Kościoły wschodnie

Nowy Kijów w Podgoricy?


Wła­dze Czar­no­gó­ry zapo­wia­da­ją dąże­nia do ogło­sze­nia auto­ke­fa­lii lokal­nych, nie­ka­no­nicz­nych struk­tur cer­kiew­nych. W tle, jak zwy­kle w takich przy­pad­kach, mamy do czy­nie­nia z kon­flik­ta­mi pomię­dzy dwo­ma sąsied­ni­mi kra­ja­mi, zażar­ty­mi spo­ra­mi histo­rycz­ny­mi, wewnętrz­ną rywa­li­za­cją poli­tycz­ną i prze­wle­kły­mi dys­pu­ta­mi nad kwe­stia­mi mająt­ko­wo-wła­sno­ścio­wy­mi. Czy pre­zy­dent Milo Dju­ka­no­vić pój­dzie w śla­dy Petro Poro­szen­ki?


 Rok 2019 jest gorą­cym cza­sem dla dużej czę­ści Bał­ka­nów nie tyl­ko ze wzglę­du na powrót napię­cia pomię­dzy Ser­bią i Koso­wem, ale rów­nież prze­wle­kle i przyj­mu­ją­ce wyso­ką tem­pe­ra­tu­rę kon­flik­ty poli­tycz­ne pomię­dzy wła­dza­mi i opo­zy­cją w Ser­bii, Alba­nii, czę­ści Bośni i Her­ce­go­wi­ny oraz w Czar­no­gó­rze. W ostat­nim z tych kra­jów, liczą­cej nie­co ponad 600 tys. miesz­kań­ców postju­go­sło­wiań­skiej repu­bli­ce, któ­ra ogło­si­ła nie­pod­le­głość zale­d­wie przed 13 laty, ele­men­tem nie­po­ko­jów poli­tycz­nych stał się rów­nież poważ­ny spór pomię­dzy rzą­dzą­cy­mi eli­ta­mi i Serb­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną.

Pomię­dzy Bel­gra­dem, Cety­nią, Rzy­mem i Zagor­skiem

Kano­nicz­ne struk­tu­ry Cer­kwi pra­wo­sław­nej w Czar­no­gó­rze repre­zen­tu­je wcho­dzą­ca w jej skład Metro­po­lia Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza, na któ­rej cze­le stoi metro­po­li­ta Amfi­lo­chiusz (Rado­vić) – jeden z naj­bar­dziej zna­nych hie­rar­chów pra­wo­sław­nych w Ser­bii, mogą­cy poszczy­cić się hono­ro­wym i pre­sti­żo­wym tytu­łem egzar­chy Świę­te­go Tro­nu Patria­sze­go w Peći (dzi­siaj na tery­to­rium Koso­wa). Ozna­cza to, że każ­do­ra­zo­wo, po śmier­ci patriar­chy serb­skie­go, peł­ni on funk­cję locum tenens i zarzą­dza Cer­kwią do momen­tu wybo­ru nowe­go patriar­chy. Według ofi­cjal­nych danych, wier­ny­mi tej metro­po­lii, w któ­rej skład wcho­dzą dodat­ko­wo dwie epar­chie (die­ce­zje): bud­mi­jań­sko-nik­szicz­ka ze sto­li­cą w mie­ście Bera­ne oraz mili­szew­ska, leżą­ca czę­ścio­wo na tery­to­rium Ser­bii, (z sie­dzi­bą w serb­skim Pri­je­pol­ju), pozo­sta­je nie­co ponad 72 proc. oby­wa­te­li Czar­no­gó­ry.

