Magazyn

Zielonoświątkowcy i lustracja — odrzucona propozycja rozwiązania problemu


Pre­zen­tu­je­my dwa doku­men­ty opra­co­wa­ne przez gru­pę pasto­rów Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go. Sta­tut Komi­sji Histo­rycz­nej, któ­ra mia­ła zostać powo­ła­na do zba­da­nia agen­tu­ral­nej prze­szło­ści nie­któ­rych duchow­nych zie­lo­no­świąt­ko­wych w okre­sie PRL, oraz doku­ment: “Praw­da, pamięć i prze­ba­cze­nie. Kościół wobec współ­pra­cy duchow­nych z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa PRL”, na pod­sta­wie któ­re­go komi­sja mia­ła doko­nać oce­ny moral­nej współ­pra­cy z bez­pie­ką.  Oba doku­men­ty zosta­ły jed­nak wyco­fa­ne spod obrad Syno­du Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go przez wnio­sko­daw­ców, po tym jak unie­moż­li­wio­no wcze­śniej­sze zapo­zna­nia się z nimi człon­ków Syno­du, oraz nie­do­pusz­czo­no do dys­ku­sji nad zagad­nie­niem lustra­cji. Wnio­sko­daw­cy doszli do wnio­sku, że gło­so­wa­nie Syno­du nad przy­ję­ciem lub odrzu­ce­niem tego pro­jek­tu w takich oko­licz­no­sciach tra­ci sens.


Praw­da, pamięć i przebaczenie.Kościół wobec współ­pra­cy duchow­nych z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa PRL


 I. Wpro­wa­dze­nie ogól­ne1. Potrze­ba lustra­cji w Koście­le jako wyzwa­nie cza­sów­Sy­tu­acja w naszym kra­ju, w tym ostat­nio pod­ję­te dzia­ła­nia innych wspól­not kościel­nych, uka­zu­je koniecz­ność doko­na­nia przez nas, spo­łecz­ność zie­lo­no­świąt­ko­wą w Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej, roz­li­cze­nia się z bole­sną prze­szło­ścią cza­sów PRL‑u. Sto­jąc na stra­ży fun­da­men­tal­nych zasad Sło­wa Boże­go, w tro­sce o praw­dę, pamięć i prze­ba­cze­nie, pra­gnie­my doko­nać samo­oce­ny i prze­pro­wa­dzić rze­tel­ną ana­li­zę histo­rycz­no-pasto­ral­ną naszych duchow­nych wobec naci­sków apa­ra­tu bez­pie­czeń­stwa służb komu­ni­stycz­nych w latach 1944–1990.


Dotych­cza­so­we wystrze­ga­nie się pod­ję­cia tema­tu lustra­cji przez nasze śro­do­wi­sko, mogło spra­wiać wra­że­nia uni­ka­nia wzię­cia odpo­wie­dzial­no­ści za ten trud­ny okres w dzie­jach naszej Ojczy­zny. Kościół nie boi się lustra­cji, o ile jest ona prze­pro­wa­dzo­na rze­tel­nie, jest bowiem prze­ko­na­ny, że praw­da, nawet ta bole­sna — doty­czą­ca ludz­kiej sła­bo­ści, jest kro­kiem do pod­ję­cia szcze­re­go nawró­ce­nia i obja­wie­nia się łaski Boga wobec czło­wie­ka. Sto­jąc na tym sta­no­wi­sku sprze­ci­wia­my się jed­no­cze­śnie wszel­kim pró­bom mani­pu­la­cji i gry „tecz­ka­mi”. Inten­cje osób, któ­re pró­bu­ją w ten spo­sób skłó­cić Naród czy Kościół, lub mają na celu wywo­ły­wać skan­da­le, oce­nia­my nega­tyw­nie. Trak­tu­je­my to jed­no­cze­śnie jako zamach na god­ność dru­gie­go czło­wie­ka. Uczniom Chry­stu­sa obce są takie pobud­ki jak szu­ka­nie taniej sen­sa­cji, odwet czy zemsta. Kościół jest bowiem wspól­no­tą pojed­na­nia, prze­ba­cze­nia i miło­sier­dzia. Jest w nim miej­sce dla każ­de­go, kto pomi­mo wła­snych sła­bo­ści, pra­gnie się nawró­cić. Sto­jąc na grun­cie Sło­wa Boże­go pra­gnie­my oczysz­cze­nia pamię­ci oraz wska­za­nia dro­gi współ­bra­ciom, któ­rzy z powo­du wła­snej sła­bo­ści, dali się usi­dlić grze­cho­wi. Wol­ni od jakich­kol­wiek kom­pro­mi­sów ze świa­tem, w tym świa­tem służb spe­cjal­nych PRL i podob­nych służb komu­ni­stycz­nych daw­ne­go blo­ku sowiec­kie­go, opo­wia­da­my się za trans­pa­rent­no­ścią reguł spo­łecz­nych. Jako Kościół Jezu­sa Chry­stu­sa chce­my dać przy­kład wier­no­ści zasa­dom ewan­ge­lii.


2. Nie­bez­pie­czeń­stwo pły­ną­ce z zatrzy­ma­nia się na dro­dze ku oczysz­cze­niu


Brak prze­pro­wa­dze­nia lustra­cji może pro­wa­dzić do trwa­nia w sytu­acji moral­nie dwu­znacz­nej. Ludzie uwi­kła­ni w zło powin­ni mieć moż­li­wość odwró­ce­nia się od grze­chu i osta­tecz­ne­go roz­li­cze­nia się z popeł­nio­ny­mi błę­da­mi. Dro­ga zaś, któ­ra do tego pro­wa­dzi, nie ma nic wspól­ne­go z dal­szym trwa­niem w grze­chu, zakła­ma­niem czy wypar­ciem, przez któ­rą nale­ży rozu­mieć czę­ścio­wą „amne­zję”. Nazy­wa­nie współ­pra­cy „mniej­szym złem”, tłu­mie­nie w swo­im sumie­niu poczu­cia winy, samo­uspra­wie­dli­wie­nie, lek­ce­wa­że­nie skut­ków swo­ich czy­nów, nie­do­strze­ga­nie nie­etycz­no­ści posta­wy zdra­dy, trak­to­wa­nie współ­pra­cy jako „wyż­szej koniecz­no­ści” czy przy­kry­wa­nie jej za pomo­cą rze­ko­me­go dobra (w tym: dobra świad­czo­ne­go na rzecz wspól­no­ty, np. uzy­ska­nie w ten spo­sób zgo­dy na budo­wę czy odzy­ska­nia utra­co­ne­go mie­nia), pro­wa­dzi w kon­se­kwen­cji do życia w stra­chu przed wykry­ciem praw­dy. Lęk, towa­rzy­szą­cy czło­wie­ko­wi uwi­kła­ne­mu we współ­pra­cę ze służ­ba­mi PRL‑u, pro­wa­dzi do eska­la­cji grze­chu, nawet jeże­li jest to wyłącz­nie grzech dal­sze­go trwa­nia w kłam­stwie. Recep­tą nie jest uzna­nie współ­pra­cy za spra­wę wyłącz­nie oso­bi­stą i zasto­so­wa­nia wobec sie­bie taniej łaski, o któ­rej pisał Die­trich Bon­ho­ef­fer (1906–1945), ewan­ge­lic­ki męczen­nik Chry­stu­sa z cza­sów tota­li­ta­ry­zmu faszy­stow­skie­go. Tania łaska nie jest i nie może być odpo­wie­dzią na ludz­ki grzech. Tym bar­dziej, że duchow­ny, z racji peł­nio­nej przez sie­bie funk­cji oso­by zaufa­nia publicz­ne­go, nie jest wyłącz­nie oso­bą pry­wat­ną. Nale­ży mieć w pamię­ci ewan­ge­licz­ną zasa­dę: Komu wie­le dano, od tego wie­le będzie się żądać, a komu wie­le powie­rzo­no, od tego wię­cej będzie się wyma­gać (Łk 12:48). Oso­ba obda­ro­wa­na zaszczy­tem peł­nie­nia kościel­ne­go urzę­du i funk­cji przy­wód­czej w spo­łecz­no­ści powin­na być trak­to­wa­na jako ta, od któ­rej wyma­ga się wię­cej niż od pozo­sta­łych bra­ci.


