Ekumenizm w Polsce i na świecie
figura NMP w Felicjanowie

Wniebowzięta… ekumeniczne “amen”?


Chrze­ści­ja­nie wie­lu wyznań obcho­dzą dziś świę­to Wnie­bo­wzię­cia Marii Pan­ny. I nie będzie nad­uży­ciem stwier­dze­nie, że tak­że wśród tych, któ­rzy je obcho­dzą lub nawet świę­tu­ją, powo­dy bywa­ją róż­ne, bo i samo świę­to wywo­łu­je róż­ne emo­cje i sko­ja­rze­nia, nega­tyw­ne głów­nie wśród pro­te­stan­tów róż­nej maści. W Pol­sce szcze­gól­nie.



Na ekumenizm.pl wie­lo­krot­nie poja­wia­ły się tek­sty pre­zen­tu­ją­ce nie­co inne podej­ście do zagad­nień mario­lo­gicz­nych, a wyni­ka­ło ono zasad­ni­czo z dwóch czyn­ni­ków: eku­me­nicz­ne­go i wyzna­nio­we­go.

Pierw­szy odno­si się do samej isto­ty por­ta­lu, któ­re­go celem i zada­niem jest nie tyl­ko uka­zy­wa­nie róż­nic, ale też pon­to­nów, czy nawet mostów poro­zu­mie­nia. Dru­gi, zale­ży od pierw­sze­go, wyni­ka z ewan­ge­lic­ko-lute­rań­skie­go ukształ­to­wa­nia piszą­ce­go te sło­wa, gdzie rola Mat­ki Bożej zasad­ni­czo nie była przed­mio­tem kon­tro­wer­sji w cza­sach Refor­ma­cji, aby na dłu­gie wie­ki być zapo­mnia­ną, czy wręcz odrzu­co­ną tudzież prze­ka­za­ną w wiecz­ne użyt­ko­wa­nie „papi­stom” i pra­wo­sław­nym.

Jak bar­dzo złe, nie­słusz­ne i krót­ko­wzrocz­ne było to dzia­ła­nie – choć raczej nie­pla­no­wa­ne – poka­zu­je współ­cze­sny ruch eku­me­nicz­ny, dzię­ki któ­re­mu – tak­że lute­ra­nie mogli się wie­le nauczyć. Ale nie tyl­ko lute­ra­nie, bo i angli­ka­nie, sta­ro­ka­to­li­cy czy też refor­mo­wa­ni, nawet naj­bar­dziej twar­de­go sor­tu w posta­ci zwin­glia­ni­zmu.

Przed paro­ma dnia­mi wpa­dła mi w ręce publi­ka­cja nauko­wa z 1996 roku zesta­wia­ją­ca teo­lo­gię maryj­nych kazań Ulri­cha Zwin­glie­go ze słyn­nym, Lutro­wym komen­ta­rzem do Magni­fi­ca­tu.

To fascy­nu­ją­ca lek­tu­ra, któ­ra poka­zu­je, że Mat­ka Pana nie była tema­tem spo­ru mię­dzy refor­ma­to­ra­mi, któ­rzy w wie­lu innych, fun­da­men­tal­nych wręcz kwe­stiach (Sakra­ment Wie­cze­rzy Pań­skiej), odda­le­ni byli od sie­bie o kil­ka galak­tyk teo­lo­gicz­nych. To, co się rzu­ci­ło w oczy przy oka­zji  to ilość lite­ra­tu­ry poświę­co­nej maryj­nym czy nawet mario­lo­gicz­nym aspek­tom refor­ma­cyj­nej teo­lo­gii. Cho­dzi nie tyl­ko o Lutra czy Zwin­glie­go, Bul­lin­ge­ra i Kal­wi­na, ale też innych teo­lo­gów, jak choć­by szwab­skie­go refor­ma­to­ra Johan­ne­sa Bren­za. Widać to szcze­gól­nie w odnie­sie­niu do innej kwe­stii, doty­czą­cej tzw. Nie­po­ka­la­ne­go Poczę­cia zdog­ma­ty­zo­wa­ne­go w Koście­le Rzym­skim dopie­ro w 1854 roku.