Nie­ka­no­nicz­na i nie uzna­wa­na przez inne auto­ke­fa­lie Czar­no­gór­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na zosta­ła powo­ła­na do ist­nie­nia w pierw­szej poło­wie lat 90. na fali zmian poli­tycz­no-spo­łecz­nych po upad­ku sys­te­mu komu­ni­stycz­ne­go i roz­pa­dzie Socja­li­stycz­nej Fede­ra­cyj­nej Repu­bli­ki Jugo­sła­wii. Ofi­cjal­nie jako zwią­zek wyzna­nio­wy zarej­stro­wa­no ją dopie­ro w 2000 roku. Nawią­zu­je do tra­dy­cji posia­da­ją­cych dość nie­ty­po­wy w świe­cie pra­wo­sław­nym sta­tus struk­tur cer­kiew­nych, ist­nie­ją­cych w nada­dria­tyc­kim kra­ju od poło­wy XVIII wie­ku, aż do momen­tu powo­ła­nia do życia Kró­le­stwa Ser­bów, Chor­wa­tów i Sło­weń­ców w grud­niu 1918 roku. Gło­wą tej nie­ka­no­nicz­nej struk­tu­ry, liczą­cej według nie­pew­nych danych oko­ło 50 tys. wier­nych (nie tyl­ko w samej Czar­no­gó­rze, ale rów­nież w nie­wiel­kiej, zamiesz­ka­nej przez dia­spo­rę miej­sco­wo­ści Lovće­nac w Woj­wo­di­nie oraz wśród śro­do­wisk emi­gra­cyj­nych w Argen­ty­nie) jest obec­nie 81-let­ni Miraš Dede­ić, tytu­łu­ją­cy się jako „metro­po­li­ta Michał, arcy­bi­skup cetyń­ski i metro­po­li­ta czar­no­gór­ski”.

To postać o dość skom­pli­ko­wa­nym życio­ry­sie, jesz­cze bar­dziej zło­żo­nym niż abp Fila­ret (Deny­sen­ko). Był absol­wen­tem teo­lo­gii w Bel­gra­dzie, następ­nie pra­gnął zostać mni­chem w naj­słyn­niej­szym czar­no­gór­skim mona­ste­rze Świę­te­go Bazy­le­go Ostrog­skie­go. Szyb­ko jed­nak zre­zy­gno­wał z życia mona­stycz­ne­go, wybie­ra­jąc stu­dia pody­plo­mo­we na Papie­skim Insty­tu­cie Wschod­nim w Rzy­mie. Miał rów­nież oka­zję stu­dio­wać na Aka­de­mii Duchow­nej Świę­te­go Ser­gie­ja w pod­mo­skiew­skim Zagor­sku. Osta­tecz­nie, w 1988 roku przy­jął świę­ce­nia kapłań­skie w Wied­niu w jurys­dyk­cji Patriar­cha­tu Eku­me­nicz­ne­go z rąk metro­po­li­ty Austrii i egzar­chy Włoch i Węgier Chry­zo­sto­ma. Peł­nił funk­cję pro­bosz­cza para­fii tej jurys­dyk­cji w Rzy­mie, szyb­ko jed­nak popadł w kon­flikt ze zwierzch­ni­ka­mi za pre­zen­to­wa­nie sta­no­wi­ska popie­ra­ją­ce­go… serb­ski ruch nacjo­na­li­stycz­ny oraz za agre­syw­ną posta­wę i szka­lo­wa­nie hie­rar­chów innych kano­nicz­nych jurys­dyk­cji.

W 1994 roku został suspen­do­wa­ny w czyn­no­ściach kapłań­skich przez Kon­stan­ty­no­pol i wkrót­ce, zwró­cił się z proś­bą do serb­skie­go metro­po­li­ty Zagrze­bia i Lubla­ny Jova­na o przy­ję­cie w skład ducho­wień­stwa Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej. Po odmo­wie, osie­dlił się w Czar­no­gó­rze, gdzie nie­ocze­ki­wa­nie zwią­zał się z nie­ka­no­nicz­ną struk­tu­rą kie­ro­wa­ną wów­czas przez bisku­pa Anto­nie­go (Abra­mo­vi­cia). Po jego śmier­ci, szyb­ko stał się lide­rem tej gru­py. W 1998 roku otrzy­mał w Sofii chi­ro­to­nię (świę­ce­nia bisku­pie) z rąk nie­ka­no­nicz­ne­go patriar­chy buł­gar­skie­go Pime­na i bisku­pów tzw. alter­na­tyw­ne­go syno­du Buł­gar­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej, struk­tu­ry cer­kiew­nej ist­nie­ją­cej w Buł­ga­rii w latach 1996–2015. Po powro­cie do Czar­no­gó­ry, w tym samym roku w obec­no­ści gru­py swo­ich sym­pa­ty­ków ogło­sił się… metro­po­li­tą. Przy­ję­cie chi­ro­to­nii z rąk nie­ka­no­nicz­nej jurys­dyk­cji buł­gar­skiej skut­ko­wa­ło karą prze­nie­sie­nia Dede­icia do sta­nu świec­kie­go, ogło­szo­ną wkrót­ce przez Patriar­chat Eku­me­nicz­ny.

