Kościoły wschodnie

Czarnogóra: wojna o świątynie z polityką i historią w tle


Petar­dy i bija­ty­ki w par­la­men­cie w Pod­go­ri­cy i demon­stra­cje w Bel­gra­dzie. Biskup pobi­ty pod­czas blo­ka­dy auto­stra­dy, zatrzy­ma­ni poli­ty­cy opo­zy­cji i groź­by nało­że­nia ana­te­my na wła­dze przez metro­po­li­tę Amfi­lo­chiu­sza. W tak napię­tym nastro­ju Czar­no­gó­ra od daw­na nie ocze­ki­wa­ła na świę­ta Boże­go Naro­dze­nia. Wszyst­ko z powo­du usta­wy o swo­bo­dzie wyzna­nia, przy­ję­tej wła­śnie przez par­la­ment i pod­pi­sa­nej 28 grud­nia br. przez pre­zy­den­ta Milo Dju­ka­no­vi­cia. 



W tle spo­ru rezo­nu­je inten­syw­ny kon­flikt poli­tycz­ny pomię­dzy rzą­dem i pro­serb­ską opo­zy­cją, dłu­go­trwa­łe ani­mo­zje histo­rycz­ne pomię­dzy Czar­no­gó­rą i Ser­bią oraz dąże­nia do auto­ke­fa­lii Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go w małej, nada­dria­tyc­kiej repu­bli­ce.

Rela­cje pre­zy­den­ta Czar­no­gó­ry Milo Dju­ka­no­vi­cia i jego macie­rzy­ste­go ugru­po­wa­nia poli­tycz­ne­go, rzą­dzą­cej kra­jem nie­prze­rwa­nie od lat dzie­więć­dzie­sią­tych Demo­kra­tycz­nej Par­tii Socja­li­stów (DPS) z Kościo­łem pra­wo­sław­nym nigdy nie ukła­da­ły się idyl­licz­nie. Być może jest to pewien para­doks. Zewnętrz­ny obser­wa­tor rela­cji pomię­dzy wła­dza­mi a Cer­kwią w pań­stwach, gdzie pra­wo­sła­wie jest wyzna­niem domi­nu­ją­cym, wyzna­je ste­reo­typ, że funk­cjo­nu­ją one na zasa­dzie har­mo­nij­nej sym­fo­nii.

Nawet gdy rzą­dzą­ca eli­ta wywo­dzi się z tra­dy­cji post­ko­mu­ni­stycz­nych, a jej przed­sta­wi­cie­le pro­wa­dzą poli­ty­kę dale­ką od uni­wer­sal­nych war­to­ści chrze­ści­jań­skich, zazwy­czaj nie obi­ja się to nega­tyw­nie na pozy­cji Kościo­ła. Cie­szy się on zazwy­czaj sil­ną pozy­cją w ramach nie­sfor­ma­li­zo­wa­nych struk­tur wpły­wu spo­łecz­ne­go i eko­no­micz­ne­go, a poli­ty­cy chęt­nie poka­zu­ją się na nabo­żeń­stwach i pozu­ją do wspól­nych zdjęć z hie­rar­cha­mi.

W Czar­no­gó­rze jest jed­nak ina­czej. Pomię­dzy jedy­ną kano­nicz­ną w tym kra­ju jurys­dyk­cją Serb­skie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go repre­zen­to­wa­ne­go przez Metro­po­lię Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza z metro­po­li­tą Amfi­lo­chiu­szem na cze­le, od lat trwa rodzaj zim­nej woj­ny, prze­ry­wa­nej krót­ki­mi epi­zo­da­mi współ­pra­cy.


» Sze­rzej pro­ble­my te opi­sy­wa­li­śmy na naszym por­ta­lu latem br.