Nie powin­no się rów­nież lek­ce­wa­żyć poten­cjal­ne­go szan­ta­żu, jakie­mu oso­by ule­głe naci­skom służb, wciąż pod­le­ga­ją. Tyl­ko nawró­ce­nie i wyzna­nie grze­chu jest dro­gą do zerwa­nia z prze­szło­ścią. W prze­ciw­nym razie mogą być one wciąż wikła­ne w róż­ne­go rodza­ju dzia­ła­nia na szko­dę Kościo­ła i ludzi, jak to widać w nie­któ­rych przy­pad­kach. Jasne i uczci­we zerwa­nie powią­zań z poprzed­nim sys­te­mem jest jedy­ną dro­gą uwol­nie­nia się od baga­żu zła doko­na­ne­go w prze­szło­ści i sta­nię­cia w praw­dzie wobec sie­bie, Chry­stu­sa i Jego Kościo­ła. Nawró­ce­nie daje praw­dzi­wą wol­ność i pro­wa­dzi do budo­wa­nie rela­cji w spo­łecz­no­ści z Chry­stu­sem i brać­mi. 


Jeste­śmy prze­ko­na­ni, że jako wspól­no­ta, z pomo­cą nasze­go Pana, jeste­śmy w sta­nie opo­wie­dzieć się wyraź­nie po stro­nie potrze­bu­ją­cych wspar­cia bra­ci, wol­ni od pychy wła­snej dosko­na­ło­ści i zależ­ni wyłącz­nie od uspra­wie­dli­wia­ją­cej łaski Chry­stu­sa.


3. Kon­tekst histo­rycz­ny


W naszej kościel­nej tra­dy­cja mamy wie­le przy­kła­dów postaw hero­icz­nych. Są lub byli wśród nas pasto­rzy i zwy­kli wier­ni, któ­rzy za wier­ność Chry­stu­so­wi i ewan­ge­lii byli prze­śla­do­wa­ni i wię­zie­ni. Wie­lu z nich prze­szło praw­dzi­wą gehen­nę peere­low­skich aresz­tów i prze­słu­chań. Pod­da­ni tor­tu­rom, nara­że­ni na dys­kry­mi­na­cję z powo­du prze­ko­nań reli­gij­nych, nie zapar­li się jed­nak Chry­stu­sa, nie wyda­wa­li bra­ci, nie zdra­dza­li tajem­ni­cy roz­mów dusz­pa­ster­skich ani posia­da­nej wie­dzy o ludz­kich sła­bo­ściach, nie pod­pi­sy­wa­li zgo­dy na współ­pra­cę. Wole­li raczej zno­sić prze­śla­do­wa­nia, niż jako chrze­ści­ja­nie nara­zić się na utra­tę dobre­go imie­nia. Część z nich nigdy nie zosta­ła zre­ha­bi­li­to­wa­na, a mająt­ki ode­bra­ne im i zbo­rom nigdy nie zosta­ły zwró­co­ne. Inni, pod­da­ni usta­wicz­nym szy­ka­nom i repre­sjom, trwa­li nie­złom­nie na sta­no­wi­sku, w myśl prze­ko­na­nia, iż praw­dzi­we­mu ucznio­wi Chry­stu­sa nie przy­stoi współ­pra­ca z orga­na­mi bez­pie­czeń­stwa. Mimo kusze­nia per­spek­ty­wa­mi lep­sze­go lub choć­by spo­koj­niej­sze­go życia, nie sta­li się współ­pra­cow­ni­ka­mi służb bez­pie­czeń­stwa PRL. Posta­wy te, w naszym prze­ko­na­niu w Koście­le powszech­ne, oce­nia­my jako hero­icz­ne oraz zacho­wu­je­my w naszych ser­cach i naszej pamię­ci jako wzo­ry do naśla­do­wa­nia oraz dowód łaski i mocy ewan­ge­lii.


Jeste­śmy świa­do­mi skom­pli­ko­wa­nej sytu­acji poli­tycz­nej, w jakiej przy­szło żyć i dzia­łać pasto­rom w cza­sach 1944–1989. Sys­tem komu­ni­stycz­ny wyda­wał się trwa­ły, a duchow­ni sta­li na pierw­szej linii fron­tu, trak­to­wa­ni jako wróg publicz­ny numer jeden komu­ni­stycz­ne­go pań­stwa. Chrze­ści­jań­stwo, gło­szą­ce posel­stwo o Chry­stu­sie, Kró­lu Świa­ta i Panu wszyst­kich panu­ją­cych, uwa­ża­ne było przez wła­dze PRL, i to już z same­go zało­że­nia, jako głów­ny wróg ide­olo­gicz­ny, któ­re­go nale­ży poko­nać, a w przy­szło­ści zupeł­nie usu­nąć z życia spo­łecz­ne­go. W tym celu mani­pu­lo­wa­no infor­ma­cja­mi, zastra­sza­no wie­rzą­cych, ogra­ni­cza­no pra­wo do swo­bod­ne­go prak­ty­ko­wa­nia wia­ry oraz kon­tak­tów z zagra­ni­cą. Pró­bo­wa­no roz­gry­wać tak­że śro­do­wi­ska kościel­ne przy pomo­cy ist­nie­ją­cych w nim ani­mo­zji. Dążo­no w ten spo­sób do skłó­ce­nia wspól­not, pod­sy­ca­nia nastro­ju nie­uf­no­ści, np. odbie­ra­jąc bez­praw­nie i swo­bod­nie prze­ka­zu­jąc mająt­ki kościel­ne.


Wła­dze sto­so­wa­ły zasa­dę kija i mar­chew­ki: za cenę współ­pra­cy z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa pozor­nie roz­wią­zy­wa­no pro­ble­my, zwią­za­ne z funk­cjo­no­wa­niem Kościo­łów mniej­szo­ścio­wych w PRL‑u. W ten spo­sób wytwo­rzył się mit „dobrej par­tii”, poma­ga­ją­cej Kościo­łom w reali­za­cji ich misji. Mit fał­szy­wy i zdra­dli­wy, tym bar­dziej że obli­czo­ny na skłó­ce­nie ze sobą wie­rzą­cych z róż­nych chrze­ści­jań­skich tra­dy­cji. Nie moż­na zapo­mi­nać też, że każ­dy duchow­ny w więk­szym lub mniej­szym stop­niu był obser­wo­wa­ny przez wła­dze i nakła­nia­ny do współ­pra­cy. Mimo to zde­cy­do­wa­na więk­szość duchow­nych oka­za­ła się god­ny­mi słu­ga­mi Chry­stu­sa, czę­sto pła­cąc za to wyso­ką cenę.


4. Zło i grzech


Zło zawsze jest i pozo­sta­je złem, nawet jeże­li u pod­staw stoi dobra inten­cja czy zamiar.  Zgod­nie z chrze­ści­jań­skim naucza­niem uwa­ża­my, że za wszel­kim złem stoi zwo­dzi­ciel ludz­kich sumień, dia­beł. Ludzie, a nie­kie­dy całe sys­te­my poli­tycz­no-spo­łecz­ne i eko­no­micz­ne, są pod­da­ne jego pre­sji (J 16:11; Rzym 3:23). Kościół gło­si Chry­stu­sa, któ­ry zwy­cię­żył zło dobrem, poprzez peł­ne pod­da­nie się Ojcu, aż do wynisz­cza­ją­cej śmier­ci krzy­żo­wej (Kol 2:14; Rzym 12:21). Tym któ­rzy w Nie­go uwie­rzy­li, dał moc, aby sta­li się dzieć­mi Boży­mi, dzieć­mi Świa­tło­ści (J 1:12; Ef 5:9). Chrze­ści­ja­nin został zobo­wią­za­ny Sło­wem Chry­stu­sa do życia w duchu i praw­dzie, trzy­ma­jąc się z dala od wszel­kie­go zła (1 Tes 5:22).