Ofi­cjal­na licz­ba 50 tys. wier­nych Czar­no­gór­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej (CzCP) jest czę­sto kwe­stio­no­wa­nia przez ana­li­ty­ków. Dane insty­tu­tów badaw­czych zwią­za­nych z czar­no­gór­ski­mi NGO‘sami poka­zu­ją z kolei sto­sun­ko­wo duże, bo liczą­ce pomię­dzy 20 a 35 proc. popar­cie spo­łecz­ne dla CzCP, nie­mniej, jak twier­dzi wie­lu, nie prze­kła­da się ono na regu­lar­ny udział w nabo­żeń­stwach spra­wo­wa­nych przez człon­ków tej wspól­no­ty. Zazwy­czaj gro­ma­dzą one nie­wiel­ką ilość wier­nych. Przed­sta­wi­cie­le nie­ka­no­nicz­nej Cer­kwi odrzu­ca­ją ten zarzut, wska­zu­jąc, że rów­nież kano­nicz­na Metro­po­lia Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza bory­ka się z pro­ble­mem nie­wiel­kiej ilo­ści domi­ni­can­tesi com­mu­ni­can­tes. Gene­ral­nie, wszyst­kie wyżej wymie­nio­ne twar­de dane licz­bo­we mogą być nie­da­le­kie od praw­dy. Współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwo Czar­no­gó­ry wyda­je się sto­sun­ko­wo zla­icy­zo­wa­ne. Co praw­da przy­tła­cza­ją­ca więk­szość świę­tu­je tra­dy­cyj­ną „sla­wę” (świę­to patro­nal­ne rodzi­ny lub innej spo­łecz­no­ści), ale z regu­lar­ną obec­no­ścią na litur­giach, cho­ciaż­by w nie­dzie­lę i więk­sze świę­ta — jest już gorzej.

W uję­ciu socjo­lo­gicz­nym widać też inną pra­wi­dło­wość – przy­tła­cza­ją­ca więk­szość zwo­len­ni­ków nie­ka­no­nicz­nej Cer­kwi zde­cy­do­wa­nie popie­ra­ła w 2006 roku opusz­cze­nie kon­fe­de­ra­cji Ser­bii i Czar­no­gó­ry i powo­ła­nie nie­pod­le­głe­go pań­stwa ze sto­li­cą w Pod­go­ri­cy. Część naj­bar­dziej gor­li­wych wier­nych nale­żą­cych do Metro­po­lii Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza opo­wia­da się z kolei za utrzy­ma­niem sil­nych wię­zów z Bel­gra­dem i uwa­ża Ser­bów i Czar­no­gór­ców prak­tycz­nie za jeden naród. Naj­bar­dziej zna­ni duchow­ni Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej, jak pod­bi­ja­ją­cy Inter­net i YouTu­be ojciec Arse­niusz (Jova­no­vić), popu­lar­ny kazno­dzie­ja i powier­nik ducho­wy, autor best­sel­le­ro­wej książ­ki „Bóg i rock‘n‘roll” lub mają­cy podob­ny sta­tus o. Rafa­el (Boj­le­vić), są lub byli zwią­za­ni z czar­no­gór­skim mona­ste­rem Ostrog. Oby­dwaj media­la­ni duchow­ni nie pała­ją, deli­kat­nie mówiąc, szcze­gól­ną sym­pa­tią do władz Czar­no­gó­ry, oskar­ża­jąc je, podob­nie jak metro­po­li­ta Amfi­lo­chiusz o zwal­cza­nie tra­dy­cyj­nej kul­tu­ry chrze­ści­jań­skiej oraz lan­so­wa­nie laicy­stycz­nej, pro­za­chod­niej moder­ni­za­cji spo­łe­czeń­stwa.

