Kościoły protestanckie

Eklezjologia odpowiedzią na odkościelnienie?


W ostat­nich deka­dach Kościo­ły ewan­ge­li­kal­ne prze­ży­wa­ją kosmicz­ny roz­wój pod wzglę­dem liczeb­no­ścio­wym, jak i teo­lo­gicz­nym, ofe­ru­jąc róż­ne odcie­nie ewan­ge­li­ka­li­zmu – od fun­da­men­ta­li­zmu aż po libe­ral­ne wspól­no­ty. Pro­ble­mów nie bra­ku­je i wią­żą się z ekle­zjo­lo­gią.


Wiel­kie poru­sze­nie w ame­ry­kań­skim ewan­ge­li­ka­li­zmie wywo­ła­ła ostat­nio wyda­na książ­ka zaty­tu­ło­wa­na Gre­at Dechur­ching, czy­li Wiel­kie odko­ściel­nie­nie. Auto­rzy (Jim Davies oraz Micha­el Gra­ham wspie­ra­ni przez Ryana P. Burge’a) ilu­stru­ją na pod­sta­wie badań socjo­lo­gicz­nych ruchy tek­to­nicz­ne w ame­ry­kań­skim ewan­ge­li­ka­li­zmie, w któ­rym docho­dzi do moc­ne­go tąp­nię­cia w licz­bie wier­nych.

Już sam tytuł jest suge­styw­ny, gdyż nawią­zu­je do klu­czo­wych pojęć w histo­rii glo­bal­ne­go ewan­ge­li­ka­li­zmu do Pierw­sze­go, Dru­gie­go i Trze­cie­go Prze­bu­dze­nia. Za tymi nazwa­mi kry­ją się zasad­ni­cze ruchy poboż­no­ścio­we, któ­rych celem było reli­gij­ne oży­wie­nie w skost­nia­łych struk­tu­rach kościel­nych wyznań pro­te­stanc­kich głów­ne­go nur­tu.

I tak Pierw­sze Prze­bu­dze­nie dato­wa­ne na lata 30. i 40. XVIII wie­ku dopro­wa­dzi­ło do naro­dzin meto­dy­zmu w ramach angli­ka­ni­zmu (bra­cia Wesley’owie), powsta­nia ponadwy­zna­nio­wej teo­lo­gii prze­bu­dze­nio­wej (Joh­na­tan Edwards), popu­lar­nej szcze­gól­nie w Kościo­łach nur­tu refor­mo­wa­ne­go, ale też wyło­nie­nia się cesa­cjo­ni­zmu (Char­les Chaun­cy).

Z kolei Dru­gie Wiel­kie Prze­bu­dze­nie z począt­ku XIX wie­ku obję­ło nie tyl­ko ist­nie­ją­ce już ugrun­to­wa­ne tra­dy­cje, w tym meto­dyzm, bap­tyzm czy Kościo­ły refor­mo­wa­ne róż­ne­go typu, ale dopro­wa­dzi­ło do powsta­nia nowych deno­mi­na­cji, w tym adwen­ty­zmu czy hete­ro­dok­syj­ne­go mor­mo­ni­zmu.

Histo­ry­cy Kościo­ła mówią rów­nież o Trze­cim Wiel­kim Prze­bu­dze­niu, któ­re od dru­giej poło­wy XIX wie­ku do XX wie­ku dopro­wa­dzi­ło do powsta­nia ruchu zie­lo­no­świąt­ko­we­go, ale też nur­tów hete­ro­dok­syj­nych jak choć­by świad­ków Jeho­wy.

Nie bez zna­cze­nia jest w tym kon­tek­ście kwan­ty­fi­ka­tor ‘wiel­kie’, gdyż auto­rzy książ­ki Wiel­kie odko­ściel­nie­nie suge­ru­ją, że to co się dzie­je obec­nie w ewan­ge­li­ka­li­zmie, ma podob­ne lub może nawet więk­sze zna­cze­nie niż wiel­kie ruchy prze­bu­dze­nio­we. W swo­jej książ­ce napi­sa­li, że licz­ba ludzi, któ­ra porzu­ci­ła Kościół w cią­gu ostat­nich 25 lat, znacz­nie prze­wyż­sza licz­bę tych, któ­rzy sta­li się chrze­ści­ja­na­mi w cza­sie Pierw­sze­go i Dru­gie­go Prze­bu­dze­nia łącz­nie z nawró­co­ny­mi pod­czas ewan­ge­li­za­cji Billy’ego Gra­ha­ma.