W cza­sach PRL‑u zło przy­ję­ło postać sys­te­mo­wej wal­ki z Kościo­łem w ramach ide­olo­gii mark­si­stow­sko-leni­now­skiej, opar­tej na prze­ciw­nym chrze­ści­jań­stwu para­dyg­ma­cie. Jed­nym z prze­ja­wów zła było dzia­ła­nie zwią­za­ne z łama­niem sumień. Kon­kret­nym prze­ja­wem tych dzia­łań było dono­si­ciel­stwo, czy­li prze­ka­zy­wa­nie wia­do­mo­ści potrzeb­nych komu­ni­stycz­nym służ­bom bez­pie­czeń­stwa w celu nisz­cze­nia ludzi i śro­do­wisk. Z róż­nych form denun­cja­cji sys­te­my tota­li­tar­ne, opar­te na prze­mo­cy i łama­niu praw czło­wie­ka, korzy­sta­ją wciąż chęt­nie i czę­sto. Dono­si­ciel­stwo w samej swo­jej natu­rze jest złem, gdyż pod­ci­na korze­nie zaufa­nia spo­łecz­ne­go, nisz­cząc w ten spo­sób żywot­ną tkan­kę rela­cji mię­dzy­ludz­kich. Tym bar­dziej, że wia­do­mość prze­ka­za­na przez dono­si­cie­li ujaw­nia naj­czę­ściej nagan­ne czy­ny dru­gie­go czło­wie­ka, powo­du­jąc dodat­ko­wo popeł­nia­nie przez dono­si­cie­la grze­chu obmo­wy. Takie ujaw­nie­nie ude­rza w god­ność dru­gie­go czło­wie­ka nisz­cząc jego dobre imię (Mt 18:7). Infor­ma­cje zdo­by­te tym spo­so­bem słu­ży­ły funk­cjo­na­riu­szom i apa­ra­to­wi uci­sku do nisz­cze­nia tych, któ­rzy oka­zy­wa­li się sła­bi. Sła­bość, ujaw­nio­na wro­gom Kościo­ła, była chęt­nie wyko­rzy­sta­na prze­ciw oczer­nia­nym, ale tak­że oczer­nia­ją­cym. W ten spo­sób rodzi­ła się spi­ra­la grze­chu i krzyw­dy: oskar­że­ni przez denun­cja­to­rów nie mogli się bro­nić; odpo­wie­dzial­ność za to spa­da jed­nak­że na dono­si­cie­li, choć trze­ba wyraź­nie pod­kre­ślić – to nie oni tę spi­ra­lę nakrę­ca­li. Dono­si­ciel, uczest­ni­cząc w roz­gry­wa­niu ludz­kich losów przez apa­rat bez­pie­czeń­stwa, sam się pogrą­żał, sta­jąc się ponie­kąd poten­cjal­ną ofia­rą wła­snych dzia­łań. Nawet w przy­pad­ku, gdy­by przy­jąć, że infor­ma­cje w ten spo­sób zdo­by­te nie wyrzą­dzi­ły niko­mu rze­czy­wi­stej szko­dy, samo ich ujaw­nia­nie funk­cjo­na­riu­szom orga­nów bez­pie­czeń­stwa PRL było czy­nem wyso­ce nie­etycz­nym. Trze­ba się było liczyć z moż­li­wo­ścią wyko­rzy­sta­nia ich prze­ciw tym, któ­rzy w zaufa­niu dzie­li­li się swo­imi pro­ble­ma­mi czy wie­dzą.


5. Pań­stwo a Kościół


W ana­li­zie tła, w któ­rym roz­gry­wa­ły się dra­ma­ty ofiar wcią­gnię­tych w wir dzia­łań służb bez­pie­czeń­stwa i komu­ni­stycz­ne­go sys­te­mu znie­wo­le­nia nasze­go Naro­du, nie może zabrak­nąć spe­cy­fi­ki rela­cji śro­do­wi­ska zie­lo­no­świąt­ko­we­go wobec pań­stwa i wła­dzy pań­stwo­wej.


Zie­lo­no­świąt­kow­cy wyro­śli na grun­cie naka­za­ne­go przez Boga posza­no­wa­nia dla zwierzch­no­ści. Pod­sta­wę tego sza­cun­ku jest posta­wa Jezu­sa Chry­stu­sa, nie­spra­wie­dli­wie ska­za­ne­go przez wła­dze Rzy­mu i Jero­zo­li­my na śmierć, zacho­wu­ją­ce­go jed­nak przy tym wła­sną god­ność i sza­cu­nek do ziem­skich prze­ło­żo­nych.  Zarów­no Sta­ry, jak i Nowy Testa­ment uczą wyraź­nie na temat koniecz­no­ści posłu­szeń­stwa  wła­dzy, bez wzglę­du na ustrój spo­łecz­no-poli­tycz­ny pań­stwa. Z prze­ko­na­nia, że każ­da wła­dza pocho­dzi od Boga lub jest z Boże­go dopu­stu (Rzym 13,1; Dn 2,37), wyni­ka posta­wa posłu­szeń­stwa i pod­da­nia się wła­dzy we wszyst­kim, co nie jest sprzecz­ne z wia­rą i ewan­ge­licz­ną ety­ką. Podej­ście to umoż­li­wia Kościo­ło­wi pro­wa­dze­nie dia­lo­gu z wła­dzą, nawet jeże­li jest ona dale­ka od stan­dar­dów, któ­re Bóg jej wyzna­czył. Samo pro­wa­dze­nie roz­mów i nego­cja­cji z pań­stwem nie jest grze­chem, a może stać się wręcz prze­strze­nią szer­sze­go dzia­ła­nia dla dobra ludzi i Kościo­ła. Pod­sta­wo­wą powin­no­ścią wie­rzą­cych jest modli­twa w inten­cji zwierzch­no­ści, jak poucza bło­go­sła­wio­ny apo­stoł Paweł: Przede wszyst­kim więc napo­mi­nam, aby zano­sić bła­ga­nia, modli­twy, proś­by, dzięk­czy­nie­nia za wszyst­kich ludzi, za kró­lów i za wszyst­kich prze­ło­żo­nych, aby­śmy ciche i spo­koj­ne życie wie­dli we wszel­kiej poboż­no­ści i uczci­wo­ści (1 Tm 2:1–2). Ewan­ge­licz­ne chrze­ści­jań­stwo wła­dzę pań­stwo­wą postrze­ga dia­ko­nal­nie, widząc w niej słu­gę Boga, któ­ry odpła­ca w gnie­wie temu, co czy­ni źle (Rzym 13:4). Na kar­tach Pisma Św. moż­na odna­leźć obraz wła­dzy sta­ją­cej w obro­nie wie­rzą­cych przed nad­uży­cia­mi pra­wa przez wro­go nasta­wio­ną do chrze­ści­jan lud­ność, jak w przy­pad­ku apo­sto­ła Paw­ła, któ­re­go przed efe­skim tłu­mem obro­ni­li życz­li­wi mu przed­sta­wi­cie­le wła­dzy (Dz 19:31). Apo­stoł sko­rzy­stał z praw­nej i opie­kuń­czej funk­cji wła­dzy, gdy zaape­lo­wał o spra­wie­dli­wy wyrok do cesa­rza (Dz 25:11).


Zie­lo­no­świąt­kow­cy nie tra­cą jed­nak z oczu rów­nież nad­użyć wła­dzy. Na prze­strze­ni histo­rii Kościo­ła ewan­ge­licz­ni chrze­ści­ja­nie doświad­czy­li ter­ro­ru wła­dzy, któ­ra zatra­ci­ła swo­je natu­ral­ne funk­cje obroń­cy pra­wa, a sta­ła się narzę­dziem uci­sku i prze­śla­do­wa­nia (J 16:33). Nawet w tej sytu­acji, zgod­nie z rada­mi ewan­ge­licz­ny­mi, odpo­wie­dzią ludzi wie­rzą­cych jest modli­twa i miłość wobec prze­śla­dow­ców: miłuj­cie nie­przy­ja­ciół waszych i módl­cie się za tych, któ­rzy was prze­śla­du­ją (Mt 5:44). W NT widać pew­ną ewo­lu­cję postaw wobec wła­dzy: wcze­śniej­szy okres (listy Paw­ła i Pio­tra) pod­kre­śla­ją słu­żeb­ną rolę pań­stwa. Przed­sta­wio­na w Apo­ka­lip­sie wizja rzą­dów despo­tycz­nych i tyrań­skich, nosi w sobie zna­mio­na okre­su prze­śla­do­wa­nia, gdy wła­dza, powo­ła­na do kara­nia prze­stęp­ców i ochro­ny tych, któ­rzy dobrze postę­pu­ją, zaczę­ła prze­śla­do­wać nie­win­nych wyznaw­ców Chry­stu­sa. Nie dzi­wi więc zasto­so­wa­nie wobec (rzym­skiej) wła­dzy ter­mi­nów o demo­nicz­nym rodo­wo­dzie (np. bestia-zwie­rzę; Ap 13:1.11).


Z tego powo­du jest rze­czą nie­roz­waż­ną abso­lu­ty­zo­wa­nie zasa­dy pod­dań­stwa i uspra­wie­dli­wia­nie współ­pra­cy o cha­rak­te­rze agen­tu­ral­nej rze­ko­mą koniecz­no­ścią zacho­wa­nia posłu­szeń­stwa apa­ra­to­wi pań­stwo­we­mu nawet wte­dy, gdy wymu­sza on na chrze­ści­ja­nach zacho­wa­nie amo­ral­ne. Gra­ni­ce posłu­szeń­stwa koń­czą się tam, gdzie w grę wcho­dzi zmu­sza­nie do apo­sta­zji czy zacho­wań nie­etycz­nych. Posłu­szeń­stwem wła­dzy nie wol­no tłu­ma­czyć zacho­wań nie­mo­ral­nych. W tym sen­sie powin­no się jasno stwier­dzić, iż roz­mi­ja się z praw­dą ewan­ge­lii każ­dy, kto w imię źle poję­te­go posłu­szeń­stwa wobec wła­dzy dopusz­cza się nie­go­dzi­wo­ści, sta­je się przy­czy­ną nie­szczę­ścia, wyda­je, oskar­ża czy zdra­dza bra­ci oraz powie­rzo­ne mu w zaufa­niu tajem­ni­ce. W tym sen­sie złem sta­je się nawet szcze­ra roz­mo­wa z przed­sta­wi­cie­la­mi służb bez­pie­czeń­stwa o cudzych wadach i pro­ble­mach.


