- 5 lipca, 2024
- przeczytasz w 5 minut
Metropolita Hilarion przez wiele lat był prawą ręką patriarchy Cyryla i odpowiadał w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za kontakty zagraniczne. Poza tym piętnował homoseksualizm i zachodnią dekadencję. Rosyjski portal opozycyjny ujawnił materiały, dotyczące roman...
Patriarchat Moskiewski: romans znanego metropolity z ministrantem
Metropolita Hilarion przez wiele lat był prawą ręką patriarchy Cyryla i odpowiadał w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za kontakty zagraniczne. Poza tym piętnował homoseksualizm i zachodnią dekadencję. Rosyjski portal opozycyjny ujawnił materiały, dotyczące romansu hierarchy z ministrantem oraz bogactw, jakie Hilarion miał zgromadzić na węgierskim wygnaniu.
Metropolita Hilarion (Alfiejew) uchodził za gwiazdę episkopatu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. W latach 2009 ‑2022 kierował polityką zagraniczną Patriarchatu Moskiewskiego i był wymieniany jako potencjalny następca patriarchy Cyryla.
Ze względu na swoje stanowisko oraz gruntowne wyksztalcenie teolgiczne oraz muzyczne uznawany był za jednego z najwybitniejszych hierarchów rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Wielką estymą rosyjskiego teologa i muzyka darzył Benedykt XVI, a sam Hilarion był nierzadkim gościem na Watykanie.
Podstawowym zadaniem metropolity było kształtowane polityki zagranicznej Patriarchatu oraz pielęgnowanie relacji z innymi Kościołami chrześcijańskim, a przede wszystkim dbanie o interesy i strefy wpływów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej wśród pozostałych Kościołów lokalnych w Europie i poza nią.
W swoich wystąpieniach reprezentował oficjalna linię Patriarchatu Moskiewskiego oskarżając Zachód, w tym głównie Kościoły protestanckie, o promowanie moralnej zgnilizny, niszczenie rodziny i w ogóle negację chrześcijaństwa.
Nagroda czy kara?
Tym większe było zaskoczenie, gdy w roku napaści Rosji na Ukrainę (2022), a konkretnie w czerwcu 2022 roku metropolita został odwołany z dotychczasowej funkcji i skierowany do jednej z najmniejszych eparchii Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, stając się egzarchą Budapesztu i całych Węgier.
W światowych mediach pojawiły się komentarze, że decyzja wynikać miała ze sprzeciwu Hilariona wobec stanowiska Cyryla wobec agresji, gdyż ten nie tylko, że nie potępił, ale i usprawiedliwia inwazję również teologicznie, nazywając ją świętą wojną. Były też inne teorie, sugerujące, że Patriarchat chce mieć w Budapeszcie zaufanego człowieka do bliskich kontaktów z aparatem władzy premiera Orbana, który na arenie międzynarodowej nie tylko wspiera rosyjską narrację ws. Ukrainy, ale bronił również patriarchę Cyryla przed europejskimi sankcjami.
Hilarion parokrotnie spotykał się z papieżem Franciszkiem i mówiono o zaangażowaniu prawosławnego hierarchy w negocjacje, mające na celu wymianę jeńców między Ukrainą i Rosją. To nie przeszkadzało Hilarionowi w ostrej krytyce Watykanu, gdy ten w grudniu 2023 roku wydał kontrowersyjny dokument, dopuszczający pod pewnymi warunkami błogosławienie par jednopłciowych. Wówczas Hilarion przestrzegał, że watykańska deklaracja jest niebezpieczna i myląca, oraz że utrudni i tak napięte już relacje.
Tymczasem wydawana na Łotwie opozycyjna Novaja Gazeta Europa (NGE) opublikowała efekty obszernego śledztwa, dotyczącego domniemanego romansu metropolity Hilariona z japońsko-rosyjskim ministrantem, wątpliwych okoliczności błyskawicznego pozyskania węgierskiego obywatelstwa, a także posiadania przez metropolitę, który teoretycznie jest mnichem zobowiązanym do ubóstwa, cennych zagranicznych nieruchomości, w tym we Francji.