Popu­lar­ny maga­zyn ewan­ge­li­kal­ny Chri­stia­ni­ty Today opu­bli­ko­wał tekst histo­ry­ka Danie­la K. Wil­liam­sa, w któ­rym ten prze­ko­nu­je, że ewan­ge­li­ka­lizm potrze­bu­je ugrun­to­wa­nej teo­lo­gii Kościo­ła (ekle­zjo­lo­gii) nie tyl­ko wobec rosną­cej licz­by bez­wy­zna­niow­ców (Nones), ale tak­że wobec tych, któ­rzy mając orto­dok­syj­ne poglą­dy chrze­ści­jań­stwa ewan­ge­li­kal­ne­go, prze­sta­ją iden­ty­fi­ko­wać się z jakim­kol­wiek Kościo­łem i po pro­stu do żad­ne­go nie uczęsz­cza­ją.

Więk­szość ludzi, któ­rzy prze­sta­li cho­dzić do ewan­ge­li­kal­nych zbo­rów w ostat­nich latach nie są bez­wy­zna­niow­ca­mi ani były­mi ewan­ge­li­ka­ła­mi – pod­kre­śla Wil­liams.

Wcze­sny ame­ry­kań­ski ewan­ge­li­ka­lizm mógł być reak­cją wobec nie­naw­ró­co­nych duchow­nych i ducho­wo mar­twych Kościo­łów, ale nigdy nie miał zostać ruchem prze­ciw­ko Kościo­ło­wi jako takie­mu. I być może teraz, pośród ‘Wiel­kie­go odko­ściel­nie­nia”, może­my odkryć solid­ną, ewan­ge­li­kal­ną teo­lo­gię Kościo­ła. – doda­je.

David Wil­liams odno­si się do ekle­zjo­lo­gicz­nej nie­uf­no­ści zapro­gra­mo­wa­nej nie­ja­ko w ruchu ewan­ge­li­kal­nym lub przy­naj­mniej ekle­zjo­lo­gię rela­ty­wi­zu­ją­cy.

Nones, dones i umms

W anglo­sa­skiej ter­mi­no­lo­gii roz­róż­nia się zatem nie tyl­ko Nones (bez­wy­zna­nio­wych), ale też tzw. dones lub exvan­ge­li­cals, czy­li tych, któ­rzy defi­ni­tyw­nie porzu­ci­li ewan­ge­li­ka­lizm, oraz tych, któ­rzy nie pasu­ją do oby­dwu grup i są jak­by pomię­dzy.

Ale w ostat­nich latach mówi się jesz­cze o innej gru­pie – tzw. umms (nazwa odno­si się do par­ty­ku­ły um lub umm, wyra­ża­ją­cej w j. angiel­skim powąt­pie­wa­nie lub waha­nie się). Umms to ludzie poszu­ku­ją­cy, zdy­stan­so­wa­ni albo wąt­pią­cy – mogą wpi­sy­wać się w feno­men opi­sa­ny przez Wil­liam­sa, ale nie­ko­niecz­nie, gdyż część z nich odrzu­ca orto­dok­syj­ne poję­cia teo­lo­gii ewan­ge­li­kal­nej.

Wil­liams prze­ko­nu­je, że w nie­któ­rych tra­dy­cjach ewan­ge­li­kal­nych na nowo odkry­wa się reflek­sję ekle­zjo­lo­gicz­ną, dzię­ki któ­rej nastę­pu­je więk­sze zwią­za­nie z ideą Kościo­ła, co wca­le nie musi się kłó­cić z ewan­ge­li­ka­li­zmem kła­dą­cym nacisk na oso­bi­stą rela­cję wie­rzą­cych z Bogiem. Wiliams zazna­cza, że w Nowym Testa­men­cie jest wystar­cza­ją­co wie­le wąt­ków, choć­by w teo­lo­gii Paw­ła, któ­re mają zde­cy­do­wa­nie ekle­zjal­ny ele­ment jak­by pomi­ja­ny przez wie­lu ewan­ge­li­ka­łów. – Co, jeśli pro­ble­mem odko­ściel­nio­nych ewan­ge­li­ka­łów nie jest ich wadli­we rozu­mie­nie wia­ry, a raczej brak w ewan­ge­li­kal­nej teo­lo­gii naci­sku na Kościół? — pyta Wil­liams.

Wil­liams, ale tak­że inni bada­cze ewan­ge­li­ka­li­zmu wska­zu­ją, że poprzez lek­tu­rę Pisma Świę­te­go, ale też Ojców Kościo­ła i współ­cze­snych teo­lo­gów pro­te­stanc­kich, tak­że spo­za ewan­ge­li­kal­ne­go spek­trum, ewan­ge­li­ka­ło­wie odkry­wa­ją i mogą kształ­to­wać nową teo­lo­gię Kościo­ła, któ­ra pomo­gła­by usta­bi­li­zo­wać labil­ność ruchu ewan­ge­li­kal­ne­go.

» Ekumenizm.pl: Odko­ściel­nie­nia i zani­ku wia­ry nie da się powstrzy­mać

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.