6. Kon­tekst ewan­ge­licz­ny


Wła­dza tota­li­tar­na obca jest biblij­ne­mu obra­zo­wi zwierzch­no­ści. Pomi­mo inne­go od nasze­go doświad­cze­nia histo­rycz­ne­go i kul­tu­ro­we­go, w ewan­ge­liach moż­na zna­leźć obra­zy, któ­re umoż­li­wia­ją zacho­wa­nie zdro­wej i wła­ści­wej rela­cji mię­dzy posłu­szeń­stwem wła­dzy a posłu­szeń­stwem Bogu. W przy­pad­ku kon­flik­tu etycz­no-reli­gij­ne­go, poucza nas apo­stoł Piotr: czy słusz­na to rzecz w obli­czu Boga raczej was słu­chać ani­że­li Boga, sami osądź­cie (Dz 4:19).


Dzie­je pierw­sze­go Kościo­ła są nie­do­ści­gnio­nym wzo­rem trans­pa­rent­no­ści: nie tyl­ko Kościół nie uni­ka uka­za­nia przy­czy­ny i skut­ków nega­tyw­nych postaw uczniów Chry­stu­sa, ale też daje naj­lep­szą recep­tę na wyj­ście z kry­zy­su wia­ry, jaki może stać się udzia­łem tak­że ludzi auten­tycz­nie wie­rzą­cych. Szcze­gól­nie ade­kwat­ne, dla ana­li­zo­wa­nej przez nas mate­rii, pozo­sta­ją dwa przy­pad­ki: zapar­cie się Pio­tra oraz zdra­da Juda­sza.


W pierw­szej kolej­no­ści nale­ży zauwa­żyć i pod­kre­ślić, że przy­pad­ki te nie zosta­ły uta­jo­ne przez wcze­sny Kościół, ale nazwa­ne po imie­niu, opi­sa­ne w Ewan­ge­liach i — bez szko­dy dla świę­to­ści Kościo­ła, pozo­sta­wio­ne nam jako cen­ne lek­cje uczci­wo­ści. Dzię­ki przy­ję­ciu takiej zasa­dy może­my do dziś ana­li­zo­wać posta­wy uczniów, tak­że tych nazna­czo­nych kry­zy­sem zaufa­nia. Piotr zaparł się Pana w obli­czu ogól­ne­go zamie­sza­nia, do jakie­go doszło po Jego aresz­to­wa­niu. Zapar­cie to było efek­tem lęku o wła­sne życie, a jego tłem nie­prze­nik­nio­na tajem­ni­ca krzy­ża (Mt 26:74–75). Piotr pozo­stał jed­nak we wspól­no­cie uczniów, a Zmar­twych­wsta­ły wła­śnie jemu pierw­sze­mu z gro­na apo­stol­skie­go zechciał się obja­wić (Łk 24:34; 1 Kor 15:5). Trzy­krot­ne zapar­cie zna­la­zło swo­je odbi­cie w potrój­nym wyzna­niu miło­ści (J 21:15nn). Chry­stus uznał war­tość nawró­ce­nia swo­je­go ucznia, powie­rza­jąc mu tro­skę nad swo­ją owczar­nią, przy­wra­ca­jąc do god­no­ści apo­stol­skiej (J 21:17). Odnaj­du­je­my w tym obraz nie­zgłę­bio­ne­go miło­sier­dzia Boże­go, któ­re jest zawsze więk­sze od ludz­kie­go, bez wyrzu­tów i warun­ków wstęp­nych, goto­we do udzie­le­nia kolej­nej szan­sy zagu­bio­ne­mu w lęku czło­wie­ko­wi.


Przy­pa­dek Juda­sza jest zde­cy­do­wa­nie bar­dziej tra­gicz­ny. Przy­czy­ną spo­tę­go­wa­ne­go dra­ma­tu tej oso­by jest poziom zaan­ga­żo­wa­nia w zło i takie zagu­bie­nie się w odstęp­stwie, w któ­rym zosta­ła zatra­co­na zdol­ność do odna­le­zie­nia pomo­cy w Bogu. Judasz wszedł we współ­pra­cę z wła­dzą poli­tycz­no-reli­gij­ną mając na wzglę­dzie korzy­ści mate­rial­ne, a może tak­że inne, na jakie liczył w związ­ku ze zdra­dą (Mt 26:15). Jego dzia­ła­nie nie było podyk­to­wa­ne stra­chem. Nie wyni­ka­ło też z chwi­lo­wej utra­ty zdol­no­ści do trzeź­wej oce­ny sytu­acji czy panicz­ne­go lęku o życie. Judasz miał czas i spo­sob­ność, aby prze­my­śleć swo­ją decy­zję i odrzu­cić pod­szep­ty Wro­ga. Jed­nak z roz­my­słem i stop­nio­wo pogrą­żył się w ciem­ność, pozwa­la­jąc, aby zło opa­no­wa­ło jego ser­ce (J 13:2). W kon­se­kwen­cji wszedł w noc bez Boga (J 13:30). Póź­niej, gdy zorien­to­wał się w ska­li grze­chu, jakie­go się dopu­ścił, nie był już w sta­nie wzbu­dzić w sobie aktu wia­ry. Skoń­czy­ło się to jego oso­bi­stą tra­ge­dią – odrzu­ce­niem przez dotych­cza­so­wych moco­daw­ców i samo­bój­czą śmier­cią (Mt 27:3–10). Casus Juda­sza uka­zu­je dra­mat czło­wie­ka uwi­kła­ne­go we współ­pra­cę, uprzed­mio­to­wio­ne­go przez bez­dusz­ną wła­dzę, osa­mot­nio­ne­go, żyją­ce­go i umie­ra­ją­ce­go z poczu­ciem winy. Dra­mat ten uka­zu­je całą głę­bię roz­gry­wa­ją­cej się w ser­cu tajem­ni­cy nie­pra­wo­ści, pro­wa­dzą­cej nie­uchron­nie do zatra­ce­nia czło­wie­czeń­stwa.


Oba przy­wo­ła­ne przy­kła­dy przed­sta­wia­ją róż­ne stop­nie zdra­dy, róż­ne jej moty­wy i kon­se­kwen­cje. Uczą zacho­wa­nia naj­da­lej posu­nię­tej ostroż­no­ści przed wyda­wa­niem pro­stych sądów, opar­tych wyłącz­nie o ste­reo­ty­po­we roz­wią­za­nia. Uka­za­na jest w nich tak­że praw­da o koniecz­no­ści zacho­wa­nia w pamię­ci Kościo­ła tego, co zosta­ło wyba­czo­ne Pio­tro­wi, aby ogło­szo­na mogła być wiel­ka łaska­wość nasze­go Boga, mimo ludz­kiej nie­do­sko­na­ło­ści.


Tek­sty biblij­ne wie­lo­krot­nie uka­zu­ją, że upar­te trwa­nie w sta­nie kłam­stwa pro­wa­dzi do nie­od­wra­cal­nych skut­ków (por. Dz 5:1nn). Zata­ja­nie praw­dy, gra pozo­rów, przy jed­no­cze­snej pró­bie odgry­wa­nia roli auto­ry­te­tu moral­ne­go, może bowiem skut­ko­wać śmier­cią ducho­wą.


Doma­ga­nie się przez oso­by uwi­kła­ne we współ­pra­cę lub ich bli­skich, bez­wa­run­ko­we­go prze­ba­cze­nia, do któ­re­go Wspól­no­ta jest rze­ko­mo zobo­wią­za­na, bez wzię­cia oso­bi­stej odpo­wie­dzial­no­ści za swo­je winy i bez rze­czy­wi­stej skru­chy, nie jest opar­te o wzor­ce biblij­ne ani nie mie­ści się w naszej tra­dy­cji. Posta­wa taka przy­po­mi­na raczej tanią łaskę, w któ­rej zosta­je zatar­ta róż­ni­ca mię­dzy uczci­wo­ścią a nie­przy­zwo­ito­ścią, wier­no­ścią a zdra­dą, gdzie Bożą amne­stię dla skru­szo­nych myli się z wła­sną „amne­zją”.