O ile w piśmien­nic­twie nie­miec­ko­ję­zycz­nym i anglo­sa­skim szczyt publi­ka­cji przy­pa­da na lata 50–70. XX wie­ku (a więc czas po ogło­sze­niu dogma­tu o Wnie­bo­wzię­ciu w 1950 roku oraz okres wokół­so­bo­ro­wy), o tyle w Pol­sce tek­sty o mario­lo­gii refor­ma­to­rów to zasad­ni­czo lata 80., ale też nie bra­ko­wa­ło ich w ostat­nich deka­dach. Owo prze­su­nie­cie cza­so­we wyni­kać może z pon­ty­fi­ka­tu Jana Paw­ła II, zna­ne­go ze swo­je­go hiper-maryj­ne­go ukształ­to­wa­nia.

Na pol­skim grun­cie ogrom­ną zasłu­gę w popu­la­ry­za­cji maryj­ne­go aspek­tu teo­lo­gii eku­me­nicz­nej mają ks. prof. Alfons Skow­ro­nek (zm. 2020), o. Sta­ni­sław Cele­styn Napiór­kow­ski OFM­Conv czy w ostat­nich latach sale­zja­nin ks. prof. Krzysz­tof Kowa­lik SDB. Popu­la­ry­za­to­rów tema­ty­ki było i jest wię­cej.

W Pol­sce – zde­cy­do­wa­nie ina­czej niż w innych czę­ściach Euro­py – maryj­ność była, jest i będzie przed­mio­tem kon­tro­wer­sji mię­dzy­wy­zna­nio­wych, choć­by ze wzglę­du na dale­ko idą­cą samo­dziel­ność dys­cy­pli­ny mario­lo­gicz­nej, naro­do­we, czy wręcz nacjo­na­li­stycz­ne uwi­kła­nie kul­tu maryj­ne­go, sta­wia­ją­ce poza nawias tych chrze­ści­jan i nie­chrze­ści­jan, któ­rzy nie chcą lub nie mogą iden­ty­fi­ko­wać się z maryj­no­ścią kolo­ni­zu­ją­cą lub zastę­pu­ją­cą chry­sto­lo­gię lub będą­cą sumą naro­do­wych tęsk­not i sen­ty­men­ta­li­zmów.


Lute­ra­nie i Ave maria

Te nie­sprzy­ja­ją­ce oko­licz­no­ści nie powin­ny jed­na­ko­woż znie­chę­cać do podej­mo­wa­nia ducho­wej, czy nawet teo­lo­gicz­nej reflek­sji nad oso­bą Marii, Miriam czy jak kto woli Maryi, cho­ciaż­by w tro­sce o wła­sną toż­sa­mość, (z)rozumienie tego, czym jest histo­ria Odku­pie­nia, modli­twa czy nawet – klu­czo­we dla lute­ra­ni­zmu – hasło „tyl­ko Chry­stus”. Mar­cin Luter w swo­jej Ksią­żecz­ce modli­tew­nej napi­sa­nej w 1522 roku, a wyda­nej dopie­ro dwa lata póź­niej, podej­mu­jąc temat popu­lar­ne­go i jed­no­cze­śnie biblij­ne­go tek­stu Zdro­waś, Mario stwier­dza:

Nasza modli­twa powin­na uwzględ­niać Mat­kę Bożą. Co świę­ta Maria mówi to to, że wszel­ka chwa­ła Bogu win­na być odda­wa­na, gdy uży­wa­my tych słów: ‘Pozdro­wio­na bądź, Mario, prze­peł­nio­na łaską. Pan z tobą, bło­go­sła­wio­naś mię­dzy nie­wia­sta­mi i bło­go­sła­wio­ny jest owoc two­je­go cia­ła, Jezus Chry­stus. Amen!’ Widzi­cie zatem, że w tych sło­wach nie cho­dzi o modli­twę, ale tyl­ko o to, aby wyra­zić cześć i chwa­łę. Może­my uży­wać Ave Maria jako medy­ta­cję, w któ­rej wypo­wia­da­my to, jaką łaską Bóg ją obda­rzył. Po dru­gie, win­ni­śmy dodać życze­nie, aby każ­dy ją znał i sza­no­wał… kto nie ma wia­ry, temu zale­ca się, by pozdro­wie­nia Marii nie wypo­wia­dał.”

