie znik­nę­ły argu­men­ty teo­lo­gicz­ne, a wie­lu udzie­la­ją­cych się medial­nie uczest­ni­ków kon­flik­tu nie było nawet w sta­nie roz­róż­nić, czy pro­te­stu­ją prze­ciw­ko lub gorą­co popie­ra­ją intro­ni­za­cję Joani­cju­sza, czy jak błęd­nie twier­dzi­li, wobec jego świę­ceń bisku­pich (chi­ro­to­nii). Te ostat­nie mia­ły bowiem miejsce…22 lata temu, gdy po wyświę­ce­niu obej­mo­wał die­ce­zję bud­mi­lań­sko-nik­szicz­ką.

Spór w Czar­no­gó­rze pomię­dzy orien­ta­cją mon­te­ne­griń­ską i (pro)serbską trwa w naj­lep­sze i nie widać na hory­zon­cie, aby jaka­kol­wiek siła poli­tycz­na lub kościel­na była go w sta­nie zakoń­czyć. Tak to zazwy­czaj bywa przy star­ciu dwóch sil­nych nar­ra­cji histo­rycz­nych. Trud­no jed­no­cze­śnie nie odnieść wra­że­nia, że spór w Czar­no­gó­rze jest kla­sycz­nym dowo­dem nie­praw­dzi­wo­ści tezy, że współ­cze­sne pra­wo­sła­wie, w prze­ci­wień­stwie do Kościo­łów tra­dy­cji zachod­niej, pozo­sta­je impre­gno­wa­ne na laicy­za­cję, instru­men­ta­li­za­cję poli­tycz­ną oraz ziem­skie ide­olo­gie. Trud­no jest, nawet przy nie­zwy­kłej gim­na­sty­ce inte­lek­tu­al­nej i posta­wie dyplo­ma­tycz­nej dostrzec, że rady­kal­nym uczest­ni­kom tego kon­flik­tu rze­czy­wi­ście mia­ło­by cho­dzić o Cer­kiew, Chry­stu­sa i zba­wie­nie.

Trud­no jest tak­że nie widzieć w bie­żą­cym kon­flik­cie reli­gij­nym wyłącz­nie inspi­ra­cji poli­tycz­nej. Rady­ka­łom z oby­dwu stron zale­ży na jego dal­szej eska­la­cji. Śro­do­wi­sko pre­zy­den­ta Dju­ka­no­vi­cia chce poka­zać, że obec­ny rząd nie radzi sobie z ochro­ną bez­pie­czeń­stwa oby­wa­te­li i spo­ko­jem spo­łecz­nym. Gwał­tow­ne pro­te­sty prze­ciw­ko intro­ni­za­cji metro­po­li­ty są też para­dok­sal­nie, „wodą na młyn” śro­do­wisk pro­serb­skich, któ­re znaj­du­ją w demon­stra­cjach prze­ciw­ko SCP potwier­dze­nie gło­szo­nej tezy, że jest ona w Czar­no­gó­rze prze­śla­do­wa­nia i dąży się do jej wyru­go­wa­nia z życia publicz­ne­go. Last but not least, podob­nie jak w poli­ty­ce współ­cze­snej Rosji, tak­że w Ser­bii tam­tej­sza auto­ke­fa­lia jest uży­wa­nia (czy hie­rar­cho­wie serb­skiej Cer­kwi tego chcą, czy nie) przez poli­ty­ków w Bel­gra­dzie jako ele­ment w geo­po­li­tycz­nej grze o utrzy­ma­nie wpły­wów „serb­skie­go świa­ta” na całym obsza­rze poju­go­sło­wiań­skim.

Burza po intro­ni­za­cji nie uci­szy­ła się przez cały kolej­ny tydzień. Zarów­no przed­sta­wi­cie­le insty­tu­cji euro­pej­skich, jak i część opo­zy­cyj­nych poli­ty­ków czar­no­gór­skich pod­kre­śla­li, że pró­by unie­moż­li­wie­nia cele­bra­cji reli­gij­nych są sprzecz­ne z fun­da­men­tal­ny­mi euro­pej­ski­mi stan­dar­da­mi praw czło­wie­ka. UE co praw­da bar­dziej akcen­to­wa­ła przy tym, że uży­wa­nie reli­gii do bie­żą­cej wal­ki poli­tycz­nej jest nie­do­pusz­czal­ne w kra­ju aspi­ru­ją­cym do człon­ko­stwa we wspól­no­cie. Opo­zy­cja zaczę­ła przy tym mówić o moż­li­wo­ści posta­wie­nia pre­zy­den­ta Dju­ka­no­vi­cia w stan oskar­że­nia za łama­nie kon­sty­tu­cji i nawo­ły­wa­nie do waśni reli­gij­nych. Tym­cza­sem sama gło­wa pań­stwa nie daje za wygra­ną. W week­en­do­wym wywia­dzie dla chor­wac­kie­go dzien­ni­ka „Jutarn­ji list” z 11 wrze­śnia, Dju­ka­no­vić okre­ślił nowe­go metro­po­li­tę pra­wo­sław­ne­go mia­nem „metro­po­li­ty desan­to­wo-heli­kop­te­ro­we­go”, a swo­ich prze­ciw­ni­ków mia­nem „kle­ro­fa­szy­stow­skiej mena­że­rii”. Jed­no­znacz­nie oskar­żył Bel­grad i Moskwę o dzia­ła­nia na rzecz znisz­cze­nia nie­pod­le­gło­ści Czar­no­gó­ry, wyrwa­nia jej z krę­gu struk­tur euro­atlan­tyc­kich oraz zmia­ny świec­kie­go i demo­kra­tycz­ne­go mode­lu ustro­jo­we­go kra­ju. „W desta­bi­li­za­cji Czar­no­gó­ry otwar­cie współ­pra­cu­je Serb­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na jako bar­dziej orga­ni­za­cja ide­olo­gicz­no-poli­tycz­na niż reli­gij­na, pod­pie­ra­ją­ca się pal­cem o aktu­al­ny reżim Alek­san­dra Vuči­cia” – przy­znał pre­zy­dent.

Dość zna­czą­ca i rzad­ka wyda­je się na tym tle wypo­wiedź Niko­li Radu­no­vi­cia, woka­li­sty popu­lar­nej  poproc­ko­wej gru­py „Per­per”, od lat pozy­cjo­nu­ją­ce­go się jako gorą­ce­go zwo­len­ni­ka toż­sa­mo­ści czar­no­gór­skiej i nie­pod­le­gło­ści: „Metro­po­li­ta Joani­cjusz będzie prze­by­wać w Cety­ni, tak jak bywał tu kie­dyś. Spo­ty­ka­łem go, wszy­scy Cety­nia­nie go spo­ty­ka­li i będzie tu znów prze­by­wał spo­ro lat. Życzę mu dużo zdro­wia i dłu­gich rzą­dów. Teraz sto­ją przed szan­są histo­rycz­ną: on i patriar­cha [Por­fi­riusz – przyp.], niech wyj­dą i powie­dzą: «Przyjdź­cie, bra­cia Czar­no­gór­cy, wy ist­nie­je­cie, to [mona­ster w Cety­ni – przyp.] jest wasze, przyjdź­cie słu­żyć [Boską Litur­gię – przyp.] razem z nami»” (za: rtcg.me).

Być może to jest wła­ści­wa, chrze­ści­jań­ska odpo­wiedź na pro­ble­my pra­wo­sła­wia na połu­dnio­wych rubie­żach Adria­ty­ku?

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.