II. Okre­śle­nie gra­nic


7. Isto­ta zła tkwią­ca we współ­pra­cy z komu­ni­stycz­nym apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa


Isto­ta zła współ­pra­cy z komu­ni­stycz­ną dyk­ta­tu­rą i agen­tu­rą pole­ga zasad­ni­czo na dobro­wol­nym pod­po­rząd­ko­wa­niu się tota­li­tar­nej wła­dzy i odda­niu się do jej dys­po­zy­cji. Takie śle­pe pod­po­rząd­ko­wa­nie ude­rza wprost w sumie­nie tego, kto się pod­dał i pod­po­rząd­ko­wał anty­chrze­ści­jań­skiej ide­olo­gii komu­ni­zmu. Już samo przy­rze­cze­nie współ­pra­cy z wro­go nasta­wio­ną wobec Chry­stu­sa wła­dzą było cio­sem wymie­rzo­nym we wła­sne sumie­nie. Takie dzia­ła­nie zawsze nosi w sobie pewien wymiar zgor­sze­nia, jak w przy­pad­ku Pio­tra czy Juda­sza. Tym bar­dziej, gdy mecha­nizm zła nabie­ra nowej jako­ści w momen­cie nagło­śnie­nia spra­wy przez media. Oso­bi­sty grzech sta­je się publicz­nym skan­da­lem, nisz­czą­cym wia­rę w ser­cach ludzi, dotknię­tych fak­tem uwi­kła­nia się pasto­ra w obrzy­dli­wą denun­cja­cję czy wręcz w apo­sta­zję. W ten spo­sób docho­dzi do wypa­cze­nia obra­zu Kościo­ła, co ma wymiar anty-ewan­ge­li­za­cyj­ny.


Wbrew pozo­rom orga­nom bez­pie­czeń­stwa PRL‑u nie zale­ża­ło wyłącz­nie na prze­ka­zy­wa­niu infor­ma­cji. W grę wcho­dzi­ło tak­że zwią­za­nie sumie­nia oso­by, któ­ra pod­pi­sa­ła zgo­dę na współ­pra­cę. W kon­se­kwen­cji denun­cja­tor nie musiał prze­ka­zać żad­nej nowej i istot­nej dla tej wła­dzy wia­do­mo­ści. Wystar­czył sam fakt, że dono­sił, aby szedł przez resz­tę życie ze świa­do­mo­ścią popeł­nio­nej zdra­dy. Gdy moral­ny krę­go­słup zosta­je zła­ma­ny, trud­no jest wyma­gać trzeź­wej i rze­tel­nej oce­ny rze­czy­wi­sto­ści czy dostrze­ga­nia praw­dzi­wych roz­mia­rów popeł­nio­nych czy­nów. Jak w przy­pad­ku Juda­sza, nastę­pu­je pro­ces wewnętrz­nej desta­bi­li­za­cji. W ustach współ­pra­cow­ni­ków sły­chać powta­rza­ją­ce się jak refren sfor­mu­ło­wa­nia: niko­mu nic się nie sta­ło, niko­mu nie zosta­ła wyrzą­dzo­na żad­na więk­sza krzyw­da, nie jestem winien niczy­jej krwi. Zakła­ma­ne sumie­nie nie jest bowiem w sta­nie doko­nać praw­dzi­wej retro­spek­cji.  Oso­ba taka sta­je się bar­dziej nie­wol­ni­kiem poprzed­nie­go sys­te­mu, niż słu­gą Chry­stu­sa.


Stan ten nie musi być jed­nak osta­tecz­ny. Chry­stus jest bowiem leka­rzem cia­ła i duszy czło­wie­ka, a Jego miło­sier­dzie leczy zra­nio­ne przez grzech sumie­nie, jak dotknię­tą przez cia­ło cho­ro­bę. Pro­ces uzdro­wie­nia doma­ga się jed­nak świa­do­mo­ści sta­nu wła­sne­go ser­ca. Gdy tej świa­do­mo­ści brak, Bóg ma utrud­nio­ny dostęp do ser­ca i pro­ces uzdro­wie­nia może nigdy nie nastą­pić. Nale­ży więc jesz­cze raz pod­kre­ślić z całą mocą: szcze­re nawró­ce­nie jest jedy­nym spo­so­bem na pojed­na­nie z Bogiem i Kościo­łem.


8. Kry­te­ria pod­sta­wo­we


Po pierw­sze: ogra­ni­czo­ne zaufa­nie do doku­men­tów


Nale­ży pamię­tać, że zawar­tość teczek nie pozwa­la na peł­ne i obiek­tyw­ne przed­sta­wie­nie rze­czy­wi­sto­ści ludz­kich dra­ma­tów z prze­szło­ści. Z tego powo­du dane zawar­te w doku­men­tach zebra­nych przez Insty­tut Pamię­ci Naro­do­wej nie mogą być tra­to­wa­ne jako kom­plet­na infor­ma­cja na temat uwi­kła­nia się poszcze­gól­nych osób w służ­bę agen­tu­ral­ną. Zdo­by­tej w ten spo­sób wie­dzy nie powin­no się trak­to­wać aksjo­ma­tycz­nie. Tecz­ki nie sta­no­wią osta­tecz­ne­go kry­te­rium oce­ny ludz­kich postaw. Rze­tel­ność badań pole­ga w pierw­szej kolej­no­ści na domnie­ma­niu nie­win­no­ści; zakła­dać nale­ży przy tym wie­lo­wy­mia­ro­wość ludz­kich dzia­łań. Stąd ist­nie­je koniecz­ność roz­mo­wy z oso­bą, na któ­rą pada cień podej­rze­nia w celu zba­da­nia i wyja­śnie­nia wszyst­kich oko­licz­no­ści.


Po dru­gie: kto katem a kto ofia­rą?


Aby nie dopu­ścić do pomie­sza­nia ról nale­ży wciąż mieć w pamię­ci kto w tym sys­te­mie był katem, a kto ofia­rą. W ustro­ju, narzu­co­nym Pol­sce po II woj­nie świa­to­wej, funk­cjo­na­riu­sze służb bez­pie­czeń­stwa znaj­do­wa­li się po stro­nie zło­wro­gie­go i obce­go nam kul­tu­ro­wo sowie­ty­zmu. Przy uży­ciu spraw­dzo­nych wcze­śniej w Kra­ju Rad metod podej­mo­wa­li oni obrzy­dli­we, z punk­tu widze­nia moral­no­ści, dzia­ła­nia mają­ce na celu łama­nie cha­rak­te­rów i sumień. Wnio­sek ten doma­ga się uwzględ­nie­nia odpo­wied­nich pro­por­cji wobec obwi­nio­nych o denun­cja­cję a ich moco­daw­ca­mi. Nie może dojść do sytu­acji, w któ­rej funk­cjo­na­riu­sze Służ­by Bez­pie­czeń­stwa i powsta­łe pod ich kie­run­kiem doku­men­ty, sta­ną się osta­tecz­ny­mi sędzia­mi, wyro­ku­ją­cy­mi w spo­sób abso­lut­ny o czy­jejś winie.


Po trze­cie: tecz­ki – krzy­we zwier­cia­dło rze­czy­wi­sto­ści


Każ­da, nawet naj­prost­sza  pra­ca ope­ra­cyj­na, mia­ła swój okre­ślo­ny kon­tekst. Osta­tecz­nie cho­dzi­ło o wydo­by­cie jak naj­więk­szej ilo­ści przy­dat­nych do dal­sze­go wyko­rzy­sta­nia mate­ria­łów, umoż­li­wia­ją­cych sku­tecz­ne osią­gnię­cie celów: opa­no­wa­nie ośrod­ków wła­dzy kościel­nej przez oso­by współ­pra­cu­ją­ce ze służ­ba­mi, ich nad­zo­ro­wa­nie i kon­tro­la, dez­in­for­ma­cja, roz­bi­ja­nie lokal­nych struk­tur, włą­cza­nie do tego sys­te­mu kolej­nych osób oraz nisz­cze­nie karie­ry czy życia rodzin­ne­go oso­bom uzna­nym za nie­bez­piecz­ne dla sys­te­mu. Mate­ria­ły w ten spo­sób zdo­by­te noszą więc na sobie „ska­zę gene­tycz­ną”. Powsta­łe w okre­ślo­nych oko­licz­no­ściach ujaw­nia­ją per­fid­ną grą apa­ra­tu bez­pie­czeń­stwa, w któ­rej infor­ma­tor nie był w sta­nie zorien­to­wać się, któ­re fak­ty i w jaki spo­sób mogą zostać wyko­rzy­sta­ne. Zarów­no ci, któ­rzy spo­rzą­dza­li doku­men­ty, jak i denun­cja­to­rzy, nie byli świa­do­mi, że za kilka/kilkadziesiąt lat sta­ną się twór­ca­mi pew­nej wer­sji histo­rii, trze­ba dodać – histo­rii w krzy­wym zwier­cia­dle. Akta wycią­gnię­te po latach nabie­ra­ją w ten spo­sób inne­go zna­cze­nia. Czę­sto dopie­ro w tym momen­cie oskar­żo­ny o agen­tu­ral­ną prze­szłość może dostrzec roz­miar krzywd, któ­rych się dopu­ścił wobec innych osób i całe­go Kościo­ła. Towa­rzy­szy temu poczu­cie wyko­rzy­sta­nia i nie­spra­wie­dli­wo­ści. Po uświa­do­mie­niu sobie tego denun­cja­tor może potrze­bo­wać opie­ki dusz­pa­ster­skiej, któ­ra w pierw­szej kolej­no­ści przy­na­le­ży się jego ofia­rom.


