- 15 czerwca, 2024
- przeczytasz w 10 minut
Papiestwo stanowi jeden z najpoważniejszych problemów w dialogu ekumenicznym. Wiedzą to zarówno katolicy, jak i pozostali chrześcijanie, dla których papiestwo jest albo złowrogim reżimem, inspirującą choć fakultatywną możliwością albo wręcz obojętną nadbudową....
Biskup Rzymu — ekumeniczny dokument studyjny o papiestwie z Watykanu
Papiestwo stanowi jeden z najpoważniejszych problemów w dialogu ekumenicznym. Wiedzą to zarówno katolicy, jak i pozostali chrześcijanie, dla których papiestwo jest albo złowrogim reżimem, inspirującą choć fakultatywną możliwością albo wręcz obojętną nadbudową.
Watykan podjął próbę przekucia problemu w zaletę, prezentując dokument studyjny Biskup Rzymu.
13 czerwca 2024 roku Dykasteria (dawniej Papieska Rada) ds. Popierania Jedności Chrześcijan opublikowała dokument studyjny zatytułowany „Biskup Rzymu. Prymat i synodalność w dialogach ekumenicznych oraz w odpowiedziach na encyklikę Ut unum sint”. (link do całości tekstu)
Jak sama nazwa wskazuje, tekst jest komentarzem do odpowiedzi, jakie partnerzy ekumeniczni udzielili Kościołowi rzymskokatolickiemu na ekumeniczną encyklikę Jana Pawła II z 1995 roku. Papież zaapelował w niej o znalezienie takiej formy sprawowania swojej posługi, która – nie rezygnując z jej zasadniczych aspektów – byłaby akceptowalna dla innych chrześcijan.
Do Rzymu napłynęło 30 odpowiedzi od różnych Kościołów i organizacji lub wspólnot ekumenicznych, a także 50 dokumentów poświęconych materii. W temacie – co również zauważyła strona rzymskokatolicka – niewiele się wydarzyło, stąd też dostrzeżono konieczność zebrania wszystkich głosów i opatrzenia ich propozycjami, dotyczącymi wyjścia z ekumenicznego impasu w temacie papiestwa. Krytycznie o recepcji tekstu pisałem na 25-lecie encykliki. W przyszłym roku przypada jej 30-lecie i zbliżający się jubileusz był również jednym z pretekstów do powstania dokumentu.
Dobrze, że jest
Wielką zaletą dokumentu Biskup Rzymu jest fakt, że w ogóle powstał i to nie dlatego, że zawiera coś przełomowego lub realnie przyczynia się od wzmocnienia czy osłabienia papiestwa. Dobrze, że powstał, gdyż w przystępny, szeroki i zasadniczo obiektywny sposób zbiera w jedno różne – choć z pewnością nie wszystkie – opinie, problemy i wątpliwości, jakie Kościoły miały, mają lub mogą mieć z papiestwem poza rzymskokatolickim spektrum.
W przytoczonych głosach uwzględniona jest szeroka paleta dialogów, w jakie zaangażowany jest Watykan – są to głównie bilateralne rozmowy z rozbitą rodziną Kościołów prawosławnych, światową Wspólnotą Anglikańską albo luteranami, którzy historycznie jako pierwsi podjęli tak szeroko i wyczerpująco dialog z Rzymem w kontekście papiestwa. Ponadto uwzględnione są głosy pomniejszych partnerów z różnych Kościołów protestanckich (metodystów, reformowanych, baptystów czy innych wspólnot ewangelikalnych) oraz Kościołów starokatolickich i orientalnych.
Istotny jest fakt, że w tekście niemałą rolę odgrywają dwie wspólnoty ekumeniczne, które w ostatnich latach lub dekadach podjęły się trudnej pracy przeanalizowania i wykoncypowania różnych form posługi papiestwa. Chodzi o Grupę z Dombes oraz Farfa Sabina. Na równych prawach uczestniczyli w nich teolodzy rzymskokatoliccy, protestanccy, anglikańscy i prawosławni. Uzgodnienia i kierunki zarysowane przez te grupy robocze w znaczący sposób wpłynęły na kształt watykańskiego dokumentu, który w dużej mierze bazuje na ich osiągnięciach i do nich się obficie odwołuje.