Czar­no­gó­ra: ten­den­cje roz­ła­mo­we

Przez bli­sko ćwierć­wie­cze swo­je­go ist­nie­nia, nie­ka­no­nicz­na Cer­kiew czar­no­gór­ska zdo­ła­ła nawią­zać kon­tak­ty nie tyl­ko z podob­ny­mi struk­tu­ra­mi buł­gar­ski­mi, ale rów­nież wciąż nie­uzna­wa­ną Mace­doń­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną oraz struk­tu­rą kie­ro­wa­ną przez Fila­re­ta w Kijo­wie. Po sobo­rze zjed­no­cze­nio­wym w grud­niu ub. roku, któ­ry zaowo­co­wał powsta­niem Cer­kwi Pra­wo­sław­nej na Ukra­inie z metro­po­li­tą Epi­fa­niu­szem (Dumen­ką), czar­no­gór­ska struk­tu­ra uzy­ska­ła dodat­ko­we skrzy­dła. Pod koniec roku, pre­zy­dent kra­ju Milo Dju­ka­no­vić zapo­wie­dział pod­ję­cie dzia­łań w celu prze­wi­dy­wal­ne­go w bli­skim hory­zon­cie cza­so­wym ogło­sze­nia auto­ke­fa­lii dla Czar­no­gó­ry. Pierw­szym zna­czą­cym kro­kiem w tej stra­te­gii jest przy­ję­ty w maju br. na forum rzą­du pre­mie­ra Duško Mar­ko­vi­cia pro­jekt usta­wy o wol­no­ści wyzna­nia i sta­tu­sie praw­nym wspól­not reli­gij­nych.

Ma on zastą­pić pra­wo­daw­stwo ist­nie­ją­ce do tej pory w Czar­no­gó­rze, któ­re­go zrę­by powsta­ły jesz­cze w cza­sach komu­ni­stycz­nej Jugo­sła­wii. Pro­jekt usta­wy ma roz­pa­trzeć par­la­ment w lip­cu br. na sesji zwo­ła­nej w nad­zwy­czaj­nym try­bie.

O ile zde­cy­do­wa­na część nowej legi­sla­cji nie budzi w zasa­dzie żad­nych kon­tro­wer­sji i jest zgod­na z ist­nie­ją­cy­mi w demo­kra­tycz­nych pań­stwach praw­nych zapi­sa­mi o oddzie­le­niu Kościo­ła od pań­stwa oraz wol­no­ści sumie­nia i wyzna­nia (co pod­kre­śla też rząd Czar­no­gó­ry), to kość nie­zgo­dy sta­no­wią ustę­py doty­czą­ce kwe­stii wła­sno­ścio­wych. Regu­lu­ją one, że o ile Metro­po­lia Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza nie posia­da udo­ku­men­to­wa­ne­go pra­wa wła­sno­ści do miejsc kul­tu, pocho­dzą­ce­go co naj­mniej od 1920 roku, to obiek­ty te mogą stać się wła­sno­ścią pań­stwa. Serb­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na, w kon­tek­ście wypo­wie­dzi pre­zy­den­ta Dju­ka­no­vi­cia o auto­ke­fa­lii, inter­pre­tu­je te pro­po­zy­cje w spo­sób jed­no­znacz­ny – jako pró­bę ode­bra­nia świą­tyń i pod płasz­czy­kiem upań­stwo­wie­nia, prze­ka­za­nie ich struk­tu­rze nie­ka­no­nicz­nej.