8.Współpracownicy służb bez­pie­czeń­stwa. Kry­te­ria pod­sta­wo­we


Współ­pra­cow­ni­cy służ­by bez­pie­czeń­stwa dzie­lą się zasad­ni­czo na dwie gru­py: do pierw­szej nale­żą ci, któ­rzy pod­pi­sa­li zobo­wią­za­nie do współ­pra­cy z orga­na­mi bez­pie­czeń­stwa pań­stwa i fakt ten został odno­to­wa­ny i potwier­dzo­ny pod­pi­sem; nie zawsze doku­ment taki znaj­du­je się w zaso­bach IPN;w dru­giej miesz­czą się bar­dzo róż­ne gru­py osób będą­cych tak­że świa­do­my­mi współ­pra­cow­ni­ka­mi, czę­sto jed­nak bez pod­pi­sa­nia for­mal­ne­go zobowiązania.Zarówno ci, któ­rzy pod­ję­li się for­mal­ne­go zobo­wią­za­nia do współ­pra­cy, jak i ci, któ­rzy współ­pra­co­wa­li bez pod­pi­sy­wa­nia zgo­dy na współ­pra­cę, ale ją w prak­ty­ce reali­zu­ją­cy (w przy­pad­ku IV Depar­ta­men­tu, zaj­mu­ją­ce­go się inwi­gi­la­cją śro­do­wisk kościel­nych, prak­ty­ka ta była czę­sto spo­ty­ka­na), byli wyko­rzy­sty­wa­ni do róż­nych dzia­łań, za któ­re otrzy­my­wa­li sta­łą lub oka­zyj­ną pen­sję lub róż­ne­go rodza­ju poda­run­ki, m.in. pre­zen­ty rze­czo­we, zgo­dę na wyjaz­dy zagra­nicz­ne, uła­twie­nie w karie­rze kościel­nej czy zawo­do­wej, pomoc w osią­ga­niu sta­no­wisk, wspar­cia dla kogoś z rodzi­ny, etc.


9. Oce­na kry­te­riów współ­pra­cy


W oce­nie zaan­ga­żo­wa­nia osób współ­pra­cu­ją­cych ze służ­ba­mi bez­pie­czeń­stwa nale­ży doko­nać istot­nych roz­róż­nień. Ina­czej nale­ży oce­nić współ­pra­cę kil­ku­mie­sięcz­ną, a ina­czej wie­lo­let­nią; w inny spo­sób powin­no się oce­nić tego, kto sam się wyco­fał, a w innym świe­tle stoi ktoś, kto dłu­go i chęt­nie prze­ka­zy­wał rapor­ty; ina­czej nale­ży oce­nić tych, któ­rzy wcze­śniej pod­ję­li się doko­na­nia aktu zadość­uczy­nie­nia za popeł­nio­ny grzech, a ina­czej tych, któ­rzy do dziś są dum­ni z fak­tu współ­pra­cy. Naj­istot­niej­sze punk­ty oce­ny kry­te­riów współ­pra­cy doty­czą samych przy­czyn zaist­nie­nia, moty­wów i cha­rak­te­ru współ­pra­cy.


Przy­czy­na zaist­nie­nia współ­pra­cy


W pierw­szej kolej­no­ści nale­ży zwró­cić uwa­gę na przy­czy­nę zaist­nie­nia współ­pra­cy:



  • jakie były moty­wy pod­ję­cia dzia­łal­no­ści agen­tu­ral­nej?
  • czy kan­dy­dat był szan­ta­żo­wa­ny przez orga­na bez­pie­czeń­stwa (jeśli tak, to cze­go szan­taż doty­czył)?
  • czy zasto­so­wa­na zosta­ła prze­moc fizycz­na lub groź­ba uży­cia prze­mo­cy wobec kan­dy­da­ta?
  • czy kan­dy­dat wyra­żał chęć do współ­pra­cy samo­ist­nie, np. ze wzglę­du na ide­owe sprzy­ja­nie wła­dzy komu­ni­stycz­nej?

B. Moty­wy pod­ję­cia współ­pra­cy


Następ­nie nale­ży prze­ana­li­zo­wać moty­wy pod­ję­cia współ­pra­cy. Waż­ny jest w tym wypad­ku czas trwa­nia i jej efek­tyw­ność. W tym wzglę­dzie powin­no się wziąć pod uwa­gę:



  • kie­dy doszło do nawią­za­nia współ­pra­cy (z uwzględ­nie­niem okre­su histo­rii PRL‑u)?
  • jakie były moż­li­wo­ści posia­da­nia inne­go wybo­ru w chwi­li pod­ję­cia współ­pra­cy oraz rezy­gna­cji pod­czas jej trwa­nia?
  • na ile współ­pra­ca była regu­lar­na i przy­dat­na z punk­tu widze­nia służb?
  • jaka była czę­sto­tli­wość kon­tak­tów z funk­cjo­na­riu­sza­mi bez­pie­czeń­stwa oraz jaki sto­pień poufa­ło­ści?
  • czy kon­tak­ty te mia­ły cha­rak­ter przy­ja­ciel­ski, czy były w związ­ku z tym dla służb bez­pie­czeń­stwa oka­zją do bliż­sze­go pozna­nia nie tyl­ko danej oso­by duchow­nej, ale za jej pośred­nic­twem uzy­ska­nia tak­że infor­ma­cji o innych;
  • czy docho­dzi­ło w związ­ku z tym do dal­szej, celo­wej mani­pu­la­cji ze stro­ny duchow­ne­go?

C. Cha­rak­ter współ­pra­cy


Ana­li­zie powi­nien być pod­da­ny tak­że sam cha­rak­ter współ­pra­cy. Zasad­ni­cze kry­te­rium oce­ny współ­pra­cy obej­mu­je odpo­wie­dzi na nastę­pu­ją­ce pyta­nia:



  • czy oso­ba współ­pra­cu­ją­ca czer­pa­ła z tego oso­bi­ste korzy­ści;
  • jeśli tak, to jakie (pie­nią­dze, pre­zen­ty, uła­twie­nia wyjaz­do­we, moż­li­wość “karie­ry kościel­nej”, unik­nię­cie odpo­wie­dzial­no­ści kar­nej, etc.)?
  • czy współ­pra­ca doty­czy­ła prze­ka­zy­wa­nia infor­ma­cji o innych oso­bach, a jeśli tak to kogo i w jakim stop­niu oso­ba ta obcią­ża­ła swo­imi denun­cja­cja­mi?
  • na ile — z akt wła­snych współ­pra­cu­ją­ce­go i innych osób — wyni­ka ten­den­cja do ochro­ny innych, do prze­ka­zy­wa­nia służ­bom wyłącz­nie nie­istot­nych infor­ma­cji czy może wręcz prze­ciw­nie – do dzia­ła­nia na szko­dę osób trze­cich?
  • jaka była treść rapor­tów?
  • czy rapor­ty były nie­dba­łe czy prze­ciw­nie – obszer­ne i wyczer­pu­ją­ce?
  • jaki był zakres szko­dli­wo­ści donie­sień w odnie­sie­niu do poszcze­gól­nych zakre­sów funk­cjo­no­wa­nia Kościo­ła?

III. Zakoń­cze­nie


10. Pro­po­zy­cja powro­tu


W przy­pad­ku świa­do­mej współ­pra­cy duchow­ne­go ze służ­ba­mi bez­pie­czeń­stwa, szcze­gól­nie zaś w przy­pad­ku: czer­pa­nia okre­ślo­nych korzy­ści mate­rial­nych i poza­ma­te­rial­nych, ewi­dent­ne­go dzia­ła­nia na szko­dę Kościo­ła, zdra­dza­nia tajem­ni­cy roz­mów dusz­pa­ster­skich i prze­ka­zy­wa­nia wie­dzy o sła­bo­ściach osób trze­cich, zgo­dy na wyko­ny­wa­nie zadań ope­ra­cyj­nych, nisz­cze­nia sub­stan­cji kościel­nej, wysta­wia­nie na szwank dobre­go imie­nia Kościo­ła — nale­ży takie­go duchow­ne­go pocią­gnąć do odpo­wie­dzial­no­ści dys­cy­pli­nar­nej. Dys­cy­pli­na powin­na być odpo­wied­nia do ska­li popeł­nio­nych nie­go­dzi­wo­ści, z uwzględ­nie­niem wszyst­kich ewen­tu­al­nych oko­licz­no­ści łago­dzą­cych. Grzech współ­pra­cy nale­ży trak­to­wać bar­dzo poważ­nie jako jed­ną z form apo­sta­zji lub występ­ku prze­ciw pod­sta­wo­wym nor­mom chrze­ści­jań­skiej moral­no­ści. W przy­pad­ku bra­ku oka­za­nia skru­chy przez duchow­ne­go nale­ży go pod­dać peł­nej pro­ce­du­rze dys­cy­pli­nar­nej, opi­sa­nej w NT (Mt 18:15–18; 1 Tm 5: 19–20).