W tym miej­scu war­to tyl­ko przy­po­mnieć, że wią­żą się one z napię­cia­mi natu­ry poli­tycz­nej i histo­rycz­nej, jak i dąże­niem władz i gru­py wier­nych do powo­ła­nia w repu­bli­ce nowej struk­tu­ry auto­ke­fa­licz­nej. W kra­ju od lat trwa natę­żo­ny kon­flikt poli­tycz­ny pomię­dzy pro­serb­ską i pro­ro­ro­syj­ską opo­zy­cją zgru­po­wa­ną w koali­cji Front Demo­kra­tycz­ny (DF) i rzą­dzą­cy­mi socja­li­sta­mi, któ­rzy od poło­wy lat 90. opo­wia­da­li się za nie­pod­le­gło­ścią kra­ju. Osta­tecz­nie zre­ali­zo­wa­li oni swo­ją ideę w 2006 roku.

Opo­zy­cja w zasa­dzie nigdy się z tym fak­tem nie pogo­dzi­ła, podob­nie jak z pro­za­chod­nim kur­sem geo­po­li­tycz­nym władz, inte­gra­cją z NATO i chę­cią wej­ścia do struk­tur UE. Rów­no­cze­śnie jed­nak, adwer­sa­rze rzą­dzą­cej więk­szo­ści wska­zu­ją na pew­ne real­ne pro­ble­my ustro­jo­we i spo­łecz­ne kra­ju. Wyni­ka­ją one z defi­cy­tów demo­kra­cji, dłu­go­trwa­łe­go, wręcz „mek­sy­kań­skie­go” mode­lu spra­wo­wa­nia wła­dzy i kon­cen­tra­cji jej wszyst­kich narzę­dzi w rękach pre­zy­den­ta Dju­ka­no­vi­cia i socja­li­stów. Skon­flik­to­wa­ny z Serb­ską Cer­kwią Pra­wo­sław­ną rząd mniej lub bar­dziej ofi­cjal­nie wspie­ra więc dzia­ła­nia słu­żą­ce auto­ke­fa­lii nie­wiel­kiej, nie­ka­no­nicz­nej struk­tu­ry Czar­no­gór­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej, liczą­cej według danych jej przed­sta­wi­cie­li kil­ka­dzie­siąt tysię­cy wier­nych.

Kon­tro­wer­syj­na usta­wa

Już wio­sną br. pre­zy­dent Dju­ka­no­vić zapo­wie­dział pra­cę nad nową usta­wą regu­lu­ją­cą kwe­stie wyzna­nio­we w kra­ju. Latem przy­ję­to ją jako pro­jekt rzą­do­wy, a w ostat­nich dniach, w nie­co przy­śpie­szo­nym i zna­nym nam już w Pol­sce „noc­nym try­bie” obrad, uchwa­lił ją par­la­ment. Rów­nie bły­ska­wicz­nie, bo dwa dni póź­niej, pod­pi­sa­ła zaś gło­wa pań­stwa.

Usta­wę przy­ję­to w huku petard i wśród odgło­sów bija­tyk na sali par­la­men­tu. Przej­ścio­wo aresz­to­wa­no nie tyl­ko trzech głów­nych lide­rów opo­zy­cji, któ­ra zresz­tą od dłu­gie­go cza­su boj­ko­tu­je udział w pra­cach par­la­men­tu, ale rów­nież wszyst­kich obec­nych na sali posłów opo­zy­cji. W kra­ju doszło do demon­stra­cji i prób blo­kad dróg przez wier­nych Serb­skie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go – pod­czas jed­nej z nich, w cza­sie prze­py­cha­nek z siła­mi bez­pie­czeń­stwa potur­bo­wa­ny został biskup die­ce­zji dio­klij­skiej, Meto­dy.

Do krzy­ków i prze­py­cha­nek doszło też w par­la­men­cie Ser­bii, pod­czas któ­rych znaj­du­ją­cy się w opo­zy­cji przed­sta­wi­cie­le pra­wi­co­wo-naro­do­we­go ugru­po­wa­nia „Dve­ri” doma­ga­li się od rzą­du w Bel­gra­dzie rady­kal­nych dzia­łań w kwe­stii obro­ny „pra­wo­sław­nych bra­ci w Czar­no­gó­rze”. Pod amba­sa­dą Czar­no­gó­ry w sto­li­cy Ser­bii w pią­tek, 27 grud­nia demon­stro­wa­ła też mło­dzież i stu­den­ci, wyra­ża­ją­cy soli­dar­ność z wier­ny­mi Metro­po­lii Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza oraz Ser­ba­mi żyją­cy­mi w Czar­no­gó­rze.