Oprócz dokumentu studyjnego watykańska dykasteria przedłożyła krótsze kompendium, które wyjaśnia i podsumowuje to, co miałoby odgrywać rolę novum czy inspiracji na przyszłość.
Reakcje Kościołów i organizacji ekumenicznych na dokument są – zgodnie z oczekiwaniami – pozytywne i zasadniczo mieszczą się w ekumeniczno-urzędowym optymizmie podobnej literatury. Pojawiają się stwierdzenia o cennych impulsach, ważnej dyskusji, szansie czy perspektywach.
Niemniej warto powtórzyć, że po raz pierwszy podjęto wysiłek zebrania szerokiej palety opinii nt. papiestwa i stało się to pod auspicjami Watykanu z wyraźną zgodą urzędującego papieża. Dokument zastrzega jednak (9), że nie chce uchodzić za syntezę katolickiego Urzędu Nauczycielskiego, ani też nie jest katolicką odpowiedzią na ekumeniczne refleksje, ani też nie stanowi status quaestionis całej debaty teologicznej, ale jest o wiele bardziej „zbieraniem owoców ostatnich dialogów ekumenicznych.” (harvesting of fruits)
W słowach tych odczuć można asekuracyjny tembr, szczególnie wobec tych środowisk w łonie wspólnoty rzymskokatolickiej, dla których dialog ekumeniczny w takiej czy innej formie jest złowieszczym majstrowaniem przy doktrynie i kolejnym etapem spychania Kościoła rzymskiego w relatywistyczny niebyt.
Wędrówka po papiestwie
Rzeczywiście, dokument Biskup Rzymu jest tekstem studyjnym, nie ma charakteru doktrynalnego, a jedynie i aż oferuje panoramę różnych stanowisk, poświęcając dużo miejsca i energii na odnalezienie pojęć, które byłyby satysfakcjonujące dla możliwie szerokiego grona odbiorców i jednocześnie miały jakiś powiew świeżości. Dbałość o precyzję i trudności z tym związane widać choćby w ukazaniu różnej pojęciowości, jaka wiąże się z papiestwem (15): „uniwersalny prymat”, „papieska służba”, „Piotrowa służba”, „Piotrowa funkcja” czy po prostu „biskup Rzymu”.
Jak na dobrze skonstruowanej wystawie czytelnik/czytelniczka prowadzony/a jest przez rozmaite etapy rozumienia i rozwoju papiestwa, i co rusz konfrontowany/a jest z dość obszernymi cytatami oficjalnych lub półoficjalnych dokumentów. Pozwalają one spojrzeć na problem papiestwa nie tylko jako przeszkodę, ale i introit do poszerzonej autorefleksji, a przez to głębszego zrozumienia rzymskokatolickiej optyki, nawet jeśli nie musi to od razu oznaczać jakikolwiek stopień afirmacji.
Jak stwierdza dokument (32), „teologiczna refleksja nad prymatem nie może odnosić się tylko do dogmatycznych różnic z przeszłości, ale powinna także reflektować aktualne życie naszych Kościołów — ich wewnętrzny rozwój, wyzwania i relacje”.
Jednak, jak widać przy kolejno podnoszonych tematach, ilość i waga odmiennych spojrzeń na to, co zastane przez niepodzielone instytucjonalnie chrześcijaństwo oraz podziałów dokonanych przez jednostronne decyzje, jest naprawdę dużo. Watykański dokument podnosi w tym kontekście (37) kwestię różnych hermeneutyk, tzw. Piotrowych tekstów, które wyraźnie rysują kontury podziału w interpretacji przeszłości i teraźniejszości, historycznego i dogmatycznego rozumienia słów, które Jezus miał skierować do Piotra, szerszego znaczenia odpowiedzialności nadzoru, ale też uwzględnienia faktu, że Nowy Testament nie zawiera zapisu przekazywania apostolskiego autorytetu w jasny i czytelny sposób, nie mówi o sukcesji urzędu, ani też nie oferuje jednoznacznych wypowiedzi na temat „Piotrowego posługiwania”.