Sam pre­zy­dent, jak i jego oto­cze­nie dodat­ko­wo wzma­ga te oba­wy dosyć rady­kal­ną nar­ra­cją. W ostat­nich tygo­dniach, Milo Dju­ka­no­vić stwier­dził wprost, że Serb­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na dzia­ła w Czar­no­gó­rze tyl­ko w tym celu, aby „chro­nić infra­struk­tu­rę Wiel­kiej Ser­bii dla tych, któ­rzy cią­gle w nią wie­rzą”. Przy­po­mi­na to język rady­kal­nych zwo­len­ni­ków auto­ke­fa­lii Ukra­iny, oskar­ża­ją­cych auto­no­micz­ną Ukra­iń­ską Cer­kiew Pra­wo­sław­ną o bycie geo­po­li­tycz­nym narzę­dziem Rosji i Wła­dy­mi­ra Puti­na. Z dru­giej jed­nak stro­ny, jak zwy­kle w takich dwu­stron­nych kon­flik­tach bywa, sytu­acja nie jest czar­no-bia­ła, a każ­da stro­na ma swo­je obiek­tyw­ne racje. Wła­dze Czar­no­gó­ry nie są dale­kie od praw­dy w twier­dze­niu, że część duchow­nych i hie­rar­chii Serb­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej jest nega­tyw­nie nasta­wio­na nie tyl­ko do władz pań­stwo­wych, ale samej idei nie­pod­le­gło­ści Czar­no­gó­ry. Tego rodza­ju nie­chęt­na posta­wa rodzi duże pro­ble­my we wza­jem­nych rela­cjach pomię­dzy rzą­dem a Cer­kwią i pod­my­wa fun­da­men­ty sta­bil­no­ści kra­ju, któ­ry w 2017 roku dołą­czył do NATO i zabie­ga o wej­ście do struk­tur euro­pej­skich. Pro­wa­dzi do sil­nej, ple­mien­nej wręcz pola­ry­za­cji z dodat­ko­wym kom­po­nen­tem swo­istej zim­nej woj­ny reli­gij­nej.

Rację w spo­rze ma jed­nak ma rów­nież serb­ska Cer­kiew i dzia­ła­ją­ca w jej struk­tu­rach Metro­po­lia Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza. Pre­zy­dent Dju­ka­no­vić nie ukry­wa, że jest oso­bą nie­wie­rzą­cą i sta­ra się pre­zen­to­wać dystans wobec Cer­kwi. Trud­no więc kwe­stio­no­wać spo­strze­że­nia Cer­kwi, że nie­wie­rzą­cy przy­wód­ca i lider, któ­ry prze do ogło­sze­nia auto­ke­fa­lii, chce uży­wać Kościo­ła jako narzę­dzia poli­tycz­ne­go i nie rozu­mie nad­przy­ro­dzo­ne­go posłan­nic­twa Cer­kwi.  Tym bar­dziej, że już kil­ka­krot­nie, gdy wyma­gał tego inte­res poli­tycz­ny i utrzy­ma­nie wpły­wów, Dju­ka­no­vić potra­fił łago­dzić swój język, a nawet nie­ocze­ki­wa­nie… poja­wiał się na litur­giach spra­wo­wa­nych przez metro­po­li­tę Amfi­lo­chiu­sza, podob­nie jak inni wier­ni pod­cho­dząc po ich zakoń­cze­niu do cele­bran­sa, aby uca­ło­wać krzyż. Podob­nie łagod­niał cza­sem język Amfi­lo­chiu­sza, któ­ry jesz­cze kil­ka lat temu nazwał Dju­ka­no­vi­cia „swo­im mądrym przy­ja­cie­lem, któ­re­mu z chę­cią udzie­lił­by sakra­men­tu chrztu w mona­ste­rze Ostrog”. Po ostat­niej wypo­wie­dzi pre­zy­den­ta o pro­serb­skim cha­rak­te­rze kano­nicz­nej Cer­kwi w Czar­no­gó­rze, hie­rar­cho­wie z Bel­gra­du nie pozo­sta­li jed­nak dłuż­ni i zare­ago­wa­li w spo­sób wyjąt­ko­wo impul­syw­ny i nie­wy­szu­ka­ny. 15 czerw­ca w wywia­dzie dla cer­kiew­nej tele­wi­zji Hram z Bel­gra­du, patriar­cha serb­ski Ire­ne­usz okre­ślił Dju­ka­no­vi­cia, zazna­cza­jąc, że cięż­ko prze­cho­dzi mu to przez usta, sło­wa­mi: „naród pięk­nie powia­da, że potur­cze­niec jest gor­szy od Tur­ka” (w ory­gi­na­le: „Naža­lost, teško mi je to da kažem – ali srp­ski narod lepo kaže da je potu­ri­ca gori od Turči­na”).