W zasa­dzie mało kto kwe­stio­nu­je jed­nak, że nowa usta­wa była w ogó­le potrzeb­na. Obo­wią­zu­ją­ce do tej pory usta­wo­daw­stwo wyzna­nio­we pocho­dzi bowiem jesz­cze z cza­sów socja­li­stycz­nej Jugo­sła­wii. Więk­sza część pro­po­no­wa­nych zapi­sów, kon­sul­to­wa­na przez rząd z przed­sta­wi­cie­la­mi Komi­sji Wenec­kiej, Rady Euro­py i UE nie budzi­ła zasad­ni­czych spo­rów i odpo­wia­da­ła stan­dar­dom praw czło­wie­ka na Sta­rym Kon­ty­nen­cie. Szcze­gól­nie, jeże­li cho­dzi o popraw­nie ure­gu­lo­wa­ne w usta­wie kwe­stie roz­dzia­łu Kościo­ła od pań­stwa i obec­no­ści reli­gii w życiu publicz­nym.

Kością nie­zgo­dy są, jak zazwy­czaj to bywa w takich przy­pad­kach, kwe­stie wła­sno­ścio­we i finan­so­we. Usta­wa zapo­wia­da, że pra­wo­sław­ne obiek­ty sakral­ne na tere­nie kra­ju, na któ­re Metro­po­lia Czar­no­gó­ry i Przy­mo­rza nie posia­da udo­ku­men­to­wa­ne­go pra­wa wła­sno­ści od co naj­mniej stu lat (1 grud­nia 1918 roku Czar­no­gó­ra doko­na­ła for­mal­ne­go zjed­no­cze­nia z Kró­le­stwem Ser­bów, Chor­wa­tów i Sło­weń­ców, pro­to­pla­stą póź­niej­szej Jugo­sła­wii), mogą stać się wła­sno­ścią pań­stwa.

Cer­kiew i pro­serb­ska opo­zy­cja jed­no­znacz­nie odczy­tu­ją ten zapis jako chęć ode­bra­nia przez pań­stwo wła­sno­ści Kościo­ła i moż­li­we przy­go­to­wa­nie grun­tu pod prze­ka­za­nie tych świą­tyń struk­tu­rze dążą­cej do auto­ke­fa­lii. Doty­czyć to może sze­re­gu świą­tyń, w tym mona­ste­ru Świę­te­go Bazy­le­go w Ostro­gu, popu­lar­ne­go miej­sca piel­grzy­mek i modli­twy Ser­bów czy tra­dy­cyj­ne­go obcho­dze­nia tam świąt patro­nal­nych (serb. Krsna sla­va).

Argu­men­ty i fejk new­sy

Podob­nie jak w innych tego typu kon­flik­tach, gdy oby­dwie stro­ny zarzu­ca­ją sobie zdra­dę i kie­ru­ją wobec sie­bie naj­gor­sze epi­te­ty, obiek­tyw­ne racje mie­sza­ją się z pro­pa­gan­dą i fejk new­sa­mi.