Wyj­ście ze sta­nu współ­pra­cy ze służ­ba­mi PRL‑u pole­ga na odkła­ma­niu tych obsza­rów życia, któ­re poprzez współ­pra­cę z agen­tu­ral­nym kłam­stwem, ule­gły degra­da­cji. Pro­ces ten może oka­zać się dłu­gi i bole­sny, a pole­ga zasad­ni­czo na odrzu­ce­niu wszyst­kich oko­licz­no­ści łago­dzą­cych i wszel­kiej for­my samo­uspra­wie­dli­wie­nia się, poprzez uzna­nie wła­snej sła­bo­ści. Duchow­ny, któ­ry wyra­ża szcze­ry żal i w któ­rym widać praw­dzi­wie owo­ce nawró­ce­nia, powi­nien zostać oto­czo­ny peł­ną opie­ką dusz­pa­ster­ską. Skru­cha nie musi być publicz­na. Powin­na być raczej doko­na­na w wąskim gro­nie prze­ło­żo­nych oraz tych, któ­rych dzia­łal­ność agen­tu­ral­na skrzyw­dzi­ła. Duchow­ny powi­nien zostać przez prze­ło­żo­nych zobo­wią­za­ny do napra­wy krzyw­dy, zarów­no w wymia­rze mate­rial­nym (jeśli inni z tego powo­du dozna­li szko­dy), jak i ducho­wym. Doty­czy to przede wszyst­kim napra­wy zła wyni­ka­ją­ce­go z dono­si­ciel­stwa, obmo­wy i oszczer­stwa. Jeśli krzyw­da zosta­ła wyrzą­dzo­na szer­sze­mu śro­do­wi­sku, np. całe­mu zbo­ro­wi, duchow­ny powi­nien publicz­nie, na forum zbo­ru, wyra­zić żal, prze­pro­sić i oka­zać skru­chę. Na wła­sną proś­bę może też pro­sić o urlo­po­wa­nie na okre­ślo­ny czas z funk­cji pasto­ra, jeże­li ją aktu­al­nie peł­ni.


***


Chry­stus, któ­ry jest we wszyst­kim wzo­rem i naj­do­sko­nal­szym odbi­ciem Ojcow­skiej miło­ści Boga, niech dopo­mo­że Kościo­ło­wi przejść ten trud­ny i bole­sny egza­min z chrze­ści­jań­skiej doj­rza­ło­ści. Z ufno­ścią zwra­ca­my się do tego, któ­ry jako jedy­ny grze­chu nie popeł­nił, ani nie zna­le­zio­no zdra­dy w ustach Jego (1 Ptr 2:22), aby nas we wszyst­kim pouczył i dopro­wa­dził do dosko­na­ło­ści w miło­ści. 


pastor Adam Ciuć­ka­pa­stor Krzysz­tof Fla­sza­pa­stor Woj­ciech Gajew­ski­pa­stor Dariusz R. Hapoń­pa­stor Jacek Janic­ki­pa­stor Arka­diusz Jur­gie­łaj­ti­spa­stor Wło­dzi­mierz Rud­nic­ki­pa­stor Janusz Lind­ner­pa­stor Jacek Zaty­ka­pa­stor Dariusz Zie­lon­kie­wicz


 


 


STATUTKOMISJI HISTORYCZNEJKOŚCIOŁA ZIELONOŚWIĄTKOWEGO W RP


Roz­dział I. Posta­no­wie­nia ogól­ne § 1.Komisja Histo­rycz­na Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go w Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej, zwa­na dalej “Komi­sją”, powo­ła­na zosta­ła w celu zba­da­nia zaso­bów archi­wal­nych Insty­tu­tu Pamię­ci Naro­do­wej oraz archi­wów wewnętrz­no­ko­ściel­nych, doty­czą­cych inwi­gi­la­cji Zjed­no­czo­ne­go Kościo­ła Ewan­ge­licz­ne­go oraz Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go, zwa­nych dalej „Kościo­łem” przez orga­na bez­pie­czeń­stwa pań­stwa w okre­sie od 22 lip­ca 1944 r. do 31 lip­ca 1990 r. § 2.Przedmiotem badań Komi­sji jest usta­le­nie ewen­tu­al­nych przy­pad­ków współ­pra­cy duchow­nych Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go z orga­na­mi bez­pie­czeń­stwa PRL oraz oce­na współ­pra­cy doko­na­na w opar­ciu o doku­ment „Praw­da, pamięć i prze­ba­cze­nie. Kościół wobec współ­pra­cy duchow­nych z apa­ra­tem bez­pie­czeń­stwa PRL”. 


§ 3.W uza­sad­nio­nych przy­pad­kach Biskup Kościo­ła, w poro­zu­mie­niu z Prze­wod­ni­czą­cym Komi­sji, może zwró­cić się tak­że do innych insty­tu­cji i zaso­bów archi­wal­nych w kra­ju i za gra­ni­cą w celu udo­stęp­nie­nia nie­zbęd­nych mate­ria­łów. Roz­dział II. Skład Komi­sji § 41. Człon­ków Komi­sji — w licz­bie sied­miu — powo­łu­je i odwo­łu­je Synod Kościo­ła.


2. Człon­ko­wie Komi­sji powo­ły­wa­ni są spo­śród świec­kich i duchow­nych człon­ków Kościo­ła o nie­po­szla­ko­wa­nej opi­nii, posia­da­ją­cych odpo­wied­nie doświad­cze­nie życio­we oraz przy­go­to­wa­nie mery­to­rycz­ne z zakre­su: histo­rii, teo­lo­gii i pra­wa, nie­zbęd­nych do pro­wa­dze­nia pra­cy w Komi­sji


3. Kan­dy­da­ci są zgło­sze­ni przez Zgro­ma­dze­nia Okrę­gu (po jed­nym z Okrę­gu) na wnio­sek Pre­zbi­te­rów Okrę­go­wych. Zgro­ma­dze­nia Okrę­gów mogą zostać zwo­ły­wa­ne w tym celu tak­że w trak­cie trwa­nia sesji ple­nar­nych Syno­du. Obo­wią­zu­je zwy­cza­jo­wy tryb podej­mo­wa­nia uchwał poprzez gło­so­wa­nie.  4. Komi­sja skła­da się z Prze­wod­ni­czą­ce­go i Sekre­ta­rza Komi­sji, wybra­nych demo­kra­tycz­nie z gro­na Komi­sji, oraz z pię­ciu człon­ków Komi­sji. 5. Człon­ka­mi Komi­sji nie mogą być oso­by wcho­dzą­ce w skład władz Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go w RP.


6. Człon­ko­wie Komi­sji mogą w każ­dej chwi­li zre­zy­gno­wać z prac Komi­sji poprzez zło­że­nie pisem­ne­go oświad­cze­nia na ręce Bisku­pa Kościoła.Na ich miej­sce Zgro­ma­dze­nie Okrę­gu, któ­re utra­ci­ło swo­je­go przed­sta­wi­cie­la w Komi­sji, na wnio­sek Pre­zbi­te­ra Okrę­go­we­go, pro­po­nu­je nowe­go człon­ka Komisji.Rozpoczyna on peł­nie­nie swo­jej funk­cji od powo­ła­nia przez Synod oraz speł­nie­niu kry­te­riów przed­sta­wio­nych w § 5.


7. Komi­sja zawie­sza swo­ją dzia­łal­ność w przy­pad­ku rezy­gna­cji, odwo­ła­nia lub śmier­ci co naj­mniej trzech człon­ków Komi­sji. Wzno­wie­nie jej prac nastę­pu­je dopie­ro po uzu­peł­nie­niu skła­du Komi­sji zgod­nie z try­bem zapi­sa­nym w § 4. 2 i § 5.  § 5Członkowie Komi­sji wstę­pu­ją w swe obo­wiąz­ki po zło­że­niu ślu­bo­wa­nia o zacho­wa­niu tajem­ni­cy oraz oświad­cze­nia lustra­cyj­ne­go w for­mie okre­ślo­nej w usta­wie z dnia 18 paź­dzier­ni­ka 2006 r. o ujaw­nia­niu infor­ma­cji o doku­men­tach orga­nów bez­pie­czeń­stwa pań­stwa z lat 1944–1990 oraz tre­ści tych doku­men­tów.  § 6Komisja może powo­łać w cha­rak­te­rze kon­sul­tan­tów oso­by zawo­do­wo zwią­za­ne z bada­niem archi­wów IPN. Roz­dział III. Tryb pra­cy Komi­sji § 71. Przed­mio­tem prac Komi­sji jest wszech­stron­ne wyja­śnie­nie czy bada­na oso­ba, o któ­rej mowa w § 8. 1 dopu­ści­ła się dzia­łal­no­ści na szko­dę Kościo­ła, jak rów­nież wszech­stron­ne zba­da­nie wszel­kich dostęp­nych i moż­li­wych do usta­le­nia oko­licz­no­ści jej ewen­tu­al­nej współ­pra­cy z orga­na­mi bez­pie­czeń­stwa pań­stwa.