W pro­serb­skiej pra­sie tra­dy­cyj­nej i elek­tro­nicz­nej poja­wiać się zaczę­ły rów­nież – trze­ba przy­znać, że zde­cy­do­wa­nie prze­sa­dzo­ne i histo­rycz­nie cał­ko­wi­cie nie­ade­kwat­ne – porów­na­nia losu Ser­bów i pra­wo­sław­nych w dzi­siej­szej Czar­no­gó­rze do sta­nu w… Chor­wa­cji rzą­dzo­nej przez pro­hi­tle­row­ski reżim usta­szów w cza­sie II woj­ny świa­to­wej. Moż­na więc dla rów­no­wa­gi stwier­dzić, iż podob­nie jak Moskwa w spo­rze o ukra­iń­ską auto­ke­fa­lię chce bro­nić wła­sne­go „tery­to­rium kano­nicz­ne­go”, tak teraz w spo­sób iden­tycz­ny robi to Bel­grad.

Co wię­cej, na kon­flikt wokół Cer­kwi w Czar­no­gó­rze nakła­da­ją się rów­nież gorą­ce spo­ry poli­tycz­ne w samej Czar­no­gó­rze pomię­dzy rzą­dzą­cą w róż­nych kon­fi­gu­ra­cjach per­so­nal­nych i w zmien­nych soju­szach od lat 90. eki­pą Dju­ka­no­vi­cia, a opo­zy­cją. Oskar­ża ona wła­dze o ten­den­cje auto­ry­tar­ne, kon­tro­lę mediów oraz korup­cję. Rząd bro­niąc się pod­kre­śla, że opo­zy­cja ma związ­ki z Bel­gra­dem i Moskwą i chcia­ła stor­pe­do­wać wej­ście kra­ju do NATO. Dju­ka­no­vić wprost twie­dzi, że Rosja i Ser­bia pró­bo­wa­ły po wybo­rach w 2016 roku doko­nać w kra­ju zama­chu sta­nu i zaprze­pa­ścić inte­gra­cję ze wspól­no­tą euro­atlan­tyc­ką.

Wariant ukra­iń­ski?

Czy więc w Pod­go­ri­cy pre­zy­dent Dju­ka­no­vić zde­cy­du­je się na wariant, któ­ry w grud­niu ub. roku zasto­so­wał w Kijo­wie były już dzi­siaj pre­zy­dent Ukra­iny Petro Poro­szen­ko? Odpo­wiedź nie jest jed­no­znacz­na. Sytu­acja nie­ka­no­nicz­nej struk­tu­ry czar­no­gór­skiej przy­naj­mniej w trzech obsza­rach jest róż­na od sta­nu na Ukra­inie.

Po pierw­sze, nie ma ona popar­cia Kon­stan­ty­no­po­la, któ­ry sam jesz­cze 20 lat temu pozba­wił głów­ne­go hie­rar­chę Czar­no­gór­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej sta­nu kapłań­skie­go i nie­chęt­nie patrzy na jego róż­no­ra­kie, kon­tro­wer­syj­ne zacho­wa­nia z prze­szło­ści. W wywia­dzie dla naj­więk­sze­go serb­skie­go dzien­ni­ka „Poli­ti­ka” w lutym br. patriar­cha Bar­tło­miej pod­kre­ślił, że Serb­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na ma „jasno okre­ślo­ne gra­ni­ce swo­jej jurys­dyk­cji i są one potwier­dzo­ne przez Kon­stan­ty­no­pol.”