Odpryski skandalu pojawiały się już w mediach za sprawą zbuntowanego i zlaicyzowanego rosyjskiego diakona Kurjajeva. Aktualna sprawa dotyczy rosyjsko-japońskiego młodzieńca Georgija (Jerzego) Suzuki, który przybył do Węgier na zaproszenie metropolity i ciąży na nim oskarżenie o kradzież na szkodę prawosławnej metropolii. Suzuki, który pomagał przy prowadzeniu gospodarstwa domowego i asystował przy uroczystościach liturgicznych (kielejnik), co udokumentował portal NGE. Suzuki skarżył metropolitę o molestowanie seksualne. Zeznał, że gdy chciał się rozstać z metropolitą, ten miał wywierać presję i grozić, że bez niego nie poradzi sobie w życiu.
W pewnym momencie Suzuki zaczął potajemnie nagrywać metropolitę i dokumentować wspólne wyjazdy – zarówno nagrania rozmów, zdjęcia, jak i inne dokumenty znajdują się w posiadaniu redakcji, a część nagrań oraz e‑maili zostało opublikowanych.
Na początku 2024 roku Jerzy Suzuki podjął decyzję o ucieczce z Węgier i w ramach zabezpieczenia, jak zeznał, zabrał kosztowności warte 30 tys. euro, wrócił do Japonii i został oskarżony o kradzież.
Redakcja NGE, oprócz filmów z wypowiedziami Suzuki, posiada maile, w których metropolita Hilarion przeprasza Suzuki za doznane urazy i oferuje mu pojednanie, jednocześnie deklarując, że skradzione rzeczy może zachować jako rekompensatę.
Gdy zarówno Suzuki, jak i jego rodzina nie reagowali na maile hierarchy ten zaczął przemawiać do nich poprzez kazania, wplatając aspekty i punkty kontrowersyjne ich relacji w homilie. Metropolita skonfrontowany z zarzutami NGE zaprzeczył, także jakoby miał molestować chłopca.
Portal donosi, że po ujawnieniu skandalu hierarcha wyjechał do Moskwy, która jeszcze nie podjęła decyzji odnośnie przyszłości jednego z najbardziej znanych hierarchów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Komentarz
Trudno – jak to oczywiście w rosyjskich (choć nie tylko) środowiskach cerkiewnych bywa — wykluczyć prowokacji takich czy innych służb czy grup interesów. Jeśli zarzuty pojawiające się w NGE się potwierdzą, a mogą się potwierdzić ostatecznym ukróceniem kariery Hilariona i jego odwołaniem z Węgier, to zasadniczo nie stanie się nic nadzwyczajnego.
Jeśli tak się stanie to Hilarion nie będzie ani pierwszym ani ostatnim prawosławnym hierarchą czy w ogóle chrześcijańskim duchownym, który z równym zaangażowaniem piętnuje i praktykuje swoje namiętności.
Sprawa może bulwersować, choć powtarza się w niej dobrze znany schemat: fundamentalistyczna gorliwość pełna zgorszenia i oceniającej postawy wobec innych, której towarzyszy straszenie szatanem, piętnowanie inaczej myślących i kochających, moralny rygoryzm wobec innych, są nierzadko mechanizmem rekompensującym własne potknięcia czy po prostu brak pogodzenia się ze stanem faktycznym. A wówczas przykręcenie śruby moralnego oburzenia, promowanie czarno-białych schematów jest nie tylko desperacką ucieczką do przodu, ale i instrumentem samoobrony i auto-rozgrzeszenia.
Historia tam i tutaj uczy, że każdy fundamentalizm, szczególnie ten owiany religijno-moralnym rygoryzmem, jest co najmniej podejrzany i wymaga daleko idącego dystansu. I bez względu na to, czy reprezentuje go prawosławny metropolita, rzymskokatolicki biskup, protestancki pastor czy starokatolicki kapłan.
Dariusz Bruncz