Jednocześnie tekst celnie ukazuje, że owa posługa dzieje się na różny sposób w przestrzeni teologii prawosławnej, luterańskiej czy anglikańskiego i inaczej niż jest to w Kościele rzymskokatolickim, nie jest związana z jedną osobą i urzędem, a sprawowana jest kolegialnie pod różnymi postaciami. To nie musi być – w oczywisty sposób – sprzeczne z rzymskokatolickim ujęciem, szczególnie ostatnich lat czy dekad, które podkreśla ścisły, komplementarny związek między autorytetem prymatu a synodalnością. Również należy docenić, że oprócz dogmatycznych klaryfikacji papiestwa, jasno ukazany jest pozateologiczny kontekst instytucji i wpływy, które miały wpływ na teologiczne samozrozumienie papiestwa.
Nihil novi
Nie zmienia to postaci rzeczy, że na żadnym etapie dokumentu, autorzy nie czynią jakiejkolwiek relatywizacji papieskiego roszczenia, ale starają się o jego reinterpretację, także, a może nawet szczególnie w tych zagadnieniach, które stanowią największą przeszkodę lub wyzwanie w dialogu ekumenicznych. Konkretnie chodzi o takie pytania, jak należy lub można zrozumieć rzymskokatolicki pogląd, że papiestwo ustanowione jest z nadania Bożego (de iure divino/ius divinum), a nie ludzkiego — czy te dwie wielkości są wykluczające, czy może jedna zakłada istotność drugiej?
Ponadto, ważne są pytania, na ile papiestwo jest konieczne czy ważne dla jedności Kościoła albo co począć z definicjami dogmatycznymi, w tym z brzemiennymi w skutki ustaleniami niedokończonego Soboru Watykańskiego I, który ogłosił dogmat o nieomylności i prymacie jurysdykcyjnym Biskupa Rzymu.
Tutaj, w oparciu o dotychczasowe dialogi pojawia się propozycja re-lektury postanowień Soboru Watykańskiego I w jego szerokim Sitz im Leben, czyli kontekście powstania, użytej pojęciowości, ale też interpretowania jego stwierdzeń poprzez dokumenty Soboru Watykańskiego II, w szczególności zaś konstytucje dogmatyczne o charakterze eklezjologicznym. Chodzi zatem o uwydatnienie przejścia od retoryki zogniskowanej na wyizolowanym autorytecie papiestwa do narracji o papiestwie realizowanego i sprawowanego kolegialnie, czy wręcz synodalnie.
W ogrodzie możliwości
W przytaczanych stanowiskach dokumentów ekumenicznych lub poszczególnych Kościołów i organizacji międzykościelnych uwagę zwraca stosowany tryb warunkowy. Za jego pomocą z wielką ostrożnością komunikowana jest mglista możliwość przemyślenia tego lub innego aspektu papiestwa, jeśli zaistnieją odpowiednie warunki. Przykładem – właśnie w odniesieniu do Vaticanum I – są ustalenia luterańskich teologów, należących do grupy Farfa Sabina, którzy stwierdzili: „W tym świetle papiestwo straciło swój charakter jako absolutnie nieprzezwyciężalnej kontrowersji między luteranami a katolikami. Jeśli Sobór Watykański I jest interpretowany jak powyżej, luteranie mogliby być przygotowani do uznania papiestwa za usprawiedliwioną formę wyrazu Piotrowej służby jedności dla Kościoła rzymskokatolickiego.”
Przytoczone stwierdzenie z cytowanego wtórnie dokumentu, podejmującego relację miedzy nieomylnością (infallibility) a bezbłędnością (indefectibility), stanowić może – w zależności od proweniencji osoby czytającej – przełomowy etap teologicznych poszukiwań albo też fascynujący ogród marzeń albo też teologiczne akrobacje bez zabezpieczeń. Tudzież wszystko po trochu, co z pewnością jest intelektualną zaletą tego tekstu.
Jak już zostało powiedziane, dokument Biskup Rzymu nie oferuje rozwiązań, które mogłyby trafić na czołówki kościelnych, a tym bardziej świeckich gazet. Wskazuje jednak ścieżki myślenia o papiestwie z uwzględnieniem argumentów z tradycji apostolskiej, eklezjologicznej oraz pragmatycznej (75).
Stąd też w Praktycznych sugestiach (177–181) zrekapitulowane zostały wiodące przemyślenia, odnoszące się do zasygnalizowanych wyżej propozycji ponownej recepcji, reinterpretacji, oficjalnej interpretacji, zaktualizowanego komentarza lub nawet przeformułowania (rewording) nauczania Soboru Watykańskiego I. Do tego dochodzą inne sugestie jak choćby rozróżnienia między patriarchalną a odnoszącą się do prymatu rolą Biskupa Rzymu przy uwzględnieniu jego funkcji politycznej.