2. Człon­ko­wie Komi­sji kie­ru­ją się poczu­ciem odpo­wie­dzial­no­ści wobec Kościo­ła, zacho­wu­ją tajem­ni­cę dusz­pa­ster­ską, by nie naru­szyć pry­wat­no­ści i dóbr oso­bi­stych osób, któ­rych dzia­łal­ność jest przed­mio­tem badań. § 81. Komi­sja swo­ją pra­ce roz­po­czy­na od zwe­ry­fi­ko­wa­nia oświad­czeń lustra­cyj­nych człon­ków Komi­sji, a następ­nie bada mate­ria­ły archi­wal­ne doty­czą­ce człon­ków Naczel­nej Rady Kościo­ła, pre­zbi­te­rów, pasto­rów, dia­ko­nów i dia­ko­nis.


2. W przy­pad­ku stwier­dze­nia współ­pra­cy człon­ka Komi­sji z orga­na­mi bez­pie­czeń­stwa PRL zosta­je on wyłą­czo­ny z jej skła­du.


§ 9 1. Nad cało­kształ­tem prac Komi­sji czu­wa jej Prze­wod­ni­czą­cy.


2. Prze­wod­ni­czą­cy zobo­wią­za­ny jest do skła­da­nia kwar­tal­nych spra­woz­dań z cało­ści pro­wa­dzo­nych prac przed Komi­sją oraz pół­rocz­nych przed Naczel­ną Radą Kościo­ła.


3. Prze­wod­ni­czą­cy, w poro­zu­mie­niu z Sekre­ta­rzem, ma pra­wo do wyda­wa­nia zarzą­dzeń, regu­la­mi­nów i innych szcze­gó­ło­wych ure­gu­lo­wań prac Komi­sji w spra­wach nie unor­mo­wa­nych niniej­szym Sta­tu­tem.


4. W uza­sad­nio­nych przy­pad­kach Biskup Kościo­ła ma pra­wo zwo­ła­nia posie­dze­nia człon­ków Komi­sji.


§ 10 Komi­sja w roz­po­zna­niu spra­wy kie­ru­je się zasa­dą domnie­ma­nia nie­win­no­ści.  § 111. W sytu­acji, gdy w wyni­ku prze­pro­wa­dzo­nych badań powsta­nie uza­sad­nio­ne podej­rze­nie, że oso­ba bada­na mogła się dopu­ścić współ­pra­cy ze służ­ba­mi bez­pie­czeń­stwa na szko­dę Kościo­ła, Komi­sja Histo­rycz­na w peł­nym skła­dzie, po zapo­zna­niu się z cało­kształ­tem zebra­ne­go w spra­wie mate­ria­łu dowo­do­we­go, któ­ry sta­no­wić mogą wyłącz­nie uwie­rzy­tel­nio­ne kse­ro­ko­pie doku­men­tów, oraz po zasię­gnię­ciu opi­nii umo­co­wa­ne­go przy niej kon­sul­tan­ta, podej­mu­je decy­zję o prze­ka­za­niu spra­wy do dal­sze­go, mery­to­rycz­ne­go roz­po­zna­nia przez wyzna­czo­ny ze swe­go gro­na 2–3 oso­bo­wy zespół badaw­czy.


2. Przed pod­ję­ciem pra­cy przez zespół badaw­czy Komi­sja Histo­rycz­na ma obo­wią­zek pisem­nie powia­do­mić oso­bę bada­ną o roz­po­czę­ciu postę­po­wa­nia roz­po­znaw­cze­go.


3. Oso­ba, któ­rej prze­szłość sta­ła się przed­mio­tem bada­nia, ma pra­wo zapo­znać się z zebra­nym mate­ria­łem w jej spra­wie. Nale­ży umoż­li­wić jej odnie­sie­nie się do zebra­nych w spra­wie doku­men­tów i zło­że­nia wyja­śnień.


4. Komi­sja roz­strzy­ga o winie współ­pra­cy danej oso­by ze Służ­ba­mi Bez­pie­czeń­stwa na szko­dę Kościo­ła po zakoń­cze­niu prac i prze­pro­wa­dze­niu roz­mo­wy wyja­śnia­ją­cej. § 12Komisja ma pra­wo pro­sić o zło­że­nie wyja­śnień w danej spra­wie oso­by posia­da­ją­ce wie­dzę na temat spra­wy bada­nej przez Komi­sje. § 131. Komi­sja podej­mu­je uchwa­ły bez­względ­ną więk­szo­ścią gło­sów.


2. Pod­ję­te przez nią uchwa­ły są osta­tecz­ne i nie pod­le­ga­ją dal­szej wery­fi­ka­cji, z wyjąt­kiem przy­pad­ków okre­ślo­nych w kodek­sie postę­po­wa­nia admi­ni­stra­cyj­ne­go, uza­sad­nia­ją­cych wzno­wie­nie postę­po­wa­nia. § 14Wyniki swo­ich usta­leń Komi­sja Histo­rycz­na przed­sta­wia wraz z akta­mi i swo­imi wnio­ska­mi w for­mie uchwa­ły NRK. § 15Uchwała Komi­sji jest pod­sta­wą ewen­tu­al­nych decy­zji kadro­wych lub dys­cy­pli­nar­nych, któ­re w uza­sad­nio­nych przy­pad­kach podej­mu­je NRK. § 16Komisja przy­go­to­wu­je corocz­nie raport ze swo­jej dzia­łal­no­ści do wia­do­mo­ści Syno­du.  Roz­dział IV. Zasa­dy pro­wa­dze­nia doku­men­ta­cji § 17Sekretarz Komi­sji odpo­wie­dzial­ny jest za reje­stro­wa­nie, udo­stęp­nia­nie upraw­nio­nym oso­bom, oraz pro­wa­dze­nie akt Komi­sji, a tak­że pro­wa­dze­nie dzien­ni­ka kore­spon­den­cji Komi­sji oraz zakła­da­nie i pro­wa­dze­nie teczek oso­bo­wych. § 181. Człon­ko­wie Komi­sji zobo­wią­za­ni są do nie­zwłocz­ne­go prze­ka­zy­wa­nia do akt wszyst­kich infor­ma­cji uzy­ska­nych w związ­ku z pro­wa­dzo­ny­mi bada­nia­mi. 2. Zabra­nia się spo­rzą­dza­nia kopii oraz innych form powie­la­nia lub gro­ma­dze­nie uzy­ska­nych infor­ma­cji. § 191. Akta Komi­sji udo­stęp­nia­ne są wyłącz­nie do reali­za­cji celów sta­tu­to­wych Komisji:a) człon­kom Komisji,b) kon­sul­tan­tom Komi­sji w zakre­sie odpo­wia­da­ją­cym ich powo­ła­niuc) oso­bom, któ­rych dzia­łal­ność jest przed­mio­tem bada­nia Komi­sji w zakre­sie, w jakim ich doty­czą, za uprzed­nim pisem­nym zezwo­le­niem Prze­wod­ni­czą­ce­go Komi­sji i w obec­no­ści Sekre­ta­rza Komisji.d) NRK po zakoń­cze­niu bada­nia danej spra­wy i wyda­niu odpo­wied­niej uchwa­ły. Roz­dział V. Posta­no­wie­nia koń­co­we § 20 Infor­ma­cje na temat prac Komi­sji o cha­rak­te­rze publicz­nym skła­da oso­ba upo­waż­nio­na do tego przez Prze­wod­ni­czą­ce­go Komi­sji.


§ 21Komisja ule­ga roz­wią­za­niu z chwi­lą zakoń­cze­nia swo­ich sta­tu­to­wych dzia­łań.


§ 22Członkom Komi­sji oraz kon­sul­tan­tom przy­słu­gu­je zwrot kosz­tów podró­ży zwią­za­nych z dzia­łal­no­ścią w Komi­sji, oraz ewen­tu­al­ne zakwa­te­ro­wa­nie na czas pro­wa­dzo­nych badań.


Czy­taj tak­że:


Ekumenizm.pl: Co zro­bić z brać­mi agen­ta­mi? Ciszej nad tą trum­ną!

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.