Rząd nie­wąt­pli­wie pod­jął ambit­ną pra­cę, aby ure­gu­lo­wać na nowo wraż­li­we kwe­stie wyzna­nio­we w kra­ju, gdzie zde­cy­do­wa­ną więk­szość miesz­kań­ców sta­no­wią, przy­naj­mniej for­mal­nie, człon­ko­wie kano­nicz­ne­go Serb­skie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go. Duża część jego wier­nych miesz­ka­ją­cych w repu­bli­ce, prze­ja­wia jed­nak, mówiąc deli­kat­nie, ambi­wa­lent­ne uczu­cia wobec liczą­ce­go nie­ca­łe 15 lat nie­pod­le­głe­go pań­stwa. W samym refe­ren­dum nie­pod­le­gło­ścio­wym w 2006 roku, za nie­za­leż­no­ścią i osta­tecz­nym oddzie­le­niem się od związ­ków z Ser­bią gło­so­wa­ło nie­co ponad 55 proc. oby­wa­te­li. Co samo w sobie nie jest licz­bą pora­ża­ją­cą. Wie­lu duchow­nych serb­skiej Cer­kwi wciąż nie może pogo­dzić się z fak­tem usa­mo­dziel­nie­nia kra­ju, aler­gicz­nie reagu­je na inte­gra­cję ze wspól­no­ta­mi euro­atlan­tyc­ki­mi czy wysu­wa, łącz­nie z bisku­pa­mi, naj­cięż­sze oskar­że­nia wobec pre­zy­den­ta o „zdra­dę serb­sko­ści i Sło­wian”, „potur­cze­nie”, „bycie słu­gą Zacho­du” itp.

Czar­no­gór­ski pre­zy­dent stał się w ostat­nich latach wręcz syno­ni­mem wszel­kie­go zła dla czę­ści serb­skiej opi­nii publicz­nej. Oskar­że­nia pod jego adre­sem pada­ją nawet z ust serb­skich muzy­ków hipho­po­wych. Przy­kła­dem jest cho­ciaż­by gru­pa „Serb”, któ­ra w jed­nym z utwo­rów zarzu­ca lide­ro­wi z Pod­go­ri­cy, „że wsty­dzi się swo­je­go praw­dzi­we­go nazwi­ska” (w domy­śle: muzuł­mań­skie­go, albań­skie­go lub turec­kie­go).

Dju­ka­no­vić, oso­bi­ście okre­śla­ją­cy się jako nie­wie­rzą­cy nie pozo­sta­je tej reto­ry­ce dłuż­ny. I uży­wa w niej nie tyle barw­no-wul­gar­nej reto­ry­ki, co się­ga po „opcję ato­mo­wą” pod nazwą „auto­ke­fa­lia”. I coraz wyraź­niej suge­ru­je, że jeże­li nie doj­dzie do zawie­sze­nia bro­ni z metro­po­li­tą Amfi­lo­chiu­szem i bisku­pa­mi w Bel­gra­dzie, obie­rze kurs na samo­dziel­ność czar­no­gór­skiej Cer­kwi.

W poło­wie grud­nia br., gosz­czą­cy w Waty­ka­nie pre­mier Duško Mar­ko­vić zapro­sił papie­ża Fran­cisz­ka do zło­że­nia w 2020 ofi­cjal­nej wizy­ty w kra­ju. Oczy­wi­ście zosta­ło to ode­bra­ne jako pro­wo­ka­cja przez w więk­szo­ści scep­tycz­ną wobec eku­me­ni­zmu hie­rar­chię serb­ską w Czar­no­gó­rze i Bel­gra­dzie.

Wła­dze Czar­no­gó­ry zwra­ca­ją uwa­gę, że przy usta­la­niu wła­sno­ści świą­tyń będą sto­so­wać mak­sy­mal­nie trans­pa­rent­ną pro­ce­du­rę opar­tą o zasa­dy postę­po­wa­nia admi­ni­stra­cyj­ne­go oraz cywil­ne­go. Będzie więc moż­li­wy cały pro­ces odwo­ław­czy na szcze­blu kra­jo­wym oraz mię­dzy­na­ro­do­wym. Nie ozna­cza to więc, że nagle i w jed­nej chwi­li wszyst­kie serb­skie świą­ty­nie tra­fią w nada­dria­tyc­kim kra­ju w ręce pań­stwa.