Te i wiele innych sugestii budzą sporo refleksji, a tym samym wątpliwości. Dokument Biskup Rzymu jest ważnym tekstem do rozmowy, która – obok modlitwy oraz współpracy charytatywnej – jest kluczowym narzędziem dialogu ekumenicznego. Niemniej, powstaje zasadnicze pytanie – przynajmniej u piszącego te słowa – czy rzeczywiście kwestia papiestwa jest tą, na której powinien koncentrować się dialog ekumeniczny? Czy nie jest to dyskusja luksusowa, do której predestynowani są znawcy i fani tematu. Dlaczego?
Mimo niekonfrontacyjnego doboru słów, wielu ciekawych analiz, szczególnie o charakterze historyczno-dogmatycznym, sposób sprawowania i rozumienia papiestwa kiedyś i dziś jest zasadniczo ten sam. Przyzwyczailiśmy się do tego, że w dialogu ekumenicznym pojawiały się opinie, że o ile po stronie protestanckiej czy prawosławnej istnieje tygiel idei, uniemożliwiający sprawne dojście do jednakowo wiążących konkluzji, o tyle po stronie rzymskiej wszystko jest uregulowane jak w podręczniku dla technika melioranta.
Lepiej z papiestwem czy bez?
Otóż nie, dyskusje nad synodalnością w Kościele rzymskokatolickim, w tym także sposób obchodzenia się Watykanu z tzw. Drogą Synodalna w Niemczech z jednej strony, a grupą tradycjonalistów z drugiej, pokazuje, że narracji o prymacie miłości, pojednania i dialogu zawsze i nieodłącznie towarzyszy prymat jurydyczno-hierarchicznej władzy, stąd tak ważne jest dokładnie obserwowanie tego, jak Rzym – daleki od monolitu – podchodzi do wewnętrznego zróżnicowania, zanim podejmie się poważniejsze rozmowy w kontekście papiestwa w kontekście międzykościelnym.
Nawet pontyfikat papieża Franciszka nigdy nie był i nie jest zasadniczym przełomem w egzekucji władzy papieskiej, a inna retoryka lub pragmatyka gestów niczego co do istoty sprawy nie zmieniają, a zasadniczo potwierdzają. Papiestwo pozostaje hiperpapiestwem bez względu na widzialną otulinę.
Można zapytać, jaki jest więc sens w podejmowaniu kwestii papiestwa w sytuacji, kiedy nie jest wyjaśniona znacznie poważniejsza kwestia urzędu? Jaki ma sens choćby honorowy prymat Biskupa Rzymu w sytuacji nieuznawania służby duchownej kobiet i mężczyzn w większości Kościołów protestanckich na świecie? Można też zapytać, czy nawet potencjalne uznanie tej posługi byłoby wartością dodaną dla innych Kościołów i czy rzeczywiście byłoby urzeczywistnieniem głębszej i większej jedności?
Uznając, że są osoby, które na to pytanie odpowiedziałyby zdecydowanie lub umiarkowanie twierdząco, zaryzykowałbym stwierdzenie, że znakomita większość Kościołów radzi sobie bez papiestwa w takiej czy innej formie. Co więcej, „papiestwo” może być i już jest praktykowane w niektórych wspólnotach protestanckich jeszcze silniej niż w samym Rzymie i stanowi bardziej zagrożenie niż czynnik porządkujący.
Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że dyskusje, które zebrał dokument Biskup Rzymu są ważne dla dynamicznie rozumianej tożsamości, są istotne zarówno dla katolików, jak i innych chrześcijan, dla lepszego zrozumienia ich samych, ich powołania i wzajemnego szacunku. Czy papiestwo ma potencjał ekumeniczny, jednoczący?
Niech każdy sam za siebie spróbuje odpowiedzieć na to pytanie. Dokument Biskup Rzymu jest z pewnością bardzo dobrym narzędziem do poszukiwania odpowiedzi i za to można być wdzięcznym.
W nawiasach podane są numery akapitów Dokumentu wg numeracji w podstawowej wersji anglojęzycznej.