Po dru­gie, nawet przy popar­ciu apa­ra­tu eki­py Dju­ka­no­vi­cia, struk­tu­ra nie­ka­no­nicz­na nie może raczej liczyć na maso­we popar­cie spo­łecz­ne i sym­pa­tię czyn­ni­ków zagra­nicz­nych, jak było w przy­pad­ku Ukra­iny. Świad­czą o tym cho­ciaż­by maso­we wie­ce popar­cia połą­czo­ne z modli­twa­mi i nabo­żeń­stwa­mi, któ­re mia­ły miej­sce w week­end przed uro­czy­sto­ścią Świę­tej Trój­cy (nazwa­no je nawet od tego „Tro­jčin­dan­skim sabo­rem”).

https://twitter.com/WorldOrthodox/status/1140939724334477312

Obok die­ce­zji znaj­du­ją­cych się na tery­to­rium Czar­no­gó­ry, wzię­li w nim udział przed­sta­wi­cie­le serb­skiej epar­chii zahum­sko-her­ce­go­wacz­kiej z sąsied­niej Bośni i Her­ce­go­wi­ny z eme­ry­to­wa­nym bisku­pem Ata­na­zym. Zgro­ma­dze­ni wysto­so­wa­li do władz posła­nie. Obok potę­pie­nia przy­go­to­wy­wa­nych przez rząd w Pod­go­ri­cy zmian legi­sla­cyj­nych, któ­re okre­śli­li mia­nem „cał­ko­wi­te­go prze­ci­wień­stwa tego wszyst­kie­go, czym są swo­bo­da wia­ry, tole­ran­cja i dia­log w ich współ­cze­snym rozu­mie­niu”, przy­zna­li, że „powo­ła­ni są do świad­cze­nia o Chry­stu­sie Ukrzy­żo­wa­nym i Zmar­twych­wsta­łym oraz zobo­wią­za­ni do ochro­ny god­no­ści i toż­sa­mo­ści  i świę­to­ści Cer­kwi do któ­rej nale­żą i nale­że­li przez całą histo­rię Czar­no­gó­ry ich przod­ko­wie”.

 Histo­ria nauczy­ciel­ką życia?

Po trze­cie, od stro­ny histo­rycz­nej spra­wa auto­ke­fa­lii Czar­no­gó­ry jest jesz­cze bar­dziej wie­lo­barw­na i nie­jed­no­znacz­na niż na Ukra­inie. Do 1776 roku Cer­kiew w tym górzy­stym i trud­no wów­czas dostęp­nym od stro­ny lądo­wej księ­stwie, noszą­ca nazwę epar­chii Zety, sta­no­wi­ła część serb­skie­go Patriar­cha­tu w Peći. W cza­sie pano­wa­nia turec­kie­go został on jed­nak, podob­nie jak archi­die­ce­zja w Ochry­dzie w Mace­do­nii, zli­kwi­do­wa­ny i pod­po­rząd­ko­wa­ny Patriar­cha­to­wi w Kon­stan­ty­no­po­lu. For­mal­nie Cer­kwią w Czar­no­gó­rze kie­ro­wać mie­li, podob­nie jak w innych kra­jach, któ­re stra­ci­ły auto­ke­fa­lię, grec­cy fana­rio­ci. Epar­chia Zety nigdy jed­nak nie uzna­ła żad­nym for­mal­nym aktem likwi­da­cji Patria­cha­tu w Peći, a zatem, nie wyrze­kła się for­mal­nych związ­ków z Ser­bią. Aż do zakoń­cze­nia I woj­ny świa­to­wej, Kon­stan­ty­no­pol nie inge­ro­wał w żaden spo­sób w życie Cer­kwi Czar­no­gó­ry. W księ­stwie wykształ­cił się więc ory­gi­nal­ny spo­sób powo­ły­wa­nia metro­po­li­ty – obie­ra­li go wszy­scy Czar­no­gór­cy, któ­rzy sta­wi­li się na tzw. sobo­rze wszech­czar­no­gór­skim (serb. Opšte­cr­no­gor­ski zbor) w Cety­ni. W taki spo­sób wybra­ni zosta­li mię­dzy inny­mi słyn­ni i zasłu­że­ni w histo­rii kra­ju metro­po­li­ci Piotr I Petro­vić (dzi­siaj czczo­ny jako świę­ty Piotr Cetyń­ski) oraz Piotr II Nje­goš. Nosi­li oni kami­ław­ki (nakry­cia gło­wy) w kolo­rze bia­łym, a więc takim jak patriar­cho­wie lub metro­po­li­ci Cer­kwi auto­ke­fa­licz­nych.