Odno­szę wra­że­nie, że sło­wa refor­ma­to­ra nie muszą przy­paść do gustu nie­któ­rym, dzi­siej­szym lute­ra­nom, bo prze­cież… nie muszą. Sło­wa Lutra wypo­wia­da­ne czy zapi­sy­wa­ne w takiej czy innej posta­ci nie są cze­kiem in blan­co dla współ­cze­snych ewan­ge­li­ków, nie są papier­kiem lak­mu­so­wym lute­rań­skiej orto­dok­sji. Spe­cy­ficz­nym wyjąt­kiem są oby­dwa Kate­chi­zmy czy Arty­ku­ły Szmal­kaldz­kie wraz z Trak­ta­tem, wcho­dzą­ce w skład ksiąg wyzna­nio­wych, ale i te nie są praw­dą nie­omyl­nie obja­wio­ną, nie­zmien­ną i nie­in­ter­pre­to­wal­ną, nawet jeśli „kanon” jest domknię­ty, co nie zna­czy, że zamknię­ty.

Nie­mniej, powyż­sze sło­wa Lutra, pod któ­ry­mi aku­rat piszą­cy te sło­wa może się abso­lut­nie pod­pi­sać, wyra­ża­ją chry­sto­lo­gicz­ny zmysł refor­ma­cji i jed­no­cze­śnie roz­wa­gę, by w bibli­cy­stycz­no-apo­lo­ge­tycz­nym zapa­le nie postę­po­wać nie­ewan­ge­licz­nie i nie po ewan­ge­lic­ku, a więc nie desty­lo­wać, nie sta­wiać ducho­wych gra­nic tam, gdzie nie są potrzeb­ne lub gdzie już wyraź­nie są nakre­ślo­ne.

Lutro­we podej­ście do Marii Pan­ny ewo­lu­owa­ło. Dla współ­cze­snych ewan­ge­li­ków było­by momen­ta­mi trud­ne do prze­łknię­cia, podob­nie jak słyn­ne 95 tez z 1517 roku, nie­mniej war­to doj­rzeć to, co przy­gnie­cio­ne lata­mi kon­tro­wer­sji. Dla­cze­go war­to? Dla­te­go, że tym samym roz­sze­rza­ją się nie tyl­ko hory­zon­ty i ser­ca, ale i wraż­li­wa czuj­ność z sza­cun­kiem odno­szą­ca się do innych chrze­ści­jan.

Wra­ca­jąc do meri­tum, któ­rym jest dzi­siej­sze Świę­to Wnie­bo­wzię­cia Marii Pan­ny… ostat­nim kaza­niem Lutra wygło­szo­nym na tę uro­czy­stość jest kaza­nie z 1522 roku. Co cie­ka­we, punk­tem wyj­ścia jest Łuka­szo­wa Ewan­ge­lia o Marii i Mar­cie i zasad­ni­czo tej histo­rii zaha­cza­ją­cej o klu­czo­we napię­cie o Zako­nie i Ewan­ge­lii poświę­co­ne jest roz­wa­ża­nie Refor­ma­to­ra. Na począt­ku kaza­nia Luter wypo­wia­da sło­wa, któ­re przy­to­czy­łem już w maryj­nym tek­ście z 2012 r:

 „Dzi­siaj jest świę­to naszej dro­giej Pani, Mat­ki Bożej, dla upa­mięt­nie­nia Jej śmier­ci i odej­ścia do nie­ba (…) Ewan­ge­lia nie mówi nam nicze­go o Marii w nie­bie (…) Wystar­czy, jeśli wie­my, że świę­ci, któ­rzy od nas ode­szli żyją w Bogu (…) Nie ma więc żad­nej wąt­pli­wo­ści, że Dzie­wi­ca Maria jest w nie­bie. Jak to się sta­ło – nie wie­my, a ponie­waż Duch Świę­ty nic nam na ten temat nie powie­dział, nie może­my z tego czy­nić arty­ku­ły wia­ry. Wystar­czy, że wie­my, że żyje w Chry­stu­sie.”