Serb­ski Kościół Pra­wo­sław­ny ma jed­nak rów­nież poważ­ne argu­men­ty świad­czą­ce za swo­im sta­no­wi­skiem w kwe­stii wła­sno­ści obiek­tów kul­tu. W pra­wo­daw­stwie euro­pej­skim nie ma jasnej i jed­no­znacz­nej wykład­ni takich zagad­nień, ist­nie­ją wręcz bar­dzo róż­ne, uwa­run­ko­wa­nie histo­rycz­nie tra­dy­cje. Naj­bar­dziej racjo­nal­ne wyda­je się jed­nak roz­wią­za­nie, aby zgod­nie z zasa­dą przy­ja­zne­go roz­dzia­łu lub wza­jem­nej auto­no­mii pań­stwa i Kościo­łów, świą­ty­nie nale­ża­ły wła­śnie do die­ce­zji i wier­nych, a nie pań­stwa. Wąt­pli­wo­ści ist­nie­ją wokół świą­tyń sta­no­wią­cych obiek­ty o waż­nej roli histo­rycz­nej. Przy­kła­dem były i są na przy­kład prze­wle­kłe spo­ry wokół wła­sno­ści Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go w Cze­chach. Roz­wią­za­nia pro­po­no­wa­ne przez wła­dze Czar­no­gó­ry bliż­sze są legi­sla­cji obo­wią­zu­ją­cej cho­ciaż­by na Ukra­inie, co w przy­pad­ku zaognie­nia kon­flik­tów reli­gij­nych może odgry­wać rolę dodat­ko­we­go „zapal­ni­ka” i źró­dła kolej­nych, gor­szą­cych spo­rów z przej­mo­wa­niem świą­tyń przez rywa­li­zu­ją­ce gru­py włącz­nie.

Bel­grad i pro­serb­scy miesz­kań­cy Czar­no­gó­ry nie­wąt­pli­wie się­ga­ją w spo­rze z wła­dza­mi w Pod­go­ri­cy do arse­na­łu histe­rycz­nej wręcz pro­pa­gan­dy i fejk new­sów. W lokal­nych mediach pra­wo­sław­nych i pra­wi­co­wych poja­wia­ją się porów­na­nia, że los wier­nych Serb­skie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go w Czar­no­gó­rze przy­po­mi­na sytu­ację Ser­bów w rzą­dzo­nym przez reżim usta­szów Nie­za­leż­nym Pań­stwie Chor­wac­kim pod­czas II woj­ny świa­to­wej. W pło­mien­nych wezwa­niach o obro­nę „wia­ry i serb­stwa” prze­czy­tać może­my wręcz o „ludo­bój­stwie” (serb. „geno­cid”) Ser­bów w Czar­no­gó­rze, co oczy­wi­ście sta­no­wi gru­bą prze­sa­dę i wyraz instru­men­tal­ne­go trak­to­wa­nia real­nych ofiar repre­sji nazi­stow­skich z cza­sów woj­ny.

Trud­ny kom­pro­mis

W sobo­tę 28 grud­nia, mniej wię­cej o tej samej porze, gdy pre­zy­dent Dju­ka­no­vić pod­pi­sał kon­tro­wer­syj­ną usta­wę, w Pod­go­ri­cy zebra­li się czar­no­gór­scy bisku­pi Serb­skie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go. Zapo­wie­dzia­no pod­ję­cie dłu­go­fa­lo­wej stra­te­gii w celu obro­ny świą­tyń, odwo­ła­nia do euro­pej­skie­go wymia­ru spra­wie­dli­wo­ści i dal­szą wal­kę o pra­wa Kościo­ła w życiu publicz­nym.