W doku­men­cie pod nazwą Syn­dag­ma opu­bli­ko­wa­nym w Ate­nach w 1855 roku, w dyp­ty­chu (hono­ro­wym spi­sie auto­ke­fa­lii) pod nume­rem dzie­wią­tym zna­la­zła się… Cer­kiew w Czar­no­gó­rze. W doku­men­cie zna­la­zło się rów­nież pismo Fana­ru, któ­re infor­mu­je Czar­no­gór­ców o obo­wiąz­ku prze­strze­ga­nia kano­nów apo­stol­skich i ogra­ni­cze­niu dzia­łal­no­ści tam­tej­szej Cer­kwi do gra­nic księ­stwa. W przy­ję­tej w w 1905 roku usta­wie zasad­ni­czej Księ­stwa Czar­no­gó­ry, w arty­ku­le 40 potwier­dzo­no, że reli­gią pań­stwo­wą w kra­ju jest wschod­nie chrze­ści­jań­stwo, a tam­tej­sza Cer­kiew ma sta­tus auto­ke­fa­lii. Rok wcze­śniej powo­ła­no do życia Świę­ty Synod Czar­no­gór­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej – syno­dy mogą zaś posia­dać tyl­ko auto­ke­fa­lie. Ta dość nie­ty­po­wa auto­ke­fa­lia zosta­ła zli­kwi­do­wa­na dekre­tem regen­ta Ser­bii, Alek­san­dra I Kara­đo­rđe­vi­cia w grud­niu 1918 roku, zaraz po przy­stą­pie­niu Księ­stwa Czar­no­gó­ry do Kró­le­stwa Ser­bów, Chor­wa­tów i Sło­weń­ców – poprzed­ni­ka Jugo­sła­wii. Wszyst­kich tych fak­tów nie negu­ją serb­scy hie­rar­cho­wie, pod­kre­śla­jąc jed­nak, że ówcze­sna decy­zja Bel­gra­du o włą­cze­niu Cer­kwi w Czar­no­gó­rze w struk­tu­ry serb­skiej auto­ke­fa­lii sta­no­wi­ła akt powro­tu do wie­lo­wie­ko­wych związ­ków z Patriar­cha­tem w Peći.

Sytu­acja Czar­no­gó­ry jak w soczew­ce ogni­sku­je w sobie dyle­ma­ty, przed któ­ry­mi sta­je współ­cze­sne pra­wo­sła­wie. Czy auto­ke­fa­lia ma być nie­od­łącz­nym atry­bu­tem Cer­kwi lokal­nej dzia­ła­ją­cej na tere­nie nie­pod­le­głe­go pań­stwa? Co ma być decy­du­ją­cym kry­te­rium jej uzna­nia? Racje dzie­jo­we i tra­dy­cja histo­rycz­na, czy­li, jak okre­śla­ją to współ­cze­śni teo­lo­dzy, dba­łość o arte­fak­ty histo­rycz­ne? Czy może jed­nak misja dusz­pa­ster­ska i posłu­ga sakra­men­tal­na, dla któ­rej auto­ke­fa­lia jest tyl­ko narzę­dziem tech­nicz­nym, uła­twia­ją­cej dzia­łal­ność Cer­kwi na danym tery­to­rium geo­gra­ficz­nym i poli­tycz­nym? Jak ma wyglą­dać zwią­zek Cer­kwi z docze­sną poli­ty­ką? Nie­za­leż­nie od tego, jak odpo­wie­my na takie pyta­nia, histo­ria uczy nas, że wszel­kie roz­wią­za­nia jed­no­stron­ne i narzu­co­ne, zamiast uła­twiać takie odpo­wie­dzi, jesz­cze bar­dziej je kom­pli­ku­ją.


» Ekumenizm.pl: Czar­no­gó­ra: schi­zma przy­pie­czę­to­wa­na (2007)

» Ekumenizm.pl: Ludzie ocze­ku­ją gło­su Cer­kwi — roz­mo­wa z ks. pro­todk. Rado­mie­rem Raki­cem



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.