Ta nie­do­okre­ślo­ność, któ­ra obok napię­cia jest nie­od­łącz­nym ele­men­tem lute­rań­skiej mor­fo­lo­gii teo­lo­gicz­nej jest urze­ka­ją­ca, gdyż poka­zu­je to, co w dzi­siej­szym świę­cie jest pięk­ne i dogłęb­nie eku­me­nicz­ne: nadzie­ja zmar­twych­wsta­nia, któ­rej przy­kła­dem jest Maria, Mat­ka nasze­go Pana, z któ­rą może­my, powin­ni­śmy i wol­no nam podą­żać za Chry­stu­sem i ku Chry­stu­so­wi.

Świę­to Wnie­bo­wzię­cia – jeśli spoj­rzeć na nie eku­me­nicz­nie, po ewan­ge­lic­ku, choć nie tyl­ko po ewan­ge­lic­ku – jest jak­by dopo­wie­dze­niem nadziei Wiel­ka­no­cy. I choć jestem bar­dzo dale­ki od tego, aby na jakim­kol­wiek eta­pie suge­ro­wać akcep­ta­cję dogma­tu czy wpro­wa­dza­nie “nowe­go świę­ta” to jed­nak myślę, że tak­że i w ten dzień ewan­ge­li­cy, podob­nie jak to czy­ni­li kie­dyś, mogą (nie muszą, czy powin­ni) wznieść wdzięcz­ne wes­tchnie­nie za Mat­kę Pana (a nie do Mat­ki Pana), dzięk­czy­nie­nie za utwier­dze­nie nadziei zmar­twych­wsta­nia, któ­ra sta­ła się inte­gral­ną czę­ścią Jej życia i jest czę­ścią nasze­go życia.

W jaki spo­sób to się sta­ło? Nie wie­my i wie­dzieć nie musi­my, zresz­tą tak­że w cza­sach refor­ma­cji i dłu­go po nich nie wgłę­bia­no się w know-how Wnie­bo­wzię­cia, zakła­da­no, że w jakiś cudow­ny spo­sób tak było i prze­cho­dzo­no do klu­czo­wych tajem­nic Zba­wie­nia i życia wiecz­ne­go.


Mary­awic­ki akcent

Dzi­siej­sza uro­czy­stość jest waż­na, a raczej nie­zwy­kle waż­na dla maria­wi­tów. Świę­tu­ją bowiem maria­wi­ci nie tyl­ko Wnie­bo­wzię­cie Marii Pan­ny, ale wspo­mi­na­ją poświę­ce­nie Świą­ty­ni Miło­sier­dzia i Miło­ści w Płoc­ku, gdzie spo­czy­wa św. Zało­ży­ciel­ka Maria Fran­cisz­ka.

W 130-lecie Obja­wień danych św. Matecz­ce to świę­to nabie­ra dodat­ko­we­go wymia­ru, uka­zu­je uwy­dat­nio­ną w maria­wic­kiej reflek­sji teo­lo­gicz­nej uni­kal­ną więź mię­dzy Wnie­bo­wzię­tą a Wyklę­tą, któ­rej Ofia­ra wpi­su­je się w misty­kę miej­sca, świą­ty­nię, a przede wszyst­kim naśla­do­wa­nie Wnie­bo­wzię­tej.

Zapy­ta­łem pew­ne­go maria­wi­tę parę dni temu, jaką wymo­wę teo­lo­gicz­ną ma dla nie­go Świę­to Wnie­bo­wzię­cia NMP poza aspek­tem świą­tyn­nym. Odpo­wie­dział: „Taką, że kie­dyś wszy­scy w śla­dy NMP pój­dzie­my, choć­by w sen­sie mistycz­nym. Zaśnie­my. Ale ten sen nie będzie snem śmier­ci, tyl­ko nowe­go życia.

Myślę, że na te sło­wa w Świę­to Wnie­bo­wzię­cia NMP moż­na powie­dzieć eku­me­nicz­ne ‘Amen’.


» Roz­mo­wa z KAI: Luter poka­zu­je Marię jako wzór i obraz wszyst­kich chrze­ści­jan

» Ekumenizm.pl: Wnie­bo­wzię­cie, któ­re dzie­li, ale może łączyć

» Ekumenizm.pl: Mat­ka Życia prze­cho­dzi do życia — roz­mo­wa o pra­wo­sław­nym rozu­mie­niu Zaśnię­cia Marii Pan­ny



Gale­ria

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.