W Nie­dzie­lę Świę­tych Pra­oj­ców, obcho­dzo­ną w tym roku według sta­re­go sty­lu 29 grud­nia, po litur­giach zosta­nie odczy­ta­ne spe­cjal­ne posła­nie hie­rar­chów do wier­nych w tej kwe­stii. Nie­któ­rzy suge­ru­ją wręcz, że metro­po­li­ta Amfi­lo­chiusz może rzu­cić ana­te­mę na pre­zy­den­ta i człon­ków rzą­du, choć raczej taki ewen­tu­al­ny gest miał­by tyl­ko zna­cze­nie sym­bo­licz­ne. Przy­wód­ca kra­ju nie jest bowiem w ogó­le ochrzczo­ny. Inni jed­nak zwra­ca­ją uwa­gę, że w celu unik­nię­cia zaostrze­nia kon­flik­tu wewnętrz­ne­go i spo­ru z Ser­bią, a tak­że wmie­sza­nia się w kon­flikt Rosji (Moskwa oce­ni­ła w sobo­tę, że w Czar­no­gó­rze docho­dzi do łama­nia swo­bód reli­gij­nych i praw czło­wie­ka), stro­ny są ska­za­ne na poro­zu­mie­nie i muszą pod­jąć się trud­ne­go zada­nia deeska­la­cji kon­flik­tu.

Ukra­iń­skie wąt­ki?

Spra­wa Czar­no­gó­ry jest bez wąt­pie­nia odmien­na od kwe­stii ukra­iń­skiej, nawet gdy słusz­nie zało­ży­my, że tomos Kon­stan­ty­no­po­la dla Cer­kwi Pra­wo­sław­nej na Ukra­inie dodał wła­dzom w Pod­go­ri­cy i zwo­len­ni­kom auto­ke­fa­lii skrzy­deł.

Kon­stan­ty­no­pol od począt­ku nie popie­ra dążeń do auto­ke­fa­li­za­cji kra­ju. Co wię­cej, sto­ją­cy na cze­le nie­ka­no­nicz­nej struk­tu­ry Miraš Dede­ić, tytu­łu­ją­cy się jako „metro­po­li­ta Michał, arcy­bi­skup cetyń­ski i metro­po­li­ta czar­no­gór­ski” był duchow­nym w jurys­dyk­cji Patriar­cha­tu Eku­me­nicz­ne­go, któ­ry w 1994 roku został zasu­spen­do­wa­ny za… pro­mo­wa­nie serb­skie­go nacjo­na­li­zmu oraz wro­gi sto­su­nek do przed­sta­wi­cie­li innych Cer­kwi auto­ke­fa­licz­nych.

Patriar­cha Bar­tło­miej stoi w kwe­stii auto­ke­fa­lii zde­cy­do­wa­nie po stro­nie Bel­gra­du, nawet jeże­li moż­na zna­leźć sen­sow­ne argu­men­ty histo­rycz­ne za czar­no­gór­ską samo­dziel­no­ścią kościel­ną. Fanar nie może jed­nak za bar­dzo odgry­wać w spo­rze roli media­to­ra, gdyż mamy tu do czy­nie­nia z kon­flik­tem pomię­dzy pań­stwem i Kościo­łem, a nie Kościo­ła­mi. Inna moż­li­wość jest taka, że przy­par­ty do muru i czu­ją­cy zagro­że­nie swo­jej pozy­cji pre­zy­dent Dju­ka­no­vić może zde­cy­do­wać się na „sce­na­riusz mace­doń­ski” i pań­stwo­we wspar­cie dla nie­ka­no­nicz­nej i nie uzna­wa­nej przez żad­ną inną Cer­kiew auto­ke­fa­licz­ną struk­tu­ry kie­ro­wa­nej przez Dede­icia.

Pew­nym zna­kiem budzą­cym nadzie­ję jest fakt, że zarów­no po stro­nie rzą­do­wej, jak i kościel­nej zna­leźć moż­na gło­sy wzy­wa­ją­ce do umia­ru i dia­lo­gu. Trud­no w tej chwi­li jesz­cze prze­wi­dy­wać, jakie mógł­by przy­brać for­my – moż­li­we jest rów­nież zaan­ga­żo­wa­nie i media­cja ze stro­ny insty­tu­cji euro­pej­skich. Co by na ten temat nie sądzić – Czar­no­gó­ra to pod­ręcz­ni­ko­wy wręcz przy­kład, jak wia­ra mie­sza się z histo­rią, poli­ty­ką i spo­ra­mi o wła­dzę, wła­sność i pie­nią­dze.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.